- W empik go
Żywoty arcybiskupów gnieźnieńskich, prymasów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, od Wilibalda do Andrzeja Olszowskiego włącznie. Tom 4 - ebook
Żywoty arcybiskupów gnieźnieńskich, prymasów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, od Wilibalda do Andrzeja Olszowskiego włącznie. Tom 4 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 422 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rzadkie w owych czasach spotkało szczęście ziemię Sieradzką, że wielu z rodowitych ziemi lej mieszkańców zasiadało krzesła Senatorskie, tak ze stanu duchownego, jak świeckiego, których po imieniu wylicza w pięknie i uczenie napisanym wierszu: Sieradź tryumfujący (Seradia trabeata) Seweryn Karwat Zgromadzenia Jezusowego, biegły w naukach duchownych i świeckich, Spowiednik Królewski. Pierwsze pomiędzy nimi zajmuje miejsce Jan Wężyk, w upłynionym wieku z rodziców Hieronima i Doroty z Otoka Zaleskiej zrodzony. Braćmi stryjecznemi Wężykowej byli: Remigjusz Kasztelan Łęczycki Referendarz Koronny, którego nagrobek znajduje się w Kollegjacie Warszawskiej, Alexander toż Referendarz Koronny i Stanisław Sędzia Sieradzki Zalescy biegli w prawie krajowem. Po odebraniu początkowego wychowania w domu, rodzice nie szczędząc kosztu, wysłali młodego Jana na nauki do sławnej podówczas szkoły Jezuickiej w Kaliszu, później do Krakowa, tych oddawna kwitnących Aten Polskich, naostatek do Włoch dla nabycia zagranicznego poloni. Korzystnie obrócił on czas ten na nabycie nauk teologicznych, prawnych, a nawet medycznych. W Rzymie siedm lat spędził, gdzie niemniej starał się o nabycie nauki jak pobożności. Żył tam w przyjaźnych stosunkach z mężem rzadkiej świątobliwości Filipem Nerjuszem fundatorem Zgromadzenia Oratorji, i od niego przejął się duchem pobożności, którym tchnął do końca życia swojego. Nabywszy w Rzymie większego polonii światła, po powrócie do Polski, chciał je obrócić na korzyść kraju. Z domu rodzicielskiego udał się tedy do Warszawy, i gdy przejeżdżał przez majętność Arcybiskupią Rogoźno, leżącą w kluczu Chroślińskim, zatrzymał się w domu jednego wieśniaka dla wzięcia posiłku, i w poufałej z nim rozmowie usłyszał od niego prorocze wyrazy, "i ty kiedyś będziesz Arcybiskupem." W żart to obrócił naówczas Wężyk, nie spodziewając się nigdy, żeby słowa prostego wieśniaka mogły kiedyś skutek otrzymać. Lecz później wyniesiony na Arcybiskupią katedrę troskliwie wybadywał się, azali żyje pomieniony wieśniak, i gdy mu doniesiono że żyje, przyzwanego do siebie hojnie obdarzył i od wszelkich robót uwolnił. Słyszałem tę anekdotę od wielu osób, a szczególniej od Alexandra Sielskiego Kasztelana Gnieźnieńskiego, człowieka niepospolitej prawości, i dla tego nie wahałem się przytoczyć ją tutaj. Po przybyciu do Warszawy zyskał względy Jana Tarnowskiego naówczas Biskupa Władysławowskiego. Zachęcił go Tarnowski, ażeby wstąpił do stanu duchownego i polecał mu do załatwienia interessa, które później mogły mu otworzyć drogę do dalszych zaszczytów. Stanisław Łubieński w uwagach swoich o należytem spełnianiu urzędu Biskupiego, wprowawadzając Macieja Pstrokońskiego Biskupa naówczas Przemyślskiego, rozmawiającego z Łubieńskiemi, następnie o Wężyku powiada: "Pochwalam bardzo, że nasz Jan Wężyk, z którym wy nie tylko jesteście wspólnego pochodzenia z ziemi Sieradzkiej, ale razem w szkołach nauki pobieraliście, nie śpieszy się do dworu, lecz woli zostawać przy boku Tarnowskiego, Biskupa Władysławowskiego; stawa w jego obronie po sądach i pomaga mu w pisaniu listów. Charakter jego bardzo mi się podoba; mało mówiący; lecz skoro się odezwie, lubo nieco zająkliwy, co należy przypisać raczej młodości, niżeli wadzie przyrodzonej, łatwo dostrzedz jego zdrowy sąd o rzeczach, gruntowną naukę, znajomość prawa Boskiego i ludzkiego. Słowem, on będzie nie tylko kiedyś wiele znaczącym na dworze, ale zajmie bez wątpienia ten stopień, na którym dopiero zostaje Tarnowski." Zostawał tedy w towarzystwie i przyjaźnych stosunkach z Tarnowskim, okazując w każdym razie swą prawość i biegłość w interessach, i za jego wstawieniem się otrzymał Kanonję Władysławowską. Później gdy Tarnowski przemieszczonym został na katedrę Arcybiskupią, powziął nadzieję osiągnienia wyższych zaszczytów, lecz ta go omyliła, gdyż w krótkim czasie Tarnowski życie zakończył. Damalewicz powiada, że jakoby przywiózł z Rzymu palljum dla Tarnowskiego; lecz to rzecz wątpliwa, chyba że drugi raz odbył podróż do Rzymu, o czem pewnych dowodów niema.
Po śmierci Tarnowskiego, wsparły protekcją niektórych osób, na dworze Królewskim szukał dalszej karjery, co mu pomyślnie poszło, gdyż Zygmunt sprzyjał ludzióm nauką i zdolnościami obdarzonym, i jak powiada znakomity Biskup i Senator Łubieński, rzadko Król rozdawał urzęda i nagrody tym, którzy w opinji publicznej nie zasługiwali na to. Stąd tedy i Wężykowi, posiadającemu wiele środków do ujęcia łaski Króla, łatwo było zapewnić sobie los pomyślny. Król cenił wysoko jego przymioty; cenił biegłość w sprawowaniu interessów. Poruczyl tedy naprzód jemu pisanie listów prywatnych i ułatwienie interessów tyczących się poselstwa Neapolitańskiego. Okazawszy w załatwieniu tych poleceń niepospolite swe zdolności, otrzymał od Króla Kanonję Krakowską, Probóstwo Sandomierskie, Archidjakonję Lubelską. Wkrótce potem Król otrzymawszy zezwolenie Papieża, oddał mu wakujące naówczas bogate Opactwo na Jasnej – Górze, później wyniósł go na katedrę Przemyślską z zatrzymaniem pomienionego Opactwa. Gdy zaś w roku 1623. Andrzej Opaliński Biskup Poznański życie zakończył, Zygmunt mianował Wężyka jego następcą. We dwa lata po objęciu rządów tej djecezji, zaledwo zajął się odnowieniem i ozdobieniem kościoła katedralnego przez pożar zniszczonego, gdy śmierć Henryka Firleja otworzyła mu drogę do katedry Arcybiskupiej. Mianowany przez Króla Zygmunta na tę godność, otrzymał w roku 1626. potwierdzenie Papieża Urbana VIII., który mu też przysłał palljum metropolitalne. W roku 1627. z Poznania udał się do Gniezna i odprawił wstęp uroczysty na katedrę, otoczony bardziej skromnym niźli świetnym orszakiem. W imieniu
Kapituły powitał go Andrzej Szołdrski Proboszcz Gnieźnieński, Poznański i Kruszwicki, który później po dwódziestu kilku leciech umarł będąc Biskupem Poznańskim: wzór hojnej dla Kościoła szczodrobliwości, oraz Senatorskich i obywatelskich zasług. Damalewicz powiada, że Wężyk mając wielu zawistnych, musiał walczyć z wielą przeciwnościami, nim osiągnął Katedrę Arcybiskupią; ale względy jakie posiadał u Króla, oraz umiarkowanie i prawość jego charakteru usunęły przeszkody, tak dalece, że ci którzy mu pierwej byli nieżyczliwi, stali się stałemi przyjaciółmi.
Prowadziła naówczas Rzeczpospolita pierwszą wojnę ze Szwecją, którą Gustaw Adolf, następca Karola Księcia Sudermanji na tronie Szwedzkim, wydał był Polakom. Za zgodą czy też wezwaniem Elektora Brandeburgskiego, Gustaw pierwszych dni Lipca 1626. roku wylądował w porcie Piławskim z małą garstką żołnierza. Nieprzestając natem, że podczas wojny Tureckiej z Osmanem prowadzonej zajął był Inflanty, dopiero wbrew wszelkim traktatom wpadł zdradliwie do Pruss. Książe Pruski zostający dotąd w podległości Korony Polskiej, otwarcie wypowiedział jej posłuszeństwo, gdyż postępującemu w głąb Pruss Gustawowi kazał dostarczać oręża, koni i wszystkiego co do prowadzenia wojny potrzebnem było. Gustaw nie miał więcej z sobą jak 6, 000, piechoty i to kopaczów raczej niżeli żołnierzy, konnicy zaś nie więcej na okrętach sprowadził jak 30. Lecz wsparty posiłkami Elektora napadł naprzód na Brunsberg, owe Ateny Pruskie. Strwożone nagłym napadem wziął to miasto bez oporu i zostawiwszy w niem załogę, udał się do Frauenburga, gdzie się znaj – duje Kościół katedralny Biskupów Warmińskich, a zabrawszy pozostałe tam sprzęty kościelne, obrazy, dzwony, bibljotekę, przesłał na okrętach do Szwecji, z których część morze, brzydząc się tem świętokradztwem, w swojem łonie pochłonęło. Następnie opanował z łatwością Elbląg i Marienburg, które załogami swojemi opatrzył. Piasecki powiada, że Elbląg raczej zdradą radzców miasta niżeli dobrowolnem poddaniem się było opanowane przez Gustawa, który ciężką później na to miasto nałożył kontrybucję, kazał mu dostarczać żywności i broni dla wojska. Wkrótce Gustaw Adolf liczną uzbroił kawalerję, gdyż z Pruss Książęcych za dozwoleniem Elektora gromadnie zbierali się ochotnicy pod chorągwie jego. Chciał opanować Gdańsk, ale miasto to dało dowód nieposzlakowanej swej wierności dla Korony Polskiej, i żadnemi namowami nie dało się skłonić do poddania się. Tymczasem Zygmunt zebrał naprędce wojsko i wyruszył przeciwko stryjecznemu bratu swemu. Nad Mewą stoczył bitwę z nieprzyjacielem, lecz stanowczej wygranej nie otrzymał. Piasecki powiada, że w początkach tej bitwy nasi pomyślnie walczyli i lewe skrzydło Gustawa poniósłszy wielką stratę było się zachwiało i omal co nie poszło w rozsypkę; lecz Marszałek Koronny, który w nieobecności Hetmana dowodził wojskiem, nie będąc świadomy obrotów wojennych, kazał trąbić do odwrotu. Tymczasem z głębi Rusi z półkami kwarcianemi nadciągnął do Pruss Stanisław Koniecpolski naówczas Wojewoda Sandomierski Hetman Wielki Koronny, w miesiącu Październiku, gdy już nieprzyjaciel ustąpił i na wyspie Marienburgskiej rozłożył się na leże zimowe. Koniecpolski jednak przez całą zimę nie przestawał działań wojennych, obiegł Dirszawę i okoliczne miejsca od napadów Szwedzkich bronił. Lecz nie tylko Prussy były teatrem wojny; Wielkopolska też nie była wolną od klęsk podobnych; oddział wojska Szwedzkiego, tak nazwany Mansfelda, którego wodzeni był Baudissius, wpadłszy ze Szląska przez ziemię Kosteńską, wiele domów szlacheckich zrabował i znaczne dostatki Marka Łentowskiego Opata Paradyskiego zabrał. Przy końcu Listopada Król zwołał sejm walny do Torunia. Uchwalone zostały na sejm pobory dla odwrócenia grożącej klęski, które dla obrony lub odzyskania Inflant odmówione były. Na tymże sejmie Jan Lipski herbu Grabie Biskup Łucki Kanclerz Wielki Koronny wniósł, ażeby dla odwrócenia grożącej wojny, Król wcześnie mianował następcą swoim drugiego syna swego Jana Kazimierza. Z wielką niechęcią i oburzeniem Stany wniosek ten przyjęły i Lipski pociągniętymby zapewne został do odpowiedzialności wedle przepisu Ustaw, gdyby ówczesne okoliczności nie zmusiły do zaniechania surowszych środków i pokrycia wszystkiego milczeniem. Znajduje się w tym przedmiocie lisi Jerzego Księcia Zbarawskiego Kaszt. Krak… pełen uszczypliwych przymówek, w którym zamiar len gani, a nawet Arcybiskupowi Wężykowi zarzuca, że zdanie to podzielał; lubo rzecz niezawodna, że on zamiaru tego nie pochwalał, owszem radził Królowi, żeby przedsięwzięcie to, jako trudne do wykonania i swobody stanu rycerskiego naruszające, zaniechał, oraz żeby wojnę Szwedzką tak niebezpieczną i długi czas trwać mogącą, pod pewnemi korzystnemi warunkami ukończyć starał się; zwłaszcza, że Gustaw nie był dalekim od zawarcia pokoju i zgadzał się na oddanie zawojowanych prowincji, wyjąwszy Rygę, którą do ostatecznego rozstrzygnienia sporów o następstwo tronu Szwedzkiego, mającego nastąpić w przeciągu trzydziestoletniego rozejmu, chciał zatrzymać przy sobie. Król Zygmunt jednak nie zgodził się na zawarcie tak korzystnego pokoju, o czem obszernie opisuje Piasecki, który równie śmiało jak prawdziwie opisał ówczesne dzieje. W roku 1627. naznaczony był sejm do Warszawy, na którym znajdował się i Arcybiskup, oraz podpisał uchwaloną na tym sejmie ustawę mającą na celu zabezpieczenie stanu Państwa w czasie trwającej z Gustawem Adolfom wojny. W roku następnym 1628. zwołał Sobór Archidjecezalny do Łowicza nadzień S. Maja, gdzie wiele zbawiennych środków uchwalono dla utrzymania karności w. Duchowieństwie, oraz postanowiono, ażeby na odwrócenie niebezpieczeństw zagrażających Kościołowi i Rzeczypospolitej odprawiane były Msze śś… i modlitwy po całej Archidjecezji, również kazał zamieścić w akta Soboru list Pasterski jednego z poprzedników swoich Kardynała Bernarda Maciejowskiego, który później na Soborze prowincjonalnym całemu Duchowieństwu Korony i W. Księstwa Litewskiego za regułę postępowania przepisany został. Wkrótce polem tegoż samego roku zwołał Sobór prowincjonalny do Piotrkowa dnia 20. Maja i dla zatwierdzenia czynności takowego Soboru wysłał do Rzymu Jana Foxa Doktora obojga praw Archidjakona Krakowskiego, męża gruntownej nauki i doświadczonej prawości charakteru, który w otrzymaniu takowego potwierdzenia od Papieża Urbana VIII. okazał wiele roztropności i biegłości.
Tymczasem wojna w Prusiech ciągle trwała, gdzie rycerstwem Polskiem dowodził Koniecpolski i odebrał od
Szwedów Mewę i Putzk. Półki Szwedzkie świeżo przez Gustawa w Niemczech i Marchji Brandeburgskiej zaciągnięte, w liczbie 5, 000. piechoty i 3, 000. jazdy, pod dowództwem Streffa i Teüfela zostające, Koniecpolski pod Hamersteinem doścignął i ze wszech stron opasał, tak dalece, że nie mogąc oprzeć się ani ratować się ucieczką, musiały zdać się na łaskę zwyciężcy. Cały ten rok prawie i większa połowa następnego przeszły na ciągłych utarczkach Polaków ze Szwedami. Polacy, częściej zwyciężcy niż zwyciężeni, odparli Szwedów od Torunia i Gdańska, a Gustaw ciężko raniony zaledwo nie był wzięty w niewolę. Obie strony jednak znużone nieustannemi walkami, żądały zawieszenia broni. Przeciwko Elektorowi Brandeburgskiemu powstały powszechne narzekania, że ten dostarczając nieprzyjacielowi potrzeb wojennych przyczyniał się do przedłużenia wojny, powodując się raczej prywatnym interesem niżeli publicznem dobrem. Stanisław Łubieński Biskup Płocki pisał w tym względzie listy do Elektora, które czytać można w dziełach jego pośmiertnych. Zawartym wkońcu został traktat za pośrednictwem Królów Francuzkiego i Angielskiego. Przyprowadzili go do skutku Jakób Zadzik Biskup Chełmiński W. Kancl. Kor., Jakób Sobieski, Krajczy Kor. Star. Krasnosl., Jerzy z Tęczyna Ossoliński Podstoli Kor. i Magnus Ernest Denboff Siar. Dorpacki. Na mocy takowego traktatu zawarte było pod pewnemi warunkami sześcioletnie zawieszenie broni, i Gustaw Adolf wedle życzenia pośredników obrócił swe siły na Cesarstwo i dom Austrjacki w celu nadwątlenia jego potęgi. Gdy pomieniony traktat przedstawionym został na potwierdzenie Stanów, Senat i koło rycerskie uważając go za nader korzystny w tak krytycznem położeniu Państwa, nie wahali się go potwierdzić; Król tylko długi czas zostawał w niepewności, aż nim skłoniony od Arcybiskupa Wężyka podpisał go.
Tymczasem klęski domowe, po ukończeniu wojny z obcym nieprzyjacielem, nie przestawały szarpać wnętrza Rzeczypospolitej. Jak po każdej prawie wojnie, tak i po tej Pruskiej wyprawie wybuchło zaburzenie w wojsku. Żołnierze zebrawszy się pod miasteczkiem Glinianami zuchwale domagali się opłacenia należnego żołdu. Koniecpolski mający wielką u wojska wziętość, pożyczonemi u Królowej Konstancji pieniędzmi i hojnemi obietnicami uśmierzył to groźne zaburzenie. Nie dość było Polsce na tych nieszczęściach; morowa zaraza rozszerzyła się w niej okropnie, mnóstwo wsi i miasteczek spustoszonych przez nią zostało. Król z żoną, unikając zarazy, udali się do Osieka, później do Tykocina, leżącego niedaleko granic W. Księstwa Litewskiego. Starosta tamtejszy Krysztof Wiesiołowski Marszałek Nadworny później Wielki W. Księstwa Litew., dla zachowania w potomne czasy pamiątki pobytu Króla w Tykocinie w czasie trwającej zarazy, kazał wiadomość o tem wyryć na marmurze i umieścić w kościele nieopodal zamku będącym XX. Bernardynów. Powiększył jeszcze tę klęskę głód i wynikła stąd drożyzna, tak dalece, że korzec Krakowski żyta przedawano po ośmnaście złotych dobrej ówczesnej monety. Stąd ubożsi, którzy nie mieli za co kupić żyta, karmili się otrębiami lub miękiną, a nawet pokrzywą i innemi trawami. Do miast i miasteczek mnóstwo zbierało się biednych, którzy śród ogólnego niedostatku nie mogąc wyprosić jałmużny, padali po ulicach i z głodu umierali. Śród tak powszedniej klęski, od której poddani dóbr Arcybiskupich wolni nie byli, Wężyk dal dowód wielkiej litości nad biednym ludem. Kazał ze spichrzów i gumien hojnie rozdawać zboże, dla poratowania zostających w niedostatku. Zgłodniałym, którzy do pałacu tłumnie się zbierali, kazał dawać podostatkiem pożywienia. Te i inne cnotliwe postępki Wężyka, zapewniły mu wdzięczną pamięć u ziomków. W następnym 1631. roku ustała wreszcie ta klęska, a pomyślny zbiór zboża zaradził powszechnemu niedostatkowi. Przy końcu tego roku Król zwołał sejm, na którym leż znajdował się Arcybiskup. Uchwały tego sejmu czytać można w Zbiorze praw, oraz w dziele Piaseckiego, który o nich obszernie pisał. Napastował w tym czasie Króla artrytyzm, ale pomimo doznawanych dolegliwości, nie przestawał zajmować się zwyczajnym porządkiem sprawami Państwa. Miał on we zwyczaju w pewnych oznaczonych godzinach zajmować się sprawami Państwa, podpisami, sądami, dawaniem audjencji. Choroba artytyczna niezmiernie mu utrudzała podpisywanie przywilejów i reskryptów wychodzących z kancellarji obu narodów; jakową pracę, gdy był zdrowym, zwykł był prędko załatwiać wnet po wysłuchaniu Mszy ś. Lecz gdy choroba coraz się powiększała, radzono Królowi (jak o tem wyczytałem w listach znakomitych w owym czasie mężów) przywrócić dawny zwyczaj podpisywania wszystkich przywilejów przez Kanclerzów za wiedzą i rozkazem Króla, jakowy zwyczaj zniósł był Zygmunt August, rozgniewany na Walentego Dembińskiego Kanclerza Wielkiego Koronnego za to, że podstępnie i przeciw woli jego pod – pisywał niektóre akta i postanowił nadal ażeby przywileje wychodzące z kancellaryi Królewskiej, wyjąwszy w niektórych umiej ważnych okolicznościach, nie inaczej miały walor, jak za podpisem samego Króla. Król Zygmunt jednak nie zezwolił na takowy projekt i dotąd przywileje wychodzą z własnoręcznymi podpisami Króla, co połączone jest z wielu niedogodnościami.
Tymczasem dwór i Państwo poniosło wielką stratę w osobie Królowej Konstancji, która po skończonym sejmie i przywróconym pokoju w Rzeczypospolitej, życie zakończyła. Pobożna ta Pani, jak wszystkie Księżniczki z domu Austrjackiego, towarzysząc uroczystej Processji w dzień Bożego Ciała, przeszedłszy do tysiąca kroków w wielki upał, będąc przytem dość otyłą, dostała zapalenia, a nieumiejętni lekarze przez nietrafne środki wpędzili w gorączkę, z której w dni kilka w nocy, dnia 10. Czerwca, kiedy nikt o grożącem niebezpieczeństwie nie domyślał się, ducha wyzionęła. Król Zygmunt skądinąd nieumiejący panować nad sobą w spotykających go nieszczęściach, niezmiernie był zmartwionym po zgonie ulubionej małżonki. Wiek podeszły, osłabione zdrowie, które Królowa za życia swego troskliwie pielęgnowała, pomnażały wielkość jego straty.
W następnym 1632. roku, pierwszych dni Kwietnia, Król zwołał sejm walny do Warszawy, na którym szczególniej rzecz się toczyła o powiększeniu dochodów młodszych synów Królewskich, co z łatwością przez Króla otrzymanem zostało i wszystkie wakujące Starostwa w Koronie i W. Księstwie Litewskiem postanowiono pomiędzy nich rozdzielić, jak o tem czytać można w Konstytucjach tego sejmu. Przytem Jan Albert za zgodą Stanów przemieszczonym został z Katedry Warmińskiej na Krakowsko., która naówczas niezajętą była po śmierci Andrzeja Lipskiego herbu Grabie. Król chcąc się wywdzięczyć Stanom za takowa, przychylność dla jego familji okazany, ustąpił prawa swojego bicia monety Rzeczypospolitej, w chwalebnym celu, ażeby na przyszłość moneta bez żadnego sfałszowania odbijani) była; gdyż jak Piasecki powiada, Przełożeni Królewscy nad mennicą, dopuszczali się często nadużyć mieszając miedź ze srebrem. Lecz pomimo zrzeczenia się lego prawa przez Króla, nadużycia takowe nie usiały i dotąd z wielkim uszczerbkiem narodu trwają, gdyż złoto i srebro prawie zupełnie z obiegu wyszło, a natomiast sfałszowana moneta zalała kraj cały ze szkodą wielu, a pożytkiem małej liczby osób. O klęsce (ej krajowej niżej obszerniej mówić będziemy. Po skończonym sejmie, zdrowie Króla, które zdawało się poprawiać, znowu się pogorszyło. W tymże miesiącu robiąc przygotowania do odbycia obrzędu pogrzebowego po Królowej i mając się w tym celu udać do Krakowa, dla spróbowania sił swoich, czy podoła tej utrudzającej podróży, udał się do Opałowa majętności dziedzicznej Opackiego, dawnego sługi Królewskiego, który był później Wojewodą Dorpackim i tam dostawszy ciężkiego kataru, do którego się przyłączyło cierpienie artrytyczne, ze wszelką oznaką świątobliwości, życie zakończył, w roku 66. wieku swojego a 45. panowania. Pióra znakomitych autorów oddały mu wielkie i zasłużone pochwały. Byłto Monarcha pobożny i posiadający wszystkie przymioty potrzebne panującemu. Twarz i całą postać miał pełną ujmującej powagi, podobny zresztą do dziada swojego matczynego Zygmunta I. Urody był średniej, rysów twarzy regularnych, cery białej, rumieńcem okraszonej, nosa orlego, oczu szarych, włosów, nim osiwiał, ciemnych. W rysach jego twarzy i całem ułożeniu okazywała się jakaś majestatyczna powaga, która skłaniała do oddawania powinnej czci nietylko krajowców, ale cudzoziemców. Herezję w cichości potłumił i dał niemały dowód swojej pobożności w przywróceniu do dawnego sianu zachwianej wiary Katolickiej. Przy wstąpieniu jego na tron większa część Senatu składała się z różnowierców, przy zgonie zaś dwóch tylko znajdowało się: Zygmunt Grudziński Wojewoda Kaliski i Rafał Leszczyński Wojewoda Bełzki; pierwszy tajemną jakąś wyznawał sektę i tę przed śmiercią porzucił przyjąwszy Sakramenta śś., drugi był zwolennikiem Kalwina, ale obywatelem wielkich cnót i kochającym ojczyznę. Słusznie Zygmuntowi wdzięczna potomność za potłumioną herezję wzniosła wspaniały pomnik w Warszawie. Prawdziwie pobożny, w ciągu całego swojego panowania okazał niemałą gorliwość w rozszerzeniu wiary Katolickiej; kościoły wielkim kosztem stawiał, kollegja, klasztory dla zakonników fundował, sprawiedliwość wszystkim wymierzał, wedle chęci tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. W rozdawaniu urzędów i nagród nie powodował się osobistą korzyścią, ale zasługą. Nie postępował nigdy wbrew zawartym układom, danego słowa nie łamał, przeznaczonych komu nagród lub zaszczytów drugim nie udzielał. Postępował zawsze wedle przestrogi Izokratesa danej Królowi Nikomedowi, ażeby usilnie starał się o to, iżby słowu jego większą wiarę dawano niżeli innych przysięgom. Prócz tego, panowanie swoje namiętną łaskawością i dobrotliwością odznaczył, tak dalece, że dla zbuntowanych, zwyciężonych i w nie… wolę wziętych poddanych łaskawym się okazywał i nawet dobrodziejstwy ich swemi osypywał: wojny szczęśliwie prowadził i tryumfy częste odnosił, o których dziejopisowie obszernie świadczą. Jedną tylko stratę kraj poniósł za panowania jego w oderwaniu Inflant, które Szwedzi podstępnie na Polakach zdobyli. Znakomici autorowie: Stanisław Łubieński Biskup Płocki i Jan Lipski Referendarz Koronny, później Biskup Chełmiński i Arcybiskup Gnieźnieński temu pobożnemu i świętemu Królowi oddali zasłużone pochwały, godne pamięci późnych poloników. Paweł Piasecki Biskup Przemyślski w swojej Kronice dziejów Europejskich opisał ze wszelką dokładnością czynności wielkiego Króla.