Dziwki, zdziry, szmaty - ebook
Dziwki, zdziry, szmaty - ebook
A więc zostałaś nazwana dziwką?
Choć termin „slut-shaming” może wydawać się nowy, to samo zjawisko jest stare jak świat. To zawstydzanie, poniżanie, próba sprawowania kontroli i przede wszystkim – przemoc.
Ktoś nazwał cię dziwką? To właśnie slut-shaming. Ktoś za twoimi plecami opowiadał, jaka jesteś puszczalska? To również. A może usłyszałaś, że nie powinnaś się tak wulgarnie malować? Albo że taka sukienka to nie wypada? No właśnie.
Nieważne, czy to brutalne wyzwisko, czy subtelna, pozornie przyjacielska rada. Slut-shaming podany wszystko jedno w jakiej formie boleśnie odbija się na psychice dziewczynek, nastolatek i dorosłych kobiet.
Czy można z tym wygrać?
To jedno z pytań, na które odpowiedzi poszukują autorki książki. Wspólnie z psycholożkami, dziennikarkami, seks workerkami i seksuolożkami zastanawiają się, skąd bierze się slut-shaming, jak działa i w jaki sposób można się go pozbyć. Dziwki, zdziry, szmaty to również do bólu osobista i szczera opowieść o tym, jak każda z bohaterek książki doświadczyła tego rodzaju przemocy.
Na sam koniec autorki oddają głos kobietom, które cieszą się seksem na własnych zasadach. Erotyczne historie – prywatne, intymne, oszałamiające i podniecające – dodają odwagi i pokazują, jak nie dać się zawstydzić.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8143-594-9 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Siedzisz z koleżankami na kawie, obok przechodzi młodsza, piękna dziewczyna, milkniecie, a ty, zamiast skomentować jej piękno, burczysz: „A to…”._
_Inna dziewczyna idzie ulicą oblepiona obleśnym cmokaniem i gwizdami. Nie myśli o tym, że to źle świadczy o ludziach, którzy reagują w ten sposób. Myśli, że mogła ubrać się inaczej._
_Ten moment, kiedy na randce robi się intymniej, kiedy rozmawiacie o fantazjach i tych skrytych pragnieniach i myślisz, że oto spotkałaś bratnią duszę, z którą będziesz mogła zdobywać szczyty uniesienia. A po powrocie do domu widzisz, że już czeka na ciebie tęskny SMS od niego. Odblokowujesz drżącymi dłońmi telefon, a tam penis z wyciekającą spermą i jego pytanie: „Lubisz to, mała?”._
W jednej ręce trzymam _Czarownice_, w drugiej _Matkę Feministkę_, a na stosiku przede mną _Czwarty trymestr ciąży_, _Karmienie piersią_ i _Jak zrozumieć swoje dziecko_. Jestem w trzydziestym pierwszym tygodniu ciąży i wyglądam przez okno na Warszawę, gdzie być może przyjdzie mi wychowywać moje jeszcze nienarodzone dziecko. To wyjątkowy czas, w którym radość i ekscytacja przeplatają się z nostalgią, a nawet żałobą po utraconej swobodzie. Trwają transformacja i synteza identyfikacji zawodowej z identyfikacją rodzicielską. Duży ciężar gatunkowy. Dodatkowo lektura _Dziwek, zdzir, szmat_ przywołała wspomnienia tych wszystkich ważnych (najważniejszych) momentów w moim życiu. Są to wspomnienia osoby, która miała przywilej identyfikowania się jako cisdziewczynka i bawienia się w piaskownicy w dom, nastolatki nakładającej swój pierwszy make-up na nieznośne pryszcze, cisdziewczyny, studentki kwestionującej stereotypowe role przypisywane kobietom oraz sprzeciwiającej się dyskryminacji kobiet w sferze publicznej na rzecz spychania ich w sferę prywatną. I tak po wielu bólach dojrzewania patrzę w lustro i widzę ciskobietę, która pragnie wziąć odpowiedzialność za świadomą decyzję o sprowadzeniu na ten świat nowej osoby. W czasie tych retrospekcji rzadziej niż częściej w całej tej paradoksalnej normatywności doświadczałam poczucia ulgi! Podczas lektury tej książki nie mogłam oprzeć się ponownemu przeżywaniu złości, smutku i niepokoju. Wśród tych wszystkich emocji, pojawiających się w osobie, którą byłam, którą jestem i którą się staję, przeważają złość, bezradność i strach.
Mamy XXI wiek i kolejne pokolenia osób z tożsamością żeńską przechodzą przez życie bez zapewnionych podstawowych praw do samostanowienia, do autonomii, do samorealizacji (to z tych wysokich potrzeb). Brakuje rzetelnej edukacji seksualnej, poczucia bezpieczeństwa w miejscach publicznych, brakuje dostępu do kontroli płodności, nie wspominając o dostępie do pomocy w sytuacji doświadczania przemocy. Myślałam, że doczekam rodzicielstwa w choć nieco lepszych okolicznościach!
Na studiach seksuologicznych uczyłam się, jak pomagać kobietom sięgać po orgazmy i satysfakcję relacyjno-seksualną, tymczasem w praktyce zawodowej przychodzi mi pracować z bolesnym seksem i brakiem pożądania. Pracuję na wszystkich etapach gotowości jednostki, par czy konstelacji relacyjno-seksualnych do zmiany tego, co nie działa. Na każdym z tych etapów zaczynamy od rozmowy o przekonaniach, czyli o tym, co dostałyśmy/liśmy w pakiecie od najbliższych, od społeczeństwa, od pierwszych i tych późniejszych romantycznych czy intymnych podmiotów, które kształtowały nasze poczucie „seksualnego ja”. Jak zdążyłam się przekonać, mity, stereotypy i przekonania są reprodukowane z pokolenia na pokolenie bez względu na wiek moich odbiorczyń/ców! (Nie)bycie „nadgryzionym jabłkiem”, „materacykiem” czy „tą, która ma się szanować” to jakieś jedenaste przykazanie! O seksie się nie mówi, ale w którymś momencie seks ma być i już! Zagryź zęby i dasz radę. Póki suka nie da, to pies nie weźmie. A w dodatku faceci to zwierzęta i trzeba ich regularnie karmić, bo się pójdą żywić do innego portu.
Odpowiedzią na te powielające się w nieskończoność kalki jest publikacja _Dziwki, zdziry, szmaty_. Celem jest nie tylko odparcie ataków z internetu, ale też stworzenie okazji do spokojnego i świadomego przyjrzenia się sobie. Podczas lektury wywiadów z bohaterkami tej książki warto zadawać sobie pytania: „A jak to jest u mnie?”, „Czy to, co czytam, jest mi skądś znane? I co mogę w związku z tym zrobić?”. Być może już nie jesteśmy w stanie przejść obok slut-shamingu obojętnie. Kiedy zjawisko zawstydzania seksualnością zostaje nazwane i widzimy tę subtelność wpływu społecznego pod lupą, możemy reagować. To jakby wzrok nabierał ostrości i pozwalał nam na decydowanie o tym, co w swoim krajobrazie chcemy zostawić takim, jakie jest, a co możemy i chcemy zmienić. To proces nabywania sprawczości i związanego z nią poczucia mocy. Mnie _Dziwki_ wzmocniły i pomogły mi wyjść z poczucia samotnej bezradności wobec panującego status quo.
O moim doświadczeniu slut-shamingu przeczytacie w rozdziale _Do czego prowadzi slut-shaming?_ To, że ten specyficzny rodzaj zawstydzania i piętnowania był moim udziałem, zrozumiałam po latach, a analiza jego wpływu na mnie trwa do dzisiaj. Nie wiem, czy byłabym tą samą osobą, gdyby nie te wszystkie komunikaty, które wsiąkły we mnie jak w gąbkę w okresie, kiedy nie miałam całej tej wiedzy i tych wszystkich narzędzi, żeby sobie z tym poradzić. Emocje z tamtego czasu tkwią głęboko w moim ciele i przypominają mi, jak istotne są dbanie o siebie i troska o osoby, które z różnych powodów nie dysponują zasobami, by nie dopuszczać do siebie treści raniących i tkwiących w nas jak drzazgi. Skoro piszę to ja i widzę tę całą wykonaną pracę i wysiłek potrzebny, żeby to unieść, to śmiem twierdzić, że analiza składowych „kobiecości” w naszym kręgu kulturowym byłaby marna.
Czytając _Dziwki_, myślałam o sobie jako o jednej z wielu o podobnych doświadczeniach, co dawało mi wrażenie wsparcia, a jednocześnie powodowało niezgodę. Nie czuję się „ofiarą” i nie lubię tego słowa, ale zastanawia mnie ten wspólny mianownik, jakim dla ogromnej liczby kobiet jest wzrastanie w świecie, w którym nawet nie wiesz, kiedy ktoś przekracza twoje granice¹. Pamiętam swoje krytyczne przemyślenia na temat ruchu #MeToo (#jateż). Rozmawiałam wtedy z wieloma kobietami, które nie chciały publikować na swoich facebookowych wallach nic, co „prowokowałoby” plotki, domniemania czy _gaslighting_². Możliwość krzyknięcia #jateż okazała się kolejnym przywilejem pewnej grupy kobiet (do których sama należę…). Możliwość przejścia ulicą bez ukrywania swojej seksualności, pewności siebie czy atrybutów płci (czy seksualności, w tym orientacji seksualnej) też oznacza podjęcie ryzyka. Smutne jest, jak często towarzyszy nam strach w tym kontekście. WARTO JEDNAK PAMIĘTAĆ, ŻE W PORZĄDKU JEST SIĘ BAĆ I NIE MA NIC ZŁEGO W DECYZJI, ŻEBY NIE OUTOWAĆ SIĘ ZE SWOIMI DOŚWIADCZENIAMI, PRZEKONANIAMI CZY SWOIM ŚWIATOPOGLĄDEM.
Miesiące później słyszę od coraz młodszych osób, jak cenną wiedzę zdobyły dzięki coming outom starszych koleżanek – opisane doświadczenia uświadomiły im subtelność niektórych form przekroczeń i przemocy. Zakres znaczeniowy słowa „przemoc” dzięki temu ewoluuje i poszerza się, a w konsekwencji więcej osób, które doświadczają nadużyć, mogą je w ogóle nazwać, co jest niezbędnym etapem w procesie reagowania. Kolejnym krokiem może być szukanie wsparcia u bliskich czy pomocy w wyspecjalizowanych instytucjach.
Żyjemy w świecie, w którym za otwarte mówienie o seksie płaci się cenę, czego wciąż uczę się na nowo, dlatego choć publikacja książki na ten temat nie powinna różnić się od wydania poradnika pozytywnego myślenia, to jednak stworzenie tej publikacji należy zakwalifikować jako akt heroizmu. Dziękuję Autorkom za tę inicjatywę! My, osoby, przy okazji kobiety, zajmujące się promocją i afirmacją edukacji seksualnej (też tej pozytywnej, ale nie tylko), codziennie mamy pełne ręce roboty, bo niczym siłaczki budujemy fundamenty dla przyszłych pokoleń ludzi, którzy chcieliby być wolni od wdzierających się w ich życie intymne opresywnych dyskursów, z którymi zmagamy się my.
Marzy mi się świat, w którym kolejne pokolenia kobiet będą potrafiły rozpoznać treści o charakterze przemocowym i deprecjonującym, mające pokazywać im ich (gorsze) miejsce. Rozpoznać, zareagować, krytycznie przetworzyć i oddać sprawcom czy sprawczyniom w formie pytań: „Co twoje działanie ma na celu?”, „Chcesz, żebym przestała być sobą?”, „Chcesz, abym była taka, jak ty sobie tego życzysz?”, „Co cię to obchodzi, jak jestem ubrana?”, „Co takiego w moim wyglądzie, zachowaniu, w moich decyzjach wpływa na ciebie? I jak?”, „Czy chcesz mnie zranić, żeby poczuć się lepiej?”, „Czy myślisz, że twoje działania sprawią, że kobiety zaczną się inaczej zachowywać?”; podsumowanych jasnym komunikatem: „Nie muszę ci się tłumaczyć!”. Jest tyle różnych modeli kobiecości, tyle różnych reprezentacji różnorodności płciowej czy genderowej, pozwól mi być sobą, nie musimy się kochać, lubić ani się sobie podobać. Wybierz sobie kogoś innego, kogoś, kto ci będzie bardziej pasował. Wyzwiskami i naprawczymi przekroczeniami kobiecej autonomii nie dokona się zmiana w kierunku większej… skromności, moralności, nie skłoni się nikogo do bycia „porządniejszą”. Szczerze mówiąc, skutek jest odwrotny. Stłamszone, zdeptane kobiety w końcu się buntują i odzyskują podmiotowość w rewolucji. Szmaty, które widzisz na co dzień, już płacą cenę za swoją odwagę, za swoją widoczność. Mam przekonanie, że najniebezpieczniejsze są kobiety, które na co dzień pielęgnują swój wizerunek poprawnych matek, żon i córek. Pod tymi zapiętymi pod szyję strojami zbiera się transgeneracyjny wkurw za te wszystkie matki, żony i córki, które przypłaciły pokorę zdrowiem i życiem. To jest tykająca bomba.
Bycie dziwką, szmatą, zdzirą czy puszczalską to nic złego. Chroń się przed przemocą i pomagaj w tym innym!
Żyj i daj żyć.
_#stopslutshaming_
Agata Loewe
dla CarliOd autorek
KRÓTKA HISTORIA DZIWEK, ZDZIR, SZMAT
_Slut-shaming_ to zjawisko, z którym najprawdopodobniej zetknęła się większość z was. My również miałyśmy z nim styczność, właściwie od najmłodszych lat, już jako dziewczynki i później nastolatki, choć wtedy nie znałyśmy jeszcze tego określenia ani nie rozumiałyśmy w pełni mechanizmów kryjących się za nim. _Slut-shaming_, czyli co właściwie?
Sam termin jest relatywnie nowy i nie ma jeszcze swojego polskiego odpowiednika, _slut-shaming_ nie doczekał się również do tej pory wielu opracowań, badań czy publikacji – szczególnie w rodzimej literaturze. Jednocześnie warto podkreślić, że wcale nie jest to zjawisko nowe, a obecne w kulturze od wieków. _Slut-shaming_, czyli zawstydzanie, najczęściej kobiet, ze względu na ich seksualność, może przybierać najróżniejsze formy. Niestety, właściwie każde działanie, które sprawia, że nie wpisujemy się w sztywny zestaw wymogów wobec kobiet, może skutkować przypięciem nam metki „dziwki”, negatywnym odwołaniem się do naszej seksualności, by sprowadzić nas do parteru, zdyscyplinować, zamknąć nam usta. Czasem _slut-shaming_ jest wyjątkowo brutalny, ale tym samym łatwy do zidentyfikowania, innym razem może pojawiać się pod postacią „dobrej rady” i stać się na swój sposób przezroczysty.
Zjawisko to jest tak powszechne, że nieraz nie zwracamy uwagi na utarte sposoby myślenia czy komentarze – w końcu funkcjonują od pokoleń i jest ich tak wiele, że mogą wydawać się elementem rzeczywistości, który jest po prostu nie do ruszenia. Ale tak być nie musi. I po to jest ta książka. Żeby opowiedzieć więcej o slut-shamingu, zaprezentować różnorodne perspektywy i zostawić każdej i każdemu z was miejsce na indywidualną refleksję i ocenę sytuacji wokół.
Co sprawiło, że postanowiłyśmy zająć się tym tematem? Zarówno ze względu na obszary naszej pracy zawodowej, jak i własne doświadczenia był nam on od dawna bliski. Jednak w centrum naszych zainteresowań znalazł się w 2018 roku. Właśnie wtedy doszło do włamania na zamknięte grupy kobiece na Facebooku. Zrobiono screeny z postów i komentarzy, w których dziewczyny mówiły o swoim życiu intymnym, swoich relacjach seksualnych i związkach, a w sieci pojawił się SlutWatch – spis zdzir. Jego twórcy ujawnili imiona i nazwiska kobiet wraz z ich wypowiedziami, które były pierwotnie przeznaczone dla wąskiej grupy zaufanych internautek. Spis miał zawstydzać, upokarzać, a także zachęcać do nękania, w tym wysyłania prywatnych wiadomości, wypisywania pogróżek, a nawet gwałcenia autorek wypowiedzi „za karę” za ich życie erotyczne. Wśród nękanych osób znalazły się zarówno dojrzałe kobiety, jak i licealistki, które w tych grupach szukały porad z zakresu edukacji seksualnej. Oburzone postanowiłyśmy działać. Zależało nam nie tyle na multiplikowaniu wzajemnych oskarżeń, ile na zamanifestowaniu siły i solidarności. W ramach akcji, która odbyła się pod hasłem „Nie da się zawstydzić kobiety jej seksualnością, gdy ona sama się jej nie wstydzi”, Kamila Raczyńska-Chomyn zebrała anonimowe wyznania kobiet na temat seksu, ciała, fantazji erotycznych i tego wszystkiego, co część społeczeństwa chciałaby zepchnąć na margines. Następnie opublikowałyśmy je anonimowo w ramach naszej akcji antyslut-shamingowej, którą znajdziecie w mediach społecznościowych magazynu @grls_room pod hashtagiem #_against-slut-shaming._ Więcej na ten temat piszemy w rozdziale _Nie przestawaj_, który jest zarazem naszym manifestem (część tych wyzwań możecie przeczytać na wewnętrznej stronie okładki!).
Na akcji jednak się nie skończyło. Odzew był ogromny, część z was wysłała nam swoje historie, wiadomości, pisała liczne komentarze, przesyłała swoje prace zainspirowane akcją. Poruszyłyśmy więc temat podczas dwóch dyskusji zorganizowanych w Warszawie, wciąż czułyśmy jednak, że powinnyśmy zrobić coś jeszcze – że jest olbrzymia potrzeba, by mówić więcej o zjawisku. I tak w końcu narodził się pomysł książki. Od początku zależało nam na wielogłosie, który odsłoni różnorodność doświadczeń. Postanowiłyśmy więc podzielić się nie tylko swoimi refleksjami, ale także oddać głos ekspertkom i kobietom, które padły ofiarami slut-shamingu, oraz jednemu mężczyźnie. W tej książce znajdziecie również historie, które zostały do nas nadesłane w ramach akcji antyslut-shamingowej.
Zależało nam, aby w publikacji znalazło się miejsce na wszystkie te elementy. Nad książką pracowałyśmy we trójkę, co odzwierciedlone zostało w podziale na części, które oddają także różnorodność naszych spojrzeń na sprawę, bo choć światopoglądowo jest nam do siebie bardzo blisko, to jednak każda ma trochę inne doświadczenia i odmienne obszary zainteresowań. Każda z nas dołączyła też do swojego rozdziału przeprowadzone przez siebie wywiady, które pogłębiają poruszane w naszych tekstach tematy.
I tak w pierwszym rozdziale _Czym jest slut-shaming?_ Kamila charakteryzuje zjawisko slut-shamingu i pokazuje paradoks, który się z nim wiąże – niezależnie od tego, jak realizowałybyśmy swoją seksualność, zawsze jesteśmy narażone na negatywną ocenę. Perspektywa, z której o slut-shamingu opowiada Kamila, zostaje uzupełniona w rozmowach z seksuolożkami, kobietami pracującymi seksualnie oraz anonimowym mężczyzną, który dzieli się swoimi doświadczeniami bycia zawstydzanym na tle seksualnym. Z drugiego rozdziału _Długa historia slut-shamingu_, którym zajęła się Aleksandra Nowak, dowiecie się więcej o slut-shamingu w perspektywie historycznej oraz o tym, w jaki sposób _slut-shaming_ był i jest obecny w kulturze – w filmach, książkach, sztuce czy debacie politycznej. Rozdziałowi towarzyszą wywiady z kobietami zajmującymi się w swoim życiu zawodowym wymienionymi obszarami kultury i życia społecznego. W rozdziale trzecim _Do czego prowadzi_ slut-shaming_?_ Paulina Klepacz porusza temat skutków psychologicznych, politycznych, a także prawnych slut-shamingu. Bohaterkami wywiadów dołączonych do tej części są aktywistki i ekspertki w tych dziedzinach.
Wreszcie w ostatnim rozdziale znajdziecie już zupełnie inną opowieść – nie tyle skupioną na artykułowaniu problemów, ile afirmacyjną, radosną, bezwstydną. _Nie przestawaj_ to dla nas forma manifestu i idealne zakończenie tej publikacji. Rozdział ten stworzyłyśmy wspólnie z wami – prezentuje on historie i prace graficzne, które otrzymałyśmy w ramach akcji antyslut-shamingowej. Pokazuje, że każda z nas ma prawo cieszyć się swoją seksualnością na własnych zasadach, że można realizować ją na mnóstwo sposobów (albo i nie realizować wcale) – wszystko zależy od nas. Ten rozdział możecie czytać jako zwieńczenie książki, ale także jako część niezależną. Jeśli w którymś momencie poczujecie się przytłoczone negatywnymi emocjami, które mogą pojawić się w trakcie czytania o licznych nadużyciach o charakterze slut-shamingu, możecie dla wytchnienia przeskoczyć na chwilę na koniec.
Postanowiłyśmy podjąć w tej książce tak wiele wątków i zaprosić do współpracy tak różne osoby, bo _slut-shaming_ jest zjawiskiem bardzo złożonym, nie funkcjonuje w próżni – jest zanurzony w kulturze i spleciony z wieloma innymi zjawiskami. W związku z tym opowieść o nim to również opowieść o mechanizmach władzy, historii, polityce, religii. O literaturze, kinie, sztuce. O pożądaniu i przyjemności seksualnej (lub braku przyzwolenia na nią). To też historia o społecznych podziałach, wykluczeniu, nienawiści. O stereotypach i systemie edukacji, w którym wiele musi się jeszcze zmienić. To opowieść o hejcie i przemocy oraz sposobach reagowania na nie. Jednak może to być również historia zmiany, solidarności, przyjaźni, wsparcia, afirmacji i miłości, w tym tej własnej. Wszystko zależy od tego, czy uda się obnażyć mechanizmy stojące za slut-shamingiem i pójść nową ścieżką. Na to właśnie liczymy i ogromnie dziękujemy wszystkim osobom, które podzieliły się z nami swoją wiedzą i swoimi doświadczeniami. Bez was napisanie tej książki nie byłoby możliwe.
Zanim zaprosimy was do lektury, pozostaje nam jeszcze się przedstawić:
PAULINA KLEPACZ – przede wszystkim śmiało i bez ogródek nazywam siebie feministką – w mojej idealnej wizji świata wszyscy niezależnie od tożsamości płciowej, orientacji, rasy, wyznania czy sprawności mamy równe prawa. W tej mojej idealnej wizji nie ma też kultu piękna – panuje kult człowieka. A co za tym idzie, dba się od najmłodszych lat, by taki pojedynczy człowiek wzrastał w miłości i szacunku – do siebie i innych. Uczy się go asertywności, empatii, zapewnia mu edukację antydyskryminacyjną i rzetelną edukację seksualną. To tak pokrótce. Co jeszcze o mnie? Kilka lat temu ukończyłam polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim i zaczęłam pracować jako dziennikarka. Szczęśliwie moje drogi połączyły się z Aleksandrą Nowak i Małgorzatą Stolińską, z którymi stworzyłyśmy feministyczno-erotyczny magazyn „G’rls ROOM”. Udało nam się zbudować wokół niego dziewczyńską, siostrzeńską wspólnotę – bezpieczne miejsce do wymiany doświadczeń, w tym tych seksualnych, bo takiej przestrzeni według nas brakowało w polskich mediach. Poza tym jestem redaktorką prowadzącą Glamour.pl i piszę głównie o pozytywnej seksualności czy ciałopozytywności, a także o prawach kobiet czy osób LGBT+. Na swoim koncie mam jedną powieść, ale i publikacje poradnikowe – _#girsltalk_ (z Karoliną Cwaliną-Stępniak) czy dotyczące cielesności i seksualności jak _CIPKOnotes_ (z Aleksandrą Nowak) czy _Sexy zaczyna się w głowie_. Nagrywam też podcast „SamoMIŁOŚĆ”, w którym opowiadam o czułym podejściu do swojego ciała, o profilaktyce oraz o autoerotyczności.
ALEKSANDRA NOWAK – jestem dziennikarką i redaktorką, od kilku lat wraz z gronem wspaniałych osób tworzę magazyn „G’rls ROOM”, w ramach którego staramy się m.in. zdekonstruować różnorodne stereotypy i wprowadzić nową, afirmatywną opowieść o kobiecej seksualności, z uwzględnieniem różnorodnych doświadczeń, którymi dzielą się z nami osoby nas czytające. Zakres moich działań jest dość szeroki – piszę teksty, prowadzę spotkania i dyskusje, mam na koncie współpracę z różnymi mediami i instytucjami kultury (na przykład Międzynarodowym Festiwalem Filmowym Nowe Horyzonty, Azjatyckim Festiwalem Filmowym Pięć Smaków, Festiwalem Skrzyżowanie Kultur, warszawskim Teatrem Studio czy krakowskim Teatrem Starym). Przeważającą większość tych działań łączy jedno: choć pisząc czy prowadząc dyskusje, podejmuję różnorodne tematy kulturalne (w tym często związane z filmem) i społeczne, najczęściej skupiam się na pokazaniu ich z feministycznej czy też szeroko pojętej równościowej perspektywy. Szczególnie interesują mnie zagadnienia związane z seksualnością i wzorcami, które na nią wpływają, oraz twórczością kobiet – tym, jakie tematy i w jaki sposób podejmują artystki, pisarki czy reżyserki, z jakimi wyzwaniami się zmagają, co wnoszą do debaty publicznej. Jestem absolwentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, studiuję też kulturoznawstwo ze specjalizacją media i kultura cyfrowa na warszawskim SWPS.
KAMILA RACZYŃSKA-CHOMYN – z wykształcenia jestem pedagożką resocjalizacyjną, trenerką umiejętności psychospołecznych, edukatorką seksualną i menstruacyjną oraz nauczycielką wychowania do życia w rodzinie. Przez trzynaście lat pracowałam w szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, prowadziłam warsztaty dla rodziców i szkolenia dla rad pedagogicznych w całej Polsce oraz zajęcia dla studentek i studentów, aż… wypaliłam się zawodowo. Ponieważ od dwudziestego roku życia stale związana jestem z organizacjami feministycznymi, działającymi m.in. na rzecz promocji praw reprodukcyjnych i zdrowia, zdecydowałam, że chcę pracować wyłącznie z dorosłymi kobietami w obszarze ich zdrowia seksualnego. Zaczęłam pracę w gabinecie fizjoterapii uroginekologicznej jako instruktorka treningu mięśni dna miednicy, zostałam doulą, czyli towarzyszką kobiety podczas ciąży, w porodzie oraz połogu. Wspieram też kobiety podczas ronienia i aborcji oraz pracuję z osobami po doświadczeniu przemocy i traumy. Od 2015 roku prowadzę projekt Dobre Ciało, a jakiś czas temu zostałam nazwana przez klientki „Panią od Cipek” i uważam, że ta nazwa idealnie oddaje to, czym faktycznie się zajmuję. Wszystko w moim zawodowym życiu kręci się wokół feminizmu i dobrostanu kobiet, bez względu na to, jaką płeć miały przypisaną po urodzeniu.„Świadome puszczanie się” to dla mnie rozbrojenie konstruktu kulturowego
ROZMOWA Z MARTĄ NIEDŹWIECKĄ, psycholożką i sex coachem. Obszary jej pracy to seksualność, ciało i relacje intymne. Popularyzuje świadomą seksualność, napisała książkę _Slow Sex – uwolnij miłość_, prowadzi podcast o seksie i sensie życia _O Zmierzchu_.
KAMILA RACZYŃSKA-CHOMYN: PAMIĘTAM CZAS, MIAŁAM WTEDY PEWNIE OKOŁO DWUDZIESTU DWÓCH LAT, GDY PRÓBOWAŁAM DIAGNOZOWAĆ SWOJE „PUSZCZALSTWO”, BY POTEM LECZYĆ JE U SEKSUOLOGA. BYŁAM PRZEKONANA, ŻE MUSI BYĆ COŚ ZE MNĄ NIE TAK, SKORO LUBIĘ SEKS I NIE POTRZEBUJĘ DO OSIĄGNIĘCIA SATYSFAKCJI GŁĘBOKIEJ RELACJI EMOCJONALNEJ.
ZAKŁADAM, ŻE DO CIEBIE TEŻ TRAFIAJĄ KOBIETY Z ODWIECZNYM PYTANIEM: „CO JEST ZE MNĄ NIE TAK, SKORO… ?” I TU PEWNIE MOŻNA WSTAWIĆ DOWOLNE ZAKOŃCZENIE:
- MASTURBUJĘ SIĘ,
- FANTAZJUJĘ,
- ROZWAŻAM OTWARCIE ZWIĄZKU…
MARTA NIEDŹWIECKA: Hola, hola, o jakim otwieraniu związku mówimy?! Zacznijmy od kobiet, które potrzebują omówić ze mną, jako ich terapeutką, sytuację, w której masturbują się, fantazjując o kimś innym niż ich partner. Mogą to być również fantazje dotyczące postaci tak niezagrażającej ich związkowi jak aktor czy piosenkarka. Czasem to w ogóle jest pytanie o to, czy sam fakt uprawiania masturbacji, gdy jest się w monogamicznym związku, jest w porządku.
Moje doświadczenie z gabinetu jest takie (a zaznaczam, że najczęściej trafiają do mnie tak zwane „normalne”, czy też „poprawnie socjalizowane” Polki żyjące w hetero-mono relacjach, posiadające dzieci), że „puścić się” w przypadku takiej kobiety niejednokrotnie oznacza właśnie danie sobie zgody na to, żeby masturbować się, myśląc o kimś innym niż mąż. I to może być taka zmiana paradygmatu w jej myśleniu o seksualnej przyjemności, że okazuje się, że żaden dziki seks nie da jej tyle, ile pozwolenie sobie samej na decydowanie o własnym ciele i orgazmie.
KR-CH: TO POWIEDZ MI, CZYM DLA CIEBIE JEST PUSZCZALSTWO. CO DLA CIEBIE ZNACZY „PUŚCIĆ SIĘ”?
MN: „Świadome puszczenie się” to dla mnie rozbrojenie konstruktu kulturowego, w który jesteśmy od małego wmontowywane, a na który składają się następujące przeciwstawione sobie ramy pojęciowe: święta matka-karmicielka-Polka-czysta-umęczona-monogamiczna versus wywłoka-szmata-puszczalska-bezdzietna. Czyli kulturowo mamy dwa wzorce kobiecości wytyczające idealną opozycję. Nie ma nic pośrodku, dlatego kobiety, które chcą żyć „normalnie”, tak bardzo boją się stracić pozycję w świecie przyzwoitości. Bo jak z tego obszaru wypadną, to jedyną alternatywą jest dziwka. Z drugiej strony te, które zmagają się z jakimiś wyzwaniami – nieheteroseksualną orientacją czy akceptacją swojego pożądania – od początku nie mają wstępu do świata przyzwoitości. Taki układ generuje nieprawdopodobne napięcie. Co ciekawe, nie tylko w kobietach. Bo mężczyźni też mają swój żeński aspekt, w Polsce kompletnie wyparty i upokorzony. Czyli każda płeć kulturowa musi się przejrzeć w obrazie żeńskości, który obowiązuje w danej kulturze. A on u nas raczej przypomina karykaturę niż dzieło renesansowego mistrza. Ma dwa wymiary, co sprowadza każdą refleksję do określania cech obu grup oraz zastanawiania się, czy należymy do szmat, czy matek.
Według mnie tylko wypięcie się z tego konstruktu może przywrócić kobiecie autonomię wobec własnego ciała, umożliwić jej wyjście z tej niewoli kulturowej i biowładzy. Poza tym, gdy kobieta świadomie i w zgodzie ze sobą „puści się”, cokolwiek to dla niej oznacza, testując własne granice i preferencje, może bez poczucia utraty uznać: „OK, już wiem o sobie, że jestem stworzona do monogamicznej relacji, nie kręcą mnie eksperymenty ani przebieranki, najlepszy seks mam z własnym partnerem pod kołdrą i nikomu nic do tego. Nie zamierzam się tego wstydzić”. Ale uznaje to ŚWIADOMIE, bo tego się o sobie dowiedziała, a nie dlatego, że ktoś jej każe realizować seksualny potencjał w dany sposób: mama, tata, ksiądz, kultura – to jest ogromna różnica!
Widzę też, że kobiety, które decydują się „mentalnie puszczać”, czyli na przykład decydują o sobie, wiedzą i umieją powiedzieć bez poczucia wstydu, co je podnieca, o czym fantazjują, tym samym biorąc odpowiedzialność za własną seksualność, fantastycznie impregnują się na _slut-shaming_! Nie twierdzę, że są niezniszczalne, bo to nieprawda, zawsze da się kogoś zranić i upokorzyć, zwłaszcza w kontekście seksualności, ale są w stanie stawiać czoła atakom.
Zauważ, że często najsroższymi krytyczkami życia kobiet są niestety ich matki, na przykład przez komentowanie faktu, że córka spotyka się z kolejnym partnerem, nie zakłada rodziny czy ubiera się w konkretny sposób. Gdy kobieta potrafi powiedzieć własnej matce: „To już nie jest twoja sprawa”, tak naprawdę stawia czoła właśnie slut-shamingowi w najczystszej postaci, i to ze strony bliskiej osoby. Takie postawienie granicy jest naprawdę trudne!
Niestety określeniem „puszczalska” szafują zarówno mężczyźni, jak i kobiety wobec innych kobiet.
KR-CH: TAK. JA ZAWSZE NAZYWAŁAM JE AMBASADORKAMI PATRIARCHATU. WIDZĘ W NICH KOBIETY, KTÓRE OCENIAJĄC W TEN SPOSÓB INNE I STAWIAJĄC SIĘ JEDNOCZEŚNIE W OPOZYCJI DO NICH, POKAZUJĄ ŚWIATU, ŻE MAJĄ TEN PATRIARCHALNY PODZIAŁ „ŚWIĘTA I LADACZNICA” GŁĘBOKO ZINTERNALIZOWANY. A PONIEWAŻ WIEDZĄ, CO SPOTYKA „LADACZNICE”, TO ODCINAJĄ SIĘ OD NICH I SĄ PRZEKONANE, ŻE CHRONIĄ SIĘ PRZED ZGWAŁCENIEM, BO „PORZĄDNYM KOBIETOM” NIE DZIEJĄ SIĘ TAKIE RZECZY…
MN: To też, ale jednocześnie jest to „oznaczenie się” – jeśli wracamy do tej dychotomii święta vs dziwka. Zaznaczają, że są inne niż te „brudne”; są „czyste” i „porządne” – „lepsze” . Czyli „jestem lepsza od ciebie, kobieto, która padłaś ofiarą gwałtu, i tak się zaprezentuję światu”. Ambasadorki czy też strażniczki patriarchatu czują, że dzięki odcięciu się od „zepsutych” kobiet są chronione, mają immunitet w zamian za oddaną służbę Męskiemu Władcy.
Inna kwestia to potencjalna obawa tych „porządnych kobiet” o swoich partnerów, którzy, a nuż, będą się oglądali za wydekoltowanymi singielkami. Wiesz, nie lubimy patrzeć na ptaki na wolności, gdy same siedzimy w klatce. Zwłaszcza gdy ta klatka nas tak naprawdę uwiera.
KR-CH: NO DOBRZE, A CO Z TYMI KOBIETAMI, KTÓRE ROZUMIEJĄ, ŻE PRZEMOC SEKSUALNA MOŻE SPOTKAĆ KAŻDĄ Z NAS: TĄ ROZWIĄZŁĄ I NIE, BRZYDKĄ I ŁADNĄ, STARĄ I MŁODĄ; SAME ŻYJĄ ŚWIADOMIE W SZCZĘŚLIWYCH MONOGAMICZNYCH RELACJACH, A I TAK OCENIAJĄ KOBIETY ŻYJĄCE PO SWOJEMU, ZAMIAST PO PROSTU STWIERDZIĆ: „OK, TY MASZ TAK, JA MAM INACZEJ I CZEŚĆ”?
MN: Według mnie to jest opowieść o jakimś ugruntowaniu tej monogamicznej kobiety w jej relacji z partnerem i z samą sobą. Bo jeśli jej świat ma chwiejne podstawy, jej poczucie własnej wartości oraz sprawczości jest mierne, jeśli w tej relacji tak naprawdę kurki trzyma mężczyzna i to on wszystkim zarządza, to ona faktycznie będzie się obawiała każdej atrakcyjnej kobiety w ich otoczeniu. Będzie chciała skontrolować, a nawet ograniczyć wszelkie działania innych kobiet, które pojawiają się na horyzoncie, żeby przypadkiem któraś z nich nie wpadła jak meteor między nią i partnera. Zatem to tak naprawdę jest pytanie o jakość tej monogamicznej relacji. Czy ta kobieta czuje się traktowana podmiotowo i po partnersku? Czy uważa się za autonomiczną jednostkę mimo bycia w relacji? Czy ma poczucie własnej wartości i godności? Bo jeśli nie, to dla niej zdrada jest czymś, co zmiecie całą jej rzeczywistość społeczno-emocjonalną z powierzchni ziemi. Dla niej to będzie prawdziwa katastrofa.
Co gorsza, te często nieuświadomione obawy kobiet i idące za nimi ataki na inne kobiety konstytuują i utrzymują w dobrym zdrowiu bardzo wiele norm patriarchalnych, które są przecież skrajnie opresyjne wobec nas! Zatem często to kobiety tworzą więzienie z norm społecznych dla swoich przyjaciółek, sióstr i córek. I chyba to jest w naszej rozmowie najsmutniejsze.Zajrzyj do środka i nie oceniaj tego, co tam znajdziesz
ROZMOWA Z ALEKSANDRĄ JÓZEFOWSKĄ, edukatorką seksualną, trenerką i psychoterapeutką. Założyła grupę edukatorów seksualnych Ponton przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i koordynowała jej pracę przez szesnaście lat. Prowadzi warsztaty z zakresu umiejętności psychospołecznych i edukacji psychoseksualnej dla młodzieży i dorosłych. Jako psychoterapeutka współpracuje między innymi z Bliskim Miejscem w Warszawie.
KAMILA RACZYŃSKA-CHOMYN: PRZEPROWADZIŁAM JUŻ KILKA ROZMÓW Z TERAPEUTKAMI I SEKSUOLOŻKAMI I CORAZ BARDZIEJ PRZEKONUJĘ SIĘ, ŻE PODSTAWOWY PROBLEM, BEZ WZGLĘDU NA WIEK, JEST TAKI, ŻE CIĄGLE ZADAJEMY SOBIE PYTANIE: „CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?!”. PORÓWNUJEMY SIĘ Z INNYMI, WSZYSTKO JEDNO, CZY MAMY TRZYNAŚCIE LAT I ZASTANAWIAMY SIĘ CZEMU INNE KOLEŻANKI MAJĄ JUŻ OKRES, A MY NIE; DWADZIEŚCIA TRZY LATA I ZESTAWIAMY SWOJE ŻYCIE EROTYCZNE Z ŻYCIEM INNYCH; CZY TRZYDZIEŚCI TRZY LATA I PORÓWNUJEMY NASZ ZWIĄZEK I POMYSŁ NA DOROSŁOŚĆ Z POMYSŁAMI INNYCH KOBIET. I Z JAKIEGOŚ POWODU NIE UMIEMY POWIEDZIEĆ: „WIDZĘ, ŻE TY MASZ TAK, JA MAM INACZEJ, TO CIEKAWE, OPOWIEDZ MI O TYM”, TYLKO OD RAZU OKOPUJEMY SIĘ NA SWOJEJ POZYCJI. Z TEGO SIĘ NIE WYRASTA? DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Polecam fragment drugiego sezonu serialu Sex Education, gdy bohaterki próbują się porozumieć i okazuje się, że jedyne, co mają wspólnego, to… #spoilerallert.
2.
Gaslighting – forma psychologicznej manipulacji, w której osoba lub grupa osób umyślnie tworzy w osądzie ofiary wątpliwości wobec własnej pamięci czy percepcji, często wywołując u niej dysonans poznawczy i inne stany, takie jak niskie poczucie własnej wartości (zob. https://bit.ly/2G9ZfUg, dostęp: 28.10.2020).
3.
Polecam wystąpienie Stelli O’Malley w TEDx Talk: We Need to Talk about Slut-Shaming Among Teenagers, youtube.com, https://bit.ly/2GPWg3I, dostęp: 29.10.2020.
4.
Przemoc wobec kobiet. Badanie na poziomie Unii Europejskiej, europa.eu, https://bit.ly/35Oxh9e, dostęp: 29.10.2020.
5.
„Where it's wrong to call a girl a skank for showing off her tits, ass, and camel toe in public; but a man is automatically pervert, a creep, or a potential rapist for getting a public erection after being aroused by previously mentioned skank. Many feminists dislike slut-shaming because they think it's demeaning and degrading to the slutty girls but apparently sucking lots of dick, porking lots of guys or passing lots of nudes and porn somehow isn't”. Zob. slut-shaming, urbandictionary.com, https://bit.ly/3fA0VDz, dostęp: 25.11.2020. Przekład własny.
6.
„Guy: Damn, that girl is so desperate for attention that she'll blow anyone in school. What a ho. Feminist: Hey, don’t be slut shaming and calling that poor girl a ho just because she sucks dick to get attention or try and act cool. It’s her right as a female to suck a lot of dick and pass herpes all over school if she wants”. Tamże.
7.
Zob. Łukasz Kotkowski, Ważne rozstrzygnięcie w Wielkiej Brytanii – revenge porn jest przestępstwem, spidersweb.pl, https://bit.ly/31TIkwU, dostęp: 29.10.2020.
8.
Murder of Bianca Devins, wikipedia.org, https://bit.ly/2TEVObm, dostęp: 30.10.2020.
9.
Catherine Blackledge, Wagina. Kobieca seksualność w historii kultury, tłum. K. Bartuzi, Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, polityka.pl, https://bit.ly/3oFFjZY, dostęp: 11.12.2020.
10.
Zob. Mówią o niej „pani od cipek”. Gdy pojawił się „Spis Zdzir”, pokazała, jak naprawdę może wyglądać kobiecy seks, noizz.pl, https://bit.ly/2TEv1fe, dostęp: 30.10.2020.
11.
Korwin-Mikke o małżeńskich zdradach: Nie wolno marnować plemników, fakt.pl, https://bit.ly/2HRPGtP, dostęp: 30.10.2020.