- promocja
Bauman - ebook
Bauman - ebook
Głośna międzynarodowa biografia Zygmunta Baumana przetłumaczona na kilka języków w końcu w Polsce. Profesor Izabela Wagner przyjrzała się życiu jednego z najwybitniejszych polskich – i światowych – intelektualistów. Jako pierwsza dotarła do niepublikowanych wcześniej zapisków Baumana, które odsłaniają jego nowe oblicze.
Zygmunt Bauman – dla jednych socjolog, pisarz, światowej sławy twórca teorii płynnej nowoczesności. Dla innych – postać w najlepszym razie kontrowersyjna, zdrajca, który aktywnie kładł fundamenty pod budowę opresyjnego systemu.
Z Polski uciekał dwukrotnie, raz tuż po wybuchu II wojny światowej, potem znów w roku 1968. Dwukrotnie ucieczka wymuszana była nasilającymi się nastrojami antysemickimi i przemocą, która za nic miała życie, dokonanie i tożsamość Baumana.
Mimo towarzyszących mu od najmłodszych lat przeciwności, Bauman zdołał zdobyć wykształcenie, a następnie zbudować karierę akademicką. Z uniwersytetu został usunięty przez tę samą władzę, której podobno tak gorliwie służył. Bronił idei, w które wierzył, a jego dzieła, niekiedy dojmująco pesymistyczne, zawsze miały w sobie pewnego rodzaju czułość i nadzieję.
Izabela Wagner drobiazgowo analizuje kolejne wydarzenia z życia Baumana, próbując odgadnąć, kim tak naprawdę był. Z dziesiątek czy setek dokumentów, zeznań i świadectw wyłania się obraz nie tylko człowieka wyjątkowego, lecz także tego, jak my – jako polskie społeczeństwo – z tą wyjątkowością się obchodzimy.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8143-807-0 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jerzy Jedlicki¹
_Tym, co mnie mierzi i irytuje (…), to jest ogólna moda (…). Chce się za wszelką cenę wskazać pewien biograficzny determinizm, że to biografia, a więc nasza historia, tworzy za nas. (…) To banalne rozpoznanie. Ważne, by dostrzec coś więcej: artysta opętany swoją i nie-swoją przeszłością cały czas ją przetwarza na nowo, „recyklinguje”, to rodzaj przymusu pamięci i tworzenia z niej._
Zygmunt Bauman w rozmowie z Mirosławem Bałką² o wpływie doświadczenia biograficznego na sztukęRETROTOPIA³
_Wrocław, 22 czerwca 2013 roku_
Duża, piękna, o pojemności około sześciuset osób aula Uniwersytetu Wrocławskiego, znajdującego się w mieście, które w 2016 roku będzie Europejską Stolicą Kultury.
Sala wypełniona po brzegi studentami i ich wykładowcami. Część młodych ludzi stoi stłoczona z tyłu pod ścianami w pobliżu kamer telewizyjnych, które będą rejestrować wykład. Zaproszonym mówcą jest światowej sławy intelektualista – Zygmunt Bauman. Ten wysoki, szczupły, osiemdziesięcioośmioletni mężczyzna siedzi już na scenie pomiędzy organizatorem wydarzenia profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego Adamem Chmielewskim i prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem. Za gościem czuwają dwaj ochroniarze zatrudnieni przez uczelnię. Pojawiają się kolejne osoby, zamieniają z prelegentem kilka słów i odchodzą. Napięcie rośnie. Dwa miesiące wcześniej Daniel Cohn-Bendit, francusko-niemiecki lewicowy polityk, z powodu pogróżek odwołał swoje wystąpienie w tym miejscu. Także tego dnia organizatorzy obawiają się zakłóceń wykładu przez ksenofobiczne, nacjonalistyczne grupy.
Bauman to wyśmienity orator. Wiele jego książek (w 2013 roku miał ich na swoim koncie ponad 50) jest bestsellerami – napisane przystępnie są adresowane do szerokiej publiczności. W perspektywie globalnej jego wizja świata stanowi inspirację dla zaangażowanej młodzieży i rozmaitych ruchów społecznych XXI wieku. Bauman jest jednym z niewielu intelektualistów, którzy stali się celebrytami. Jego wystąpienia przyciągają tysiące ludzi od Włoch po Brazylię, od Grecji po Portugalię. Także w Polsce Bauman ma swoją publiczność. Jak podaje organizator imprezy profesor Adam Chmielewski, „tematem spotkania są ideały lewicy – starej i nowej – i wyzwania, jakie stają przed lewicowymi ruchami na obecnym etapie kapitalizmu”⁴.
Kiedy prezydent miasta sięga po mikrofon, aby powiedzieć kilka słów, zostaje zagłuszony przez grupę kilkudziesięciu ludzi tłoczących się w głębi sali, którzy weszli w ostatniej chwili. Wznoszą okrzyki, groźnie machają wyciągniętymi przed siebie pięściami: „Dutkiewicz, kogo zapraszasz?”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!”, „Precz z komuną!”, „Dla komuny – Norymberga!”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści!”.
Niektórzy z tego agresywnego tłumu wznoszą ręce, hailując⁵. Bauman wydaje się przejęty i zdenerwowany, ale zachowuje zimną krew. Publiczność uniwersytecka jest równie przerażona, co zdziwiona tym, co się rozgrywa przed jej oczyma. Konsternacja rośnie.
Protestujący wykrzykują także „NSZ – Narodowe Siły Zbrojne!”, przywołując odłam radykalnego narodowego podziemia wojskowego, które w czasie drugiej wojny światowej walczyło z nazistami, ale i z polskim lewicowym podziemiem. Dlaczego akurat takie hasło? Otóż po zakończeniu wojny dwudziestoletni Zygmunt Bauman zostaje oficerem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW). Nie jest to jego osobista decyzja, ale efekt dekretu o wcieleniu IV Dywizji Wojska Polskiego, w której służył, do KBW – nowo utworzonej formacji. KBW w latach powojennych zwalczało właśnie grupy takie jak NSZ. To stara historia, ale wskrzeszone w ostatnich latach radykalne ugrupowania nacjonalistyczne działają w taki sposób, jakby konflikt powojenny zdarzył się wczoraj. Powołują się na spuściznę NSZ i identyfikują się z jego skrajnym nacjonalizmem, ksenofobią i antysemityzmem. Niektórzy z protestujących noszą koszulki NOP-u, Narodowego Odrodzenia Polski⁶ – to ugrupowanie zorganizowało ten protest wspólnie z Obozem Narodowo-Radykalnym (ONR)⁷. Obie partie używają falangi – symbolu przejętego jako część spuścizny ideologicznej od popularnych przed drugą wojną światową antysemickich i faszystowskich ugrupowań⁸. To właśnie falanga widnieje na transparentach trzymanych przez skandujących agresywne hasła mężczyzn. Po kilkunastu minutach pojawia się policja, witana oklaskami uniwersyteckiej publiczności. Zakłócająca spokój grupa opuszcza salę, ale grożąc, że powróci.
Bauman siedzi osamotniony na scenie – wygląda na załamanego.
Wystąpienie zaczęło się z opóźnieniem. Po tych zajściach niewielu uczestników pamięta, co prelegent mówił. Wszystkim natomiast zapadło głęboko w pamięć agresywne zachowanie pokazujące, że faszyzm ma ciągle jeszcze silną moc przyciągającą młodych ludzi i że są w Polsce siły polityczne, które odmawiają prawa do bycia Polakiem takim osobom jak Zygmunt Bauman.
Bauman nie komentował publicznie tego incydentu, lecz symbole na transparentach i niektóre hasła wykrzyczane przez protestujących mogły wywołać u niego wrażenie déjà vu⁹. Pamiętał dobrze czasy dzieciństwa spędzonego w Poznaniu, kiedy boleśnie doświadczył antysemickich prześladowań. Życie w kraju, w którym obowiązywało prawo rasowej segregacji, oznaczało bycie obywatelem gorszej kategorii. W przypadku uczniów objawiało się to przypisaniem do getta ławkowego¹⁰.
Być może to właśnie w tamtej chwili poprzedzającej wrocławski wykład, w obliczu ataku „narodowców” Bauman poczuł, że jego życie zatoczyło koło. Dwudziestowieczna utopia, która żywiła jego nadzieję na rychły koniec wojen, zanik konfliktów rasowych i etnicznych, a także możliwość zbudowania sprawiedliwego społeczeństwa – nagle odeszła. Oto świat staje w obliczu starych demonów ksenofobicznej nienawiści do „innego”.
Trzy lata po tamtych zajściach na Uniwersytecie Wrocławskim w centrum miasta w trakcie demonstracji narodowców spalono zdjęcie Zygmunta Baumana¹¹. Dlaczego był on obiektem takiej nienawiści? Z jakich powodów ci młodzi ludzie domagali się jego procesu? W jaki sposób Bauman stał się kozłem ofiarnym, na którym skupia się nienawiść pewnej części polskiego społeczeństwa? Jak to się stało, że osoba szanowana, ceniona i podziwiana przez miliony ludzi na świecie była zarazem obiektem nagonki w swej ojczyźnie? Kim był Zygmunt Bauman?
Zmarły 9 stycznia 2017 roku, w wieku 92 lat, Bauman był socjologiem, filozofem, wiodącym przedstawicielem nowej dziedziny nauki zwanej _cultural studies,_ a w ostatnich latach swego życia – zaangażowanym publicznie intelektualistą. W środowisku socjologicznym był znany już w latach sześćdziesiątych, kiedy jako młody polski uczony uczestniczył w międzynarodowych konferencjach. Sławę w świecie akademickim zapewniła mu publikacja dzieła _Nowoczesność i Zagłada_ (_Modernity and the Holocaust_, 1989, wyd. pol. 1992). Książka ta, wyróżniona licznymi nagrodami, przyniosła odmienną interpretację Holokaustu i stanowiła oryginalną krytykę nowoczesności. Bauman – niezwykle zdyscyplinowany uczony i myśliciel, który sztuki komunikacji uczył się na linii frontu wojennego, kiedy „uświadamiał politycznie” często niepiśmiennych i starszych od siebie polskich żołnierzy – stał się kluczową figurą w rozwoju postmodernistycznego nurtu. „Współczesny Simmel” – tak nazywali Baumana (nawiązując do postaci wybitnego niemieckiego socjologa Georga Simmela) jego koledzy zainspirowani eklektyzmem i humanistycznym podejściem twórcy koncepcji płynnej rzeczywistości.
Będąc już na emeryturze, Bauman odszedł od akademickiego stylu pisania i zwrócił się ku szerokiej publiczności. Ten bardzo niekonwencjonalny krok w życiu 75-letniego uczonego okazał się przełomem. Emerytowany brytyjski profesor, Polak i Żyd z urodzenia, zdobył wielkie uznanie u czytelników na całym świecie. Śledzili oni jego kolejne publikacje rozwijające koncepcję płynności. Już pierwsza z nich – _Płynna nowoczesność_ (_Liquid Modernity_, 2000, wyd. pol. 2006) – stała się natychmiast po wydaniu bestsellerem. Książki te upowszechniły Baumanowską wizję świata i analizy współczesnych zachodnich społeczeństw, spotkały się z zainteresowaniem milionów czytelników, czyniąc Baumana nie tylko płodnym, ale zarazem poczytnym autorem i wpływowym intelektualistą początków XXI wieku.
Bauman prezentuje swą wizję świata w sposób, który przemawia do licznych odbiorców: jest cytowany przez dziennikarzy, pisarzy, działaczy, artystów, a także naukowców i zaangażowanych publicznie intelektualistów. Niekiedy był wręcz postrzegany jako prorok, mimo iż on sam nigdy nie podejmował się przepowiadania przyszłości. Mawiał czasami, że świat napełnia go pesymizmem, ale niezwykła kreatywność ludzka pozwala na nieśmiały optymizm. Przemawiał głosem dojrzałego intelektualisty, który przez doświadczenia wojny i wygnania, dyskryminacji i prześladowań stał się szczególnie wyczulony na procesy prowadzące do dyktatur i wojen.
Bauman niechętnie mówił o swoim życiu prywatnym. Podczas cytowanych w tej książce wywiadów zastrzegał, że jego biografia nie wpłynęła w żaden znaczący sposób na jego twórczość. Niemniej jednak, stopniowo zgłębiając szczegóły życia Baumana, nabrałam przekonania, że wbrew tym deklaracjom jego prace są głęboko zakorzenione w osobistym doświadczeniu, zwłaszcza w serii dramatycznych wydarzeń z dzieciństwa, ale także tych, które przeżył jako czterdziestoparoletni mężczyzna. W nieopublikowanym manuskrypcie, zwracając się do dzieci i wnuków, Bauman opisał kluczowe wydarzenia swojego życia i wskazał, w jaki sposób zaważyły one na jego dalszych losach¹².
Bauman chciał zbudować lepszy świat. Nie był pasywnym obserwatorem rzeczywistości, ale jej aktywnym współtwórcą. Brał udział w światowej debacie o zmianach społecznych, wnosząc do niej swoje oryginalne idee.
Był świadkiem i uczestnikiem wielu tragicznych wydarzeń, które w sposób fundamentalny zmieniły nasz świat. Doświadczył antysemityzmu¹³ w dzieciństwie spędzonym w Poznaniu, pierwszych tygodni okupacji i ucieczki przed nazizmem, uchodźczego życia w Związku Radzieckim, głodu, żołnierskiej walki frontowej pod koniec drugiej wojny światowej. Był też oficerem komunistycznej propagandy wspierającym nową władzę i jej zwycięskie wojska, a następnie przeżył upadek stalinizmu. W powojennej Polsce obserwował niestabilność systemu wahającego się pomiędzy częściową demokratyzacją a autorytaryzmem. Bauman był dwa razy uchodźcą. Po raz pierwszy od 1939 do 1944 roku i po raz drugi w roku 1968. Nie wybrał nomadycznego stylu życia, lecz został mu on narzucony. Przez większość swojego życia starał się być dobrym Polakiem – tak jak tysiące innych o podobnych biografiach – jednak Polska go nie zaakceptowała, jego polska tożsamość była kwestionowana. To, w jaki sposób on sam się identyfikował (jako Polak), nie było akceptowane przez tych, którzy posiadali władzę.
Poczucie tożsamości (kim jestem?) i _master status_ (jak inni mnie postrzegają?) to dwie osie, które krzyżują się w tej pracy. Wykorzystuję koncepcję _master status_ przedstawioną w 1945 roku przez chicagowskiego socjologa Everetta Hughesa_._ Tym terminem określa on tożsamość społeczną narzuconą przez innych. Sprzeczności statusu (_contradictions of status_) pojawiają się wówczas, gdy dana osoba próbuje odgrywać pewną rolę społeczną, lecz brakuje jej niezbędnych cech przypisanych tejże roli i narzuconych przez społeczeństwo¹⁴. Taka sytuacja występuje często, gdy ludzie z dyskryminowanych grup zajmują prestiżowe stanowiska lub się o nie starają.
Już jako dziecko Bauman nie mógł zostać szkolnym prymusem, pomimo iż na to zasługiwał. Najwyższe miejsce w klasie było zarezerwowane dla nieżydowskiego Polaka. W przypadku Baumana jego _master status_ (był postrzegany jako Żyd) stanowił główny czynnik determinujący jego życie poprzez powracające ograniczanie mu ról społecznych. Napięcie między tożsamością Baumana („jestem Polakiem”) a jego _master status_ („jesteś Żydem”), narzuconym przez otoczenie, powracało jak bumerang w trakcie jego życia w Polsce¹⁵. Nie było to doświadczenie wyjątkowe – w okresie przedwojennym Bauman był przedstawicielem jednej z tych społeczności, które jako tzw. mniejszości etniczne doświadczały dyskryminacji.
Bauman, jak każda osoba, odgrywał wiele ról społecznych. Był uczniem, studentem, uchodźcą, żołnierzem, oficerem, szkoleniowcem – specjalistą od propagandy, naukowcem, nauczycielem akademickim, ojcem, mężem, emigrantem i imigrantem. Niemniej jednak wszystkie te role były naznaczone przez jego etniczno-kulturowe pochodzenie, silnie wpływające na interakcje z otoczeniem.
O tym, w jaki sposób plemienne postrzeganie świata powoduje dzielenie ludzi na dwie grupy: „my” i „oni”, Bauman dowiedział się, osobiście doświadczając dyskryminacji. Jest to konflikt, jak pisał, „o kolor krwi – która jest bardziej czerwona” (to cytat ze wspomnianego już nieopublikowanego eseju¹⁶). Bauman nieustannie wspominał o tym konflikcie, postrzegał go jako źródło problemów ludzkości. Z pewnością jego własne życie byłoby inne, gdyby świat był wolny od zawirowań spowodowanych trybalizmem – plemiennym podejściem do innych.
Pierwszy etap życia Baumana zdominowały krańcowe doświadczenia, które spowodowały, że miał bardzo ograniczone poczucie sprawczości. Wydawało mu się, że dyskryminacja, jaka spotyka ucznia gimnazjum i jego rodzinę, jest częścią „naturalnego” stanu rzeczy. Także wydarzenia wojenne sprawiły, że życie Baumanów potoczyło się w sposób niezależny od ich woli. To najprawdopodobniej ta dynamika ukształtowała przekonanie Baumana, że życie składa się z ciągu niebezpiecznych sytuacji, a kontrola osoby nad jej własnym życiem jest silnie ograniczona; dzięki swojemu charakterowi człowiek może dostosować się do danej sytuacji, ale o sytuacji decydują historia i polityka. Taka wizja jednostki uwięzionej w potężnym świecie pozostającym poza jej kontrolą (świecie wojen i autorytaryzmów) jest sprzeczna z popularną w drugiej połowie XX wieku ideologią, która głosiła, że każdy człowiek kształtuje swój los. Podczas gdy neoliberalny pogląd głosił: „jeśli chcesz, możesz to dostać”, Bauman twierdził inaczej. Opisywał społeczeństwo, którego ideologia skłania obywateli do wiary w to, że ich sprawczość potwierdza konsumpcja – jest to wszechobecna iluzja siły jednostki.
Jego książki, skierowane do czytelników żyjących w społeczeństwach tzw. cywilizacji Zachodu, opowiadają o tym, że choć kapitalizm obiecywał, iż poprzez zakupy i konsumpcję wszelakich dóbr można osiągnąć szczęście, w istocie destabilizował wszystko, co te społeczeństwa uprzednio stworzyły: stosunki społeczne, zasady, moralność, miłość, wartości. W ujęciu Baumana wszystko to zostało „upłynnione”. Niegdyś trwałe, wyraziste procesy i zasady typowe dla „nowoczesności”, z charakterystycznym poczuciem ciągłego rozwoju i postępu, stały się teraz płynne i cechuje je zamiłowanie do kolejnych, coraz to nowych, jeszcze lepszych rozwiązań – do innowacji dla innowacji.
Poczucie „płynności”, tymczasowość i brak stabilności (które stworzyły prekariat) są znakiem naszych czasów. Wcześniejszy dominujący tryb życia, postrzegany jako solidny, stały i przejrzysty, ustąpił miejsca nowemu, jeszcze nieustalonemu porządkowi – to pewien rodzaj projektu w trakcie realizacji. Nasze czasy są okresem pośrednim, w którym każdy członek rozwiniętego społeczeństwa musi być elastyczny, ponieważ poprzednie ramy, zasady i wartości są już nieaktualne. Wszechobecna niepewność jest konsekwencją zmian, jakie dokonują się w społeczeństwach Zachodu.
W płynnym świecie wszystko zmienia się tak szybko, że mamy poczucie, iż nasze życie jest prowizoryczne. Czas płynności jest definiowany przez niepewność. Jeśli w poprzednich pokoleniach znaczna część członków społeczeństw zachodnich całe życie wiązała z tym samym miejscem pracy, wykonując ten sam zawód, a przy tym często pozostając z tym samym partnerem, zamieszkując z rodziną wielopokoleniową w tym samym domu, to mieszkańcy Świata Płynnego muszą zmieniać miejsce pracy i zawód, dostosowując się do dynamicznego środowiska. Ta niestabilność kontekstowa związana jest z wysokim stopniem mobilności geograficznej. Dynamika płynności zmodyfikowała relacje społeczne, które zwiotczały. Więzi społeczne stały się wątłe, zwiększając samotność ludzi. Wszechobecne przekonanie, że kupno najnowszego, modnego produktu oznacza otrzymanie szczęścia, obnaża swą iluzoryczną naturę. Oto Baumanowska dekonstrukcja naszych zachodnich społeczeństw.
Bauman dużo wiedział o przekonaniach, przynależności, zaangażowaniu i złudzeniach. W młodości był misjonarzem komunizmu, a następnie socjalizmu, uczył się zaangażowania, dążąc do zbudowania nowego społeczeństwa. Drugą część swojego życia spędził na opowiadaniu o niebezpieczeństwach związanych z zaangażowaniem i ideologiami, które lekceważą człowieka. Intelektualna droga Baumana różniła się od tej, jaką przechodziły osoby z jego środowiska, które krytykując wcześniejsze systemy przekonań, dały się uwieść ich przeciwieństwu – zamieniając komunizm na kapitalizm. Bauman pozostał wierny swoim wartościom i marzeniom. Nie opuszczała go nadzieja, że wypracowanie systemu sprawiedliwości społecznej jest możliwe. Jednocześnie poddawał ostrej krytyce powstające systemy, które utrzymywały, iż realizują jedynie szlachetne cele.
Niniejsza biografia, poprzez szczegółowe przedstawienie kolejnych etapów życia twórcy _Płynnej nowoczesności_, ukazuje jego doświadczenia jako kontekst powstawania jego prac. Mam nadzieję, że pozwoli ona czytelnikom Baumanowskich dzieł na ponowne przejrzenie spuścizny autora _Nowoczesności i Zagłady_. Patrząc przez pryzmat biografii Baumana, można w odmienny sposób odczytać jego przesłania, które są wynikiem nie tylko wielkiej erudycji i przenikliwych analiz, ale także jego trudnych i złożonych doświadczeń życiowych.
Książka ta – z powodu osadzenia losów bohatera w centrum wielkich i tragicznych wydarzeń XX wieku – pozwala na spojrzenie z perspektywy jednostki na dynamikę zmian, specyfikę nowych nurtów i złożoność zaangażowań w naprawę świata. To nie tylko książka o życiu wybitnej jednostki. To także historia społeczeństwa, które tę jednostkę piętnowało, hołubiło, wygnało, częściowo przyjęło, a częściowo zniszczyło mową nienawiści. To jest również książka o nas – o polskim społeczeństwie i jego relacjach z tymi, którzy będąc absolutnie nierozłączną częścią polskiej tkanki społecznej, zostali opatrzeni etykietką „innego” – a następnie odrzuceni.
To nasza odwieczna skaza społeczna – nasze _auto-immuno¹⁷_.ROZDZIAŁ 4
Na radzieckiej ziemi
Mołodeczno (listopad 1939 – czerwiec 1941)
W strefie okupowanej przez ZSRR Łomża była pierwszym miastem za nowo powstałą niemiecko-sowiecką granicą. Ta niewielka miejscowość nagle we wrześniu 1939 roku stała się dla wielu „miastem wolności” –wolnym od niemieckiego najeźdźcy. Na wschód od Łomży pochodzenie etniczne nie miało już takiego znaczenia jak na terytoriach pod okupacją niemiecką. W Związku Radzieckim Baumanowie byli po prostu „uchodźcami z terytoriów włączonych do Trzeciej Rzeszy”.
Łomża była przepełniona, bo były dziesiątki tysięcy uciekinierów. Nie było gdzie się zatrzymać, a tu noc. Ojciec się rozpytywał, rozpytywał… Wreszcie mu powiedzieli: „Bo tu jest taka kobieta, która wpuszcza ludzi za opłatą, to nie znaczy, że wynajmuje, bo tu już nie ma miejsca… ale wpuszcza za opłatą”. No tośmy poszli tam. I kogo tam widzimy pierwszego w tym domu? Siedziała tam… Mama. (…) Tak że to był dzień pełen cudów: ten kapitan niemiecki i ten bojar radziecki, i ten oficer na koniu, nie wiem, jakiej rangi, czy był kapitanem, czy nie wiem kto…
Rodzina Baumanów znowu była w komplecie – mieli wiele szczęścia, że udało im się odnaleźć w wojennym chaosie. W Łomży nie byli długo, ponieważ przeludnione przez napływ uciekinierów miasto (Bauman mówił o trzykrotnym wzroście liczby mieszkańców w tamtym okresie) nie oferowało możliwości pracy czy znalezienia mieszkania. Rodzice postanowili zatem przenieść się do Białegostoku – największego miasta w strefie okupowanej przez Rosjan.
Jednakże Białystok – pisze Bauman – okazał się nie o wiele lepszy; także same tłumy bezdomnych, czynsze wyśrubowane pod niebiosa, wykorzenieni ludzie poszukujący zagubionych krewnych i środków dla przeżycia następnego dnia. Wydaliśmy już pieniądze zabrane z Włocławka i Ojciec rozpaczliwie starał się coś zarobić. W Białymstoku każdy był kupcem i jedynym sposobem zarobienia na życie wydawało się powiększenie grona przekupniów kłębiących się na targu. Ojcu udało się dostać trochę skór od hurtownika, który obiecał mu prowizję od sprzedaży detalicznej. Poszedł raz czy dwa razy na targ ze skórą na buty pod pachą po to tylko, by stwierdzić, że znów padł ofiarą oszustów, którym nie dorównywał sprytem: skóra pękała i kruszyła się już od dotknięcia palcem. Matka wzięła więc nasz los w swoje ręce. „Nigdy nie będziesz kupcem, mój drogi”, powiedziała mu tonem nie znoszącym sprzeciwu, „Najwyższy czas, żebyś to wreszcie zrozumiał”. Uradowany Ojciec z entuzjazmem przyznał jej rację. Wynikało stąd jednak, że Białystok jest nie dla nas. Musieliśmy przenieść się gdzie indziej, dalej od handlujących tłumów. Ale dokąd? Tu przydało się moje umiłowanie geografii. Właściwym miejscem wydało mi się Mołodeczno, miejscowość mała, ale nie wieś, oddalona od niemieckiej granicy na tyle, by nie przyciągać licznych uciekinierów, i położona – można się było spodziewać – w pięknej, malowniczej okolicy. Ostatnie grosze, jakie nam jeszcze zostały, wydaliśmy na pociąg do Mołodeczna¹⁹⁸.
W rozmowie Bauman przedstawił jeszcze dodatkowy aspekt tego wyboru. Była to miejscowość, która znajdowała się tuż przy dawnej granicy sowiecko-polskiej – a więc jeszcze była to Polska.
Przed wojną Mołodeczno było miasteczkiem funkcjonującym wokół garnizonu wojskowego. Nie zmieniło się to po wrześniu 1939 roku. Pozostały koszary, ale w nich kwaterowało już inne wojsko.
Pod koniec 1939 roku Mołodeczno było typowym miasteczkiem pełnym uchodźców¹⁹⁹, a raczej „bieżeńców”, jak z rosyjska byli nazywani w strefie kontrolowanej przez Sowietów uchodźcy z terytoriów okupowanych przez Niemców. Pociąg do Mołodeczna nie był przepełniony, niewielu bowiem uciekających jechało w tym kierunku. Nieliczni decydowali się na wyjazd do miejsca, gdzie nie było znajomych, rodziny czy wsparcia²⁰⁰. Pomimo braku przyjaciół rodzicom Zygmunta udało się bardzo szybko znaleźć pracę i mieszkanie. „Mieliśmy szczęście – wspominał Bauman – mój ojciec dostał pracę, moja matka dostała pracę, a ja poszedłem do szkoły”. Z życiorysu z 1951 roku (podpisanego „major Bauman”) można dowiedzieć się, że w Mołodecznie ojciec był księgowym w „Wojentorg Zach Okręgu Wojskowym” – czyli instytucji, która była zapleczem logistycznym Armii Czerwonej, a matka pracowała jako kucharka w oficerskiej kantynie²⁰¹. Tak więc Baumanowie, podobnie jak większość mieszkańców miasteczka, pracowali dla stacjonującego tam wojska.
Okazało się, że jest to miasteczko garnizonowe i niewiele więcej. Większość przestrzeni zajmowały tu nieforemne baraki rozrzucone po ogrodzonym, rozległym i płaskim terenie. (…) Pokojów do wynajęcia było bez liku, kiedy przyjechaliśmy, więc bez trudu znaleźliśmy pomieszczenie w domu rodziny chłopskiej. Także pracy nie brakowało (…). W dzień po naszym przyjeździe Ojcu zaofiarowano pierwszą posadę, o jaką poprosił, został… kimże by innym, jak nie księgowym? – w wielkim domu towarowym zaopatrującym miejscowy garnizon.
Pierwsze doświadczenia wprawiły Baumana w przerażenie i rozpacz: „Wszyscy kradną! Proszą, abym wpisywał do książek towary, które wyparowały, zanim znalazły się na półkach; albo żebym wykreślał jako wybrakowane towary dobrej jakości nadające się w pełni do użytku. Jak może państwo składać się z samych złodziei?”²⁰².
Można sobie wyobrazić, że Maurycy, który podczas bombardowania chciał koniecznie zakupić bilet kolejowy, miał w Mołodecznie kłopoty z przyswojeniem sobie reguł kreatywnej księgowości. Poprosił o radę swojego dyrektora, który mu odpowiedział: „Nie przejmuj się, to prawda, że my wszyscy kradniemy, ale pomyśl tylko, ile kradnie zachodni kapitalista!”.
Nie było to wystarczające uzasadnienie i Maurycy „(…) po usłyszeniu tej odpowiedzi – pisał Bauman – długo nie mógł się uspokoić. Nie pogodził się nigdy z ideologią ani praktyką »złodziejskiej demokracji«. Nigdy nie przekonał go argument, że na złodziejstwo nie ma monopolu. Cierpiał nadal, ale – jak to było w jego zwyczaju – cierpiał w milczeniu”²⁰³.
W taki oto sposób już w pierwszych dniach życia w Związku Radzieckim rodzice Baumana zostali poinformowani o szczegółach nowego systemu wdrożonego po rewolucji. Zmiany te przejawiały się na każdym poziomie aktywności społeczeństwa. Kradzież była praktyką powszechną. „Złodziejska demokracja” rządziła się nowymi zasadami, których Zygmunt i jego rodzice musieli się szybko nauczyć. Nie oznacza to, że Maurycy zaczął zachowywać się tak, jak jego nowi koledzy w pracy. Zygmunt pisał, że jego ojciec „był znów księgowym, nawet jeśli jego księgi wymagały fantazji raczej niż realizmu, socjalistycznego czy jakiegokolwiek”²⁰⁴.
O ile Maurycy niewiele zmienił w swojej pracy, o tyle dla Zofii bycie kucharką nie tylko dla rodziny okazało się „prawdziwą rewolucją”, jak wspomina Bauman. „Poddano ją próbie. Z jakichś obrzydliwych, śmierdzących surowców wyprodukowała kilka przysmaków i została przyjęta z entuzjazmem. Jej talent magika świetnie pasował do złodziejskiej demokracji. Od tej chwili miała gotować z niczego przez wiele nadchodzących lat. (…) Jej sztuka znalazła wielkie uznanie, była chwalona pod niebiosa i uwielbiana. Matka kwitła. Kochała swoje nowe życie, senne miasteczko, armię, której oficerowie patrzyli na nią oczyma wiernych psów, i kraj, który posiadał tę armię”²⁰⁵.
Talent kucharski Zofii nie tylko poprawi warunki życia rodziny, ale też uratuje ją wiele razy w trakcie wojennej tułaczki. Tego rodzaju zdolności były wtedy nieocenione. Zofia wiedziała, jak zrobić danie z niczego. Nie była zawodową kucharką, ale miała „niesamowicie dużo energii życiowej”, jak powiedział Bauman. „I jej zasada była taka, żeby dobre jedzenie zrobić, to trzeba albo jedno, albo drugie. Albo kupić bardzo dobre surowce, albo spędzić cały dzień w kuchni. Ponieważ na dobre surowce nas nie było stać, to ona umiała z niczego zrobić przysmaki naprawdę dobre. To było niesamowite!”.
Można powiedzieć, że Zofia Baumanowa potrafiła ugotować przysłowiową zupę na gwoździu. Podczas wojny wyczarowanie smacznej zupy z niczego było podstawowym elementem przetrwania. „No i w Związku Radzieckim ta umiejętność była na wagę złota” – kontynuował Bauman. „Zaangażowała się jako zwykła kucharka w stołówce garnizonowej, a awansowała na szefa kuchni. A ojciec wreszcie mógł pozbyć się tego niesamowitego ciężaru, że musiał zarobić na utrzymanie rodziny. Na przeżycie, bo to był obowiązek mężczyzny”.
W ZSRR kobiety były aktywne zawodowo. Ponadto podczas wojny, a nawet w głodowych latach powojennych talent kucharski był złotym kluczem do przyzwoitego życia. Czasami, jak w przypadku rodziny Baumanów, mógł nawet je uratować:
Rząd sowiecki ogłosił, że wszyscy zamieszkali na okupowanych terenach Polski uważani są za obywateli Związku Sowieckiego. Ponieważ jednak byliśmy uciekinierami z części Polski nie objętej jak dotąd jurysdykcją sowiecką, do naszych paszportów dodano klauzulę zabraniającą nam pozostawania na terenach odległych o mniej niż sto kilometrów od granicy państwa. Mołodeczno leżało w odległości zaledwie czterdziestu kilometrów od granicy z Litwą, która wtedy była jeszcze niepodległa. Groziła nam deportacja. Wśród wysokiej rangi wielbicieli sztuki kulinarnej mojej matki wybuchła panika. Perspektywa powrotu do nieapetycznego, niewymyślnego jedzenia w kantynie znaczyła dla nich więcej niż poszanowanie sowieckiego prawa lub też – w tym wypadku – zagrożenie bezpieczeństwa narodowego wynikające z obecności trojga ludzi o wątpliwym pochodzeniu. Fatalnej klauzuli nigdy nie usunięto z naszych paszportów, a przecież nakaz deportacyjny nie nadchodził²⁰⁶.
Talenty kulinarne Zofii oddalały zagrożenie, jakim była deportacja, która przyczyniła się przecież do nędzy, a nawet śmierci tysięcy Polaków. Władze garnizonu zrobiły wszystko, aby Baumanowie nie zostali zesłani na Syberię w roku 1940²⁰⁷, kiedy były organizowane masowe wywózki. Stalin, naśladując wielowiekową carską tradycję, kontynuował zsyłki jako część strategii zarządzania grupami etnicznymi lub innymi, które postrzegał jako wrogie. Izolacja przestrzenna na ogromnych terytoriach radzieckich, w miejscach o klimacie trudnym do przeżycia, przy wielkich odległościach pomiędzy siedliskami i z nałożeniem nakazu ciężkiej pracy (w lasach lub przemyśle ciężkim), była najlepszym rozwiązaniem prewencyjnym. Nie trzeba było budować więzień, ludzie byli skazani na posłuszeństwo, a jedyną formą oporu było przeżycie. Baumanowie mieli zatem wielkie szczęście, że ich nie deportowano. Dzięki pracy Zofii i Maurycego ich syn mógł uczęszczać do tamtejszej szkoły – tym razem funkcjonującej bez _numerus clausus_ i ławkowego getta.
_Mołodeczno. Po prostu uczeń_
Białoruska szkoła była nowością w Mołodecznie. Przed 17 września 1939 roku było to polskie miasto, ale mieszkańcy tworzyli wieloetniczną i wielojęzyczną mieszankę. Dzieci uczęszczały na ogół do polskich szkół²⁰⁸. W pierwszych tygodniach wojny szkoły stały się miejscem napływu dzieci uchodźców. W takiej sytuacji dyrektorzy byli kluczowymi postaciami, decydującymi o losach nowo przyjmowanych dzieci, które w trakcie roku pojawiały się bez dokumentów tożsamości, świadectw ukończenia poprzedniej klasy czy innych dowodów przebytej edukacji. Elastyczność była ważną cechą w tamtych czasach, które z powodu wszechobecnego chaosu były idealną okazją do poprawienia niedoskonałej rzeczywistości. Bauman wykorzystał brak dokumentów, aby „przeskoczyć jedną klasę”:
Nie było żadnych dokumentów. A jak już byłem w Mołodecznie, to w szkole się pytali, jakie mam wykształcenie. To było pierwsze kłamstwo w moim życiu, bo powiedziałem, że skończyłem dwie klasy gimnazjalne, a ja skończyłem tylko jedną. I mnie przyjęli do trzeciej klasy i dałem sobie radę”. Ciekawe jest zestawienie tego fragmentu wywiadu z życiorysem z 1951 roku sporządzonym dla władz wojskowych. Bauman napisał wtedy: „Ja uczyłem się w rosyjskiej szkole średniej – w 6 i 8 klasie²⁰⁹ (kl. 7-ą przerobiłem w czasie wakacji i zdałem egzaminy)²¹⁰.
W Polsce lat pięćdziesiątych nie można było sobie pozwolić na wyznania w rodzaju: „skłamałem i poszedłem do klasy wyżej – to było pierwsze moje kłamstwo w życiu”. Ale w czasach wojennych rzadko który uczeń mógł przechodzić po kolei z klasy do klasy. W 1939 roku późną jesienią Niemcy zamknęli wszystkie szkoły ponadpodstawowe z wyjątkiem przyuczających do zawodu – ich zdaniem _Untermenschen_ („podludzie”), czyli Polacy, nie zasługiwali na edukację i kulturę taką, do jakiej dostęp ma młodzież niemiecka. Inna była sytuacja edukacyjna dzieci i młodzieży na terytoriach kontrolowanych przez Sowietów. Tam nowe władze stopniowo wprowadzały swoją ideologię do szkół, uniwersytetów i miejsc pracy. Był to złożony proces przejściowy obejmujący wielokulturowe społeczności – od przedwojennej dominacji polskiego państwa, poprzez krótką fazę „białoruskiego wyzwolenia”, do stania się radziecką republiką. Przejście to dokonało się w ciągu kilku miesięcy. Bauman tak opisuje to z perspektywy ucznia:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki