- W empik go
Halny - ebook
Halny - ebook
Opowiadania zebrane w tomie „Halny” („Nowohucka kolęda”, „Królowa” i „Halny”) łączy miejsce akcji – Nowa Huta - i środowisko bohaterów. To gangsterzy, dilerzy narkotyków, nieudani muzycy po wyrokach za spowodowanie po pijanemu śmierci kilku osób. Jak napisał Jarosław Rojek, autor blurba, bohaterowie Jarka „snują eposy o skurwionych superbohaterach, rycerskie romanse bez szczęśliwego zakończenia, moralitety bez rozgrzeszającego morału”. Ich wewnętrzne monologi są prawdziwe, także za sprawą języka, brutalnego, wulgarnego, o mocnym, miejscami rapowym rytmie.
„Halny” jest portretem miasta, chociaż nie tego kulturalnego, ani nawet tego znanego turystom. Nie chodzi tu też o historię czy np. topografię. Igor Jarek z wielkim talentem portretuje mieszańców. Tych, którzy z Krakowem Miastem Literatury UNESCO nie mają nic wspólnego, bo jak zauważył Jarosław Rojek, ”Huta z opowiadań Jarka to id wielkiego miasta, jego ciemna strona, rezerwuar wszystkiego, co najgorsze, co nie znosi dziennego światła”.
Z recenzji Jacka Świądra w “Książkach. Magazynie do Czytania””
“Igor Jarek ma 30 lat zasób słów Pilcha i wyobraźnie Żadana. […] Czym ona [książka Halny] jest? Yo opowiadanie, proza poetycka, strumień świadomości, opera, reportaż, a troche też scenariusz kina akcji. Zacierają się granice i nie ma to znaczenia, bo Jarek tworzy cały świat, a nie ksiązkę w jakimś tam gatunku”.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66599-10-9 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(...)
Znowu z minutę siedzimy cicho. W końcu ten, co mnie poczęstował, powtarza, że wszystko przez ten wiatr.
Naćpany jakiś czy co? A może jest z tych pojebanych?
Policyjnej roboty uczyłem się w interwencji, gada, wpatrując się w jakiegoś ptaka, co próbuje lecieć do przodu, ale jak zawieszony na sznurku macha tylko skrzydłami...
A ja już wiem, że tak...
...że skurwiel jest z gatunku tych pojebanych gliniarzy, co to zanim zgarną człowieka, muszą się wpierw wygadać.
Październik i listopad, ciągnie ten pojeb, jak z gór schodził halny, to były dla nas najbardziej pracowite miesiące. Najwięcej kłótni, pobić, morderstw,
a zwłaszcza samobójstw, bo ten wiatr ma to do
siebie, że...
...pierdoli ludziom we łbach, kończy jego kolega.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------fot. Judyta Sosna
Igor Jarek debiutował w 2008 roku jako dziewiętnastolatek, laureat konkursu im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, tomikiem wierszy Różyczka. Wydał też zbiór Białaczka. Wiersze publikuje również w „Odrze”, „Śląsku”, „Opcjach”, „Portrecie”, „Arkadii”, „Gazecie Wyborczej”, „Zeszytach Poetyckich”.
Wraz z żoną, graficzką Judytą Sosną, stworzył trzy komiksy wydane przez Kulturę Gniewu: Słowacki, Spodouści i Czarna Studnia. W „Dialogu” opublikował dramat Glück Auf! i monodram Królowa.
Nie ukończył nauki w liceum. Do 2010 roku utrzymywał się z prac dorywczych, pracował też w Wielkiej Brytanii, przez kilka lat był górnikiem w KWK „Staszic”. Mieszka w Nowej Hucie z żoną i córką Igą.
.
Chciałbym wierzyć, że takiej Nowej Huty, jaką opisuje Igor Jarek, już nie ma – a może nawet nigdy nie było, może jest ona wyłącznie koszmarną projekcją lęków mieszczańskiego, artystowskiego, tradycjonalistycznego Krakowa. Ale cóż, czasem przypomina mi ona o swoim istnieniu, gdy wpadam na pędzący przez osiedle oddział szturmowy kiboli w kominiarkach i z maczetami albo gdy o szóstej rano budzą mnie policjanci wywalający drzwi u sąsiada, który, jak się okazuje, trzymał na chacie dobrych parę kilo koksu.
Huta z opowiadań Jarka to id wielkiego miasta, jego ciemna strona, rezerwuar wszystkiego, co najgorsze, co nie znosi dziennego światła. Ktoś mógłby powiedzieć, że Jarek po prostu pogrywa sobie z narracyjnymi kliszami kryminalnej pulpy, że nęci czytelnika występną urodą nowelistycznego bluzgu o ludzkim upadku – ale nie może być inaczej, bo taka Nowa Huta dochodzi do głosu w nawijce sztywnych chłopaków, którzy na ciężkim kacu (często odpluwając gęstą flegmą, kaszląc przy zaciąganiu się wysępionym fajkiem, przerywając sobie na głębszy łyk ciepławego browara) snują eposy o skurwionych superbohaterach, rycerskie romanse bez szczęśliwego zakończenia, moralitety bez rozgrzeszającego morału, których sens da się streścić, odmieniając jedno tylko, bardzo krakowskie słowo: kto się bardziej nadupcył, kto komu wdupcył, ile udało się zadupcyć i czy ktoś sobie podupcył. Nie podoba się? To wydupcać.
Przemysław Rojek
.