Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Żywot starego żołnierza: pogadanka zimowa podchwycona i powtórzona wierszem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żywot starego żołnierza: pogadanka zimowa podchwycona i powtórzona wierszem - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 214 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Po­ga­dan­ka zi­mo­wa pod­chwy­co­na i po­wtó­rzo­na wier­szem przez

T. L.

wstę­pem i ob­ja­śnie­nia­mi za­opa­trzył

An­to­ni Euz. Ba­lic­ki.

Kra­ków – 1905.

Na­kład Księ­gar­ni A. Pi­war­skie­go i S-ki.

Ma­nu­skrypt wła­sno­scią bi­blio­te­ki ja­giel­loń­skiej.

Od­bi­to za ze­zwo­le­niem dy­rek­cyi bi­blio­te­ki ja­giel­loń­skiej.

Prze­druk wzbro­nio­ny.

W Kra­ko­wie, czcion­ka­mi Dru­kar­ni Związ­ko­wej pod za­rzą­dem A. Szy­jew­skie­go.PRZED­MO­WA.

"… Są zna­ki, po któ­rych ła­two roz­róż­nić opo­wia­da­nie ludu od po­wie­ści ar­ty­stycz­nej, a jed­nym z tych, nie­oglą­da­nie się na for­mę, sło­wa z ust ludu idą, jak łzy z oczu, wes­tchnie­nie z pier­si, sama praw­da wy­cho­dzi na wierzch a pięk­ność jej cała w jej na­go­ści bo­żej się znaj­du­je…"*

Trud­no za­iste o lep­sze scha­rak­te­ry­zo­wa­nie u "Ży­wo­ta sta­re­go żoł­nie­rza". Ga­wę­da ta pły­nie istot­nie, jako łzy z oczu ci­che a ser­decz­ne, wy­wo­ła­ne wspo­mnie­niem daw­nej już… daw­nej prze­szło­ści, kie­dy to ja­koś in­a­czej na świe­cie by­wa­ło, kie­dy to człe­ka pierś mi­ło­ścią oj­czy­zny go­rza­ła, oko wro­ga w za­sadz­ce szu­ka­ło, a ży­cie całe sła­ło się mię­dzy obo­zem a bi­tew po­la­mi, rzad­ko w domu wy­go­dy szu­ka­jąc; pły­nie ona, jako wes­tchnie­nie głę­bo­kie a smut­ne za temi na­dzie­ja­mi zło­te­mi, któ­re­mi kar­mi­ło się -

* T. Le­nar­to­wicz w przed­mo­wie do "Ce­sa­rza".

ser­ce, za tą ju­trzen­ką swo­bo­dy ró­ża­ną, co zda­li przy­świe­cać się zda­ła, za tym sztan­da­rem stra­co­nym, co w boje bez trwo­gi z za­pa­łem pro­wa­dził, a miał zwy­cięz­cą na szczy­cie Wa­we­lu po­wie­wać, za­tem wszyst­kiem, co było tak dro­gie, tak bliz­kie a tak da­le­kie i nie­speł­nio­ne…

Więc wszyst­ko prze­pa­dło? Nie, niech Pan Bóg bro­ni! Sta­ry wo­jak ma jesz­cze sił do­syć! Za­har­to­wa­ny w żoł­nier­stwie, do­świad­czo­ny w ob­ro­tach z wro­ga­mi, dziś jesz­cze go­tów wsiąść na ko­nia, do­być pa­ła­sza – by­le­by tyl­ko zna­lazł się mąż, któ­ry­by umiał rzecz całą pro­wa­dzić… Ocho­ty ma wie­le, siły wpraw­dzie już tro­chę zszar­pa­ne, ale niech tyl­ko roz­wi­ną nad puł­kiem sztan­dar le­gio­nów, a za­śpie­wa­ją "Jesz­cze Pol­ska nie zgi­nę­ła" – i siły się wzmoc­nią, otu­chy nie brak­nie, a za­pał resz­ty do­ko­na!!…

Przy­ku­wa nas do sie­bie ten sta­ry wia­rus. Bo też, gdy mó­wić po­cznie, to z taką fan­ta­zyą, z ta­kiem za­cię­ciem, tak żywo umie ma­lo­wać i księ­cia Jó­ze­fa i Na­po­le­ona i te bi­twy, któ­re­mi się szczy­ci, tak nie­na­wi­dzi Mo­ska­li i Niem­ców (ale nie wszyst­kich, tyl­ko Au­stry­aków!), a tak bar­dzo ko­cha oj­czy­znę i o niej tyl­ko my­śli i pra­wi, że chcia­ło­by się słu­chać jego ży­wo­ta przez cały wie­czór, je­den, dru­gi, ba! co – dzien­nie na­wet… przez całą zimę!! Chwat z nie­go wiel­ki, lecz nie dzi­wo­ta, boć to prze­cie hu­łan! a każ­dy za­cny hu­łan musi być hu­la­ką nad wszyst­kie hu­la­ki, mieć wąs za­wie­si­sty, jak­by wiąz­ka sia­na, być go­łym, jak świę­ty tu­rec­ki, lecz za­wsze na pana wy­glą­dać, ko­chać moc­no dziew­czę­ta, kar­ty, wino, bo spy­tam się pa­no­wie, na co to wino, je­śli nie na zdro­wie?"… A przy­tem nie próż­no­wał wca­le… Pa­mię­ta­ją go Mo­ska­le pod Cze­ży­ko­wem do­brze, ra­cho­wał on ko­ści w Mo­zaj­skiej po­trze­bie wro­gom wy­bor­nie, nie shań­bią go rów­nież echa z Me­dyń­skiej rów­ni­ny, gdzie na­wet sam od­dzia­łem do­wo­dził…

Żoł­nierz to pol­ski! za­wo­ła­ny! Słu­żyć oj­czyź­nie, czcić księ­cia i ce­sa­rza – oto jego sta­ra­nie, póki we woj­sku… Kie­dy osię­dzie na zie­mi, rolę upra­wiać po­cznie, jesz­cze na pa­łasz spo­glą­da a nad­słu­chu­je pil­nie, czy gdzie przy­pad­kiem po­bud­ki wo­jen­nej nie gra­ją, gdyż dola żoł­nier­ska – to jego prze­zna­cze­nie, to jego ży­cie, to jego raj!!…

……………………………..

Nie tu­taj miej­sce po­da­wać roz­biór nie­zna­nej tej ga­wę­dy, wska­zy­wać jej pięk­no­ści, pod­no­sić i sła­wić za­le­ty. Nie po­trze­ba tego na­wet.

Prze­mó­wi ona do czy­tel­ni­ka sama naj­le­piej, a prze­mó­wi pro­sto­tą cie­płą i nie­wy­szu­ka­ną, ob­ra­za­mi mno­gi­mi a żywo i barw­nie skre­ślo­ny­mi, oso­ba­mi o peł­ni swo­bod­ne­go ży­cia i nie­po­spo­li­te­go wdzię­ku. Nie­masz w niej ni­cze­go, coby psu­ło ogól­ną har­mo­nię, coby było nie­przy­jem­nym zgrzy­tem że­la­za po szkle; nie­masz – po­wia­dam – ni­cze­go ta­kie­go, wy­jąw­szy wspo­mnień i smut­nych przez się sa­mych wy­pad­ków.

Ży­wość i barw­ność, do­sad­ność i tę­ży­zna sło­wa, wid­ne na każ­dym kro­ku; mi­łość wszyst­kie­go, co na­sze, pol­skie, ko­cha­ne, nie­na­wiść – co obce i wro­gie prze­bi­ja z każ­de­go ustę­pu, z każ­de­go wier­sza nie­mal; en­tu­zy­azm, fa­na­tycz­na pra­wie cześć dla wo­dzów, bo­ha­te­rów, iro­nia zaś i wzgar­dli­we, lek­ce­wa­żą­ce po­stę­po­wa­nie i uwa­ża­nie nie­przy­ja­ciół – oto, co wid­ne z każ­de­go epi­zo­du, z każ­de­go ob­raz­ka… Krót­ko mó­wiąc, przez usta sta­re­go wo­ja­ka leci cała przez nie­go prze­ży­ta prze­szłość ze wszyst­ki­mi czy­na­mi i wy­pad­ka­mi, z ca­łym za­so­bem uczu­cia i my­śli, ka­wał cza­su ogrom­ny, pe­łen doli i nie­do­li, opo­wie­dzia­ny tak, jak go mógł sę­dzi­wy nasz wia­rus ro­zu­mieć… jak go czul i ko­chał sam – Le­nar­to­wicz…

Nie wie­le mamy w li­te­ra­tu­rze pol­skiej ga­węd, któ­re­by się tak uda­ły, jak wła­śnie ta. Sam Sy­ro­kom­la, Pol nic w tym ro­dza­ju lep­sze­go nie na­pi­sa­li, a póź­niej­szy o lat parę "Ce­sarz" Le­nar­to­wi­cza, nie­ma już tej pla­sty­ki i wy­ra­zi­sto­ści, tego za­cię­cia i sze­ro­kie­go roz­ma­chu, tyle po­wie­trza i ru­chu, co "Ży­wot sta­re­go żoł­nie­rza". I nie dziw: opo­wia­da­nie o ce­sa­rzu wło­żo­ne zo­sta­ło w usta Fran­cu­za, a prze­cież to zna­na rzecz, że z taką fan­ta­zyą i "dow­ci­pem", jak Po­lak, sta­ry do tego szlach­cic – nikt nie po­tra­fi mó­wić o prze­by­tych chwi­lach, do­zna­nych przy­go­dach! Opo­wieść przy­tem wy­słu­żo­ne­go uła­na obej­mu­je prze­strzeń szer­szą, ilość wy­pad­ków więk­szą, in­te­res bu­dzi wsku­tek tego żyw­szy, zwłasz­cza, że wszyst­ko co w niej jest – jest na­szą prze­szło­ścią, na­sze­mi dzie­ja­mi!!

Po­kre­wień­stwa jed­nak, mają ze sobą obie ga­wę­dy wie­le, choć­by tyl­ko dzię­ki oso­bie Na­po­le­ona, dla któ­re­go ży­wił Le­nar­to­wicz za­wsze go­rą­cą cześć i uwiel­bie­nie, któ­re­go peł­na wy­nio­sło­ści i dumy po­stać ma­ja­czy­ła przed oczy­ma ma­zo­wiec­kie­go lir­ni­ka czę­sto, wcie­la­jąc się po­tem w nie­je­den po­emat, nie­jed­ną zwrot­kę…

"… A prze­cież duch Twój przed memi oczy­ma Ob­lókł się sza­rą umar­twie­nia chmu­rą,

Jak­by nad Tobą cień prze­cią­gnął górą,

Nie­zwal­czo­ne­go wiel­ki cień ol­brzy­ma"

po­wia­da piew­ca "Bi­twy ra­cła­wic­kiej" w wier­szu "Na ko­lum­nę Van­dom­ską"; a pod wra­że­niem tem, pe­łen hoł­du i usza­no­wa­nia dla ge­niu­szu zo­sta­je do koń­ca ży­cia. Na­po­le­on w jego pi­smach – to mo­carz bez rów­ne­go so­bie, to ty­tan ol­brzy­mi, nie zwy­cię­żo­ny, któ­re­go naj­więk­szym grze­chem – nie py­cha, nie ego­izm, lecz wro­gów oca­le­nie:

Z win mo­ich jed­na, ta naj­więk­sza w świe­cie,

Żem was nie wy­miótł pod­łe, zło­te śmie­cie,

Ja, co was mia­łem le­żą­cych pod nogą,

Jak owad chci­wych roz­kosz zie­mi chłep­tać,

Ja, com was wi­dział prze­ra­żo­nych trwo­gą,

I by się ru­szać, mu­sia­łem was dep­tać;

Na­szcze­ku­ją­ca na mnie zło­ta zgra­jo,

Imio­na wa­sze mil­czę, bo je zna­ją…*

W "Ży­wo­cie sta­re­go żoł­nie­rza" wi­dzi­my go le­d­wie dwa lub trzy razy, ale to wy­star­cza, by­śmy ra­zem z sę­dzi­wym wia­ru­sem czu­li się onie­mie­li pod wpły­wem jego wzro­ku, by­śmy go z za­par­tym od­de­chem śle­dzi­li na polu bi­twy, -

* Wy­bór pism. T. IV. "Na­po­le­on".

jak stoi wśród gra­du kul i kar­ta­czy a ża­den go nie śmie ude­rzyć, jak z mar­mu­ro­wym po­ko­jem wy­da­je roz­ka­zy, jak tłu­my lecą w pie­kło na jego ski­nie­nie, bo

"… gdzie był Ce­sarz, mo­głeś być spo­koj­ny!

Taki Na­po­ljon, taki ge­niusz woj­ny,

On wszyst­ko wie­dział, jak się kim po­słu­żyć,

Jak użyć swo­ich, jak Po­la­ków użyć,

…………………….

I coś w nim było, cze­go dru­gi nie­miał,

Gdzie się po­ka­zał, głos du­szy za­nie­miał… "

A ksią­żę Jó­zef? To – dru­ga po­stać, któ­rą żoł­nierz ko­chał, jak ojca ro­dzo­ne­go, jak bra­ta swo­je­go, star­sze­go tyl­ko ran­gą i prze­ło­żeń­stwem. W nim czer­pał za­pał, swo­bo­dę, hu­mor, żoł­nier­ską fan­ta­zyę, od nie­go uczył się na­ra­żać ży­cie, szu­kać i lek­ce­wa­żyć nie­bez­pie­czeń­stwa, bo

"… on tak za nic Mo­ska­li uwa­żał,

Że raz od­cię­ty przez ko­zac­ką szaj­kę,

Za­miast pa­ła­sza, w rękę wziął na­haj­kę,

Boby go wsty­dem całe ży­cie bo­dło,

Że do­był pa­łasz na ha­ła­strę pod­łą"…

Ty­sią­cem aneg­dot opro­mie­nio­ny, oto­czo­ny nim­bem sła­wy, jako pierw­sza pięk­ność i pierw­szy w Pol­sce ry­cerz – był Po­nia­tow­ski dla woj­ska bo­żysz­czem, ży­wym wzo­rem, któ­ry na­śla­do­wa­no na­mięt­nie a we wszyst­kiem, co sta­ry wia­rus naj­le­piej cha­rak­te­ry­zu­je w te sło­wa:

Na­przy­kład Xią­że – kie­dy wam po­wia­dam,

Nie kom­po­nu­ję, wier­szów nie ukła­dam,

Xią­że był dla nas ży­ją­cym przy­kła­dem,

My­śmy zu­peł­nie szli za jego śla­dem:

Jeź­dziec był sław­ny – i my tacy byli

Pił do­sko­na­le – i my do­brze pili,

Bil się od­waż­nie – i z nas nikt nie stchó­rzył,

Uży­wał świa­ta a kto z nas nie użył…

W du­szy i uściech uła­na – tu­ła­cza po­stać ta żyje peł­na ta­kie­go uro­ku i cza­ru, ta­kiej za­ma­szy­sto­ści i wzię­to­ści, że ustę­py o nim trze­ba po­li­czyć Le­nar­to­wi­czo­wi do naj­świet­niej­niej­szych… Jak­że bla­do przy nich wy­glą­da­ją te nie­licz­ne miej­sca z "Mo­hor­ta", gdzie au­to­ra tak mało stać na barw­ne a z ży­ciem i ru­chem od­two­rze­nie tej po­etycz­nej po­sta­ci…

Na­po­le­on i ksią­żę Jó­zef – to fi­gu­ry w ga­wę­dzie na­szej naj­waż­niej­sze; ale prócz nich znaj­du­je się wie­le in­nych, po­mniej­szych, któ­re prze­su­wa­ją się przed na­szem okiem szyb­ko, za­le­d­wo na­trą­co­ne i na­szki­co­wa­ne, a z któ­rych każ­da żywa i wy­raź­na, peł­na tej sa­mej sym­pa­tyi i wdzię­ku, jaki ma dla nas zło­te sło­wo sta­re­go żoł­nie­rza.

Wie­le bo on wi­dział i wie­le prze­żył!… Zwy­cię­stwa i try­um­fy prze­szły,… z na­sie­nia krwi po­żą­da­ne­go owo­cu nie było,… o Pol­ski wskrze­sze­niu ja­koś głu­cho, wro­gów chma­ra wiel­ka, nie spo­sób z ich szpo­nów się zwol­nić, w na­ro­dzie nie­sna­ski, brak wia­ry, na do­bi­tek zaś łez i przy­gnę­bie­nia przy­szło to, co naj­krwaw­sze, naj­smut­niej­sze, ten "naj­sroż­szy bó­lów ból" rok 46…

Trze­ba było tak lud uko­chać, jak go mi­ło­wał Le­nar­to­wicz, tak czuć się mu bra­tem i o jego nie­świa­do­mo­ści w złym czy­nie pa­mię­tać, jak sta­ry nasz żoł­nierz, by nie ob­rzu­cić go bło­tem, by krzyw­dy do­zna­ne da­ro­wać i z ca­łej mu du­szy prze­ba­czyć.

"… O koso pol­ska! Gdy­byś się ty była

Pod Mi­ło­sła­wiem w wro­gów krwi nie zmy­ła,

Gdy­byś nie­miec­kich nie na­żę­ła chło­pów,

Ja­bym cię prze­klął koso pol­skich chło­pów, ale pa­mię­tam twe czy­ny pod Ra­cła­wi­ca­mi, pa­mię­tam twych Gło­wac­kich i Swi­stac­kich, więc zbrod­nię ci z du­szy od­pusz­czam, krew przez cię prze­la­na nie­chaj na gło­wy nie­przy­ja­ciół spad­nie!!… "

Przy Wę­gier po­wsta­niu jesz­cze dnia­ła na­dzie­ja, jesz­cze zdo­ła­no nową utwo­rzyć kam­pa­nię, sztan­dar świe­ży wznie­sio­no do góry, imię Bema drża­ło na ustach wie­rzą­cych…, lecz i to już do prze­szło­ści na­le­ży, i z tego w zy­sku nie było nic, prócz wię­zień au­stry­ac­kich, lo­chów za­bój­czych!… Smut­neż to cza­sy! smut­na dola tu­ła­cza!…

Jed­nak – nie tra­ci sta­ry wia­rus otu­chy! Z oj­ca­mi słu­żył za mio­du, dzi­siaj ich dzie­ci wi­dzi pod bro­nią… Więc speł­nić trze­ba wina kie­li­chy, wy­pić za zdro­wie oj­czy­zny, bo póki choć jed­no ser­ce pol­skie w pier­si ko­ła­cze, jesz­cze Pol­ska nie zgi­nę­ła!!

…………………………………

Nie zna­ne mi na ra­zie po­wo­dy, dla­cze­go Le­nar­to­wicz nie ogło­sił tej ga­wę­dy za ży­cia. Wno­sząc ze słów, ja­kie w środ­ku po­ema­tu do­pi­sał, my­ślę, że po­do­ba­ła mu się ona sa­me­mu bar­dzo i wła­śnie może dla­te­go wstrzy­mał się z jej ogło­sze­niem, chcąc, jak się zda­je, jesz­cze ją wię­cej wy­gła­dzić, a pew­ne ustę­py na­wet cał­kiem prze­ro­bić. Czy za­miar ten usku­tecz­nił, a je­śli nie, co sta­nę­ło temu na prze­szko­dzie nie wia­do­mo. Praw­do­po­dob­nie wal­ka o utrzy­ma­nie się w Pa­ry­żu, do­kąd wy­da­lo­ny z Prus się schro­nił, oraz pra­ca nad in­ny­mi do­pie­ro co po­czę­ty­mi po­ema­ta­mi, zmu­si­ła go do odło­że­nia na bok "Ży­wo­ta", zwłasz­cza, że ten już był bądź co­bądź skoń­czo­ny, a po­trze­bo­wał tyl­ko (w my­śli Le­nar­to­wi­cza) tu i ów­dzie paru po­pra­wek.

Po­pra­wek i ulep­szeń się nie do­cze­kał, ale bo też nic na­tem nie stra­cił. Taki, jak jest – "Ży­wot sta­re­go żoł­nie­rza" zo­sta­nie, jako jed­no z naj­lep­szych pism ma­zo­wiec­kie­go Lir­ni­ka, jako jed­na z naj­lep­szych wier­szo­wa­nych ga­węd w Pol­sce…

Kra­ków, w li­sto­pa­dzie 1904.

An­to­ni Eu­ze­biusz Ba­lic­ki.

De mes vieux com­pa­gnons de glo­ire

Je viens de me voir en­to­uré;

Nos so­uve­nirs m'ont eni­vré,

Le­vin m'a ren­du la me­mo­ire.

Fier de mes explo­its et des leurs

J'ai mon dra­pe­au dans ma chau­mie­rè.

Béran­ger.I.

Ko­cha­ni bra­cia! kie­dy sią­dę so­bie,

Ca­łe­go ży­cia prze­gląd w my­śli ro­bię; –

Ga­ze­ta z ręki nie­znacz­nie wy­pa­da,

Dzien­nik mi swo­je a myśl swo­je gada.

Oczy się błęd­nie włó­czą po pa­pie­rze,

A w my­śli sta­ją po­le­gli żoł­nie­rze,

To ten, to owy, a wszy­scy mi zna­ni,

Jed­ni ce­nie­ni a dru­dzy ko­cha­ni.

Pi­sma… Dzien­ni­ki… gdzie mnie tam uwa­ga,

Co ser­cu droż­sze, to w gło­wie prze­ma­ga.

Niby po­myśl­ne wia­do­mo­ści czy­tam,

Niby z chci­wo­ścią każ­de sło­wo chwy­tam,

A po skoń­cze­niu, nie wiem, co czy­ta­łem,

Na to pa­trza­łem, a o tem my­śla­łem…

Zmie­nia­łem stra­że, roz­da­wa­łem ha­sła,

A dzien­nik wy­padł i faj­ka za­ga­sła,

I już dzie­sią­ty pa­pie­rek za­pa­lam…

W mło­dym czło­wie­ku tego nie po­chwa­lam,

Ale sta­re­mu, że się za­po­mi­na –

To już, pa­no­wie, wia­do­ma przy­czy­na.

Sześć­dzie­siąt la­tek nie cho­dzi pie­cho­tą,

A trosk, a tru­dów, a bi­tew, ej, co to…

Co ga­dać próż­no, na co się to zda­ło,

Co było, prze­szło i nic nie zo­sta­ło…

Baj­ka… zo­sta­ło coś; jak­by sen zło­ty

Wspo­mnie­nie bi­tew i daw­nej ocho­ty,

Bo ta dzi­siej­sza, co się ozwie cza­sem,

Już tyl­ko próż­nym ję­zy­ka ha­ła­sem,

Buch­nie sło­wa­mi daw­nej cno­cie za­dość.

Bra­cia ko­cha­ni! sta­rość to nie ra­dość!

Jesz­cze, gdy ko­nia dziel­ne­go zo­ba­czę,

Jak kark wy­gi­na, jak pod jeźdz­cem ska­cze –

To go oglą­dam, czy mu co nie wa­dzi,

A po­tem, czy też do­brze go pro­wa­dzi;

Bo koń to dziec­ko, ła­two się ze­psu­je,

Gdy źle uży­ty, gdy jeźdz­ca nie czu­je.

Ja­kich my mie­li jeźdz­ców w woj­sku na­szem –

Sam Xią­żę Jó­zef, jak mach­nie pa­ła­szem,

Jak pu­ści ko­nia, jak osa­dzi w pę­dzie…

Nie – ta­kich jeźdz­ców nie­ma i nie bę­dzie!

To prze­cież zna­ne, au­stry­ac­cy sami

Ofi­ce­ro­wie ga­da­li przed nami:

Jak raz z Ce­sa­rzem – bo kie­dy byt dziec­kiem,

Edu­ko­wa­no go w pań­stwie nie­miec­kiem,

A po­tem Niem­com słu­żył dla ho­no­ru –

Jak wie­cie: nig­dy nie są­dzę z po­zo­ru.

Ale u Niem­ców ho­nor dla Po­la­ka –

Może też była po­li­ty­ka taka,

A mó­wiąc praw­dę szcze­rą i otwar­tą,

Co po­li­tycz­ne – pew­nie dja­bła war­to.

Otóż z Ce­sa­rzem – a trze­ba wam wie­dzieć,

Że ża­den Habs­burg nie po­tra­fi sie­dzieć (Samo się przez się ro­zu­mie) na szka­pie;

Krzy­wy, zgar­bio­ny, jak ber­nar­dyn czła­pie –

Co ztąd po­cho­dzi: że pierw­szy z ich rodu,

Już tego nie wiem z ja­kie­go po­wo­du,

Gdy się ze psa­mi po Ty­ro­lu włó­czył,

Jeź­dzić na ko­niu u księ­dza się uczył.

Dla­te­go u nich gniaz­do­wa to wada,

Że ża­den do­brze na ko­niu nie sia­da.

A po­tem i to: że jak sze­reg dłu­gi,

Ce­sarz być musi jak je­den tak dru­gi.

A prze­szły Ce­sarz ten był wie­rzy­tel­ny,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: