- W empik go
Berg - ebook
Berg - ebook
Pewien człowiek o nazwisku Berg, które zmienił na Greb, przyjechał do nadmorskiego miasteczka, żeby zabić ojca…
– tak zaczyna się debiutancka powieść Ann Quin, arcydzieło brytyjskiej powojennej prozy awangardowej. Berg jest jednocześnie czarną komedią, dramatem psychologicznym, thrillerem i erotykiem, jak też śmiałą próbą reinterpretacji mitu o Edypie. Historia Alistaira Berga – pełnego sprzeczności mężczyzny, który nie potrafi uporać się z przeszłością ani uwolnić spod wpływu nieobecnego w jego życiu ojca, a także matki, której słowa mieszają mu szmery w głowie – podąża w najmniej spodziewanych kierunkach. To proza duszna od zapachu słodyczy, toniku do włosów i mokrego futra, jej język, gęsty i plastyczny, oscyluje między kunsztowną metaforą a niewyszukanym żartem.
Powieść Quin dryfuje, niesiona nonsensownym humorem oraz ciemnymi nurtami wyobraźni.
O autorce
Ann Quin (1936–1973) – brytyjska pisarka awangardowa, autorka powieści Berg (1964), Three (1966), Passages (1969) i Tripticks (1972). Urodziła się w Brighton, w rodzinie robotniczej. Po ukończeniu szkoły pracowała jako stenotypistka w kancelarii adwokackiej, a następnie jako sekretarka i lektorka w agencji wydawniczej. Na początku lat sześćdziesiątych przeniosła się do Londynu, gdzie poznała m.in. B.S. Johnsona, Alana Burnsa, Evę Figes oraz innych twórców pozostających pod wpływem pisarstwa Jamesa Joyce’a, Samuela Becketta i dzieł z nurtu nouveau roman. Debiutancka powieść Quin została bardzo dobrze przyjęta, a autorkę okrzyknięto nowym głosem brytyjskiej klasy robotniczej. Quin zmarła w niejasnych okolicznościach, utonęła nieopodal mola Brighton Palace.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66257-44-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Och, to on Aly, nie rozpoznałabym twojego nieszczęsnego ojca? Serce zaczęło mi bić, bo po tylu latach dziwne, że tak bez żadnego słowa, i oto tu jest, jakby powstał z martwych. A ta kobieta, ta przy nim Aly, jak myślisz, kim ona jest?
Wcześniej zauważył ramię obejmujące kruchą szyję; kochanka ojca czy tylko przyjaciółka? Mało prawdopodobne, bo – no, na zdjęciu widać, że ich związek ma romantyczny charakter. Już wie. Nie potrzebował dużo czasu, by wkraść się do tego samego domu, wynająć sąsiedni pokój, zamieszkać za ścianą. Tak, miał szczęście, wszystko znalazło się na swoim miejscu. Żaden problem z przyjęciem tego, że rozwój zdarzeń, w rezultacie uporczywego działania przypadku i porządku, powinien teraz spowolnić?
Tymczasem dowiedział się, jak żyją, jak razem spędzają czas. Dziś dodatkowy trop: list na stoliku w hallu, zaadresowany do pani Judith Goldstein, pokój 19; gdzie więc pan Goldstein – sto stóp pod ziemią? A może dwadzieścia stóp stąd, jeszcze jedna osoba, którą również zdradzono, która knuje i drapie za inną ścianą? Berg wsunął wycinek gazety pod materac i usiadł na krawędzi łóżka, głowę odchylił z powodu zaćmienia, które spadło na pokój, na zmiętą pościel i niedającą się zamknąć komodę; na niedomknięte drzwi do szafy, na nadkruszony emaliowany czajniczek z wyblakłymi błękitnymi kwiatkami; na tapetę, która kłóciła się ze wszystkim w tym pokoju; na brudne naczynia z rana i pół bochenka ciemnego chleba – mnisi kaptur – który przysiadł na bladożółtej ceratce; na pasiaste spodnie na krześle obitym różowym chintzem; na kalesony i siatkowe podkoszulki; na skrzynkę z butelkami, perukami, broszurami: KUP NAJLEPSZY TONIK DO WŁOSÓW BERGA, DOSKONAŁY SPOSÓB NA PODSTĘPNĄ DALILĘ: W CIĄGU DWÓCH MIESIĘCY PRZEISTOCZYSZ SIĘ W NOWEGO CZŁOWIEKA. Przy łóżku, w starannej kupce, listy od Edith Berg, bezgranicznie oddanej swojemu jedynemu synowi.
Och Aly, nie podoba mi się, że idziesz się z nim zobaczyć. To z pewnością nie jest właściwy sposób postępowania, chodzi mi o to, że on cię wcale nie pozna, a co dopiero uzna po tylu długich latach.
Przez szczelinę w zasłonie, efekt pracy jednego brudnego palca, rozszerzonej na tyle, by przecisnął się pająk, Berg oglądał oświetlony pałac po drugiej stronie ulicy, rozjaśniający solidne wiktoriańskie budynki, otoczone zaparkowanymi pojazdami. Po prawej – trójkątny skwer kościelnego dziedzińca; być może stąd właśnie brał się zapach spalenizny, który co wieczór nawiedzał jego pokój; jeśli w szczelinach były skrawki papieru, a on pamiętał, by zamknąć okno, swąd się tu nie dostawał. Zaciągnął okno do samego dołu i napawał się widokiem par, które wchodziły do sali tanecznej. Pewnego dnia przeszedł na drugą stronę i sprowadził rozchichotaną cizię, trzepotała rękoma, terkotała języczkiem, tuptała stópkami, aż popadł w niemoc i przepraszał, że żyje, suszona figa w klejących się dłoniach. Cóż, niezły z ciebie, muszę przyznać, gość, żeś mnie tu ściągnął, no, mówże, czego dusza pragnie, ale co to, chlipiesz, och, dupa w troki i do mamuśki? Jezuniu, czekaj, aż im opowiem, co mnie dziś u ciebie spotkało, skisną ze śmiechu. Ach, żeby ktoś mnie wytrzebił; ostrzygł kędziory łonowe. To jakby bawić się lalką, wynurzyć się z wanny, różowa jujuba, latarnia morska, na zewnątrz skały wznoszące się w jednym ciele, z którego dobyły się larwy, najechały jego długie noce, wypełzły z zapieczętowanych murów, poupadały w zagnieceniach prześcieradeł. A dalej wyblakłe wspomnienie posiwiałej twarzy, która okiem łypie, a którą ktoś spuścił na sznurku, by całowała... – a na pewno nie po to, by cię udusić? Dzwoni Edith, tłumione śmieszki z Doreen; chęć wielka, by dokądś pójść, jak to się stało, szczyt, na jej nową szkarłatną sukienkę polał się złoty deszcz. Później wuj Billy, w domu na zwolnieniu, ululany, przesiąknięty potem i tytoniem, wciąga cię na kolana; całowanie to tabu, właśnie się dowiedziałeś, to brudne, tego się nie robi, za tym idą jeszcze okropniejsze rzeczy. Jak nagie fotki, które Nicky i Bert wklejali do swoich świętych książeczek, dając ulgę cierpiącej waginie panny Hill; uosobienie staropanieństwa, i ta jej sadystyczna fascynacja tyłeczkami chłopców. Alistairze Berg, chodź no tu, pochyl się, o!
Ciemno, gra radio. W środku coś drgnęło – dziecko mamrocące we śnie. Ćma wpadła na ścianę, na drzwi, w światło. Palce Berga pobłądziły, zatrzymały się na chwilę przy kontakcie. Ćma zaskwierczała na żarówce i – już bez skrzydeł – spadła. Schody zatrzeszczały, czy to staruszek, sam jeden? Berg wyłączył światło, otworzył lekko drzwi. Zapalił zapałkę i czekał, nieświadomy, że płomień liże mu palce. Jakiś ruch nieopodal, a potem kobiecy głos. Wkrótce pojawiła się Judith, wchodząc po omacku, trzymając się ścian półpiętra. Berg usłyszał brzęk kluczy, skrzypnięcie otwieranych, zamykanych drzwi.
Była, nie ma wątpliwości, dużo młodsza niż jego ojciec, atrakcyjna, pomyślał, w pewien sztuczny sposób, ale komu by się chciało wnikać w to, co kobieta ma pod powierzchnią? Co ją przyciągnęło do staruszka, z pewnością nie pieniądze, praktycznie rzecz biorąc, żył z niej i dzięki niej. Jakaś odmiana wzajemnej perwersji? Ale ich życie seksualne nie ciekawiło go wcale, przynajmniej nie w tej chwili; niech więc interpretacja ich związku pozostanie otwarta.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------