Był sobie - ebook
Był sobie - ebook
Kolejna książka Kierca otwierająca nas na Tajemnicę. Tajemnica lalki okazuje się tajemnicą człowieka, a teatralność człowieczeństwem. „Lubienie lalek ma swoje źródło w samej istocie bycia człowieka”. I w tym jest najgłębsza poezja, poezja zaskakujących, jakby głębinowych, poruszeń duszy. Kierc wraca do dzieciństwa, do pierwszych scen wciąż trwającej baśni. Animuje Andersenowską "Księżniczkę na ziarnku grochu", uruchamia Opowieść, pierwotną narrację, w której jest wszystko: poezja, proza, dramat. Życie i śmierć.
A my chcemy w tym uczestniczyć, medytując nad wyjątkową oryginalnością i odrębnością tego człowieka poezji, człowieka teatru, człowieka Słowa Wcielonego. Może to już ostatni szaman wolnego pisarskiego ducha w czasach korporacji zarządzających życiem literackim. Nie wiem. Podziwiam i polecam.
Karol Maliszewski
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67460-27-9 |
Rozmiar pliku: | 843 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miłkowi
_Był. Był sobie. Pewnego razu._
_Czyli, że był tylko temu komuś,_
_kto go grał dla siebie, kto skazał_
_go na niego, ale mu nie pomógł_
_być nie sobie i być nie tylko_
_raz, co błędnie się pewnym nazywa_
_i nie całkiem wiadomo – chwilką_
_jest, czy łączy ze sobą ogniwa_
_ognistego łańcucha czasu,_
_który promień koła ogranicza,_
_jak przy budzie psu; ale hasa_
_sobie w sobie i próbuje, niczym_
_tamten Książę z bajki, pewnego_
_razu sobie Być, nie mając siły_
_na nic, prócz westchnienia po biegu:_
ja Miłemu memu, mnie mój Miły.ASPEKT I.
BLIKUJĄ CZEMPURITY, WIDZI DRUTY
Dziecko przyszło do teatru lalek. Uszczęśliwia je bycie w teatrze. W tym teatrze. Wie, że w tym teatrze grają lalki. A raczej – wie, że w tym teatrze aktorzy grają lalkami. I najważniejsza jest dla niego ta gra. Nie przeszkadza mu to, że widzi czubki głów nad krawędzią parawanu, że blikują czempurity (nie zna jeszcze tego słowa: widzi druty. Słyszę te czary słów: blikują czempurity, widzi druty).
Opowiada się jakaś bajka, ale dla niego ważniejsze jest bycie lalek w tej opowieści, ich bycie lalek jako lalek. I przez to nie są ani trochę mniej wiarygodne w bajkowych prawdo- i nieprawdopodobieństwach. Dziecko przejmuje się ich perypetiami, bez utraty świadomości, że to lalki je uwodzą i wiodą w te cuda i dziwy.
To dziecko jest chłopczykiem, co ma znaczenie wyraziste, albo wyrazistsze, kiedy mówimy o lalkach. Bo lalki zazwyczaj kojarzą się z dziewczynkami. Ale ten chłopczyk bywał dopuszczany do ich wtajemniczeń i mógł się z nimi bawić lalkami. Choć lalki w jego rękach okazywały się chyba innymi zabawkami niż w rękach dziewczynek. Dziewczynek, które były dlań wyjątkowymi stworzeniami. Całkiem skądinąd, niż, niby podobni do niego, chłopcy.
I niezupełnie były podobne do tej, którą – już jako dorosły – zobaczył na zdjęciu z dawnych lat, i ta dziewczynka w sukience, sfotografowana chyba przed 1880 rokiem, jest naprawdę chłopczykiem, który też mógłby, jak mały Malte-Laurids Brigge, czasem udawać Zosię, ale był emanacją późniejszego pana Rainera Marii Rilkego. Starszego o 68 lat od swojego wielbiciela, z którym się jakoś mógł zetknąć, jeśli ściśle traktował istotę swoich słów, że „nie ma wyjścia z wieczności”.
Nie przypuszczałem, zanurzony w nurtach losu, że zdarzy nam się z tą niby-Zosią (może tylko udającą Rainera Marię, udającego Zosię) spotkać przy lalkach.
W lekturze _Elegii Duinejskich_ rozpoznałem nader wyraziście zarazem tonikę i dominantę mojego życia.
Czytając _Elegię czwartą_, miałem wrażenie bycia czytanym przez nią. Poczułem, pojąłem, o co mi chodzi w moich konszachtach z lalkami. „Nie sądźcie, że los to coś więcej nad ciężar właściwy dzieciństwa” – pamiętam z _Elegii siódmej_ w przekładzie Adama Pomorskiego i żarliwie potakuję. Kiedy więc, siedząc w teatrze lalek, doznałem tego niepokojącego bycia „przed kurtyną swego serca”, jak to określił Rilke, przytuliło się do mnie (bo przecież nie zstąpiło) objawienie o prawdziwości (czy – jak sam wolę to nazywać – o NAPRAWDZIE) lalki.
W mojej pierwszej sztuce, napisanej dla teatru lalek, zatytułowanej _Gajendralila_, postać sprawczego bohatera nazywa się Pan Lusterkorilke. Oczywista jest aluzja (czy poetycka analogia) prezentowana przez tę personę. Tytuł sztuki odwołuje się do sanskryckiego określenia „tego, którego zabawa jest słoniem”. A więc ten, kto gra słonia, nie jest słoniem, ale słoniem jest jego zabawa. Inaczej mówiąc: on gra w słonia.
Tym dla mnie jest istota teatru lalek (a może istota teatru w ogóle, choć w teatrze lalek radykalnie uwydatniona).
W mojej sztuce Pan Lusterkorilke wygłaszał monolog będący transkrypcją tego fragmentu _Czwartej Elegii_ (tym razem podaję w przekładzie Bernarda Antochewicza):
wolę lalkę, jest pełna. Zniosę
to ciało wypchane, drut
i twarz odpatrzoną twarzy. I jestem tu przed nią.
Nawet jeśli zgasną lampy, gdy mi powiedzą:
już koniec – gdy szarym podmuchem próżnia spłynie ze sceny,
jeśli już żaden z moich umilkłych przodków
nie będzie siedział przy mnie, żadna kobieta, nawet
chłopiec z zezem piwnych oczu.
Zostanę jednak. Wciąż trwa oglądanie.
Pan Lusterkorilke zaczynał słowami: „Wolę lalkę. Lalka jest prawdziwa/i rzeczowa jak rzecz w udawaniu”. Udawanie tutaj nie ma odcienia pejoratywnego. Jest właśnie __ czymś takim, jak zabawa w słonia. W teatrze lalek takie udawanie jest rzetelnie rzeczowe. Przez obraz i podobieństwo. To właśnie nazywam naprawdą. Wczuwając się w rzeczowość i rzeczywistość lalek. W ich taką rzeczywistą prawdziwość bycia lalką, której bycie odsłania __ coś przerastające i ją, i tego, który bywa jej animatorem. Jak księżyc dla lunatyka. Może więc – jej Lalunem? W całkiem innej bajce. W _Naprawdzie_.ASPEKT II.
TAK BY TO MOGŁO SIĘ UKŁADAĆ
_Z ciemności światło wywołuje kręcącego się (jak derwisze albo dzieci, gdy chcą poczuć miły zawrót głowy) – LALUNA, który wypowiada taki wierszyk:_
LALUN: Pokaż się, pokaż!
Z niska czy z wysoka.
Gdziekolwiek patrzę –
Wciąż jestem w teatrze.
I jeszcze gdzie bądź
Stoję – ma mnie niebo.
Gdy stanę boso,
Kałuże mnie wzniosą.
Zaraz na scenie
W ciebie się przemienię.
_Zjawia się – jak na zawołanie – ZALOTA, podobna do LALUNA, jakby drugi on._
ZALOTA: Anioł? Pamiętam, jak kiedyś w sukience
Tańczyłeś z nami. Mogłeś mieć dwanaście
Lat, jak my wszystkie, ale byłeś inny –
To znaczy inną. Dziewczynką. Dziś mogę
Powiedzieć o tym. Wtedy się wstydziłam.
Bo zobaczyłam, jak stałeś za drzewem
I nie wiedziałeś, że cię widać. Zaraz
Się odwróciłam. Ale już wiedziałam,
Że jesteś chłopcem. Chciałeś być dziewczynką?
LALUN: Wcale nie chciałem. Byłem nią. Tak samo
Jak pewien bardzo mądry pan, o którym
Coś usłyszałem. A szczególnie to,
Że z Agrygentu był – podoba mi się
To „z Agrygentu” i to drugie słowo,
To jego imię – Empedokles, ten
Pan tak powiedział: byłem już dziewczynką,
Chłopcem i krzakiem, ptakiem, nurkującą
Rybą i czym tam
Jeszcze.
_Nie wiadomo skąd zjawia się – znikąd? – SAMOLOTNIK. Kim on jest?_
SAMOLOTNIK: Znaczy byłeś dziewczynką.
LALUN: Byłem.
ZALOTA: A kim jesteś teraz?
LALUN: Sobą.
SAMOLOTNIK: To znaczy?
LALUN: Tym, co teraz mówi, że jestem sobą.
SAMOLOTNIK: Czyli – tamtym panem?
LALUN: Nie.
ZALOTA: Więc aktorem?
LALUN: Mógłbym tak powiedzieć.
ZALOTA: To jak to było, jak byłeś dziewczynką?
LALUN: Przecież pamiętasz. Sama powiedziałaś.
ZALOTA: Pamiętam. Ale wtedy udawałeś.
LALUN: Nie udawałem.
ZALOTA: Grałeś?
LALUN: Nie, nie grałem. Ja się bawiłem.
ZALOTA: W dziewczynkę?
LALUN: No tak. Tak się bawiłem.
ZALOTA: Lubisz się przebierać?
LALUN: Teraz też jestem przebrany.
SAMOLOTNIK: Za kogo?
LALUN: Jak to – za kogo? Za siebie.
ZALOTA: A jakbyś Nie był przebrany?
LALUN: To by mnie nie było.
ZALOTA: Chcesz, to cię wezmę z sobą do Ogrodu
Skrzydlatych Ludzi. Oni tam są prawie
Że aniołami. Możesz im przypomnieć,
Kim byli wcześniej, jak gdyby pod spodem
Tych, co są dzisiaj. To tak, jak w zabawie
Dzieci w dorosłych. Myślisz sobie o mnie,
Że ja też może jestem inną sobą,
Niż byłam kiedyś, bo to już tak było,
Jak teraz, ale byłam jeszcze małym
Dzieckiem i chciałam – nie śmiej się – być tobą,
To znaczy chłopcem; tak mi się marzyło,
Że wtedy poznam, czy się zakochałeś
We mnie – to znaczy w tej dziewczynce, która
Chciała być tobą i chciała mieć takie
Lalki jak twoje w tym twoim teatrze
Lalek – jak anioł cały w gęsich piórach;
Zdawało mi się, że trzeba chłopakiem
Być, żeby widzieć, jak ty. I tak patrzeć.
Zapukaj w podłogę.NOTA BIOGRAFICZNA AUTORA
BOGUSŁAW KIERC (ur. w 1943 r. w Bielsku-Białej) – poeta, krytyk literacki, aktor, reżyser, pedagog, edytor utworów Rafała Wojaczka, dramaturg. Uhonorowany Nagrodą PolCul Foundation (1986), Medalem im. Anny Kamieńskiej (1988), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2006) oraz Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2010). Finalista Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego ORFEUSZ za tom _JATENTAMTEN_ (2018) oraz za tom _NOTESPROSPERA_ (2019). Nominowany do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy za tom _OSA_ (2020). Mieszka we Wrocławiu. Wydał tomy poetyckie: _NAGOŚĆ STOKROTNA_ (1971), _CIEMNY CHLEB_ (1973), _CORAZ WESELSZA, CORAZ MNIEJ_ (1978), _KTOKOLWIEK_ (1980), _NIEWINNOŚĆ_ (1981), _REZUREKCJA_ (1982), _MODLITWA PRZECIW ROZPACZY_ (1985), _ŁAGODNY, MIŁY_ (1986), _ŹRÓDŁO ŚWIATŁA_ (1988), _DLA RADOŚCI_ (1992), _BOŻE CIELĘ ALBO DZIURKA WESOŁOŚCI_ (1994), _SEKUNDY_ (1994), _WIDZIALNE NIEWIDZIALNE_ (1996), _RAZ NA ZAWSZE_ (1997), _TYBER Z PIASKIEM_ (1997), _CZARY_ (1999), _ZASKRONIEC_ (2003), _SZEWSKI PONIEDZIAŁEK_ (2005), _PLANKTON_ (2006), _CŁO_ (2008), _RTĘĆ_ (2010), _MANATKI_ (2013), _JATENTAMTEN_ (FORMA 2017), _OSA_ (FORMA 2019), _RYTMY_ (2019), _ATRAKCJE I NIESZCZĘŚCIA DLA CHWILOWO ŻYWYCH_ (2020), _TYLE NA CHWILĘ_ (2022); tomy szkiców: _PRZYBOŚ I_ (1976), _TEATR DAREMNY_ (1980), _WZNIOSŁY UPADEK ANIOŁA_ (1992), _MOJE KOCHANKI_ (2001), _CEL SFER_ (2003), _CIAŁO Z MOJEGO CIAŁA_ (2005), _RAFAŁ WOJACZEK. PRAWDZIWE ŻYCIE BOHATERA_ (2007), _PŁOMIENNIE OBOJĘTNY (O CHŁOPCU, KTÓRY CHCIAŁ BYĆ BOGIEM)_ (FORMA 2020) oraz tomy prozy poetyckiej: _BAZGROŁY DLA SKŁADACZA MODELI LATAJĄCYCH_ (pierwsza część tryptyku _mniemania_, FORMA 2010), _CIĘ-MNOŚĆ_ (druga część tryptyku _mniemania_, FORMA 2014), _KARAWADŻJE_ (trzecia część tryptyku _mniemania_, FORMA 2016), _NOTESPROSPERA_ (czwarta część tryptyku _mniemania_, FORMA 2018) oraz książkę _BYŁ SOBIE_ (pierwszy tom dyptyku ODSIEB, DK „13 Muz” / FORMA 2022). Na www FORMY prowadzi blog „BAZGROŁY Bogusława Kierca” – http://www.wforma.eu/bazgroly-boguslawa-kierca.html.W SERII _FORMA 21_ __ UKAZAŁY SIĘ:
MARIUSZ APPEL „Tonic”
MARIA BIGOSZEWSKA „Jeden pokój”, „Wołam cię po imieniu”, „Złodziejska kieszeń”
KAZIMIERZ BRAKONIECKI „Twarze świata”
KRZYSZTOF ĆWIKLIŃSKI „Nocny gość”
ZENON FAJFER „Powieki”, „Widok z głębokiej wieży”
ADRIAN GLEŃ „M ”,
TOMASZ HRYNACZ „Dobór dóbr”, „Emotywny zip”, „Pies gończy”
JAROSŁAW JAKUBOWSKI „Bardzo długa zima”
BOGUSŁAW KIERC „Był sobie”, „Karawadżje”, „Notesprospera”
ANDRZEJ KOPACKI „Gra w hołybkę”, „Inne kaprysy”, „Sonety, ody, wiersze dla Marianny”
JANUSZ KRYSZAK „Nieme i puste”
SŁAWOMIR KUŹNICKI „Kontury”
JOANNA LECH „Piosenki pikinierów”
JOANNA MATLACHOWSKA-PALA „Bezpowrotne”
PIOTR MICHAŁOWSKI „Dzień jest wierszem, świat kolorem”, „Zaginiony w kreacji. Poemat z przypadku”
AGNIESZKA MIRAHINA „Widmowy refren”
MAREK PACUKIEWICZ „Wieki średnie”
TOMASZ PIETRZAK „Umlauty”
MAŁGORZATA POŁUDNIAK „Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu”
DOROTA RYST „Sample story”
KAROL SAMSEL „Autodafe”, „Autodafe 2”, „Autodafe 3”, „Autodafe 4”, „Autodafe 5”
EWA SONNENBERG „Obca”
BARTOSZ SUWIŃSKI „Bura. Notatnik chorwacki”, „Nawie”, „Wyraj”
MIŁOSZ WALIGÓRSKI „32 ślady ku”, „Sztuka przekładu”
GRZEGORZ WRÓBLEWSKI „Gender”
ADAM ZDRODOWSKI „47 lotów balonem”
MARCIN ZEGADŁO „Hermann Brunner i jego rzeźnia”
MARTA ZELWAN „Graffiti”