Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Burza i zwierciadło - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,99

Burza i zwierciadło - ebook

Rok 1611, angielski dwór królewski i Daniel Naborowski – wędrowny medyk, który składa piękne wiersze. Tylko on jeden może wypełnić misję, od której zależy przyszłość polskiej korony. Przeciwności, jakie napotyka na swojej drodze, zdają się mnożyć w nieskończoność.

Alchemia, przepowiednie, duchy, czary, różokrzyżowcy, demony, widma i piękne empuzy. Spisek, zdrada, miłość, seks i śmierć! Niezwykła historia układająca się w epistolarny romans, nieznany naszej kulturze.

Krzysztof Mrowcewicz, laureat Nagrody Literackiej Gdynia za Rękopis znaleziony na ścianie, wybitny znawca literatury baroku, wyrusza wraz Naborowskim w fascynującą podróż, podczas której nic nie jest takie, jakie się wydaje. Kim okaże się Szekspirowski Prospero, kiedy opadnie jego magiczny płaszcz? I jakie jest prawdziwe imię róży?

DO CZYTAJĄCYCH

Ta książka, którą trzymasz i wahasz się jeszcze,

zwabiony jej okładką i kartek szelestem,

to nie książka, lecz raczej zmętniałe zwierciadło,

w którym to się odbiło, co ze światłem wpadło;

nie zwierciadło, lecz cicha w srebrnej tafli burza,

w której ten, kto ją czyta, na śmierć się zanurza;

nie burza, ale ciemna życia tajemnica,

które strachem poraża i pięknem zachwyca;

nie tajemnica także, lecz scena w teatrze,

gdzie nie wejdziesz, lecz możesz z dala tylko patrzeć;

a na tej scenie pustej jedna leży róża –

tajemnica i scena, zwierciadło i burza.

Na okładce tej książki nie bez powodu widzimy obraz siedemnastowiecznego holenderskiego malarza Cornelisa Gijsbrechtsa, zwanego „wielkim mistrzem oszustwa”. Ale jest i drugi mistrz ułudy: autor, prześwietny znawca dawnych poetów. Na styku stworzonych przez Krzysztofa Mrowcewicza iluzji miejsc, postaci i czasów powstała urzekająca książka.

Piotr Oczko, autor Pocztówki z Mokum

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-4509-9
Rozmiar pliku: 7,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

To na dół to do góry z czasu się wynurza
Może to być poeta albo może róża.

JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
(_Róża oddana Danielowi Naborowskiemu_)

1. HIPOTEZY

iedy przed laty gromadziłem materiały do książki _Małe folio_1, poświęconej wierszowi Daniela Naborowskiego _Na oczy królewny angielskiej,_ długie godziny spędzałem w Archiwum Głównym Akt Dawnych, w którego zbiorach znajdują się listy poety. Wiele jest skarbów w tych listach, wiele niezwykłych historii i wiele tajemnic. Niektóre zapisane są szyfrem, inne, prawie nieczytelne, zdają się coś sugerować, kusząc przy tym niejasnym sensem, jeszcze inne ujawniają drażniące luki w życiorysie Naborowskiego. Obfita korespondencja radziwiłłowskiego sługi jest bowiem bardzo niekompletna, by nie rzec: dziurawa. Często poszczególne listy dzielą od siebie miesiące, a czasem nawet lata. Te puste miejsca niemal domagają się dopełnienia, jakiejś dodatkowej informacji, kilku szczegółów, zachowania ciągłości akcji. Czasem korespondencja urywa się w najciekawszym miejscu, jakby historia była wielką prządką, pilnie strzegącą tajemnic swojego warsztatu, jakby – na wzór wiernej Penelopy – jej krosna nocą niszczyły to, co mozolnie uprzędły za dnia. Ten ruch w przód i w tył, to wahanie się, gubienie wątków i nici rozbudza ciekawość, rodzi domysły i hipotezy. Podnosimy taką nić, zawiązujemy na niej supeł i próbujemy znów wprawić w ruch machinę opowieści. Zwykle doczepiona nić psuje rysunek, zniekształca kontury, ale bywa, że gdzieś w zakurzonym kącie ktoś znajduje zagubiony kawałek zerwanej przędzy, który można dopasować do całości. I machina opowieści na nowo podejmuje swoją pracę, czasem zgodnie z naszymi domysłami, a czasem wprost przeciwnie.

Ile miałem satysfakcji, gdy młoda badaczka potwierdziła moją intuicję, że Naborowski obracał się w kręgu francuskich poetów epoki Henryka IV!2 Nagle to, co było tylko domysłem, grą między logiką rozumu, nieuchronnością historii i kaprysami wyobraźni, stało się faktem. Nagle pochopna i ulotna fantazja spotkała się z solidną NAUKĄ i choć odebrało to jej nieco wdzięku, lecz dodało zarazem ciężaru materii i barwy prawdziwego (cokolwiek to słowo znaczy) życia.

Szczególnie dotkliwa wydawała mi się luka w korespondencji poety z przełomu 1611 i 1612 roku. Z wcześniejszych listów wynikało, że Naborowski szykował się wówczas do zamorskiej podróży, której celem była Anglia. Na wyspie był na pewno między końcem września, a początkiem następnego roku, co potwierdza list z Hamburga, datowany na 12 stycznia, w którym poeta żali się na trudności zimowej żeglugi z Anglii do Niderlandów:

_Cztery dni i cztery noce w nieustannym sztormie będąc, a na okręciku niewarownym_ _Ledwie_ _z kosztem niemałym, i trudnością przyjechałem do Hamburka, gdzie spodziewałem się zastać Janczego z chłopcem moim_ , _których wyprawiłem tam z karetą, kilkoma psami brytańskimi i innymi rzeczami…_3_._

Co się działo przez te trzy miesiące w Londynie? W jakich kręgach obracali się Naborowski i jego pan, książę Janusz Radziwiłł? A był to czas bardzo ciekawy. Dobiegały właśnie końca pertraktacje w sprawie małżeństwa córki króla angielskiego Elżbiety. Zabiegało o jej rękę wielu królewiczów i książąt z różnych dworów. Pomysł ożenienia małego Władysława Wazy z Elżbietą Stuart pojawił się około roku 16084. Posłował w tej sprawie do Londynu marszałek wielki koronny Zygmunt Gonzaga Myszkowski (1562–1615), a towarzyszył mu Jakub Sobieski (1591–1646), ojciec przyszłego króla Jana. W relacji młodego magnata o podróżach po Europie znajdujemy opis wizyty na dworze królewny angielskiej oraz znamienny komentarz o nadziejach króla Anglii na małżeństwo swojej córki z przypuszczalnym następcą polskiego tronu5. Nie należy w tych słowach dopatrywać się sarmackiej pychy. Choć dziś brzmieć to może zaskakująco, na takim mariażu – ze względów prestiżowych – mogło zależeć przede wszystkim Stuartom, których pozycja wśród domów panujących w Europie nie była zbyt wysoka. W tym towarzystwie traktowano ich bowiem jak nuworyszy. Oczywiście przychylnie musieli patrzeć na taki związek zarówno angielscy katolicy, jak i polscy protestanci. Jakub mógł w ten sposób rozładować religijne konflikty, których nie brakowało w jego królestwie, a Zygmunt III Waza uspokoić wciąż aktywną i niebezpieczną opozycję, wśród której było wielu protestantów, narażonych na rozliczne upokorzenia i szykany w coraz bardziej katolickim państwie.

Ale już wkrótce sytuacja się zmieniła. Hetman Żółkiewski rozgromił moskiewskie wojska pod Kłuszynem (1610) i zajął Kreml. Ruscy bojarzy zgodzili się, aby na tronie carów zasiadł królewicz Władysław. Otwierało to przed Rzeczpospolitą oszałamiające perspektywy, stawała się bowiem w ten sposób największym mocarstwem na kontynencie! Wywołało to niepokój na europejskich dworach. Ambasador wenecki w Londynie, tuż po wkroczeniu Polaków do Moskwy, pisał:

_Sukces polski jest wielce nieprzyjemny dla króla angielskiego, dla Rady Królewskiej, dla Holandii i wszystkich protestantów, a niektórzy sądzą, że_ _musi być coś postanowione dla udzielenia pomocy królowi szwedzkiemu_6.

Za niezadowoleniem z nowej konfiguracji politycznej poszły wkrótce czyny: król Jakub zgodził się, by Szwecja i Moskwa mogły werbować najemne wojska w Anglii, co wywołało protest ze strony Zygmunta III Wazy, poświadczony listem z lutego 1611 roku7.

Tymczasem na kontynencie narastały religijne napięcia, które w rezultacie doprowadziły do wojny trzydziestoletniej (1618–1648). Główny europejski sojusznik obozu protestanckiego król Francji Henryk IV zginął z ręki katolickiego fanatyka, a po śmierci cesarza Rudolfa Habsburga (1612) na tron wstąpił jego brat Maciej, którego sercem i uchem władał wyjątkowo wrogo nastawiony do innowierców wszechmocny kardynał Melchior Klesl. W roku 1608 protestanci, aby bronić swoich interesów, w odpowiedzi na złamanie postanowień pokoju religijnego, który przed laty zawarto w Augsburgu (1555), utworzyli Unię protestancką. Konflikt wydawał się nieunikniony. W Anglii wciąż dominowała antyhabsburska polityka królowej Elżbiety. Dlatego Unia protestancka, chcąc wzmocnić swoją pozycję, zaproponowała dworowi w Londynie małżeństwo palatyna reńskiego Fryderyka (jego ojciec był pierwszym przywódcą Unii) z królewną Elżbietą. Pod koniec 1611 roku negocjacje dobiegały już końca, ale nic nie było jeszcze przesądzone. Z misją ostatniej szansy wyprawiono do Londynu księcia Janusza Radziwiłła. U jego boku, jak zawsze, był wierny sługa Daniel Naborowski.

W _Małym folio_ postawiłem hipotezę, że Naborowski i jego pan byli na londyńskiej premierze _Burzy_ Williama Shakespeare’a8. Odbyła się ona w dzień Wszystkich Świętych roku 1611. W ten sposób Naborowski mógł się zetknąć bezpośrednio z angielskim poetą, a przynajmniej z jego słynną sztuką. Nie miałem jednak na to żadnych dowodów, poza zbieżnością w czasie londyńskiej misji Radziwiłła i przedstawienia w królewskiej Sali Bankietowej.

W opublikowanym przed kilkoma laty artykule _„Burza” i trzy podróże_9 poszedłem o krok dalej. Analizując szekspirowski dramat oraz obfitą literaturę przedmiotu na jego temat, zwróciłem uwagę na ciekawe, jak się wydaje, analogie pomiędzy dziejami Prospera i Mirandy, a historią wziętą z życia króla Zygmunta III. W światowej szekspirologii dominuje od dawna przekonanie, że _Burza_ zawiera aluzje do spodziewanych zaślubin Elżbiety i Fryderyka, księcia z kontynentu i królewny z wyspy10, co zdaje się potwierdzać kolejne wystawienie sztuki w grudniu 1612 roku, w czasie długich i hucznych ceremonii poprzedzających małżeństwo tej pary (14 lutego 1613 r.)11. Ale czy inny kandydat starający się o rękę królewny, młody Władysław, nie lepiej wpisywałby się w fabułę _Burzy_? Był przecież królewiczem z kontynentu, a Fryderyk zaledwie księciem. Jego ojciec, jak Prospero, utracił tron szwedzki na rzecz przyrodniego brata, Karola. W całej Europie znane były przy tym problemy dynastyczne Wazów, które opisał Marcin Kromer w popularnym druczku (niemal powieści) zatytułowanym _Historyja prawdziwa o przygodzie żałosnej książęcia Finlandzkiego Jana i królewny polskiej Katarzyny_ (1570)12. Ojciec Zygmunta Jan III Waza został bowiem uwięziony przez brata, szalonego Eryka XIV na wyspie na jeziorze Melarm, potem zaś na zamku Gripsholm. Właśnie tam urodził się przyszły król Polski. Czyż nie za dużo tu podobieństw do losów bohaterów _Burzy_? Ale NAUKA znów zapyta: Gdzie dowody?

2. ODKRYCIE

I nagle odnalazła się zerwana nić. Pracując nad artykułem o wileńskim kręgu intelektualnym Daniela Naborowskiego, znów trafiłem do Archiwum Głównego Akt Dawnych przy warszawskiej ulicy Długiej. Tym razem, wiedziony jakimś instynktem, wziąłem do ręki pudło opisane jako _Rachunki dworu księcia Krzysztofa Radziwiłła – 1608–1625_. Pomyślałem, że niektóre spośród nich mogą dotyczyć poety. Czy Radziwiłł płacił na przykład Naborowskiemu za jakieś wiersze albo za usługi medyczne?

Kartonowe pudło, a wewnątrz znany każdemu historykowi zapach kurzu i starego papieru. Bez większej nadziei przeglądałem kolejne przewiązane sznurkiem pakiety, a tam – szeregi liczb i nieznane mi w większości nazwiska oraz imiona. Na bok odłożyłem jeden z nich, opatrzony datami: _1611–1612._ Zostawiłem go na koniec, przełykając z góry gorycz porażki – kolejna kwerenda na nic!

Wreszcie, koło południa, sięgnąłem po odłożony plik papierów. Był zawiązany na supeł, nie na kokardkę. Rozglądając się na boki, czy nikt tego nie widzi, wyjąłem z kieszeni na piersi długopis i próbowałem wcisnąć jego czubek w ciasny splot sznurka. Wreszcie się udało, choć bibliotekarka przyglądała mi się coraz bardziej podejrzliwie i wyglądało na to, że zaraz wstanie, żeby ruszyć do mojego stolika. Rozprostowałem pierwszy arkusz papieru i… oniemiałem. Znane mi dobrze pismo, resztki lakowej pieczęci! Tak, to były listy Naborowskiego! Listy do księcia Krzysztofa z jesieni i zimy 1611 roku! Listy z Londynu!

Przeczytałem pierwsze zdanie:

_W Gdańsku byliśmy niegdyś, ale teraz, gdy to piszę, w innym jestem Gdańsku…_

Tak, to był Naborowski, nie tylko jego ręka, ale i jego umysł, jego rytm zdania, umiłowanie do dźwiękowych gier i powtórzeń. Byłem jak zahipnotyzowany. Kolejne listy i kolejne rewelacje, kolejne osoby, które zapisały się na kartach historii, tu przedstawione prywatnie przez kogoś, kto z nimi rozmawiał. I sam Shakespeare! Shakespeare! Tak, ON, nie wiem, czy nie w jedynym znanym do dziś intymnym wizerunku. I sala w Banqueting House, i scena szekspirowskiego teatru.

Za oknem zapadał zmierzch. Bibliotekarka patrzyła na mnie wymownie. A ja nie mogłem oderwać się od lektury. Tak, Naborowski znał Shakespeare’a, tak, był na premierze _Burzy_, tak, _Burza_ była pełna polskich tropów!

– Zamykamy – usłyszałem. Bibliotekarka była bezlitosna. Wiedziałem, że muszę kończyć, ale nie mogłem się powstrzymać. Za wszelką cenę chciałem poznać dalszy ciąg. Postanowiłem zdobyć jak najszybciej skany odnalezionych dokumentów.

– Poproszę o druczek, potrzebne mi są kopie tego materiału.

Bibliotekarka poczłapała do swojej drewnianej dziupli. Nie, nie mogę czekać – pomyślałem, a jeśli coś zaginie albo ktoś coś pomyli? Miałem świadomość, że to zapewne odkrycie mojego życia. Musiałem, choć na chwilę, wywabić z sali bibliotekarkę, tego cerbera, który bronił mi wejścia i wyjścia, czuwając nad każdym moim gestem. Gdy jej nie będzie, sfotografuję szybko wszystkie listy. Chwyciłem się za głowę i zawołałem:

– Słabo mi! – Po czym osunąłem się na podłogę, przewracając przy tym krzesło.

– Tyle godzin! Tyle godzin! – zrzędziła zakurzona bibliotekarka. – Nie dziwota, że kręci się w głowie. Zaraz przyniosę panu wody.

Skrzypnęły drzwi. Byłem sam. Szybko wyjąłem telefon: rozprostowałem pierwszy arkusz, potem drugi i trzeci – żeby tylko zdążyć! Wróciła szybko. Za szybko. Udałem więc drgawki i atak epilepsji. Wybiegła przerażona.

Zanim wróciła, skończyłem. Leżałem na podłodze, jęczący i osłabiony. Ale miałem mój aparat. Miałem moje listy!.

– Zaraz będzie lekarz! – krzyknęła.

– Nie trzeba, nie trzeba! Już dobrze! – podniosłem się i, udając zawroty głowy, chwiejnym krokiem ruszyłem do wyjścia.

– Kiedy mam przyjść po moje kopie? – rzuciłem na odchodnym.

Rozdziawiła usta ze zdziwienia. Przed chwilą zwijał się w paroksyzmach, a już jest przytomny?

– Pojutrze – wycedziła przez zaciśnięte ze złości zęby, a potem sięgnęła po telefon.

Zbiegałem po schodach lekki jak piórko, radosny i szczęśliwy. Na dole czekał na mnie strażnik.

– Ale podła baba – szeptałem w duchu.

Szybko przejrzał moją torbę, a potem wprawnie obmacał ubranie. Nic! A więc w drogę! Do domu, do lektury.

Tamtej nocy światło w moim pokoju nie zgasło aż do rana. Alchemia, przepowiednie, duchy, czary, różokrzyżowcy, demony, widma i piękne wiedźmy! Spisek, zdrada, miłość, seks i śmierć! Niezwykła historia, układająca się w epistolarny romans, nieznany naszej sarmackiej kulturze. Wiedziałem, że odkryłem coś niezwykłego i czułem to, co napisał mój poeta: _Radość, radość, radość!_

Poza listem piętnastym, w którym na fotografii zakryłem niechcący palcem lewy górny narożnik, wszystkie inne były kompletne, czytelne, chciałoby się powiedzieć: idealne!

Dwa dni dłużyły mi się jak dwa lata. Wreszcie znów byłem na Długiej, a bibliotekarka podała mi zamówione kopie. Sięgnąłem do brązowej koperty… A tam: liczby i nazwiska! Nazwiska i liczby! Gdzie są moje listy!

Chwyciłem za blankiet i ponownie wypisałem sygnaturę radziwiłłowskich rachunków. Tym razem wszystkie pakiety były zawiązane na kokardki. Wreszcie dotarłem do pakietu z datami _1611–1612_. A tam – liczby! Liczby i nazwiska! Gorączkowo otwierałem kolejne pliki dokumentów. Nic! Nic! Nic!

Wreszcie niemal podbiegłem do drewnianej dziupli.

– Proszę pani, gdzie są dokumenty, które czytałem w piątek?

– Jak to gdzie? W pudełku.

– Nie, tu ich nie ma!

– Proszę pana, u nas nic nie ginie. Tu jest ARCHIWUM! – podkreśliła z wyrzutem.

– Ale ja mam fotografie. Na wszelki wypadek sfotografowałem, co się dało.

– Drogi panie, naszych dokumentów fotografować nie wolno. Złamał pan regulamin. Muszę iść po kierownika.

Nie czekałem dłużej. Wymknąłem się z Archiwum, ścigany podejrzliwym spojrzeniem strażnika. I jak tu się nie załamać? Byłem o krok od wielkiego odkrycia, a teraz nie mam dowodów, których domaga się NAUKA. Fotografie? Dziś można podrobić wszystko. Nie stanę się więc bohaterem światowej szekspirologii, nikt mi nie uwierzy, a zazdrośnicy, choćby i uwierzyli, to i tak mnie z zazdrości wyszydzą.

Szybko przegrałem zdjęcia z telefonu na komputer. Zapisałem je w chmurze, w skrzynce pocztowej, na pendrivie. Zrobiłem kilkanaście kopii, wiedząc, że właśnie umknął mi mój jednorożec. Mimo to postanowiłem wystawić pustą klatkę na widok publiczny. Kto chce, niech wierzy, kto nie chce, niech nie wierzy. A opowieść? Albo się obroni, albo połkną ją zapomnienie i pustka.

3. OPOWIEŚĆ

Edycja, którą, Czytelniczko i Czytelniku, macie w rękach, została przygotowana zgodnie ze wszystkimi zasadami naukowej rzetelności, opatrzona komentarzami i przypisami, które mają przybliżyć realia epoki. Przyznaję, że pozwoliłem sobie na daleko idącą modernizację oryginalnej pisowni i niektórych form gramatycznych. Ale język jest jego – poety. Pewnym wyzwaniem może być wielojęzyczność prezentowanego tekstu. Naborowski, jak wszyscy ludzie jego epoki, nadużywa łaciny, której oczywiście nie tłumaczy, bo współczesny mu adresat znał ten język znakomicie. Aby ułatwić lekturę, wszystkie te cytaty przekładam w nawiasie kwadratowym . Podobnie jest z fragmentami po włosku, francusku i niemiecku. Osobnym problemem są bardzo liczne fragmenty po angielsku. Zapewne książę Krzysztof Radziwiłł nie znał tego języka, więc Naborowski pod tekstem oryginalnym zamieszczał swoje spolszczenia. Zwracam uwagę, że są tam pierwsze polskie translacje utworów Shakespeare’a! (np. _Sonet XVIII_).

W opowieści pojawia się wiele postaci znanych z historii. Postanowiłem więc dołączyć do wydania, tak jak to się czyni w sztukach teatralnych, wykaz osób dramatu, _Dramatis personae._

W pewnym momencie zorientowałem się, że na końcu powinienem też dopisać siebie. Przecież jakąś tajemniczą drogą ta historia przemawia przeze mnie, jestem w niej, odbijam się w niej. Więc niech w niej będę.

I jeszcze jedno. Pozwoliłem sobie nadać opowieści swój tytuł. Ponieważ w listach uporczywie powtarzają się motywy lustra i burzy, przyszła mi do głowy formuła _Burza i zwierciadło_, z intertekstualnym odwołaniem do dramatu Shakespeare’a. Zresztą nie tylko do niego.

A więc, Czytelniczko i Czytelniku, podnieście wzrok i spójrzcie w zwierciadło, nieco tylko przymglone. Ta mgła to CZAS.

1. Krzysztof Mrowcewicz, Małe folio. Historia jednego wiersza, Warszawa 2011.

2. Alicja Bielak, W nurcie pochwał Niczego. „Cień”, „Róża”, „Kur”, „Kalendy styczniowe”, „Prace Filologiczne. Literaturoznawstwo” 2015, nr 5 (8), s. 17–49.

3. Cytaty z listów Naborowskiego pochodzą z autografów poety, przechowywanych w Archiwum Głównym Akt Dawnych; Archiwum Radziwiłłowskie, dz. V, nr 10193a–10195b.

4. Henryk Wisner, Zygmunt III Waza, Warszawa 2006, s. 112, 236–237.

5. Jakub Sobieski, Peregrynacja po Europie i Droga do Baden, oprac. J. Długosz, Wrocław 1991, s. 58: król nieboszczyk Jakub miał jakąś ‘spem’ , że ją pojąć ma na on czas królewic polski, na ten czas król Pan nasz Władysław.

6. Edward Alfred Mierzwa, Anglia a Polska w pierwszej połowie XVII wieku, Warszawa 1986, s. 38.

7. Ibidem, s. 39.

8. Ibidem, s. 69.

9. Krzysztof Mrowcewicz, „Burza” i trzy podróże, „Nauka” 2019, nr 4, s. 57–69.

10. Zob. np. William Shakespeare, The Tempest, ed. Frank Kermode, London 1954, s. XXI–XXII; Frank Kermode, Shakespeare: The Final Plays, London 1963, s. 39–49.

11. Nadine Akkerman, Elisabeth Stuart, Oxford 2021, s. 70–91.

12. Henryk Wisner wspomina, że istniała także łacińska wersja tego dziełka oraz jej rękopiśmienne kopie; Wisner, op. cit., s. 6–7.DRAMATIS PERSONAE

Daniel Naborowski (1573–1640) – półksiążę; najlepszy medyk wśród poetów i najlepszy poeta wśród medyków; wieczny student (Wittenberga, Bazylea, Orlean, Strasburg, Padwa); radziwiłłowski dworzanin i agent polityczny; nieszczęśliwy kochanek; rozmawiał z królami, choć wcale nie był im równy.

Janusz Radziwiłł (1579–1620) – śpiący książę; najbogatszy magnat na Litwie, jeden z przywódców rokoszu Zebrzydowskiego, niezręczny polityk i słaby dowódca; kapryśny i nieobliczalny; ojciec Bogusława (1620–1669), którego opiekunem był przez pewien czas stary Naborowski.

Krzysztof Radziwiłł (1585–1640) – mądry książę – adresat listów; przyrodni brat Janusza; protektor polskiego kalwinizmu; u schyłku życia hetman wielki litewski; utalentowany dowódca, odznaczył się w wojnach ze Szwecją i Moskwą; ojciec Janusza II (1612–1655), niechlubnego bohatera szwedzkiego potopu.

Francis Bacon (1561–1626) – prawie Shakespeare (nie brakuje uczonych, którzy przypisują mu autorstwo dzieł poety); prawie różokrzyżowiec (nie brakuje uczonych, którzy widzą w nim inicjatora ruchu różokrzyżowego); wybitny filozof, zwolennik doświadczenia i logicznej myśli (_Mam tyle władzy, ile wiedzy_); doradca Jakuba I Stuarta, później Lord Kanclerz; niestety obok rozlicznych cnót miał także lepkie ręce – posądzano go (i chyba nie bez podstaw) o branie łapówek; ostatnich pięć lat życia spędził w domowym areszcie.

Jakub I Stuart (1566–1625) – król bez głowy między dwiema ściętymi głowami; jego matkę Marię Stuart kazała ściąć królowa Elżbieta, a syna Karola – angielski parlament pod naciskiem Cromwella (egzekucja odbyła się na placu przed słynnym Banqueting House, w którym po raz pierwszy zagrano _Burzę_); nieźle wykształcony, ale rozrzutny, próżny i przesądny (napisał nawet dzieło o demonach: _Demonologie in Forme of Dialogue _– 1597)_;_ niechlujny, wiecznie pijany i rozwiązły, gorszył otoczenie gromadą faworytów, wśród których najsłynniejszym był książę Buckingham.

Henryk Stuart (1594–1612) – mały wielkich nadziei książę Walii, najstarszy syn króla Jakuba, zmarł niespodziewanie w niejasnych okolicznościach, rzucając złowróżbny cień na zaślubiny siostry z elektorem Palatynatu Fryderykiem.

Elżbieta Stuart (1596–1662) – pechowa córka Jakuba, przez chwilę królowa Czech; do historii przeszła jako „Królowa Zimy”, ponieważ panowanie jej męża w Pradze trwało tylko rok (4 listopada 1619 – 8 listopada 1620) – z tronu zmiotła go klęska w bitwie pod Białą Górą; resztę życia spędziła na wygnaniu, tułając się po różnych europejskich dworach.

Joachim Oelhaf (1570–1630) – zarozumiały anatom i lekarz (kształcił się m.in. w Padwie); w roku 1613 przeprowadził pierwszą publiczną sekcję zwłok na terenach ówczesnej Polski; przedmiotem owego ohydnego widowiska był potwornie zniekształcony płód (_foetus monstruosus_).

Robert Cecil (1563–1612) – ‘pigmej’ (miał około metra pięćdziesięciu centymetrów wzrostu); ‘królewski pies’, ‘mały basset’, jak mawiał o nim król Jakub; garbaty hrabia Salisbury, Lord Wielki Skarbnik; główny doradca polityczny króla Jakuba.

Edward Cecil (1572–1638) – kuzyn Roberta, wicehrabia Wimbledon (ciekawe, czy grał w tenisa, bo grali już Henryk VII i Henryk VIII, który jest podobno autorem terminu ‘serwis’ – z powodu opasłego brzucha król nie mógł podrzucać piłki, co czyniła za niego obsługująca go służba, czyli ‘_servis_’); dzielny wojownik, „uwięziony” wreszcie we fraucymerze jako opiekun królewny Elżbiety.

Michael Maier (1568–1622) – lekarz cesarza Rudolfa (po studiach w Padwie i Bazylei), alchemik, hermetyczny filozof, poeta i muzyk, gorący zwolennik różokrzyżowców; od 1611 roku mieszkał w Anglii, gdzie został rogaczem (jeśli nie wcześniej!); jego głównym dziełem był zbiór emblematów (połączenie wiersza i obrazka) zatytułowany _Atalanta fugiens_ („Uciekająca Atalanta”).

Barbara Maier (?–1611) – niewierna żona Michaela, o której głucho milczy historia.

Robert Fludd (1574–1637) – uniwersalny jąkała; zajmował się filozofią, astronomią, astrologią, alchemią; gorliwy propagator ruchu Różanego Krzyża; autor wielkiego traktatu o ścisłym związku dwóch kosmosów: tego wielkiego, Wszechświata, i tego małego – Człowieka (_Utriusque cosmi historia_ czyli „Historia dwu kosmosów” – 1617).

William Shakespeare (1564–1616) – w Anglii króla Jakuba niezbyt znany poeta, nieudały aktor (o ile w ogóle istniał, a jeżeli tak, to czy był autorem przypisywanych mu utworów?).

Ben Johnson (1572–1637) – pyskacz, autor popularnych dramatów (np. _Volpone_, _Alchemik_, _Każdy w swoim humorze_) i dworskich masek; niezły poeta, znajomy Shakespeare’a (jeśli ten w ogóle istniał).

Inigo Jones (1573–1652) – łasy na pieniądze architekt, malarz i scenograf, który we Włoszech studiował tajemnice teatralnych machin; przebudował słynną salę w Banqueting House (1619), w której wcześniej grywała trupa Shakespeare’a (jeśli ów w ogóle istniał).

John Dee (1527–1608) – nadworny astrolog królowej Elżbiety, hermetyczny filozof, o którego magicznym zwierciadle krążyły legendy; w swoich podróżach odwiedził też Polskę (1583); zachowały się zapisy jego rozmów z duchami, w tym z aniołem Urielem/Arielem.

Francesco Calli (?) – poseł wenecki na dworze króla Jakuba; w źródłach historycznych – nieobecny.

Giovanni Bagni (?) – echo pana Calliego, poseł cesarza Rudolfa na dworze angielskim; gdzie Calli, tam i Bagni, więc obaj nieznani.

John Malice (?) – człowiek w żółtych pończochach; żałosny wielbiciel radosnej królewny.

Pietrek (?) – służący, których mają książęta; historia o nich nie chce pamiętać.

Krzysztof Mrowcewicz (1956–?) – pół-Naborowski; historyk literatury, który chciał być poetą (tak jak jego bohater).

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: