Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jeden mały krok do szczęśliwego życia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 sierpnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Jeden mały krok do szczęśliwego życia - ebook

Jeśli zmagasz się z bolesną przeszłością, chcesz uleczyć traumy lub poradzić sobie z życiowymi nieszczęściami, ta książka pomoże Ci to zmienić. Dzięki niej odblokujesz swoje psychiczne zasoby oraz odkryjesz umiejętności, do znalezienia w sobie siły, by stworzyć wymarzone życie.

Yvonne Dolan, doktor psychologii i doświadczona psychoterapeutka, zainspirowana własnymi doświadczeniami i przeżyciami swoich pacjentów, stworzyła poradnik, dzięki któremu możesz zmienić swoje życie na szczęśliwsze.

Każdy ma w sobie siłę, by zbudować satysfakcjonujące życie, na które w pełni zasługuje. Ta książka to talizman nadziei i odwagi, który będzie ci towarzyszył na tej drodze.

Możesz odnaleźć swoje własne ja, wystarczy zacząć od jednego małego kroku.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8143-276-4
Rozmiar pliku: 1 006 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Wszyscy lubimy książki, od których trudno się oderwać.

I ta książka właśnie do nich należy – mimo piętrzących się obowiązków nie sposób przestać ją czytać. A jest to tym cenniejsze, że pozycja ta to nie powieść, lecz publikacja z dziedziny psychologii, dotycząca zdrowienia z życiowych traum. Yvonne Dolan, doktor psychologii, doświadczona psychoterapeutka, od pierwszych stron przybliża nam ten trudny temat poprzez odważne wyznanie, że sama przeżyła traumę wykorzystania seksualnego i emocjonalnego. Swoim przykładem pokazuje, że możliwe jest zbudowanie szczęśliwego życia pomimo nieszczęśliwej przeszłości. W każdym kolejnym rozdziale przekazuje nam wiedzę i narzędzia do dokonania zmiany, wierząc, że: „Jeden mały krok odblokuje Twoje psychiczne zasoby oraz umiejętności, z których istnienia być może nie zdajesz sobie sprawy, i da Ci siłę do stworzenia wymarzonego życia”. Czytelnik zyskuje tę nadzieję, korzystając ze wskazanej przez autorkę drogi – od nazwania doświadczonej krzywdy i przyznania, że było się ofiarą, poprzez uzyskanie tożsamości osoby ocalonej aż po stanie się osobą żyjącą pełnią życia.

Na zakończenie dostajemy w prezencie gotowy program Grupy Wsparcia Małych Kroków. Osoby, które pomagają innym, znajdą tu katalog sprawdzonych metod, niezbędnych do założenia i prowadzenia grupy terapeutycznej.

Z wielką radością polecam tę jakże przydatną obecnie książkę polskiemu Czytelnikowi.

Przez kilkanaście lat, jakie upłynęły od jej pierwszego wydania, obserwowałam nieprzemijającą wartość przedstawionej tu koncepcji i mam pewność, że warto przypomnieć ją po raz kolejny. Wielu uznanych psychoterapeutów specjalizujących się w terapii osób po traumie odwołuje się w swoich pracach do trzech etapów zdrowienia zaproponowanych przez Yvonne Dolan, wśród nich choćby John Henden, zespół instytutu BRIEF z Wielkiej Brytanii w osobach Chrisa Ivesona, Harveya Ratnera i Evana George’a, Marie-Christine Cabié i Hélėne Dellucci z Francji czy doktor Jacqui von Cziffra-Bergs z Republiki Południowej Afryki.

Ja również, pracując w podejściu skoncentrowanym na rozwiązaniu, wielokrotnie korzystałam z proponowanych przez Autorkę metod, prowadząc zajęcia grupowe, podczas których uczestnicy rozwijali swoje umiejętności, dotykając takich zagadnień jak choćby: „Jak być sobą w bliskich związkach?”, „Moje małżeństwo i co dalej?”, „Kobieca równowaga – kariera i dzieci”. Zapamiętałam te spotkania jako źródło siły i wzajemnej inspiracji dla uczestników grupy oraz energii dla terapeuty.

Zapraszam do lektury… i do podjęcia własnych małych kroków w kierunku szczęśliwego życia.

Mariola LelonkiewiczDROGA CZYTELNICZKO

Nieszczęścia, które spotykają nas w życiu, przychodzą nieoczekiwanie, nam zaś nie pozostaje nic innego, jak tylko radzić sobie z nimi możliwie jak najlepiej. Nauczyłam się tego bardzo wcześnie. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to msza żałobna za duszę mojego ojca. Wtedy to na własnej skórze doświadczyłam emocjonalnego wyniszczenia, które spowodowała wojna. Śmierć ojca na wojnie w Korei złamała serce mojej matce i pozbawiła siły ducha moich dziadków.

Już jako dziecko ubolewałam, że ojciec odszedł z tego świata, nim zdążyłam go poznać. Pomimo miłości i pragnienia matki, by uchronić mnie od krzywd, w dzieciństwie wielokrotnie byłam wykorzystywana seksualnie i emocjonalnie. Pocieszałam się, wyobrażając sobie, że gdyby mój ojciec żył, ochroniłby mnie przed krzywdzicielami.

Kiedy dorosłam, usiłowałam pogodzić się ze złem, jakie mnie spotkało, i przyjąć dobro z otaczającego świata, by znaleźć w sobie siłę, która pozwoliłaby mi uczynić moje życie wartościowym.

W tej książce opisana jest zarówno moja osobista droga, jak i losy tych klientów moich sesji terapeutycznych, członków rodziny i osób z grona przyjaciół, którzy zainspirowali mnie, by zbudować życie lśniące jasnym blaskiem.

Jeśli i Ty zmagasz się z bolesną przeszłością – a nawet jeśli tego nie robisz – Jeden mały krok odblokuje Twoje psychiczne zasoby oraz umiejętności, z których istnienia być może nie zdajesz sobie sprawy, i da Ci siłę do stworzenia wymarzonego życia. Proponuję Ci tę książkę jako talizman nadziei i odwagi na Twoją własną drogę. I choć nie znam Cię osobiście, mocno wierzę, że potrafisz zbudować satysfakcjonujące życie, na które zawsze zasługiwałaś. Ja tego dokonałam i, wierz mi, Ty także możesz to zrobić. Zacznij od jednego małego kroku.

Życzę Ci wszelkich błogosławieństw życia.

Yvonne DolanPODZIĘKOWANIA

Moja matka, Barbara, której dedykuję tę pracę, nauczyła mnie kochać książki, broniła mnie, gdy nauczyciel w szkole podstawowej brał moją skrajną nieśmiałość za opóźnienie umysłowe, i nalegała, bym w wieku osiemnastu lat poszła do college’u, choć nie miałam wówczas pojęcia, co chciałabym studiować.

Bez pomocy mojej agentki Leslie Breed, a także zachęty i życzliwości moich cudownych teściów, Mary Ann i Gene’a Johnsonów, ta książka by nie powstała.

Sandra Martz z wydawnictwa Papier-Mache pouczała mnie, udzielała mi ważnych rad i zajęła się korektą strukturalną. Shirley Coe skorygowała moje nazbyt fantazyjne podejście do składni i ortografii. Praca z nimi była wspaniałym doświadczeniem.

Mój mąż, Charlie, pomógł mi zachować wiarę, gdy przechodziłam przez kolejne stopnie piekła, czyli „piekło przedstawienia projektu książki”, „piekło tytułu”, „piekło terminu oddania” i kilka innych, które miłosiernie pokryłam niepamięcią. Przytulał mnie, kiedy popadałam w całkowite zniechęcenie, i zabierał na obiad, ilekroć byłam tak zajęta pisaniem, że zapominałam zajrzeć do lodówki. Kocham go bardziej, niż potrafią wyrazić słowa.

Podobnie jak przy pracy nad moją poprzednią książką moi drodzy przyjaciele, Insoo Kim Berg i Steve de Shazer, zachęcali mnie i inspirowali swoimi książkami, pracą, a przede wszystkim własnym przykładem.

W pracy nad tym projektem, który okazał się znacznie obszerniejszy, niż początkowo zakładałam, wytrwałam dzięki wsparciu i przyjaźni, jakie okazali mi szczególni ludzie: David Bice, Frank i Susan Bonomo, Bill i Evelyn Braithwaite, Marie-Christine Cabie, Louis Cauffman, Cheryl i Jeff Chang, Gene Combs, Mark i Julie Disorbio, Christine i Paul Drumwright, Jim Duval, Jill Freedman, Luc Isebaert, Miriam Le Fevre, Phyllis Firak Mitz, Kim Minor, Linda Mraz, Ruth Moorehouse, Denise Ross, Joan Robey, Katherine Lane Rossi, Karen Sands, Bob Schwartz, Steve Stajich oraz Jane Wingle.

Szczególne podziękowania składam Davidowi Schnarchowi, którego książki, podobnie jak przeprowadzone z nim rozmowy, zmieniły moje postrzeganie związków, Stephenowi Gilliganowi, który pomógł mi lepiej zrozumieć psychologię relacji, oraz Ernestowi Rossiemu, którego koncepcje cyklów ultradobowych odmieniły moją pracę i życie.

Przede wszystkim pragnę podziękować moim klientom, którzy nauczyli mnie wielu rzeczy – i ciągle to czynią.

Gorąco dziękuję tym, którzy sponsorowali moje warsztaty i seminaria, oraz wszystkim, którzy w nich uczestniczyli. Szczególne podziękowania składam moim kolegom i przyjaciołom z Korzybski Institute w Brugii, Holandii i Paryżu, członkom Europejskiego Stowarzyszenia Terapii Krótkoterminowej, IACT, Bonomo & Bonomo, Chang & Chang, Brief Family Therapy Center w Grand Rapids, Justice Institute w Kolumbii Brytyjskiej, Fundacji Miltona Ericksona, Hinks Institute, Brief Therapy Practice w Londynie, Centercare Brief Therapy Service w Perth, Instytutowi Miltona Ericksona w Chile, Centre de Psychothérapie Stratégique w Montrealu, Suncoast Center w Sankt Petersburgu, a także pracownikom Instytutu Miltona Ericksona w Baltimore, Maritime School of Social Works na Uniwersytecie Dalhousie, ZIST, NIK w Bremie, NIK w Berlinie, FKC w Sztokholmie, Kliniki St Martin, Family Institute w Maine, Family Therapy Networker oraz Richmond Veterans Hospital.WPROWADZENIE KROK DALEJ OD POCZUCIA OCALENIA

Gdybym jeszcze raz mogła przeżyć życie, biegałabym boso od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Częściej chodziłabym na tańce. Jeździłabym więcej na karuzeli. Zbierałabym więcej stokrotek.

Nadine Stair, 85 lat

Czas zacząć żyć własnym życiem

Maggie osunęła się na kanapę w moim gabinecie, przebierając w kieszeni palcami w poszukiwaniu papierosów, które przestała palić kilka miesięcy temu. Oczy miała zaczerwienione od płaczu i mówiła drżącym głosem: „Całe życie staram się uporać z tym, co mi się przytrafiło. Ciągle próbuję ulepszyć swoje życie, być szczęśliwa, ale nigdy nie wychodzi to tak, jak bym chciała. Zrobiłam wszystko, co trzeba, żeby przetrwać – pomimo krzywd, jakich doznałam w dzieciństwie, i innych złych rzeczy, które zdarzyły się później. Mam trzydzieści dwa lata i dosyć czekania. Kiedy wreszcie zacznę cieszyć się życiem?”.

Świadomość Maggie, że czas skończyć z zadręczaniem się przeszłością i wreszcie rozpocząć satysfakcjonujące życie, oraz frustracja wynikająca z uczucia, że utknęła w swych wysiłkach, odzwierciedlają doświadczenia wielu osób, które spotkałam podczas mojej dwudziestotrzyletniej praktyki psychoterapeutycznej.

Odpowiedź na pytanie Maggie brzmi: teraz! Napisałam tę książkę dla takich ludzi jak ona, dla tych, którzy mają za sobą traumatyczne przeżycia i pragną wreszcie zacząć żyć własnym życiem. Jeśli spotkała cię fizyczna, seksualna lub emocjonalna przemoc, rozwód, trudności w związku, problemy finansowe, choroba, wypadek, utrata kogoś bliskiego czy inne bolesne doświadczenia, lecz mimo to chcesz cieszyć się życiem, ta książka jest dla ciebie.

Przede wszystkim kieruję ją do osób, które chcą przyjąć przyszłość z radością, a jednocześnie sprawia im to trudność.

Jeden mały krok to zaproszenie do stworzenia wymarzonej przyszłości bez względu na przeszłe zdarzenia i doznane krzywdy. Jeśli się zastanawiasz, czy znajdziesz tu coś dla siebie, zadaj sobie pytanie „Dlaczego mam się godzić na mniej?”.

Maggie nie tylko zacznie żyć własnym życiem, ale też podaruje sobie dobre życie, życie, które będzie odzwierciedlać jej prawdziwą osobowość i przywróci jej zdolność do przeżywania szczęścia.

Małe kroki do życia pełnego satysfakcji

Niezależnie od tego, co spotkało cię w przeszłości, teraz masz możliwość zbudowania szczęśliwego i satysfakcjonującego życia. Ta książka, krok po kroku, poprowadzi cię przez etapy procesu kreowania egzystencji, jakiej od dawna pragniesz. Podczas lektury kolejnych rozdziałów twoje nadzieje i marzenia będą nabierały coraz większej wyrazistości i staną się bardziej sugestywne od przeszłych doświadczeń, co przywróci ci satysfakcję i radość z życia – uczucia, które być może uznałaś za utracone na zawsze. Stopniowe realizowanie planów wymaga mniejszej odwagi niż wprowadzanie gwałtownych zmian, a co najważniejsze sprawia, że marzenia stają się osiągalne w prawdziwym, codziennym życiu.

Dlaczego nie wystarczy uważać się za osobę ocaloną

Pierwotnym bodźcem do napisania tej książki było wyłonienie się w Ameryce Północnej „kultury ocalonych”. Próbując odpowiedzieć na niezwykle realne i rozpowszechniające się zjawisko wiktymizacji, psychoterapia nieopatrznie dała zalążek „tożsamości ocalonego”.

Nie sądzę, by ów fenomen był następstwem błędnych koncepcji na temat tego, co pomaga ludziom uleczyć się z doznanych krzywd. Wyniknął raczej stąd, że psychoterapeuci nie rozszerzyli koncepcji uzdrowienia na tyle, by pomóc ludziom wyjść poza etap ocalenia. Przezwyciężenie bezpośrednich następstw doznanej krzywdy, utraty czy innego rodzaju traumy oraz postrzeganie siebie nie jako „ofiary”, lecz osoby „ocalonej” to pomocne kroki, jednakże daleko niewystarczające, by pomóc ludziom odzyskać pełną umiejętność prowadzenia radosnego i satysfakcjonującego życia.

Choć wiele poradników odnotowuje bolesne efekty wiktymizacji oraz wagę uznania siebie za osobę ocaloną, żaden nie przestrzega przed tym, że traktowanie siebie w ten sposób przez dłuższy czas pociąga za sobą negatywne konsekwencje.

Niestety, specyficzna mentalność osoby ocalonej, wytworzona głównie po to, by przetrwać bolesne doświadczenia z przeszłości, w późniejszym okresie zaburza umiejętność cieszenia się życiem. Osoby, które przez długi czas uważają się przede wszystkim za ocalone, z konieczności przepuszczają codzienne doświadczenia przez filtr dwóch kryteriów: w jaki sposób obecne zdarzenie przypomina traumatyczne przeżycia z przeszłości bądź się od nich różni oraz w jaki sposób obecne doświadczenie łagodzi lub pogarsza trwające następstwa doznanej krzywdy. W rezultacie osoby te patrzą na życie przez pryzmat swojego ocalenia, zamiast cieszyć się bardziej bezpośrednią i nieskrępowaną wizją otaczającego ich świata, z którą się urodzili. Taka ograniczona perspektywa zmniejsza zdolność doświadczania danej chwili – nie wspominając już o czerpaniu z niej przyjemności. Owa niemożność prawdziwego docenienia teraźniejszości może również zakłócać zdolność do pełnego doznawania zdrowej i satysfakcjonującej relacji seksualnej z partnerem.

O tym, że długotrwałe myślenie o sobie jako ocalonej nie jest korzystne, pierwszy raz pomyślałam pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy liczni psychoterapeuci biorący udział w seminariach na temat terapii osób wykorzystywanych seksualnie oraz innych traumatycznych przypadków prowadzonych przeze mnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie opisywali zagadkowe zjawisko. Otóż wielu ich pacjentów, którzy przez długi czas postrzegali siebie jako ocalonych (z przemocy), cierpiało na łagodną depresję i pesymistycznie zapatrywało się na możliwość doznania szczęścia w przyszłości. Co więcej, pacjenci ci skarżyli się, że wciąż porównują teraźniejszość do przeżyć z przeszłości i czerpanie radości z tego, co przynosi dana chwila, sprawia im trudność.

Później, w 1995 roku, uzyskałam potwierdzenie tezy, iż odejście od myślenia o sobie jako osobie ocalonej jest wartościowym krokiem. Prowadziłam wówczas wywiady do małego studium pilotażowego badającego cechy ludzi, którzy wcześniej byli wykorzystywani seksualnie, a teraz prowadzili zdrowe, satysfakcjonujące życie, cechujące się trwałymi związkami, wartościową pracą i brakiem osłabiających symptomów psychiatrycznych. Żadna z dwudziestu osób, z którymi rozmawiałam, nie używała słowa „ofiara” czy „ocalona”, opisując sposób, w jaki obecnie siebie postrzega. Nie dziwiła mnie nieobecność „ofiary” w ich charakterystyce, ponieważ tym ludziom, skoro funkcjonują w życiu, w sposób oczywisty udało się wyjść poza granice wiktymizacji. Zastanowiło mnie jednak, że odpowiadając na pytanie, jak o sobie myślą, nie wspominali nawet o ocaleniu. Kiedy pytałam, co sądzą o etykietce „ocalonego”, w ich odpowiedziach pojawiała się uderzająca zgodność. Powtarzali: „Tak, przetrwałem to, ale teraz jestem innym człowiekiem” lub „Od dawna już tak o sobie nie myślę” czy też „No cóż, to jest część mnie, ale to nie cała ja”.

Tymczasem zdawało się, że wiele osób szukających u mnie profesjonalnej pomocy doświadcza tego, co opisywali psychoterapeuci uczęszczający na moje seminaria. Klienci mówili: „Przetrwałem molestowanie seksualne (fizyczne, emocjonalne czy inne przykre doświadczenie), zrobiłem wszystko, co zaleca się w książkach, by się z tym uporać, ale ciągle nie jestem szczęśliwy”.

Ludzie ci nie byli leniwi, nie byli też – używając określenia lekarzy – „symulantami”. Naprawdę szczerze próbowali zacząć żyć własnym życiem. I, tak jak Maggie, byli śmiertelnie sfrustrowani. Stopniowo dotarło do mnie, że tworząc etykietkę ocalonego, psychoterapia stworzyła zalążek nowego zespołu problemów.

Dawne etapy i nowe stadium

Będąc w latach siedemdziesiątych stażystką w telefonicznym centrum kryzysowym, nauczyłam się, że powrót do zdrowia po traumatycznych przeżyciach związanych z wykorzystywaniem emocjonalnym, fizycznym, seksualnym lub z innymi ciężkimi doświadczeniami odbywa się w dwóch fazach. Leczenie rozpoczyna się oczywiście od etapu ofiary. Kiedy pierwszy raz stajesz w obliczu doznanej krzywdy, zaczynasz sobie uzmysławiać towarzyszące temu uczucia (zwykle smutek i złość).

Istotą procesu leczenia i cennym aspektem etapu ofiary jest odczucie i wyrażenie tych emocji, a ponadto uświadomienie sobie, iż to, co się wydarzyło, nie było twoją winą. Dostrzeżenie faktu, że stałaś się ofiarą okoliczności lub innych ludzi, spełnia ważny cel, a mianowicie pozwala uwolnić się od poczucia winy i wstydu. Innym aspektem zidentyfikowania w sobie ofiary jest znalezienie odwagi, by opowiedzieć innej osobie o tym, co się wydarzyło. Opowiadając swoją historię współczującemu słuchaczowi, przełamujesz izolację, której przyczyną był strach i wstyd. Już nie musisz sama borykać się z przykrym doświadczeniem. Wady etapu ofiary objawiają się wówczas, gdy identyfikujesz się z tożsamością ofiary dłużej niż to konieczne i przydatne.

Identyfikacja i wyrażenie bolesnych uczuć poprzez opowiedzenie komuś innemu o tym, co cię spotkało, przełamuje twoje osamotnienie, natomiast uświadomienie sobie, iż nie ty jesteś winna wyrządzonej ci krzywdy, oznacza, że etykietka ofiary spełniła swoje zadanie. Jednak dalsze myślenie o sobie głównie jako ofierze prowadzi do poczucia bezsilności, rozpaczy, a w końcu do bierności, która może ściągnąć na ciebie kolejne ciosy. Gdy uzmysłowisz sobie, że wina za wyrządzone ci krzywdy nie spoczywa na tobie, czas uznać siebie za ocaloną.

Etap ocalenia przychodzi wraz ze zrozumieniem, że okres traumatycznych przeżyć już minął. Myślenie o sobie jako osobie ocalonej ma wiele zalet: niezaprzeczalnie uwydatnia fakt, że krzywda lub inny uraz należą do przeszłości.

Uświadomiwszy sobie własne przetrwanie, zadajesz sobie pytanie „Jak to zrobiłam? Jakim sposobem udało mi się przeżyć?”. Uznając siebie za ocaloną, jesteś w stanie rozpoznać pozytywne cechy, dzięki którym przetrwałaś, oraz zidentyfikować i docenić swoje walory wewnętrzne (wiedzę, odwagę, duchowość lub inne pozytywne aspekty osobowości) i zewnętrzne zasoby (przyjaciół, wspierających członków rodziny, wsparcie społeczności), które posiadałaś w traumatycznym okresie bądź rozwinęłaś w sobie później.

Charakterystyczną cechą etapu ocalenia jest odzyskanie zdolności do efektywnego funkcjonowania w codziennym życiu. Osoba ocalona potrafi skoncentrować się na pracy, opiece nad dzieckiem, obowiązkach domowych, zajęciach społecznych, uprawianiu hobby i życiu towarzyskim.

Kiedy wreszcie uznasz, że bolesne wydarzenie należy do przeszłości, i docenisz siły oraz zasoby, dzięki którym je przetrwałaś i odzyskałaś dobre samopoczucie, tożsamość osoby ocalonej spełni swoje zadanie. Ludzie, którzy wciąż pozostają na tym etapie, nieustannie filtrują życie przez pryzmat własnego ocalenia i oceniają zdarzenia pod względem tego, na ile przypominają one skutki doświadczeń z przeszłości, różnią się od nich, łagodzą je czy pogarszają. A to zmniejsza ich zdolność do pełnego doświadczania życia, cieszenia się nim i często bywa przyczyną załamania oraz depresji.

Jak wyjaśnia Clarissa Pinkola Estés w swej cudownej książce Biegnąca z wilkami:

Jeśli zatrzymamy się jako „te, które przetrwały”, nie przechodząc do kolejnej fazy, fazy kwitnienia i pełni, to redukujemy do połowy naszą wewnętrzną energię i zdolność działania w świecie.

Estés proponuje, by zamiast traktować tożsamość osoby ocalonej jako podstawową i stałą, przekształcić ją w „jeden z licznych identyfikatorów” osobowości, źródło dumy, lecz nie wyznacznik tożsamości.

Tej cząstki, która charakteryzuje cię jako osobę ocaloną, nie należy się pozbywać – należy docenić ją jako ważny aspekt osobowości. Wówczas fakt przetrwania doznanej krzywdy staje się osiągnięciem, którym można się cieszyć bez odczuwania negatywnych konsekwencji. Co więcej, pozwala zrobić krok dalej i zbudować życie, na jakie tak bardzo zasługujesz.

Słysząc, jak psychoterapeuci i członkowie grup wsparcia mówią o konieczności odejścia od myślenia kategoriami ocalenia, nabrałam wielkiej otuchy. W niektórych kręgach psychoterapeutycznych kolejne stadium zdrowienia określa się jako etap rozkwitu. Choć do tej pory nie podano jasnej definicji tej trzeciej fazy, zakłada ona, iż ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że potrzebują czegoś więcej.

Gdy zastanawiałam się, jak najlepiej określić ten etap, zaświtała mi pewna myśl: to oczywiste – trzeci etap to ten, na którym naprawdę, w pełni i z radością, stajesz się sobą! Nie żyjesz wyłącznie wspomnieniami krzywd, które przetrwałaś, ani nawet myślą o teraźniejszych doświadczeniach i nadziejach na przyszłość, lecz w całkowitej zgodzie ze swoim Ja. Stajesz się najprawdziwszą sobą i z radością przyjmujesz wynikające z tego faktu poczucie szczęścia.

Tożsamość Prawdziwego Ja da ci większą wolność niż którakolwiek z poprzednich ról. Myśląc o sobie w ten sposób, otworzysz się na doświadczanie teraźniejszości i wyobrazisz sobie przyszłość dużo barwniejszą i dającą większe poczucie spełnienia niż przeszłość. Będziesz mogła w pełni cieszyć się życiem: rozkoszować się doznaniami dzięki bogactwu twojego potencjału oraz wyrażać siebie za pomocą najbardziej osobistych i twórczych środków. Twoje obecne doświadczenia i związki będą wywoływać rosnące poczucie bliskości i zachwytu oraz dodawać ci sił do dalszego rozwoju.

Czy może więc być coś niekorzystnego w utożsamieniu się ze swoim Prawdziwym Ja, w wykorzystywaniu własnego potencjału, by w pełni doświadczać życia, i wszystkich talentów, z jakimi się urodziłaś? Choć wady takiej postawy w porównaniu z jej zaletami są minimalne, uczciwie będzie je wymienić. Podczas pierwszych prób nawiązania kontaktu ze swoim Prawdziwym Ja ów nowy sposób myślenia może być ci obcy i z tego powodu niekomfortowy.

Gdy będziesz żyć w harmonii ze swoim Prawdziwym Ja, z czasem twój styl życia, związki i decyzje staną się mniej przewidywalne i bardziej złożone niż wówczas, gdy identyfikowałaś się przede wszystkim z wizerunkiem ofiary lub osoby ocalonej. Patrząc na świat z perspektywy Prawdziwego Ja, nabierzesz większej pewności i zaufania do własnej wiedzy oraz własnych umiejętności. W konsekwencji w mniejszym stopniu będziesz zaabsorbowana utrzymaniem życiowego status quo i skłonna trwonić czas i energię na związki lub sytuacje, które stały się krzywdzące bądź toksyczne. Zamiast tego będziesz cieszyć się życiem, którego szczerze pragniesz i na które zasługujesz.

Jak korzystać z tej książki

Książkę tę można wykorzystać na kilka sposobów: jako serię ćwiczeń umysłowych bądź szablon codziennych lub cotygodniowych zapisków w prywatnym dzienniku. Odpowiedzi na ćwiczenia zamieszczone w książce można zapisywać na papierze, nagrywać lub po prostu odnotowywać w myślach.

Niezależnie od tego, w jaki sposób będziesz rejestrować odpowiedzi, najważniejszy rezultat stopniowego jednoczenia się z twoim Prawdziwym Ja wyłoni się w postaci satysfakcjonujących zmian, dzięki którym będziesz ufnie dążyć do urzeczywistnienia marzeń.

Książka składa się z czterech części. Pierwsza z nich, Ciesz się darami teraźniejszości, poświęcona jest zgłębianiu i wyrażaniu twojego Prawdziwego Ja. Rozdział pierwszy (Poznawanie swego Prawdziwego Ja) mówi, jak zbadać, zidentyfikować oraz zrozumieć, kim jesteś w głębi, poza wszelkimi przykrymi doświadczeniami z przeszłości. Rozdział drugi (Witaj w domu!) zachęca do rozwinięcia nowych sposobów wyrażania swojego Ja i cieszenia się nim we własnym domu. Rozdział trzeci (Jak sprawić, żeby w pracy było przyjemniej) podsuwa pomysły, jak uczynić środowisko pracy miejscem, które podnosi jakość Twego życia.

Część druga, Budowanie radosnej przyszłości, pomoże ci odzyskać nadzieję i marzenia, zachęci cię do ich realizowania i pokaże, jak znajdować czas, by cieszyć się osiągniętymi rezultatami. Rozdział czwarty (Nadzieje i marzenia) jest przewodnikiem na drodze do identyfikacji twoich oczekiwań wobec nowego życia. Rozdział piąty (Tak, potrafisz to!) przedstawia strategie przekształcania z pozoru nieosiągalnych lub zniechęcających celów w realne możliwości. Rozdział szósty (Czas do twojej dyspozycji) podpowiada, jak zmienić wpływ czasu na możliwość realizowania celów i cieszenia się każdym dniem.

Część trzecia, Podejmowanie wyzwań stawianych przez życie, pomoże ci określić, co jest dla ciebie najlepsze w chwilach, gdy ludzie, wspomnienia z przeszłości lub wymogi dnia dzisiejszego zagrażają temu, co już osiągnęłaś, budując życie, na jakie zasługujesz. Rozdział siódmy (Partnerzy, rodzice, dzieci i dalsza rodzina) zawiera wskazówki, które pomogą ci określić, jak być kreatywną, elastyczną i wierną sobie, odpowiadając na potrzeby tych, których kochasz. Rozdział ósmy (Jak sobie radzić z widmem przeszłości) pokazuje, w jaki sposób można ograniczyć skutki stresu pourazowego lub całkowicie się od niego uwolnić. Rozdział dziewiąty (Jak sobie radzić w czarną godzinę) opisuje strategie radzenia sobie w ciężkich i smutnych chwilach, które bywają ubocznym produktem życia uczuciowego.

Część czwarta, Wsparcie i dodatkowe zasoby, pomoże ci utrzymać rozpęd, którego nabrałaś, przechodząc przez poprzednie rozdziały książki, i zachęci cię do nawiązania kontaktu z ludźmi o podobnym sposobie myślenia – istniejącymi w rzeczywistości lub na kartach literatury. Rozdział dziesiąty (Jak założyć Grupę Wsparcia Małych Kroków) dostarcza konkretnych wskazówek, jak rozpocząć i kontynuować działania w grupie osób wspierających się wzajemnie w procesie zgłębiania i afirmacji życia wykraczającego poza etap ocalenia.

Geneza opisywanych technik

Książka ta nie została napisana po to, by zastąpić psychoterapię, niemniej prezentowane ćwiczenia zostały opracowane dokładnie według zasad psychoterapeutycznych, by dodać czytelnikom otuchy i zachęcić ich do odkrywania, zgłębiania i rozwijania własnych, niepowtarzalnych rozwiązań „problemu”, jakim jest zbudowanie radosnego, zdrowego i szczęśliwego życia w przyszłości rozciągającej się poza granice ocalenia.

Opisane ćwiczenia oparte są na zasadach i technikach terapii skoncentrowanej na rozwiązaniu (Berg, 1990; Berg i Miller, 2000; Berg i de Shazer, 1993; de Shazer, 1982, 1985, 1991, 1994; de Shazer i in., 1986; Dolan, 1994; Furman i Ahola, 1992; Furman i Ahola, 1994; Lipchik, 1988; Lipchik i de Shazer, 1986; O’Hanlon i Weiner-Davis, 1989; Weiner-Davis, de Shazer i Gingerich, 1987). Kluczową koncepcją w tym podejściu jest wspólne kreowanie rozwiązań przez klienta i terapeutę (O’Hanlon i Weiner-Davis, 1989). Idea ta opiera się na pełnym poszanowania założeniu, że dla poszczególnych klientów istnieją wysoce zindywidualizowane i skuteczne tylko w ich przypadku rozwiązania problemów, które przywiodły ich na terapię, oraz że rozwiązania te mogą być wydobyte przez terapeutów za pomocą pytań o specjalnym znaczeniu.

Terapia skoncentrowana na rozwiązaniu zakłada, że budowanie rozwiązania to proces zachodzący między klientem i terapeutą, w którym zadaniem terapeuty jest zachęcenie klienta do wprowadzania i doświadczania indywidualnych i istotnych dla niego zmian terapeutycznych. Ta pełna szacunku, pragmatyzmu i nadziei postawa jest szczególnie odpowiednia w stosunku do ludzi, którzy poradzili sobie z fizyczną lub psychiczną traumą.

Zarówno metoda relaksacyjna Ericksona opisana w rozdziale pierwszym, jak i technika koncentracji polegająca na znalezieniu symbolu radości życia opisana w rozdziale szóstym, będąc w zgodzie z koncepcjami terapii skoncentrowanej na rozwiązaniu, częściowo wywodzą się z psychoterapeutycznych zasad spożytkowania (Erickson, 1958, 1959, 1965; Erickson, Rossi i Rossi, 1976) stworzonych przez doktora psychiatrii Miltona Ericksona. Podejście to opiera się na założeniu, że postrzeganie, doświadczenia życiowe, zachowanie i cechy osobowości klientów psychoterapii są potencjalnie wartościowymi zasobami, które można wcielić do terapeutycznego procesu zmiany, by zmniejszyć negatywne symptomy i podnieść jakość życia klienta.

Koncepcja spożytkowania zakłada, iż każdy składnik zachowań klienta, jego cech osobowości, związków, indywidualnych przekonań i wartości ma znaczenie i może pomóc mu w dokonywaniu lepszych wyborów i doświadczaniu życia w bardziej satysfakcjonujący sposób. Zawarte w książce ćwiczenia relaksacyjne oparte na tym założeniu zachęcają klientkę do spożytkowania tych aspektów codziennego życia w przeszłości, które napawały ją otuchą, dawały poczucie koncentracji i odprężenia, tak by mogła ponownie wywołać owe uczucia, gdy okażą się potrzebne w teraźniejszości.

Moja własna praca psychoterapeutyczna i zastosowanie terapii skoncentrowanej na rozwiązaniu oraz podejścia Ericksona w leczeniu ocalonych, którzy zostali wykorzystani seksualnie lub doznali innych krzywd, udokumentowana jest w książce Resolving Sexual Abuse: Solution-Focused and Ericksonian Hypnosis for Adult Survivors oraz w licznych artykułach prasowych i rozdziałach tej książki. Od dziesięciu lat prowadzę szkolenia dla psychoterapeutów na temat technik skoncentrowanych na rozwiązaniu, jak również seminaria na uniwersytetach, w szpitalach i ośrodkach zdrowia psychicznego w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Europie, Ameryce Południowej, Australii i Azji.

Zaczynamy…

Zapraszam cię do podjęcia pewnego zobowiązania. Nie wobec mnie ani tej książki, lecz wobec siebie samej. Proponuję, żebyś przynajmniej przez godzinę tygodniowo realizowała opisane tu koncepcje. Oczywiście możesz poświęcić na to więcej czasu, lecz nawet jedna godzina na tydzień przyniesie rezultaty. Zmiana jest nieunikniona. Naszym celem jest, by jak najwięcej zmian zachodzących w twoim życiu odbywało się po twojej myśli oraz żebyś wprowadzała upragnione zmiany poprzez serię małych, zachęcających kroków.

Zdaję sobie sprawę, że przeżywszy dramat, możesz być zgorzkniała i pogrążona w rozpaczy. Jednak zapewniam cię, że wypowiedziane tu słowa odnoszą się właśnie do ciebie! Krok po kroku zbudujesz lub odzyskasz życie, za którym skrycie tęsknisz, które wykracza poza pamięć o bolesnej przeszłości i w pełni odzwierciedla to, kim naprawdę jesteś.Rozdział 1

POZNAWANIE SWEGO PRAWDZIWEGO JA

Jeżeli nasze działania wyrastają z wewnętrznego przekonania, że wszystko, co robimy w danej chwili lub w całym życiu, ma znaczenie, naszymi wyborami kieruje dusza.

Jean Shinoda Bolen

Zobaczyłam uderzająco piękną japońską czarkę do herbaty, która kiedyś się rozbiła i została sklejona. Wciąż pamiętam wrażenie, jakie wywarł na mnie widok tej czarki. Zamiast ukryć skazy, pęknięcia podkreślono srebrnym wypełnieniem. Naprawiona, czarka stała się jeszcze cenniejsza.

Sue Bender

Wyobraź sobie, że właśnie się dowiedziałaś, iż posiadasz wspaniałą posiadłość z pięknym domem. Ten dom odzwierciedla twoje niepowtarzalne cechy i upodobania, a jego klimat doskonale współgra z twoimi nastrojami. Ów niezwykły skrawek ziemi należał do ciebie przez całe życie, od najwcześniejszego dzieciństwa, ale w pewnym momencie zmuszono cię, byś się stamtąd wyprowadziła. Być może bardzo dawno nie odwiedzałaś tego uroczego domu i nie delektowałaś się urodą ogrodu i miłego otoczenia. Mogłaś zapomnieć, jak wygląda twój dom, może nawet nie pamiętasz, że jesteś jego właścicielką. Ktoś mógł ci powiedzieć (zupełnie niesłusznie!), że ani dom, ani ziemia, na której stoi, nie należą już do ciebie. Może w dzieciństwie dano ci do zrozumienia, że jeśli chcesz, by rodzice lub opiekunowie darzyli cię miłością, nie możesz już tu mieszkać… Niezależnie od tego, co usłyszałaś, ów wspaniały dom był i zawsze będzie twój. Ta posiadłość to twoje Prawdziwe Ja.

Czas teraz powrócić do posiadłości twojego Prawdziwego Ja i na nowo się z nim zapoznać, aby w pełni doświadczać satysfakcji i radości, jakie w sobie kryje. Rzeczywiste zjednoczenie z Prawdziwym Ja nastąpi wówczas, gdy twoje życie wypełni się zachwytem i szczęściem. Witaj w domu!

Czym jest twoje Prawdziwe Ja? W chwilach emocjonalnego spokoju jest to głęboko ukryte psychologiczne sanktuarium, miejsce, w którym leczysz rany, odkrywasz i realizujesz głębsze pragnienia własnego serca oraz cieszysz się tym, że żyjesz.

Kiedy przeżywasz kryzys lub gdy targają tobą intensywne emocje, twoje Prawdziwe Ja jest wyspą bezpieczeństwa i stałości, trwałym i nienaruszonym zakątkiem, latarnią morską, która wysyła sygnały otuchy ponad niszczycielskim wiatrem i wzburzonym morzem. Twoje Prawdziwe Ja istnieje poza pogodą nieustannie zmieniających się uczuć, myśli i poglądów.

niezmienną obecnością lub owym stałym „ja”, które jest świadkiem wszystkich przemijalnych „ja”, tzn.: (ja) mam się dobrze, (ja) czuję się źle, (ja) lubię ciebie, (ja) nie lubię ciebie

(Wolinsky, 1996).

Ten rozdział składa się z trzech części, które pomogą ci przenieść się na terytorium twojego Prawdziwego Ja. Pierwsza wzmocni cię i pokrzepi, zapraszając do zgłębiania Prawdziwego Ja poprzez słowa. W następnej znajdziesz wskazówki, które pomogą ci stworzyć symboliczny obraz swojego Prawdziwego Ja. W ostatniej części rozdziału, poświęconej relaksacji i zabawie, zbadasz swoje wewnętrzne zasoby poprzez niezwykle skuteczną technikę relaksacji oraz „randkę” i miniwakacje z twoim Prawdziwym Ja.

Jeśli z początku działania te wydadzą ci się zbyt swobodne lub niefrasobliwe, pamiętaj, że kochając, poznając i szanując osobę, którą jesteś w głębi, rozwiniesz i wzmocnisz swoją zdolność kochania oraz dbania zarówno o innych, jak i o siebie samą. Jeśli nie potrafisz pokochać i docenić siebie, nie jesteś też w stanie w pełni kochać drugiej osoby.

Poznawanie Prawdziwego Ja poprzez słowa

Tak zwane kreatywne pisanie jest kopalnią zaskakujących prawd o człowieku. Odkrycia, jakich dokonasz, wykonując przedstawione tu ćwiczenie, wprawią cię w zdumienie i radość, wzmocnią twoje poczucie własnej wartości i przypomną ci o niepowtarzalnych cechach, jakie wnosisz do świata.

Prowadzenie dziennika

Gorąco zachęcam, byś sprawiła sobie dziennik. Zeszyt, w którym będziesz zapisywała swoje przemyślenia, pomysły, spostrzeżenia i reakcje na ćwiczenia proponowane w tej książce, doda wagi twojej pracy nad badaniem swego Prawdziwego Ja.

Poszukaj zeszytu w odpowiednim rozmiarze – musi się go wygodnie nosić, a wielkość stron powinna odpowiadać wielkości i charakterowi twojego pisma. Kup sobie zeszyt, który ci się spodoba. Jeśli takiego nie znajdziesz, zrób okładkę z ładnego materiału lub kolorowego papieru (możesz ją wzmocnić, podklejając gładkim papierem samoprzylepnym).

Dziennik to prezent od ciebie dla siebie, który umożliwi ci nieprzerwany dialog ze swoim Prawdziwym Ja. Zapisywany regularnie notatnik to przyjaciel, który zawsze cię wysłucha i zrozumie, nawet w środku nocy, gdy cały świat pogrążony jest we śnie.

Nie przejmuj się, jeśli czasami nie będziesz miała wiele do powiedzenia. To całkowicie normalna rzecz u pamiętnikarzy i wcale nie świadczy o braku postępów. Poczucie niedoboru własnych słów może oznaczać, iż jesteś otwarta na mądrość innych ludzi.

Czy znasz przypowieść o pielgrzymie, który przyszedł do słynnego nauczyciela, by pobrać u niego nauki? Mistrz postawił przed pielgrzymem filiżankę i kazał mu napełniać ją herbatą tak długo, aż usłyszy, kiedy ma przestać. Ku przerażeniu pielgrzyma mędrzec milczał, a herbata wylewała się z naczynia i spływała na podłogę. Gdy imbryk wreszcie się opróżnił, przerażony pielgrzym postawił go na stole, a nauczyciel odezwał się w te oto słowa: „Jesteś taki sam jak ta filiżanka – wypełniony po brzegi – i nie zmieścisz już nic więcej. Jeśli chcesz się czegoś ode mnie nauczyć, najpierw musisz opróżnić swoje wnętrze”.

Dni, kiedy twój dziennik zapełnia się bogatymi, kompletnymi zapiskami, z pewnością są ekscytujące i satysfakcjonujące. Niemniej należy doceniać także dary dni, kiedy twoja filiżanka jest pusta i jesteś otwarta na słowa innych.

Sposobów pisania dziennika jest pewnie tyle, ile charakterów na świecie, co doskonale widać po mnogości książek, jakie napisano na ten temat. Jeśli szukasz takiej, która pomogłaby ci rozwinąć własny reporterski styl, polecam wspaniałe opracowanie Lucii Capacchione, The Creative Journal.

Przyjemna podróż do banku pamięci

Miłym początkiem zagłębiania się w tajniki swego Prawdziwego Ja i nawiązywania z nim silniejszej więzi jest określenie codziennych czynności i doznań, które lubisz i cenisz najbardziej.

Pisząc te słowa, uświadomiłam sobie, że jedną z rzeczy, które są dla mnie niezwykle ważne, a której nie robiłam już od dawna, jest niespieszny spacer do pobliskiego ogrodu botanicznego. Najbardziej lubię tę jego część, gdzie znajduje się alpinarium z miniaturowymi makami alpejskimi, małym kaktusem i pięknymi maleńkimi kwiatami, które spotyka się wysoko w górach. Choć mój poranek zaczął się dość gorączkowo, myśl o odwiedzeniu górskiego ogródka przywróciła mi siły. Poczułam, jak na samo wspomnienie lilipucich stokrotek i fioletowych dzwonków wkomponowanych w krajobraz odległych ośnieżonych szczytów i błękitnego nieba rozluźniają mi się ramiona. Czasami sił dodaje samo myślenie o tym, co się kocha, gdyż pomaga na powrót zjednoczyć się ze swoim Prawdziwym Ja.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: