Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czy Bóg tutaj - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
31,50

Czy Bóg tutaj - ebook

""Czy Bóg tutaj zagląda?"" – to tytuł cyklu programów, które realizowałam dla TVP Szczecin w latach 2008-2010. Ukazywał on szarą codzienność zwykłych ludzi i ich przemyślenia dotyczące najważniejszych, najbardziej istotnych, życiowych tematów, takich jak miłość, prawda, kłamstwo, dobro, zło, sprawiedliwość, rodzina, wiara, człowiek, szczęście, śmierć, przemijanie... Rozmawialiśmy o wartościach, które każdy z nas pielęgnuje, choć nie zawsze uświadamia sobie, dlaczego są one tak ważne.
Kluczem, pretekstem i punktem wyjścia do tych rozmów stała się Biblia. W mojej ocenie bowiem nie ma tekstu bardziej uniwersalnego. Nawet jeśli któryś z moich rozmówców nie był osobą wierzącą, to wartości zawarte w Biblii, były dla niego zrozumiałe.
Programy realizowałam we wsiach, w których mieszkało mniej niż sto osób. Pokazywały niewielkie środowisko, doskonale znających się, choć niekoniecznie zawsze przyjaźnie do siebie usposobionych, ludzi.
Jestem przekonana, że obrazy i słowa utrwalone w reportażach i w tej książce są już nie do odtworzenia. Pozostały być może jako jedyne dokumenty i pamiątki po tamtych ludziach i miejscach. Część osób zapewne nie żyje, jednak wartości, które nosili w sobie, ocalały w filmach, w książce i... w autorce.
Małgorzata Gwiazda-Elmerych

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65778-45-1
Rozmiar pliku: 8,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.

Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!». I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.

...a Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”.

Rdz 1, 1-3.31

Księga Rodzaju

Świat stworzony przez Boga

– A, bo ja wiem, może zagląda, a może nie zagląda. Po czym poznaję, że jest? Po dobroci ze strony gminy, ludzi, ze strony wszystkiego.

– No, a kiedy Boga nie ma? – Kobieta w pomarańczowej kurtce i w ciemniejszej, ale też pomarańczowej trwałej ondulacji na głowie, pyta samą siebie i sama sobie odpowiada: – Kiedy się źle dzieje.

– Czym jest dobro? – znów pada pytanie zadane samej sobie i odpowiedź: – No dla mnie to jest... No wiem, można by tak to określić, że jak przychodzi wiosna. No, bo wtedy wszystko budzi się do życia, a jak jest zło, to tak jak teraz. – Wzrokiem wodzi dookoła, gdzie pełno śniegu i błota. – Wszędzie jest ciężko. A dobro to ja poznaję po tym, że wszystko się budzi do życia, tak samo i we wsi się budzi do życia. A tak, jak teraz... – Kobieta znów rozgląda się, a kikutem ręki ukrytym pod kurtką próbuje pokazać to całe „teraz”. – Wszystko ponure – zawiesza głos i patrzy przed siebie. A po chwili jej myśli znów wybrzmiewają: – Ja cały czas czuję obecność Boga, cały czas... Jestem wierząca i cały czas czuję Jego obecność. A to my sobie sami kierujemy własnym losem. Zależy dużo od nas samych, jak sobie pościelesz, tak to... No tak, można to powiedzieć po wiejsku. Ważna jest radość. Najważniejsze jest, żeby się nie załamywać. No mówię, że najważniejsza jest siła człowieka i serce człowieka. To jest najważniejsze – powiedziała to, nie patrząc już na mnie, i tak, jak szybko mówiła, tak szybko podreptała do swojego domu.

– Może i zagląda. – Mężczyzna pociąga nosem. Odwraca głowę, chcąc w ten sposób ukryć łzawiące oko.

Trudno ocenić, czy łzawi z powodu zimna, czy jakiejś choroby, czy może łzy to niechciany efekt wspomnień. Ma ponad siedemdziesiąt lat, tak oceniam po zmarszczkach na twarzy i spracowanych rękach o zgrubiałej skórze. Przed zimnem chroni go wojskowy strój: czapka moro i kurtka moro. Na nogach niepasujące do wojskowego stylu gumofilce.

– Tak za dobrze to nie jest. No bo wszystko drożeje, a ludzie coraz biedniejsi. – Znów odwraca głowę. Mówi coraz ciszej: – Czy jakoś odczuwam obecność Boga? Zdarza się. No czasami tak. Teraz to już człowiek starszy, to już myśli o drugim świecie. Może lepiej będzie tam niż tu. Teraz jest tu. No dobrze nie jest, ale czy Bóg jest? Wiadomo, ale nikt tego konkretnie nie stwierdził. Zobaczył? Na pewno nie, ale doświadczyć...

Czuję, że ma coś dla niego ważnego do powiedzenia, czekam, nie wyrywam się z niepotrzebnym pytaniem.

– Gdy jechaliśmy tutaj w 47 roku na Zachód, pod pociągiem byłem, nie wiem już nawet dlaczego – zaczyna swoją historię mężczyzna. – Nie pamiętam. Byłem pod nim, a pociąg ruszył. I takie coś mi przyszło, żeby nie wychodzić, bo już wychodzić miałem stamtąd, miałem zamiar, że pomiędzy kołami przerzucę się, czy wyskoczę, a coś mi powiedziało, żebym poczekał. I poczekałem, i pociąg się na chwilę zatrzymał... Takie miałem czasami... – nie kończy, jakby się zawstydził.

– Bóg czuwał nad panem – raczej stwierdzam niż pytam.

– Może? – odpowiada i lekko uśmiecha się, jakby chciał sobie i Bogu powiedzieć: my już swoje wiemy.

Może mieć około pięćdziesięciu, może więcej lat, ale sama twarz wydaje mi się znacznie starsza. To przez zacięte usta, tak zaciśnięte, jakby mówiła: oj, pani, co tu się dzieje. Co się dzieje, skaranie boskie. Ja już to wszystko wiem. Ja już z niejednego pieca chleb jadłam.

– Za dużo tu się dzieje, na tej wsi. Tak, za dużo. – Kiwanie z politowaniem głową, splecione ręce na piersiach, to wszystko pokazują, że ona mi tu zaraz wszystko powie. Jej mina, mieszanka pogardy i ubolewania, nie budzi żadnych wątpliwości. – Demoralizacja młodzieży. Picie alkoholu przez tę młodzież, no a ostatnio, to było w sylwestra, podpalenie. Samochód we wsi spalony. – Wpatruje się we mnie, czy jestem tak samo oburzona jak ona. – Czy to było przez petardę, czy przez podpalenie, czy przez mściwość jeden drugiemu, nie wiem. Źle się dzieje, no po prostu sąsiad z sąsiadem źle żyje.

Zapada cisza. To czas dany mi na przemyślenie i ochłonięcie z tego zła, które tu we wsi „się dzieje”.

– Tu jeden od drugiego ucieka i umywa ręce, jak się coś dzieje. Jedni się śmieją z tego, że u kogoś się źle dzieje. Niektórzy współczują, ale raczej się śmieją. – Znów pauza. Głęboki oddech i pada to, co mam wrażenie, chciała powiedzieć na początku: – Na swoim przykładzie to mam. Z rodziną tu mieszkam i z rodziną tu żyć nie mogę w zgodzie. A co dopiero ludzie sobie obce?

– Dlaczego rodzina się kłóci? – pytam, choć pytanie wcale nie musiało paść. Kobieta chce powiedzieć. Tak po prostu, z nadzieją, że może jeszcze ktoś w świecie będzie jej współczuł.

– O majątek, o pieniądze. Właśnie mam taki przykład. Modlę się. Nie chodzę do kościoła, bo to daleko, ze wsi cztery kilometry, a i dzieci, wiadomo, ale się modlę i po prostu dużo rozmawiamy. Tak sobie radzę. Dużo ze sobą rozmawiamy, to pomaga. Ze strony mojej rodziny. Psychiczną taką pomoc mam i finansową. Przyjaciół mam i to dużo jest. Dużo. Walczą o podział majątku – wyjaśnia, a ja domyślam się, że chodzi o rodzinę ze strony męża. – Ktoś komuś zobowiązał się coś spłacić. Ktoś przyobiecał zwolnić dom, oddać, rozliczyć się. To nie jest łatwe, gdy każdy czeka. Każdy liczy, ile może na tym zyskać i ile zyska. Trwa to latami.

– Nie było takiej pokusy, by to wszystko zostawić, wyjechać? – pytam, bo w opisanej sytuacji wydaje mi się, że ucieczka od problemu to taki naturalny odruch. Ale nie. Nie tu na wsi.

– To znaczy mąż mieszka tutaj już pięćdziesiąt lat, tak że... To jest tak samo, jakby wziął drzewo stare, wyrwał z korzeniami i przesadził w drugie miejsce. To się nie da. To już jest. Korzenie puszczone i nie da się. Tak samo i ja... – nie kończy.

– Wie pani, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Trochę tak i trochę tak.

Kobieta wygląda na niewiele ponad trzydzieści lat. Mieszka przy cmentarzu, ale to nie ma dla niej znaczenia. Przyzwyczajenie i już. Bliskość zmarłych nie jest przedmiotem jej rozważań i chyba nigdy nie była. Ot, „ta, co mieszka przy cmentarzu”. I już. Tym bardziej że cmentarz jest mały, zadbany, oddzielony od świata żywych kutą bramą. Kobieta oczy ma rozbiegane. Trudno zatrzymać je na jednym punkcie w przestrzeni. Jednak jak już spojrzy prosto w oczy rozmówcy, to tak jakby po wielokroć przewiercała je na wylot. Jej twarz może wzbudzać nieufność. Ktoś mógłby powiedzieć o niej: „lisiczka”. Odnoszę wrażenie, że cokolwiek powie, to będzie tylko część prawdy. Oczywiście rzeczywistość może być zupełnie inna i może nie obowiązywać zasada: „wszystko ukryć”.

– Czasami jest złe, czasami dobre. Są dobre rzeczy i są złe. Na przykład, jak ktoś umrze, to jest niby zła rzecz, a jak się urodzi, to jest dobra rzecz.

Taka własna praktyczna filozofia, próba połączenia wszystkiego ze wszystkim, tak by być i dobrym, i złym. I szczęśliwym, i nieszczęśliwym. Filozofia „ułożenia ze światem”. Może to jest sposób?

Kolczyki, włosy rozjaśnione, ale już z odrostami. Kożuszek narzucony na bluzkę z krótkim rękawem. Jest młoda, ale zamiast błysku w pięknych, dużych i niebieskich oczach, jawi się w nich smutek.

– Dojazdy są złe do miasta. Nie ma pracy. Wiadomo, chodzą, kradną. Trzeba się pilnować – wymienia niemal jednym tchem.

– Skąd wiadomo, że kradną? – pytam o to, co dla niej jest oczywiste, jak to, że słońce wschodzi i zachodzi.

– Wie pani. Nie ma pracy. Samochód podpalili tutaj ostatnio. – Niespodziewanie zmienia wątek i mówi o tym, czym wieś żyła w ostatnich dniach. – Koleżance podpalili. Gówniarzeria. No tyle złego jest. Kłócą się, biją się, ale to po prostu brak Boga. A powinniśmy sobie pomagać nawzajem, wszyscy. A tu jeden drugiego pójdzie obgada, nie pomoże drugiej osobie.

Jestem przekonana, że mówi teraz o sobie, o tym, czego sama doświadcza. O tym, że potrzebuje lub potrzebowała pomocy, a „wioskowi” się od niej odwracali. Później, gdy emocje przestały być tak precyzyjnie kontrolowane, napomknęła o ojcu alkoholiku, który wciąż upija się z jej siostrą. Wspomniała też o rodzinie i... o relacjach rodzinnych, których tak naprawdę nie ma. Chyba, że rodzinnymi stosunkami można nazwać pogardę i nienawiść.

– Przyjdą, pieniądze pożyczają, później trzeba chodzić i upominać się. Nie chcą oddać.

– Jak wygląda pani dzień? – pytam, zmieniając temat, żeby przez chwilę nie myślała o ojcu i siostrze.

– Mój dzień? Zwyczajnie. Siedzę w domu i pilnuję dzieci. Nie wychodzę z domu prawie wcale. Tyle, co na dwór, do pieca nakłaść. Latem to się wychodzi na wioskę, ciepło jest, ale teraz, to się siedzi w domu, cały czas w domu.

– Nie chce pani tego zmienić?

Jej piękne, błękitne oczy zdają się rosnąć na subtelnej, młodej, wciąż pięknej, acz zmęczonej twarzy.

– Wie pani... – zawiesza głos, patrzy przed siebie, w kierunku rzeki z małą śluzą. Woda dudni, jakby chciała wygrać, co do hałasu, w zawodach z Niagarą. – Przyzwyczajenie. Mieszkanie wykupione, to się siedzi tutaj. Jakoś się żyje pomału. Tak po prostu „jakoś”.

Nie miał zbyt wielkiej ochoty na rozmowę, ciekawość jednak przeważyła. W skupieniu, z lekko przechyloną głową, spoglądając w dół – jestem zdecydowanie niższa od niego – słucha, o co mi chodzi. Pusty słoik to zawija w kraciastą ścierkę, to go z niej odwija.

– Ja wiem, jak to powiedzieć? Nikt go jeszcze nie widział, ale chyba jest. W Boga wierzę, do kościoła chodzę. Od czasu do czasu, ale chodzę. Każdy robi, jak może. I czy to On pozwala odczuć, co dobre, co złe? Nie wiem. Tak po prostu się żyje. Ja jestem na rencie. Renty sześćset pięćdziesiąt złotych musi starczyć. Mam konkubinę i tak żyjemy jakoś. Kiedyś mieszkałem koło Gryfic, było to w ro-ku siedemdziesiątym. Ja się tu przeniosłem, bo praca była lepsza. W Spółdzielni Produkcyjnej. Dlatego tu przyjechałem – odpowiada jak uczeń zapytany podczas lekcji.

Mężczyzna tylko na chwilę przerywa, by skupić myśli i przejść do kolejnego wątku.

– A jak dziś wygląda dzień? Teraz w domu sobie rozpaliłem i do sąsiadów na plotki idę. O czym będziemy plotkować? Wie pani, o czym się da. – Słoik teraz ukrywa się w ścierce. Już nie przekłada go, nie czyści, nie ściska. To słoik na bimber.

Teraz już wszystko się układa. Ta trójka – „lisiczka”, „pogodzona z życiem” i on – to rodzina. Dwoje z nich upija się wspólnie. Regularnie. Taka więź ojca i córki. Tak będzie i za chwilę, gdy się ze mną pożegna.

Autobus minął przydrożny krzyż i stanął tak, jakby się zepsuł. Zresztą na poboczu drogi tablicy z napisem „PKS” nie widać. Nie widać też, czy ktoś wsiada, czy może wysiada. Słychać tylko syk hydraulicznych dźwigni i samochód powoli rusza. Trzy kobiety, jak trzy wrony na polu, rozglądają się: lewa, prawa, lewa... Jak dzieci przy przejściu dla pieszych, z tą różnicą, że tu nie ma pasów, a pojazd był jedynym, jaki pojawił się we wsi od kilku godzin.

– Jest coś dobrego i coś złego, każdy patrzy na swój sposób. – Dziewczyna wygląda bardzo dojrzale jak na swoje szesnaście lat.

– W tej wsi to przeważa zło. – Ta też jest młoda. Szalik, gruby, wełniany, zasłania jej twarz niemal po oczy. – Bezrobocie jest, pijaństwo. Dzieci nie mają się gdzie podziać, nie ma miejsca na zabawę, bawią się na ulicy – recytuje jak dobrze przygotowaną lekcję. W Boga wierzy. Jest.

– Ale Bóg tu nie ma nic do rzeczy – mówi ta pierwsza. Pewna siebie, zdecydowana. – Każdy musi sobie jakoś radzić. Można się pomodlić do Boga, ale trzeba też samemu pomyśleć o swoim życiu. Bóg przecież nie ześle nam worka pieniędzy i nie da pięknego domu. Trzeba sobie jakoś radzić.

– No jakoś sobie radzę – włącza się do rozmowy najstarsza z całej trójki. – Z dnia na dzień jakoś sobie radzę. Nigdy się nie załamałam. Nigdy, że nie mam pieniący, że nie mam na chleb. Nigdy. Starałam się, żeby było wszystko, wszystko na dobrej drodze. I tak jest.

– Nie było chwil kryzysu? – Jestem przekonana, że były.

– Nie mogło być – odpowiada i towarzyszy temu delikatny śmiech. – Ma się rodzinę i trzeba sobie radzić. On mnie podtrzymuje na duchu. Jak coś nie tak, to, Panie Boże, pomóż, i On podtrzymuje, na co dzień. Ja w Boga wierzę. Bardzo wierzę.

– Nie da się tego określić. – Blondynka w szaliku jest nieco zniecierpliwiona. „Przecież to wszystko oczywiste”, zdaje się mówić do mnie, nie wypowiadając słów.

– Po prostu wierzę, w trudnych sytuacjach – tłumaczy wszystko i systematyzuje ta druga.

– Dziękuję Bogu, za to, że żyję. To wszystko. Żyję, mam w co się ubrać, mam za co jeść, nie klepiemy biedy jak inni.

– Wystarczy? – pytam, bo jakoś jej nie do końca wierzę.

– Wystarczy. Czego chcieć więcej? Po co pieniące? Bez pieniący też da się żyć. Trzeba mieć przyjaciół, rodzinę...

Skulone, jak trzy wrony na polu, odchodzą.od autorki

Czy Bóg tutaj zagląda? – to tytuł cyklu programów, które realizowałam dla TVP Szczecin w latach 2008-2010. Założeniem tych audycji było pokazanie zwykłych ludzi, w ich szarej codzienności, z ich zwyczajnymi problemami i przemyśleniami na najważniejsze, najbardziej istotne, życiowe tematy, takie jak miłość, prawda, kłamstwo, dobro, zło, sprawiedliwość, rodzina, wiara, człowiek, szczęście, śmierć, przemijanie... Rozmawiałam o wartościach, które każdy z nas pielęgnuje, choć nie zawsze uświadamia sobie, dlaczego są one dla niego tak ważne.

Kluczem, pretekstem i punktem wyjścia do tych rozmów stała się Biblia. W mojej ocenie bowiem nie ma tekstu bardziej uniwersalnego. Nawet jeśli któryś z moich rozmówców nie był osobą wierzącą w Boga, to wartości zawarte w Biblii, były dla niego zrozumiałe. Dzięki temu każdy mógł wyrazić swoje zdanie i ujawnić, z którymi wartościami się zgadza i utożsamia, jakie miały wpływ, determinowały to, kim jest, a jakie odrzuca.

Programy realizowałam we wsiach, w których mieszkało mniej niż sto osób – niewielkie środowisko, ludzie doskonale się znający, choć niekoniecznie zawsze przyjaźnie do siebie usposobieni. Zdecydowaną większość z tych miejscowości stanowiły tzw. wsie popegeerowskie.

Tęsknotę za minionymi latami, gdy wszystko było stabilne, zwłaszcza praca i sytuacja finansowa, wyczuwałam u wielu rozmówców, pozostawionych w nowej historycznej i ekonomicznej rzeczywistości samym sobie.

Bohaterami cyklicznych spotkań i rozmów byli tzw. prości ludzie, z wielu zapomnianych, ustronnych, „zabitych dechami” wiosek, gdzie programy telewizyjne, zwłaszcza ulubione seriale Plebanię i Ranczo, wciąż odbierano z azartowskich anten. Odwiedzałam wsie wyludnione i wsie starych ludzi, bo młodzi wyjechali za pracą i za chlebem do najbliższych miast albo za granicę.

Jestem przekonana, że obrazy i słowa utrwalone w tych reportażach i w tej książce są już nie do odtworzenia. Pozostały być może jako jedyne dokumenty i pamiątki po tamtych ludziach, zdarzeniach i miejscach. Część osób zapewne już nie żyje, jednak wartości, które nosili w sobie, ocalały w filmach, w książce i... w autorce.

Małgorzata Gwiazda-Elmerychnota biograficzna autorki

Małgorzata Gwiazda-Elmerych (ur. w 1967 r. w Międzyzdrojach) – dziennikarka, pisarka, coach. Związana z telewizją, radiem i prasą (TVP Szczecin, TVN, TVN 24, „Dziennik”, „Focus historia”), autorka reportaży o tematyce społecznej. Laureatka Nagrody Prix Circom Regional 2001 za najlepszy program informacyjny „Nareszcie sobota”; Publicysta Roku 2001. Wydała powieści: ...nie-całkiem dobra kobieta (2010), Toto (FORMA 2014), poradnik: Instrukcja obsługi matki (2017) oraz reportaże: Czy Bóg tutaj (FORMA 2018).w serii piętnastka ukazały się:

Henryk Bereza „Względy”, „Zgłoski”, „Zgrzyty”

Kazimierz Brakoniecki „Dziennik berliński”

Maciej Cisło „Błędnik”

Jan Drzeżdżon „Łąka wiecznego istnienia”

Anna Frajlich „Czesław Miłosz. Lekcje”, „Laboratorium”

Paweł Gorszewski „Niecierpiące zwłoki”

Tomasz Hrynacz „Noc czerwi”

Lech M. Jakób „Poradnik grafomana”, „Poradnik złych manier”, „Rzeczy”

Paweł Jakubowski „Kopuła”

Zbigniew Jasina „Drzewo oliwne”

Jolanta Jonaszko „Bez dziadka. Pamiętnik żałoby”

Gabriel Leonard Kamiński „Pan Swen (albo wrocławska abrakadabra)”

Bogusław Kierc „Cię-mność”

Artur Daniel Liskowacki „Capcarap”, „Kronika powrotu”, „Ulice Szczecina”, „Ulice Szczecina (ciąg bliższy)”

Krzysztof Lisowski „Czarne notesy (o niekonieczności)”, „Motyl Wisławy. I inne podróże”

Krzysztof Maciejewski „Dziewięćdziesiąt dziewięć”, „Osiem”

Tomasz Majzel „Opowiadania w liczbie pojedynczej”, „Treny Echa Tropy”

Piotr Michałowski „Cisza na planie”

Mirosław Mrozek „Odpowiedź retoryczna”

Ewa Elżbieta Nowakowska „Merton Linneusz Artaud”

Halszka Olsińska „Bliskie spotkania”, „Małostki”, „Złota żyła”

Paweł Orzeł „Cudzesłowa”

Mirosława Piaskowska-Majzel „(Po)między”

Karol Samsel „Jonestown”, „Prawdziwie noc”, „Więdnice”

Bartosz Sawicki „Krucha wieczność”

Eugeniusz Sobol „Killer”

Ewa Sonnenberg „Wiersze dla jednego człowieka”

Wojciech Stamm „Pieśni i dramaty patriotyczne i osobiste”

Grzegorz Strumyk „Re _ le rutki”

Leszek Szaruga „Kanibale lubią ludzi”

Wiesław Szymański „Skrawki”

Michał Tabaczyński „Legendy ludu polskiego. Eseje ojczyźniane”

Paweł Tański „Glinna”, „Kreska”

Maria Towiańska-Michalska „Akrazja”, „Engram”, „Z Ameryką w tle”

Andrzej Turczyński „Źródła. Fragmenty, uwagi i komentarze”

Miłosz Waligórski „Długopis”

Henryk Waniek „Notatnik i modlitewnik drogowy (1984-1994)”

Leszek Żuliński „Suche łany”
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: