- W empik go
Dwa światy. Moskwa – Nowy Jork – Waszyngton 1973–1986 - ebook
Dwa światy. Moskwa – Nowy Jork – Waszyngton 1973–1986 - ebook
Książka ta jest wyborem zapisków autora powstałych z wyjazdów do Instytutu Gospodarki Narodowej im. G. Plechanowa w Moskwie w latach 1973-1985 oraz z parokrotnych i dłuższych pobytów w Nowym Jorku na Uniwersytecie Columbia i w Waszyngtonie, gdzie autor przebywał na stypendiach Fundacji Kościuszkowskiej i Fundacji Sorosa. W Moskwie autor starał się dociekliwie poznać codzienną rzeczywistość tego imperium i szukać wyjaśnienia, jak długo zachowa ono swój ustrój „dyktatury proletariatu”, kiedy dojdzie do jego końca. W Stanach Zjednoczonych autor skupiał się na badaniach polityki zagranicznej w okresie prezydentury Franklina D. Roosevelta w latach 1933-1945. Interesował się także polityką zagraniczną Białego Domu w okresie prezydentury J. Cartera i R. Regana wobec Kremla. Zapiski dokumentują życie codzienne Amerykanów oraz spotkania, rozmowy, korespondencję autora m.in. z dyplomatami, amerykańskimi profesorami oraz z polskimi emigrantami, jak Wacław Jędrzejewicz, Jan Karski, Zdzisław Bau, Halina Rodzińska, Felicja Krance, Bolesław Wierzbiański. Różnorodność zainteresowań, i kontaktów autora sprawia, że zapiski nie ograniczają się do opisu formalnej strony wyjazdów, ale również dokumentują osobiste wrażenia, przemyślenia autora. Niewątpliwie lektura książki wciąga czytelnika.
„Lektura tekstu o charakterze wspomnieniowym Bogdana Grzelońskiego, pozwala nam odtworzyć tamten świat, w którym przyszło ludziom żyć. Był to świat, w którym Zachód czerpał z wolności, a Wschód (tzn., kraje socjalistyczne, demokracji ludowej na czele ze Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich), był sam dla siebie, zamknięty, ograniczony, bez szeroko rozumianej wolności”.
prof. dr hab. Witold Stankowski
Bogdan Grzeloński – historyk. Zajmuje się dyplomacją i polityką Stanów Zjednoczonych Ameryki i Polski. Pracował w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (SGH) w Warszawie oraz na Uniwersytecie Humanistyczno-Społecznym w Warszawie. W latach 1997-2000 Ambasador RP w Kanadzie. Członek zwyczajny Komitetu Redakcyjnego serii „Polskie Dokumenty Dyplomatyczne”. Opublikował m.in.: Niedobrani sojusznicy. Ambasadorzy Roosevelta w ZSRR (2013), Dyplomacja i arrasy. Wokół powrotu zbiorów wawelskich do Polski 1945-1961 (2016), Winston Churchill Franklin D. Roosevelt. Alianci 1940-1942 (2019).
Spis treści
Od autora
I. O sobie
II. Marzec 1968
III. W SGPiS – wrzesień 1972
IV. Wyjazd do Moskwy – 1975
V. Moskwa 1976. W Instytucie Historii Akademii Nauk
VI. Moskwa – wrzesień 1976
VII. Nowy Jork 1977–1978
VIII. Moskwa – wrzesień 1978
IX. Moskwa z Ulą – wrzesień 1979
X. Daleko od Moskwy – Nowy Jork 1979
XI. Moskwa – listopad 1980
XII. Wiosna 1981 – wyjazd z Ulą do Stanów Zjednoczonych
XIII. Warszawa – Moskwa 1981
XIV. Budapeszt 1981
XV. Moskwa 1982
XVI. Moskwa 1985
XVII. Nowy Jork, wrzesień 1985 – marzec 1986
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6585-5 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niniejsza książka jest ułożonym zbiorem różnego rodzaju moich wspomnień z wyjazdów do Stanów Zjednoczonych Ameryki – Nowego Jorku, Waszyngtonu; do Moskwy i w jej okolice w latach 1975–1986 oraz do Budapesztu w 1981 roku. Mają one formę dzienników, notatek, zapisków z rozmów, spotkań, konferencji, a także dokumentów pochodzących z kwerend w Narodowym Archiwum w Waszyngtonie i w Bibliotece Kongresu, a także w Bibliotece Departamentu Stanu i w Nowym Jorku na Columbia University.
Książka wiele zawdzięcza moim najbliższym: Uli i córkom – Patrycji, Annie oraz siostrzeńcowi Piotrowi Samojlikowi.I. O sobie
Początek mojej biografii można datować od wtorku 23 grudnia 1941 roku, w trzeci dzień srogiej zimy, przed godziną szóstą rano. Urodziłem się w pokoju na parterze jednopiętrowego domu przy ulicy Alexanderhofstrasse 190/1 w Litzmannstad. Zostało to zapisane w zachowanej Geburtskunde, którą rodzicom – Annie i Romanowi wystawiły w kilka dni później, 29 grudnia władze okupacyjne. Od listopada 1940 roku Łódź została bowiem wcielona do III Rzeszy, a jej nazwę zamienił Hitler na Litzmannstadt, by uhonorować pamięć o pruskim generale Litzmannie, który w Wielkiej Wojnie 1914 roku odniósł jedno z trzech spektakularnych zwycięstw na wschodnim froncie, „w pył rozniósł carskie wojsko”.
Od najmłodszych lat przejawiałem zamiłowanie do rysunków, malarstwa, historii i literatury. Nie miałem zdolności muzycznych. Szkołę podstawową i średnią ukończyłem w Łodzi. Również studia rozpocząłem w Łodzi na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. Zainteresowały mnie wówczas wykłady z historii państwa i prawa powszechnego prowadzone przez profesora Jana Adamusa. Tych dwugodzinnych wykładów chyba nikt z roku nie opuszczał. A egzamin u profesora miał charakter rozmowy dotyczącej postawionego problemu i kończył się formułą: „Jaką ocenę mam postawić?”. Otrzymałem dobry z plusem. Gładko także przeszła mi historia państwa i prawa polskiego u profesora Henryka Grajewskiego. Zniechęciły mnie natomiast do kontynuowania studiów wykłady profesora Jerzego Wróblewskiego z teorii państwa i prawa prowadzone bezbarwnie i bez polotu.II. Marzec 1968
Wiosną 1961 roku rodzice przeprowadzili się do Warszawy, kupując mieszkanie na Saskiej Kępie, co było marzeniem mamy. Wtedy porzuciłem myśl o studiowaniu prawa i zdecydowałem się zdobyć zawód i ukończyć dwuletnie Studium Pedagogiczne na Stawkach. Do tego kroku przekonała mnie ucząca w Studium dr Janina Schoenbrenner. Mając dyplom pedagoga oraz wsparcie finansowe rodziców, podjąłem studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego Z zainteresowaniem słuchałem wykładów profesorów Aleksandra Gieysztora, Henryka Samsonowicza, Tadeusza Manteuffela, Stefana Kieniewicza, Stanisława Herbsta, Rafała Gerbera. Pracę magisterską zdecydowałem się przygotowywać z historii Stanów Zjednoczonych Ameryki na seminarium u profesora Andrzeja Zahorskiego, badacza epoki napoleońskiej i historii Warszawy. Zainteresowałem się postacią prezydenta Andrew Jacksona, kiedy wyszukałem w bibliotece uniwersyteckiej przesłaną tuż przed wybuchem wojny 1939 roku przez Fundację Carnige paczkę z wydaną kilkutomową korespondencją Jacksona. Mój promotor stwierdził, że ta edycja pozwoli przygotować interesującą pracę. Ale we wrześniu 1967 roku urzędowym pismem zostałem wezwany do MSW na Rakowiecką, gdzie przesłuchiwano mnie na okoliczność korzystania z biblioteki ambasady USA i kontaktów z amerykańskimi dyplomatami. Ostatecznie nakazano mi milczeć o tym zatrzymaniu. Oświadczyłem, że poinformuję o nim rodziców, siostrę i promotora, bo korzystając z biblioteki, nie „godzę w interesy PRL”. Rodzice uważali, że postąpiłem właściwie.
W dniu 8 marca po zajęciach opuściłem budynek Instytutu Historycznego i dołączyłem na dziedzińcu Uniwersytetu do demonstrujących studentów. Znalazłem się w bliskim otoczeniu profesorów S. Herbsta, Samsonowicza, Cz. Bobrowskiego. Tłum gęstniał. Protestowano w sprawie Dziadów oraz w obronie relegowanych studentów Michnika i Szlajfera. Wykrzykiwano także hasła: „Nie ma chleba bez wolności”, „Nie ma nauki bez wolności”, „Prasa kłamie”. Na okoliczność zdjęcia z afisza Dziadów przypomniał mi się wtedy słyszany w Radio Wolnej Europy wiersz Hemara:
Potem mówił p. Gomułka
Do zaufanego kółka:
Ten Mickiewicz... wieszcz narodu...
Dużo zrobił nam zawodu!
Że on umarł, ja nie wiedział.
Gdyby żył, to już by siedział.
Nie ma wyjścia, nie ma rady SKONFISKOWAĆ CAŁE „DZIADY”!!1
Pozostawałem wśród manifestujących, kiedy po południu przyjechał „aktyw robotniczy z wolskich fabryk”, w rzeczywistości oddziały ORMO, które pałkami gumowymi rozpędzały manifestujących. Zebrani zaczęli szybko opuszczać dziedziniec i wychodzić na Krakowskie Przedmieście, formując pochód. Dołączyłem do nich. Ruszyliśmy w kierunku Domu Partii PZPR. Zaczynało szarzeć. Na wysokości ulicy Foksal odszedłem od manifestujących, zmęczony powróciłem do siebie. W sobotę nie ruszyłem się z mieszkania, ale w kolejnych dniach spędzałem dużo czasu na Uniwersytecie. Wtedy widziałem się z dyplomatami amerykańskimi, Robertem F. Oberem, Davidem Fisherem, Olafem Groblem, których poznałem przy okazji różnych spotkań towarzyskich. Dla mnie marzec zakończył się raptownie 22 po południu. Tego dnia do mieszkania rodziców, które obejmowało pół segmentu na Saskiej Kępie, wtargnęło trzech osobników. Siostrze otwierającej drzwi przedstawili się jako moi znajomi z uczelni, którzy chcieliby przekazać pilną wiadomość. Kiedy wyszedłem z pokoju, już w ich rękach dostrzegłem groźne legitymacje, a za nimi stała jako świadek ściągnięta z parteru sąsiadka. Nie zdążyłem zapytać, jaka ustawa zapewniała obywatelom prawo obecności świadka przy przeszukiwaniu mieszkania pod nieobecność właściciela. Nadzwyczajni goście bez ceregieli przystąpili do rewizji trwającej ponad godzinę. Zabierając parę starych kalendarzyków, notatek, oświadczyli, że mam udać się z nimi i zabronili siostrze powiadamiać rodziców. Przed domem stała warszawa. Zostałem zawieziony do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na Rakowiecką. Przesłuchiwało mnie – tak się przedstawili – trzech oficerów wywiadu. Wstęp był krótki, mocny. Twierdzili, że posiadają dowody, że przekazuję informacje o wydarzeniach na Uniwersytecie i w kraju agentom CIA. Dysponowali taśmami, zdjęciami, znali poglądy rodziców i moje na ówczesną rzeczywistość. Po ponad dwóch godzinach oświadczyli, że zostałem zatrzymany na 48 godzin i przewieziono mnie do pałacu Mostowskich, gdzie spędziłem ten czas w dużej piwnicznej celi w towarzystwie różnej maści „specjalistów od włamań, kradzieży”, śpiąc na podłodze wyścielonej słomą. A w niedzielny poranek ponownie znalazłem się w gmachu Ministerstwa. Po długim oczekiwaniu przybył prokurator Stanisław Kaniewski i wymamrotał zarzut, powołując się na siódmy paragraf Małego Kodeksu Karnego: „kto działając na szkodę Państwa Polskiego, gromadzi lub przekazuje wiadomości, dokumenty lub inne przedmioty stanowiące tajemnicę państwową lub wojskową, podlega karze więzienia na czas nie krótszy jak 15 lat lub dożywocie lub karę śmierci”. Wczesnym popołudniem zostałem lokatorem celi nowego pawilonu nazywanego przez więźniów inwestycją Różańskiego w Centralnym Zakładzie Karnym na ulicy Rakowieckiej. W następnych tygodniach byłem przeniesiony do starej części aresztu zbudowanego w latach caratu. Te zmiany cel pozwoliły mi poznać m.in. Włodka Zagórskiego, biologa molekularnego z Uniwersytetu Warszawskiego, Włodka Kofmana, fizyka z Politechniki Warszawskiej, Henryka Szlajfera. Przesłuchujący mnie podpułkownik Mieczysław Ufnal stosował różne techniki śledcze. Nie zważał na pory dnia, traciłem więc posiłki, bo przesłuchania zaczynał o różnych porach, a nawet późnym wieczorem. Zapewniał, że ma już mocne dowody mojej szkodliwej aktywności. Zostałem także dwukrotnie pozbawiony kuponu do otrzymania paczki żywnościowej z domu. Klawisz nie uwzględniał próśb o wizytę u lekarza ani u stomatologa. Korespondencja z domem była ostro cenzurowana, zamazywana. Pozbawiany byłem spacerów, znalazłem się także w ciemnicy za łamanie regulaminu. Nie wysyłałem grypsów, co niektórzy zatrzymani praktykowali.
W trzeci piątek maja 1968 roku po południu zostałem wywołany z celi i zaprowadzony do lekarza. Tam usłyszałem klarowną diagnozę, „wyglądacie dobrze, nic wam nie dolega” i otrzymałem kartę aresztanta z pożądanym podpisem doktora. Następnie klawisz zaprowadził mnie do magazynu zdeponowanych ubrań, gdzie rozliczyłem się z państwowych akcesoriów: z blaszanej miski na zupę, kubka i oddano mi kożuch, w którym zabrano mnie z domu. Byłem przekonany, że zostanę przewieziony do innego zakładu – na Białołękę, bo eskortujący strażnik przyprowadził mnie przed bramę, gdzie stała nyska. Na moje pytanie, dokąd jedziemy, odpowiedział: „Stójcie cierpliwie, nie zadawajcie pytań”. Chyba po piętnastu minutach otworzono masywną bramę i usłyszałem „wychodźcie”. Po drugiej stronie ulicy Rakowieckiej przy budynku A SGPiS stała moja siostra Jadwiga. Kiedy podszedłem do niej, przytuliła mnie. Milcząc, ruszyliśmy w kierunku ulicy Puławskiej, by złapać taksówkę.
1 Zob. https://mediacom.com.pl/Pawlowice_gazeta_osiedlowa/Pawłowice %20nr%2079(LR).pdf.Spis treści
Od autora
I. O sobie
II. Marzec 1968
III. W SGPiS – wrzesień 1972
IV. Wyjazd do Moskwy – 1975
V. Moskwa 1976. W Instytucie Historii Akademii Nauk
VI. Moskwa – wrzesień 1976
VII. Nowy Jork 1977–1978
VIII. Moskwa – wrzesień 1978
IX. Moskwa z Ulą – wrzesień 1979
X. Daleko od Moskwy – Nowy Jork 1979
XI. Moskwa – listopad 1980
XII. Wiosna 1981 – wyjazd z Ulą do Stanów Zjednoczonych
XIII. Warszawa – Moskwa 1981
XIV. Budapeszt 1981
XV. Moskwa 1982
XVI. Moskwa 1985
XVII. Nowy Jork, wrzesień 1985 – marzec 1986