Jak uwolnić się od przewlekłego bólu - ebook
Jak uwolnić się od przewlekłego bólu - ebook
Odwiedziłeś już niezliczone gabinety specjalistów, próbowałeś rozmaitych leków i terapii – ale wciąż nie udało ci się pokonać chronicznego bólu? Pewne jest jedno – zasługujesz na to, by się od niego uwolnić, odzyskać kontrolę nad swoim życiem i znów się nim cieszyć!
Dzięki rewolucyjnej metodzie opartej na najnowszych odkryciach neuronauki psychoterapeuta Alan Gordon sam uwolnił się od bólu i pomógł uwolnić się do cierpienia tysiącom pacjentów.
Na podstawie swojej wiedzy oraz doświadczenia osobistego i zawodowego znalazł odpowiedzi na pytania:
• Dlaczego ludzie czasem odczuwają ból, choć dawno wyleczyli się z chorób i urazów?
• Kiedy środki przeciwbólowe nie wystarczą?
• Dlaczego droga do ulgi w bólu różnych części ciała prowadzi przez układ nerwowy i mózg?
• Co zrobić, by przestać odczuwać ból – i by już nie wracał?
Jeśli wydaje ci się, jakby w twojej głowie istniał przełącznik odpowiadający za „włączenie” bólu w dowolnej części ciała, który czasami się zawiesza i powoduje nieuzasadnione dolegliwości, a wizyty u specjalistów i kolejne dawki leków nie przynoszą rezultatu, ta książka może być właśnie tym, czego potrzebujesz najbardziej. Dzięki niej zrozumiesz, że twój umysł ma zdolność naprawienia tego zepsutego przełącznika, i nauczysz się nad tym panować.
„Przez całe wieki używaliśmy rozumu i nauki do rozwiązywania pozornie nierozwiązywalnych problemów, aby uczynić nasze życie lepszym i dłuższym. Pokonaliśmy choroby, które nękały rzesze ludzi: szkorbut, polio, czarną ospę. Najwyższy czas, by dodać do tej listy ból przewlekły”.
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67604-31-4 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa
Nie od razu byłem skłonny uwierzyć. Jak wiele innych osób, nie miałem pewności, jak mocno interwencja w układ ciało–umysł może wpłynąć na ból przewlekły i kto może być na nią podatny. Z natury jestem sceptykiem. Ale jako że chcę też poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania, instynktownie poszukuję dowodów naukowych. Dużą część swojej kariery poświęciłem na badania nad tym, czy zmiana nastawienia może wpłynąć na mózg i ciało. A jeśli tak – to jakie zmiany są możliwe, a jakie nie? I jakie warunki są niezbędne do ich zajścia? Jeżeli myśli mogą wpływać na organizm człowieka, to czy są wystarczająco istotne, by naprawdę miały znaczenie, i dostatecznie głębokie, by wywołać trwały efekt?
Gdy po raz pierwszy spotkałem Alana Gordona, odniosłem przemożne wrażenie, że on rzeczywiście w to wierzy. Jako pacjent, który doświadczał bólu przewlekłego, a potem wyzdrowiał, jest przekonany, że można na dobre pozbyć się obezwładniającego cierpienia bez leków czy operacji. Przy tym z zaraźliwym entuzjazmem przekuwa tę wiarę w czyn, z oddaniem pomagając każdemu, kto przychodzi do jego gabinetu. Przez ostatnie dwa lata i ja doświadczyłem zmiany nastawienia. Uwierzyłem, że właściwe koncepcje dotyczące bólu przewlekłego, zastosowane w praktyce za pośrednictwem terapii ciała i umysłu, mogą przynieść olbrzymie korzyści wielu (a może i wszystkim) pacjentom – nawet w przypadku prawdziwych urazów, które skutkują realnym bólem.
Zetknąłem się z Alanem przez przypadek. Podczas rozmaitych zjazdów naukowych spotykałem jego kolegę, doktora Howarda Schubinera. Jestem neuronaukowcem, zajmuję się badaniem mózgowych obwodów bólu za pośrednictwem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Pamiętam, jak Howard oznajmił mi: „Wiesz, opracowaliśmy terapię, która naprawdę działa. Od lat pomagamy ludziom pozbyć się bólu przewlekłego, powinieneś się temu przyjrzeć!”. Wtedy nie zrobiło to na mnie wrażenia. Fascynuje mnie oddziaływanie na umysł i ciało, ale wówczas pracowaliśmy nad podstawowymi obwodami mózgowymi i nie mieliśmy ani funduszy, ani odpowiedniej infrastruktury, by badać pacjentów.
Wraz z moim doktorantem Yonim Asharem byliśmy właśnie w trakcie burzy mózgów, próbując wymyślić temat jego dysertacji. Yoni od kilku lat cierpiał na przewlekły ból pleców, a więc zagadnienie to interesowało go osobiście. I tu właśnie zadziałał szczęśliwy traf. Znów skontaktował się ze mną Howard. Pokazał mi wyniki funkcjonalnego rezonansu pacjenta, u którego po terapii u Alana nastąpiła zdecydowana poprawa. Wyglądało to kusząco. Badanie wykazało zmiany w przyśrodkowej korze przedczołowej i w wyspie przedniej. Te połączone ze sobą obszary mózgu stanowią część układu, który nadaje osobiste znaczenie sygnałom płynącym z ciała. I właśnie te rejony bardzo często odgrywały istotną rolę u pacjentów cierpiących na ból przewlekły. Wydaje się więc, że problem może częściowo polegać na _znaczeniu_, jakie mózg przypisuje bólowi i jego przyczynom. Zdecydowaliśmy, że jest to coś dla nas, i rozpoczęliśmy badania nad wpływem terapii Alana na pacjentów cierpiących na przewlekłe bóle pleców.
Początki były skromne. Najpierw postanowiliśmy przeskanować tylko kilka osób, które zdecydowały się poddać leczeniu. Tymczasem Yoni wziął udział w weekendowym szkoleniu prowadzonym przez Alana i Howarda, podczas którego miał okazję się przekonać, jak działa ich terapia. W międzyczasie Alan zainicjował kampanię crowdfundingową, dzięki której nie tylko pozyskał fundusze na badania, ale przede wszystkim wzbudził zapał ludzi szczerze zainteresowanych jego dokonaniami. Ja z kolei zdobyłem dodatkowe środki z grantu i mogliśmy poszerzyć zakres badań. W rezultacie przeprowadziliśmy najrozleglejsze jak dotąd badania pacjentów z przewlekłym bólem pleców za pomocą fMRI. A zapłaciliśmy za to zaledwie około jednej czwartej zwyczajowej ceny, ponieważ każdy z nas – Yoni, Alan, Howard i nasi niesamowici asystenci badawczy: Laurie Polisky, Zach Anderson i inni – zrozumiał wagę tego projektu i zaangażował się weń całym sercem.
Wyniki tych właśnie badań sprawiły, że uwierzyłem. Większość pacjentów, którzy zmagali się z przewlekłym bólem średnio jedenaście lat, po miesiącu leczenia pozbyła się bólu całkowicie lub niemal całkowicie. I wydaje się, że jak dotąd nie doświadczyli nawrotu choroby. Postawmy sprawę jasno: liczne pytania wciąż pozostają bez odpowiedzi. Jaki rodzaj bólu i jakie cechy pacjentów pozwalają osiągnąć takie wyniki? Jakie są „składniki aktywne” terapii i jak silny jest wpływ terapeuty na wystąpienie poprawy? Jak duża jest zależność między poprawą a nastawieniem pacjenta na wyleczenie? W ciele i mózgu można znaleźć wiele przyczyn bólu przewlekłego. Na razie ich nie rozumiemy i po prostu nie umiemy wystarczająco dobrze oszacować zmian patologicznych, jakie zaszły w organizmie danej osoby, by ustalić dla niej najlepszą możliwą terapię zindywidualizowaną. Ale zrobiliśmy, co w naszej mocy, by możliwie najbardziej rygorystycznie, obiektywnie i bezstronnie określić, jak działa terapia Alana – a uzyskane przez nas wyniki pokazały, że stan pacjentów wskutek jej zastosowania rzeczywiście ulega poprawie.
Jeszcze ciekawsze jest to, co nasze i inne badania mówią o naturze bólu przewlekłego. To świetny czas dla neuronauki w tym obszarze – wyniki badań pokazują jednoznacznie, że urazy powodują zmiany w systemie nerwowym na wielu poziomach: w ciele, rdzeniu kręgowym i mózgu. Ośrodki mózgowe wyższego rzędu, związane z nastrojem, pamięcią i planowaniem długoterminowym, mogą zablokować lub nasilić ból, przyczynić się do wyzdrowienia lub też sprawić, że stanie się on chroniczny. U ludzi te struktury tworzą osobowość, emocje, poczucie tożsamości i swojego miejsca w świecie. A zatem ból przewlekły w bardzo namacalny sposób uwikłany jest w znaczenie, jakie mu przypisujemy, i wpływa na naszą wizję przyszłości. Nie oznacza to, że jest „nieprawdziwy”. Nasze odczucie bólu może mieć realne przyczyny w ciele, rdzeniu kręgowym i mózgu, a zarazem nadal może być on poddawany terapii ciała i umysłu, gdyż wszystkie te poziomy są ze sobą połączone.
Neuronauka wykazała, że przyczyny bólu przewlekłego mogą różnić się od przyczyn bólu ostrego wynikającego z urazu i w wielu przypadkach mogą mieć swoje źródło w mózgu. Terapia ciała i umysłu pomaga nam zrozumieć, jakie rodzaje ruchu i aktywności są wykonalne pomimo cierpienia, co może z kolei sprawić, że mózg „oduczy się” generować ból przewlekły.
Szczególną cechę terapii Alana stanowi fakt, że leczenie w dużej mierze opiera się w tym przypadku na informacji. Nowe informacje mogą zmienić nasze postrzeganie przyczyny bólu i naszą narrację o nim. Zazwyczaj taka przemiana wymaga wysiłku i praktyki, ale może też zadziać się nagle, w przebłysku zrozumienia. Byłem tego świadkiem. Odnoszę wrażenie, że pracownik mojego laboratorium, który od lat cierpiał na bóle barku, wyzdrowiał na wieść o tej terapii. Znajoma i zarazem koleżanka z pracy, po rozmowie z Yonim na temat naszych badań, na nowo zrozumiała naturę bólu przewlekłego, który jej dokuczał. Doświadczywszy spektakularnego wyzdrowienia, powiedziała mi, że ta przemiana ocaliła jej życie.
W książce _How to Know God_ Swami Prabhavananda i Christopher Isherwood opowiadają o różnych rodzajach przekonań. Jednym z nich jest wiara. Zakłada ona, że wierzymy w coś mimo braku dowodów – albo wbrew dowodom, jakich dostarczają nam zmysły. Istnieje też przekonanie tymczasowe. Autorzy podkreślają, że podczas nauki medytacji musimy uwierzyć w jej korzystny wpływ tylko na tyle, by dać jej szansę zadziałać. Pragnę nakłonić cię do powzięcia właśnie takiego tymczasowego przekonania. Nie musisz wierzyć, że ból przewlekły można wyleczyć. Uwierz tylko do tego stopnia, by zacząć pracować z ideami przedstawionymi w tej książce i podejść do nich z otwartym umysłem. Spróbuj, a zobaczysz, co się stanie.
TOR WAGER
profesor neuronauki
Dartmouth CollegeROZDZIAŁ 1. „MÓZG TEGO DZIECIAKA MOŻE ZMIENIĆ ŚWIAT”
Rozdział 1
„Mózg tego dzieciaka może zmienić świat”
Strasznie cierpi. Rodzice są w rozpaczy. Czy sądzisz, że mógłbyś mu pomóc?
Był grudzień 2016 roku. Zatelefonowano do mnie z planu medycznego talk-show _The Doctors_, emitowanego już od wielu lat przez stację CBS. Jego producentem był doktor Phil¹. W tym konkretnym odcinku² chodziło o szesnastoletniego Caseya, który cierpiał na przewlekłe bóle brzucha – tak silne, że regularnie powodowały u chłopaka omdlenia. Lekarze bezradnie rozkładali ręce.
Jako dyrektor Pain Psychology Center (Centrum Psychologii Bólu) w Los Angeles specjalizuję się w leczeniu bólu przewlekłego i innych dolegliwości fizycznych. Producent programu chciał wiedzieć, czy ja i mój zespół bylibyśmy w stanie pomóc biednemu Caseyowi.
Dwa lata wcześniej chłopak był zwykłym dziewiątoklasistą w szkole im. Johna Burroughsa w kalifornijskim Burbank. Uwielbiał baseball i _Gwiezdne wojny_, nienawidził matematyki i chemii. Wydawało się, że będzie wiódł zwyczajne życie ucznia szkoły średniej – aż do momentu, w którym po mniej więcej trzech miesiącach nauki w nowej szkole poczuł ostry ból brzucha.
Obawiając się, że to wyrostek, rodzice popędzili z nim do szpitala – lekarze jednak nic nie znaleźli. Mijały miesiące, a ból nie ustawał. Casey przeszedł wszystkie możliwe badania: rezonanse, tomografie, operacje zwiadowcze, lecz nie pomogły one wykryć źródła bólu.
W międzyczasie Casey funkcjonował coraz gorzej – przestał uczęszczać na treningi drużyny baseballowej, w końcu musiał zaś zrezygnować ze szkoły. Długa, bolesna podróż zaprowadziła go do programu _The Doctors_, a wtedy właśnie jedna z producentek zadzwoniła do mnie.
– Musimy przyjrzeć się jego dokumentacji medycznej – zapowiedziałem. – Ale jest duża szansa, że mu pomożemy.
– Świetnie – odrzekła. – I jeszcze jedno: czy możemy coś zrobić, żeby pokazać na antenie efekt terapii?
W tym sęk. Przecież to telewizja. Producenci potrzebowali naocznego dowodu dla widzów. Jak mogliśmy zatem pokazać ból Caseya, który objawia się przecież wewnętrznie? Zastanawiałem się przez chwilę.
– Może moglibyśmy pokazać wyniki fMRI jego mózgu przed leczeniem i po jego zakończeniu – zasugerowałem.
Funkcjonalny rezonans magnetyczny, czyli fMRI, to badanie obrazujące aktywność mózgową³. Uznałem, że ciekawie byłoby zobaczyć, jak zmieni się ona w przypadku Caseya, gdy przestanie go boleć brzuch. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że ten niewinny pomysł doprowadzi do jednego z najbardziej przełomowych badań w historii bólu.
Ale zanim opowiem ci historię Caseya, najpierw przeczytaj moją.
Ja, moje krzesło i moja mama
Kiedy miałem dwadzieścia kilka lat, życie było fajne. Studiowałem psychoterapię na USC⁴. Byłem towarzyskim, aktywnym gościem. Spotykałem się z przyjaciółmi. Chodziłem na mecze Dodgersów. Grałem w lidze kickballu (moja drużyna zakwalifikowała się nawet do rozgrywek na szczeblu krajowym!). Ale na drugim roku studiów wszystko się zmieniło. Rozwinął się u mnie silny ból dolnej części pleców, który wywrócił moje życie do góry nogami.
Nawet coś tak prostego jak siedzenie i oglądanie filmu przeistoczyło się w dwugodzinny koszmar. Mecze Dodgersów były wykluczone. Nie mogłem oglądać rozgrywek sportowych, nie wspominając nawet o uprawianiu sportu. Twarde siedzenia w uniwersyteckich salach dodatkowo potęgowały ból, więc musiałem kupić sobie w Office Depot miękkie krzesło z oparciem, które przetaczałem z jednej do drugiej. Tak, dobrze ci się wydaje: targanie ze sobą wszędzie wielkiego krzesła nie wpływa pozytywnie na życie towarzyskie.
Odwiedziłem trzech czołowych specjalistów od chorób kręgosłupa w Los Angeles. Jeden powiedział mi, że przyczyną mojego bólu jest przepuklina dyskowa. Drugi orzekł, że to wszystko z powodu zwyrodnienia krążka międzykręgowego. A trzeci był zdania, że jestem po prostu za wysoki.
Nie mogłem stać się niższy, ale wypróbowałem wszystkie terapie, jakie można sobie wyobrazić. Fizjoterapię, biofeedback, akupunkturę, akupresurę – nic nie działało. Tyle razy miałem rezonans magnetyczny, że moi przyjaciele zaczęli żartować, iż mój kręgosłup zmienia się w magnes.
Po pół roku zrobiono mi blokadę zewnątrzoponową. Zastrzyk mnie nie wyleczył, ale zmniejszył ból o połowę. Życie znów stało się znośne… na jakieś osiem dni. Aż pewnego ranka ni stąd, ni zowąd poczułem, jak w głowie wybucha mi granat. To był najsilniejszy ból głowy, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem.
I nie minął.
Przeczytałem w internecie, że przyczyna codziennego, przewlekłego bólu głowy nie jest znana i nie ma nań lekarstwa. Wspaniale.
Odwiedziłem wielu lekarzy, aż wreszcie trafiłem na specjalistę, który zdiagnozował u mnie nadciśnienie śródczaszkowe⁵. Przepisał mi lek, który nie pomógł.
Ból spowodowany nadciśnieniem śródczaszkowym wzmaga się, gdy leżysz. A zatem nie mogłem siedzieć, bo wtedy bolały mnie plecy, i nie mogłem też leżeć, bo wówczas bolała mnie głowa. Kierując się zmysłem praktycznym, ojciec poradził mi, żebym znalazł sposób na funkcjonowanie w pochyleniu o czterdzieści pięć stopni. Dzięki, tato.
Przez następne lata rozwinęły się u mnie następujące objawy dodatkowe:
- ból górnej części pleców,
- ból szyi,
- ból barku,
- ból kolana,
- ból pięty,
- ból języka (kto cierpi na coś takiego?!),
- ból oka,
- ból zęba,
- ból palców u nóg (trzech różnych palców!),
- ból biodra,
- ból brzucha,
- ból nadgarstka,
- ból stopy,
- ból nogi,
- zaburzenia stawów skroniowo-żuchwowych,
- zgaga,
- zawroty głowy,
- szumy uszne,
- świąd,
- zmęczenie.
Krótko mówiąc, byłem w rozsypce. Lekarze wzdrygali się na mój widok. Postawiono mi mnóstwo diagnoz: wypuklina dysku, naderwany pierścień rotatorów, urazy przeciążeniowe itd. Ale żadne terapie nie przynosiły efektu.
Ból zawładnął moim życiem. Ciężko mi było robić dobrą minę do złej gry, więc stroniłem od spotkań z przyjaciółmi. Nie mogłem pracować. Porzuciłem wszelkie aktywności, starając się poradzić sobie z dolegliwościami. Wprowadziłem się nawet z powrotem do rodziców.
Pewnego dnia mama dała mi książkę o terapii ciała i umysłu w leczeniu bólu. Powiedziała, że syn znajomego ją przeczytał i przestały boleć go plecy. Jako kochająca matka usiłowała mi pomóc. Zrobiłem więc to, co zrobiłby każdy racjonalnie myślący człowiek dotknięty bólem przewlekłym: rzuciłem książką przez pokój.
– Książka mi w niczym nie pomoże, mamo. Ten ból nie siedzi w mojej głowie. Lekarze postawili mi kupę diagnoz!
Matka wzruszyła ramionami i wyszła. Nie dyskutuje się z kimś, kto chronicznie cierpi.
Rok później w końcu przeczytałem tę książkę i porozmawiałem z synem znajomego mojej mamy. Lektura nie uwolniła mnie od bólu, ale otworzyła mój umysł na możliwość, że terapia mogłaby zadziałać i w moim przypadku. To był bardzo ważny pierwszy krok. Postanowiłem dowiedzieć się o bólu wszystkiego, co tylko można.
Zagłębiłem się w neuronaukę. Przeczytałem, że ból ma związek zarówno z ciałem, jak i mózgiem. Mózg odbiera i przetwarza sygnały płynące z ciała, generując uczucie bólu, jeśli doznamy urazu.
Czasami jednak działanie tego systemu wymyka się spod kontroli. Bywa, że „przełącznik bólowy” zatnie się w jednej pozycji i doświadczamy bólu przewlekłego.
Nazywamy to bólem neuroplastycznym. Zwykły ból powodowany jest przez uszkodzenie ciała, ale taki, który utrzymuje się po zaleczeniu urazu albo nie ma jasnej przyczyny fizycznej, to zwykle ból neuroplastyczny. W rozdziale 2 wyjaśnię, dlaczego powstaje i jak ustalić, czy cierpisz właśnie na niego.
Zdałem sobie sprawę, że mój ból ma taki właśnie charakter. Skupiałem się na naprawianiu tego, co „zepsuło” się w moim ciele – ale żeby pozbyć się bólu, powinienem za cel obrać mózg. Terapia ciało–umysł w przypadku bólu przewlekłego to stosunkowo nowe podejście, sposoby leczenia nie były więc w pełni rozwinięte; stworzyłem zatem nowe techniki, żeby przeprogramować swój mózg i przywrócić w nim ład.
Nadal mam wypukliny dyskowe. Wciąż mam nadciśnienie śródczaszkowe. I zapewne nadal mam naderwany pierścień rotatorów. Ale nic mnie już nie boli. Pozbyłem się wszystkich 22 wymienionych wyżej objawów.
Po drodze uświadomiłem sobie, że nie jestem sam. Tkwimy w samym środku epidemii bólu przewlekłego. Tylko w Stanach Zjednoczonych z jego powodu cierpi przeszło 50 milionów ludzi⁶, a szacuje się, że na całym świecie może to być 1,2 miliarda osób⁷!
Leczenie bólu przewlekłego stało się moją życiową misją. Założyłem Pain Psychology Center i zacząłem pomagać innym cierpiącym. Wiem z doświadczenia, że większość przypadków bólu chronicznego to ból neuroplastyczny. Przez lata doskonaliliśmy nasze techniki, aż stworzyliśmy spójny i skuteczny system: _pain reprocessing therapy_, czyli terapię reinterpretacji bólu. Pomagamy pacjentom pozbyć się każdego rodzaju bólu, jaki można sobie wyobrazić.
Każdy pacjent mój i mojego zespołu, bez względu na to, co go boli i jak długo cierpi z tego powodu, zadaje to samo pytanie:
Dialog
PACJENT: Czyli mój ból nie jest prawdziwy?
JA: A odczuwasz go?
PACJENT: Tak.
JA: Boli?
PACJENT: Tak.
JA: No to jest prawdziwy.
Zawsze wydawało mi się czymś osobliwym, że jeden ból uznawany jest za prawdziwy, a inny nie.
Kiedy studiowałem na UCLA⁸, bractwo studenckie, do którego należałem, podczas tygodnia zapoznawczego zaprosiło hipnotyzera. Mój kumpel Jamie zgłosił się na ochotnika, by dać się zahipnotyzować. Hipnotyzer, postępując nieetycznie, wprowadził Jamiego w trans i powiedział, że jego ręka płonie. Chłopak zaczął biegać jak oszalały, aż w końcu wsadził rękę do skrzynki z lodem. Wyglądało to bardzo zabawnie.
Spytałem potem Jamiego, czy rzeczywiście go bolało. „To był najgorszy ból w moim życiu” – odpowiedział (dodając kilka starannie dobranych przekleństw). Jak to możliwe?
Na University of Pittsburgh przeprowadzono badanie dotyczące hipnozy i bólu⁹. Naukowcy poddali uczestników badaniu fMRI, sprawiając im ból za pomocą rozgrzanej sondy. Ośrodki bólu w mózgach badanych rozjarzyły się niczym ogień. Następnie poddano ich hipnozie i wywołano u nich ból za pomocą sugestii. W badaniu fMRI zaświeciły się dokładnie te same obszary. Jeśli więc chodzi o mózg, wrażenie bólu jest takie samo bez względu na to, czy został on wywołany przez czynnik fizyczny, czy za pomocą hipnozy.
Ból to ból i zawsze jest prawdziwy. A ponieważ jest przetwarzany w neuronach, nasz mózg ma niezwykłą moc wpływania na to, gdzie, kiedy i jak mocno go odczuwamy.
Nasze bolące plecy
Ból pleców jest najczęstszą postacią bólu przewlekłego¹⁰ i wiodącą przyczyną niepełnosprawności na świecie. Jeśli cierpisz na niego chronicznie, być może zdarzyło ci się przeprowadzić rozmowę podobną do tej:
TY: Od trzech miesięcy bolą mnie plecy. Ból pojawia się, kiedy siedzę, stoję albo chodzę.
ORTOPEDA: Hm, rezonans kręgosłupa wykazuje, że ma pan czteromilimetrową przepuklinę na wysokości L2–L3, która częściowo uciska korzeń nerwowy.
TY:
Diagnoza brzmi tak, jakby z twojego biednego, uszkodzonego kręgosłupa wystawał wielki wybrzuszony dysk i miażdżył jeden z nerwów. Ten obraz z jednej strony cię przeraża, a z drugiej przemawia do twojej wyobraźni – bolą cię plecy, a lekarz znalazł przyczynę. Trzeba to teraz wyleczyć i ból minie, prawda?
Przykro mi, ale nie. Badania pokazują, że wiele najpowszechniejszych operacji kręgosłupa po prostu nie przynosi efektu¹¹. Co więcej, utrzymujący się ból pooperacyjny występuje tak często, że zyskał nawet nazwę: zespół nieudanej operacji kręgosłupa¹².
Tak naprawdę większość z nas ma wypukliny lub przepukliny dyskowe. Większość z nas cierpi także na zwyrodnienie krążków międzykręgowych i zapalenie stawów. Wiesz, kto ma kręgosłup w idealnym stanie? Dzieci. Ich krążki międzykręgowe są cudownie pulchne, a w ich ślicznych małych stawach nie znajdziemy ani śladu stanu zapalnego. Z biegiem lat zaczyna nam jednak szwankować to i owo. Nasze ciało się zużywa – to naturalne i nieuniknione. Wyniki badań opublikowane w „New England Journal of Medicine” wskazują, że u 64% osób cierpiących na bóle pleców występują wypukliny i przepukliny dyskowe, przypadki wypadnięcia dysku i zmiany zwyrodnieniowe¹³. Zmiany strukturalne tego typu są właściwie zupełnie normalne i zwykle nie mają nic wspólnego z bólem.
Nawet jeśli rezonans coś wykazuje, zwykle ma się to nijak do objawów fizycznych. Do pewnego szwajcarskiego badania zaproszono uczestników skarżących się na ból pleców; szukano u nich przypadków zmian zwyrodnieniowych i wypuklin dysków. Naukowcy odkryli, że między tymi zmianami a objawami zgłaszanymi przez pacjentów nie istniał żaden związek¹⁴.
Skoro więc w większości przypadków uszkodzenie fizyczne nie powoduje przewlekłego bólu pleców, to co jest jego przyczyną?
Łącząc najnowsze dokonania neuronauki z pewnymi elementami podejścia w stylu Nostradamusa, grupa badaczy z Northwestern University wkroczyła na nowe tereny: zajęła się przewidywaniem bólu¹⁵. Monitorując stan pacjentów, u których wystąpił pierwszy epizod bólu pleców, starała się przewidzieć, u kogo rozwinie się ból przewlekły. Co zdumiewające, ich prognozy sprawdziły się w 85% przypadków.
Ci naukowcy nie przeprowadzali badań kręgosłupa. Nie oglądali zdjęć rentgenowskich ani wyników MRI; tak naprawdę w ogóle nie przyglądali się plecom pacjentów. Patrzyli tylko na ich mózgi. Analizując skany mózgów i rodzaj połączeń między dwoma kluczowymi obszarami, z dużą dozą prawdopodobieństwa byli w stanie orzec, u kogo ból się utrzyma, a u kogo minie.
Większość przypadków chronicznego bólu pleców nie ma nic wspólnego z fizycznym uszkodzeniem kręgosłupa. Ból jest w stu procentach prawdziwy, ale jest on neuroplastyczny. Żeby go leczyć, musimy zająć się mózgiem, a nie ciałem.
Prawdziwe urazy kręgosłupa szyjnego i fałszywe wypadki samochodowe
Wyobraź sobie, że prowadzisz samochód. Hamujesz na czerwonym świetle i w chwili, gdy twoje auto staje, słyszysz pisk hamulców. Zerkasz w lusterko wsteczne i widzisz kierowcę w aucie za tobą – z komórką w ręce i przerażeniem w oczach. Spinasz się i w chwili uderzenia twoja głowa odskakuje najpierw do tyłu, a potem do przodu. Auć! Nazywamy to urazem zgięciowo-odgięciowym kręgosłupa szyjnego, znanym także jako uraz biczowy albo _whiplash_. Prowadzi on często do bólu głowy lub szyi. Jeśli przez jakiś czas będziemy się oszczędzać, dolegliwości towarzyszące urazowi biczowemu – podobnie jak innym urazom związanym ze skręceniem – w ciągu kilku dni powinny ustąpić samoistnie.
Bywa jednak i tak, że ból nie mija. Jeśli skutki kontuzji tego typu się utrzymują, mówimy o chronicznym zespole biczowym. W wielu krajach mamy do czynienia z epidemią tego schorzenia, a nawet 10% ofiar wypadków to osoby trwale niepełnosprawne.
Co dziwne, badania wykazały, że chroniczny zespół biczowy nie ma fizycznej przyczyny¹⁶. Innymi słowy – uraz ulega zaleczeniu, ale z jakiegoś powodu pacjent nadal cierpi.
Grupa badaczy wpadła na pomysł, żeby poszukać rozwiązania tej medycznej zagadki na północy Europy – a konkretnie w Litwie, małym kraju nadbałtyckim znanym z pięknych krajobrazów i wspaniałych drużyn koszykarskich (koszykówka jest tam bowiem sportem narodowym). Czego jednak w Litwie nie ma, to chronicznego zespołu biczowego. Mają tam samochody, mają drogi, mają zderzenia tylne – ale nie mają uporczywego bólu szyi.
Naukowcy przebadali setki ofiar tego typu kolizji i monitorowali ich rekonwalescencję. Tuż po wypadku wielu pacjentów uskarżało się na ból szyi. Ale rok później ich stan zdrowia był taki sam jak ogólnej populacji. Chroniczny uraz biczowy po prostu w tym kraju nie istnieje¹⁷.
Skoro więc to nie wypadki samochodowe go powodują, co jest jego przyczyną?
By odpowiedzieć na to pytanie, badacze w Niemczech przeprowadzili błyskotliwy i trochę szalony eksperyment¹⁸. Zwerbowali ochotników do badania nad kraksami. Osoby te siadały w samochodzie na fotelu kierowcy, po czym od tyłu uderzał w nie inny samochód. Tak naprawdę jednak wcale nie miało to miejsca. Wypadek symulowano; był to, jak określili go naukowcy, „wypadek-placebo”.
Jak symuluje się wypadek samochodowy? By uzyskać dźwięk zderzenia, badacze rozbijali butelkę. Dzięki skomplikowanemu mechanizmowi złożonemu z bloczków i rampy samochód uczestnika eksperymentu nieznacznie poruszał się w przód. Nie było żadnego uderzającego w tył samochodu, ale ochotnicy byli przekonani, że ktoś wjechał im w kufer. Podstępni naukowcy rozsypywali nawet na ziemi szkło, żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić kraksę.
Trzy dni po fałszywej kolizji 20% uczestników zgłaszało ból szyi. Cztery tygodnie później 10% z nich nadal miało objawy. Ich ból był prawdziwy, ale nie odpowiadały mu żadne fizyczne obrażenia ciała. I nie mogły, gdyż nie uczestniczyli oni w prawdziwym wypadku.
Ból nie miał więc źródła w szyjach ochotników, ale w czymś, co istniało w ich mózgach: w wierze. Uwierzyli, że brali udział w wypadku, którego możliwym skutkiem ubocznym jest chroniczny uraz biczowy. Litwini nie podzielali ich przekonania. A ponieważ w ich kraju nie istnieje takie zjawisko jak przewlekły _whiplash_, ofiarom wypadków nie przyszło do głowy, że mogą na niego cierpieć. I w związku z tym nie cierpiały.
Dlaczego wiara w chroniczny uraz biczowy może wywoływać chroniczny uraz biczowy? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w rozdziale 3, ale już teraz można stwierdzić, że nasz mózg jest tak potężnym i skomplikowanym narządem, iż może wywołać i podtrzymywać ból. To sprzeczne z intuicją, ponieważ cierpienie wydaje się pochodzić z ciała – ale w tym wypadku mamy do czynienia z bólem neuroplastycznym, którego źródłem jest właśnie mózg. Tak naprawdę to dobra wiadomość – skoro bowiem narząd ten może wywołać ból, może go też uśmierzyć.
Ból pleców i uraz biczowy to tylko dwa przykłady przewlekłych dolegliwości powodowanych przez ból neuroplastyczny. Znam historie i badania dotyczące wielu innych podobnych przypadłości, takich jak ból głowy, brzucha, miednicy, stawów, nerwobóle, zespół jelita drażliwego i urazy przeciążeniowe. Nie będę wchodził w szczegóły – powiem tylko, że mój zespół i ja skutecznie wyleczyliśmy wszystkie tego typu przypadki dzięki terapii reinterpretacji bólu.
Za każdym razem pacjent doświadczał objawów fizycznych, ale leczenie fizyczne nie pomagało. Ulgę mógł odczuć jedynie wtedy, gdy skoncentrował się nie na ciele, ale na mózgu. I tu wracamy do Caseya, mojego pacjenta z bólem brzucha z programu _The Doctors_.
Leczenie Caseya
Casey z rodziną siedzieli w moim gabinecie, starając się ignorować dwóch operatorów kamery ustawionych o parę kroków od nich. Powstrzymując łzy, mama Caseya opowiedziała mi całą historię.
– Próbowaliśmy wszystkiego – mówiła. – Leków, terapii, operacji… I nic nie zadziałało!
Wyjaśniłem Caseyowi zjawisko bólu neuroplastycznego, tłumacząc, w jaki sposób nasz mózg jest w stanie z jednej strony generować ból, z drugiej zaś sprawić, by ten ustąpił. Casey poczuł cień nadziei; po jego twarzy popłynęły łzy.
– Damy sobie z tym radę, zobaczysz! – pocieszyła go mama, usilnie starając się uwierzyć we własne słowa.
Spotykałem się z Caseyem co tydzień. Rozmawialiśmy o tym, jak rozwinął się u niego ból brzucha i dlaczego wciąż go nękał. Uczyłem go elementów terapii reinterpretacji bólu i razem ćwiczyliśmy. Po czterech tygodniach wymachiwał kijem baseballowym w moim gabinecie i już nic go przy tym nie bolało. Po sześciu tygodniach biegał po salach najszybciej jak umiał (ku zdumieniu moich kolegów z pracy). Po trzech miesiącach był całkowicie wolny od bólu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. _The Doctors_ to uhonorowany nagrodą Emmy talk-show poświęcony zagadnieniom medycznym i zdrowotnym. Na rynku krajowym i międzynarodowym dystrybuowany jest przez CBS Television Distribution. Jest to spin-off programu _Dr Phil_, który jest z kolei spin-offem _The Oprah Winfrey Show_.
2. Casey i ja wystąpiliśmy w siedemdziesiątym czwartym odcinku dziewiątego sezonu. Odcinek ten wyemitowano w styczniu 2017 roku.
3. Funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI) rejestruje zmiany w przepływie krwi przez naczynia krwionośne w mózgu. Kiedy któryś rejon mózgu ciężko pracuje, jest silniej ukrwiony – tak więc fMRI pokazuje, które obszary mózgu są aktywne. Mieliśmy nadzieję, że po wyleczeniu Caseya badanie wykaże zmieniony wzorzec aktywności mózgu.
4. University of Southern California (wszystkie przypisy dolne pochodzą od tłumaczki).
5. Zbyt wysokie ciśnienie płynu mózgowo-rdzeniowego.
6. Dane te pochodzą z Centrów Prewencji i Kontroli Chorób (Centers for Disease Control And Prevention, CDC), gdzie przeanalizowano wyniki _National Health Interview Survey_ (narodowej ankiety na temat zdrowia) z 2016 roku. Wykazała ona, że nieco ponad pięćdziesiąt milionów dorosłych Amerykanów doświadcza bólu przewlekłego, co stanowi 20,4% populacji. CDC definiują ból przewlekły jako „ból doświadczany przez wiele dni lub codziennie w ciągu minionych sześciu miesięcy”. J. Dahlhamer, J. Lucas, C. Zelaya, R. Nahin, S. Mackey, L. DeBar, R. Kerns, M. Von Korff, L. Porter, Ch. Helmick, _Prevalence of chronic pain and high-impact chronic pain among adults – United States, 2016_, „Morbidity and Mortality Weekly Report” 2018, vol. 67, no. 36, s. 1001.
7. Szacunki dotyczące bólu przewlekłego w różnych regionach świata znacząco się różnią. Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization, WHO) przeprowadziła ankietę wśród pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej w piętnastu lokalizacjach w Azji, Afryce, Europie i obu Amerykach. Na jej podstawie oszacowano, że średnio 22% dorosłych doświadczało – jak to nazwali – „uporczywego bólu”, który określony został jako „utrzymujący się przez większość czasu w okresie sześciu lub więcej miesięcy w minionym roku”. Brano pod uwagę tylko te przypadki, gdy z powodu bólu pacjent szukał pomocy lekarskiej, więcej niż raz zażywał środki farmaceutyczne lub „zgłaszał, że ból wywierał znaczący wpływ na jego życie lub aktywność”. O. Gureje, M. Von Korff, G.E. Simon, R. Gater, _Persistent pain and well-being: A World Health Organization study in primary care_, „The Journal of the American Medical Association” 1998, vol. 280, no. 2, s. 147–151.
Gdy pisałem tę książkę, światowa populacja liczyła 7,7 miliarda ludzi, w tym około 5,5 miliarda dorosłych; 22% dorosłych to 1,2 miliarda ludzi na całym świecie cierpiących z powodu bólu przewlekłego.
8. University of California.
9. W badaniu hipnozy przeprowadzonym na University of Pittsburgh do wywołania bólu u ochotników używano rozgrzanej sondy (o temperaturze 48,3ºC). Badanie fMRI wykazało aktywność w rejonie wzgórza, przedniego zakrętu kory obręczy, w obszarze środkowym wyspy przedniej, a także w korze ciemieniowej i przedczołowej. Rejony te uważane są za część obwodu bólowego w mózgu. Gdy badani doświadczali bólu indukowanego przez hipnozę (bez użycia sondy), rezonans wykazywał podobny wzorzec aktywności mózgowej. S.W.G. Derbyshire, M.G. Whalley, V.A. Stenger, D.A. Oakley, _Cerebral activation during hypnotically induced and imagined pain_, „Neuroimage” 2004, vol. 23, no. 1, s. 392–401.
10. W ankiecie _National Health Interview_ przeprowadzonej w 2017 roku przez National Center for Health Statistics (Narodowe Centrum Statystyki Zdrowia) uzyskano następujące dane odnośnie do częstotliwości występowania różnych typów bólu przewlekłego: ból dolnej części pleców – 28%, migrena lub silny ból głowy – 15,5%, ból szyi – 14,9%, ból twarzy lub żuchwy – 4,4%. National Center for Health Statistics, _Migraines and pain in neck, lower back, face, or jaw among adults aged 18 and over, by selected characteristics_, w: _National Health Interview Survey, 2017_, Hyattsville 2018; D. HoyL. March, P. Brooks, F. Blyth, A. Woolf, Ch. Bain, G. Williams et al., _The global burden of low back pain: Estimates from the Global Burden of Disease 2010 study_, „Annals of the Rheumatic Diseases” 2014, vol. 73, no. 6, s. 968–974.
11. Oto badanie, które wykazało, że pacjenci po discektomii wcale nie czuli się lepiej niż ci, którzy nie poddali się operacji: K.C. Thomas, Ch.G. Fisher, M. Boyd, P. Bishop, P. Wing, M.F. Dvorak, _Outcome evaluation of surgical and nonsurgical management of lumbar disc protrusion causing radiculopathy_, „Spine” 2007, vol. 32, no. 13, s. 1414–1422.
Poniższy przegląd czterech oddzielnych badań wykazał, że zabieg stabilizacji kręgosłupa lędźwiowego nie przyniósł lepszych efektów niż leczenie zachowawcze (nieinwazyjne): S.K. Mirza, R.A. Deyo, _Systematic review of randomized trials comparing lumbar fusion surgery to nonoperative care for treatment of chronic back pain_, „Spine” 2007, vol. 32, no. 7, s. 816–823.
I na koniec przegląd czterech popularnych operacji ortopedycznych, który dowodzi, że żadna z nich nie okazała się skuteczniejsza w leczeniu bólu i niepełnosprawności niż fałszywe „operacje placebo”: A. Louw, I. Diener, C. Fernández-de-las-Peñas, E.J. Puentedura, _Sham surgery in orthopedics: A systematic review of the literature_, „Pain Medicine” 2017, vol. 18, no. 4, s. 736–750.
12. Zespół nieudanej operacji kręgosłupa to bardzo częsty wynik zabiegów chirurgicznych. Jak częsty? To zależy od rodzaju operacji i od tego, kogo pytamy (pacjenta czy chirurga). Pewne badanie dotyczące zabiegu stabilizacji kręgosłupa lędźwiowego wykazało, że 46% pacjentów poddanych operacji doświadczało następnie takiego samego lub silniejszego bólu. W innych badaniach odsetek nieefektywnych operacji wynosił od 19% do 36%. Więcej informacji na temat nieudanych zabiegów chirurgicznych i wyników poszczególnych typów operacji znajdziesz w artykule: C.-W. Chan, P. Peng, _Failed back surgery syndrome_, „Pain Medicine” 2011, vol. 12, no. 4, s. 577–606.
13. W poniższym badaniu u 64% uczestników nieodczuwających bólu pleców wykazano zmiany w obrębie przynajmniej jednego krążka międzykręgowego, a u 38% zwyrodnienie dotknęło większej liczby krążków! M.C. Jensen, M.N. Brant-Zawadzki, N. Obuchowski, M.T. Modic, D. Malkasian, J.S. Ross _Magnetic resonance imaging of the lumbar spine in people without back pain_, „New England Journal of Medicine” 1994, vol. 331, no. 2, s. 69–73.
14. F. Kleinstück, J. Dvorak, A.F. Mannion, _Are ‘structural abnormalities’ on magnetic resonance imaging a contraindication to the successful conservative treatment of chronic nonspecific low back pain?_, „Spine” 2006, vol. 31, no. 19, s. 2250–2257.
15. M.N. Baliki, B. Petre, S. Torbey, K.M. Herrmann, L. Huang, T.J. Schnitzer, H.L. Fields, A.V. Apkarian, _Corticostriatal functional connectivity predicts transition to chronic back pain_, „Nature Neuroscience” 2012, vol. 15, no. 8, s. 1117–1119.
16. W poniższym artykule znajdziesz więcej informacji na temat braku fizycznej przyczyny chronicznego zespołu biczowego i zmiennego odsetka przypadków tego urazu w różnych krajach świata: R. Ferrari, A.S. Russell, _Epidemiology of whiplash: An international dilemma_, „Annals of the Rheumatic Diseases” 1999, vol. 58, no. 1, s. 1–5.
17. Niemal połowa osób biorących udział w badaniu w Litwie zgłaszała ból bezpośrednio po wypadku: w 10% był to ból szyi, w 19% ból głowy, a w 18% zarówno ból szyi, jak i głowy. Niemniej jednak po upływie roku odsetek osób skarżących się na dolegliwości spadł do takiego samego poziomu jak u Litwinów, którzy nie brali udziału w wypadku samochodowym. D. Obelieniene, H. Schrader, G. Bovim, I. Misevičiene, T. Sand, _Pain after whiplash: A prospective controlled inception cohort study_, „Journal of Neurology, Neurosurgery, and Psychiatry” 1999, vol. 66, no. 3, s. 279–283.
18. W.H.M., Castro, S.J. Meyer, M.E.R. Becke, C.G. Nentwig, M.F. Hein, B.I. Ercan, S. Thomann, U. Wessels, A.E. Du Chesne, _No stress – no whiplash?. Prevalence of „whiplash” symptoms following exposure to a placebo rear-end collision_, „International Journal of Legal Medicine” 2001, vol. 114, no. 6, s. 316–322.