Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

6 filarów poczucia własnej wartości - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
28 września 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

6 filarów poczucia własnej wartości - ebook

Najsłynniejszy poradnik psychologiczny o budowaniu poczucia własnej wartości. Książka ta udziela odpowiedzi na cztery ważkie pytania: „Czym jest poczucie własnej wartości?”, „Dlaczego jest ważne?”, „Co można zrobić, aby podnieść jego poziom?” i „Jaką rolę pełnią inni w jego kształtowaniu?”.

Kwestia samooceny – nazywanej też poczuciem własnej wartości – to modny temat w najlepszym tego słowa znaczeniu. Smutna prawda o powszechnym braku zdrowej samooceny daje o sobie znać z ogromną siłą, domagając się rozwiązań. Nathaniel Branden należy do ścisłego grona prekursorów wiedzy o samoocenie i uzdrawianiu, a „6 filarów poczucia własnej wartości” to swoista suma jego wcześniejszych doświadczeń  i publikacji.

„Z mojego doświadczenia wynika, że większość  ludzi nie docenia własnych sił, by przeprowadzić  zmiany i się rozwijać. Są  przekonani, że schemat z wczoraj trzeba powtórzyć jutro. Nie dostrzegają  możliwości wyboru, która obiektywnie istnieje. Rzadko uświadamiają sobie, jak wiele mogą dla siebie uczynić, jeśli za cel postawią sobie prawdziwy rozwój i wysoką samoocenę i jeśli będą skłonni wziąć odpowiedzialność za własne życie”.

(fragment książki)

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67327-59-6
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA

Przed­mowa do pol­skiego wyda­nia

Z praw­dziwą przy­jem­no­ścią pre­zen­tu­jemy Pań­stwu _Sześć fila­rów poczu­cia wła­snej war­to­ści_ dr. Natha­niela Bran­dena (8.04.1930 – 3.12.2014).

Świat, w któ­rym żyjemy, możemy pozna­wać i rozu­mieć w trzech zasad­ni­czych aspek­tach: mate­rii, życia i ducha. Mate­rią zaj­muje się fizyka, zja­wi­skiem życia – bio­lo­gia, duchem – do nie­dawna wyłącz­nie reli­gia. W dwu­dzie­stym wieku postęp wie­dzy w każ­dej z tych dzie­dzin był osza­ła­mia­jący. Nie­sie wręcz rewo­lu­cyjne kon­se­kwen­cje. W fizyce odkry­cie budowy atomu, teo­ria względ­no­ści Ein­ste­ina i mecha­nika kwan­towa umoż­li­wiły powsta­nie takich wyna­laz­ków, jak kom­pu­tery i lasery, z dru­giej zaś strony zagro­ziły ludz­ko­ści wizją zagłady. Bio­lo­gia mole­ku­larna, gene­tyka, udane eks­pe­ry­menty z klo­no­wa­niem ssa­ków rzu­cają zupeł­nie nowe, nie­kiedy szo­ku­jące świa­tło na zja­wi­sko życia.

Ale postęp doko­nał się także w trze­ciej dzie­dzi­nie – ducha. Przy­szedł z dwóch kie­run­ków, pozor­nie nie­ma­ją­cych z sobą nic wspól­nego: infor­ma­tyki i psy­cho­lo­gii. Roz­wój kom­pu­te­rów zapo­cząt­ko­wał lub istot­nie zak­ty­wi­zo­wał bada­nia nad pro­ce­sami ucze­nia się, sztuczną inte­li­gen­cją, świa­do­mo­ścią. Pro­fe­sor Richard Daw­kins powo­łał do ist­nie­nia meme­tykę, naukę o „życiu” infor­ma­cji.

Z dru­giej strony psy­cho­lo­gia prze­stała zaj­mo­wać się wyłącz­nie pato­lo­giami. Zaczęła sta­wiać pyta­nie: „Co to zna­czy być czło­wie­kiem?”. Zajęła się umy­słem, świa­do­mo­ścią, emo­cjami, moty­wa­cją. Prze­szła w ten spo­sób do kon­kret­nych badań nad taj­ni­kami ludz­kiej psy­chiki, eli­mi­nu­jąc potrzebę zabo­bon­nej wiary w gniew­nych bogów, ciska­ją­cych gromy na bez­wol­nych Zie­mian. Pewne jej odłamy skon­cen­tro­wały się na klu­czo­wej roli poczu­cia wła­snej war­to­ści oraz na roz­woju oso­bo­wo­ści.

Natha­niel Bran­den już w 1954 roku roz­po­czął bada­nia nad zja­wi­skiem poczu­cia wła­snej war­to­ści. Oparta na wie­lo­let­niej pracy kon­cep­cja sze­ściu fila­rów jest nie­sły­cha­nie logiczną, zwartą i genial­nie pro­stą teo­rią moty­wa­cji.

Wie­dza, którą zdo­by­wamy na temat funk­cjo­no­wa­nia mate­rii, za pośred­nic­twem doko­nań tech­niki przy­czy­nia się do wygod­niej­szego życia. Rewe­la­cyjne odkry­cia w bio­lo­gii i medy­cy­nie mają wpływ na kolejne poko­le­nia i kie­dyś dopro­wa­dzą do powsta­nia świata dziś trudno wyobra­żal­nego. Jed­nak z punktu widze­nia prze­cięt­nego czło­wieka wła­śnie ta trze­cia rewo­lu­cja dwu­dzie­stego wieku, rewo­lu­cja życia ducho­wego, jest naj­waż­niej­sza. To wła­śnie odkry­cie praw, jakim pod­lega nasza psy­chika, zro­zu­mie­nie, jak radzić sobie z emo­cjami, pano­wać nad prze­ciw­no­ściami losu, wyzna­czać sobie cele, znaj­do­wać moty­wa­cję do dzia­ła­nia, kochać i być kocha­nym, świa­do­mie brać udział w cudow­nej przy­go­dzie, jaką jest życie – zasad­ni­czo decy­duje o suk­ce­sie czło­wieka w dzi­siej­szym świe­cie. Dr Natha­niel Bran­den śmiało może być nazwany Ein­ste­inem psy­cho­lo­gii dwu­dzie­stego wieku, a jego teo­ria sze­ściu fila­rów zasłu­guje na Nagrodę Nobla. Jak to zwy­kle z wiel­kimi odkryw­cami bywa, dr Bran­den był czło­wie­kiem nie­sły­cha­nie skrom­nym, nie zabie­gał o popu­lar­ność.

_Tade­usz Niwiń­ski_

Van­co­uver, Kanada, kwie­cień 1998PRZEDMOWA

Przed­mowa

W książce tej pra­gnę opi­sać, sze­rzej i głę­biej niż w poprzed­nich pra­cach, naj­waż­niej­sze czyn­niki, od któ­rych zależy poczu­cie wła­snej war­to­ści. Jeżeli uznać, że wysoka samo­ocena¹ świad­czy o zdro­wiu umy­sło­wym, to nie­wiele czyn­ni­ków ma rów­nie istotne zna­cze­nie.

Zawi­ro­wa­nia naszych cza­sów wyma­gają od ludzi wyraź­nego poczu­cia toż­sa­mo­ści, kom­pe­ten­cji i wła­snej war­to­ści. Zała­ma­nie się sta­łych reguł kul­tu­ro­wych, brak war­to­ściowych modeli postę­po­wa­nia, nie­wiele inspi­ru­ją­cych spo­łecz­nych ide­ałów, dez­orien­tu­jące, gwał­towne zmiany, które stały się trwałą cechą naszego życia – wszystko to składa się na zbyt skom­pli­ko­wany obraz sytu­acji, by w jej obli­czu móc nie wie­dzieć, kim jeste­śmy, lub by sobie nie ufać. Skoro nie możemy odna­leźć sta­bil­no­ści w świe­cie, musimy stwo­rzyć ją w nas samych. Życie z niską samo­oceną to nara­ża­nie się na wiel­kie straty. Takie wła­śnie roz­wa­ża­nia skło­niły mnie do napi­sa­nia tej książki.

Ogól­nie rzecz ujmu­jąc, książka sta­nowi odpo­wiedź na cztery pyta­nia: Czym jest samo­ocena? Dla­czego jest ważna? Co można zro­bić, by pod­nieść jej poziom? Jaką rolę peł­nią w jej kształ­to­wa­niu inni ludzie wokół nas?

Samo­ocenę kształ­tują czyn­niki zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Mówiąc „wewnętrzne”, mam na myśli te, które tkwią w czło­wieku lub są przez niego stwo­rzone, jak na przy­kład sys­tem prze­ko­nań czy spo­soby zacho­wa­nia. Mówiąc „zewnętrzne”, mam na myśli czyn­niki śro­do­wi­skowe, takie jak infor­ma­cje prze­ka­zy­wane w spo­sób wer­balny lub niewer­balny, doświad­cze­nia naby­wane w kon­tak­tach z rodzi­cami, nauczy­cie­lami, innymi oso­bami oraz orga­ni­za­cjami i kul­turą. Badam samo­ocenę z zewnątrz i od środka. Jaki udział w jej kształ­to­wa­niu ma sam czło­wiek, a jaki inni ludzie. O ile wiem, nie pro­wa­dzono wcze­śniej na ten temat żad­nych badań.

Kiedy w roku 1969 wyda­łem _Psy­cho­logy of Self-Esteem_, sądzi­łem, że na ten temat powie­dzia­łem już wszystko. Jed­nak w 1970 roku uzna­łem, że chcę poru­szyć jesz­cze pewne zagad­nie­nia, i napi­sa­łem _Bre­aking Free_. W 1972 roku, by zapeł­nić nie­które luki, napi­sa­łem _The Disow­ned Self_. Stwier­dzi­łem, że to już abso­lut­nie wszystko, co można powie­dzieć o samo­oce­nie, i zają­łem się innymi tema­tami. Minęło około dzie­się­ciu lat. Zaczą­łem myśleć o tym, czego doświad­czy­łem i jak wiele nauczy­łem się o poczu­ciu wła­snej war­to­ści od czasu powsta­nia pierw­szej książki. Tak zde­cy­do­wa­łem się napi­sać jesz­cze jedną, „tę ostat­nią”. Praca _Hono­ring the Self_ uka­zała się w 1983 roku. Kilka lat póź­niej uzna­łem, że warto będzie napi­sać coś dla ludzi, któ­rzy chcą sami pra­co­wać nad samo­oceną – powstał pod­ręcz­nik _How to Raise Your­Self-Esteem_, wydany w 1986 roku. Z pew­no­ścią wyczer­pa­łem temat, powie­dzia­łem sobie. W tym samym cza­sie zagad­nie­nie samo­oceny stało się bar­dzo modne, wszy­scy o nim mówili, pisano książki, pro­wa­dzono wykłady, orga­ni­zo­wano kon­fe­ren­cje, ale nie byłem zachwy­cony jako­ścią tego, co pre­zen­to­wano. Pro­wa­dzi­łem z kole­gami zago­rzałe dys­ku­sje, bo choć nie­które prace były naprawdę wspa­niałe, to – nie­stety – nie wszyst­kie. Zda­łem sobie sprawę, jak wielu tema­tów nie poru­szy­łem do tej pory i jak wiele z tego, o czym wiem, jesz­cze nie wypowie­dzia­łem. Nade wszystko dostrze­głem koniecz­ność szer­szego opi­sa­nia czyn­ni­ków, które pod­trzy­mują wysoką czy zdrową samo­ocenę (słów „wysoka” i „zdrowa” uży­wam zamien­nie). Po raz kolejny odczu­łem przy­mus zgłę­bie­nia tego nie­wy­czer­pa­nie boga­tego tematu i dotar­cia do naj­taj­niej­szych pokła­dów obszaru, który jest dla mnie naj­waż­niej­szym zagad­nie­niem psy­cho­lo­gicz­nym. Zro­zu­mia­łem, że to, co wiele lat temu roz­po­częło się jako zain­te­re­so­wa­nie czy fascy­na­cja, teraz stało się moją misją.

Kiedy zasta­na­wiam się nad korze­niami tej pasji, się­gam pamię­cią do cza­sów, gdy byłem nasto­lat­kiem, a moja rodząca się potrzeba auto­no­mii sta­nęła w koli­zji z naci­skami oto­cze­nia, by się pod­po­rząd­ko­wać. Trudno obiek­tyw­nie opi­sać tam­ten czas i nie chcę być posą­dzony o wynio­słość, któ­rej nie odczu­wa­łem i nie odczu­wam. Prawdą jed­nak jest, że w okre­sie dora­sta­nia mia­łem nie­wy­po­wie­dziane, ale głę­bo­kie poczu­cie swo­jej misji życio­wej. Byłem prze­ko­nany, że nie ma nic waż­niej­szego niż umie­jęt­ność patrze­nia na świat wła­snymi oczami. Myśla­łem, że tak powinni odczu­wać wszy­scy. I to prze­ko­na­nie ni­gdy się nie zmie­niło. Byłem świa­dom naci­sku oto­cze­nia, bym przyj­mo­wał i wchła­niał war­to­ści grupy – rodziny, wspól­noty, kul­tury. Wyda­wało mi się, że jestem zmu­szany do rezy­gna­cji z wła­snych sądów oraz z prze­ko­na­nia, iż naj­waż­niej­szą rze­czą jest moje życie i to, co z nim zro­bię. Widzia­łem, jak rówie­śnicy pod­da­wali się, tra­cili zapał, i w swoim, cza­sami bole­snym, samot­nym zakło­po­ta­niu chcia­łem zro­zu­mieć dla­czego. Dla­czego dora­sta­nie ozna­cza pod­da­wa­nie się? Tak jak jed­nym wiel­kim pra­gnie­niem od czasu mojej mło­do­ści było rozu­mie­nie świata, tak dru­gim, nie mniej sil­nym, cho­ciaż może nie w pełni świa­domym, była potrzeba komu­ni­ko­wa­nia swo­ich prze­my­śleń, a nade wszystko, wła­snej wizji życia. Upły­nęło wiele lat, zanim zrozumia­łem, że jestem nauczy­cie­lem – nauczy­cie­lem war­to­ści. Mot­tem całej mojej pracy, naczelną zasadą, którą pra­gną­łem prze­ka­zać, jest stwier­dze­nie: _Twoje życie jest ważne. Sza­nuj je. Walcz o to, co dla cie­bie naj­lep­sze_.

Sam też wal­czy­łem o wła­sne poczu­cie war­to­ści i opi­suję te zma­ga­nia w niniej­szej książce. Pełen ich obraz zna­leźć można w moich wspo­mnie­niach _Jud­ge­ment Day_. Nie będę uda­wał, że wszystko, co wiem o poczu­ciu war­to­ści, pocho­dzi od moich pacjen­tów z sesji tera­peu­tycz­nych. Nie­któ­rych naj­waż­niej­szych rze­czy nauczy­łem się na wła­snych błę­dach, w sytu­acjach, w któ­rych zawy­ża­łem lub zani­ża­łem swoją samo­ocenę. Chwi­lami piszę jak nauczy­ciel dla sie­bie samego.

Naiwne byłoby twier­dze­nie, że oto wypo­wia­dam ostat­nie słowo na temat psy­cho­lo­gii samo­oceny, nie­mniej książka ta sta­nowi zwień­cze­nie całej wcze­śniej­szej pracy. Pierw­sze wykłady na temat poczu­cia wła­snej war­to­ści i jego wpływu na miłość, pracę i szczę­ście wygła­sza­łem pod koniec lat pięć­dzie­sią­tych, a pierw­sze arty­kuły na ten temat opu­bli­ko­wa­łem w latach sześć­dzie­sią­tych. Wiel­kim wyzwa­niem było wów­czas uświa­do­mie­nie ludziom wagi tej pro­ble­ma­tyki.

„Samo­ocena” nie była ter­mi­nem powszech­nie uży­wa­nym. Dzi­siaj z kolei nie­bez­pie­czeń­stwo tkwi w powszech­nej modzie na posłu­gi­wa­nie się tym poję­ciem. Wszy­scy go uży­wają, co nie zna­czy, że rozu­mieją. Jeśli nie do końca rozu­miemy zna­cze­nie poję­cia „samo­ocena” i czyn­ni­ków wpły­wa­ją­cych na jej kształ­to­wa­nie, jeśli myślimy nie­pre­cy­zyj­nie, sto­su­jemy nad­mierne uprosz­cze­nia lub „prze­sło­dze­nia” typowe dla psy­cho­lo­gii jar­marcz­nej – wyrzą­dzamy więk­szą szkodę, niż gdy­by­śmy tematu nie poru­szali w ogóle. Dla­tego też w roz­dziale pierw­szym, doty­czą­cym bada­nia źró­deł samo­oceny, roz­pocz­niemy od okre­śle­nia, czym ona jest, a czym nie jest.

Czter­dzie­ści lat temu, kiedy zaczy­na­łem się zma­gać z pyta­niami z zakresu samo­oceny, uświa­do­mi­łem sobie, że sta­nowi ona klucz do zro­zu­mie­nia moty­wa­cji. Był rok 1954. Mia­łem 24 lata, stu­dio­wa­łem psy­cho­lo­gię na Uni­wer­sy­te­cie Nowo­jor­skim i mia­łem bar­dzo nie­wiel­kie doświad­cze­nie tera­peu­tyczne. W histo­riach opo­wia­da­nych przez moich pacjen­tów pró­bo­wa­łem odna­leźć wspólny mia­now­nik. Zasko­czyło mnie, że nie­za­leż­nie od poru­sza­nych przez nich tema­tów, zawsze poja­wiały się pewne wspólne ele­menty: poczu­cie winy, nie­ade­kwat­no­ści, wstydu, niż­szo­ści, wyraźny brak samo­ak­cep­ta­cji, wiary w sie­bie i miło­ści. Innymi słowy, pro­blem z poczu­ciem wła­snej war­to­ści.

W swo­ich wcze­snych pra­cach Zyg­munt Freud suge­ro­wał, że symp­tomy neu­ro­tyczne można rozu­mieć jako bez­po­średni wyraz lęku lub mecha­ni­zmy obrony przed nim, co wydaje mi się hipo­tezą o wiel­kim zna­cze­niu. Zaczą­łem zasta­na­wiać się, czy symp­tomy i skargi, z któ­rymi się spo­ty­ka­łem, można rozu­mieć jako bez­po­średni wyraz nie­wła­ści­wej samo­oceny (na przy­kład poczu­cie bez­war­to­ścio­wo­ści, eks­tre­malna bier­ność, poczu­cie nie­sku­tecz­no­ści) lub mecha­nizm obronny przed nie­wła­ściwą samo­oceną (na przy­kład nad­mierne prze­chwa­la­nie się i pyszał­ko­wa­tość, kom­pul­sywne odre­ago­wy­wa­nie sek­su­alne, nad­mier­nie kon­tro­lne zacho­wa­nia spo­łeczne). Na­dal uwa­żam ten pogląd za bar­dzo atrak­cyjny. Pod­czas gdy Freud myślał w kate­go­riach _mecha­ni­zmów obron­nych ego_, stra­te­gii słu­żą­cych obro­nie ego przed zachwia­niem rów­no­wagi spo­wo­do­wa­nej lękiem, ja myślę w kate­go­riach _mecha­ni­zmów obron­nych samo­oceny_, stra­te­gii słu­żą­cych obro­nie samo­oceny przed zagro­że­niami wewnętrz­nymi lub zewnętrz­nymi (lub ich wyobra­że­niami). Innymi słowy, wszyst­kie znane mecha­ni­zmy obronne, które opi­sał Freud, można uznać za próbę obrony samo­oceny.

Kiedy uda­łem się do biblio­teki po mate­riały z zakresu samo­oceny, nie zna­la­złem pra­wie niczego. Indeks rze­czowy nie zawie­rał takiego hasła. W końcu tra­fi­łem na krót­kie wzmianki u Wil­liama Jamesa, jed­nak nic nie wydało mi się dosta­tecz­nie wyczer­pu­jące ani nie dawało odpo­wie­dzi, któ­rych szu­ka­łem. Freud suge­ro­wał, że mały sza­cu­nek do sie­bie wynika z odkry­cia przez dziecko, iż nie może odby­wać sto­sun­ków sek­su­al­nych z matką lub ojcem, co miało wywo­ły­wać poczu­cie bez­rad­no­ści („nie mogę niczego”). To wyja­śnie­nie nie wydało mi się prze­ko­nu­jące. Alfred Adler suge­ro­wał, że poczu­cie niż­szo­ści jest począt­kowo obecne u każ­dego czło­wieka, po pierw­sze dla­tego, że przy­cho­dzi na świat jako istota słab­sza fizycz­nie, po dru­gie z racji faktu, iż wszy­scy inni (doro­śli i star­sze rodzeń­stwo) są więksi albo sil­niejsi. Ina­czej mówiąc, nasz pech polega na tym, że nie rodzimy się jako dosko­nali doro­śli. Rów­nież to wyja­śnie­nie nie wydało mi się pomocne.

Pro­blem samo­oceny opi­sy­wali także inni psy­cho­ana­li­tycy, jed­nak w kate­go­riach, które były tak odle­głe od mojego rozu­mie­nia zagad­nie­nia, że wyda­wało się, iż mówimy o zupeł­nie innych spra­wach (dopiero znacz­nie póź­niej dostrze­głem pewne związki mię­dzy tam­tymi pra­cami a moją). Aby wyja­śnić i lepiej zro­zu­mieć zagad­nie­nie, opie­ra­łem się więc głów­nie na wła­snych reflek­sjach, które poja­wiały się pod­czas pracy z ludźmi. Kiedy temat stał się dla mnie bar­dziej kla­rowny, dostrze­głem, że poczu­cie wła­snej war­to­ści sta­nowi wielką i ważną potrzebę czło­wieka, nie­zbędną do zdro­wej adap­ta­cji, to zna­czy do opty­mal­nego funk­cjo­no­wa­nia i samo­re­ali­za­cji. Do tego stop­nia, że jeśli ta potrzeba nie zostaje zaspo­ko­jona, czło­wiek cierpi, jego roz­wój zostaje zaha­mo­wany.

Poza zabu­rze­niami, które mają pod­łoże bio­lo­giczne, nie przy­cho­dzi mi do głowy żaden pro­blem psy­cho­lo­giczny – zaczy­na­jąc od lęku i depre­sji, poprzez nie­po­wo­dze­nia szkolne i zawo­dowe, lęk przed intym­no­ścią, szczę­ściem lub powo­dze­niem, pro­blemy z alko­ho­lem i nar­ko­ty­kami, prze­moc w rodzi­nie, mole­sto­wa­nie dzieci, współ­uza­leż­nie­nie, zabu­rze­nia sek­su­alne, bier­ność i chro­niczne poczu­cie bez­ce­lo­wo­ści, na samo­bój­stwach i prze­stęp­stwach koń­cząc – który nie wią­załby się, przy­naj­mniej po czę­ści, z pro­blemem zani­żo­nej samo­oceny. ZE WSZYST­KICH SĄDÓW, KTÓRE FOR­MU­ŁU­JEMY W ŻYCIU, ŻADEN NIE JEST TAK WAŻNY JAK SĄD O SOBIE SAMYM.

Pamię­tam dys­ku­sje pro­wa­dzone z kole­gami w latach sześć­dzie­sią­tych. Nikt nie kwe­stio­no­wał wagi tematu. Nikt nie zaprze­czał, że zna­le­zie­nie spo­so­bów pod­nie­sie­nia poziomu samo­oceny pocią­gnę­łoby za sobą wiele pozy­tyw­nych skut­ków. „Ale jak pod­nieść poczu­cie wła­snej war­to­ści u osoby doro­słej?”. To zada­wane z nutą scep­ty­cy­zmu pyta­nie sły­sza­łem nie­raz. Zarówno temat ten, jak i wyzwa­nie, były w dużym stop­niu igno­ro­wane, o czym świad­czyła ówcze­sna lite­ra­tura.

Pio­nierka w zakre­sie tera­pii rodzin­nej, Vir­gi­nia Satir, doce­niała wagę pro­blemu samo­oceny, ale nie pro­wa­dziła na ten temat roz­wa­żań teo­re­tycz­nych i nie­wiele mówiła o dyna­mice zagad­nie­nia poza wąskim krę­giem rodzin­nym. Carl Rogers, kolejny wielki pio­nier psychotera­pii, kon­cen­tro­wał się zasad­ni­czo na jed­nym aspek­cie samo­oceny – na samo­ak­cep­ta­cji. Cho­ciaż wia­domo, że te dwa poję­cia są bli­sko ze sobą zwią­zane, to jed­nak ich zna­cze­nie nie jest toż­same.

Jed­nak świa­do­mość rangi zagad­nie­nia rosła. W latach sie­dem­dzie­sią­tych i osiem­dzie­sią­tych w pro­fe­sjo­nal­nych cza­so­pi­smach uka­zało się wiele arty­ku­łów doty­czą­cych głów­nie kore­la­cji pomię­dzy samo­oceną a nie­któ­rymi aspek­tami zacho­wa­nia. Jed­nakże nie ist­niała jedna ogólna teo­ria samo­oceny, ani nawet wspól­nie uzgod­niona defi­ni­cja. Różni auto­rzy róż­nie rozu­mieli poję­cie „samo­ocena”. W kon­se­kwen­cji badali roz­ma­ite zja­wi­ska. Cza­sami pewne odkry­cia pod­wa­żały inne. Istna wieża Babel. Nawet dzi­siaj nie ma jed­nej powszech­nie obo­wią­zu­ją­cej defi­ni­cji.

W latach osiem­dzie­sią­tych nastą­piła eks­plo­zja. Po okre­sie powol­nego wzro­stu poja­wiło się gwał­towne zain­te­re­so­wa­nie psy­cho­lo­gią _well-being_ . Zwłasz­cza nauczy­ciele zaczęli zasta­na­wiać się nad zna­cze­niem związku samo­oceny ze szkol­nymi suk­ce­sami i poraż­kami. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych powstała Kra­jowa Rada do spraw Samo­oceny (Natio­nal Coun­cil for Self-Esteem), któ­rej oddziały otwie­rane są w kolej­nych mia­stach. Pra­wie co tydzień gdzieś w USA odbywa się kon­fe­ren­cja, na któ­rej dys­ku­sja na temat samo­oceny zawsze zaj­muje zna­czące miej­sce.

Zain­te­re­so­wa­nie samo­oceną nie ogra­ni­cza się tylko do Sta­nów Zjed­no­czo­nych – ogar­nia cały świat. Latem 1990 roku w Nor­we­gii mia­łem zaszczyt wygło­sić wykład inau­gu­ra­cyjny na I Mię­dzy­na­ro­do­wej Kon­fe­ren­cji poświę­co­nej pro­ble­mom samo­oceny. Przy­byli na nią nauczy­ciele, psy­cho­lo­go­wie i psy­cho­te­ra­peuci z USA, Wiel­kiej Bry­ta­nii, wielu kra­jów euro­pej­skich i Związku Radziec­kiego, by uczest­ni­czyć w wykła­dach, semi­na­riach i warsz­ta­tach poświę­co­nych zasto­so­wa­niu psy­cho­lo­gii samo­oceny w sty­mu­lo­wa­niu roz­woju oso­bi­stego w szkol­nic­twie, insty­tu­cjach spo­łecz­nych i w biz­ne­sie. Pomimo róż­nic pocho­dze­nia, kul­tury, zain­te­re­so­wań, rozu­mie­nia poję­cia „samo­ocena”, atmos­fera była nasy­cona entu­zja­zmem i prze­ko­na­niem, że nad­szedł histo­ryczny moment. Efek­tem kon­fe­ren­cji w Oslo jest utwo­rze­nie Mię­dzy­na­ro­do­wej Rady do spraw Samo­oceny (Inter­na­tio­nal Coun­cil on Self-Esteem), w któ­rej skład wcho­dzi coraz wię­cej państw.

W kra­jach daw­nego Związku Radziec­kiego jest na razie nie­liczna, ale rosnąca grupa ludzi świa­do­mych, jak ważną rolę w prze­mia­nach odgrywa samo­ocena. Komen­tu­jąc potrzebę edu­ka­cji w tej dzie­dzi­nie, obecny na kon­fe­ren­cji rosyj­ski nauko­wiec powie­dział: „Nasz naród nie tylko nie ma tra­dy­cji w dzie­dzi­nie przed­się­bior­czo­ści, lecz także nasi mene­dże­ro­wie nie mają poję­cia o oso­bi­stej odpo­wie­dzial­no­ści i obo­wiąz­ko­wo­ści, co dla Ame­ry­ka­nów jest sprawą oczy­wi­stą. Ile tu bier­no­ści i zawi­ści. Psy­cho­lo­giczne zmiany, jakich potrze­bu­jemy, mogą oka­zać się jesz­cze waż­niej­sze niż zmiany poli­tyczne i gospo­dar­cze”.

Cały świat uświa­da­mia sobie, że podob­nie jak jed­nostka bez zdro­wej samo­oceny nie ma szans na reali­za­cję wła­snych moż­li­wo­ści, tak i szans tych nie ma spo­łe­czeń­stwo, o ile jego człon­ko­wie nie sza­nują sie­bie samych, swej oso­bo­wo­ści i nie ufają wła­snemu roz­sąd­kowi. Na­dal jed­nak, mimo tych zna­czą­cych kro­ków naprzód, kwe­stia, czym naprawdę samo­ocena _jest_ i od czego _zależy_ – pozo­staje pyta­niem otwar­tym.

Kiedy na jed­nej kon­fe­ren­cji stwier­dzi­łem, że dla zdro­wej samo­oceny ważne jest życie świa­dome, pewna uczest­niczka zare­ago­wała ze zło­ścią: „Dla­czego pró­buje pan narzu­cić resz­cie świata sys­tem war­to­ści klasy śred­niej bia­łych?”. (Zasta­no­wiło mnie, cóż to za klasa, dla któ­rej świa­dome życie nie jest ważne dla dobrego samo­po­czu­cia psy­chicz­nego). Kiedy powie­dzia­łem, że oso­bi­sta uczci­wość jest nie­zbędna do ochrony pozy­tyw­nej samo­oceny, a rezy­gna­cja z niej jest psy­cho­lo­gicz­nie szko­dliwa, nikt nie chciał wziąć udziału w dys­ku­sji ani włą­czyć tej myśli do spra­woz­da­nia. Uczest­nicy woleli sku­pić się na tym, jaki może być wpływ oto­cze­nia na obni­że­nie poczu­cia wła­snej war­to­ści, a nie na tym, jak sami krzyw­dzimy sie­bie. Jest to typowa postawa dla tych, któ­rzy uznają, że poziom samo­oceny zależy jest od ocen pocho­dzą­cych z zewnątrz. Nie ukry­wam, że wła­śnie takie sytu­acje oraz wzbu­dzane przez nie emo­cje dodat­kowo moty­wo­wały mnie do napi­sa­nia tej książki.

W pracy nad samo­oceną musimy być świa­domi dwóch zagro­żeń. Pierw­szym jest nad­mierne uprasz­cza­nie zagad­nie­nia po to, by dostar­czać ludziom szyb­kich tech­nik i roz­wią­zań nie­wy­ma­ga­ją­cych wysiłku. Dru­gim jest ule­ga­nie fata­li­zmowi czy deter­mi­ni­zmowi, według któ­rego ludzie „albo mają dobrą samo­ocenę, albo nie”, a los czło­wieka jest zde­ter­mi­no­wany (na zawsze?) doświad­cze­niami wcze­snego dzie­ciń­stwa i nic nie da się z tym zro­bić (poza, być może, wie­lo­let­nią psy­cho­te­ra­pią). Oby­dwa podej­ścia pro­wa­dzą do bier­no­ści. Oby­dwa prze­sła­niają wizję tego, co można osią­gnąć.

Z mojego doświad­cze­nia wynika, że więk­szość ludzi nie doce­nia wła­snych sił do prze­pro­wa­dza­nia zmian i roz­wi­ja­nia się. Są prze­ko­nani, że sche­mat z wczo­raj trzeba powtó­rzyć jutro. Nie dostrze­gają moż­li­wo­ści wyboru, która obiek­tyw­nie ist­nieje. Rzadko uświa­da­miają sobie, jak wiele mogą dla sie­bie uczy­nić, jeżeli za cel posta­wią sobie praw­dziwy roz­wój i wysoką samo­ocenę oraz jeżeli będą skłonni wziąć odpo­wie­dzial­ność za wła­sne życie. Takie prze­ko­nanie o bez­rad­no­ści staje się zaś samo­speł­nia­ją­cym się pro­roc­twem.

Książka ta jest wezwa­niem do dzia­ła­nia. Jest wezwa­niem do walki, prze­ło­żo­nym na język psy­cho­lo­gii: moje „ja” musi być doce­niane i reali­zo­wane, a nie odrzu­cane i zanie­dby­wane. Książka ta adre­so­wana jest do wszyst­kich kobiet i męż­czyzn, któ­rzy pra­gną aktyw­nie uczest­ni­czyć w pro­ce­sie wła­snej ewo­lu­cji, a także do psy­cho­lo­gów, rodzi­ców, nauczy­cieli i lide­rów odpo­wie­dzial­nych za modele funk­cjo­no­wa­nia zbio­ro­wo­ści. Jest to książka o tym, co może być.Rozdział 2. Znaczenie poczucia własnej wartości

2.

Zna­cze­nie poczu­cia wła­snej war­to­ści

Samo­ocena składa się z dwóch współ­za­leż­nych czyn­ni­ków. Pierw­szym jest pod­sta­wowe poczu­cie pew­no­ści w kon­tak­cie z wyzwa­niami, które nie­sie życie: WIARA WE WŁA­SNĄ SKU­TECZ­NOŚĆ. Dru­gim jest poczu­cie, że zasłu­guje się na szczę­ście: SZA­CU­NEK DO SIE­BIE. Nie chcę powie­dzieć, że osoba o wyso­kiej czy zdro­wej samo­oce­nie świa­do­mie _myśli_ w kate­go­riach tych dwóch czyn­ni­ków. Cho­dzi mi o to, że jeżeli bli­żej przyj­rzymy się _dozna­wa­niu_ wyso­kiej samo­oceny, nie­uchron­nie je odnaj­dziemy.

Wiara we wła­sną sku­tecz­ność ozna­cza zaufa­nie do wła­snego umy­słu – do umie­jęt­no­ści myśle­nia, ucze­nia się, doko­ny­wa­nia wybo­rów, podej­mo­wa­nia decy­zji. Ozna­cza prze­ko­na­nie, że potra­fimy zro­zu­mieć fakty rze­czy­wi­sto­ści, które wcho­dzą w zakres naszych zain­te­re­so­wań i potrzeb; ozna­cza wiarę w sie­bie, pole­ga­nie na sobie. Sza­cu­nek do sie­bie ozna­cza zaś ochronę wła­snych war­to­ści, afir­ma­cję wła­snego prawa do życia i bycia szczę­śli­wym, poczu­cie kom­fortu w pro­ce­sie obrony swo­ich prze­ko­nań, chęci i potrzeb, poczu­cie, że radość i speł­nie­nie sta­no­wią natu­ralne, przy­ro­dzone prawo.

Będziemy musieli omó­wić te dwa zagad­nie­nia w spo­sób bar­dziej szcze­gó­łowy, ale przez chwilę roz­ważmy nastę­pu­jącą kwe­stię. Jeżeli czło­wiek czuje się nie­przy­sto­so­wany do wyzwań, które nie­sie życie, jeżeli bra­kuje mu ele­men­tar­nego zaufa­nia do sie­bie i wła­snego umy­słu, to roz­po­znamy u niego brak poczu­cia wła­snej war­to­ści nie­za­leż­nie od tego, jakie inne walory posiada. Jeżeli bra­kuje mu fun­da­men­tal­nego sza­cunku do sie­bie, jeżeli czuje, że jest bezwar­to­ściowy, że nie zasłu­guje na miłość i sza­cu­nek ze strony innych, że jest nie­upraw­niony do szczę­ścia, oba­wia się bro­nić swo­ich prze­ko­nań, chęci i potrzeb – roz­po­znamy brak poczu­cia wła­snej war­to­ści nie­za­leż­nie od tego, jakie inne pozy­tywne cechy ujaw­nia.

Wiara we wła­sną sku­tecz­ność i sza­cu­nek do sie­bie sta­no­wią dwa filary zdro­wej samo­oceny; gdy bra­kuje któ­re­goś z nich, samo­ocena jest nad­wą­tlona. Są one jej nie­zbęd­nymi cechami cha­rak­te­ry­stycz­nymi. Sta­no­wią istotę, a nie pochodny czy wtórny sens wyso­kiej samo­oceny. Wiara we wła­sną sku­tecz­ność gene­ruje poczu­cie kon­troli nad swoim życiem, które koja­rzymy ze sta­nem psy­chicz­nego kom­fortu, poczu­ciem, że jest się w samym cen­trum wła­snej egzy­sten­cji – w prze­ci­wień­stwie do bycia bier­nym obser­wa­to­rem i ofiarą wyda­rzeń.

Sza­cu­nek do sie­bie umoż­li­wia życz­liwe, nie­neu­ro­tyczne poczu­cie wspól­noty z innymi ludźmi, kole­żeń­stwo oparte na nie­za­leż­no­ści i wza­jem­nym sza­cunku, w prze­ci­wień­stwie do alie­na­cji od ludzi albo – z dru­giej strony – bez­myśl­nego wto­pie­nia się w jakąś grupę spo­łeczną.

Podob­nie jak w przy­padku innych sta­nów psy­chicz­nych, u czło­wieka można zauwa­żyć stałą fluk­tu­ację poziomu samo­oceny. Należy więc myśleć w kate­go­riach _śred­niego poziomu samo­oceny_. Cho­ciaż cza­sami mówimy o samo­oce­nie jak o mnie­ma­niu o sobie, to jed­nak bar­dziej dokładna będzie inter­pre­ta­cja tego poję­cia jako dys­po­zy­cji do doświad­cza­nia sie­bie w okre­ślony spo­sób. W jaki spo­sób?

Sumu­jąc w for­malną defi­ni­cję: WYSOKA SAMO­OCENA STA­NOWI DYS­PO­ZY­CJĘ DO DOŚWIAD­CZA­NIA SIE­BIE JAKO OSOBY KOM­PE­TENT­NEJ W RADZE­NIU SOBIE Z POD­STA­WO­WYMI WYMA­GA­NIAMI, JAKIE STA­WIA ŻYCIE, I ZASŁU­GU­JĄ­CEJ NA DOZNA­WA­NIE SZCZĘ­ŚCIA.

Pro­szę zwró­cić uwagę, że defi­ni­cja nie okre­śla czyn­ni­ków śro­do­wi­sko­wych w okre­sie dzie­ciń­stwa, które wspie­rają zdrową samo­ocenę (jak bez­pie­czeń­stwo fizyczne, zdrowe odży­wia­nie itd.), póź­niej­szych gene­ra­to­rów wewnętrz­nych (prak­tyka świa­do­mego życia, samo­ak­cep­ta­cji, odpo­wie­dzial­no­ści itp.) ani kon­se­kwen­cji emo­cjo­nal­nych czy beha­wio­ral­nych (współ­czu­cia, pra­gnie­nia, by być god­nym zaufa­nia, otwar­to­ści na nowe doświad­cze­nia itp.). Okre­śla jedy­nie, czego doty­czy i z czego się składa ocena sie­bie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Ter­miny „poczu­cie wła­snej war­to­ści” i „samo­ocena” są trak­to­wane w prze­kła­dzie tej książki jako syno­nimy (przyp. red. pol.).

2. L. E. San­de­lands, J. Brock­ner i M. A. Glynn (1988), I fat first you don’t suc­ced, try again: Effects of Per­si­stence-per­for­mance con­tin­gen­cies, eg invo­lve­ment, and self-esteem on task-per­for­mance, „Jour­nal of Applied Psy­cho­logy”, nr 73, ss. 208–216.

3. E. Paul Tor­rance, „The Cre­ative Child and Adult Quar­terly”, VIII, 1983.

4. Trud­ność w bada­niach nad wpły­wem samo­oceny, jak już powie­dzia­łem w _Przed­mo­wie_, polega na tym, że różni bada­cze uży­wają róż­nych defi­ni­cji tego słowa i nie­ko­niecz­nie mie­rzą i opi­sują to samo zagad­nie­nie. Osob­nym pro­ble­mem jest fakt, że samo­ocena nie działa w próżni. Trudno badać ją w izo­la­cji, gdyż współ­wy­stę­puje z innymi siłami oso­bo­wo­ści.

5. Abra­ham Maslow, Toward a Psy­cho­logy of Being, New York, Van Nostrand Rein­hold, 1968.

6. „For­tune”, 17 grud­nia 1990.

7. T. Geo­rge Har­ris, The Era of Con­scious Cho­ice, Encyc­lo­pe­dia Bri­tan­nica Book of the Year, 1973.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: