- W empik go
Żydzi w poezji polskiej: Głosy poetów o Żydach - ebook
Żydzi w poezji polskiej: Głosy poetów o Żydach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 194 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Władysław Bełza.
WE LWOWIE.
GUBRYNOWICZ & SCHMIDT.
1883.
MOIM PRZYJACIOŁOM:
Dr. Bernardowi Goldmannowi,
Aleksandrowi Krausharowi i
Henrykowi Merzbachowi przypisuję
SPIS RZECZY.
Przedmowa
Jachowicz Stanisław.
Żydek
Wolski Włodzimierz.
Mosiek
Pajgert Adam.
Żydówka
Gomulicki Wiktor.
El mole rachmim
Głos zelżonego
Syrokomla Władysław.
Księgarz uliczny
Tandeciarz
Norwid Cypryan.
Żydowie polscy
Zabłocki W. K.
Hebrejka
Bezimienny.
Skarb
Szymanowski Wacław.
Z dramatu "Salomon".
Jastrzębczyk.
Głos w imieniu żyda polskiego
Romanowski Mieczysław.
Rabin
Mickiewicz Adam.
Koncert Jankiela
WSTĘPNE SłOWO.
Zaproszony przez stowarzyszenie „Agudas achim” (Przymierze braci), do wzięcia udziału w odczytach na jego dochód urządzonych, przedsięwziąłem w szeregu przykładów, illustrowanych utworami współczesnych nam poetów, powiedzieć słuchaczom, jak kwestya żydowska przedstawia się w poezyi polskiej; jakich barw dobierali poeci nasi, do odmalowania typu żyda polskiego; jak go pojmowali i jak żywem współczuciem otaczali „wybrany lud Jehowy”, który biczowany nietolerancyą średnich wieków, znalazł wreszcie w Polsce, po długiej tułaczce, przytułek i oparcie.
W poezyi polskiej, typy żydowskie przedstawiane bywają, zawsze dodatnio. W głosach poetów naszych, drga owo sympatyczne dla nich współczucie, które w szlachetnem sercu mając przedewszystkiem źródło swoje, uszlachetniało nawet tak zwykłe i codzienne postacie, jak owego „Tandeciarza” w wierszu Syrokomli, lub biednego „Moska” w prześlicznym poemaciku Włodzimierza Wolskiego.
Począwszy od drobnej bajeczki Jachowicza którą przytaczam na wstępie, a skończywszy na wspaniałym koncercie „Jankielau w Mickiewiczowskim „Panu Tadeuszu”: widzimy postać żyda, przeprowadzoną przez wszystkie typy i przez całą skalę tonów, opiewanego przez pierwszorzędne talenta poetyckie.
Wiadome mi są dawniejsze pieśni o żydach, nad te, które zawarłem w niniejszej książeczce; nieodszukałem ich tylko w mojej pamięci, czego żałuję mocno. Znaną mi była krótka a rzewr.a piosenka, o bohaterskim „Berku”, który na czele tysiąca swoich współwyznawców, zginął jako va leczny żołnierz, na szańcach Pragi w 1794 roku. Znałem drugą, o innym Berku, który po ojcu nosił nazwisko Josielowicza, a po randze stopień dowódzcy szwadronu ułanów polskich i poległ śmiercią walecznych w 1809 r. pod Kockiem *, Obudwu tych bohaterów, pieśń ludowa podała wdzięcznej pamięci potomnych.
Pieśni te, jakoteż głosy późniejszych poetów, powszechnie były znane Polakom. Czy są, lub były znane żydom polskim; czy w dzień Sabatu nuciły je ku czci poległych współbraci, córy izraelskie? nie wiem, a nie wiedząc, woię je przypomnić ich sercu – i nakłonić do odszukania zaginionej nuty.
Nie zamieszczam tu głosów poetów polskich mojżeszowego wyznania: nie dla tego jednak, abym do nich mniejszą, niż do tamtych, przywiązywał wagę; ale dla tego, że stanowią one dział odrębny, mający całkiem różne, od tego zbiorku, znaczenie.
* W tem spotkaniu hundcwockiem, 7ginął Berek pod Kockiem.
Eobię wszakże ustępstwo, dla wierszyka p. J. A. Co Iura, drukowanego w „Gwiazdce44 pana Dzwonkowskiego w r. 1863, który swojego czasu, żywe wywołał zajęcie w kołach warszawskiej młodzieży szkolnej. Jako wspomnienie tych czasów, jako pamiątkę wreszcie po autorze, który podobnoś na Syberyi odpokutował swoje przywiązanie do Polski – kładę go w zakończeniu niniejszej przemowy.
Tytuł tego wierszyka brzmi:
GŁOS ŻYDA DO DZIECI POLSKICH.
Zdawna już na was, dziatki kochane! W zakątku wiodąc skromny swój byt, Jak na narodu zorze rumiane, Z uczuciem rzewnem, spoglądał żjd.
Chciał on wymówić co sercem czuje,
Czynami swemi pokazać rad:
Ze swą rodzinną ziemię miłuje,
Ze nieodrodny jej dzieci brat.
Lecz jak do miłej przemówić młodzi, Gdy zdala od niej stawił go los? Gdy w nim niepewność obawę rodzi: Czy przyjmą chętnie ten serca głos?
Więc milczał… czekał sposobnej chwili, A gdy czekaniu przyszedł już kres: Dzisiaj radości on czarę chyli, W miejsce goryczy i w miejsce łez.
I gdy zawiści przeszły już cienie, Kiedy braterstwa połyska świt: Dziś tobie dziatwo! na pozdrowienie, Życzliwe słowa zasyła żyd!
Cel tej książeczki jasno się przedstawia: jej zadaniem, jest iść w ręce wykształceńszych i starszych pokolenia żydowskiego; nieść im słowa bratniego przymierza; mówić im o zgodzie i łączności jednej ziemi dzieci, a przedewszystkiem, uleczyć ich z podejrzeń nieuzasadnionych, o uprzedzeniu Polaków do Żydów polskich.
Idź więc w świat mała książeczko! Jak owa
gołębica Noego, niosąca na skrzydłach swoich ga-
łązkę oliwną, tak ty nieś słowa pokoju, zawarte
w natchnionych głosach poetów polskich.
W. B.
GŁOSY POETÓW O ŻYDACH.
ŻYDEK.
Szła ulicą dziecinka biedna, wynędzniała,
Oczki rączką zasłaniała;
Spostrzega to przez okno dobroczynna pani,
I chleba posyła dla niej.
Cieszy się już zawczasu myślą pięknej cnoty,
Bo coż milej, jak ulżyć cierpieniom sieroty?
"Wkrótce powraca z chlebem służąca zd}'szana:
– Ach – rzecze – pani kochana!
To żydziak, a któż widział wspomagać żydziaka?
Dobrą panią uwaga oburzyła taka:
– Ale biedny – odpowie – wspomódz go potrzeba
Idź, natychmiast mu zanieść ten kawałek chleba
On bliźni, nic nie znacz3 w W3'znaniu różnica,
AYszak jednakowo słońce wszystkim nam przyświeca
Stanisław Jachowicz.
MOSIEK
i.
Dzwonek uderzył, chłopcy przez ławki
Skaczą i biegną ze szkoły:
Tuż bieli Wisła, więc na ślizgawki,
Podążył orszak wesoły.
U wszystkich spięte w górę mundury,
Jak u stupajek na warcie:
Lecz z ócz nie chytrość, nie strach ponury,
A śmiałość patrzy otwarcie.
Z figlów na lekcyach młódź się przechwala,
Barwnym, studenckim językiem:
Jak ów zwiódł Niemca, ten drwił z Moskala,
Co go przezwali Rurykiem.
Był to sztabs – rotmistrz, za awantury
Wykreślon z pułku kontroli;
Teraz, rossyjskiej literatury
Profesor, – po Carskiej woli.
Chociaż nie umiał nic a nic wcale,
Lubiła go młoda zgraja,
Bo młode zgraje, sprjtni Moskale,
Uczyli za Mikołaja.
Ruryk moralnym nie był dziwakiem,