Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Józef Jerzy Hordyński-Fed’kowicz. Poeta rusiński na Ukrainie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 listopada 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Józef Jerzy Hordyński-Fed’kowicz. Poeta rusiński na Ukrainie - ebook

Kajetan Abgarowicz pseudonim Abgar Sołtan (1856-1909) – polski dziennikarz, powieściopisarz i nowelista pochodzenia ormiańskiego, reprezentant gawędy szlacheckiej. Twórczość Abgarowicza mieściła się w nurcie popularnej beletrystyki romansowej i przygodowej. Wśród współczesnych mu czytelników cieszyła się powodzeniem. Abgarowicz interesował się życiem Rusinów i przyczynił się do popularności kultury huculskiej w Polsce. Niniejsza publikacja to piękna i zarazem urzekająca opowieść o życiu i twórczości Osypa Jurija Fedkowycza właśc. Osypa Dominika Hordynskiego de Fedkowycz (1834-1888) – bukowińskiego pisarza ruskiego i ukraińskiego, który urodził się jako syn polskiego szlachcica Adalberta (Wojciecha) Hordyńskiego i córki prawosławnego duchownego. Na życzenie ojca został ochrzczony w kościele katolickim, dopiero później przeszedł na prawosławie i przybrał imię Jurij.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-289-9
Rozmiar pliku: 77 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

JÓZEF JERZY HORDYŃSKI-FED’KOWICZ.

SZKIC LITERACKI¹ .

Wprowadzenie

Słońce kryło się już za góry, mgłą białą otulone; wiatr ostry a chłodny giął i miotał młodocianem, jodłowem zaroślem; u stóp naszych szumiał gniewnie wezbrany, rwący Czeremosz...

Schodziliśmy właśnie wązką ścieżyną, wijącą się po nad straszliwą przepaścią, a drogą wiodącą ze szczytów Sokulskiego pasma - w doliny, ku brzegom Czeremoszu. Ścieżyna stawała się coraz węższą i bardziej stromą; słońce chyliło się coraz to niżej, a Czeremosz huczał z każdą chwilą groźniej i uroczyściej... Wspaniały strumień górski zdawał się być zaledwie o krok od nas, zdawał się podmywać ścieżkę, po której szliśmy - a płynął w rzeczy samej co najmniej o jakie dwieście metrów poniżej.

Huculi, nasi przewodnicy, zachęcali nas do pośpiechu, i czynili to słusznie, opóźnienie bowiem mogło pociągnąć za sobą smutne następstwa: droga była bardzo niebezpieczna, a miejscowe ustne kroniki wspominają o niejednym wypadku śmierci na dnie przepaści, roztwierającej się u naszych stóp. Czułem się jednak tak znużonym po całodziennej pieszej wędrówce, a równocześnie tak silnie oczarowywał mnie potężny i dziki widok, na który patrzałem, że mimo przestróg starego przewodnika, usiadłem na omszałym kamieniu, tuż po nad brzegiem przepaści.

Obok mnie ulokował się młody student filozofii czerniowieckiego uniwersytetu, Rusin z pochodzenia; był to śliczny dwudziestokilkoletni chłopak o klassycznym profilu i dużych, czarnych, rozmarzonych oczach... Spotkałem go w czasie wycieczki na Czarnohorskie szczyty, i od tego czasu przyłączył się on do naszej karawany; rad z tego byłem, bo miałem w nim miłego towarzysza. Siedząc tak obok siebie, zadumani wpatrywaliśmy się w kipiące dno przepaści.

Dziwne myśli opanowywać mnie zaczynały... Myślałem o miejscowem podaniu, żyjącem wśród ludu huculskiego, a głoszącem, jakoby tam na dnie, w nurtach Czeremoszowej głębi, mieszkała psotna a niegodziwa Rusałka i cudnemi swojemi oczami wabiła ku sobie nieopatrznych wędrowców; równocześnie stanęły mi żywo w pamięci: smutki w życiu, doświadczone rozczarowania, bolesne zawody... Każda otchłań nęci ku sobie, modra toń Czeremoszu własność tę posiada w najwyższym ponoś stopniu; po chwili takiego wpatrywania się zacząłem uczuwać zawrót głowy... Z niebezpiecznej tej zadumy wyrwał mnie nagle głos mego młodego towarzysza, który jakby odgadując stan mej duszy, zaczął deklamować miękkim, bukowińskim akcentem następującą strofę:

Ne znaju bratia, czom nyni

Takij obhortaje mia sum;

I ta Sokilaka kniahinia

W odno ne schodyt my z dum;

I sonce za dił wre sidaje

I merkne nebo skłon;

Łysz szpyl Sokilskoji sijaje

Jak zołotyj szołom...

Słuchałem z dziwną przyjemnością słów nieznanego mi podówczas poety, wygłaszanych z uczuciem przez rozentuzyazmowanego młodzieńca; słowa te, zlewając się z pogwizdem wichru karpackiego i szumem górskiej rzeki, tworzyły całość wspaniałą, piękną.

Wszyscy obecni zamilkli; huculscy przewodnicy oparci na toporkach, zdawali się łowić słowa w przelocie; a młody zapaleniec coraz ogniściej deklamował: ...jak to młody i piękny Kiermanycz² , wioślarz sławny i nieustraszony, płynąc po rzece, u stóp „Sokulskiej“ skały, tak zasłuchał się w śpiew zaczarowanej na szczytach księżniczki, że zapomniał o całym otaczającym go świecie, aż tu nagle zdarzyło mu się nieszczęście:

A tojże Kiermanycz w dołyni

Zabuw... za derabu³ - za swit,

W odno sia łysz dywyt d’ kniahyni

Szczo tam na Sokilskim stoit.

A Czeremusz bratia hlibokyj,

A Czeremusz bratia - jak bis,

A Czeremusz bratia po skokach

Rozbytu derabu ponis.

Student skończył deklamować tę prześliczną i dziwnie do miejscowości zastosowaną przeróbkę Heinowskiej ballady; skończył, lecz czar nie zaraz prysł i dość długo jeszcze byliśmy pod wrażeniem jego słów. Po dłuższej dopiero chwili znagleni przez przewodników, ruszyliśmy w dalszą drogę. Szliśmy wązką ścieżką, jeden za drugim - gęsiego; z powodu bardzo niebezpiecznej i przykrej przeprawy nie mogliśmy do siebie słowa przemówić. Dopiero minąwszy najgłębszy parów, który był najtrudniejszym do przebycia, znaleźliśmy się na szerokim, nawet dla koni przystępnym płaju⁴ . Obejrzałem się wówczas poza siebie i ujrzałem tuż obok ruskiego studenta; czuł on jakąś sympatyę ku mnie i szukał zawsze sposobności rozmawiania ze mną.

- Kto jest autorem wiersza, któryś pan deklamował przed chwilą? - spytałem młodzieńca.

- Juryj Fed’kowicz!... Nasz nieodżałowany kobzarz, natchniony piewca zielonej Bukowiny!... - odpowiedział student, a w głosie jego drgał smutek prawdziwy, dźwięczała szczera boleść.

- Niema go już między żyjącymi - mówił dalej - pochowano strudzonego śpiewaka w rodzinnej, bukowińskiej ziemi, w cieniu buku zielonego... Dobrze, lekko być mu tam musi, pod tą ziemią, którą kochał za życia tak serdecznie, tak namiętnie... Śpij, śpij, Synu Bojana!

………………………………………………………………………….

………………………………………………………………………….

………………………………………………………………………….

Zszedłem z gór w doliny bukowińskie, a pieśń bukowińskiego barda, którą słyszałem nad Sokulską przepaścią, szła wraz ze mną, dźwięczała mi w duszy, niedawała spokoju i zmuszała do zebrania bliższych wiadomości o życiu i czynach tego nieznanego mi poety. Zacząłem więc pilnie dopytywać się o szczegóły biografii Fed’kowicza i o jego wpływ na Rusinów bukowińskich.

Pytałem zrazu tradycyi, później sięgnąłem do źródeł drukowanych; a przed mojemi oczami roztaczał się coraz szerzej piękny obraz człowieka, który poświęcił całe życie na rozbudzenie poczucia narodowego w sercach współbraci, który budził do życia plemię ugniecione przez dawne centralistyczne rządy i schizmatycki rumuński konsystorz czerniowiecki. Postać ta natchniona, występuje nadzwyczaj wyraziście na tle ponurego obrazu, jakiś blask ją otacza; osobistość Fed’kowicza ma w sobie coś z tego czaru, który unosił się w koło wielkich poetów, wielkich patryotów, wielkich bohaterów; pomimo, że pisał pokrewnym tylko językiem, wielkie podobieństwo ducha patryotycznego i smutku dziwnego łączy go z plejadą naszych poetów, z którymi i krwią był złączony.

Śpiewak Juryj, jak bard bohaterski, kobzarz, lirnik z legendy, chodził tam po szczytach i połoninach, odwiedzał cerkwie i chaty włościańskie, wstępował i do karczem nawet i wykradał z ust ludu pieśń żywą, drgającą krwią tego ludu; wsłuchiwał się w szepty grobów dawnych i z pod mogiły wydobywał stare podania i wcielone w żywe obrazy podawał czytelnikom.

Z dziwną i trudną do wytłómaczenia obojętnością, traktowaliśmy dotychczas objawy życia i kultury pobratymczego, a tradycyą historyczną tak ściśle z nami związanego rusińskiego narodu. Nie mamy dotychczas jasnego pojęcia o piśmiennictwie ruskiem, o poetach i uczonych. Nie wspominając już o francuskiej, angielskiej, niemieckiej literaturze, ale nawet - dzięki ostatnim pracom p. Porębowicza - znamy lepiej literaturę hiszpańską i prowensalską, niż pobratymczą - ruską.

Nie mam zamiaru twierdzić tu, że obeznanie się z piśmiennictwem ruskiem, przyniesie komu takie korzyści, jak znajomość którejkolwiek z powyżej wymienionych literatur wielkich narodów zachodnich; nie znajdziemy bowiem, wtem do życia zaledwie budzącem się piśmiennictwie utworów genialnych, wszechświatową wartość mających; nie wzniósł się jeszcze duch twórczy tego narodu do poziomu będącego udziałem innych narodowości - silnych, możnych i od wieków ukształconych. Pomimo to jednakże uważam, że jest naszym obowiązkiem zapoznać się z budzącym się tam duchem narodowym, z kiełkującą twórczością literacką - zapoznać się i ku objawom tym pomocną rękę wyciągnąć i starać się goić rany, zadawane sobie nawzajem przez ciąg wieków, w kainowej walce. Rusini na Bukowinie osiedli, stojący zdala od walk domowych, toczących się w Galicyi, nie drażnieni ustawicznie przez dzienniki i pseudo-patryotów z liberalnego obozu - rankoru do nas w sercach nie mają i skłonni są przyjazną dłoń ku Polsce wyciągnąć; czują bowiem w niej wyższego ducha i szlachetne dążności dziejowe. Zmarły przed kilku laty ruski poeta Fed’kowicz, był też właśnie jednym z przedstawicieli tego pokojowego, ugodowego kierunku.Rozdział I.

„Smutno! Oh i bardzo smutno było na Bukowinie; zdawać się mogło, jakby życie narodowe i umysłowe miało zamrzeć tam na wieki.“ Tak zaczyna prof. Emilian Ogonowski - w swej książce o ruskiej literaturze - ustęp traktujący o Fed’kowiczu. Mówi to o czwartym dziesiątku naszego stulecia, o latach ucisku i despotyzmu centralistycznego, który tak się był wówczas rozpanoszył w habsburskiej monarchii. Polacy, Węgrzy, Czesi, Kroaci i Rusini, wraz nimi mieli - z woli systemu rządzącego - zapomnieć raz na zawsze o tem, o czem tradycye narodowe pamiętać im nakazywały, a mieli stać się wprost - Niemcami. Gnieciono i prześladowano brutalnie; nie uderzyła jednak wówczas jeszcze owa smutnej pamięci dla nas godzina, w której macchawielsko przewrotny pomysł miał w myśl szatańskiej zasady divide et impera, wrzucić pomiędzy dwa bratnie narody zarzewie długiej niezgody, nie powołano jeszcze natenczas do życia doktrynersko wymyślonej narodowości: austryackich Ruthenów - Polacy i Rusini dzielili wspólne losy jak dawniej, przez cały czas trwania wspólnej historyi.

W opoce tego bolesnego uśpienia, tego chorobliwego letargu, urodził się i podrósł chłopak, który miał w przyszłości naciągnąć nowe struny na opuszczoną, zakurzoną gęśl Bojanową, chłopiec, który wyrosłszy na męża, miał przy dźwięku tej nadszczerbionej liry, przypomnieć pobratymcom, że słowiańska krew w ich żyłach płynie, że liczne miliony ludu mówią takimsamym językiem jak oni, że mowa ta rozlega się na przestrzeni od nurtów Cisy po fale Dniepru i dalej, po smutne brzegi tęsknego Donu.

We wsi Storonka-Putyłów w r. 1843 urodził się nasz poeta. Ojciec jego był polskim szlachcicem, nazywał się Hordyński⁵ i pochodził ze szlacheckiej osady w Samborskiem, Hordyni; Hordyńscy z powodu wielkiego rozrodzenia, używają rozmaitych przydomków; otóż ojciec poety używał przydomku Fed’kowicz. - Stary Hordyński należał do tak zwanej „palestranckiej“ szlachty i zajmował stanowisko rządowego mandataryusza w Putyłowskich górach. Matka poety była córką schizmatyckiego popa Hanickiego, proboszcza sąsiedniej parafii, a wdową po Dańkiewiczu, również duchownym, oryentalnego wyznania. Młodego Józefa ochrzcił był łaciński ksiądz, a ojciec miał zamiar wychowywać go na Polaka; ciężkie jednak losy i koleje życia skierowały tego „syna szlacheckiego“ w inną stronę, a przeprowadziwszy go przez kręto wijące się aż po nad przepaście ścieżyny, na których krzewiły się bujnie osty i ciernie życia, zrobiły zeń rusińskiego narodowego poetę. Nie mamy potrzeby zazdrościć Rusinom tego nabytku - my z łatwością możemy przeboleć stratę jednego liryka, u nich zaś zajął on drugie zaraz miejsce po Szewczence.

Stary Hordyński nie był dobrym i troskliwym ojcem dla młodego poety. Hardy i wietrzny……………………..NOTATKI

Poezyi Josifa Fed’kowycza. Lwów, 1862. Michaiła Dragomanowa: Perednie słowo pro hałycko-ruśkie pysmennyctwo. W zbiorowem wydaniu powieści Fed’kowicza, Kijów, 1876 r. (stron I-LVI i tekst Fed’kowicza). Osip Juryi Fed’kowycz. Kilka słiw po powodu 25 letnoho jubiłeja jeho literaturnoji dijatielnosty. Artykuł Iwana Franko. (Zorya 1886 r. 236-237 str.). Dr. Omelian Ogonowskij: Istorya literatury ruśkoji. (Zorya, 1888 r. NNr. 11, 12, 13). Osip Juryj (Igor) Hordyńskij-Fed’kowycz. Artykuł Gregorya Cehlińskoho (Zorya, 1888 Nr. 2).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: