Barszalona - ebook
Barszalona - ebook
Barszalona to debiutancka powieść Agi Sarzyńskiej, obieżyświatki, która dwanaście lat temu rzuciła pracę w korporacji i wyjechała z Polski. Mieszkała w Kenii, Tajlandii, Wietnamie i Indiach, a w 2010 roku osiadła w Barcelonie.
Aga Sarzyńska portretuje taką stolicę Katalonii, jakiej nie da się znaleźć w przewodnikach. Barszalona — przekorna, pikantna i błyskotliwa jak filmy Pedra Almodóvara.
Matylda, główna bohaterka książki, zarabia na życie, ucząc angielskiego. Mieszka w Ravalu, kolorowej, cieszącej się złą reputacją dzielnicy Barcelony. Prawie połowa mieszkańców Ravalu to imigranci: od Pakistańczyków, poprzez Filipińczyków i Marokańczyków, na przybyszach z Europy Środkowo-Wschodniej kończąc. Ci, którzy nigdy tu nie mieszkali, uważają to miejsce za brudne i niebezpieczne.
Ale Matyldę osobliwe międzynarodowe towarzystwo, pełne życiowych rozbitków, przyciąga i fascynuje. Nie robi na niej wrażenia zła sława tego miejsca ani to, że co rano budzą ją kłócące się pod oknem prostytutki.
Przewrotna, niecukierkowa powieść o znajdowaniu swojego miejsca na ziemi? A może historia o tym, że szczęście może być pokręcone i szalone?
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-05975-3 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Kochanie, przynieś mi lodu do piwa! – krzyczy pijana. Zakładając jednak, że Luki jej nie słyszy, podnosi się, jakby chciała go złapać za rękę, co w efekcie kończy się jej upadkiem na ziemię. Córka, która siedzi obok, zaczyna płakać, a ja robię się zła na kobietę. Na jej narzeczonego też, bo ten akurat się śmieje. Dziewczynka pomaga matce podnieść się z ziemi. Jest to jeden ze smutniejszych widoków, jakie widziałam w Barcelonie. Jej partner w pewnym momencie też decyduje się pomóc jej wstać, co sprawia mu kłopoty, bo kobieta jest dosyć postawna, a mężczyzna sięga jej zaledwie do ramion. Po paru chwilach jednostronnego wysiłku udaje mu się posadzić kobietę na krześle. Tymczasem Luki przynosi trunki, które zresztą zaraz lądują na ziemi. Arabka podrywa się, jakby chciała je złapać, mimo że butelki dawno zdążyły się rozbić. Dziecko zaczyna coraz bardziej płakać. Natura też się chyba oburzyła, bo słońce, które tak pięknie świeciło przez ostatnią godzinę, chowa się za chmurami.
Zauważyłam, że w niektórych barach na Ravalu panuje zasada: klient nasz pan. Na Robador ta zasada ma wersję rozszerzoną. Oznacza to, że można być pijanym do nieprzytomności, obrazić cały personel oraz klientów, a nadal nikt nie odważy się wyrzucić cię z baru. Stłuczone szklanki i butelki to ryzyko zawodowe. W Filmaksie nie dzieje się inaczej, tak więc Luki posłusznie zbiera szkło z chodnika, po czym przynosi całej trójce dwa heinekeny i pomarańczową fantę. Tym razem butelki pozostaną całe, niestety, kosztem mojej kawy, która razem z pijaną kobietą ląduje na moich udach. Ryzyko wpisane w wizytowanie knajp na Ravalu. Cudem udaje mi się przeżyć ciężar jakichś osiemdziesięciu kilogramów na moich nogach. Patrzę na jej córkę, która od dłuższego czasu zanosi się płaczem.
Tym razem obeszło się bez ofiar. Po raz kolejny narzeczony pomaga jej wstać, a córka nadal płacze.
– Mamo, przestań! Chodź do domu! – krzyczy mała, jednocześnie ciągnąc ją za spódnicę.
Matka nawet nie zwraca na nią uwagi. Kiedy nie leży na chodniku lub nie całuje kelnera, jest uwieszona na szyi tego, który jej nie kocha. Córka zdaje się być niewidzialna, tak jakby pomarańczowa fanta, którą matka jej zamówiła, miała spowodować, że mała zniknie.
Luki jednak zaczyna być zły na pijaną kobietę. Negocjuje z mężczyzną, który jest w miarę trzeźwy, tłumaczy mu, że ich dalsze przebywanie przy stoliku zaczyna być niemile widziane i może skończyć się interwencją policji. Mała płacze, a stara zaczyna bluzgać. Przypomina mi się film Kochankowie mojej mamy z Jandą w roli alkoholiczki. Widziałam go, kiedy byłam nastolatką. Pamiętam, że wtedy bardzo mną wstrząsnął, mimo że pochodzę z kraju, gdzie przynajmniej jedno z rodziców pije. Z reguły ojciec, ale widok pijanej matki też nie powinien mnie dziwić, zwłaszcza że matka mojej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa była alkoholiczką, więc w moim pojmowaniu świata życie zawsze sprawiedliwie dystrybuowało promile bez względu na płeć. W Barcelonie mieszkam w dzielnicy, gdzie przemoc i alkohol są na porządku dziennym. Czy nadal coś mnie na tym świecie dziwi? Na szczęście tak.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------