Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja
  • Empik Go W empik go

Czuwajcie, czyli żyjcie. Ewangelia ma moc - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 marca 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czuwajcie, czyli żyjcie. Ewangelia ma moc - ebook

Pozwól Bogu być Bogiem

 

Nasze życie naznaczone jest ciągłym napięciem i walką. Mimo wielu starań i dobrych chęci nie potrafimy przekraczać siebie, swoich lęków i słabości, nie potrafimy wierzyć dojrzale i w pełni zaufać Bogu. Boimy się o naszą przyszłość, spieramy o wizję Kościoła, negujemy Boże miłosierdzie. Choć pragniemy życia w pokoju – żyjemy w lęku. Zamykamy się na Dobrą Nowinę.

Jacek Prusak SJ w mocnych i bezkompromisowych komentarzach do Ewangelii przypomina, że jeżeli potraktujemy Jezusa poważnie – a nie przez pryzmat odpowiedzi, które są opiniami ludzi Kościoła na Jego temat; jeżeli pozwolimy, by zapytał nas wprost, tak jak uczniów: „Czego szukacie?” – On sam stanie się odpowiedzią. Gwarancją życia w pełni i w zgodzie z samym sobą.

„Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia, ani godziny”. Czuwajcie, a nie kombinujcie. Czuwajcie, a nie kalkulujcie. Bo na nic to się zda. Jak czuwasz, to znaczy, że nie boisz się życia. Jak czuwasz, dopiero wtedy życie może mieć swój smak. Bo nic nie zostanie ci odebrane, tylko dodane. Chyba że tego nie chcesz.

Jacek Prusak SJ – doktor nauk społecznych w zakresie psychologii, dyrektor Instytutu Psychologii na Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie, psychoterapeuta i publicysta. Autor wielu publikacji, m.in.: Kościół na kozetce. Rozmowy o niełatwej relacji psychologii i wiary (2020), Zrozumieć siebie, odkryć Boga (2023), Pójdźcie na miejsce osobne. Samotność, wspólnota i doświadczenie Boga (2021), Wiara, która więzi i która wyzwala (2023).

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-277-4452-4
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Cierpliwy Bóg jako wyzwanie

_Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: «Uszanują mojego syna». Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: «To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?” Rzekli mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: «Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach». Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”._

Mt 21,33–43

Przed nami przypowieść o winnicy. Jej pierwsza interpretacja dotyczy Izraela: to Izrael jest uprawianą przez Boga, notorycznie odrzucaną winnicą – w końcu giną w niej prorocy. Ale z szerszej perspektywy jest to historia przymierza Boga z ludźmi.

Najpierw więc winnicą jest ziemia. W tym znaczeniu skarga Boga okazuje się aktualna – bo to, co nazywamy pokojem, w naszym rozumieniu staje się jedynie przerwą między wojnami. Czy nie jesteśmy jak zaborczy rolnicy z przypowieści? Dają oni sobie prawo do tego, do czego prawa nie mają; powinni użytkować winnicę, a nie traktować ją jak swoją własność. A im się wydaje, że są gospodarzami winnicy. Dlatego Bóg się skarży. Wszystko, co zasadza, my jako ludzie niszczymy.

Z dzisiejszej perspektywy jest to też przypowieść o winnicy, która nazywa się Ziemią Świętą. To Ziemia Boga, na której nie ma pokoju między ludźmi, którzy zarazem codziennie mają na ustach Jego imię. I nie wygląda na to, żeby w najbliższej przyszłości mógł zapanować tam pokój; wciąż trwa walka o to, kto ma prawo do winnicy albo czyją jest ona własnością.

Oczywiście na indywidualnym poziomie winnicą okazuje się każdy z nas i nasze własne życie. Ale najciekawsza w tej przypowieści jest reakcja Boga, której najczęściej nie zauważamy. Wydaje nam się, że odpowiedź gospodarza sprowadzi się do zrobienia porządku. Stara się on być cierpliwy, ale zakładamy, że w końcu nadejdzie kres tej jego cierpliwości. Taka jest perspektywa ludzka i autor Ewangelii wyraża ją w pytaniu: „Co zrobi gospodarz winnicy?”. Odpowiedź – uwaga – pochodzi od ludzi: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali płon we właściwej porze”.

Co natomiast próbuje przekazać Jezus? Mówi, że – owszem – Bóg jest rozczarowany tym, jak traktujemy siebie i Jego, jak traktujemy winnicę. Ale w odróżnieniu od ludzkiej intuicji, która została tu wprost wyrażona, Nauczyciel podkreśla, że nie taka jest odpowiedź Boga. Ta znajduje się na samym końcu przypowieści: „Kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła”. I dalej: „Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”. Królestwo zostanie zabrane – Bóg może przekazać winnicę komuś innemu, ale nie będzie zabijał.

Najważniejsza w tej przypowieści jest puenta. Nie wierzymy, że miłosierdzie to synonim boskiej cierpliwości. Bardzo często nie chcemy takiego Boga; gdy dotknie nas jakaś krzywda, domagamy się sprawiedliwości. A przypowieść mówi o tym, że Boga nie spotyka z naszej strony nic innego jak destrukcja tego, co nam ofiarowuje. Mimo to Bóg ma do nas cierpliwość – czeka z owocami do samego końca. Jeśli zmarnujesz swoje życie, nie przekażesz nic dalej. Ale nie myśl, że jak nie widzisz owoców, to On nie działa albo że stracił cierpliwość. Oto przesłanie, które ciągle musimy sobie uświadamiać: jedyną reakcją Boga na zło jest cierpliwość.

Przyznajmy – często mamy do Niego o to pretensje. Chcielibyśmy, żeby interweniował, żeby „nędzników marnie wytracił”. W końcu to byśmy zrobili my sami. Ale nie tak działa Bóg. Zobaczcie, na co pozwolił ludziom, by uczynili z Jego Synem…

Na tym polega nowość chrześcijaństwa, że Bóg „rozczarowany” naszymi błędami i grzechami dotrzymuje swojego Słowa. Nie mści się.

Chęć do zemsty jest u nas spontaniczna. Większość z nas, jak zostanie skrzywdzona, chce się zemścić. Z jednej strony mścimy się po to, żeby pozbyć się cierpienia, a z drugiej, by wymierzyć sprawiedliwość sprawcy – by pokazać mu, że tak nie wolno, albo innym, że jak będą chcieli zrobić to samo, ich również spotka kara. Między innymi po to zresztą istnieją sądy, żeby zemsta nie była spontaniczna i nieproporcjonalna. Ale Bóg nie jest takim trybunałem. Dlatego nie spodziewajmy się, że z nieba posypią się gromy tylko dlatego, że nie mamy cierpliwości. Inna kwestia, że Bóg nie jest z plasteliny. Jezus mówi: „Królestwo Boże będzie wam zabrane”. Oto najgorsza kara – taka, która stanowi konsekwencję naszych własnych wyborów. „Królestwo Boże będzie wam zabrane”. Nie: „Bóg cię skrzywdzi”. Tylko: „Królestwo Boże będzie ci zabrane” – bo sam je zniszczysz.

Miejmy cierpliwość do siebie i do Boga. Bez tej cierpliwości nie da się normalnie żyć. Choćbyśmy chcieli, nie ma pokoju na świecie; jest tylko przerwa między kolejnymi konfliktami. A ci, którzy pragną pokoju, najczęściej giną w jego imię. Jednocześnie nie chodzi o to, by godzić się na taką rzeczywistość, że jedyne, co możemy zdziałać, to przerwy między konfliktami. Cierpliwość musimy mieć nie tylko w skali państw czy narodów, ale i w stosunku do siebie nawzajem. Brzeg naszej cierpliwości pokazują chociażby wybory polityczne i nasz do nich stosunek. Czy potrafimy wtedy myśleć o winnicy szerzej niż tylko przez okulary prywatnych korzyści?

Na koniec prośba: żebyśmy nie tracili cierpliwości do siebie samych, a niezadowolenia z samych siebie nie przypisywali Bogu. On się troszczy o winnicę do samego końca. Bądźmy Mu zatem wdzięczni za Jego cierpliwość.Pełne kościoły nie są gwarancją królestwa Bożego

_Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?». A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili». Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie». Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?». Wtedy odpowie im: «Zaprawdę, powiadam wam: wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili». I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”._

Mt 25,31–46

Chyba każdy z nas zna pozdrowienie: „Króluj nam, Chryste, zawsze i wszędzie” – typowe dla liturgicznej służby ołtarza i dla wszystkich członków wspólnot religijnych. Czego tak naprawdę sobie życzymy, gdy w ten sposób się pozdrawiamy?

Kiedy papież Pius XI w 1925 roku ustanowił uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, w encyklice _Quas Primas_ skierował do biskupów słowa, które miały uzasadnić ten ruch: „Jeżeli więc teraz nakazaliśmy czcić Chrystusa Króla całemu światu katolickiemu, pragniemy przez to zaradzić potrzebom czasów obecnych i podać szczególne lekarstwo przeciwko zarazie, która zatruwa społeczeństwo ludzkie. A zarazą tą jest zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne usiłowania”.

Słowa te padły ponad sto lat temu. Papież Pius pewnie wpadłby w rozpacz, gdyby zobaczył chrześcijański świat – zwłaszcza chrześcijański świat Europy – który miał na myśli; w końcu jego pobożne życzenie się nie spełniło. Mamy już za sobą (poza paroma wyjątkami) czas religijnych – w tym chrześcijańskich – monarchii, Kościołów narodowych, takich, w których obowiązywała religia chrześcijańska: obojętnie, czy katolicyzm, czy prawosławie, czy protestantyzm. Dziś to już wydmuszki. Kultura chrześcijańska, która współtworzyła to, co nazywamy naszą cywilizacją, jest w stanie agonii. W takim razie można zapytać: gdzie jest Jezus Chrystus, Król Wszechświata, który w oczekiwaniu papieża Piusa miał temu zaradzić?

Jeśli życzymy sobie – a w życzeniu tym nie ma nic złego – „Króluj nam, Chryste, zawsze i wszędzie”, musimy pamiętać, jakim On jest Królem i czym jest królestwo Boże. Powiedzmy od razu: nie jest żadnym terytorium. To nie chrześcijańska Europa albo chrześcijański świat, a nawet nie liczba ludzi, która by do tego królestwa należała. Królestwo Boże to coś, czego nie ma na tej ziemi tylko dlatego, że my na niej jesteśmy, bo ono, jak powiedział Jezus, „nie jest stąd”, „nie jest z tego świata” (J 18,36).

W ewangelicznym opisie sądu ostatecznego słowem kluczem dla tych, których Jezus pochwalił, i dla tych, których zganił, było zaskoczenie. Jedni wyrażali zdziwienie, że zostali pobłogosławieni, a inni – że zostali skarceni.

I teraz: jeśli będziemy myśleli o królestwie Bożym w kategoriach warunkowych, znajdziemy się po stronie tych, którym Jezus otworzył oczy, a ich to przeraziło. Bo do królestwa Bożego nie można wejść „pod warunkiem, że…”: „Jeśli będę wiedział, to zrobię to, ale muszę mieć gwarancję, że dobrze widzę albo jestem tego pewny”. W Ewangelii ci, którym wydawało się, że są po stronie Boga, okazali się tymi, którzy Go notorycznie zdradzają. Ci zaś, którzy zostali pobłogosławieni, nie wiedzieli, że Mu służą, bo robili to nie ze względu na nagrodę albo z lęku przed karą. Robili, bo tak trzeba. Bo trzeba być człowiekiem. Bo ktoś był głodny, bo ktoś był spragniony, ktoś inny był przybyszem, ktoś inny nagi, jeszcze inny był chory albo przebywał w więzieniu. Oni wszyscy nie prosili o miłosierdzie w imię Boga – ale to Bóg został w nich w ten sposób potraktowany.

Pamiętajmy, że – jak mówił św. Paweł – królestwo Boże w oczach świata jest słabością i głupotą. Teokracja religijna, a w tym kontekście teokracja chrześcijańska, nie jest żadnym królestwem Bożym; nigdy nie była i nigdy nie będzie. W przeciwnym razie zawsze oparte byłoby ono na słowach „pod warunkiem, że…”.

Dzisiaj nie mamy królów, ale mamy polityków – i podchodzimy do tego w ten sam sposób, jak kiedyś. „Dam ci swój głos pod warunkiem, że spełnisz moje oczekiwania”; „Będziesz miał mój głos, jeśli moje oczekiwania będą twoimi oczekiwaniami”. To jest ludzkie, tego się nie pozbędziemy. Dlatego królestwo Boże nie jest tworem ludzkim. Ale powtórzę jeszcze raz: ono absolutnie nie pokrywa się z tym, co robimy, myśląc, że budujemy Kościół.

Jakiś czas temu byłem na konferencji, na której zaprezentowano badania na temat polskiej religijności – podobno najbardziej rzetelne, jakie do tej pory w Polsce przeprowadzono. Przesłanie nie jest optymistyczne; człowiek, który je przedstawiał – kierownik badania – powiedział, że w okresie od pięciu do dziesięciu lat zniknie z naszej mapy religijnej znacząca część ludzi chodzących do kościoła i mających osobistą relację z Bogiem, bo mamy załamanie tradycyjnej socjalizacji religijnej. Najszybciej sekularyzuje się najmłodsza grupa wiekowa objęta tymi badaniami, a więc młodzież i młodzi dorośli. W drugiej kolejności są to kobiety w średnim wieku, które częściej od mężczyzn mają negatywne podejście do Kościoła i częściej go opuszczają. Jeśli chodzi o stosunek do wiary, religii i Kościoła, przepaść między najmłodszym pokoleniem Polaków a pokoleniami ich rodziców i dziadków jest już tak wielka, że nie sposób przerzucić nad nią żadnej kładki. I co? Czy to powód do tego, żeby popadać w rozpacz?

Niemało będzie takich, którzy uznają, że dzieje się tragedia, bo kościoły się wyludnią. Owszem, one już się wyludniają i będą się wyludniać. Wielu z nas pewnie tego doświadczy. Tylko że pełne kościoły nie są gwarancją królestwa Bożego. Jego gwarancją jest to, o czym mówi Ewangelia. Królestwo będzie się rozwijało, jeśli uczniowie Jezusa będą zachowywali się w stosunku do innych tak, jak On tego oczekuje – nie „pod warunkiem, że…” albo „bo tak wypada”, tylko: bo tak trzeba. A jeśli tak trzeba, to nie będą się zastanawiali nad karami ani nie będą się ich bać; nie będą również myśleli o nagrodach i nie będą ich szukać. Zapewne znajdą się w mniejszości, ponieważ nie na tym polega logika świata. Na to musimy się zgodzić: królestwo Boże jest zbudowane wbrew logice tego świata. Ono nie polega na wymianie. Dlatego żaden człowiek, żaden naród, państwo czy partia nie są w stanie go zbudować ani utrzymać przy życiu. Na szczęście.

Trzeba by się też zastanowić, jakie mamy wyobrażenie sądu ostatecznego. Ewangelia opisująca sąd zaczyna się w uroczysty sposób, w jaki Jezus obwieszcza swoje panowanie nad całym stworzeniem. Sąd stanowi zatem potwierdzenie, że świat nie jest dziełem przypadku i nie skończy się przypadkiem. Na tym właśnie opiera się nasza nadzieja. Jak słyszymy słowo „sąd”, powinno nam ono dodawać nadziei, a nie wpędzać w panikę towarzyszącą myśli, po której stronie się znajdziemy.

Tyle że jeśli będziemy usilnie starali się być po „dobrej stronie” według naszych zasad, to tam się nie znajdziemy. Sąd nie polega na tym, żeby pokazać, kto był mądry w sensie przebiegłości albo zaradności. Sąd właśnie odwróci całą tę logikę, bo pokaże, że gdzie nie widzieliśmy Boga, tam On właśnie był – a tam, gdzie uważaliśmy, że Go wielbimy, tak naprawdę wielbiliśmy samych siebie. I dlatego jest to perspektywa dająca nadzieję. Świat nie jest dziełem przypadku i nie skończy się przypadkiem – ale na to trzeba mieć nadzieję. Jeśli bowiem popatrzy się wokół, można dojść do zupełnie innych wniosków.

Jeśli słyszymy, że Bóg rozdziela, to robi to tylko po to, by pokazać, że nie jest obojętny. Czyni to nie dlatego, żeby karać, ale by dać wyraz temu, że On sam doprowadził do końca wszystko, co zamierzył w swojej Opatrzności. Co wyniknie z tego dla tych, którym mylnie wydawało się, że są blisko Niego? Te wszystkie wyobrażenia kary są tylko ludzkie; wymierzamy przecież kary po to, żeby czegoś uczyły, a nie po to, by coś zamknęły. Stąd także papież Franciszek uroczyście odwołał ze słownika kościelnego termin „kara śmierci”. Jeśli coś takiego istnieje, to przynależy jedynie do Boga, ale tylko na tej zasadzie, że człowiek sam wybierze sobie taki los.

Tak więc Chrystus, Król Wszechświata, do którego wołamy, żeby był zawsze i wszędzie, jest zawsze i wszędzie – tylko na swoich zasadach. Dlatego nie patrzmy za ludźmi religijnymi; nie otaczajmy się tymi, którzy myślą podobnie do nas, ale uważajmy, żebyśmy nie przeoczyli głodnego, spragnionego, przybysza, nagiego, chorego czy w więzieniu. Bo jeśli ich przegapimy, to przegapimy Jego.

Jeśli będziemy organizowali kolejne wiece i procesje religijne, nic nam to nie da. Sąd przecież nie polega na teście z katechizmu; tu nie ma żadnego weryfikatora doktrynalnego. Kryterium okazuje się proste i praktyczne: jak się, człowieku, zachowałeś w stosunku do bliźniego? Nieważne, czy był on religijny, czy niereligijny. Czy w imię religii należało mu pomóc? Nie. Nie patrz na to, w co drugi człowiek wierzy albo nie wierzy. Patrz, w jakiej jest sytuacji. Bo ci, którzy oceniali, w co inni wierzą albo nie wierzą, usłyszeli przykre słowa. Ci zaś, którzy nie mieli tego kryterium przed oczami, zostali pobłogosławieni.

Właśnie na tym polega królestwo Boże. To dla nas trudne do przyjęcia, bo już św. Paweł mocno podkreślał, że chodzi o władzę i królowanie Chrystusa Ukrzyżowanego. Tronem i koroną tego Władcy Wszechświata jest krzyż. Nic innego. A my chcemy Go z tego krzyża zdjąć albo ten krzyż schować i czekamy na jakiegoś superbohatera. Tymczasem Ewangelia nie mówi o żadnym superbohaterze, który ma wielkie moce i na końcu czasów przyjdzie, żeby je zademonstrować. Jego moc jest słabością i głupotą w oczach świata. Ale działa. Ewangelia obiecuje, że to zobaczymy – i zobaczymy w pełni.

Nie bójmy się, nie wpadajmy w rozpacz, nie traćmy nadziei. On jest Królem Wszechświata, zawsze i wszędzie. Dzięki Bogu – na swoich zasadach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: