Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
Wydawnictwo:
Data wydania:
12 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,99

Inna rozkosz - ebook

Pierwsza na polskim rynku książka, która wprowadza w świat BDSM i jego historię.

Autorzy przeprowadzili ponad sto wywiadów z osobami skupionymi wokół sceny BDSM. Książka zawiera opisy praktyk oraz obszerne cytaty dotyczące dominacji i uległości. Wyjaśnia, na czym polega kontrakt D&P i dlaczego tak istotna jest wyobraźnia i rozróżnienie technik (kary cielesne, wiązanie, klapsy, chłosta, intensywna stymulacja). Autorzy przedstawiają metody indywidualizacji ciała (gorsety, tatuaże, piercing, skaryfikacja) oraz opisują pragnienia jakie w nas tkwią (fetyszyzm, przebieranki, balansowanie na granicy płci, „złoty deszcz”).

Książka pokazuje, że D&P to nie tylko zbiór praktyk, ale styl życia preferowany przez wiele osób.

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8382-003-3
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania i dedykacje

Książkę tę dedy­ku­jemy pamięci poety Jud­sona Jerome’a, któ­rego zami­ło­wa­nie do szcze­ro­ści inspi­ro­wało nas i kie­ro­wało nami od samego początku.

W Rus­sellu Gale­nie mie­li­śmy szczę­ście zna­leźć nie tylko agenta lite­rac­kiego i kry­tyka, ale też men­tora i przy­ja­ciela. Jeste­śmy wdzięczni naszemu wydawcy Pete­rowi Gether­sowi za wizję, poświę­ce­nie i odwagę. A także Sha­ryn Rosen­blum za lojalne wspar­cie.

Szcze­gólne podzię­ko­wa­nia należą się NP, o któ­rego cięż­kiej pracy i ogrom­nym wkła­dzie w ten pro­jekt wie­dzą jedy­nie auto­rzy, jak rów­nież Gari­so­nowi Kauf­ma­nowi, dzięki któ­remu tekst jest dużo bar­dziej war­to­ściowy. Nie obe­szli­by­śmy się bez eks­per­tyz medycz­nych i przy­jaźni dr. Roberta H. Nigh­tin­gale’a. Dzię­ku­jemy też za ogromne wspar­cie Migu­elowi Gar­cii.

Książka ta powstała w wyniku współ­pracy trójki bli­skich przy­ja­ciół, któ­rzy od samego początku cie­szyli się entu­zja­stycz­nym wspar­ciem dużej grupy zna­jo­mych, two­rzą­cych naszą posze­rzoną rodzinę. Nie możemy wymie­nić wszyst­kich, musimy jed­nak wyróż­nić Johna Gal­lanta, Bruce’a Bawera, Chrisa Daven­porta, Jaya Rig­gsa, Helen Jacobs, Berné Polia­koff i Berl Boy­kin, któ­rzy wspie­rali nas lojal­no­ścią i miło­ścią.

Choć nie możemy podzię­ko­wać im indy­wi­du­al­nie, wiele zawdzię­czamy pomocy pro­fe­sjo­na­li­stów oraz akty­wi­stów, któ­rzy wspie­rali nasz pro­jekt. Szcze­gól­nie pra­gniemy podzię­ko­wać Wil­lia­mowi Hen­ki­nowi, Howar­dowi i Mar­cie Lewi­som, Roge­rowi Peo, Faki­rowi Musa­fa­rowi, Robi­nowi Youn­gowi, Tho­ma­sowi Gram­sta­dowi oraz Marie-Con­stance.Nota dotycząca wywiadów i imion

_Inna roz­kosz_ zawiera obszerne cytaty doty­czące domi­na­cji¹ i ule­gło­ści oraz syl­wetki osób oparte na ponad stu pogłę­bio­nych wywia­dach z uczest­ni­kami Sceny² oraz spe­cja­li­stami. Prze­pro­wa­dzi­li­śmy je od wio­sny 1991 do wio­sny 1993 roku. Osoby udzie­la­jące nam wywia­dów były bar­dzo otwarte i chęt­nie udzie­lały infor­ma­cji, siłą rze­czy więc wiele spo­śród roz­mów doty­czyło nie tylko głów­nego tematu książki. Zre­da­go­wa­li­śmy i skró­ci­li­śmy wywiady tak, aby zacho­wać wszyst­kie wypo­wie­dzi i jed­no­cze­śnie nie prze­dłu­żać książki w nie­skoń­czo­ność.

Każdy z naszych roz­mów­ców mógł poja­wić się pod praw­dzi­wym imie­niem lub pod pseu­do­ni­mem. Więk­szość, z oczy­wi­stych wzglę­dów, wybrała tę drugą moż­li­wość. Nie­któ­rzy jed­nak poja­wiają się pod praw­dzi­wymi imio­nami. Są to zarówno osoby, które już są znane publicz­nie z zain­te­re­so­wa­nia BDSM (_bon­dage_, dys­cy­pliną, domi­na­cją, ule­gło­ścią, sady­zmem, maso­chi­zmem³), jak i te, które zde­cy­do­wały wyko­rzy­stać _Inną roz­kosz_ jako oka­zję do swo­istego coming outu.Zastrzeżenia

Niniej­sza książka poświę­cona jest wysoce kon­tro­wer­syj­nym oraz ryzy­kow­nym aktyw­no­ściom sek­su­al­nym. CZY­TEL­NICY NIE POWINNI PRÓ­BO­WAĆ ŻAD­NYCH Z CZYN­NO­ŚCI W NIEJ OPI­SA­NYCH. Ani auto­rzy książki, ani ich roz­mówcy, ani wydawcy nie biorą na sie­bie odpo­wie­dzial­no­ści za zasto­so­wa­nie, pra­wi­dłowe lub błędne, opi­sa­nych w niej prak­tyk.

Z wypo­wie­dzi naszych roz­mów­ców jasno wynika, że zwo­len­nicy BDSM dosko­nale zdają sobie sprawę z zagro­żeń zwią­za­nych z aktyw­no­ściami, które podej­mują, sta­rają się prze­wi­dy­wać i rozu­mieć zagro­że­nia i – co naj­istot­niej­sze – ich uni­kać. Auto­rzy zamie­ścili w poszcze­gól­nych roz­dzia­łach jedy­nie pod­sta­wowe i nie­pełne ostrze­że­nia, które mają na celu przy­po­mnie­nie czy­tel­ni­kom i czy­tel­nicz­kom, z jak poważ­nymi zagro­że­niami dla zdro­wia mogą mieć do czy­nie­nia.

Zwo­len­nicy BDSM wpro­wa­dzili realne i nie­pod­le­ga­jące dys­ku­sji roz­róż­nie­nie pomię­dzy dobro­wol­nym (kon­sen­su­al­nym⁴) aktem, do któ­rego docho­dzi pomię­dzy doro­słymi part­ne­rami, mają­cym na celu przy­nie­sie­nie obo­pól­nej przy­jem­no­ści, oraz wszel­kimi aktami prze­mocy. Zmu­sza­nie nie­chęt­nego part­nera do jakiej­kol­wiek formy aktyw­no­ści sek­su­al­nej jest zacho­wa­niem nie­mo­ral­nym, narzu­ca­nie jej wzbra­nia­ją­cemu się part­ne­rowi (lub komu­kol­wiek, kto nie jest zdolny wyra­zić zgod­nej z pra­wem akcep­ta­cji) jest prze­stęp­stwem. Co wię­cej, prawo różni się w zależ­no­ści od stanu i kraju – część z opi­sa­nych w książce aktyw­no­ści stoi w sprzecz­no­ści z jurys­dyk­cją nie­któ­rych z nich.Roz­dział pierw­szy

Wprowadzenie

Aby zro­zu­mieć nie­co­dzienne formy sek­su­al­no­ści BDSM, takie jak mię­dzy innymi domi­na­cja i ule­głość (D/s), naj­pierw trzeba odpo­wie­dzieć sobie na pyta­nie, czym jest norma. Jeżeli uznamy, że jedyną funk­cją seksu jest repro­duk­cja, a jedy­nym powo­dem, dla któ­rego męż­czy­zna i kobieta anga­żują się w akt sek­su­alny, jest pra­gnie­nie stwo­rze­nie nowego życia, wtedy za nor­malny uznać możemy jedy­nie sto­su­nek heterosek­su­alny. Mastur­ba­cja, seks oralny, a nawet anty­kon­cep­cja już takie nie będą. To, czy akt sek­su­alny ma na celu repro­duk­cję, sta­no­wiło wik­to­riań­skie kry­te­rium nor­mal­no­ści. Wiele spo­śród praw defi­niu­ją­cych karalne zacho­wa­nia sek­su­alne w dal­szym ciągu opiera się zresztą na tym modelu. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak ludzie od zawsze pra­gnęli seksu nie tylko po to, by mieć dzieci, ale rów­nież po to, aby doświad­czyć przy­jem­no­ści czy po pro­stu zado­wo­le­nia.

_Poję­cie nor­mal­no­ści pozba­wione jest zna­cze­nia w odnie­sie­niu do sek­su­al­no­ści. Korzy­sta się z niego, czę­sto prze­ciw­sta­wia­jąc je temu, co nie­nor­malne, i war­to­ściu­jąc w ten spo­sób, co jest „złe”, a co „dobre”. Tera­peuci sek­su­alni zga­dzają się jed­nak, że akcep­to­walne jest wszystko, do czego docho­dzi za obo­pólną zgodą part­ne­rów i co nie wyrzą­dza nikomu krzywdy._

HOWARD i MAR­THA LEWIS

Wycho­dzimy z zało­że­nia, że upra­wia­nie seksu dla przy­jem­no­ści jest nor­malną ludzką skłon­no­ścią i jest akcep­to­walne wów­czas, gdy daje satys­fak­cję obu part­ne­rom. Zgod­nie z taką per­spek­tywą BDSM sta­nowi – po pro­stu – „inną” formę miło­ści.

Niniej­sza książka sku­pia się przede wszyst­kim na oso­bach hete­ro­sek­su­al­nych, ale wyłącz­nie dla­tego, że jest ich wię­cej zarówno w całej ludz­kiej popu­la­cji, jak i w śro­do­wi­sku BDSM. Nie­za­leż­nie od tego geje, les­bijki, osoby bisek­su­alne i trans­pł­ciowe są waż­nym i żywot­nym ele­men­tem wspól­not BDSM. Nie do prze­ce­nie­nia jest też ich pio­nier­ska rola w roz­po­wszech­nia­niu wia­ry­god­nych infor­ma­cji i zasad bez­pie­czeń­stwa.

Korzy­stamy z kate­go­rii BDSM do opi­sa­nia ero­tycz­nych aktyw­no­ści zna­nych powszech­nie pod nazwą sado­ma­so­chi­zmu (S/M) lub _bon­dage and disci­pline_ (B&D), lub domi­na­cji i ule­gło­ści (D/s)⁵. Jako że wielu spo­śród naszych roz­mów­ców dążyło do wyraź­nego roz­róż­nie­nia tych trzech kate­go­rii, sta­ra­li­śmy się usza­no­wać ich decy­zje zarówno w cyto­wa­nych wypo­wie­dziach, jak i w wyko­rzy­sty­wa­nej przez nas ter­mi­no­lo­gii. W rze­czy­wi­sto­ści moż­li­wość stwo­rze­nia powszech­nie akcep­to­wal­nej defi­ni­cji sado­ma­so­chi­zmu lub BDSM wydaje się dys­ku­syjna (patrz: roz­dział trzeci, „Abe­ca­dło BDSM”).

Nie­wiele zacho­wań sek­su­al­nych, na które obie uczest­ni­czące strony wyra­żają zgodę, budzi takie potę­pie­nie jak BDSM. Nie­do­bór sen­sow­nych i pozba­wio­nych uprze­dzeń infor­ma­cji doty­czą­cych BDSM skut­kuje ist­nie­niem wielu prze­ry­so­wa­nych i nega­tyw­nych ste­reo­ty­pów. Na przy­kład dominy przed­sta­wiane są zazwy­czaj jako nisz­czy­cielki męż­czyzn – połą­cze­nie mitycz­nej cza­ro­dziejki Kirke i lubież­nej Mar­lene Die­trich w _Błę­kit­nym aniele –_ pra­gnące wyka­stro­wać męż­czyzn. Z kolei ule­głe kobiety przed­sta­wiane są jako neu­ro­tyczne, auto­de­struk­cyjne ofiary. Samo słowo _sady­sta_ przy­wo­dzi na myśl obrazy bru­tal­nych prze­stępstw doko­ny­wa­nych na bez­bron­nych ofia­rach. Gdy seryjni mor­dercy tacy jak Ted Bundy ogła­szają, że na ich czyny wpływ miała sado­ma­so­chi­styczna por­no­gra­fia, więk­szość ludzi, nie­za­leż­nie od wykształ­ce­nia, gotowa jest uznać, że tego typu zacho­wa­nia sek­su­alne są cha­rak­te­ry­styczne dla socjo­pa­tów. Czy nie­któ­rzy sado­ma­so­chi­ści dopusz­czają się bru­tal­nych prze­stępstw? Bez wąt­pie­nia. Podob­nie rzecz ma się z bogo­boj­nymi chrze­ści­ja­nami. Sado­ma­so­chi­ści padają ofia­rami tych samych sła­bo­ści co zwy­kli ludzie, ponie­waż są _zwy­kłymi_ ludźmi.

CZYM JEST SADOMASOCHIZM… NAPRAWDĘ?

Dla aktyw­nych entu­zja­stów BDSM sado­ma­so­chizm sta­nowi prze­my­ślaną i kon­tro­lo­waną formę wyrazu doro­słej sek­su­al­no­ści, która opiera się na inten­syw­nym poczu­ciu intym­no­ści i goto­wo­ści otwar­cia się na innych. Ludzie, któ­rzy wypo­wia­dali się na potrzeby niniej­szej książki, po wie­lo­kroć opi­sy­wali wagę gra­ty­fi­ka­cji, jaką przy­nosi im ich wła­sna sek­su­al­ność. Wyja­śniali, dla­czego ero­tyczny pier­cing ma wpływ na wewnętrzną prze­mianę, w jaki spo­sób odczu­wać ból jako przy­jem­ność, a także dla­czego _bon­dage_ (wią­za­nie) może wyzwo­lić pod wzglę­dem psy­cho­lo­gicz­nym. Choć życie pry­watne naszych roz­mów­ców może wyda­wać się nie­co­dzienne, nie są oni jed­no­wy­mia­ro­wymi cho­dzą­cymi sek­su­al­nymi ano­ma­liami. W ich oso­bi­stych aspi­ra­cjach i życiu publicz­nym więk­szość czy­tel­ni­ków znaj­dzie coś, co jest rów­nież ich udzia­łem.

Żyjący w epoce wik­to­riań­skiej badacz Richard von Krafft-Ebing na cześć Mar­kiza de Sade okre­ślił ero­tyczne pra­gnie­nie zada­wa­nia bólu mia­nem „sady­zmu”, potę­pia­jąc przy tym jako per­wer­syjny każdy akt sek­su­alny nie­wio­dący do pro­kre­acji. Na iro­nię zakrawa fakt, że sam de Sade, który, jeśli wie­rzyć jego wła­snym sło­wom, miał raczej nie­wiele doświad­czeń o cha­rak­te­rze sado­ma­so­chi­stycz­nym, stał się sym­bo­lem zacho­wań sek­su­alnych cał­ko­wi­cie nie­zgod­nych z jego wła­snymi poglą­dami. Pisar­stwo Sade’a powstało wszak w obro­nie osta­tecz­nej filo­zo­ficz­nej suwe­ren­no­ści: wol­no­ści zada­wa­nia gwałtu i nisz­cze­nia.

_Sek­su­al­ność, jaką Sade ma na myśli, kłóci się z pra­gnie­niami innych (pra­wie wszyst­kich) ludzi, któ­rzy nie mogą być w niej part­ne­rami, a jedy­nie ofia­rami (…) pod­stawą jego sys­temu jest zane­go­wa­nie part­ne­rów_⁶.

G. BATA­ILLE

Dzi­siej­sza prak­tyka oraz podej­ście do sek­su­al­nej domi­na­cji i ule­gło­ści kon­tra­stują ze sta­no­wi­skiem Sade’a. Opie­rają się przede wszyst­kim na haśle „bez­piecz­nie, świa­do­mie i kon­sen­su­al­nie⁷”. Part­ne­rzy kładą nacisk na równe i szczere poro­zu­mie­nie, na nego­cja­cje i osią­gnię­cie zgody; pod­stawą jest wza­jemne zaufa­nie i sza­cu­nek do ogra­ni­czeń i pre­fe­ren­cji part­nera. De Sade czułby do cze­goś takiego obrzy­dze­nie.

Samotny por­no­graf z Basty­lii nie jest jedy­nym auto­rem, któ­rego sado­ma­so­chi­styczna twór­czość lite­racka mylona była z rze­czy­wi­sto­ścią. Opo­wia­da­nia autor­stwa Leopolda von Sacher-Maso­cha, od któ­rego nazwi­ska wziął się ter­min maso­chizm, Pau­line Réage czy Anne Rice – autorki nowo­cze­snych sado­ma­so­chi­stycz­nych ero­ty­ków – uznaje się, cał­ko­wi­cie błęd­nie, za model rze­czy­wi­stych rela­cji. Podob­nie ma się rzecz z więk­szo­ścią por­no­grafii obej­mu­ją­cej _bon­dage_ i sado­ma­so­chizm, która przed­sta­wia cał­ko­wi­cie odczło­wie­czone postaci i rela­cje, tak mające się do rze­czy­wi­stej prak­tyki BDSM, jak tani film por­no­gra­ficzny do roman­tycz­nej miło­ści. Wszystko to sta­nowi co naj­wy­żej mastur­ba­cyjny spek­takl. Obec­no­ści war­to­ści emo­cjo­nal­nej nie stwier­dzono.

Kul­tura popu­larna prze­peł­niona jest odnie­sie­niami do bicia, wią­za­nia, trans­we­sty­ty­zmu (cross­dres­singu)⁸ i innych form tak zwa­nej per­wer­sji (_kink_), a co za tym idzie – sado­ma­so­chi­sta stał się zarówno obiek­tem spro­śnych żar­tów, jak i roz­koszną mroczną figurą zaka­za­nej zmy­sło­wo­ści. Nie­za­leż­nie od tego, czy to gospo­darz talk-show Arse­nio Hail pyta kobiety zasia­da­jące w stu­diu, czy lubią dosta­wać klapsy, czy też reży­ser Mel Bro­oks wyśmiewa wyma­chu­ją­cych biczami sado­ma­so­chi­stów w _Lęku wyso­ko­ści_, nie­śmiałe odnie­sie­nia do nie­któ­rych aspek­tów domi­na­cji i pod­po­rząd­ko­wa­nia wywo­łują sek­su­alne insy­nu­acje i pod­eks­cy­to­wany chi­chot. Ileż to już razy w ostat­nich latach „spro­śny⁹” seks przy­cią­gał uwagę czy­tel­ni­ków i tele­wi­dzów? Tablo­idy z roz­ko­szą rzu­ciły się na plotki doty­czące akto­rów Cary’ego Granta, Nicka Nolte i Jacka Nichol­sona, gło­szące, że lubią oni dawać kobie­tom klapsy. Książka Madonny _Sex_ zawiera sado­ma­so­chi­styczne obrazy, które stały się dziś nie­mal nie­odzow­nymi ele­men­tami tele­dy­sków.

Od ponad wieku żyjemy w świe­cie kul­tu­ro­wego para­doksu: opisy inte­re­su­ją­cych nas zacho­wań sek­su­al­nych są na tyle pocią­ga­jące, że media odwo­łują się do nich, by wzbu­dzić zain­te­re­so­wa­nie i zwięk­szyć zyski. Jed­no­cze­śnie jed­nak nie rozu­miemy tych zacho­wań i potę­piamy je, postrze­ga­jąc osoby czy­niące z BDSM część swo­jego życia jako ze swej istoty od nas różne, prze­ra­ża­jące i złe.

W niniej­szej książce sta­ramy się poka­zać każdą z oma­wia­nych kon­tro­wer­syj­nych prak­tyk sek­su­al­nych w szer­szym kon­tek­ście rze­czy­wi­stego życia. Przede wszyst­kim jed­nak przed­sta­wiamy zwo­len­ni­ków sek­su­al­nej domi­na­cji, pod­po­rząd­ko­wa­nia czy fety­szy tak, jak _sami_ się widzą: jako kocha­jące i współ­czu­jące jed­nostki, trosz­czące się o przy­jem­ność i zado­wo­le­nie part­nera, anga­żu­jące się w BDSM, aby osią­gnąć obu­stronną satys­fak­cję, jaką prak­tyka ta może przy­nieść. Są to aktywni i sza­no­wani człon­ko­wie spo­łe­czeń­stwa: nasi sąsie­dzi, nasi rodzice, nasi bra­cia i sio­stry, nasi nauczy­ciele i nasi leka­rze, naj­ja­śniej­sze gwiazdy Hol­ly­wood i naj­sym­pa­tycz­niej­szy kasjer w warzyw­niaku, nasi poli­tycy i duchowni.

Książką tą chcemy roz­po­cząć dys­ku­sję o BDSM. Obok pogłę­bio­nych wywia­dów cyto­wać będziemy frag­menty wypo­wie­dzi, które pre­zen­tu­jemy w cało­ści pod koniec tego i kolej­nych roz­dzia­łów. Nasi pierwsi roz­mówcy to:

Dr Ronald Moglia, dyrek­tor pro­gramu stu­diów pody­plo­mo­wych doty­czą­cych ludz­kiej sek­su­al­no­ści na Wydziale Edu­ka­cji Zdro­wot­nej Uni­wer­sy­tetu w Nowym Jorku. Tytuł dok­tor­ski otrzy­mał na uni­wer­sy­te­cie w Tem­ple. Dr Moglia dołą­czył do nowo­jor­skiego pro­gramu stu­diów pody­plo­mo­wych w roku 1979, od 1988 roku zaś jest jego dyrek­torem.

Howard i Mar­tha Lewis, mał­żeń­ski zespół autor­ski sto­jący za licz­nymi publi­ka­cjami doty­czą­cymi ludz­kiej sek­su­al­no­ści. Wydają „Jour­nal of Sex Edu­ca­tion and The­rapy”, „Medi­cal Aspects of Human Sexu­ality”, „Sexu­ality and Disa­bi­lity” i wiele innych cza­so­pism. Są rów­nież głów­nymi admi­ni­stra­to­rami Human Sexu­ality Forums (HSX) w ramach Com­pu­Se­rve Infor­ma­tion Service¹⁰, naj­więk­szej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych inter­ne­to­wej bazy danych i listy dys­ku­syj­nej doty­czą­cej sek­su­al­no­ści.

ENTUZJAŚCI BDSM – DEFINICJA

Mówiąc bar­dzo ogól­nie, w BDSM anga­żują się dwie grupy ludzi. Po pierw­sze ci, któ­rzy fan­ta­zjują na temat BDSM i okre­sowo oraz przy­pad­kowo z nią eks­pe­ry­men­tują. Sta­rają się pod­grzać atmos­ferę w swo­ich kon­wen­cjo­nal­nych pod wzglę­dem sek­su­al­nym związ­kach poprzez zaan­ga­żo­wa­nie w jakąś formę ero­ty­zmu spod znaku BDSM, taką jak klapsy lub odgry­wa­nie ról. Druga grupa to ci, któ­rych pier­wot­nie oraz jed­no­znacz­nie pod­nieca BDSM i któ­rzy aktyw­nie poszu­kują part­ne­rów o podob­nych skłon­no­ściach, a także wspar­cia i moż­li­wo­ści posze­rze­nia wie­dzy. W niniej­szej książce wypo­wia­dają się przede wszyst­kim osoby nale­żące do dru­giej grupy. Więk­szość naszych roz­mów­ców zna­leź­li­śmy poprzez grupy wspar­cia BDSM czy zwią­zane z tym tema­tem publi­ka­cje. Jed­nakże, jak wska­zują nasze bada­nia, więk­szość ludzi odda­ją­cych się aktyw­no­ściom spod znaku BDSM należy raczej do pierw­szej grupy.

Zgod­nie z sza­cun­kami Kin­sey Insti­tute i innych, od pię­ciu do dzie­się­ciu pro­cent doro­słych Ame­ry­ka­nów regu­lar­nie oddaje się takiej bądź innej for­mie BDSM. Liczne raporty doty­czące sek­su­al­no­ści wska­zują, że naj­czę­ściej spo­ty­kane fan­ta­zje wśród doro­słych doty­czą poj­ma­nia lub zdo­by­cia kogoś siłą.

_Zakres wyobra­żeń ero­tycz­nych jest nie­mal nie­ogra­ni­czony… Jedna osoba fan­ta­zjuje o zwie­rzę­tach, inna o gwiaz­dach fil­mo­wych, kolejna o lewa­ty­wach, pie­lu­chach lub wyspach Mórz Połu­dnio­wych… Sty­li­styczne waria­cje fan­ta­zji sek­su­al­nych oddają bogac­two ludz­kiego umy­słu… Więk­szość tera­peu­tów sek­su­al­nych uważa, że każda forma aktyw­no­ści sek­su­al­nej, do któ­rej docho­dzi pomię­dzy dwoj­giem wyra­ża­ją­cych zgodę part­ne­rów i która nie pro­wa­dzi do fizycz­nej szkody, jest nor­malna i akcep­to­walna_¹¹.

MASTERS I JOHN­SON

Mąż i żona odgry­wa­jący pry­wat­nie role zdo­bywcy i pod­bi­tej branki dają wyraz pod­sta­wo­wym pra­gnie­niom sto­ją­cym za BDSM. Ci, któ­rzy unie­ru­cha­miają part­nera, chwy­ta­jąc go za nad­garstki, lub gryzą go w trak­cie aktu miło­snego, rozu­mieją, że silne bodźce mogą posze­rzyć dozna­nia sek­su­alne. Wiele par odda­ją­cych się roz­bu­do­wa­nemu odgry­wa­niu ról nie zdaje sobie sprawy, jak okre­ślana i opi­sy­wana jest tego rodzaju aktyw­ność sek­su­alna ani że może być ona odbie­rana przez innych jako odbie­ga­jąca od normy.

Osoby wpla­ta­jące ele­menty BDSM do swo­jego życia sek­su­al­nego róż­nią się od tych, które same okre­ślają sie­bie jako entu­zja­stów BDSM, samo­świa­do­mo­ścią i stop­niem potrzeby ero­tycz­nej.

ŚWIADOME ZMAGANIA Z BDSM

Przy­wo­dzące na myśl BDSM fan­ta­zje zdają się być udzia­łem więk­szo­ści dzieci, które odgry­wają je w ramach zabaw w kow­bo­jów i Indian czy poli­cjan­tów i zło­dziei. Pomimo że więk­szość ludzi wyra­sta z gier opie­ra­ją­cych się na moty­wie bra­nia w nie­wolę, to aspekt spra­wo­wa­nia kon­troli docho­dzący w nich do głosu sta­nowi pod­stawę ero­tycz­nej hie­rar­chii entu­zja­stów BDSM.

_Dużo myśla­łem na temat wła­snej sek­su­al­no­ści. , że to wszystko było zawsze obecne, pew­nie jest tak zresztą w przy­padku więk­szo­ści ludzi. Pamię­tam, że poje­cha­łem jako przed­szko­lak wraz z grupą na musi­cal Daniela Boone w Cen­tral Parku. W pew­nym momen­cie Daniel Boone zostaje przy­wią­zany do drzewa. Przez dłu­gie tygo­dnie per­so­nel przed­szkola naci­skał, aby dzieci nie przy­no­siły z domu linek do wie­sza­nia pra­nia. Czte­ro­latki bez prze­rwy przy­no­siły je ze sobą i przy­wią­zy­wały się nawza­jem do drzewa z zapa­łem zde­cy­do­wa­nie więk­szym niż ten, który towa­rzy­szył wspi­na­niu po drze­wach czy ukła­da­niu puz­zli. Po jakimś cza­sie zain­te­re­so­wa­nie znik­nęło._

MITCH KES­SLER

Typowy dla zwo­len­ni­ków BDSM sche­mat obej­muje żywe zain­te­re­so­wa­nie jakimś szcze­gól­nym fety­szem lub aktyw­no­ścią we wcze­snym dzie­ciń­stwie; eks­pe­ry­menty, jak choćby fan­ta­zje spod znaku BDSM w trak­cie mastur­ba­cji w okre­sie dora­sta­nia i nasto­let­nio­ści; wresz­cie wypar­cie owych pra­gnień z chwilą wkro­cze­nia w fazę cho­dze­nia na randki. Świa­do­mość bycia odmien­nym pod wzglę­dem ero­tycz­nym staje się z upły­wem czasu coraz bar­dziej doj­mu­jąca i, bar­dzo czę­sto, bole­sna.

_Uro­dzi­łem się na Środ­ko­wym Zacho­dzie, na przed­mie­ściach. dowia­dy­wa­li­śmy się z prasy lub z roz­mów pomię­dzy zna­jo­mymi – ni­gdy jed­nak o czymś tak nie­zwy­kłym jak BDSM. Po tym, jak zda­łem sobie sprawę ze swo­ich zain­te­re­so­wań, natych­miast poja­wiło się pyta­nie: „Co jest ze mną nie tak?”._

JOHN H.

_Wycho­wany zosta­łem jako mor­mon. Dopiero mając jakieś dwa­dzie­ścia lat, pomy­śla­łem, że być może na świe­cie ist­nieje ktoś do mnie podobny. Był to nie tylko pie­czo­ło­wi­cie skry­wany sekret, był to też sekret obar­czony poczu­ciem winy. Cier­pia­łem psy­chicz­nie, czu­łem się zagu­biony. Uwa­ża­łem, że moje pra­gnie­nia są bar­dzo, bar­dzo per­wer­syjne. Udało mi się jed­nak przez lata pozo­sta­wić wiele spo­śród tych doświad­czeń za sobą i gdy patrzę na sie­bie dziś, widzę war­to­ściową, zdolną, uprzejmą i odpo­wie­dzialną osobę._

GENE

Z chwilą osią­gnię­cia doro­sło­ści więk­szość zwo­len­ni­ków BDSM odkrywa, że nie musi już wypie­rać swo­ich potrzeb. Choć nie­któ­rzy nasi roz­mówcy już w mło­dym wieku zna­leźli rozu­mie­ją­cych part­ne­rów lub odkryli, że pra­gną eks­pe­ry­men­to­wać z BDSM, to jed­nak więk­szość zwo­len­ni­ków BDSM wiąże się z nie­ro­zu­mie­ją­cymi ich (i niczego nie­prze­czu­wa­ją­cymi) part­ne­rami, co w dal­szej per­spek­ty­wie pro­wa­dzi czę­sto do poważ­nych pro­ble­mów mał­żeń­skich. Tym samym wielu zwo­len­ni­ków BDSM jest samot­nych, a ich toż­sa­mość sek­su­alna pozo­staje głę­boko ukryta.

_Od dawna zasta­na­wiam się nad swoim zain­te­re­so­wa­niem tymi spra­wami. W oczy­wi­sty spo­sób wyklu­cza to wiele osób jako poten­cjal­nych part­ne­rów. Nie jest to raczej kwe­stia, którą poru­szasz na pierw­szej randce: „A tak przy oka­zji, chodźmy do mnie, pozwolę ci się zwią­zać!”. w momen­cie, gdy zda­łem sobie sprawę ze swo­ich pra­gnień, uświa­do­mi­łem sobie też, że nie chcę prze­żyć życia, wypie­ra­jąc je. Jedną z rze­czy, która zasmuca mnie naj­bar­dziej, jest fakt, że tak wiele osób, zazwy­czaj męż­czyzn, pozo­staje w związ­kach z part­ner­kami w żad­nym stop­niu nie­za­in­te­re­so­wa­nymi BDSM. Wydają się strasz­nie nie­szczę­śliwi. Nie chcę tak żyć._

JOHN H.

Grupy wspar­cia BDSM mnożą się wraz ze wzra­sta­jącą świa­do­mo­ścią Ame­ry­ka­nów, że towa­rzy­stwo i sym­pa­tia ludzi im podob­nych jest na wycią­gnię­cie ręki.

_Sado­ma­so­chi­styczną por­no­gra­fię odkry­łem, mając dwa­dzie­ścia kilka lat. W końcu dosze­dłem do wnio­sku, że skoro pro­du­kuje się takie rze­czy, to nie tylko ja się tym inte­re­suję. Na­dal jed­nak było w tym coś plu­ga­wego. Nie chcia­łem stać się jed­nym z „nich”. Dopiero roz­mowa z innymi ludźmi z grupy wspar­cia BDSM pozwo­liła mi poczuć się swo­bod­nie z tym ele­men­tem mojej sek­su­al­no­ści. Nie byli żad­nymi dzi­wo­lą­gami. Podob­nie jak ja mieli pracę i żony, które ich nie rozu­miały._

JOHN M.

POTRZEBA, KTÓRA NIE ZNIKA

Dla więk­szo­ści doro­słych mają­cych raz na jakiś czas fan­ta­zje spod znaku BDSM odgry­wa­nie ról sta­nowi jeden z kolo­rów na ich sek­su­al­nej pale­cie lub też – jak napi­sał Alex Com­fort w _Rado­ści seksu_¹² – uznają BDSM za ozdobę czy posze­rze­nie gry ero­tycz­nej. Cho­ciaż więk­szość zwo­len­ni­ków BDSM zazwy­czaj uznaje seks zakoń­czony orga­zmem za inte­gralny ele­ment swo­ich spo­tkań, to jed­nak zga­dzają się oni, że sek­su­alna domi­na­cja lub ule­głość (sub­mi­syw­ność, pod­po­rząd­ko­wa­nie) sta­no­wią _klu­czowy_ czyn­nik satys­fak­cjo­nu­ją­cego ero­tycz­nego aktu.

_Sek­su­al­ność i zmy­słowe przy­jem­no­ści od zawsze były dla mnie istotne, zatem BDSM sta­nowi ich logiczne posze­rze­nie… Coś, co Alex Com­fort okre­ślił jako „roz­sma­ko­wa­nie się w sek­sie” (_gou­r­met sex_). Jeśli jestem z kimś, kto nie jest zain­te­re­so­wany BDSM, potra­fię cał­ko­wi­cie zigno­ro­wać te impulsy. Z dru­giej jed­nak strony, do wymiany ener­gii czy też wła­dzy docho­dzi nawet w ramach naj­bar­dziej nie­win­nych miło­snych spo­tkań – zawsze jesteś na górze albo na dole. Być zwią­za­nym i unie­ru­cho­mio­nym albo kogoś unie­ru­cho­mić lub zro­bić to ostrzej niż to konieczne – to wszystko mnie pod­nieca._

LEONARD

Choć BDSM bywa zwy­czaj wyko­rzy­sty­wane jako ele­ment gry wstęp­nej przed kon­wen­cjo­nal­nym sto­sun­kiem sek­su­al­nym, to jed­nak część zwo­len­ni­ków BDSM byłaby raczej gotowa zre­zy­gno­wać z tego ostat­niego, nie­któ­rzy zaś, zwłasz­cza fety­szy­ści, mogą pozo­stać wobec niego obo­jętni.

KTO TO W RZECZYWISTOŚCI ROBI?

_Jestem osobą bar­dzo zadbaną, wykształ­coną i na dobrym sta­no­wi­sku. Obrazy D/s, B&D, S/M, chło­sty czy wią­za­nia w mediach głów­nego nurtu przed­sta­wiają zazwy­czaj zwo­len­ni­ków BDSM jako naćpa­nych zabój­ców, pro­sty­tutki lub dewian­tów. Myślę, że wła­śnie dla­tego więk­szość zwo­len­ni­ków BDSM się nie wychyla. Wyobraź sobie swo­jego leka­rza otwar­cie przy­zna­ją­cego się do skłon­no­ści sady­stycz­nych, jak wypro­wa­dza swą part­nerkę maso­chistkę na spa­cer na smy­czy._

BIFF

Pomimo że nie spo­sób stwo­rzyć pro­filu prze­cięt­nego zwo­len­nika BDSM, to jed­nak więk­szość naszych roz­mów­ców – któ­rych uzna­jemy za repre­zen­ta­tywną próbę samo­świa­do­mych zwo­len­ni­ków BDSM – znaj­duje się w wie­lo­let­nich lub sta­łych związ­kach. Wielu z nich jest rodzi­cami, więk­szość okre­śla się jako osoby mono­ga­miczne. Jed­nak mono­ga­mia spod znaku BDSM jest obra­zo­bur­cza. Może ozna­czać na przy­kład, że dana osoba będzie upra­wiać kon­wen­cjo­nalny seks tylko ze swoim part­ne­rem, pozo­sta­łym aktyw­no­ściom spod znaku BDSM zaś odda­wać się będzie rów­nież z innymi oso­bami.

_ jest mono­ga­miczny w sen­sie, na który sam wpa­dłem – i jestem z niego dumny! Jeste­śmy „mono­ga­miczni, jeżeli cho­dzi o płyny ciała (_body flu­ids_)”. Pomy­śl­cie o ela­stycz­no­ści, jaką daje zasto­so­wa­nie tego jed­nego ogra­ni­cze­nia!_

MR. HAPPY

Więk­szość naszych roz­mów­ców jest reli­gijna. Poza chrze­ści­ja­nami (kato­li­kami oraz sze­ro­kim wachla­rzem wyznań pro­te­stanc­kich, od wyznaw­ców Kościoła Epi­sko­pal­nego i meto­dy­stów po mor­mo­nów i chrze­ści­jań­skich fun­da­men­ta­li­stów) i żydami, roz­ma­wia­li­śmy z wie­loma zwo­len­ni­kami New Age, poga­nami, bud­dy­stami oraz człon­kami mniej­szych grup wyzna­nio­wych. Wielu z nich odczu­wało silny zwią­zek pomię­dzy ducho­wo­ścią i sek­su­al­no­ścią.

_Swoją sek­su­al­ność postrze­gam jako dar od Boga… Moje zain­te­re­so­wa­nie sek­su­al­no­ścią ugrun­to­wane jest w ducho­wo­ści. Czuję silny zwią­zek z sobą samą poprzez sek­su­al­ność. Gdy­bym była artystką, malo­wa­ła­bym i w ten spo­sób wyra­ża­ła­bym swoją ducho­wość. Czuję jed­nak, że moją „formą sztuki”, o ile można tak powie­dzieć, jest sek­su­al­ność._

VIC­TO­RIA

Roz­ma­wia­li­śmy z ludźmi z dwu­dzie­stu trzech sta­nów z każ­dego regionu kraju. Zro­bi­li­śmy wywiady z kil­koma Kana­dyj­czy­kami i jed­nym Euro­pej­czy­kiem. Znaczna więk­szość naszych roz­mów­ców ukoń­czyła stu­dia, domi­nują wśród nich „białe koł­nie­rzyki” (_white col­lars_), drobni przed­się­biorcy i spe­cja­li­ści z wyż­szym wykształ­ce­niem. Naj­bar­dziej praw­do­po­dobne wyja­śnie­nie tej demo­gra­ficz­nej ten­den­cji jest takie, że – po pierw­sze – spo­łeczne zaan­ga­żo­wa­nie w BDSM oraz fety­szyzm wymaga wol­nego czasu oraz środ­ków. Po dru­gie, choć zja­wi­sko sek­su­al­nej domi­na­cji i pod­po­rząd­ko­wa­nia wystę­puje we wszyst­kich kla­sach eko­no­micz­nych, to jed­nak sie­ciowa forma orga­ni­za­cji oraz nacisk kła­dziony na ele­menty edu­ka­cji cha­rak­te­ry­styczny dla sceny BDSM prze­ma­wiają przede wszyst­kim do klasy śred­niej.

Teo­re­tycy sek­su­al­no­ści tra­dy­cyj­nie utrzy­my­wali, że męż­czyźni czę­ściej niż kobiety mają fan­ta­zje sady­styczne, że fety­szyzm sta­nowi feno­men doty­czący wyłącz­nie męż­czyzn, u kobiet zaś czę­ściej niż u męż­czyzn poja­wiają się fan­ta­zje maso­chi­styczne. Trudno zna­leźć dowody, aneg­do­tyczne czy jakie­kol­wiek inne, na popar­cie powyż­szych twier­dzeń. W rze­czy­wi­sto­ści pra­gnący pod­po­rząd­ko­wa­nia męż­czyźni sta­nowią naj­bar­dziej liczną grupę w spo­łecz­no­ściach BDSM.

_Dla­czego otrzy­ma­łam zde­cy­do­wa­nie wię­cej maso­chi­stycz­nych niż sady­stycz­nych fan­ta­zji od męż­czyzn? Sto­su­nek wyno­sił cztery do jed­nego_¹³.

NANCY FRI­DAY

W sub­kul­tu­rze BDSM męż­czyźni są zde­cy­do­wa­nie bar­dziej widoczni od kobiet. Ma to jed­nak zwią­zek z ogól­no­spo­łeczną ten­den­cją, zgod­nie z którą męż­czyźni są sta­ty­stycz­nie bar­dziej skłonni do agre­syw­nego poszu­ki­wa­nia moż­li­wo­ści odby­cia sto­sunku sek­su­al­nego niż kobiety. Wśród naszych roz­mów­ców liczba męż­czyzn i kobiet mają­cych skłon­ność do domi­na­cji jest mniej wię­cej taka sama. Więk­szość z nich czer­pie przy­jem­ność zarówno z bycia w roli domi­nu­ją­cej, jak i w ule­głej.

Wielu naszych roz­mów­ców wresz­cie ape­lo­wało o więk­szą tole­ran­cję dla mniej­szo­ści sek­su­al­nych, bowiem zwo­len­nicy BDSM bywają rów­nie nie­to­le­ran­cyjni wobec zacho­wań sek­su­al­nych odmien­nych od ich wła­snych, co reszta ame­ry­kań­skiego spo­łe­czeń­stwa. Wielu fety­szy­stów klap­sów otwar­cie potę­pia „baty i łań­cu­chy”, fety­szy­ści stóp czują odrazę do sce­na­riu­szy skon­cen­tro­wa­nych wokół bólu, entu­zja­ści lewa­tyw pogar­dzać mogą zwo­len­ni­kami infan­ty­li­za­cji itd. Zwo­len­nicy BDSM są gotowi rów­nie łatwo jak każda inna osoba zaak­cep­to­wać lub odrzu­cić to, co ktoś inny robi w łóżku.

Co wię­cej, pomimo aktu­al­nego „pan­sek­su­al­nego” trendu kła­dą­cego nacisk na jed­ność gejów, les­bi­jek, osób bisek­su­al­nych oraz trans­pł­cio­wych i osób hete­ro­sek­su­al­nych w ramach sceny BDSM (jest on szcze­gól­nie roz­po­wszech­niony we wspól­no­tach w Pół­noc­nej Kali­for­nii i na Wybrzeżu Pół­nocno-Zachod­nim), na­dal cze­kamy na nie­ła­twy sojusz hetero- i niehete­ro­sek­su­al­nych odła­mów sceny BDSM.

GDZIE ZNALEŹĆ TO, CO LUBIĘ?

W niniej­szej książce ogra­ni­czamy się do tych aktyw­no­ści, które obej­mują zmiany rela­cji wła­dzy i które speł­niają stan­dardy wspól­noty BDSM: „bez­piecz­nie, świa­do­mie i kon­sen­su­al­nie”. Nie zaj­mu­jemy się zatem aktyw­no­ściami takimi jak pedo­fi­lia, zoo­fi­lia czy nekro­fi­lia. Skoro dzieci, zwie­rzęta i umarli nie mogą wyra­zić zgod­nej z pra­wem apro­baty na akt sek­su­alny, ze swej istoty do tego rodzaj aktów nie docho­dzi za obo­pólną zgodą. Nie napo­tka­li­śmy wśród naszych roz­mów­ców nikogo, kto wyra­ziłby zain­te­re­so­wa­nie tego rodzaju prak­ty­kami. Pomi­nę­li­śmy też wiele innych nie­co­dzien­nych prak­tyk sek­su­alnych (takich jak ruch swin­ger­sów czy voy­eu­ryzm), ponie­waż nie wiążą się bez­po­śred­nio ze zmianą rela­cji wła­dzy, z defi­ni­cji istot­nego ele­mentu BDSM. Zakła­damy jed­nak, że nie tra­fi­li­śmy na osoby, które pozwo­li­łyby spoj­rzeć na wymie­nione powy­żej aktyw­no­ści z innej per­spek­tywy lub oddają się jesz­cze nie­zna­nym nam aktyw­no­ściom.

DLACZEGO PISZEMY?

Książka ta nie sta­nowi apo­lo­gii sado­ma­so­chi­zmu. Sta­ramy się przyj­mo­wać podej­ście huma­ni­stycz­nego dzien­ni­kar­stwa, a co za tym idzie – naszym celem jest wyja­śnić to, co ludzie robią, dla­czego to robią i co z tego wyno­szą. Wszystko to robimy w duchu otwar­to­ści i empa­tii. Nie jeste­śmy naukow­cami, psy­cho­lo­gami czy socjo­lo­gami. Nie przyj­mu­jemy podej­ścia ilo­ścio­wego, nie rościmy sobie rów­nież prawa do nauko­wej ści­sło­ści. Podej­mu­jemy jed­nak dys­ku­sję z nie­któ­rymi teo­riami przed­sta­wia­ją­cymi hipo­tezy naukowe jako fakty.

Zgło­siło się do nas ponad dwie­ście osób; prze­pro­wa­dze­nie wywia­dów, które zamie­ści­li­śmy w niniej­szej książce, zajęło setki godzin. Nasi roz­mówcy oka­zali się nie­zwy­kli w swej szcze­ro­ści. Co jed­nak być może nawet waż­niej­sze, są oni aktyw­nymi człon­kami swo­ich spo­łecz­no­ści, zado­wo­lo­nymi z doko­ny­wa­nych przez sie­bie wybo­rów. Nie popeł­niają gło­śnych zbrodni. Daleko im do mal­kon­ten­tów poja­wia­ją­cych się w stu­diach kli­nicz­nych.

_… gdy ludzie czują się dobrze z tym, co robią, nie wywo­łuje to zain­te­re­so­wa­nia tera­peu­tów. Dopóki nie zostaje prze­kro­czona gra­nica prze­mocy – np. nie doj­dzie do gwałtu, pedo­fi­lii, lub nie zda­rzą się przy­padki koń­czące się na ostrym dyżu­rze – sprawy nie ma._

HOWARD I MAR­THA LEWIS

Zain­te­re­so­wa­li­śmy się sprawą. Obecny stan wie­dzy czło­wieka o jego wła­snej sek­su­al­no­ści jest tak ubogi, że więk­szość z nas może jedy­nie stać z boku i patrzeć, jak poli­tyczni akty­wi­ści zmie­niają się w samo­zwań­czych straż­ni­ków moral­no­ści i sek­su­al­nej wol­no­ści, narzu­ca­jąc war­to­ści młod­sze od naszych dziad­ków aktom miło­ści star­szym niż zapi­sana histo­ria.

Z pomocą niniej­szej książki chcie­li­by­śmy zde­mi­sty­fi­ko­wać temat, który zbyt długo już prze­sła­nia mgła prze­sta­rza­łych oby­cza­jów i pseu­do­nau­ko­wej reto­ryki. Do dziś praw­dziwe infor­ma­cje doty­czące alter­na­tyw­nych form sek­su­al­no­ści rzadko kiedy dostępne były poza nauko­wymi perio­dy­kami i par­ty­zanc­kimi publi­ka­cjami.

Mamy rów­nież nadzieję doło­żyć naszą cegiełkę do gma­chu wie­dzy na temat tego, co ludzie _naprawdę_ robią za zamknię­tymi drzwiami z ludźmi, któ­rych kochają naj­bar­dziej i któ­rym naj­bar­dziej ufają. Być może _Inna roz­kosz_ otwo­rzy drzwi dal­szym poszu­ki­wa­niom tajem­nicy, piękna i skom­pli­ko­wa­nia ludz­kiego życia w jego odmien­nych prze­ja­wach.

WYWIADY

DR RONALD MOGLIA

Jestem dyrek­to­rem pro­gramu pody­plo­mo­wych stu­diów nad ludzką sek­su­al­no­ścią na Wydziale Edu­ka­cji Zdro­wot­nej na Uni­wer­sy­te­cie w Nowym Jorku. Badamy sado­ma­so­chizm z wielu róż­nych per­spek­tyw: kli­nicz­nej, socjo­lo­gicz­nej, praw­nej, oso­bi­stej i kul­tu­ro­wej. Moi stu­denci zostają spe­cja­li­stami w dzie­dzi­nie sek­su­al­no­ści. Przy­glą­dają się wszyst­kiemu okiem naukowca.

W pro­gra­mie biorą udział wszy­scy chętni – od leka­rzy po stu­den­tów i pra­cow­ni­ków opieki spo­łecz­nej czy psy­cho­lo­gów. Koń­czy się on uzy­ska­niem stop­nia nauko­wego ze szcze­gó­ło­wej dzie­dziny wie­dzy doty­czą­cej ludz­kiej sek­su­al­no­ści. Jego część sta­no­wią bada­nia osób żyją­cych w spo­sób daleki od tra­dy­cyjne uzna­wa­nego. Do tej grupy można zali­czyć ludzi prak­ty­ku­ją­cych D/s, S/M i B&D. Sta­ramy się dowie­dzieć, w jaki spo­sób spo­łe­czeń­stwo szu­flad­kuje takie zacho­wa­nia. Sta­ramy się rów­nież zba­dać, w jaki spo­sób sama jed­nostka je prak­ty­ku­jąca rozu­mie je i szu­flad­kuje. Poja­wiają się, rzecz jasna, silne kon­flikty.

Mamy tu do czy­nie­nia z kla­sycz­nym dyle­ma­tem antro­po­lo­gicz­nym: Ame­ry­ka­nin jedzie na Sri Lankę, bada zacho­wa­nia sek­su­alne tam­tej­szej kul­tury, spi­suje je i wysyła raport. Jest to coś zupeł­nie innego niż roz­mowa z miesz­kań­cem Sri Lanki i zapy­ta­nie go: „Dla­czego te zacho­wa­nia ist­nieją?”. Jedną z wła­ści­wo­ści naszych badań nad pro­ble­ma­tyką BDSM jest to, że patrzymy z zewnątrz. Nie ma w tym nic złego, ale należy połą­czyć to podej­ście z doświad­cze­niami, wie­dzą i defi­ni­cjami osób z wewnątrz. Uzy­sku­jemy to dzięki roz­mo­wom z oso­bami pro­wa­dzą­cymi tego rodzaju styl życia, a także poja­wia­jąc się na zor­ga­ni­zo­wa­nych spo­tka­niach grup takich jak Eulen­spie­gel Society¹⁴ oraz dzięki doświad­cze­niom mię­dzy­kul­tu­ro­wym. Od pię­ciu lat co dwa lata odwie­dzamy Skan­dy­na­wię i sta­ramy się porów­nać człon­ków Eulen­spie­gel z ludźmi nale­żą­cymi do orga­ni­za­cji BDSM w Danii. Są zupeł­nie inni. Eulen­spie­gel zmu­szone jest dzia­łać po cichu, pod­czas gdy ich duń­ski odpo­wied­nik uzna­wany jest za orga­ni­za­cję spo­łeczną i dostaje wspar­cie od rządu, podob­nie jak każda inna orga­ni­za­cja spo­łeczna. Musi to skut­ko­wać róż­ni­cami w samo­oce­nie człon­ków obu orga­ni­za­cji.

Jeden z pro­ble­mów z tego typu zacho­wa­niami – nie mam na myśli wyłącz­nie BDSM, ale wszel­kiego rodzaju zacho­wa­nia uzna­wane przez więk­szość popu­la­cji za nie­ty­powe – polega na tym, że obser­wu­jąc je, pra­gniemy pod­dać je kate­go­ry­za­cji. W rze­czy­wi­sto­ści na widok sto­sunku hete­ro­sek­su­al­nego nie zada­jemy sobie pyta­nia: „Czy sto­su­nek hete­ro­sek­su­alny sta­nowi akcep­to­walną formę zacho­wa­nia?”. Cza­sami bywa akcep­to­walna, cza­sami nie. Gdy do sto­sunku docho­dzi za obo­pólną zgodą pomię­dzy dwoj­giem doro­słych, któ­rzy dbają o bez­pie­czeń­stwo i są sobie oddani w ramach mono­ga­micz­nego związku, to z całą pew­no­ścią jest on czymś zdro­wym. Gdy docho­dzi do sto­sunku pomię­dzy dwoj­giem ludzi, któ­rzy nie dbają o bez­pie­czeń­stwo czy wza­jemną zgodę – z całą pew­no­ścią nie. W obu przy­pad­kach mamy do czy­nie­nia ze sto­sun­kiem hete­ro­sek­su­alnym.

BDSM obej­muje całe spek­trum zacho­wań. Są ludzie, któ­rzy robią to w doro­sły spo­sób, za obo­pólną zgodą, prze­strze­ga­jąc prawa i jed­no­cze­śnie żyją niczym wzo­rowi oby­wa­tele. Są jed­nak rów­nież ludzie, czę­sto spoza struk­tur orga­ni­za­cji B&D, D/s czy S/M, któ­rzy wyko­rzy­stują tego rodzaju prak­tyki w nie­zdrowy spo­sób. Z całą pew­no­ścią nie uznamy gwał­ci­ciela za typo­wego repre­zen­tanta zacho­wań hete­ro­sek­su­al­nych. Na podob­nej zasa­dzie wśród ludzi prak­ty­ku­ją­cych BDSM zda­rzają się tacy, któ­rzy robią to w nie­zdrowy spo­sób. Jef­frey Dah­mer¹⁵ jest kla­sycz­nym przy­kła­dem kogoś takiego. To, że spo­łe­czeń­stwo utoż­sa­mia go z oso­bami nale­żą­cymi do Eulen­spie­gel, jest wyra­zem igno­ran­cji. Powie­dział­bym, że wią­za­nie i dawa­nie klap­sów (gdy docho­dzi do tego za obo­pólną zgodą pomię­dzy peł­no­let­nimi part­ne­rami) jest rów­nie nie­zdrowe, co kla­syczny sto­su­nek sek­su­alny lub dowolne inne zacho­wa­nie spo­łeczne, do któ­rego docho­dzi pomię­dzy świa­do­mymi i peł­no­let­nimi oso­bami. Jed­nak jako spo­łe­czeń­stwo mamy trud­ność z akcep­ta­cją zacho­wań mar­gi­nal­nych, mimo że odby­wają się one w akcep­to­walny dla obu stron i zdrowy spo­sób.

Z tego co wiem z dość ogra­ni­czo­nych doświad­czeń zaczerp­nię­tych z badań tere­no­wych, sado­ma­so­chi­ści zdają się utrzy­my­wać zdrowe rela­cje – jeśli wiemy, co to w rze­czy­wi­sto­ści ozna­cza. W daw­nych cza­sach – to zna­czy w cza­sach naszych rodzi­ców – za zdrową rela­cję uzna­wano taką, która nie koń­czyła się roz­wo­dem. Dziś trudno powie­dzieć, na czym polega zdrowy zwią­zek. Być może mamy z nim do czy­nie­nia, gdy dwoje ludzi czer­pie zeń satys­fak­cję. Wiele osób ze śro­do­wi­ska BDSM, z któ­rymi roz­ma­wia­łem, miało to poczu­cie.

Odrzu­cam sta­no­wi­sko teo­re­tyczne, zgod­nie z któ­rym sado­ma­so­chizm sta­nowi zaha­mo­wa­nie roz­woju sek­su­al­nego. Nie wiemy tego, ja zaś oso­bi­ście uwa­żam, że ogromny wpływ ma na nas nasze oto­cze­nie. Nie wiemy tylu rze­czy, jeżeli cho­dzi o spo­sób for­mo­wa­nia się naszych myśli zwią­za­nych z sek­su­al­no­ścią. Ludzie czę­sto upo­li­tycz­niają zacho­wa­nia sek­su­alne. Wiele z nich wynika z uwa­run­ko­wa­nia spo­łecz­nego. Szcze­gól­nie w przy­padku kobiet wpływ ten jest ogromny. Jed­nak przy­kła­da­nie takiej miary do ludzi o skłon­no­ściach sado­ma­so­chi­stycz­nych – lub dowol­nych innych – każe mi podać w wąt­pli­wość war­tość naukową takich obser­wa­cji, a także poka­zuje, do jakiego stop­nia są one uwa­run­ko­wane poli­tycz­nie. Tacy ludzie czę­sto powie­dzą, że sady­styczna kobieta jest w porządku, ale kobieta maso­chi­styczna już nie.

Tego typu teo­rie mają cha­rak­ter poli­tyczny i nie poma­gają w zro­zu­mie­niu inte­re­su­ją­cego nas feno­menu. Poja­wia się więc inne pyta­nie: czy musimy zro­zu­mieć B&D, D/s i/lub S/M, czy też po pro­stu musimy je zaak­cep­to­wać? Spójrzmy na histo­rię fety­szy: w latach 1870–1900 odkryto trzy lub cztery z nich. Choć tak naprawdę wcale ich nie odkryto – zostały jedy­nie nazwane w medycz­nym źró­dle. I nagle mamy obo­wią­zek rozu­mieć je i inter­pre­to­wać. Być może zada­niem nauk spo­łecz­nych jest co innego – zro­zu­mie­nie ludzi, któ­rzy nie są w sta­nie zaak­cep­to­wać zacho­wań innych.

Chciał­bym przy­wo­łać jedną histo­rię ze Sri Lanki. Gdy tam byłem, musie­li­śmy wybrać się na wyprawę. Było to tylko trzy­dzie­ści czy czter­dzie­ści mil, jed­nak trasa wio­dła przez wiej­skie oko­lice. Na Sri Lance tego typu odle­głość prze­bywa się samo­cho­dem w jakieś sie­dem godzin, o czym nie wie­dzie­li­śmy. Cały czas pyta­li­śmy kie­rowcę: „Kiedy doje­dziemy?”, on zaś cały czas odpo­wia­dał: „Już nie­długo, już za chwi­leczkę, już za momen­cik”. Następ­nego dnia powie­dzia­łem młod­szemu kole­dze, pocho­dzą­cemu ze Sri Lanki, że zadzi­wia mnie, do jakiego stop­nia miesz­kańcy Sri Lanki nie przej­mują się cza­sem, i opowie­dzia­łem mu tę histo­rię. Zaczął się śmiać i powie­dział: „Nie rozu­miesz. Czas jest w rękach Boga. Gdyby kie­rowca powie­dział, że doje­dzie­cie za sześć godzin, to rościłby sobie boskie prawo do okre­śle­nia, ile czasu potrwa podróż”.

Głu­potą z mojej strony było przy­ło­że­nie moich war­to­ści i nale­cia­ło­ści kul­tu­ro­wych i narzu­ca­nie ich tej oso­bie. Mam wra­że­nie, że to wła­śnie sta­ramy się nie­ustan­nie robić z zacho­wa­niami takimi jak B&D, D/s i/lub S/M. Bie­rzemy nasze nale­cia­ło­ści kul­tu­rowe i nasze spo­soby poj­mo­wa­nia, pocho­dzące spoza inte­re­su­ją­cej nas sub­kul­tury, i pró­bu­jemy za ich pomocą ją zro­zu­mieć… Lub też po pro­stu ją odrzu­camy.

HOWARD I MAR­THA LEWIS

Napi­sa­li­śmy wspól­nie wiele ksią­żek doty­czą­cych medy­cyny, zdro­wia, psy­cho­lo­gii, a także ludz­kiej sek­su­al­no­ści. Gdy Com­pu­Se­rve¹⁶ otwo­rzył swój poświę­cony wielu tema­tom ser­wis, zapro­po­no­wa­li­śmy, by stwo­rzyć ser­wis infor­ma­cyjny doty­czący ludz­kiej sek­su­al­no­ści ¹⁷. W 1983 roku uru­cho­mi­li­śmy HSX Infor­ma­tion Advi­sory Service, łączący w sobie elek­tro­niczny maga­zyn i gorącą linię. Poja­wiały się tam spe­cja­li­styczne arty­kuły, wywiady z eks­per­tami, listy do redak­cji, a także sek­cja pytań i odpo­wie­dzi. Ta ostat­nia wła­śnie oka­zała się naj­waż­niej­szym ele­men­tem ser­wisu: ludzie mogli prze­glą­dać tysiące zgro­ma­dzo­nych pytań i odpo­wie­dzi. Com­pu­Se­rve oka­zał się dosko­na­łym połą­cze­niem formy i tre­ści prze­kazu. Wiele osób mar­twi się swoją sek­su­al­no­ścią. Ludzie wielu rze­czy nie wie­dzą. W tym miej­scu mają moż­li­wość ano­ni­mo­wego zada­wa­nia pytań o nie­zwy­kle intym­nym cha­rak­te­rze. Otrzy­mu­jemy tysiące wia­do­mo­ści tygo­dniowo na naszą gorącą linię, mnó­stwo pytań, któ­rych ludzie nie mogą zadać ni­gdzie indziej. Dzięki nam dostali moż­li­wość kon­tak­to­wa­nia się z podob­nymi sobie ludźmi, a także z więk­szo­ścią auto­ry­te­tów medycz­nych zaj­mu­ją­cych się sek­su­al­no­ścią w tym kraju.

W 1984 roku zda­li­śmy sobie sprawę, że potrzebne są grupy wspar­cia: tę samą war­tość co ser­wis tek­stowy mogło mieć inte­rak­tywne forum. Wie­dzie­li­śmy co nieco o kie­run­ko­wych gru­pach wspar­cia oraz gru­pach spo­tkań.

Zaczę­li­śmy od jed­nego forum, w tej chwili mamy dwa. Jed­nym z nich jest otwarte forum HSX , dru­gie to forum dla peł­no­let­nich HSX, czyli HSX200. To pierw­sze jest dostępne dla wszyst­kich. Dru­gie jest zamknięte, wejść na nie mogą jedy­nie zapro­szone przez zna­jo­mych osoby. Wiele jego sek­cji poświę­co­nych jest spra­wom deli­kat­nym. Wydaje się nam, że ludzie szyb­ciej gotowi będą zaak­cep­to­wać róż­no­rod­ność sek­su­al­no­ści, sty­ka­jąc się z nią w tego rodzaju mediach, niż roz­ma­wia­jąc z rodziną czy przy­ja­ciółmi. Uczest­nic­two w HSX200 ma zde­cy­do­wa­nie szer­szy cha­rak­ter od tego w HSX100. To logiczne, ponie­waż osoby będące człon­kami wspie­rają się wza­jem­nie, zyskują uzna­nie i dostęp do istot­nych infor­ma­cji. HSX200 ma praw­do­po­dob­nie około pięt­na­stu tysięcy człon­ków¹⁸.

Mie­li­śmy moż­li­wość dowie­dzieć się wię­cej o ludz­kiej sek­su­al­no­ści, niż więk­szość ludzi jest w sta­nie zoba­czyć w fil­mach lub prze­czy­tać w cza­so­pi­smach czy też usły­szeć się w ramach stan­dar­do­wych lek­cji edu­ka­cji sek­su­al­nej. Nasi kon­sul­tanci mówią – a potwier­dzają to nasze doświad­cze­nia – że każ­dego z nas pod­nieca co innego. To, co w sek­su­al­no­ści powszech­nie akcep­to­walne, w żaden spo­sób nie oddaje sze­ro­kiego wachla­rza form, jakie może ona przyj­mo­wać. Mimo to w jakiś spo­sób ludzie zajęli sta­no­wi­sko moralne powią­zane z tym, co uwa­żają za nor­malne pod wzglę­dem sek­su­al­nym.

Żywimy silne prze­świad­cze­nie, że każdy ma prawo do pry­wat­no­ści: nikt nie musi tłu­ma­czyć się przed nikim ze swo­jej toż­sa­mo­ści. To, kim się jest i w jaki spo­sób wyraża się swoją sek­su­al­ność – do momentu, do któ­rego nikomu nie wyrzą­dza się krzywdy – zawiera się w powyż­szej mak­sy­mie. Każdy odnaj­duje się w róż­nych rolach. Inną rolę odgry­wamy w inte­re­sach, inną w rela­cjach z przy­ja­ciółmi, jesz­cze inną przed rodziną. Odgry­wamy rów­nież role sek­su­alne. Jeśli przyj­rzymy się gru­pie ludzi na spo­tka­niu w inte­re­sach, nie będziemy w sta­nie powie­dzieć, jak zacho­wują się w sypialni lub w łazience, lub gdzie­kol­wiek indziej. Jest to pozba­wione zna­cze­nia w odnie­sie­niu do roli odgry­wa­nej na spo­tka­niu w inte­re­sach, podob­nie jak to, w jaki spo­sób zacho­wują się w kościele lub gdy są ze swo­imi rodzi­cami. To ważne, by zdać sobie z tego sprawę. Ludzie czują się winni, gdy ich zacho­wa­nia sek­su­alne odbie­gają od tego, jak zacho­wują się w innych sfe­rach życia. Jest tak jed­nak z każdą z ról, które przyj­mują. Oświe­cone spoj­rze­nie na sek­su­al­ność każe twier­dzić, że kon­wen­cjo­nalna heterosek­su­al­ność sta­nowi jedną z wielu form wyrazu sek­su­al­no­ści.

W ramach HSX200 mamy sek­cję o nazwie _Waria­cje/odstęp­stwa od normy I_ oraz inną, nazwaną _Waria­cje/odstęp­stwa od normy II_. _Waria­cje I_ poświę­cone są fety­szom oraz temu, co więk­szość ludzi uznaje za wykra­cza­jące poza główny nurt. Roz­mowy mogą doty­czyć roz­ma­itych form dawa­nia przy­jem­no­ści oraz prak­ty­kom posze­rza­ją­cym zakres sek­su­al­nych doznań. _Waria­cje II_ poświę­cone są wią­za­niu i dys­cy­pli­no­wa­niu, domi­na­cji i ule­gło­ści, sady­zmowi i maso­chi­zmowi oraz zmia­nom dyna­miki rela­cji wła­dzy. Mamy rów­nież sek­cję _Doro­słe dzieci_ dla infan­ty­li­stów, _Biways_ dla osób bisek­su­al­nych, _Gay Adults_, a także _Sporty wodne_ dla kli­zmo­fi­lów¹⁹ i uro­fi­lów²⁰ oraz entu­zja­stów lewa­tyw. _Waria­cje I_ i _Waria­cje II_ cie­szą się naj­więk­szym zain­te­re­so­wa­niem. Ostat­nio popu­larne jest forum _Gen­der­Line_. Ma to pew­nie zwią­zek z zain­te­re­so­wa­niem osób spoza forum. _Com­pu­Se­rve Maga­zine_ ogło­sił nie­dawno kon­kurs na esej. Jed­nym ze zwy­cięz­ców była osoba trans­pł­ciowa, która napi­sała o pomocy, jakiej udzie­liła jej grupa wspar­cia poznana dzięki _Gen­der­Line._ Przy­szło wiele listów – część z nich była mocno kry­tyczna, inne były zde­cy­do­wa­nie pozy­tywne.

Sta­ramy się roz­pa­try­wać tego typu kwe­stie w kon­tek­ście medycz­nym i psy­cho­lo­gicz­nym. Uwa­żamy, by nie korzy­stać z potocz­nego języka lub slangu. Trak­tu­jemy pro­blemy poważ­nie. Chcie­li­by­śmy odpo­wia­dać każ­demu, ale nie dzia­łamy, by dostar­czać spro­śnej roz­rywki. Sta­ramy się wspie­rać wolną wymianę myśli, doświad­czeń i emo­cji. Nie dzia­łamy jako wie­lo­funk­cyjna jed­nostka sek­su­alna – jeste­śmy grupą wspar­cia.

Jeste­śmy czę­ścią glo­bal­nej wio­ski. Ktoś w Anglii pro­wa­dzi dla nas kon­fe­ren­cje. Współ­two­rzymy serię kon­fe­ren­cji z kimś z Austra­lii i z kimś z Sin­ga­puru. Gość z Sin­ga­puru ma dwa­dzie­ścia trzy lata. Mówi, że nie wie nic o sek­sie; nikt o tym nie mówi. Ludzie trzy­mani są w nie­wie­dzy. HSX wydało mu się dobrym źró­dłem wie­dzy i wspar­cia. Wielu ludzi tak mówi. Zało­ży­li­śmy na przy­kład _Gay Young Adults_. Taki sam odse­tek osób homo­sek­su­al­nych rodzi się we wszyst­kich gru­pach spo­łecz­nych i miej­scach, ale wraz z ukoń­cze­niem szkoły śred­niej więk­szość z nich sku­pia się w okre­ślo­nych regio­nach kraju. Jeśli ktoś jest osobą homo­sek­su­alną w Nowym Jorku lub San Fran­ci­sco, to nie ma żad­nego pro­blemu, ist­nieją tam bowiem zor­ga­ni­zo­wane śro­do­wi­ska. Jeśli jed­nak osoba homo­sek­su­alna pozo­sta­nie w małym mia­steczku, czuje się samotna. Naj­bar­dziej samotna jest zaś homo­sek­su­alna mło­dzież, mająca wiele pytań, nie zawsze doty­czą­cych seksu, ale także związ­ków czy toż­sa­mo­ści. Stwo­rzy­li­śmy spe­cjalną zamkniętą sek­cję dla ludzi do lat dwu­dzie­stu jeden. Dosta­li­śmy dwa listy, w któ­rych mło­dzi ludzie pisali: „Ura­to­wa­li­ście mnie od samo­bój­stwa”. W tym kraju są ludzie, któ­rzy – jak mamy prawo sądzić – żyją dzięki cze­muś, co nam udało się im zapew­nić. To miłe uczu­cie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: