Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Instagram. Bez filtra - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 listopada 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Instagram. Bez filtra - ebook

Przeczytaj niepublikowaną dotąd historię powstania Instagrama i starcia jej idealistycznych twórców z agresywną polityką giganta – Facebooka.

W 2010 roku Kevin Systrom i Mike Krieger uruchomili fotograficzny serwis społecznościowy połączony z prostą aplikacją mobilną.  W krótkim czasie Instagram stał się niezwykle popularny, również za sprawą celebrytów udostępniających na tej platformie mniej lub bardziej prywatne zdjęcia i filmy. Po niecałych dwóch latach firmę, w której zatrudniano wówczas zaledwie trzynaście osób, kupił Facebook, płacąc legendarną sumę miliarda dolarów.

 

Sarah Frier, reporterka agencji prasowej Bloomsberg News, ekspertka od mediów społecznościowych, odsłania przed nami tajemnice funkcjonowania Instagrama, prezentuje sylwetki jego założycieli oraz zdradza szczegóły dotyczące aktywności celebrytów i influencerów. Z jej książki dowiesz się ponadto, jak wygląda kultura startupowa w Dolinie Krzemowej i na czym polegała ingerencja Instagrama w wybory, a także poznasz kuluary rywalizacji mediów społecznościowych. Autorka przekonuje, że Instagram zmienił nasze spojrzenie na rzeczywistość, funkcjonowanie handlu, usług, rozrywki czy turystyki. Przewartościował podejście do rodzicielstwa, chirurgii plastycznej i urody,  a co najbardziej zaskakujące, wpłynął na nasze zdrowie psychiczne. Czy tego chcemy, czy nie, świat wygląda teraz inaczej…

 

Fascynująca lektura dla każdego użytkownika aplikacji Instagrama, a także każdego influencera czy specjalisty od mediów społecznościowych.

Kategoria: Zarządzanie i marketing
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8225-026-8
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autorki

Od autorki

Książka ta sta­nowi próbę rze­tel­nego przed­sta­wie­nia histo­rii Insta­grama. Jej powsta­nie nie byłoby moż­liwe bez wkładu setek ludzi – obec­nych i byłych pra­cow­ni­ków, kadry kie­row­ni­czej i innych osób wią­żą­cych z tą apli­ka­cją swoje kariery, a także repre­zen­tan­tów kon­ku­ren­cji – tych wszyst­kich, któ­rzy poświę­ca­jąc swój czas, podzie­lili się wspo­mnie­niami, jakich ni­gdy przed­tem nie ujaw­niali dzien­ni­ka­rzom. W ostat­nich latach prze­pro­wa­dzi­łam z zało­ży­cie­lami Insta­grama wiele roz­mów, bądź z oby­dwoma razem, bądź z każ­dym z nich oddziel­nie. Oni z firmy ode­szli, ale Face­book Inc. umoż­li­wił prze­pro­wa­dze­nie ponad dwu­dzie­stu wywia­dów z aktu­al­nym zespo­łem i zarzą­dem, w tym z obec­nym sze­fem Insta­grama.

Pomimo napięć mię­dzy zało­ży­cie­lami firmy a jej nowym wła­ści­cie­lem, a także mimo moich kry­tycz­nych tek­stów o Face­bo­oku w Blo­om­berg News, wszy­scy zgod­nie uznali, że ważne, aby książka była jak naj­bar­dziej wia­ry­godna. Ile­kroć ktoś będący poten­cjal­nym źró­dłem infor­ma­cji zwra­cał się do zało­ży­cieli albo do samej firmy z pyta­niem o zgodę na roz­mowę, prze­waż­nie ją otrzy­my­wał, choć wia­domo było, że na osta­teczny wydźwięk książki nie będzie to mieć żad­nego wpływu. Wyrazy uzna­nia za tę decy­zję.

Więk­szość osób roz­ma­wiała jed­nak ze mną bez niczy­jej jed­no­znacz­nej zgody bądź wie­dzy firmy. Robiąc to, podej­mo­wali ryzyko naru­sze­nia zobo­wią­zań do zacho­wa­nia tajem­nicy, pod­pi­sy­wa­nych przez nich przy pod­ję­ciu pracy. Zresztą każdy gość głów­nej sie­dziby Face­bo­oka musi – jeśli nie jest dzien­ni­ka­rzem – pod­pi­sać takie zobo­wią­za­nie pod­czas kon­troli przy wej­ściu, jako waru­nek zezwo­le­nia na spo­tka­nie z pra­cow­ni­kiem. Z tego powodu więk­szość moich infor­ma­to­rów zastrze­gła sobie ano­ni­mo­wość zarówno w przy­padku wywia­dów, jak i dostar­czo­nych doku­men­tów czy innych mate­ria­łów.

Kon­tekst ten pozwala zro­zu­mieć, dla­czego na potrzeby tej książki przy­ję­łam kon­wen­cję opo­wie­ści, przed­sta­wia­jąc całą histo­rię z per­spek­tywy wszech­wie­dzą­cego nar­ra­tora, zespa­la­ją­cego wszyst­kie te wspo­mnie­nia. Ze względu na ochronę źró­deł nie wska­zuję kon­kret­nie, kto jakich infor­ma­cji mi udzie­lił. Tam, gdzie powo­łuję się na dostępne ser­wisy infor­ma­cyjne, wcze­śniej­sze donie­sie­nia przy­wo­łuję w przy­pi­sach koń­co­wych. Cytaty z ofi­cjal­nych wywia­dów posta­no­wi­łam ogra­ni­czyć do wypo­wie­dzi osób z zewnątrz, na przy­kład cele­bry­tów lub influ­en­ce­rów, któ­rych punkt widze­nia wzbo­gaci nasze poj­mo­wa­nie wpływu tej apli­ka­cji na świat.

Od początku pracy nad książką zabie­ga­łam o wywiad z Mar­kiem Zuc­ker­ber­giem. Pod­kre­śla­łam, że dyrek­tor gene­ralny Face­bo­oka, z któ­rym w minio­nych latach kil­ka­krot­nie prze­pro­wa­dza­łam podobne roz­mowy i któ­rego dzie­się­cio­go­dzinne zezna­nia przed Kon­gre­sem Sta­nów Zjed­no­czo­nych w 2018 roku śle­dzi­łam, jawi się w powszech­nym odczu­ciu jako swo­isty czarny cha­rak­ter. Przed rzecz­ni­kiem pra­so­wym Zuc­ker­berga argu­men­to­wa­łam, że taka książka da mu oka­zję zarówno do odnie­sie­nia się do wszyst­kich opi­sy­wa­nych przez nas momen­tów waż­nych dla histo­rii Face­bo­oka, jak i do dogłęb­nego przed­sta­wie­nia wszyst­kiego, czego wów­czas nie zdo­ła­li­śmy w pełni zro­zu­mieć.

Chcia­ła­bym zadać Zuc­ker­ber­gowi wiele trud­nych pytań, ale zaczę­ła­bym od łatwego. Dla­czego chciał kupić Insta­gram? Nie inte­re­suje mnie wpis z jego bloga, tylko praw­dziwa histo­ria. Jakie kroki i bodźce spo­wo­do­wały, że w pewien kwiet­niowy czwar­tek 2012 roku się­gnął po tele­fon i roz­po­czął pro­ces nie­zwłocz­nego prze­ję­cia tej firmy? I jak to się stało, że nie tylko ją wyku­pił, ale i zadbał o utrzy­ma­nie jej nie­za­leż­no­ści?

Mie­siąc przed ter­mi­nem odda­nia tek­stu otrzy­ma­łam mail z działu PR Face­bo­oka z odpo­wie­dzią na to pyta­nie, przy­pi­saną Zuc­ker­ber­gowi.

„To pro­ste. Ser­wis jest świetny i chcie­li­śmy mu pomóc się roz­wi­jać”.

To tyle. Żeby przed­sta­wić wam całą tę histo­rię, a w niej to, co Zuc­ker­berg mówił w klu­czo­wych momen­tach albo co myślał, musia­łam zaufać pamięci jego współ­pra­cow­ni­ków. Kon­fron­to­wa­łam te wspo­mnie­nia z firmą Face­book, cho­ciaż tam na ogół wystrze­gano się komen­to­wa­nia takich aneg­dot.

Tak więc czy­tel­nik nie powi­nien zakła­dać, że ludzie wypo­wia­da­jący się w tej książce wier­nie przy­ta­czali mi treść roz­mów. Przy­wo­łu­jąc je, pole­gali głów­nie na swo­jej pamięci. Jed­nym utrwa­liło się wię­cej szcze­gó­łów, innym mniej, ale inne. Prze­ka­zuję te wypo­wie­dzi w takiej postaci, w jakiej usły­sza­łam je pod­czas wywia­dów, gdyż może to uka­zać drogę Insta­grama zapi­saną w pamięci moich roz­mówców. Moż­liwe, że część z nich, nawet przy­ta­cza­jąc wła­sne słowa i prze­my­śle­nia, zapa­mię­tała je w for­mie uprosz­czo­nej, błęd­nie czy choćby tak, że prze­czy to rela­cjom z innych źró­deł. Insta­gram liczy sobie prze­cież z górą dzie­sięć lat. Ta książka to dla mnie naj­lep­szy spo­sób na przed­sta­wie­nie jego histo­rii w praw­dzi­wym świe­tle, bez fil­tra, a przy­naj­mniej innego niż mój wła­sny.Wpro­wa­dze­nie. Opi­nio­twórca osta­teczny

Wpro­wa­dze­nie

Opi­nio­twórca osta­teczny

W bra­zy­lij­skim São Paulo ist­nieje ple­ne­rowa gale­ria sztuki ulicz­nej, znana jako Beco do Bat­man, Zaułek Bat­mana. Do tej nazwy nawią­zuje stwo­rzony długo po jej nada­niu jeden z naj­bar­dziej pamięt­nych tam­tej­szych murali. Przed­sta­wia on na szes­na­stu metrach kwa­dra­to­wych łusz­czą­cej się farby Pelégo, legendę bra­zy­lij­skiej piłki noż­nej, w obję­ciach Mrocz­nego Ryce­rza. Pił­ka­rza pozna­jemy po koszulce z nazwi­skiem i nume­rem 10, bo stoi odwró­cony tyłem do oglą­da­ją­cych, z policz­kiem przy­tu­lo­nym do maski Bat­mana, skła­da­jąc poca­łu­nek lub wyja­wia­jąc jakąś tajem­nicę, pod­czas gdy tam­ten dotyka dło­nią jego ple­ców.

Pew­nej mar­co­wej soboty na tle tego muralu staje młoda kobieta, głową nie­mal się­ga­jąc gór­nej kra­wę­dzi numeru na koszulce. Cechuje ją wystu­dio­wana swo­boda, ma oku­lary sło­neczne, czer­wone trampki i luźny biały top. Kolega pstryka jej kilka zdjęć: w wer­sji z uśmie­chem, potem w zadu­mie, wpa­trzo­nej w dal. Prze­cho­dzą pod następne murale, cier­pli­wie cze­kają w kolej­kach do popu­lar­nych sce­ne­rii. To samo robią dzie­siątki innych osób, w tym trzy przy­szłe mamy w przy­krót­kich koszul­kach, które przy­pro­wa­dziły ze sobą kole­żanki, mające uwiecz­nić ich cią­żowe brzuszki na tle sur­re­ali­stycz­nej fio­le­to­wej orchi­dei. Nie­da­leko nich jasno­włosa dziew­czynka z czer­woną szminką na ustach, w nie­bie­sko-czer­wo­nych szor­tach z ceki­nami i koszulce z napi­sem „Daddy’s Lit­tle Mon­ster”, pozuje z kijem bejs­bo­lo­wym przed podo­bi­zną zło­wiesz­czo wyglą­da­ją­cego ptaka, a mama poucza ją, by kij trzy­mała wyżej i groź­niej, bar­dziej jak sza­lona Har­ley Quinn z komiksu Legion samo­bój­ców. Mała zga­dza się posłusz­nie.

Na przy­cho­dzą­cych tłu­mach żerują stra­ga­nia­rze ze sto­isk, sprze­da­jący piwo i biżu­te­rię. Ktoś brzdąka na gita­rze i śpiewa po por­tu­gal­sku, licząc na pozy­ska­nie fanów swo­jej muzyki. Do instru­mentu przy­kleił dużą kartkę z nazwą swo­jego konta w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, dopeł­nioną przez logo jedy­nej apli­ka­cji, która tu się liczy: Insta­grama.

Naro­dziny Insta­grama prze­mie­niły Beco do Bat­man w jedno z naj­czę­ściej odwie­dza­nych przez tury­stów miejsc w São Paulo. Za pośred­nic­twem por­talu wynajmu waka­cyj­nego Airbnb roz­ma­ici sprze­dawcy inka­sują około 40 dola­rów od osoby za dwie godziny w tym zaułku z „oso­bi­stymi papa­razzi”, któ­rzy zro­bią klien­tom wyso­kiej jako­ści zdję­cia do wsta­wie­nia na Insta­gram; zresztą ten rodzaj usługi Airbnb zyskał sobie szcze­gólną popu­lar­ność rów­nież wśród odwie­dza­ją­cych inne mia­sta w róż­nych zakąt­kach świata.

Dla foto­gra­fu­ją­cych ama­tor­sko jedy­nym pono­szo­nym tu kosz­tem jest stres zwią­zany z dąże­niem do per­fek­cji. Jakaś kobieta usi­łuje okieł­znać dwoje dzieci sprze­cza­ją­cych się o butelkę coli, żeby umoż­li­wić sio­strze sta­nie w kolejce do pozo­wa­nia na tle zie­lono-nie­bie­skich pawich piór. Nasto­latka, która wła­śnie zakoń­czyła sesję przy pawiu, zło­ści się na swoją kum­pelę za zmar­no­wa­nie tej oka­zji i za zdję­cia pod nie­ko­rzyst­nym kątem. Na Insta­gra­mie wygła­dzone fotki prze­ista­czają się w rze­czy­wi­stość, przy­cią­ga­jąc w to miej­sce coraz to nowych gości. Foto­gra­fu­ją­cych nikt tu nie uwiecz­nia.

Ja tra­fi­łam do tego zaułka za namową nie­ja­kiego Gabriela, obok któ­rego zda­rzyło mi się usiąść w barze sushi mojego pierw­szego wie­czoru w Bra­zy­lii. Wcze­śniej włą­czył się jako tłu­macz, gdy słaba zna­jo­mość por­tu­gal­skiego blo­ko­wała mi kon­takt z obsługą lokalu. Wyja­śni­łam mu, że wybra­łam się w podróż, żeby lepiej zro­zu­mieć Insta­gram i jego wpływ na świa­tową kul­turę. Gdy w trak­cie naszej roz­mowy szef kuchni przy­niósł na prze­ką­skę sashimi i nigiri, Gabriel oba te dania sfo­to­gra­fo­wał na uży­tek swo­jej rela­cji na Insta­gramie, jed­no­cze­śnie ubo­le­wa­jąc, że jego zna­jo­mymi tak owład­nęła obse­sja dzie­le­nia się swoim życiem z innymi, że wąt­pił, czy oni sami coś jesz­cze z tego życia mają.

• • • • • • • • • • • • •

Mie­siąc w mie­siąc z Insta­grama korzy­sta nas co naj­mniej miliard. Robimy zdję­cia i utrwa­lamy na fil­mach to, co jemy, nasze twa­rze, ulu­bioną sce­ne­rię, naszych bli­skich i uko­cha­nych, a potem wszystko udo­stęp­niamy w nadziei, że prze­ka­zu­jemy innym infor­ma­cje o tym, jacy jeste­śmy lub jacy chcie­li­by­śmy być. Wcho­dzimy w inte­rak­cje z postami i ze sobą nawza­jem, licząc na pogłę­bie­nie więzi, wzmoc­nie­nie sieci kon­tak­tów lub naszej marki. Tak toczy się obec­nie życie. Rzadko się zasta­na­wiamy, jak do tego dopro­wa­dzi­li­śmy i co to ozna­cza.

A powin­ni­śmy. Insta­gram był jedną z pierw­szych apli­ka­cji wyko­rzy­stu­ją­cych w pełni nasze przy­wią­za­nie do tele­fo­nów i skła­nia­ją­cych nas do doświad­cza­nia życia przez obiek­tyw apa­ratu w imię cyfro­wego dowar­to­ścio­wa­nia. Histo­ria Insta­grama dobit­nie poka­zuje, jak dra­ma­tyczny wpływ na naszą egzy­sten­cję oraz na to, kogo pre­miuje nasza gospo­darka, mogą mieć decy­zje podej­mo­wane w fir­mie z branży mediów spo­łecz­no­ścio­wych – doty­czące tego, jakiej muzyki słu­chają użyt­kow­nicy, jakie pro­dukty two­rzyć i jak należy mie­rzyć suk­ces.

Zamie­rzam zabrać was za kulisy, do zało­ży­cieli Insta­grama, Kevina Systroma i Mike’a Krie­gera, i poka­zać, w jaki spo­sób posta­no­wili wyko­rzy­stać wpływ ich wyna­lazku na nasze postawy. Każda decy­zja, którą pod­jęli, wywo­ły­wała efekt domina. Na przy­kład sprze­da­jąc swoją firmę Face­bo­okowi, nie tylko zapew­nili Insta­gra­mowi przy­szłość na lata, ale i pomo­gli temu gigan­towi mediów spo­łecz­no­ścio­wych umoc­nić się i jesz­cze bar­dziej góro­wać nad kon­ku­ren­cją. Po tej sprze­daży fakt, że kul­tura Face­bo­oka prak­tycz­nie spro­wa­dzała się do budo­wa­nia potęgi firmy bez względu na koszty, tak roz­cza­ro­wał zało­ży­cieli Insta­grama, że odrzu­cili ten kie­ru­nek, sku­pia­jąc się na two­rze­niu pro­duktu prze­my­śla­nego i dopra­co­wa­nego, któ­rego popu­lar­ność kształ­tują wła­sne opo­wie­ści Insta­grama o jego naj­więk­szych użyt­kow­ni­kach. Ten plan tak się spraw­dził, że suk­ces Insta­grama w efek­cie zagro­ził Face­bo­okowi i jego dyrek­to­rowi gene­ral­nemu Mar­kowi Zuc­ker­ber­gowi.

Los, jaki zakoń­cze­nie tej histo­rii przy­nio­sło zało­ży­cie­lom Insta­grama, łącz­nie z ich szorst­kim roz­sta­niem z firmą w 2018 roku, nie sta­nie się naszym udzia­łem. Insta­gram tak wrósł w naszą codzien­ność, że histo­rii firmy nie da się oddzie­lić od jego oddzia­ły­wa­nia na nas. Stał się mier­ni­kiem zna­cze­nia kul­tu­ro­wego, czy to w szkole, we wspól­no­cie zain­te­re­so­wań, czy w skali świata. Znaczna część popu­la­cji naszego globu łak­nie roz­po­zna­wal­no­ści w świe­cie wir­tu­al­nym i dowar­to­ścio­wa­nia, co wiele z tych osób osiąga w postaci laj­ków (polu­bień), komen­ta­rzy, fol­lo­wer­sów (obser­wu­ją­cych) i umów spon­sor­skich. W ramach Face­bo­oka i poza nim histo­ria Insta­grama spro­wa­dza się do opo­wie­ści o styku kapi­ta­li­zmu i ego­ty­zmu – o tym, jak daleko posu­nie się czło­wiek, chro­niąc to, co zbu­do­wał i w czym upa­truje suk­cesu.

Ta apli­ka­cja stała się cele­bry­to­twór­czą maszynką do zdo­by­wa­nia laj­ków, jakiej świat nie widział. Ponad 200 milio­nów użyt­kow­ni­ków Insta­grama ma prze­szło 50 tysięcy fol­lo­wer­sów, co według plat­formy Dove­tale, ana­li­zu­ją­cej oddzia­ły­wa­nie influ­en­ce­rów, pozwala już na utrzy­my­wa­nie się z pro­mo­cji marek. Wię­cej niż milion fol­lo­wer­sów pozy­skała sobie nie­spełna jedna setna ogółu użyt­kow­ni­ków. Bio­rąc pod uwagę ogrom Insta­grama, te 0,00603 to ponad 6 milio­nów insta-cele­bry­tów, z któ­rych więk­szość roz­sła­wiła wła­śnie ta apli­ka­cja. Dla zobra­zo­wa­nia skali wystar­czy wspo­mnieć, że miliony ludzi i marek mają wię­cej fol­lo­wer­sów niż dzien­nik „The New York Times” pre­nu­me­ra­to­rów. Dzia­ła­nia mar­ke­tin­gowe pro­wa­dzone za pośred­nic­twem tych ludzi, zwłasz­cza wła­ści­cieli firm medial­nych, wyko­rzy­stu­ją­cych kształ­to­wa­nie tren­dów, mar­ke­ting nar­ra­cyjny i dostar­cza­nie roz­rywki, to dziś prze­mysł wart miliardy dola­rów.

Cała ta aktyw­ność wsą­cza się w nasze śro­do­wi­sko, oddzia­łu­jąc na nas nie­za­leż­nie od tego, czy uży­wamy Insta­grama, czy nie. Firmy chcące zwró­cić naszą uwagę – od hoteli i restau­ra­cji po duże marki kon­su­menc­kie – zmie­niają podej­ście do pro­jek­to­wa­nia swo­ich wnętrz i prze­strzeni oraz do pro­mo­wa­nia pro­duk­tów, prze­stra­ja­jąc swoje stra­te­gie zaspo­ka­ja­nia potrzeb na nowy język komu­ni­ka­cji wizu­al­nej, godny uwiecz­nie­nia na Insta­gra­mie. Jeśli przyj­rzeć się aran­ża­cjom prze­strzeni han­dlo­wych, samych pro­duk­tów czy nawet wnętrz domów, widać wpływ tej apli­ka­cji, znacz­nie bar­dziej rzu­ca­jący się w oczy niż oddzia­ły­wa­nie Face­bo­oka czy Twit­tera.

W prze­strzeni fir­mo­wej w San Fran­ci­sco, o któ­rej wspo­mi­nam w Bez fil­tra, książki na przy­kład uło­żono nie w kolej­no­ści alfa­be­tycz­nej, według tytu­łów lub nazwisk auto­rów, ale kie­ru­jąc się kolo­rami okła­dek, co było cał­kiem sen­sowną decy­zją, jeśli nad ich odkry­wa­nie przed­kła­dało się este­tykę podyk­to­waną przez Insta­gram. Gdy wywo­dząca się z Man­hat­tanu sieć bur­ge­rowni Black Tap wymy­śliła kuszące kok­tajle mleczne, zwień­czone por­cjami cia­sta, ludzie mie­sią­cami oble­gali ich lokale, żeby zama­wiać te mega­de­sery. Choć mało komu uda­wało się spa­ła­szo­wać do końca owe cuda, nabywcy czuli się w obo­wiązku je foto­gra­fo­wać. W Japo­nii na pro­jek­to­wa­nie z myślą o Insta­gramie ukuto nawet odrębny ter­min: Insta-bae (インスタ映え), fone­tycz­nie: insta-baj-i. Im bar­dziej coś było Insta-bae, ubiór czy choćby kanapka, tym więk­sze miało szanse na suk­ces, śro­do­wi­skowy bądź komer­cyjny.

Stu­dent uni­wer­sy­tetu, z któ­rym roz­ma­wia­łam w Lon­dy­nie, wyja­śnił, że więk­sza liczba fol­lo­wer­sów na Insta­gra­mie pod­nosi praw­do­po­do­bień­stwo wyboru na jakąś funk­cję przy­wód­czą na kam­pu­sie. W Los Ange­les roz­ma­wia­łam z kobietą zbyt młodą, by legal­nie mogła pić alko­hol, a ze względu na pokaźne grono obser­wu­ją­cych ją na Insta­gra­mie zapra­szaną przez pro­mo­to­rów trun­ków do udziału w eks­klu­zyw­nych impre­zach. W Indo­ne­zji pewien rodzic opo­wie­dział mi o córce uczą­cej się w szkole w Japo­nii i każ­dego lata przy­wo­żą­cej do domu walizki japoń­skich dóbr kon­sump­cyj­nych, by sprze­da­wać je u sie­bie za pomocą zdjęć tych pro­duk­tów wsta­wia­nych na Insta­gram. Roz­ma­wia­łam także z parą Bra­zy­lij­czy­ków, któ­rzy z kuchni w swoim miesz­ka­niu pro­wa­dzili przed­się­wzię­cie pie­kar­ni­cze na sze­roką skalę, zdo­by­wa­jąc sobie dzie­siątki tysięcy fol­lo­wer­sów pącz­kami w kształ­cie liter skła­da­ją­cych się na wyzna­nie „Kocham cię”.

Insta­gram dostar­czył paliwa nie tylko karie­rom, ale i całym cele­bryc­kim impe­riom. Kris Jen­ner, mene­dżerka zna­nej z reality show rodziny Kar­da­shia­nek i Jen­nerek, przy­pi­suje tej apli­ka­cji prze­isto­cze­nie jej pracy przy pro­gra­mie Z kamerą u Kar­da­shia­nów w trwa­jący na okrą­gło cykl pro­mo­cji tre­ści oraz marki. W swo­jej przy­po­mi­na­ją­cej pałac rezy­den­cji w Hid­den Hills, w Kali­for­nii, budzi się mię­dzy czwartą trzy­dzie­ści a piątą i zanim zrobi cokol­wiek innego, odpala wia­domą apli­ka­cję.

– Wystar­czy, że wejdę na Insta­gram, a już wiem, co u mojej rodziny, u wnu­ków, w moim biz­ne­sie – wyja­śnia. – Mogę natych­miast spraw­dzić, co u dzieci. Co każde robi? Czy już wstały? Czy wsta­wiają zdję­cia dla firm zgod­nie z pla­nem? Czy dobrze się bawią?

Plan postów na Insta­gra­mie jest wyeks­po­no­wany w biu­rze Kris, ale ist­nieje też w postaci wydruku, który otrzy­muje ona co wie­czór i każ­dego ranka. Kris i jej dzieci są repre­zen­tan­tami dzie­sią­tek marek, takich jak Adi­das, Calvin Klein czy Stu­art Weit­zman, ale też pro­mują wła­sne linie kosme­ty­ków do maki­jażu i pie­lę­gno­wa­nia urody. Pięć współ­two­rzą­cych tę rodzinę sióstr – Kim Kar­da­shian West, Kylie Jen­ner, Ken­dall Jen­ner, Khloé Kar­da­shian i Kourt­ney Kar­da­shian – łącz­nie ma zasięg prze­szło pół miliarda fol­lo­wer­sów.

W dniu, w któ­rym roz­ma­wiamy, Kris jest w dro­dze na insta­gra­mowe różowe party, na któ­rym będzie pro­mo­wać linię kosme­ty­ków do pie­lę­gna­cji skóry dla swo­jej córki Kylie. Wraca pamię­cią do pierw­szego razu, kiedy to Kylie zapy­tała ją, czy warto wyjść z pro­mo­wa­niem poma­dek do ust jedy­nie na Insta­gra­mie, bez fizycz­nej obec­no­ści pro­duk­tów w skle­pach.

– Powie­dzia­łam jej: „Zacznij od zestawu z trzema kolo­rami i to muszą być te kolory, które naprawdę kochasz” – opo­wiada. – „Bo albo okażą się nie­sa­mo­wite i będą roz­chwy­ty­wane, albo zali­czą klapę i pozo­sta­nie ci uży­wa­nie do końca życia tylko tych trzech barw”.

Wtedy, w 2015 roku, gdy Kylie wsta­wiła link do swo­jej strony, prze­by­wały razem w biu­rze Kris. Chwilę póź­niej cała oferta została wyprze­dana.

– Myśla­łam, że coś się popsuło – wspo­mina Kris. – Zerwało się połą­cze­nie? Może padła sieć? Co się stało?

Klapy nie było. Otrzy­mały za to sygnał, że cokol­wiek Kylie każe ludziom zro­bić, oni speł­nią te ocze­ki­wa­nia. Przez kilka następ­nych mie­sięcy, ile­kroć Kylie zapo­wia­dała na swoim Insta­gra­mie poja­wie­nie się nowych pro­duk­tów, na jej stro­nie cze­kało ponad 100 tysięcy chęt­nych. Cztery lata póź­niej, gdy Kylie prze­kro­czyła dwu­dzie­sty pierw­szy rok życia, „For­bes” umie­ścił ją na okładce i ogło­sił naj­młod­szą w dzie­jach miliar­derką, która do wszyst­kiego doszła sama. Obec­nie wygląda na to, że każdy insta­gra­mowy guru spraw urody ma wła­sną linię pro­duk­tów.

• • • • • • • • • • • • •

W naszym spo­łe­czeń­stwie wspo­mniana tu suma – miliard – ma szcze­gólną moc. Sta­nowi, zwłasz­cza w biz­ne­sie, wyznacz­nik osią­gnię­cia wyjąt­ko­wego sta­tusu osoby nie­ty­kal­nej, awansu na szcze­bel, na któ­rym wzbu­dza się nabożną cześć i zain­te­re­so­wa­nie mediów. W 2018 roku, gdy na łamach „For­besa” sza­co­wano war­tość netto majątku Kylie Jen­ner na bli­ską progu 900 milio­nów dola­rów, Josh Ostro­vsky, wła­ści­ciel popu­lar­nego, a zara­zem budzą­cego kon­tro­wer­sje insta­gra­mo­wego konta saty­rycz­nego @the­fa­tje­wish, wezwał swo­ich fol­lo­wer­sów do zbiórki 100 milio­nów dola­rów dla niej. „Nie chcę żyć w świe­cie, w któ­rym Kylie Jen­ner nie ma miliarda dola­rów” – wyznał w pod­pi­sie, pusz­cza­jąc w ruch cykl żar­to­bli­wych virali.

Po prze­ję­ciu przez Face­bo­oka – w trans­ak­cji, która zaszo­ko­wała branżę – Insta­gram stał się pierw­szą apli­ka­cją na urzą­dze­nia mobilne wyce­nioną na miliard dola­rów. Odniósł nie­wia­ry­godny suk­ces, nawet jak na start-upy. W 2010 roku, gdy ta apka star­to­wała, nic nie zapo­wia­dało, że sta­nie się giełdą popu­lar­no­ści lub plat­formą pro­mo­cji wła­snych marek użyt­kow­ni­ków. Chwy­ciła, bo spraw­dziła się jako miej­sce nie tylko pozwa­la­jące się przyj­rzeć życiu innych, ale i oglą­dać je przez obiek­tywy apa­ra­tów w tele­fo­nach.

Według Chrisa Mes­siny, pro­jek­tanta pro­duktu, który zapi­sał się w histo­rii jako dzie­więt­na­sty użyt­kow­nik Insta­grama i wyna­lazca hasz­taga, moż­li­wość spoj­rze­nia z per­spek­tywy kogoś innego była szo­ku­jącą nowo­ścią – być może porów­ny­walną z feno­me­nem psy­cho­lo­gicz­nym, któ­rego doświad­czają astro­nauci, pierw­szy raz oglą­da­jący Zie­mię z kosmosu. Na Insta­gra­mie mogłeś wnik­nąć w życie paste­rza reni­fe­rów z Nor­we­gii albo połu­dnio­wo­afry­kań­skiego wypla­ta­cza koszy­ków. Otrzy­ma­łeś też moż­li­wość dzie­le­nia się swoim życiem i przed­sta­wie­nia prze­my­śleń na jego temat w for­mie, jaką uzna­łeś za naj­od­po­wied­niej­szą.

– Daje ci wgląd w naturę czło­wieka i nowe spoj­rze­nie na świat, a także na war­tość tego wszyst­kiego – wyja­śnił Mes­sina. – Insta­gram to lustro, w któ­rym się odbi­jamy, pozwa­la­jące każ­demu z nas na wnie­sie­nie wła­snego doświad­cze­nia w zro­zu­mie­nie tego świata.

Kiedy Insta­gram zwięk­szał swój zasięg, jego twórcy wciąż sta­rali się zacho­wać to poczu­cie odkry­wa­nia. Stali się ini­cja­to­rami tren­dów este­tycz­nych dla całego poko­le­nia, odpo­wie­dzial­nymi za wpa­ja­nie nam kultu wizu­al­nie fra­pu­ją­cych doznań, któ­rymi możemy się dzie­lić z naszymi zna­jo­mymi, a także z nie­zna­nymi nam oso­bami, nagra­dza­ją­cymi nas za to laj­kami i dołą­cze­niem do grona naszych fol­lo­wer­sów. Mocno inwe­sto­wali w stra­te­gię wydaw­ni­czą, by wska­zać cel, któ­remu w ich zało­że­niu ma słu­żyć Insta­gram: pre­zen­to­wa­nie wie­lo­ści per­spek­tyw i budze­nie kre­atyw­no­ści. Powstrzy­mali się od wpro­wa­dze­nia takich ele­men­tów spa­mer­skiej tak­tyki Face­bo­oka, jak zasy­py­wa­nie powia­do­mie­niami i mailami. Oparli się doda­niu narzę­dzi wspo­ma­ga­ją­cych budżety influ­en­ce­rów. Nie da się na przy­kład umie­ścić w poście hiper­łą­cza, nie można też udo­stęp­niać cudzego posta, jak robi się to na Face­bo­oku.

Do nie­dawna dbali o nie­zmien­ność mier­ni­ków umoż­li­wia­ją­cych nam porów­ny­wa­nie sie­bie z innymi, a tym samym dąże­nie do osią­ga­nia wyż­szych pozio­mów roz­po­zna­wal­no­ści. Insta­gram w swo­jej apli­ka­cji dał użyt­kow­ni­kom trzy pro­ste miary ich doko­nań: liczbę fol­lo­wer­sów, liczbę obser­wo­wań i lajki pod wsta­wio­nymi zdję­ciami. Taka infor­ma­cja zwrotna wystar­czała, by doświad­cze­nia z Insta­gramem sta­wały się eks­cy­tu­jące, a nawet zdolne uza­leż­nić. Z każ­dym polu­bie­niem i nowym obser­wu­ją­cym użyt­kow­nik odczu­wał drobny przy­pływ satys­fak­cji, kie­ru­jący do ośrod­ków nagrody w mózgu zastrzyk dopa­miny. A gdy z cza­sem ludzie odkry­wali, jak sobie dobrze radzić z Insta­gramem, wzmac­niało to nie tylko ich sta­tus w tej spo­łecz­no­ści, ale i poten­cjał ryn­kowy.

Ze względu na fil­try, pier­wot­nie popra­wia­jące zdję­cia niskiej jako­ści robione tele­fo­nami, Insta­gram wystar­to­wał jako miej­sce poka­zy­wa­nia ludz­kiego życia w wer­sji pod­ra­so­wa­nej. Użyt­kow­nicy zaczęli bez więk­szych opo­rów akcep­to­wać fakt, że wszystko, co widzą, sko­ry­go­wano, by wyglą­dało lepiej. Nad rze­czy­wi­sto­ścią brały górę aspi­ra­cje i kre­atyw­ność. Spo­łecz­ność Insta­grama stwo­rzyła nawet hasz­tag #nofil­ter, by ludzie mogli dawać znać, że wsta­wiają coś zgod­nego z prawdą, bez upięk­szeń.

Kon­tem o naj­więk­szej licz­bie fol­lo­wer­sów, bo liczą­cym ich 322 miliony, jest na Insta­gra­mie @insta­gram, kon­tro­lo­wane przez firmę. Jest to w pełni uza­sad­nione, gdyż wła­śnie firma ma naj­więk­szy wpływ na ukształ­to­wany przez sie­bie świat. W 2018 roku Insta­gram osią­gnął gra­nicę miliarda użyt­kow­ni­ków mie­sięcz­nie – swój drugi kamień milowy ozna­czony „miliar­dem”. Nie­długo póź­niej jego zało­ży­ciele ode­szli z pracy. Systrom i Krie­ger odkryli bowiem, że nawet osią­gnię­cie naj­wyż­szych szcze­bli suk­cesu w biz­ne­sie nie zawsze speł­nia ocze­ki­wa­nia.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Par­rish C., Insta­gram’s Kevin Systrom: ‘I’m Dan­ge­rous Eno­ugh to Code and Socia­ble Eno­ugh to Sell Our Com­pany, „The Tele­graph” maja 2015, https://www.tele­graph.co.uk/tech­no­logy/11568119/Insta­grams-Kevin-Systrom-Im-dan­ge­rous-eno­ugh-to-code-and-socia­ble-eno­ugh-to-sell-our-com­pany.html.

2. Systrom K., How to Keep It Sim­ple While Sca­ling Big, wywiad Reida Hof­f­mana, Masters of Scale, pod­cast audio, https://master­so­fscale.com/kevin-systrom-how-to-keep-it-sim­ple-while-sca­ling-big/, dostęp 7.09.2018.

3. Par­rish C., Insta­gram’s Kevin Systrom.

4. Deni­son D.C., Insta­gram Cofo­un­ders’ Suc­cess Story Has Hol­li­ston Roots, „Boston Globe” 11 kwiet­nia 2012, https://www.boston­globe.com/busi­ness/2012/04/11/insta­gram-cofo­un­der-suc­cess-story-has-hol­li­ston-roots/PzCxOXWFtfoyWYfLKRM9bL/story.html.

5. Systrom K., How to Keep It Sim­ple.

6. Systrom K., Tac­tics, Books, and the Path to a Bil­lion Users, wywiad Tima Fer­rissa, The Tim Fer­riss Show, pod­cast audio, https://tim.blog/2019/04/30/the-tim-fer­riss-show-trans­cripts-kevin-systrom-369/, dostęp 7.09.2018.

7. Cope­land M.V., Malik O., Tech’s Big Come­back, „Busi­ness 2.0 Maga­zine” 27 stycz­nia 2006, https://archive.for­tune.com/maga­zi­nes/business2/business2_archive/2005/11/01/8362807/index.htm

8. Bil­ton N., Hat­ching Twit­ter: A True Story of Money, Power, Friend­ship, and Betrayal, Port­fo­lio, New York 2014, s. 121.

9. Ahmed M., Meet Kevin Systrom: The Brain Behind Insta­gram, „The Times” 5 paź­dzier­nika 2013, https://www.the­ti­mes.co.uk/article/meet-kevin-systrom-the-brain-behind-insta­gram-p5kvqmnhkcl.

10. Ber­toni S., Insta­gram’s Kevin Systrom: The Stan­ford Bil­lio­na­ire Machine Stri­kes Again, „For­bes” 1 sierp­nia 2012, https://www.for­bes.com/sites/ste­ven­ber­toni/2012/08/01/insta­grams-kevin-systrom-the-stan­ford-mil­lio­na­ire-machine-stri­kes-again/#36b4306d45b9.

11. Systrom K., Bil­lion Dol­lar Baby, wywiad Sarah Lacy, Star­tups.com, 24 lipca 2017, https://www.star­tups.com/library/foun­der-sto­ries/kevin-systrom.

12. Ber­toni S., Insta­gram’s Kevin Systrom.

13. Hern A., Why Google Has 200M Reasons to Put Engi­ne­ers over Desi­gners, „The Guar­dian” 5 lutego 2014, https://www.the­gu­ar­dian.com/tech­no­logy/2014/feb/05/why-google-engi­ne­ers-desi­gners.

14. New­man J., Wha­te­ver Hap­pe­ned to the Hot­test iPhone Apps of 2009?, „Fast Com­pany” 31 maja 2019, https://www.fast­com­pany.com/90356079/wha­te­ver-hap­pe­ned-to-the-hot­test-iphone-apps-of-2009.

15. Ste­wart B., C. Fake, How We Did It: Ste­wart But­ter­field and Cate­rina Fake, Cofo­un­ders, Flickr, Inc., 1 grud­nia 2006, https://www.inc.com/maga­zine/20061201/hidi-but­ter­field-fake.html.

16. Horo­witz A., Chris Dixon, who’d sold a secu­rity: author bio­gra­phy, https://a16z.com/author/chris-dixon/,dostęp 18.09.2019

17. Bil­ton N., Hat­ching Twit­ter, s. 120.

18. Carl­son N., Here’s the Email Zuc­ker­berg Sent to Cut His Cofo­un­der Out of Face­book, „Busi­ness Insi­der” 15 maja 2012, https://www.busi­nessin­si­der.com/exc­lu­sive-heres-the-email-zuc­ker­berg-sent-to-cut-his-cofo­un­der-out-of-face­book-2012-5?IR=T.

19. Systrom K., Tac­tics, Books, and the Path to a Bil­lion Users.

20. Full Trans­cript: Insta­gram CEO Kevin Systrom on Recode Decode, „Vox” 22 czerwca 2017, https://www.vox.com/2017/6/22/15849966/trans­cript-insta­gram-ceo-kevin-systrom-face­book-photo-video-recode-decode.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: