- W empik go
Żywot Michała Anioła - ebook
Żywot Michała Anioła - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 219 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z chwilą, jak Pan Bóg, w swojej szczególnej dobroci, uczynił mnie godnym, nie: uznania (do czego dojść, zaledwie mogłem mieć nadzieję), lecz miłości, rozmowy i ścisłej poufałości Michała Anioła Buonarroti, malarza i rzeźbiarza niezrównanego, ja świadom tak wielkiej łaski, jako miłośnik zawodu i dobroci jego, oddałem się możliwie uważnemu i przykładnemu obserwowaniu i zebraniu nie tylko wskazówek, jakich mi udzielał w sprawach sztuki, lecz i powiedzeń, czynów i zwyczajów jego, razem z tym wszystkim, co mi wydawało się godnym w całym jego życiu – podziwu, naśladowania bądź pochwały, a to z zamiarem napisania kiedyś o tym, zarówno żeby spłacić niejaką wdzięcznością liczne zobowiązania względem niego zaciągnięte, jak i dać innym jeszcze możność korzystania z przestróg i przykładu człowieka tej miary. Wiadomo jest bowiem, ile wiek nasz i przyszły, dzięki światłu spływającemu z dzieł jego, będzie mu zawdzięczał, o czym łatwo można się przekonać spoglądając na dzieła tych, którzy słynęli przed nim. Owóż znajduję się w posiadaniu dwojakiego rodzaju rzeczy, z których jedne odnoszą się do sztuki jego, drugie do życia. A podczas gdy zbieram i przetrawiam w sobie jedne i drugie, zaszedł powód, że z dwojakiego względu jestem zmuszony przyśpieszyć, i to gwałtownie, opisywanie spraw jego żywota. Naprzód dlatego, że są już tacy, co pisząc o tym wyjątkowym człowieku – ponieważ nie obcowali z nim (jak sądzę) tak blisko jak ja – albo powiedzieli o nim rzeczy, które nigdy nie istniały, albo pozostawili na stronie wiele takich, co były jak najbardziej godne zapisania; następnie, ponieważ inni, którym opowiadałem i powierzałem wyniki mojej pracy, przywłaszczyli je sobie i jak swoimi zamierzają się poszczycić. Otóż, żeby zaradzić brakom jednych oraz uprzedzić niegodziwość innych, postanowiłem je ogłosić w tym stanie niedojrzałym, w jakim się znajdują. Co się zaś tyczy sposobu, w jaki je przedstawiłem, to bądź dlatego, że oddawałem się raczej malarstwu niż pisaniu, czy też dla przyczyn powyższych, które nie pozwalają mi przykładać się w tej mierze, aby zwrócić się o pomoc do innych, jak to zamierzałem – będę wobec rozsądnych czytelników z łatwością wytłumaczonym, a nawet, przeciwnie, nie dbam o to, żeby się usprawiedliwiać, gdyż nie szukam tu chwały. A gdyby takowa stąd na mnie przyszła, to zadowoliłbym się mianem – nie: dobrego pisarza, lecz gorliwego i rzetelnego zbieracza tych rzeczy, które, wyznam, gromadziłem szczerze i wydobyłem zręcznie oraz cierpliwie na światło dzienne za życia ich sprawcy, wreszcie, że je rozważyłem i stwierdziłem świadectwem pism i ludzi godnych wiary. Lecz jakkolwiek jestem pisarzem nieokrzesanym, przynajmniej za to spodziewam się być chwalonym, że jak tylko mogłem najlepiej, przyczyniłem się tym, co teraz ogłaszam, do sławy Mistrza mego, a tym, co mam jeszcze do powiedzenia, do zachowania wielkiego skarbu sztuki naszej, na której korzyść opiszę to wszystko później światu, i to o wiele rozważniej, niż to zrobiłem obecnie. A teraz przejdźmy do Żywota.
Ascanio Condivi dedykował pierwsze wydanie swego Żywota Michała Anioła papieżowi Juliuszowi III.
Michał Anioł Buonarroti, dawny malarz i rzeźbiarz, pochodził z rodu hrabiów Canossa, szlachetnej i znamienitej rodziny z okolic Reggio, głośnej z cnót swoich i pochodzenia starożytnego, jako też z pokrewieństwa z domem cesarskim. W istocie bowiem Beatrycze, siostra Henryka II, została poślubiona hrabi Bonifazio Canossa, podówczas władcy Mantui, z którego to związku pochodzi hrabina Matylda, pani rzadkiego i osobliwego rozumu oraz pobożności; ona to po zgonie męża swego Gofreda władała we Włoszech oprócz Mantui – Lukką, Parmą, Reggio i tą częścią Toskanii, która dzisiaj nazywa się dziedzictwem Św. Piotra; dokonawszy zaś za życia wielu rzeczy godnych pamięci, po śmierci pogrzebana została w opactwie św. Benedykta pod Mantuą, przez nią wzniesionym i hojnie uposażonym.
Z takiego to rodu pochodził ów messer Simone, który przybył do Florencji roku 1250 jako podesta, z powodu zaś cnót swoich został obywatelem tej ziemi i naczelnikiem dzielnicy, miasto bowiem podzielone było podówczas na tyle części, ile dzisiaj posiada kwartałów. Panowało owego czasu we Florencji stronnictwo gwelfów, toteż z powodu licznych dobrodziejstw doznanych od tegoż, z gibelina stał się gwelfem, zmieniając barwy herbowe w ten sposób, że tam, gdzie dawniej był w polu czerwonym biały pies z kością w pysku i z podniesioną łapą – umieścił psa złotego w polu błękitnym. Następnie Signoria dodała do tego pięć lilii czerwonych w grabiach, a nad tym dwa rogi wołu, z których jeden złoty, a drugi błękitny – jak to dziś jeszcze oglądać można na starych tarczach. Starodawny herb messer Simona widzieć można w pałacu podesty; jest on, podług zwyczaju piastujących ten urząd, kuty w marmurze.
Powód, dla którego rodzina owa zmieniła we Florencji nazwisko swoje, Canossa, na Buonarroti, był następujący: imię Buonarroto przechodziło w ich domu prawie zawsze z pokolenia na pokolenie, aż do czasów Mi – chała Anioła, którego brat właśnie miał na imię Buonarroto; następnie, wielu z tych Buonarrotich było signorami, to jest należeli do najwyższej magistratury tej rzeczypospolitej, a między innymi wspomniany wyżej brat Michała Anioła, w epoce, gdy bawił we Florencji papież Leon, o czym mówią kroniki tego miasta; takim sposobem imię to, często wśród nich powtarzane, stało się nazwiskiem całej rodziny, a to tym łacniej, ile że było zwyczajem we Florencji, w głosowaniach i wszelkich mianowaniach, dodawać do imienia własnego obywateli imię ojca, dziada i pradziada, a nieraz bardziej jeszcze odległych przodków. Tak więc z licznych Buonarrotich, przechodzących z ojca na syna, i owego Simone, który był pierwszym w tym mieście z owej rodziny, powstało nazwisko Buonarroti Simoni, którego dzisiaj używają, chociaż ród swój wywodzą z domu Canossa. Ostatnio papież Leon X, będąc we Florencji, prócz wielu przywilejów, jakimi obdarzył dom ten, dodał także do ich herbu gałkę błękitną z herbu domu Medyceuszów, jako też trzy lilie złote.
Z takiej to zatem rodziny pochodził Michał Anioł, którego ojciec nazywał się Lodovico, syn Leonarda Buonarroti Simoni, człowiek bogobojny i dobry, trzymający się raczej starodawnych zwyczajów; ten to, będąc podestą Chiusi i Caprese w Casentmo, miał owego synka w roku pańskim 1474, dnia szóstego marca, o godzinie czwartej z niedzieli na poniedziałek. Wielkie to narodziny bez wątpienia, które już z góry wróżyły noworodkowi wielką przyszłość, zapowiadały, jak bardzo uzdolniony będzie; horoskop mówił, że skoro spotkają się trzy planety: Merkury, Wenus i Jowisz, to dziecko musi być szlachetnego i wzniosłego umysłu, tak że powodzić się mu będzie powszechnie w jakimkolwiek bądź przedsięwzięciu, zwłaszcza zaś w tych sztukach, co są rozkoszą zmysłów, jak malarstwo, rzeźba i architektura. Kiedy upłynął termin urzędowania, powrócił z nim ojciec do Florencji i oddał go na mamki do wsi Settignano, odległej od miasta o trzy mile, gdzie dziś jeszcze mają posiadłość będącą jedną z pierwszych rzeczy nabytych w tej okolicy przez messer Simone Canossa. Mamka była córką kamieniarza i poślubiona również kamieniarzowi. Stąd też sam Michał Anioł mawiał, że nie masz w tym nic dziwnego, iż tak bardzo upodobał sobie dłuto, ponieważ – jak dowodził czasem, żartując lub mówiąc, być może, z przekonania – mleko karmicielki tak na nas silnie działa, że często, zmieniając temperament nasz, w miejsce pewnej skłonności wprowadza inną, ogromnie różną od przyrodzonej.