Torii. Japonia znana i nieznana #3 - ebook
Format:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Torii. Japonia znana i nieznana #3 - ebook
Magazyn poświęcony kulturze Japonii - Torii (numer 3)
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62945-95-5 |
Rozmiar pliku: | 3,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
47 roninów
Ze wszystkich historii o honorze i odwadze samurajów jedna zyskała rozgłos na całym świecie. Oparta na autentycznych wydarzeniach z początku XVIII wieku, od stuleci inspiruje pisarzy, dramaturgów, a ostatnio nawet… Hollywood. Jaka jest prawda o czterdziestu siedmiu samurajach?
Na przełomie XVII i XVIII wieku żył pewien daimyō imieniem Asano Takumi no kami Naganori, pan na zamku Akō w prowincji Harima. Wiosną 1701 roku otrzymał polecenie podjęcia u siebie cesarskich wysłanników, wracających z wizyty na zamku szoguna. Aby ich godnie ugościć, winien był przejść wcześniej szkolenie na zamku szoguna, u wysoko postawionego urzędnika specjalizującego się w ceremoniach dworskich, Kiry Kōzuke no suke Yoshinaki. Ten, będąc człowiekiem zarozumiałym i chciwym, nie zamierzał przekazywać nikomu swojej wiedzy za darmo i miał zwyczaj dręczyć swoich uczniów, póki nie pójdą po rozum do głowy i nie wręczą mu łapówki. Nie wiadomo, czy Asano Takumi no kami się tego nie domyślał, czy też był zbyt dumny, aby ulec zawoalowanemu szantażowi – faktem jest, że zmuszony był notorycznie znosić zniewagi urzędnika. Wreszcie jednak jego cierpliwość się skończyła i pewnego dnia, słysząc kolejną szykanę z ust Kiry Kōzuke no suke, nie wytrzymał i dobywszy krótkiego miecza, rzucił się na adwersarza. Nie zdołał jednak wyrządzić mu większej krzywdy, a jedynie ranił go w czoło, po czym został obezwładniony i odeskortowany do posiadłości jednego z daimyō w Edo. Tam czekał na wyrok, który zapadł jeszcze tego samego dnia: winowajca miał w trybie natychmiastowym popełnić seppuku. Wydarzenia te miały miejsce 14. dnia trzeciego miesiąca, 14. roku ery Genroku . Włości nieszczęsnego daimyō zostały skonfiskowane, a jego rodzina i poddani pozostawieni bez środków do życia. Pozbawieni pana samuraje musieli szukać zatrudnienia u innych panów lennych (którzy niechętnie przyjmowali taki „spadek” po zhańbionej rodzinie) albo zostać członkami najniższej klasy społecznej w Japonii – kupcami.
Naczelny doradca pana Asano, Ōishi Kuranosuke, nie mógł pogodzić się z losem i odżałować krzywdy swojego zwierzchnika, w związku z czym zebrał grupę najwierniejszych towarzyszy i wraz z nimi uknuł plan zemsty. Przez prawie dwa lata przygotowywali się do wzięcia odwetu na panu Kirze, który przewidziawszy taką sytuację, schronił się na terenie posia-dłości teścia i nakazał swoim ludziom szpiegować samurajów z Asō. Ci, aby zmylić wroga, pozorowali własne upodlenie: oddawali się przyziemnym zajęciom, a ōishi Kuranosuke począł wręcz ostentacyjnie lubować się w hazardzie i rozpuście. Widząc, że ten stan rzeczy nie ulega zmianie, Kira Kōzuke no suke stopniowo zaczął czuć się coraz bardziej bezpiecznie. Wtedy właśnie, zimą 1703 roku, czterdziestu siedmiu roninów zebrało się razem w Edo, aby dokończyć to, co nie udało się ich panu. Napadli nocą na domostwo i stoczywszy zaciekłą walkę z jego mieszkańcami, osaczyli wroga i próbowali nakłonić go do popełnienia seppuku. Ten jednak był zbyt przerażony, aby w ten sposób uratować swój honor i w końcu Kuranosuke musiał odciąć mu głowę. Zrobił to tym samym ostrzem, od którego zginął jego pan. Następnie czterdziestu siedmiu mężów zaniosło swoje trofeum na grób Asano Takumiego, pozwalając jego duchowi spocząć w pokoju. Za swój czyn zostali skazani również na popełnienie seppuku i pochowano ich obok ich pana, na cmentarzu świątyni Sengakuji w Edo.
Atak 47 roninów na kryjówkę Kiry – ilustracja do XI aktu Chushingury, autorstwa Hokusaia.
Czytając powyższy opis A. B. Mitforda (patrz: bibliografia), rzuca się w oczy pewien szczegół: nasi samurajowie, choć biorą krwawy odwet za swojego pana, są postaciami krystalicznie pozytywnymi. W chwili ataku na domostwo pana Kiry powiadamiają jego sąsiadów o swych zamiarach, zapewniając ich, że nic z ich strony im nie grozi. ōishi Kuranosuke nieustannie przypomina swoim towarzyszom, by nie przelewali nadaremno krwi i nie wyrządzali krzywdy kobietom, starcom i dzieciom. Wreszcie opuszczając miejsce, gaszą wszystkie latarnie, aby w niestrzeżonej już rezydencji przypadkiem nie wybuchł pożar, który mógłby zaszkodzić okolicznym domom. Z drugiej strony Kira Kōzuke no suke jest na każdym kroku przedstawiany jako bohater negatywny: nie staje do walki z samurajami, ucieka przed nimi i chowa się w komórce na opał, a schwytany nie chce przyznać się, jak się nazywa i porzuca sposobność uratowania swojego honoru poprzez popełnienie samobójstwa. Jaki cel przyświecał Mitfordowi, kiedy w tym duchu spisywał swoją historię? Nie zapominajmy, że odbiorcą jego dzieła miał być wiktoriański dżentelmen czy dama, którzy zgodnie z naukami Biblii winni brzydzić się zemstą i każdym, kto jej szuka – musiał więc znaleźć sposób, aby wywołać u swojego czytelnika „odpowiednie” uczucia. Z podobnych powodów podkreśla też aspekt prowokacji ze strony pana Kiry – który, było nie było, padł ofiarą agresji swojego ucznia. Czy to jedyne fakty naciągnięte przez Mitforda? Z pewnością nie, choć większość przekłamań prawdopodobnie nie jest winą autora, który starał się jak mógł docierać do japońskich dokumentów, ale w dużej mierze i tak zmuszony był opierać się na przekazie ustnym tudzież autorskich interpretacjach.
Dziś o wypadkach ery Genroku wiemy dużo więcej. Na temat incydentu, w który zaangażowany był Asano Takumi no kami zachowało się co najmniej kilka-kilkanaście dokumentów, między innymi raport naocznego świadka bójki na zamku szoguna, zapiski inspektora szogunatu badającego ten wypadek, dzienniki domostwa, w którym Asano Takumi popełnił seppuku, korespondencja pomiędzy niektórymi z samurajów Asano, raport na temat zabójstwa Kiry, wreszcie – dokumenty świątyni Sengakuji, zwierające m.in. pożegnalny list czterdziestu siedmiu roninów. Tak bogata dokumentacja nie odpowiada jednak na jedno, zasadnicze pytanie: jaki był prawdziwy powód ataku Asano Takumiego na Kirę Kōzuke. Wedle dwóch pierwszych źródeł miał on wspominać o urazie z przeszłości, nie precyzując go jednak. Zapiski z miejsca kaźni Asano mówią, iż kazał swoim poddanym przekazać, że „powinien był powiedzieć im o tym wcześniej”. Znów – nie wiemy o czym, ale sugeruje to sprawy dawniejsze niż bieżący dzień. Wszystko wskazuje więc na to, że roninowie mogli w istocie nie wiedzieć, co spowodowało agresję ich pana, w związku z czym mszcząc się na jego adwersarzu po prostu kończyli jego dzieło – jakiekolwiek by nie było. Wróćmy jednak do przesłanek na temat zadawnionej urazy – istnieje teoria, że atak Asano nie był w istocie działaniem w afekcie, lecz czynem zamierzonym. Prowincjonalny daimyō, który chciałby targnąć się na życie wysokiego urzędnika, niewiele miałby ku temu okazji prócz wspólnego spotkania na zamku szoguna. W tym wypadku nie zbytnia porywczość, a zwyczajny brak umiejętności byłby powodem niepowodzenia.
Drzeworyt autorstwa Hiroshige ilustrujący pierwszy akt Chushingury.
Przejdźmy zatem do motywacji samurajów z Akō. U Mitforda sprawa była jasna: chcieli ukarać prowokatora i tchórza. W liście pożegnalnym roninów znajdujemy następujące stwierdzenie „Nasz czcigodny pan odebrał sobie życie, lecz Kira Kōzuke no suke żyje”. Może to oznaczać aluzję do prawa zwyczajowego zwanego kenka ryōseibai, które mówiło, że obie strony biorące udział w walce winny zostać ukarane. I rzeczywiście, w precedensowych przypadkach atakujący zawsze otrzymywał wyrok śmierci, zaś jego przeciwnik – o ile przeżył – zazwyczaj zostawał wygnany, a jak wiemy, Kiry Kōzuke nie spotkała żadna kara. W tym wypadku należy jednak zadać sobie pytanie, czy to rzeczywiście była bójka. Jeśli pan Kira nie sięgnął po broń, stawał się tym samym ofiarą, a nie stroną w równorzędnej walce. Pozostaje tylko kwestia, czy niepodjęcie walki uznamy za akt rozwagi, czy tchórzostwa… Istnieje jednak jeszcze jedno, bardziej przyziemne wytłumaczenie motywacji ataku roninów z Akō. Jak wiemy, ich zemsta dokonała się z pewnym opóźnieniem. W międzyczasie ōishi Kuranosuke ubiegał się o odstąpienie od decyzji o konfiskacie dóbr i zamku Akō – dbał zatem o dobra materialne, nie duchowe. Decyzja była jednak nieodwołalna i wkrótce 300 wasali Asano Takumiego pozostało bez środków do życia. Dopiero wówczas zaczął krystalizować się plan rzekomej zemsty. Czterdziestu siedmiu samurajów (w tym m.in. nastoletni syn ōishiego, Chikara) było świadomych konsekwencji, jakie ich czyn przyniesie. Wprawdzie zemsta była wedle prawa japońskiego dozwolona, ale warunkiem jej dokonania w świetle prawa było uprzednie powiadomienie o swych zamiarach odpowiednich władz. Odwet „niezarejestrowany” w ten sposób kończył się dla mściciela karą śmierci. Co więc zyskali swoim czynem? Z pewnością niewiele mieli do stracenia, borykając się z ubóstwem i życiem w hańbie. Ich ofiarna śmierć poruszyła mieszkańców Edo i szybko określenie „samuraj z Akō” stało się niemal synonimem odwagi i lojalności – zatem pozostali przy życiu wasale zyskali szansę na znalezienie nowych panów. Ponadto częściowo zdjęto sankcje z dziedzica Asano Takumiego, jego brata Nagahiro, co dało nadzieje na odzyskanie z czasem pozycji rodu. Pozostaje pytanie, czy za działaniami roninów stała aż tak wielka dalekowzroczność.
Historia czterdziestu siedmiu roninów stanowiła i nadal stanowi wdzięczne źródło inspiracji. W ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci od opisanych wyżej wydarzeń powstały liczne dzieła literackie i dramatyczne, włącznie z bogatą w malownicze szczegóły interpretacją Motooriego Norinagi czy pakietem sztuk noszących tytuł Chūshingura . XX wiek przyniósł nowe możliwości scenicznych i literackich rekonstrukcji wydarzeń. W Japonii powstało ponad 30 filmów nawiązujących do Chūshingury (ze słynnym filmem Kenjiego Mizoguchiego „Genroku Chūshingura” z 1941 roku na czele) i niezliczone produkcje telewizyjne. Zachód również nie oparł się tej historii, czego przykładem może być chociażby wydana niedawno w Polsce książka „Opowieść o 47 roninach” Johna Allyna lub zapowiadany film z Keanu Reevesem. Ten ostatni, zgodnie z zapewnieniami producentów, ma stanowić widowisko na miarę „Władcy pierścieni” czy „Gladiatora”. To, jakim widowiskiem się okaże, dowiemy się zapewne w przyszłym roku. Każda kolejna interpretacja niesie ze sobą nowe wątki, pomysły i scenariusze wydarzeń. Wspomniana już powieść Allyna sugeruje, dość po hollywoodzku zresztą, że Asano i Kirze poszło o… kobietę, konkretnie żonę pierwszego z nich. Różne wersje „Chūshingury” wyciągają z cienia poboczne osoby dramatu lub wręcz kreują bohaterów nie mających pierwowzorów w rzeczywistości. Chyba najdalej idącą fikcją opartą na faktach jest książka Lucii St. Claire Robson pt. „The Tokaido Road”. Opowiada ona o… córce Asano, która ucieka się do prostytucji, aby się utrzymać, lecz nie zapomina przy tym o swoim pochodzeniu i o ciążącym na niej obowiązku pomszczenia ojca. Nie jest to zresztą jedyny tytuł koncentrujący się na pobocznej (w tym wypadku fikcyjnej) postaci – dobry przykład stanowi chociażby dość świeża produkcja na potrzeby stacji Fuji TV – „Chūshingura 1/47” z 2001 roku. Skupia się ona na postaci Horibe Yasubeia, jednego z czterdziestu siedmiu roninów, który przez jakiś czas pozostawał w opozycji w stosunku do ōishiego Kuranosuke, by ostatecznie dołączyć do niego w ostatecznej bitwie.
Grób Asano Takumi no Kamiego na cmentarzuw świątyni Sengakuji w Tokio.
Charakter produkcji opartych na historii czterdziestu siedmiu roninów rozciąga się od prób rekonstrukcji wydarzeń do dzieł zaledwie nimi inspirowanych, niekoniecznie mniej ciekawych. Tym bardziej zatem z niecierpliwością i obawą oczekiwać możemy filmu z Keanu Reevesem. Czy Hollywood będzie miał coś interesującego do przekazania w swoim obrazie? Czy pokusi się o własną wizję wydarzeń, czy też wykorzysta pomysły wcześniejszych autorów i producentów? Wreszcie – czy umiejętnie wydobędzie potencjał fabularny, jaki niesie w sobie ta historia, czy też skupi się na efektach specjalnych i oklepanym patencie „orient gwarantuje sukces”? Dowiemy się, gdy film wejdzie na ekrany kin, a gdy to nastąpi, jego recenzja niewątpliwie zagości na łamach „Torii”. Póki co, trzymamy kciuki za producentów i życzymy im polotu, ale zarazem rozsądku w korzystaniu ze scenariusza, który bądź co bądź kiedyś, w odległym kraju, napisało samo życie.
Nie wszyscy otaczają 47 roninów czcią i mirem. Yamamoto Tsunetomo, autor „Hagakure” (naczelnego dzieła wychwalającego domniemany kodeks bushidō i pochwałę gotowości na śmierć. W rzeczywistości większą rolę dzieło to odegrało w propagandzie wojennej Japonii, niż szerzeniu poglądów autora wśród współczesnych mu ludzi), krytykuje ich bezlitośnie. Zarzuca im, że przez powstrzymanie się na prawie 2 lata przed dokonaniem zemsty ryzykowali, że ktoś ich w tym akcie ubiegnie lub zwyczajnie Kira Kōzuke umrze z przyczyn naturalnych. Jego zdaniem nawet jeśli natychmiastowy atak na adwersarza ich seniora był skazany na niepowodzenie, byłby bardziej „honorowy” niż udana, acz odłożona w czasie zemsta.
Choć tradycyjnie mówi się o 47 samurajach, w rzeczywistości jeden z nich, Terasaka Kichiemon, został w ostatniej chwili odesłany i tylko czterdziestu sześciu zmuszonych zostało do odebrania sobie życia w związku z wendetą. Za powód uznaje się jego zbyt niską rangę – Kichiemon miał być ashigaru, piechurem. W liście pożegnalnym roninów, napisanym rzecz jasna przed wyprawą, figuruje jednak jego nazwisko.
Adrianna Wosińska
Opowieść o 47 roninach ukazała się nakładem Wydawnictwa KIRIN zarówno w formie papierowej, jak i ebooka.
_________
Bibliografia:
M. Bitō, „The Akō Incident, 1701-1703” w: Monumenta Nipponica, vol. 58, No. 2 (summer, 2003), p. 149-170
A. B. Mitford, Tales of old Japan, Kessinger Publi-shing, 2003
Motoori Norinaga, „The Story of the Loyal Samurai of Akō” w tłum. Frederico Marcon w: Monumenta Nipponica, vol. 58 No. 4 (winter 2003), p. 467-493
_________
21 kwietnia 1701 roku. Różnice w datach wynikają z faktu, że Japończycy korzystali wówczas z kalendarza księżycowego.
Pierwsza sztuka o tym tytule, konkretnie Kanadehon Chūshingura została napisana w 1748 roku na potrzeby teatru lalek, ale szybko zaadaptowano ją również na potrzeby kabuki. Trudno zatem rozgraniczyć, czy jest to wciąż ta sama sztuka, czy oparte na tym samym scenariuszu różne sztuki. Jako że w owym okresie nie wolno było przedstawiać na scenie aktualnych wydarzeń, całą akcję przeniesiono do epoki Muromachi oraz miasta Kamakura, a bohaterom pozmieniano imiona. Aktualnie jednak „Chūshingura” jest popularnym tytułem dla wszelkiej twórczości nawiązującej do wydarzeń w Akō, bez względu na czas i miejsce akcji.
Ze wszystkich historii o honorze i odwadze samurajów jedna zyskała rozgłos na całym świecie. Oparta na autentycznych wydarzeniach z początku XVIII wieku, od stuleci inspiruje pisarzy, dramaturgów, a ostatnio nawet… Hollywood. Jaka jest prawda o czterdziestu siedmiu samurajach?
Na przełomie XVII i XVIII wieku żył pewien daimyō imieniem Asano Takumi no kami Naganori, pan na zamku Akō w prowincji Harima. Wiosną 1701 roku otrzymał polecenie podjęcia u siebie cesarskich wysłanników, wracających z wizyty na zamku szoguna. Aby ich godnie ugościć, winien był przejść wcześniej szkolenie na zamku szoguna, u wysoko postawionego urzędnika specjalizującego się w ceremoniach dworskich, Kiry Kōzuke no suke Yoshinaki. Ten, będąc człowiekiem zarozumiałym i chciwym, nie zamierzał przekazywać nikomu swojej wiedzy za darmo i miał zwyczaj dręczyć swoich uczniów, póki nie pójdą po rozum do głowy i nie wręczą mu łapówki. Nie wiadomo, czy Asano Takumi no kami się tego nie domyślał, czy też był zbyt dumny, aby ulec zawoalowanemu szantażowi – faktem jest, że zmuszony był notorycznie znosić zniewagi urzędnika. Wreszcie jednak jego cierpliwość się skończyła i pewnego dnia, słysząc kolejną szykanę z ust Kiry Kōzuke no suke, nie wytrzymał i dobywszy krótkiego miecza, rzucił się na adwersarza. Nie zdołał jednak wyrządzić mu większej krzywdy, a jedynie ranił go w czoło, po czym został obezwładniony i odeskortowany do posiadłości jednego z daimyō w Edo. Tam czekał na wyrok, który zapadł jeszcze tego samego dnia: winowajca miał w trybie natychmiastowym popełnić seppuku. Wydarzenia te miały miejsce 14. dnia trzeciego miesiąca, 14. roku ery Genroku . Włości nieszczęsnego daimyō zostały skonfiskowane, a jego rodzina i poddani pozostawieni bez środków do życia. Pozbawieni pana samuraje musieli szukać zatrudnienia u innych panów lennych (którzy niechętnie przyjmowali taki „spadek” po zhańbionej rodzinie) albo zostać członkami najniższej klasy społecznej w Japonii – kupcami.
Naczelny doradca pana Asano, Ōishi Kuranosuke, nie mógł pogodzić się z losem i odżałować krzywdy swojego zwierzchnika, w związku z czym zebrał grupę najwierniejszych towarzyszy i wraz z nimi uknuł plan zemsty. Przez prawie dwa lata przygotowywali się do wzięcia odwetu na panu Kirze, który przewidziawszy taką sytuację, schronił się na terenie posia-dłości teścia i nakazał swoim ludziom szpiegować samurajów z Asō. Ci, aby zmylić wroga, pozorowali własne upodlenie: oddawali się przyziemnym zajęciom, a ōishi Kuranosuke począł wręcz ostentacyjnie lubować się w hazardzie i rozpuście. Widząc, że ten stan rzeczy nie ulega zmianie, Kira Kōzuke no suke stopniowo zaczął czuć się coraz bardziej bezpiecznie. Wtedy właśnie, zimą 1703 roku, czterdziestu siedmiu roninów zebrało się razem w Edo, aby dokończyć to, co nie udało się ich panu. Napadli nocą na domostwo i stoczywszy zaciekłą walkę z jego mieszkańcami, osaczyli wroga i próbowali nakłonić go do popełnienia seppuku. Ten jednak był zbyt przerażony, aby w ten sposób uratować swój honor i w końcu Kuranosuke musiał odciąć mu głowę. Zrobił to tym samym ostrzem, od którego zginął jego pan. Następnie czterdziestu siedmiu mężów zaniosło swoje trofeum na grób Asano Takumiego, pozwalając jego duchowi spocząć w pokoju. Za swój czyn zostali skazani również na popełnienie seppuku i pochowano ich obok ich pana, na cmentarzu świątyni Sengakuji w Edo.
Atak 47 roninów na kryjówkę Kiry – ilustracja do XI aktu Chushingury, autorstwa Hokusaia.
Czytając powyższy opis A. B. Mitforda (patrz: bibliografia), rzuca się w oczy pewien szczegół: nasi samurajowie, choć biorą krwawy odwet za swojego pana, są postaciami krystalicznie pozytywnymi. W chwili ataku na domostwo pana Kiry powiadamiają jego sąsiadów o swych zamiarach, zapewniając ich, że nic z ich strony im nie grozi. ōishi Kuranosuke nieustannie przypomina swoim towarzyszom, by nie przelewali nadaremno krwi i nie wyrządzali krzywdy kobietom, starcom i dzieciom. Wreszcie opuszczając miejsce, gaszą wszystkie latarnie, aby w niestrzeżonej już rezydencji przypadkiem nie wybuchł pożar, który mógłby zaszkodzić okolicznym domom. Z drugiej strony Kira Kōzuke no suke jest na każdym kroku przedstawiany jako bohater negatywny: nie staje do walki z samurajami, ucieka przed nimi i chowa się w komórce na opał, a schwytany nie chce przyznać się, jak się nazywa i porzuca sposobność uratowania swojego honoru poprzez popełnienie samobójstwa. Jaki cel przyświecał Mitfordowi, kiedy w tym duchu spisywał swoją historię? Nie zapominajmy, że odbiorcą jego dzieła miał być wiktoriański dżentelmen czy dama, którzy zgodnie z naukami Biblii winni brzydzić się zemstą i każdym, kto jej szuka – musiał więc znaleźć sposób, aby wywołać u swojego czytelnika „odpowiednie” uczucia. Z podobnych powodów podkreśla też aspekt prowokacji ze strony pana Kiry – który, było nie było, padł ofiarą agresji swojego ucznia. Czy to jedyne fakty naciągnięte przez Mitforda? Z pewnością nie, choć większość przekłamań prawdopodobnie nie jest winą autora, który starał się jak mógł docierać do japońskich dokumentów, ale w dużej mierze i tak zmuszony był opierać się na przekazie ustnym tudzież autorskich interpretacjach.
Dziś o wypadkach ery Genroku wiemy dużo więcej. Na temat incydentu, w który zaangażowany był Asano Takumi no kami zachowało się co najmniej kilka-kilkanaście dokumentów, między innymi raport naocznego świadka bójki na zamku szoguna, zapiski inspektora szogunatu badającego ten wypadek, dzienniki domostwa, w którym Asano Takumi popełnił seppuku, korespondencja pomiędzy niektórymi z samurajów Asano, raport na temat zabójstwa Kiry, wreszcie – dokumenty świątyni Sengakuji, zwierające m.in. pożegnalny list czterdziestu siedmiu roninów. Tak bogata dokumentacja nie odpowiada jednak na jedno, zasadnicze pytanie: jaki był prawdziwy powód ataku Asano Takumiego na Kirę Kōzuke. Wedle dwóch pierwszych źródeł miał on wspominać o urazie z przeszłości, nie precyzując go jednak. Zapiski z miejsca kaźni Asano mówią, iż kazał swoim poddanym przekazać, że „powinien był powiedzieć im o tym wcześniej”. Znów – nie wiemy o czym, ale sugeruje to sprawy dawniejsze niż bieżący dzień. Wszystko wskazuje więc na to, że roninowie mogli w istocie nie wiedzieć, co spowodowało agresję ich pana, w związku z czym mszcząc się na jego adwersarzu po prostu kończyli jego dzieło – jakiekolwiek by nie było. Wróćmy jednak do przesłanek na temat zadawnionej urazy – istnieje teoria, że atak Asano nie był w istocie działaniem w afekcie, lecz czynem zamierzonym. Prowincjonalny daimyō, który chciałby targnąć się na życie wysokiego urzędnika, niewiele miałby ku temu okazji prócz wspólnego spotkania na zamku szoguna. W tym wypadku nie zbytnia porywczość, a zwyczajny brak umiejętności byłby powodem niepowodzenia.
Drzeworyt autorstwa Hiroshige ilustrujący pierwszy akt Chushingury.
Przejdźmy zatem do motywacji samurajów z Akō. U Mitforda sprawa była jasna: chcieli ukarać prowokatora i tchórza. W liście pożegnalnym roninów znajdujemy następujące stwierdzenie „Nasz czcigodny pan odebrał sobie życie, lecz Kira Kōzuke no suke żyje”. Może to oznaczać aluzję do prawa zwyczajowego zwanego kenka ryōseibai, które mówiło, że obie strony biorące udział w walce winny zostać ukarane. I rzeczywiście, w precedensowych przypadkach atakujący zawsze otrzymywał wyrok śmierci, zaś jego przeciwnik – o ile przeżył – zazwyczaj zostawał wygnany, a jak wiemy, Kiry Kōzuke nie spotkała żadna kara. W tym wypadku należy jednak zadać sobie pytanie, czy to rzeczywiście była bójka. Jeśli pan Kira nie sięgnął po broń, stawał się tym samym ofiarą, a nie stroną w równorzędnej walce. Pozostaje tylko kwestia, czy niepodjęcie walki uznamy za akt rozwagi, czy tchórzostwa… Istnieje jednak jeszcze jedno, bardziej przyziemne wytłumaczenie motywacji ataku roninów z Akō. Jak wiemy, ich zemsta dokonała się z pewnym opóźnieniem. W międzyczasie ōishi Kuranosuke ubiegał się o odstąpienie od decyzji o konfiskacie dóbr i zamku Akō – dbał zatem o dobra materialne, nie duchowe. Decyzja była jednak nieodwołalna i wkrótce 300 wasali Asano Takumiego pozostało bez środków do życia. Dopiero wówczas zaczął krystalizować się plan rzekomej zemsty. Czterdziestu siedmiu samurajów (w tym m.in. nastoletni syn ōishiego, Chikara) było świadomych konsekwencji, jakie ich czyn przyniesie. Wprawdzie zemsta była wedle prawa japońskiego dozwolona, ale warunkiem jej dokonania w świetle prawa było uprzednie powiadomienie o swych zamiarach odpowiednich władz. Odwet „niezarejestrowany” w ten sposób kończył się dla mściciela karą śmierci. Co więc zyskali swoim czynem? Z pewnością niewiele mieli do stracenia, borykając się z ubóstwem i życiem w hańbie. Ich ofiarna śmierć poruszyła mieszkańców Edo i szybko określenie „samuraj z Akō” stało się niemal synonimem odwagi i lojalności – zatem pozostali przy życiu wasale zyskali szansę na znalezienie nowych panów. Ponadto częściowo zdjęto sankcje z dziedzica Asano Takumiego, jego brata Nagahiro, co dało nadzieje na odzyskanie z czasem pozycji rodu. Pozostaje pytanie, czy za działaniami roninów stała aż tak wielka dalekowzroczność.
Historia czterdziestu siedmiu roninów stanowiła i nadal stanowi wdzięczne źródło inspiracji. W ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci od opisanych wyżej wydarzeń powstały liczne dzieła literackie i dramatyczne, włącznie z bogatą w malownicze szczegóły interpretacją Motooriego Norinagi czy pakietem sztuk noszących tytuł Chūshingura . XX wiek przyniósł nowe możliwości scenicznych i literackich rekonstrukcji wydarzeń. W Japonii powstało ponad 30 filmów nawiązujących do Chūshingury (ze słynnym filmem Kenjiego Mizoguchiego „Genroku Chūshingura” z 1941 roku na czele) i niezliczone produkcje telewizyjne. Zachód również nie oparł się tej historii, czego przykładem może być chociażby wydana niedawno w Polsce książka „Opowieść o 47 roninach” Johna Allyna lub zapowiadany film z Keanu Reevesem. Ten ostatni, zgodnie z zapewnieniami producentów, ma stanowić widowisko na miarę „Władcy pierścieni” czy „Gladiatora”. To, jakim widowiskiem się okaże, dowiemy się zapewne w przyszłym roku. Każda kolejna interpretacja niesie ze sobą nowe wątki, pomysły i scenariusze wydarzeń. Wspomniana już powieść Allyna sugeruje, dość po hollywoodzku zresztą, że Asano i Kirze poszło o… kobietę, konkretnie żonę pierwszego z nich. Różne wersje „Chūshingury” wyciągają z cienia poboczne osoby dramatu lub wręcz kreują bohaterów nie mających pierwowzorów w rzeczywistości. Chyba najdalej idącą fikcją opartą na faktach jest książka Lucii St. Claire Robson pt. „The Tokaido Road”. Opowiada ona o… córce Asano, która ucieka się do prostytucji, aby się utrzymać, lecz nie zapomina przy tym o swoim pochodzeniu i o ciążącym na niej obowiązku pomszczenia ojca. Nie jest to zresztą jedyny tytuł koncentrujący się na pobocznej (w tym wypadku fikcyjnej) postaci – dobry przykład stanowi chociażby dość świeża produkcja na potrzeby stacji Fuji TV – „Chūshingura 1/47” z 2001 roku. Skupia się ona na postaci Horibe Yasubeia, jednego z czterdziestu siedmiu roninów, który przez jakiś czas pozostawał w opozycji w stosunku do ōishiego Kuranosuke, by ostatecznie dołączyć do niego w ostatecznej bitwie.
Grób Asano Takumi no Kamiego na cmentarzuw świątyni Sengakuji w Tokio.
Charakter produkcji opartych na historii czterdziestu siedmiu roninów rozciąga się od prób rekonstrukcji wydarzeń do dzieł zaledwie nimi inspirowanych, niekoniecznie mniej ciekawych. Tym bardziej zatem z niecierpliwością i obawą oczekiwać możemy filmu z Keanu Reevesem. Czy Hollywood będzie miał coś interesującego do przekazania w swoim obrazie? Czy pokusi się o własną wizję wydarzeń, czy też wykorzysta pomysły wcześniejszych autorów i producentów? Wreszcie – czy umiejętnie wydobędzie potencjał fabularny, jaki niesie w sobie ta historia, czy też skupi się na efektach specjalnych i oklepanym patencie „orient gwarantuje sukces”? Dowiemy się, gdy film wejdzie na ekrany kin, a gdy to nastąpi, jego recenzja niewątpliwie zagości na łamach „Torii”. Póki co, trzymamy kciuki za producentów i życzymy im polotu, ale zarazem rozsądku w korzystaniu ze scenariusza, który bądź co bądź kiedyś, w odległym kraju, napisało samo życie.
Nie wszyscy otaczają 47 roninów czcią i mirem. Yamamoto Tsunetomo, autor „Hagakure” (naczelnego dzieła wychwalającego domniemany kodeks bushidō i pochwałę gotowości na śmierć. W rzeczywistości większą rolę dzieło to odegrało w propagandzie wojennej Japonii, niż szerzeniu poglądów autora wśród współczesnych mu ludzi), krytykuje ich bezlitośnie. Zarzuca im, że przez powstrzymanie się na prawie 2 lata przed dokonaniem zemsty ryzykowali, że ktoś ich w tym akcie ubiegnie lub zwyczajnie Kira Kōzuke umrze z przyczyn naturalnych. Jego zdaniem nawet jeśli natychmiastowy atak na adwersarza ich seniora był skazany na niepowodzenie, byłby bardziej „honorowy” niż udana, acz odłożona w czasie zemsta.
Choć tradycyjnie mówi się o 47 samurajach, w rzeczywistości jeden z nich, Terasaka Kichiemon, został w ostatniej chwili odesłany i tylko czterdziestu sześciu zmuszonych zostało do odebrania sobie życia w związku z wendetą. Za powód uznaje się jego zbyt niską rangę – Kichiemon miał być ashigaru, piechurem. W liście pożegnalnym roninów, napisanym rzecz jasna przed wyprawą, figuruje jednak jego nazwisko.
Adrianna Wosińska
Opowieść o 47 roninach ukazała się nakładem Wydawnictwa KIRIN zarówno w formie papierowej, jak i ebooka.
_________
Bibliografia:
M. Bitō, „The Akō Incident, 1701-1703” w: Monumenta Nipponica, vol. 58, No. 2 (summer, 2003), p. 149-170
A. B. Mitford, Tales of old Japan, Kessinger Publi-shing, 2003
Motoori Norinaga, „The Story of the Loyal Samurai of Akō” w tłum. Frederico Marcon w: Monumenta Nipponica, vol. 58 No. 4 (winter 2003), p. 467-493
_________
21 kwietnia 1701 roku. Różnice w datach wynikają z faktu, że Japończycy korzystali wówczas z kalendarza księżycowego.
Pierwsza sztuka o tym tytule, konkretnie Kanadehon Chūshingura została napisana w 1748 roku na potrzeby teatru lalek, ale szybko zaadaptowano ją również na potrzeby kabuki. Trudno zatem rozgraniczyć, czy jest to wciąż ta sama sztuka, czy oparte na tym samym scenariuszu różne sztuki. Jako że w owym okresie nie wolno było przedstawiać na scenie aktualnych wydarzeń, całą akcję przeniesiono do epoki Muromachi oraz miasta Kamakura, a bohaterom pozmieniano imiona. Aktualnie jednak „Chūshingura” jest popularnym tytułem dla wszelkiej twórczości nawiązującej do wydarzeń w Akō, bez względu na czas i miejsce akcji.
więcej..