- W empik go
Bransoletka. Legenda dziewiętnastego wieku - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
31 grudnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Bransoletka. Legenda dziewiętnastego wieku - ebook
„Bransoletka” to nowela pióra Cypriana Kamila Norwida nosząca podtytuł: „Legenda dziewiętnastego wieku” stanowi krytyczne spojrzenie Norwida na współczesne mu społeczeństwo, za przykład biorąc elity tamtoczesnej Florencji. Mistrzowskie pióro, znakomity utwór, ważne przesłanie, które nie zdezaktualizowało się do dziś. Zachęcamy do lektury!
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-953-9 |
Rozmiar pliku: | 448 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
BRANSOLETKA LEGENDA DZIEWIĘTNASTEGO WIEKU
I.
Poważny ów przyjaciel mój stał przy mnie w oświeconym zlekka, ośmiokątnym salonie, kędy muzykę zdala słychać było i szelest świeżych szat niewieścich.
A do pół widny obraz stary wisiał przed nami, wyobrażający, jako Zbawiciel łamie chleb, między dwoma siedząc uczniami w gospodzie przydrożnej.
Podobny temu jest obraz, z pod rembrandtowskiego pendzla wyszły — ten wszelako czyli kopją, czyli oryginalnym był utworem? nie zastanawiałem się.
Ja milczałem, on mówił, iż życiem znał świat i znał ludzi, i znał osoby, a żywotem i wiekiem znał człowieka i prawdę.
A mówił mi właśnie o istocie czynu odważnego, który niedawno miejsce miał, i stąd przyszło cieszyć się rozmową o wielkich pięknościach prawdy żywej i, jako bogatym jest dramatem życie tego lichego zlepka, który doczesny jest co chwila, a wieczny zawsze.
I kiedy rozmowa tak się miała, usłyszeliśmy poza nami jedwabiów szelest i wstążek wiew, a wachlarz musnął po powietrzu w stronę naszą od rąk pięknej osoby, wieku mniej niż średniego. Ta zaś, jakoby myląc się, wbiegła do mdło oświeconego salonu, gdzie z nim mówiłem, za nią inne też damy strojne i mężczyźni zjawili się — i przebiegło to wszystko drzwiami drugiemi, jakoby nas nie widząc.
Skoro zaś poglądałem za nią, albowiem była piękna i gest miała wielce szlachetny, on rzekł mi, bynajmniej nie robiąc tajemnicy: «To jest Eulalja», a ja czekałem dalszych słów, ufając wiadomości jego, i dałem to uczuć, że czekałem, ciekawym będąc, kto jest taka piękna osoba.
«Jest to Barbara herbu Strzemię» — dodał. A ja milczałem jeszcze uporniej, on zaś mówił:
«Imię Barbary świętej wniosła ona była na świat, ale, że pod owe czasy romans był sławny, do którego Eulalji nazwę autor przywiązał — ten romans w listach był, romanse w listach pisywano dawniej stylem wybornym».
To kiedy on mówił i coś więcej, czego dosłyszeć trudno było, muz ka zabrzmiała bardzo hucznie, ja zaś rzuciłem okiem w drzwi, gdzie, jako piękne fale, słońcem zachodniem oświecone, widać było tańczących i tańczące.
I nie taiłem wcale, owszem, powiedziałem mu: szukam Eulalji, ażeby przypatrzyć się lepiej tak pięknej osobie.
A on, jakoby ciągnąc dalej niczem nieprzerwane opowiadanie:
«Edgarda» — rzecze — «albowiem, kiedy bierzmowania przyszedł czas i obchód, wzięła imię Edgardy dla owego Edgarda herbu Strzała, któryto jest bardzo znanym młodzieńcem. — Barbara zatem — rzecze — jest niezawodnie jedną z najpiękniejszych i najmilszych w stolicy osób».
I, dotknąwszy ramienia mego, poprowadził mię ku drzwiom, a przy ramie ich marmurowej wyginało się złocenie krzesła, na którem spoczęła Eulalja, odczepiając więdnący kwiat czerwonego lauru od piersi swoich.
Skoro zaś powiedział jej nazwisko moje, skłoniłem się lekko i mówiliśmy.
A rozmowa była: że tak świetnej i hucznej zabawy zaprawdę przez cały karnawału ciąg nikt nie widział, lecz to właśnie dlatego wydarzyło się, iż post się zbliżał. —
Wszakże, ile należy w rozmowie pierwszej, mówiłem dosyć z Eulalją, a kiedy Edgar, zbliżywszy się, dorzucił słowa swoje, doczekałem zamknięcia treści i ustąpiłem.
I, nie myśląc nic, wszedłem do onego mdło oświeconego ośmiokątnego salonu — poprawny pisarz nazwałby go komnatą — w salonie tym, czy komnacie tej, usiadłem, na obraz patrząc rembrandtowskiego stylu, i rozmyślałem o udatności światłocienia, tudzież o tem, jako on potoczny — że nie powiem: gminny — wyraz twarzy pewnego podróżnego, chleby łamiącego, przemienia się i chrystusowieje.
A potem owe rzeczy, które właśnie mówiłem z Eulalją, przyszły mi na pamięć i, że kończy się właśnie karnawał hucznie, gdyż post zbliża się.
Lecz nie zaniedbałem wcale i to w pamięci mieć wkreślone, że osoba, której przedstawiony byłem, zowie się — i tu powielekroć zmieszały się nagle wszystkie wrażenia moje.
Aż wyjaśniłem sobie stanowczo, iż przez chrzest święty dla romansu w czasie narodzenia się jej popularnego, jest ona Eulalja, a przez sakrament bierzmowania dla Edgarda herbu Strzała Edgardą, i że na dzień Barbary świętej na świat ten przyszła osoba tyle piękna, a którąby więc w innym względzie poprostu Barbarą nazywano.
Potem, iż post — czyli czas sakramentu pokuty — zbliża się, myślałem, tudzież, jako karnawał zamyka się. A myśląc tak, było już jakoby dobrze po północy i mieć się zaczynało ku porankowi.
I patrząc na ów rembrandtowski pendzel, rozważałem o światłocieniu sztuce, albowiem powiedziećby można bez wahania się, iż do Rembrandta nikt, nawet i Rafael sam, nie znał światła. Linję znał Rafael, jako nikt nigdy nie znał i nie pozna jej, ale światło jego jest światłem wcale bezżywotnem. Rembrandt zaś odkrył i objawił głęboką światła tkliwość i mistyczną logikę.
A to myśląc, było niewiele już do pierwszych zarania chwil. Więc wyszedłem i chłód mię objął, na skroniach wrażliwie czuć się dając i otrzeźwiając oczy moje — a ja szedłem.
I.
Poważny ów przyjaciel mój stał przy mnie w oświeconym zlekka, ośmiokątnym salonie, kędy muzykę zdala słychać było i szelest świeżych szat niewieścich.
A do pół widny obraz stary wisiał przed nami, wyobrażający, jako Zbawiciel łamie chleb, między dwoma siedząc uczniami w gospodzie przydrożnej.
Podobny temu jest obraz, z pod rembrandtowskiego pendzla wyszły — ten wszelako czyli kopją, czyli oryginalnym był utworem? nie zastanawiałem się.
Ja milczałem, on mówił, iż życiem znał świat i znał ludzi, i znał osoby, a żywotem i wiekiem znał człowieka i prawdę.
A mówił mi właśnie o istocie czynu odważnego, który niedawno miejsce miał, i stąd przyszło cieszyć się rozmową o wielkich pięknościach prawdy żywej i, jako bogatym jest dramatem życie tego lichego zlepka, który doczesny jest co chwila, a wieczny zawsze.
I kiedy rozmowa tak się miała, usłyszeliśmy poza nami jedwabiów szelest i wstążek wiew, a wachlarz musnął po powietrzu w stronę naszą od rąk pięknej osoby, wieku mniej niż średniego. Ta zaś, jakoby myląc się, wbiegła do mdło oświeconego salonu, gdzie z nim mówiłem, za nią inne też damy strojne i mężczyźni zjawili się — i przebiegło to wszystko drzwiami drugiemi, jakoby nas nie widząc.
Skoro zaś poglądałem za nią, albowiem była piękna i gest miała wielce szlachetny, on rzekł mi, bynajmniej nie robiąc tajemnicy: «To jest Eulalja», a ja czekałem dalszych słów, ufając wiadomości jego, i dałem to uczuć, że czekałem, ciekawym będąc, kto jest taka piękna osoba.
«Jest to Barbara herbu Strzemię» — dodał. A ja milczałem jeszcze uporniej, on zaś mówił:
«Imię Barbary świętej wniosła ona była na świat, ale, że pod owe czasy romans był sławny, do którego Eulalji nazwę autor przywiązał — ten romans w listach był, romanse w listach pisywano dawniej stylem wybornym».
To kiedy on mówił i coś więcej, czego dosłyszeć trudno było, muz ka zabrzmiała bardzo hucznie, ja zaś rzuciłem okiem w drzwi, gdzie, jako piękne fale, słońcem zachodniem oświecone, widać było tańczących i tańczące.
I nie taiłem wcale, owszem, powiedziałem mu: szukam Eulalji, ażeby przypatrzyć się lepiej tak pięknej osobie.
A on, jakoby ciągnąc dalej niczem nieprzerwane opowiadanie:
«Edgarda» — rzecze — «albowiem, kiedy bierzmowania przyszedł czas i obchód, wzięła imię Edgardy dla owego Edgarda herbu Strzała, któryto jest bardzo znanym młodzieńcem. — Barbara zatem — rzecze — jest niezawodnie jedną z najpiękniejszych i najmilszych w stolicy osób».
I, dotknąwszy ramienia mego, poprowadził mię ku drzwiom, a przy ramie ich marmurowej wyginało się złocenie krzesła, na którem spoczęła Eulalja, odczepiając więdnący kwiat czerwonego lauru od piersi swoich.
Skoro zaś powiedział jej nazwisko moje, skłoniłem się lekko i mówiliśmy.
A rozmowa była: że tak świetnej i hucznej zabawy zaprawdę przez cały karnawału ciąg nikt nie widział, lecz to właśnie dlatego wydarzyło się, iż post się zbliżał. —
Wszakże, ile należy w rozmowie pierwszej, mówiłem dosyć z Eulalją, a kiedy Edgar, zbliżywszy się, dorzucił słowa swoje, doczekałem zamknięcia treści i ustąpiłem.
I, nie myśląc nic, wszedłem do onego mdło oświeconego ośmiokątnego salonu — poprawny pisarz nazwałby go komnatą — w salonie tym, czy komnacie tej, usiadłem, na obraz patrząc rembrandtowskiego stylu, i rozmyślałem o udatności światłocienia, tudzież o tem, jako on potoczny — że nie powiem: gminny — wyraz twarzy pewnego podróżnego, chleby łamiącego, przemienia się i chrystusowieje.
A potem owe rzeczy, które właśnie mówiłem z Eulalją, przyszły mi na pamięć i, że kończy się właśnie karnawał hucznie, gdyż post zbliża się.
Lecz nie zaniedbałem wcale i to w pamięci mieć wkreślone, że osoba, której przedstawiony byłem, zowie się — i tu powielekroć zmieszały się nagle wszystkie wrażenia moje.
Aż wyjaśniłem sobie stanowczo, iż przez chrzest święty dla romansu w czasie narodzenia się jej popularnego, jest ona Eulalja, a przez sakrament bierzmowania dla Edgarda herbu Strzała Edgardą, i że na dzień Barbary świętej na świat ten przyszła osoba tyle piękna, a którąby więc w innym względzie poprostu Barbarą nazywano.
Potem, iż post — czyli czas sakramentu pokuty — zbliża się, myślałem, tudzież, jako karnawał zamyka się. A myśląc tak, było już jakoby dobrze po północy i mieć się zaczynało ku porankowi.
I patrząc na ów rembrandtowski pendzel, rozważałem o światłocieniu sztuce, albowiem powiedziećby można bez wahania się, iż do Rembrandta nikt, nawet i Rafael sam, nie znał światła. Linję znał Rafael, jako nikt nigdy nie znał i nie pozna jej, ale światło jego jest światłem wcale bezżywotnem. Rembrandt zaś odkrył i objawił głęboką światła tkliwość i mistyczną logikę.
A to myśląc, było niewiele już do pierwszych zarania chwil. Więc wyszedłem i chłód mię objął, na skroniach wrażliwie czuć się dając i otrzeźwiając oczy moje — a ja szedłem.
więcej..