Janis - ebook
Janis - ebook
Utalentowana wokalistka, słynna imprezowiczka, gwiazda San Francisco, jedna z pierwszych celebrytek swoich czasów. Bliska znajoma Jimiego Hendrixa i kochanka Krisa Kristoffersona. Buntowniczka, która pobiła się z Jimem Morrisonem, i romantyczka wpatrzona w Arethę Franklin i Bessie Smith. Kim tak naprawdę była Janis Joplin, jedna z największych artystek XX wieku?
Urodziła się w 1943 roku, zmarła zaledwie dwadzieścia siedem lat później. Wychowana wśród klasy średniej, do końca życia nie porzuciła marzeń o normalności pozbawionej narkotyków, alkoholu i przygodnych romansów. Jednak jej wrażliwość i maskujące kompleksy pragnienie bycia w centrum uwagi zamiast na szczyt zaprowadziły ją na samo dno.
Holly George-Warren, jedna najlepszych amerykańskich dziennikarek muzycznych, prowadzi nas przez krótkie, lecz burzliwe życie Joplin z pasją i kronikarską dokładnością. Dzięki rozmowom z przyjaciółmi i rodziną wokalistki oraz fragmentom jej listów i pamiętników udało się stworzyć pierwszy tak dokładny portret pionierki bluesa, która kochała życie zbyt mocno.
„Czekałam na osobę, która w końcu napisze pełną biografię Janis Joplin. Teraz fani powinni być szczęśliwi, bo taka osoba nareszcie się pojawiła. Dzięki Holly George-Warren Janis żyje i oddycha wolnością.” Rosanne Cash
„Biografia Janis Joplin opowiada o życiu i karierze, które toczyły się z pełną świadomością nieuniknionych rozczarowań, potknięć i cierpień – a jednak także na przekór nim. Książka Holly George-Warren, tak jak sama Janis, przynosi nam najbardziej porywający dreszcz.” „Texas Observer”
„Autorka usuwa na bok cały medialny hałas wokół Janis […] i opowiada jej historię prosto i wciągająco jak w dobrej powieści.” „New York Times Book Review”
„To biografia jednej z najwybitniejszych postaci, która wyłoniła się z genialnej epoki.” „Kirkus”
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8191-121-4 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
William S. Burroughs Jack Kerouac _A hipopotamy żywcem się ugotowały_
David Ritz _Respect. Życie Arethy Franklin_
Alysia Abbott _Tęczowe San Francisco. Wspomnienia o moim ojcu_
Jon Krakauer _Pod sztandarem nieba. Wiara, która zabija_
Kim Gordon _Dziewczyna z zespołu_
Dennis Covington _Zbawienie na Sand Mountain. Nabożeństwa z wężami w południowych Appalachach_
Hampton Sides _Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu_
James Grissom _Szaleństwa Boga. Tennessee Williams i kobiety z mgły_
Patti Smith _Pociąg linii M_
Billie Holiday William Dufty _Lady Day śpiewa bluesa_
Dan Baum _Dziewięć twarzy Nowego Orleanu_
Jill Leovy _Wszyscy wiedzą. O zabójstwach czarnych w Ameryce_
Brendan I. Koerner _Niebo jest nasze. Miłość i terror w złotym wieku piractwa powietrznego_
Hampton Sides _Ogar piekielny ściga mnie. Zamach na Martina Luthera Kinga i wielka obława na jego zabójcę_
Paul Theroux _Głębokie Południe. Cztery pory roku na głuchej prowincji_
S. C. Gwynne _Wrzask rebeliantów. Historia geniusza wojny secesyjnej_
Jon Krakauer _Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim_
James McBride _Załatw publikę i spadaj. W poszukiwaniu Jamesa Browna, amerykańskiej duszy i muzyki soul_
Dan Baum _Wolność i spluwa. Podróż przez uzbrojoną Amerykę_
Legs McNeil Gillian McCain _Please kill me. Punkowa historia punka_
David McCullough _Bracia Wright_
Lawrence Wright _Wyniosłe wieże. Al-Kaida i atak na Amerykę_
Linda Polman _Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci_
Jan Błaszczak _The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side_
Charlie LeDuff _Detroit. Sekcja zwłok Ameryki_ (wyd. 3)
Charlie LeDuff _Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje_
Tom Clavin Bob Drury _Serce wszystkiego, co istnieje. Nieznana historia Czerwonej Chmury, wodza Siuksów_ (wyd. 2)
Andrew Smith _Księżycowy pył. W poszukiwaniu ludzi, którzy spadli na Ziemię_
Nikki Meredith _Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła_
Nick Bilton _Król darknetu. Polowanie na genialnego cyberprzestępcę_
Patti Smith _Rok Małpy_
Magda Działoszyńska-Kossow _San Francisco. Dziki brzeg wolności_
David Treuer _Witajcie w rezerwacie. Indianin w podróży przez ziemie amerykańskich plemion_
Sam Quinones _Dreamland. Opiatowa epidemia w USA_ (wyd. 2)
Ronan Farrow _Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli_
S. C. Gwynne _Imperium księżyca w pełni. Wzlot i upadek Komanczów_ (wyd. 2)
Matt Taibbi _Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem_ WSTĘP
Nie sprzeniewierzaj się sobie samemu. Ty sam – to wszystko, co masz¹.
Janis Joplin
Jest wrzesień 2018 roku. W Nashville zapadła już parna noc. Ruby Boots rozdziera jej ciszę, miotając gitarą elektryczną i wyśpiewując z krtani utwór Janis Joplin _Piece of My Heart_ na scenie klubu muzycznego The Basement East. Tegoroczna edycja Americanafest, sześciodniowego festiwalu muzycznego połączonego z konferencją, ma uczcić albumy wydane w 1968 roku, w tym przełomową płytę _Cheap Thrills_ zespołu Big Brother & the Holding Company. Boots urodziła się wiele lat po śmierci Joplin i dorastała po drugiej stronie globu, w australijskim mieście Perth, jednak już jako dziecko zakochała się w muzyce amerykańskiej wokalistki, w jej porywającym, pełnym bólu głosie. Jak wtedy, gdy pięćdziesiąt lat temu Janis śpiewała tę piosenkę, tak i teraz tłum – zachwycony jej surowym i odważnym charakterem – ruszył ku scenie.
Na ceremonii przyznania nagród Americana Honors & Music Awards Show w The Ryman Auditorium (skąd niegdyś nadawano program _Grand Ole Opry_) na scenie pojawia się wielu akolitów Janis. Piosenkarka, kompozytorka i aktywistka Rosanne Cash, która została jej fanką jako nastolatka, zdobywa nagrodę Free Speech in Music ; k.d. lang, pochodząca z kanadyjskiej prowincji Alberta, która już w 1991 roku ujawniła się jako lesbijka, otrzymuje wyróżnienie „za przecieranie szlaków” – Trailblazer Award. Nominowane do trzech różnych nagród znakomite wokalistki Brandi Carlile, Margo Price i Courtney Marie Andrews swoimi niesamowitymi występami ukazują wpływ, jaki wywarła na nie Janis.
Gdyby nie Janis Joplin – która tak niewiele czasu spędziła w blasku reflektorów – artystki te miałyby trudność ze znalezieniem dla siebie wzoru do naśladowania porównywalnego z „bitniczką z Port Arthur”. W osobie Janis spotkały się błyskotliwa muzykalność, zuchwała seksualność i naturalny entuzjazm – a połączenie tych cech dało pierwszą amerykańską kobiecą gwiazdę rocka, zmieniając wszystko. Janis wciąż włada kolejnymi pokoleniami, twórcami niezliczonych gatunków bez względu na ich płeć i tożsamość seksualną. I choć jej zamiłowanie do książek, bystry intelekt i głębokie pragnienie domu – koniecznie z białym płotkiem – nie stanowiły głównych cech wizerunku, jaki stworzyła dla swoich fanów, to przenikały każdy jej ruch.
To samo można powiedzieć o jej pionierskich instynktach. Chociaż epokę Janis uważa się w znacznej mierze za czas wyzwalania się od ograniczeń lat pięćdziesiątych, rock był w rzeczywistości niemal wyłącznie „klubem dla mężczyzn”, a Janis konfrontowała się z szokującymi przejawami seksizmu, zarówno w mediach głównego nurtu, jak i prasie kontrkulturowej, oraz z lodowatym, niekiedy wręcz okrutnym lekceważeniem ze strony przedstawicieli branży muzycznej. A jednak jej gwiazda lśniła. Dzięki sile woli i niesłychanemu talentowi pokazała, w jaki sposób niepokorne wokalistki, instrumentalistki, autorki i fanki mogą stać się częścią rockowego świata. Feministka Ellen Willis, która w latach sześćdziesiątych zajmowała się krytyką muzyczną na łamach tygodnika „The New Yorker”, nazwała Janis „jedynym bohaterem kultury lat sześćdziesiątych, który uwidocznił i upublicznił kobiece doświadczenie dążenia do indywidualnego wyzwolenia”². Patti Smith, Stevie Nicks, Cyndi Lauper, Chrissie Hynde, wokalistka B-52’s Kate Pierson oraz siostry Ann i Nancy Wilson z zespołu Heart należą do artystek, które miały okazję zobaczyć Janis na scenie i dzięki temu przeżyciu poczuły, jaka przyszłość może stać się ich udziałem. Kiedy w marcu 2019 roku Stevie Nicks została wprowadzona do Rock and Roll Hall of Fame, opowiadała, jak bardzo zmieniło ją występowanie przed Janis w latach sześćdziesiątych: „Jej łączność ze słuchaczami była tak niezwykła, że pomyślałam sobie: »Chcę robić to co ona«”³.
Dzięki swoim wpływom i wytrwałej pracy Janis Joplin wciąż pozostaje w centrum naszej muzyki i kultury. Janis była obecna w większości kluczowych momentów w dziejach rocka w latach sześćdziesiątych XX wieku: na The Monterey Pop Festival, na kipiącej energią scenie Haight-Ashbury w San Francisco, na ulicach, w klubach i studiach nagraniowych Nowego Jorku, na Festiwalu Woodstock. Była bohaterką wystaw muzealnych, przedstawień teatralnych i filmów. Jej pierwszy solowy album – eklektyczny, śmiały odjazd _I Got Dem Ol’ Kozmic Blues Again Mama!_ – brzmi dziś równie świeżo jak w 1969 roku, kiedy go wydano. Jej występ w Monterey, udokumentowany przez filmowca D. A. Pennebakera, podczas pokazów wciąż wywołuje aplauz kolejnych pokoleń widzów, a na YouTube ma miliony odsłon – i liczba ta wciąż rośnie.
Kiedy Janis wkroczyła na scenę w Monterey w czerwcu 1967 roku, niewielu słuchaczy spoza San Francisco kojarzyło jej nazwisko. „O co chodzi z tą dziewczyną? – zastanawiał się Lou Adler, jeden z producentów festiwalu w Monterey. – Skąd się wzięła, z takim wyglądem, przewodząc kapeli złożonej z samych facetów?”⁴. Pewnej podpowiedzi udzielił Chet Helms, impresario sceny Haight-Ashbury, który przedstawił ją niczego niepodejrzewającej publiczności w Monterey następująco:
Trzy lub cztery lata temu spotkałem w Teksasie pannę o nazwisku Joplin. Usłyszałem, jak śpiewa. Pojechaliśmy razem stopem na Zachodnie Wybrzeże. Wiele się zmieniło od tego czasu. Z wielką dumą przedstawiam produkt końcowy czterech lat pracy: _Big Brother & the Holding Company!_⁵.
Tego dnia niezwykły występ Janis miał zmienić jej życie – i przyszłość muzyki pop. Zanim jeszcze złożony z pięciu utworów set zakończył się dramatyczną przeróbką _Ball and Chain_ bluesowej piosenkarki Willie Mae Thornton, tysiące zszokowanych fanów – i setki oszołomionych dziennikarzy – poznało już jej nazwisko. Niebawem rozniosła się o niej wieść. Jej emocjonalny styl śpiewania zachwycił innych wokalistów stawiających wówczas pierwsze kroki na scenie – należał do nich chociażby Robert Plant z Led Zeppelin. Młode kobiety, które widziały jej występy w The Avalon Ballroom czy w jednym z prowadzonych przez Billa Grahama klubów o nazwie The Fillmore, wciąż wspominają to doświadczenie. Miały wrażenie, że Janis, śpiewając dla nich, opowiadała im ich własne historie, odczuwała ich ból, dodawała im odwagi i uwalniała od wstydu. Janis była niczym odsłonięty nerw, umiała wyrażać uczucia, których większość ludzi ujawnić nie chciała bądź nie potrafiła. Była gotowa dźwigać ciężar, który to ujawnienie za sobą pociągało.
Janis nigdy nie sprzeniewierzyła się swojej wizji. Nie bała się przekraczać granic – muzycznych, kulturowych i seksualnych. Otwarcie biseksualna, w czasach gdy było to nielegalne, nie bała się ani więzienia, ani społecznego potępienia. Kiedy krytycy i fani oburzali się, ponieważ wyraziła zuchwałą chęć rezygnacji z roli „śpiewającej cizi” w zespole – który jak uważała, powstrzymywał jej rozwój – i tak ją odrzuciła. Zaledwie cztery dni przed śmiercią, 4 października 1970 roku w rozmowie z dziennikarzem Howardem Smithem powiedziała: „Jesteś tylko tym, co cię zadowala”⁶.
Janis Joplin nigdy nie spoczęła. Była najstarszym dzieckiem w bardzo zżytej rodzinie. Uwielbiała ojca, miłośnika Bacha, intelektualistę i ateistę, nieafiszującego się ze swoimi poglądami w konserwatywnym mieście, w którym podstawą był przemysł naftowy. Mała Janis była niesforną chłopczycą, lecz także rozwiniętą intelektualnie i ciekawą świata dziewczynką, ujawniającą – wspierane przez rodziców – talenty w dziedzinie sztuk plastycznych. Gdy w latach pięćdziesiątych trafiła do liceum, jej zainteresowanie bitnikami i postępowe poglądy w kwestiach rasowych wyobcowały ją z jej otoczenia. Pierwszym aktem transgresji Janis była jej – białej dziewczyny – fascynacja muzyką bluesową, którą chłonęła z niszowych płyt i na żywo w knajpach na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. Nigdy w pełni nie otrząsnęła się z doświadczenia dotkliwej pogardy rówieśników, szydzących również z jej wyglądu, zwłaszcza odkąd zaczęła się wzorować na bitniczkach, na których zdjęcia natknęła się w czasopiśmie „Life”.
Seth i Dorothy Joplin na wiele sposobów okazywali uwielbienie swojemu najstarszemu dziecku, jednak do córki ostatecznie zraziła rodziców jej narastająca samowola – ta sama cecha, która miała przynieść jej sławę. Zawsze buntownicza i pragnąca uwagi Janis nabrała wiatru w żagle w okresie dojrzewania, ośmielona budzącą się w niej seksualnością oraz odkryciem rock and rolla, alkoholu i amfetaminy. Rany poniesione w wyniku konfliktu z rodziną w tych burzliwych latach nigdy się nie zagoiły. Sporą część jej życia naznaczyło napięcie pomiędzy potrzebą przynależności i pragnieniem zwrócenia na siebie uwagi. To ostatnie było dla Janis wyrazem uznania dla indywidualizmu, w którego wartość wierzyła jej rodzina. Odkrycie przez Joplin swego niezwykłego głosu pomogło jej znaleźć miejsce, do którego mogłaby pasować, w którym mogłaby stworzyć nową rodzinę. To świat bohemy i muzyków, najpierw w Teksasie – w Port Arthur i Beaumont, potem w Austin, wreszcie w San Francisco. Radośnie czerpała z tego życia, nigdy jednak nie zdołała uciec od fundamentalnego mroku, stworzonego przez samotność i ponury fatalizm, zaszczepiony jej przez ojca. Alkohol i narkotyki – jako środki mające uśmierzyć ten ból – jedynie wszystko pogorszyły.
Janis, pełna pasji i muzycznej erudycji, choć była obdarzona wrodzonym talentem, ciężko pracowała, aby go rozwinąć. Jednak opowiadając o tym, skąd pochodziła, często pomijała ów żmudny aspekt dążenia do doskonałości. W odrzutach z sesji nagraniowej do _Pearl_, który miał stać się jej ostatnim albumem, słychać, jak przejmuje stery i prowadzi show. W okresie, w którym kobiety nie zajmowały się produkcją własnej muzyki, w pełni współpracowała ze słynącym z apodyktyczności producentem Paulem Rothchildem. Sesje te były dla Janis czasem rozkwitu artystycznego. Pomysły – wraz z jej niezwykłym głosem i świetnie rozumiejącym jej intencje zespołem Full Tilt Boogie – zaowocowały arcydziełem. Płyta _Pearl_ z 1970 roku – wydana pośmiertnie, po tym, jak Janis przypadkowo przedawkowała heroinę w wieku dwudziestu siedmiu lat – stała się jej największym dokonaniem, albumem o nieprzemijającej wartości, zaś singiel _Me and Bobby McGee_ – finalnym akordem jej kariery, która rozpoczęła się od _Piece of My Heart_.
Charakterystyczny głos Janis Joplin brzmi dziś równie mocno, jak wtedy gdy w 1967 roku po raz pierwszy usłyszeli go radiosłuchacze. Bardziej niż głos któregokolwiek z jej rówieśników przebija się przez cyfrowy szum, przez zgiełk naszych czasów i trafia dokładnie tam, gdzie chciała trafić Janis: prosto do serca. Jej dzieło i jej życie dla niezliczonych kobiet stanowiły inspirację, by tworzyć własne dźwięki i kroczyć własnymi bezkompromisowymi ścieżkami: od Lucindy Williams po Pink, od Amy Winehouse po Carolyn Wonderland, od Lady Gagi po Brittany Howard, od Alicii Keys po Florence Welch, od Grace Potter po Elle King, od Melissy Etheridge po Keshę. Lucinda Williams napisała o niej piosenkę (_Port Arthur_). Pink miała nadzieję, że wcieli się w jej postać w filmie. Carolyn Wonderland zaśpiewała zabójczo dobrą wersję piosenki Lonniego Johnsona z 1962 roku (_What Good Can Drinkin’ Do_). Melissa Etheridge, która pomogła przyjąć Joplin w 1995 roku do Rock and Roll Hall of Fame, powiedziała w czasie ceremonii: „Gdy dusza patrzy na świat i odczuwa ból i samotność, to jeśli zdoła sięgnąć w głąb i odnaleźć głos, którym potrafi to wyśpiewać – może się uleczyć”⁷.
Zapewne to właśnie pozostaje największym darem Janis.1 DZIEDZICZKA PIONIERÓW
Nie pisz o tym, co robisz; pisz o tym, co myślisz⁸.
Seth Joplin
Janis Joplin pochodziła z długiej linii awanturników: siedemnasto- i osiemnastowiecznych pielgrzymów, pionierów, kaznodziejów, uczestników wojny o niepodległość i wojny secesyjnej, łupieżców, kowbojów, ranczerów i farmerów. Zarówno rodziny jej ojca, jak i matki wywodzą się od przybyszów z Anglii, Szkocji i Szwecji, którzy przed wiekami trafili do Nowej Anglii i Wirginii. Jej przodkowie przeżyli rozbicie okrętu, porwania przez Indian podczas wojny francusko-indiańskiej oraz wędrówki krytymi wozami w poprzek kontynentu.
„Płynie we mnie krew pionierów”⁹, chwaliła się Janis znajomym, którzy martwili się jej alkoholowymi i narkotykowymi ekscesami. Być może miała na myśli swoją prababkę, którą siostra Janis Laura tak opisała później w swojej wspomnieniowej książce zatytułowanej _Love, Janis_: „twarda pionierka, o mocnym ciele i silnym sercu, którą wewnętrzne przekonania i wiara w męża zaprowadziły na Dziki Zachód”¹⁰. Gdyby Janis wejrzała głębiej w dzieje rodziny, mogłaby również dostrzec powiązania własnych ambicji i niespokojnego ducha ze swymi przodkami.
Jej rodzice poznali się na randce w ciemno. W grudniu 1932 roku, w czasie wielkiego kryzysu Dorothy East, dziewiętnastoletnia studentka college’u, zaczęła chodzić z Sethem Joplinem, dwudziestodwulatkiem, który właśnie rzucił naukę w szkole inżynierskiej. Rodzinnym miastem obojga było Amarillo w Teksasie. Podobnie jak ich ubodzy przodkowie Dorothy i Seth mieli eksplorować niezbadane terytorium: w ich wypadku była to amerykańska klasa średnia, w ramach której – jak liczyli – mieli zarabiać na życie pracą umysłową, nie fizyczną, i bezpiecznie przekazywać własne aspiracje dzieciom, choć zdecydowanie niekonwencjonalnymi sposobami.
Dorothy East, najstarsza z czwórki rodzeństwa, dorastając, doświadczyła traumy burzliwego małżeństwa swoich rodziców. Ich trudny związek rozpoczął się w niewielkiej miejscowości Clay Center na równinach Nebraski. Cecil East i Laura (z domu Hanson) wkrótce osiedlili się jako ranczerzy w Oklahomie – dopiero co uzyskała status stanu. Tam 13 lutego 1913 roku przyszła na świat Dorothy Bonita East. Jednak Laura, tęskniąc za swoją dużą rodziną prowadzącą gospodarstwo w Nebrasce, nalegała na powrót do Clay Center. W 1920 roku Cecil założył tam fermę świń. Gdy zaraza wybiła trzodę, Eastowie ogłosili bankructwo i zamieszkali z Hansonami, a wtedy Laura zaczęła popadać w dewocję. Cecil wyjechał samotnie do przeżywającego właśnie boom miasta Amarillo w zachodnim Teksasie, gdzie został agentem nieruchomości, zdobywając jednocześnie reputację pijaka i kobieciarza. Gdy Dorothy była licealistką, Laura dołączyła wraz z nią do męża w Amarillo, lecz w tym czasie z małżeństwa Eastów pozostały już tylko zgliszcza.
Jeszcze kilkadziesiąt lat później Dorothy prześladowały wspomnienia „okropnych zniewag”¹¹, jakich nie szczędzili sobie rodzice, oraz gwałtownych kłótni. Jej rozwścieczona matka podejmowała niekiedy próby powrotu autostopem do Nebraski – bez Dorothy i jej młodszego rodzeństwa: Geralda, Barbary i Mildred. Podczas gdy Dorothy zajmowała się dziećmi, Cecil brał samochód, jechał po żonę i przywoził ją do domu. Całe Amarillo trzęsło się od plotek o problemach małżeńskich Eastów i niewierności Cecila. Budziło to zażenowanie Dorothy, która obiecała sobie, że jej małżeństwo nigdy nie stanie się pożywką dla małomiasteczkowych plotek.
Jednym z obszarów, w których szukała schronienia, była muzyka. Dorothy zaczęła śpiewać w kościele już jako dziecko i zdaniem wszystkich miała piękny głos. W Amarillo dołączyła do szkolnego Lyric Club i brała udział w musicalach operetkowych. Recenzja spektaklu _Once in a Blue Moon_ zamieszczona w „The Amarillo Globe-News” wyróżniła ją z grona wykonawców: „Dorothy East jako Księżycowa Dama zasłużyła na pochwały, jakie spływały na nią ze wszystkich stron, zarówno kiedy wykonywała swoje partie, jak i po ich zakończeniu. Górowała nad innymi doskonałością stylu”¹². Dorothy śpiewała na weselach, imprezach organizowanych przez filantropijną organizację Lions Club i w lokalnych produkcjach muzycznych. „Zawsze się wyróżniałam – opowiadała wiele lat później swoim dzieciom. – Miałam pojemne płuca i dobre brzmienie głosu. Na tej wielkiej sali potrafiłam wydobyć z siebie zarówno wysokie, jak i niskie tony, które docierały aż do ostatniego rzędu. Ale w żaden sposób nie wpłynęło to na moje ego. Nie myślałam, że jestem najlepsza w mieście czy coś w tym rodzaju”¹³. Niemniej jednak tęskniła za profesjonalnym śpiewaniem. Ojciec Dorothy zachęcał ją do rozwijania muzycznych zainteresowań, w odróżnieniu od matki – ta podczas choroby, którą przeszła w dzieciństwie, niemal całkowicie straciła słuch.
Po jednym z występów Dorothy w Lions Club w 1931 roku lokalna gazeta odnotowała, że „sądząc po oklaskach, nie pierwszy raz była ona sensacją”¹⁴, i dodała, że Dorothy „zapowiedziano jako drugą Marion Talley” – czyniąc aluzję do pochodzącej z Kansas City w stanie Missouri nastoletniej sopranistki koloraturowej, która dołączyła do nowojorskiej Metropolitan Opera. Jak wspominała sama Dorothy: „pewien producent wziął mnie na bok i powiedział: »Jeśli chcesz jechać do Nowego Jorku, mogę bez problemu wkręcić cię do przedstawienia«”¹⁵. Jednak Laura East zniechęciła córkę do tego pomysłu, radząc jej, jak opowiadała Dorothy, aby poszła do „college’u biznesowego, bo tam można się czegoś nauczyć. Mówiła: »musisz zarabiać na życie«”¹⁶. Łowca talentów przyznał, że show-biznes to bezwzględny świat, i twierdził: „nie ma w nim miejsca dla ludzi twojego pokroju”¹⁷.
Propozycja wyjazdu do Nowego Jorku wzbudziła u Dorothy obawy, że jej życie będzie przypominało chaotyczne losy rodziców, że czekają ją ciągła wędrówka i niepewność, że ciągnąć się będzie za nią zła reputacja. Dorothy chciała w większym stopniu panować nad swoim życiem. Wykorzystując talent wokalny w bardziej tradycyjny sposób, zgodnie z zaleceniami swego pastora złożyła wniosek o stypendium umożliwiające jej studiowanie muzyki na Texas Christian University – i uzyskała je.
Kiedy w czasie przerwy bożonarodzeniowej na pierwszym roku studiów wróciła do domu, poznała Setha Joplina. Jego ojciec Seeb Joplin, zarządca składu bydła oraz były kowboj i szeryf, wychował się na ranczo w zachodnim Teksasie jako najstarsze z jedenaściorga rodzeństwa. Dziadek Seeba Benjamin Joplin pomagał przy budowie pierwszego Fortu Worth – jednej ze stanic amerykańskiej kawalerii założonych po wojnie z Meksykiem. Matka Setha Florence Porter Joplin prowadziła pensjonat na obrzeżach Amarillo. Florence, podobnie jak jej mąż Seeb pochodząca z Teksasu, była najmłodszą córką Roberta Portera, zaopatrzeniowca wojsk Konfederacji. Miała trzynaścioro rodzeństwa. Pierwszym dzieckiem Seeba i Florence była córka Margaret. 19 maja 1910 roku na świat przyszedł Seth Ward Joplin. Margaret uczęszczała do szkoły z internatem, podczas gdy Seth mieszkał samotnie w jednoizbowej chacie za pensjonatem, z dala od grubiańskich lokatorów. Wycofany chłopiec wiódł spokojne życie, pochłonięty czytaniem książek. Przez dwa lata uczęszczał do Texas A&M College, a następnie przeniósł się na University of Alabama, aby studiować inżynierię mechaniczną. Ponieważ dysponował tylko niewielkimi zasobami finansowymi i nie miał pomocy ze strony ojca, który rzucił szkołę w wieku trzynastu lat, Seth nie ukończył uczelni, zrezygnował z kilku punktowanych kursów i wrócił do Amarillo. Kiedy zaczął spotykać się z Dorothy, mieszkał z rodzicami w pensjonacie i pracował na stacji benzynowej.
Seth i Dorothy stanowili frapującą parę: on – przystojny młodzieniec o zamyślonych, głęboko osadzonych błękitnych oczach, ona – atrakcyjna, pełna życia, zielonooka studentka. Jednocześnie byli swoimi przeciwieństwami: on – pochłonięty myślami introwertyk i niedoszły intelektualista, który wolał ciche wieczory wypełnione dyskusjami o literaturze i filozofii, ona – towarzyski podlotek, uwielbiająca grać na pianinie, śpiewać i tańczyć całą noc. Dorothy, tak jak jej matka, była osobą głęboko wierzącą. Seth był zdeklarowanym ateistą. W lepszych chwilach można było powiedzieć, że się uzupełniali, w gorszych – że niezgoda była im pisana. Łączyły ich wspólna pasja do muzyki, pragnienie lepszego życia, silna wola i stoicka postawa. Wszystkie te cechy, z wyjątkiem stoicyzmu, przekazali córce.
Kiedy Dorothy wróciła na studia, rozpoczęła się wymiana listów między ukochanymi. W tej intymnej korespondencji Seth – dość nietypowo jak na mężczyznę z tamtych czasów i z tamtego miejsca – dał wyraz swemu pragnieniu, by poznać wewnętrzne ja swojej dziewczyny. Dorothy, jak wspominała, przyjęła to z pewnym zaskoczeniem: „Kiedyś napisał do mnie: »Nie pisz o tym, co robisz; pisz o tym, co myślisz«. Zdumiało mnie to, ponieważ wszelka dotychczasowa korespondencja, jaką prowadziłam, była adresowana do moich rodziców, którzy z pewnością chcieli wiedzieć, co robię”¹⁸. Ta dociekliwość na temat życia wewnętrznego, a także talent do wyrażania opinii poprzez korespondencję i język pisany miały cechować również ich najstarsze dziecko.
Po wakacyjnej przerwie w 1933 roku Dorothy postanowiła nie wracać do szkoły. Zapewne wciąż miała nadzieję na karierę sceniczną, udzielała się w stacji radiowej KGNC w Amarillo, ale została zwolniona wkrótce po tym, jak przy włączonym mikrofonie przez nieuwagę wymknęło jej się przekleństwo: „Nie mogę się połapać, o co chodzi z tym cholerstwem”¹⁹. Udało się jej jednak zatrudnić w sklepie Montgomery Ward, gdzie talent do biznesu doprowadził ją do awansu z funkcji tymczasowej pomocy w okresie letnim na stanowisko szefa działu kredytowego. Zadbana i zawsze nadążająca za modą, pomimo ograniczonych zasobów sama projektowała i szyła przyciągające wzrok sukienki oraz dobierała do nich szykowne kapelusze, dopasowane do jej ciemnych, krótko przyciętych włosów. Ujście dla swojej kreatywności znalazła w krawiectwie – była to dla niej forma rozrywki, talent, który realizowała przez całe życie.
Chociaż Seth nie przepadał za nocnymi tańcami, lubił alkohol i od czasu do czasu palił konopie, które były legalne w Teksasie do 1937 roku. Podczas prohibicji nauczył się, jak samemu wytwarzać piwo i bimber, którymi niekiedy dzielił się z ojcem Dorothy Cecilem, ku rozżaleniu jego żony Laury. Jeśli chodzi o nałogi Dorothy, zaczęła palić w czasie, gdy firmy tytoniowe zwróciły się ku kobietom, reklamując papierosy jako „pochodnie wolności”.
W 1935 roku, w okresie Dust Bowl na równinach północno-zachodniego Teksasu bezrobocie w Amarillo sięgało dwudziestu pięciu procent. Jeden z przyjaciół Setha z college’u poinformował go, że Texas Company (firma znana później pod nazwą Texaco) oferuje pracę w Port Arthur, na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, w południowo-wschodniej części stanu, w strefie klimatu subtropikalnego. Znajdowała się tam największa ówczesna sieć rafinerii ropy naftowej na świecie, rozległy kompleks wypełniony kominami wyrzucającymi w powietrze płonące wyziewy chemiczne. Rozkwit tej branży sprawił, że dla okolicznych mieszkańców Wielki Kryzys wydawał się nieodczuwalny. Seth spakował więc swój skromny dobytek i wyruszył do Port Arthur, pokonując niemal tysiąc sto kilometrów. Tamtejsza wilgoć, komary i spaliny z rafinerii były nieznośne. Jednak przyjaciel, który polecił mu to miejsce, miał rację: rozwijające się miasto i jego największy pracodawca Texas Company oferowały człowiekowi takiemu jak Seth szansę na godne życie oraz pracę pod dachem, nie na polach uprawnych. Tam faktycznie mógł sobie poradzić lepiej niż jego rodzice. Jego przełożeni byli pod wrażeniem intelektu i umiejętności inżynieryjnych Setha i firma zatrudniła go jako kierownika nadzorującego budowę metalowych pojemników używanych do transportu ropy naftowej na cały świat. Nic nie wskazuje na to, że Seth szczególnie pasjonował się swoją pracą czy też czerpał z niej wielką satysfakcję, ale z pewnością cenił bezpieczeństwo, jakie człowiekowi jego pochodzenia zapewniało piastowanie kierowniczego stanowiska. Sens swojej pracy poczuł szczególnie podczas II wojny światowej, kiedy otrzymał trzy odroczenia za wykorzystanie swojej specjalistycznej wiedzy w realizacji zadań jedynego amerykańskiego producenta kontenerów do transportu ropy. Będzie pracował w Texaco przez następne czterdzieści lat.
„Port Arthur to w stu procentach ropa” – w ten sposób książka z dziedziny geologii wydana w 1932 roku opisała jedno z trzech miast wchodzących w skład Złotego Trójkąta: sztucznego kanału, który łączył Port Arthur z Beaumont (otoczonym polami naftowymi) i Orange (siedzibą korporacji metalurgicznej Consolidated Steel). 10 stycznia 1901 roku w Spindletop, sześć kilometrów na południe od Beaumont i dwadzieścia cztery kilometry na północ od Port Arthur, dokonano pierwszego odwiertu teksańskiej ropy. Legendarny szyb naftowy „zaczął pracować z rykiem, wstrząsając ziemią pod wieżą wiertniczą, wypluwając najpierw błoto, potem skały, a następnie wyrzucając w powietrze sześciotonową rurę, którą robiono odwiert, jakby to była słomka do napojów – jak pisał Lonn Taylor, badacz dziejów Teksasu. – Potem wystrzeliła w górę czterdziestopięciometrowa fontanna ropy; przez dziewięć dni, zanim udało się zatkać odwiert, wylewało się z niego sto tysięcy baryłek ropy dziennie. Spindletop to początek nowoczesnego przemysłu naftowego. Odtąd ani Teksas, ani świat nigdy nie będą takie same”²⁰.
Początki Port Arthur są starsze niż odkrycie ropy. Miasto założył pięć lat wcześniej Arthur Stilwell, wizjoner i niezależny potentat w dziedzinie kolei. Powstało ono na trasie wytyczonej właśnie linii kolejowej ciągnącej się z Kansas City. Port Arthur usytuowano na brzegu jeziora Sabine, sto pięćdziesiąt kilometrów na wschód od Houston i trzydzieści kilometrów od granicy z Luizjaną. Ekscentryczny Stilwell napisał później, że swoją decyzję o wyborze lokalizacji miejscowości zawdzięcza „podpowiedziom”²¹ szeptanym mu podczas snu przez tajemne „skrzaty” czy też „duchowych doradców”. W 1898 roku sfinansował ukończenie trudnego przekopu ponad jedenastokilometrowego kanału, łączącego Port Arthur z Zatoką Meksykańską, który wzorowany był na Kanale Sueskim. Zbudował również elewator zbożowy i port dla brytyjskich statków transportujących do Europy produkty przewożone pociągami ze Środkowego Zachodu.
Jednak już rok później firma Stilwella – Kansas City, Pittsburg & Gulf Railroad Company – zbankrutowała, a za dalszy rozwój Port Arthur odpowiadał John W. Gates, obrotny przedsiębiorca wieku pozłacanego, który początkowo pomagał finansowo Stilwellowi, lecz potem porzucił współpracę i wyparł go z rynku. Gates zbił majątek na produkcji drutu kolczastego – jego firmę wykupiła później korporacja U. S. Steel, a słabość do hazardu przyniosła mu przydomek „Bet-a-Million” . Do inwestycji, które mu się opłaciły, należały sfinansowanie licznych odwiertów naftowych w pobliżu Spindletop, założenie Texas Company oraz zakup Port Arthur Canal & Dock Company. Gates zbudował w mieście dużą rafinerię, a także budynki użyteczności publicznej, w tym St. Mary Hospital oraz Port Arthur College. Pozostał głównym dobroczyńcą miasta aż do swojej śmierci w 1911 roku.
Kiedy Seth przybył do Port Arthur prawie dwadzieścia pięć lat później, w mieście funkcjonowały zakłady chemiczne, rafineria i stocznie, a kanał i port służyły spedycji ropy. Wraz z napływem pracowników rafinerii z całego Teksasu, francuskojęzycznych mieszkańców Luizjany określanych mianem „Acadians” lub „Cajuns”, a także Afroamerykanów i Latynosów, populacja miasta wzrosła do pięćdziesięciu tysięcy. Jak pisał Bryan Burrough w pracy _The Big Rich_, poświęconej historii teksańskiego przemysłu naftowego, w latach 1930–1935 pola naftowe we wschodnim Teksasie „stworzyły wielkie rodzinne fortuny”²². W czasie gdy Seth został pracownikiem Texas Company (uznawanej za „najbardziej bezczelną i ekspansywną”²³ w branży), firma „przeorientowała swoje działania na przetwarzanie i sprzedaż ropy, w mniejszym stopniu skupiając się na poszukiwaniach nowych złóż”.
Wkrótce po zatrudnieniu się Seth skłonił do przyjazdu Dorothy, która szybko znalazła pracę w dziale kredytowym firmy Sears-Roebuck w Port Arthur. Młoda para zaczęła realizować swój cel: osiąść, założyć rodzinę i awansować do klasy średniej. 20 października 1936 roku dwudziestosześcioletni Seth i dwudziestotrzyletnia Dorothy pobrali się. Nikt z krewnych nie przyjechał na wschód, aby wziąć udział w tej uroczystości. Niektóre wieczory nowożeńcy spędzali w hałaśliwych zajazdach wzniesionych wzdłuż Highway 90, po drugiej stronie rzeki Sabine w Vinton w Luizjanie. Po latach Dorothy wspominała tańce na stołach w tych samych klubach, w których robiła zadymy jej nastoletnia córka.
Pierwsze siedem lat małżeństwa Joplinowie spędzili pracowicie, oszczędzając pieniądze na przyszłość. Pewnego czerwcowego dnia, pół roku po tym, jak niespodziewany japoński atak na Pearl Harbor pchnął Stany Zjednoczone do udziału w II wojnie światowej, Seth wrócił z pracy do domu i, według relacji jego żony, powiedział: „Zróbmy coś dla potomności”²⁴. Trzydzieści siedem tygodni później, o wpół do dziesiątej rano, 19 stycznia 1943 roku w szpitalu St. Mary przyszła na świat Janis Lyn Joplin. Urodziła się dwadzieścia jeden dni przed terminem, mierzyła czterdzieści centymetrów i ważyła niespełna dwa i pół kilograma, ale była zdrowa.
Trzydziestotrzyletni Seth, który nie był obecny przy porodzie, napisał na maszynie żartobliwy ironiczny liścik skierowany do swojej dwudziestodziewięcioletniej żony: „Pragnę złożyć Pani gratulacje z okazji rocznicy udanej realizacji kwoty produkcyjnej za okres dziewięciu miesięcy kończący się 19 stycznia 1943 roku. Mając świadomość przejścia przez Panią okresu inflacji, jakiego nigdy wcześniej Pani nie znała – stwierdzam, że mimo to, dzięki najwyższym staraniom, we wczesnych godzinach dn. 19 stycznia, dobre trzy tygodnie przed terminem, osiągnęła Pani swój cel”²⁵.
Młodzi rodzice uwielbiali córkę, a każde kolejne ważne wydarzenie w jej życiu Seth dokumentował kamerą. Przez następne sześć lat, do czasu narodzin ich drugiego dziecka, Janis będzie centrum ich świata – ośrodkiem uwagi, której już zawsze później pragnęła. Seth, choć z natury nieśmiały i hołdujący ponurej wizji życia, traktował swoją pierworodną niczym syna, o którym marzył. Dorothy chciała dla córki idealnego, przyzwoitego dzieciństwa – takiego, jakiego sama nie zaznała. Poświęciła się macierzyństwu w pełnym wymiarze, by zapewnić dziecku dobry start. Łagodny temperament małej Janis napawał świeżo upieczonych rodziców wiarą, że się uda.
„Nigdy nie była marudna, nieznośna ani trudna”²⁶, opowiadała Dorothy. Janis zaczęła raczkować po sześciu miesiącach, a stawać przed ukończeniem pierwszego roku życia. Jej niebieskie oczy błyszczały, gdy ojciec wracał z pracy; jako małe dziecko zainicjowała rytuał witania go w drzwiach wejściowych. Po obiedzie Seth siadał w fotelu, aby czytać książki i posłuchać Bacha lub Beethovena, a obcując z tym pięknem, niekiedy miewał łzy w oczach. Różnił się bardzo od większości ojców w Port Arthur.
Janis uważała Setha za „ukrytego intelektualistę” i opisywała go później jako „czytelnika książek, mówcę, myśliciela”. Dodawała przy tym: „Był dla mnie bardzo ważny, bo zmuszał mnie do myślenia. To on sprawił, że jestem taka, jaka jestem”²⁷. Jej rys niezależności z pewnością pochodził od ojca, lecz – chociaż sama Janis rzadko się do tego przyznawała – była ona w równym stopniu córką swej matki. Odziedziczyła po Dorothy fascynację modą, jej silne pragnienie kontroli i, rzecz jasna, znakomity głos, który dawał możliwość ucieczki od spokojnego, ograniczającego życia. Dorothy odrzuciła tę ofertę – Janis skwapliwie ją przyjęła.
Mniej więcej cztery lata wcześniej, w 1939 roku, Joplinowie uczynili duży krok w kierunku awansu do klasy średniej. Z wynajmowanego mieszkania przy Sixth Street w śródmieściu przeprowadzili się do pierwszego własnego lokum: większego domu z cegły z dwiema sypialniami, przy głównej ulicy Port Arthur, Procter Street, pod numerem 4048. Było w nim dość miejsca, by mogły z nimi zamieszkać matka i najmłodsza siostra Dorothy Mildred. Eastsowie w końcu się rozwiedli, a Cecil przeprowadził się do Kansas City i zerwał kontakty z dziećmi. „Gdybym musiała wybierać, z którym z rodziców mam utrzymać kontakt, wskazałabym ojca – wyznała później Dorothy. – Jednak on wziął fizyczny i emocjonalny rozwód z nami wszystkimi”²⁸. Laura i Mildred East zatrzymały się w domu Joplinów na siedem lat – do trzecich urodzin Janis i zakończenia wojny.
Dorothy, wciąż bliska wierze swojej matki, dołączyła do ewangelikalnego zboru First Christian Church, którego członkinią była jeszcze w Nebrasce. Co do Setha, „nie wychował się w rodzinie religijnej”, jak opowiadała Dorothy i dodawała: „Ten człowiek nigdy w życiu do niczego nie przynależał”. Najmłodsze dziecko Joplinów Michael wspominał: „Mama pytała tatę, czy chciałby pójść do kościoła, a on zawsze odpowiadał: »nie«. Spytałem go kiedyś o powód, a sens jego odpowiedzi był taki, że nie wierzy w Boga. Wierzył w duchowość, ale nie ufał zorganizowanej religii. Nie znosił kazań”. Seth zostawał co niedzielę w domu, gdy Dorothy i Janis – a później kolejne dzieci: Laura i Michael – szły na nabożeństwo. Podobnie jak w przypadku swojego zamiłowania do muzyki klasycznej i literatury Seth nie obnosił się ze swoim ateizmem poza domem. W głęboko pobożnej społeczności Port Arthur „uzewnętrzniona” niewiara wiązała się z ryzykiem surowego osądu, a nawet potępienia. Tylko bliscy Sethowi ludzie znali i akceptowali, a nawet podziwiali jego przekonania. W tym niewielkim gronie było również jego najstarsze dziecko Janis.
Niemniej jednak, z powodu nalegań Dorothy, Janis w wieku dziesięciu lat została ochrzczona przez zanurzenie – w zborze First Christian Church na Procter Street, gdzie do czasów gimnazjalnych uczęszczała na nabożeństwa. (Trzydzieści lat później odnaleziono tam malowaną przez Janis kolorowankę przedstawiającą modlitwę Jezusa w Getsemani). Janis, podobnie jak jej matka, po raz pierwszy śpiewała publicznie w chórze kościelnym. Dorothy uczyła ją w szkole niedzielnej, a Seth nie sprzeciwiał się temu. Dychotomia w przekonaniach jej rodziców połączona z ich wzajemnym szacunkiem była dla młodej Janis Joplin czymś normalnym.
Gdy Janis była dzieckiem, cechowała ją niespokojna dociekliwość charakterystyczna dla ojca. „Zawsze była ciekawa wszystkiego – twierdziła Dorothy – a gdy zadawała mi pytanie, to nawet jeśli było krępujące, odpowiadałam jej wprost. Zapewne była nadpobudliwa, chociaż nie miałam o tym pojęcia. Sądziłam, że po prostu fascynuje się tym, co robi. Nie wiedziałam, że jest to coś, nad czym można by zapanować”. Na odwrocie zdjęcia z wizyty u rodziny Setha w Amarillo, podczas której niesfornej Janis pozwolono szaleć, Dorothy zanotowała skierowane do niej i jej męża słowa córki, która biadała: „Już wracamy do domu. Teraz będę musiała być grzeczna”. W Port Arthur pozory miały ogromne znaczenie: Dorothy, coraz bardziej świadoma swego statusu, pragnęła dystyngowanej, „ułożonej” córki, jak na klasę średnią przystało. Ubierała małą Janis w śpioszki i sukienki z falbankami, które sama szyła w domu, niekiedy uzupełniając strój rękawiczkami i kapelusikami; gdy córka podrosła, Dorothy nauczyła ją sprawnego posługiwania się igłą i nicią.
Janis, tak jak jej rodzice, uwielbiała muzykę. Dorothy kupiła używane pianino i zaczęła uczyć czteroletnią córkę gry i śpiewu. Seth był dumny z talentu swojej żony i początkowo zachęcał Janis, by poszła w jej ślady. „Zaczęła od lekcji gry na pianinie, aby nauczyć się gam i tonacji – wspominała Dorothy. – Znalazłam kilka wspaniałych książek z piosenkami dla dzieci, dzięki którym Janis nauczyła się śpiewać, a ja mogłam zagrać pierwszą nutę na fortepianie, aby ona mogła złapać tonację. Wykorzystując własne doświadczenie jako śpiewaczka, mogłam pomóc jej skorygować wysokość dźwięku i nauczyć poprawnej emisji samogłosek i spółgłosek. Janis nauczyła się kilku piosenek folkowych i często zaczynała je śpiewać, kładąc się spać. Było to absolutnie czarujące”. Na odwrocie jednego ze zdjęć córki Dorothy zanotowała: „Janis śpiewa sobie do snu”.
Kiedy marzenia Joplinów o bezpieczeństwie ekonomicznym zdawały się spełniać, Dorothy doświadczyła ciężkich chwil. Była ledwo po trzydziestce, gdy wykryto u niej łagodny nowotwór tarczycy. Podczas operacji lekarz nieodwracalnie uszkodził jej struny głosowe, co sprawiło, że matka Janis straciła zdolność śpiewu. Wkrótce potem Seth, cichy, wycofany mężczyzna, który miał problem z wyrażeniem uczuć, zażądał, aby pozbyli się z domu pianina. Twierdził, że „walenie w klawisze” (jak nazywał naukę gry Janis) działa mu na nerwy. Dorothy próbowała usprawiedliwiać męża: „Gdy miał ciężki dzień w biurze, można sobie wyobrazić, czym były dla niego te gamy. Powiedział: »Po prostu nie możemy trzymać w domu pianina«. Nie kłóciliśmy się o to. Gdy jedno z nas miało zdecydowane zdanie w jakiejś kwestii, drugie przystawało na to. Tak więc pozbyłam się pianina. Ale złamało mi to serce”.
Być może niepokój związany z hospitalizacją matki, a następnie brakiem muzyki w domu sprawił, że Janis zaczęła lunatykować. Pewnej nocy Dorothy znalazła ją na chodniku przed domem. Dziewczynka sprawiała wrażenie, że czegoś szuka. Zapytana przez matkę, dokąd się wybiera, Janis powtarzała w kółko: „Chcę iść do domu”.
W tym okresie Dorothy dwukrotnie poroniła. W końcu 15 marca 1949 roku na świat przyszła druga córka Joplinów Laurel Lee, zwana Laurą. Niemowlę cierpiało na częste kolki i nieustannie płakało, przez co wymagało od matki dużej uwagi. Sześcioletnia Janis nauczyła się radzić sobie sama bądź szukała towarzystwa ojca, który wydawał się rozpoznawać w córce samego siebie i w tym okresie spędzał z nią dużo czasu. Wcielając się w synowską rolę, Janis chodziła z nim do salonu fryzjerskiego, gdzie fryzjer przycinał jej grzywkę, wzorując się na uczesaniu Setha.
Jeszcze w tym samym roku rodzina postanowiła przeprowadzić się do lepszej dzielnicy: „Sąsiadka mieszkająca na lewo od nas była żoną marynarza – wspominała Dorothy. – Nie wydaje mi się, żeby znała choćby kilka normalnych słów po angielsku. Za to przeklinała gorzej niż ktokolwiek, kogo słyszałam w życiu! Nie chciałam, żeby dorastały, ucząc się tego rodzaju języka”. Joplinowie wspięli się wyżej o jeden szczebel na drabinie klasowej i kupili większy dom w Griffing Park, nowej pełnej drzew dzielnicy na krańcach Port Arthur. W ten sposób dotarli na wymarzone przedmieścia.
Biały drewniany dom przy Lombardy Drive 3130 był dość skromny jak na dzisiejsze standardy, lecz miał rozległe podwórko, na którym Janis mogła się bawić. Seth zajmował się ogrodem na tyłach, a Dorothy piekła placki z orzechów pekan, które zbierała z drzew rosnących w obejściu. Janis natychmiast zaprzyjaźniła się z licznymi dziećmi z sąsiedztwa. Wraz z nimi dokazywała na zbudowanym przez Setha placu zabaw i wystawiała sztuki w wykonanym przez niego teatrzyku kukiełkowym. Seth robił zdjęcia Janis od pierwszych lat jej życia, a odkąd urodziła się Laura, fotografował obie siostry, ubrane w identyczne stroje uszyte przez Dorothy.
Janis spędzała soboty z ojcem, odwiedzając bibliotekę miejską – The Gates Memorial Public Library – imponujący klasycystyczny gmach, który Seth traktował jak świątynię. „W moim domu – mówiła z dumą – każdy miał kartę biblioteczną, odkąd tylko potrafił napisać swoje imię”. Podobnie jak ojciec Janis nauczyła się cenić książki, a umiejętność czytania posiadła dość wcześnie – jeszcze zanim jesienią 1949 roku znalazła się w pierwszej klasie pobliskiej Tyrrell Elementary School. Jej rodzice zrobili wszystko, aby przygotować swoją pierworodną córkę do roli lubianej przez rówieśników i mającej dobre wyniki uczennicy w dobrze finansowanym systemie szkolnym Port Arthur. PRZYPISY
Sobotnia audycja radiowa, nadawana nieprzerwanie od 1925 roku, prezentująca muzykę country, bluegrass, Americanę, folk i gospel (wszystkie przypisy dolne pochodzą od tłumacza).
Na początku lat dwudziestych w rejonie Amarillo odkryto bogate złoża gazu ziemnego i ropy naftowej.
Okres silnych burz pyłowych, które dotknęły amerykańskie i kanadyjskie prerie w latach trzydziestych. Susza i erozja gleby były rezultatem zbyt intensywnej działalności rolniczej.
Powszechnie przyjęte określenie epoki w historii Stanów Zjednoczonych przypadającej na ostatnie trzy–cztery dekady XIX wieku (zwykle jako cezury podaje się koniec wojny secesyjnej oraz wybuch wojny z Hiszpanią w 1898 roku). Był to okres dynamicznego uprzemysłowienia, znacznego wzrostu zamożności części amerykańskiego społeczeństwa oraz silnych konfliktów społecznych i rosnących nierówności, spowodowanych między innymi wzmożonym napływem ubogich imigrantów z Europy.
W oryginale: _you passed through a period of inflation_ – nieprzetłumaczalna gra słowna. W kontekście medycznym termin _inflation_ oznacza „rozdęcie”, co może stanowić aluzję do ciąży.
W oryginale _pogo stick_ – zabawka składająca się z drążka z uchwytem na górnym końcu i podstawką na stopy na dolnym oraz wewnętrznej sprężyny, umożliwiającej skakanie.
Włosy zaczesane do tyłu i utrwalone za pomocą pomady lub brylantyny. Fryzura spopularyzowana w latach pięćdziesiątych między innymi przez Elvisa Presleya, Little Richarda, Jamesa Deana i Marlona Brando. Wówczas określano ją najczęściej ironicznym mianem _duck tail_ (kaczy kuper). Nazwa _pompadour_ pojawiła się później.
Kluby odpowiedzialne za „służbę społeczności szkolnej” i „wspieranie szkolnego ducha” – w szczególności poprzez doping drużyn, dekorowanie obiektów sportowych, organizowanie pikników i tym podobne. W języku angielskim słowo _pep_ oznacza werwę, animusz, wigor.
Hi-Y i Tri-Hi-Y to przybudówki (odpowiednio) Związku Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej (YMCA) i Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodych Kobiet (YWCA), dążące do aktywizacji młodzieży szkolnej. Podobnie jak YMCA / YWCA propagowały one harmonijny rozwój fizyczny, umysłowy i duchowy na podstawie wartości chrześcijańskich.
Sieć klubów szkolnych zrzeszających licealistów zainteresowanych studiami pedagogicznymi.
Bractwo zrzeszające młodzież w wieku dwunastu–dwudziestu jeden lat, powstałe w 1919 roku w Kansas City z inicjatywy biznesmena Franka S. Landa, wysokiej rangi masona rytu szkockiego. Nazwa organizacji, którą można uznać za paramasoński odpowiednik skautingu, nawiązuje do Jacquesa de Molaya, ostatniego wielkiego mistrza zakonu templariuszy.
Droga nad rzeką Neches, na północ od Port Arthur. Jej nazwa nawiązuje do miejskiej legendy o kobiecie imieniem Sarah Jane, która w czasie wojny secesyjnej straciła dziecko. Zostało porwane w koszyku przez rzeczny prąd. Powiesiła się z rozpaczy, lecz jako duch nawiedza te okolicę, poszukując swej zguby.WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
czarne.com.pl
Wydawnictwo Czarne
@wydawnictwoczarne
Sekretariat i dział sprzedaży:
ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice
tel. +48 18 353 58 93
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
Dział promocji:
ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa
tel. +48 22 621 10 48
Skład: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków
tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected]
Wołowiec 2020
Wydanie I