Co z ciebie wyrośnie? - ebook
Co z ciebie wyrośnie? - ebook
Znani ludzie o swoim dzieciństwie i niepokornej młodości.
Znani i lubiani bohaterowie tej książki w szczerych rozmowach odsłaniają nieznane dotychczas fragmenty swojego życia i opowiadają, jak wbrew obawom dorosłych, a czasem i przeciwnościom losu, osiągnęli sukces i jednak „na kogoś wyrośli”.
Wybitnemu aktorowi groziło, że nie zda matury. Znana zakonnica przysparzała kłopotów opiekunkom swoimi szalonymi pomysłami. Ważny polityk był największym wagarowiczem w klasie, a inny, został wyrzucony z internatu za imprezowanie. Sławna wokalistka złamała regulamin praktyk i musiała powtarzać rok na studiach. Ikona stylu była w dzieciństwie małą łobuzicą z ciągle podrapanymi kolanami, a profesor medycyny był zawieszony w prawach ucznia.
O swoim dzieciństwie i niepokornej młodości opowiadają: Robert Biedroń, Małgorzata Chmielewska, Irena Eris, Michał Kamiński, Robert Korzeniowski, Jolanta Kwaśniewska, Alicja Majewska, Marcin Matczak, Daniel Olbrychski, Adam Rapacki, Vincent V. Severski, Krzysztof Simon, Dorota Sumińska, Monika Zuber.
Elżbieta Sitek-Wasiak – absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarka zajmująca się tematyką społeczno-prawną, autorka książek Niepokorny,Słodko-gorzko. Dzieciństwo w PRL oraz współautorka książki Zabijałem dla mafii. Miłośniczka literatury, ogrodu i turystyki, autorka licznych relacji z podróży.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8252-561-8 |
Rozmiar pliku: | 6,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
OD AUTORKI
Bohaterowie tej książki to czternaścioro znanych współczesnych Polek i Polaków, którzy osiągnęli sukcesy w różnych dziedzinach: nauce, polityce, sporcie, literaturze, działalności społecznej i artystycznej. Każde z nich jest osobą wyjątkową, droga każdego do sukcesu była inna. Ale wszystko zaczynało się w dzieciństwie. O swoim dzieciństwie i młodości, które ich ukształtowały, opowiadają: siostra Małgorzata Chmielewska, była prezydentowa Jolanta Kwaśniewska, wybitny aktor Daniel Olbrychski, pierwsza w Polsce kobieta pastor Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego Monika Zuber, eurodeputowany Robert Biedroń, pisarz i szpieg Vincent V. Severski, dziennikarka, obrończyni praw zwierząt Dorota Sumińska, profesor prawa Marcin Matczak, bizneswoman, właścicielka firmy kosmetycznej Irena Eris, piosenkarka Alicja Majewska, wicemarszałek senatu Michał Kamiński, profesor medycyny Krzysztof Simon, generał policji Adam Rapacki, wielokrotny medalista olimpijski Robert Korzeniowski.
Dali się namówić na wspomnienia, na powrót do „kraju lat dziecinnych”, jak mówi poeta, na opowieści o swoich marzeniach i możliwości ich realizacji, o zwariowanych pomysłach, szkolnych miłościach, pierwszych sukcesach i porażkach. Większość z nich nie była zbyt grzecznymi dziećmi, nieraz przysparzali kłopotów wychowawczych i niejeden słyszał od rodziców lub wychowawców sakramentalne: „Co z ciebie wyrośnie?”.
Kto mógłby przypuszczać, że mała Jola, z wiecznie podrapanymi kolanami, ubrana i bawiąca się jak chłopak, zostanie kiedyś ikoną stylu i elegancji, lubiący bójki Adam – generałem policji, Włodek, który miał trójkę z języka polskiego, wziętym pisarzem powieści szpiegowskich Vincentem V. Severskim, a chorowity Robert, który kilka miesięcy spędził w szpitalu w Rabce, będzie wielokrotnym medalistą olimpijskim.
Daniel Olbrychski usłyszał od swojego trenera, że karierę zrobiłby w sporcie, ale aktorem nigdy nie będzie, Michał Kamiński był największym wagarowiczem w klasie, a Roberta Biedronia wyrzucono z internatu.
Co zdecydowało, że Monika Zuber postanowiła zostać księdzem, czyli kobietą pastor, i jakie kłody rzucano jej pod nogi? Jakie szalone zabawy wymyślała w szkole Małgorzata Chmielewska, przyprawiając opiekunki o ból głowy? Dlaczego Marcin Matczak kopał studnie? Jaki przypadek zadecydował, że Irena Eris została farmaceutką? Dlaczego Krzysztofowi Simonowi groziło wyrzucenie ze szkoły, Dorotę Sumińską zawieszono w prawach ucznia, a Alicja Majewska musiała powtarzać rok na studiach? Jak wyglądał coming out Roberta Biedronia przed rodziną?
Moi rozmówcy bardzo szczerze przytaczają zarówno dobre, jak i złe wspomnienia, opowiadają o młodzieńczych sukcesach, ale i o porażkach. Niektóre zdarzenia są zaskakujące i zupełnie nie pasują do ich dzisiejszego wizerunku, inne zabawne albo wzruszające. Wychowali się w różnych warunkach, jedni mieli łatwiej, inni „pod górkę”, ktoś miał akceptację rodziny dla swoich życiowych planów, ktoś inny musiał iść „pod prąd”, ale na drogę życiową i przyszły sukces wszystkich wpływ miały pasja, determinacja i to, co wynieśli z rodzinnego domu.JOLANTA KWAŚNIEWSKA. DAMA Z DUSZĄ SPOŁECZNIKA
JOLANTA KWAŚNIEWSKA
Dama z duszą społecznika
Jest najlepiej ocenianą przez Polaków pierwszą damą, przez media okrzyknięta ikoną stylu i dobrego smaku. Jolanta Kwaśniewska skończyła niedawno 67 lat. I choć wygląda o wiele młodziej, niż wskazuje kalendarz, nie kokietuje i nie ukrywa swojego wieku.
Wyciągam naszą wspólną fotografię sprzed dwudziestu pięciu lat i żartujemy, że tylko fryzury nam się zmieniły.
_Wiek mamy w głowie. Ja czuję się znacznie młodziej, niż wskazuje to metryka. I tej zasady się trzymajmy –_ śmieje się prezydentowa.
Dżinsy i koszulowa bluzka, perfekcyjny makijaż, krótkie włosy, sportowe buty na płaskiej podeszwie nadają jej bardzo energetyczny wyraz. Kiedy wchodzi do siedziby fundacji, jej energia udziela się wszystkim. Wolontariusze przygotowują właśnie kolejny pakiet pomocy dla uchodźców z Ukrainy.
Nim usiądziemy do rozmowy, Jolanta Kwaśniewska przegląda najpilniejszą korespondencję, podpisuje dokumenty, odbiera telefon z Ukrainy, pamięta też o swojej ukraińskiej wolontariuszce, której załatwia wojskowe buty dla walczącego na froncie męża.
– Zaraża entuzjazmem. Ma niezwykłe pomysły. Jest konsekwentna i wie, czego chce. Zawsze doprowadza sprawy do końca – mówi Anna Jankowska-Drabik, dyrektorka Fundacji „Porozumienie bez Barier”. – Pani prezydentowa ma wyjątkowy dar przekonywania innych do swoich idei.
Utworzona w 1997 roku fundacja początkowo miała zajmować się wyrównywaniem szans dzieci niepełnosprawnych, ale przez lata poszerzała obszar swojego działania, obejmując pomocą dzieci chore na nowotwory, dzieci uzdolnione, sieroty, wspierając szpitale i hospicja, tworząc programy integracyjne, prowadząc Fundusz Pomocy Młodym Talentom. Jolanta Kwaśniewska angażuje się w sprawy kobiet – jest współzałożycielką w 2009 roku Kongresu Kobiet, zaangażowała się w pomoc starszym ludziom w Domach Opieki Społecznej, tworząc dla nich przyjazne „Kąciki babci i dziadka”. Projektów, w których uczestniczyła i uczestniczy, jest wiele.
Przez lata u boku męża prezydenta Jolanta Kwaśniewska spotykała się z prezydentami i ich żonami, z artystami, pisarzami, noblistami, ludźmi sportu, rozmawiała z koronowanymi głowami, jechała nawet papamobilem z Janem Pawłem II. Ale oprócz tego, kiedy tylko mogła, podglądała działalność organizacji charytatywnych, jak na przykład podczas wizyty we Francji, gdzie najbardziej interesował ją szpital onkologii dziecięcej, czy w Rzymie, gdzie zamiast proponowanego spotkania z Versace wybrała odwiedziny w klinice dzieci chorych na białaczkę.
Jolanta Kwaśniewska nigdy nie była tylko żoną prezydenta.
Z domu rodzinnego wyniosła najważniejsze cechy, które ukształtowały jej dorosłe życie – po mamie odziedziczyła empatię i potrzebę pomagania, po tacie – energię i dyscyplinę wewnętrzną.
* * *
„Byłam chłopczycą”
Dziś piękna, elegancka, o nienagannych manierach, w dzieciństwie była małą rozrabiarą. Wychowała się w domu, w którym był tata i cztery kobiety – mama i trzy córki. Jolanta była średnia, Wanda o dwa lata starsza, Ala o dwa lata młodsza.
Obydwie siostry z loczkami na głowie, w kolorowych sukieneczkach były spokojnymi, grzecznymi dziewczynkami. Jola zawsze ubrana w spodnie, z prostymi, krótko obciętymi włosami do spokojnych zdecydowanie nie należała.
_I całe szczęście, że nie miałam loczków, bo przeszkadzałyby mi w mojej aktywności podwórkowej_ – śmieje się.
Zawsze z chłopakami, pierwsza do chodzenie po drzewach, gry w wojnę, w palanta, biegania po ciemnych piwnicach podczas zabawy w podchody. Kiedy siostry pisały list do Mikołaja z prośbą o lalkę, ona prosiła o… armatkę, z której strzelało się kamykami, taką jak miał jeden z kolegów.
Jolanta Konty, później Kwaśniewska, wychowała się w typowym blokowisku lat 50. To było osiedle stoczniowe w Gdańsku-Wrzeszczu, dwupiętrowe bloki ustawione w czworobok, a w środku podwórko – królestwo dzieci. Na podwórku najważniejszy był trzepak.
_Jestem z pokolenia trzepakowego. Przewisiałam na trzepaku kawałek dzieciństwa. Robiło się na nim różne akrobacje i wygibasy, wisiało się na zgiętych nogach z głową w dół albo na rękach wspinało na górę. Pomysłów było mnóstwo, bawiliśmy się w okręt, wchodziliśmy wysoko na maszt, robiliśmy zawody, kto wykona najlepszy wymyk. Trzepak był okrętem, szczytem góry, łodzią ratunkową, wieżowcem, wszystkim, co tylko podpowiedziała wyobraźnia, a tej nigdy nie brakowało._
Była inicjatorką wielu, często niebezpiecznych zabaw, właściwie to nawet – jak sama żartuje – podwórkowym hersztem. Miała posłuch także wśród chłopaków. A jeśli prowadzi się tak intensywny tryb życia podwórkowego, to oczywiste, że nie obejdzie się bez urazów. Kilkuletnia Jola miała ciągle pozdzierane kolana i łokcie, mnóstwo siniaków i zadrapań. Kiedyś podczas zabawy w okręt spadła z trzepaka i naderwała sobie nos, innym razem podczas zabawy w podchody stanęła niefortunnie na stłuczoną butelkę i prawie odcięła sobie kawałek pięty. Nie histeryzowała, ranę zabezpieczyła sąsiadka, która była wtedy ze swoimi synami na tej wyprawie, i Jola uczestniczyła w niej nadal.
_Nieraz, kiedy wracałam do domu, mama załamywała ręce: „Córeńko, znowu?!” – wołała na mój widok. I już nawet nie przypominała, że przecież jestem dziewczynką, bo to nie odnosiło żadnego skutku. Wiedziała, że taka jestem, tylko martwiła się, gdy za często te różne urazy mi się przytrafiały. No, muszę się przyznać – byłam chłopczycą!_ – opowiada, śmiejąc się.
Miała zaledwie 6 lat, kiedy razem ze starszą siostrą pojechała na obóz zuchowy, później już w podstawówce jeździła na obozy harcerskie. Uwielbiała te obozy i wszystkie wyzwania, jakim trzeba było podołać: rozbijanie namiotu, budowanie pryczy, gotowanie obiadów na kuchni polowej, mycie menażki w jeziorze, nawet jeśli była tłusta i trzeba było szorować ją piaskiem. To była prawdziwa szkoła samodzielności, zaradności i współżycia w grupie.
Balet i lekcje śpiewu
Ale chociaż łobuzowała się z chłopakami, miała też inne, bardziej dziewczęce zajęcia, bo mama uważała, że dziewczynce potrzebne jest coś więcej niż tylko sprawność fizyczna. Córki uczęszczały więc na lekcje solfeżu, na zajęcia chóru, na zajęcia sportowe i na popołudniowe lekcje angielskiego. A także na zajęcia baletowe, prowadzone przez Bronisława Prądzyńskiego. Po wielu latach jako prezydentowa miała okazję spotkać się z panem Prądzyńskim, który był już wówczas profesorem, rektorem szkoły baletowej w Gdańsku, i wspomnieć czasy, gdy pod jego okiem ćwiczyła balet klasyczny i tańce ludowe.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki