Kim jestem? - ebook
Kim jestem? - ebook
Czy wiesz, że:
- urodziłeś się z pewną liczbą indywidualnych cech twojej osobowości, tzw. cech rdzennych, które wpływają na to, jak postępujesz, jak postrzegasz świat oraz jak wchodzisz w interakcje z innymi ludźmi;
- cechy rdzenne są mocną stroną twojego charakteru i źródłem inspiracji do działania;
- lecz jednocześnie brak zachowania równowagi cech rdzennych może powodować liczne problemy, z jakimi się zmagasz – na przykład nadmierna elastyczność może powodować problemy z zachowaniem stabilności, przemieniając mocną stronę w słabość;
- poznanie i właściwe wykorzystanie swoich naturalnych cech rdzennych pozwala lepiej radzić sobie z wyzwaniami w życiu osobistym i zawodowym oraz w relacjach z innymi.
Kiedy w 1992 roku Daniel Ofman po raz pierwszy przedstawił model Core Quadrant® (Kwadrant Ofmana) oparty na cechach rdzennych, nikt nie przypuszczał, jak szybko koncepcja ta rozprzestrzeni się na całym świecie. Dziś trudno znaleźć jakiekolwiek szkolenie, które nie nawiązywałoby do nich w swoim programie. Znajdziemy je i na wyższych uczelniach, i w firmach, i na kursach dla ekonomistów, pielęgniarek, menedżerów czy terapeutów. Cechy rdzenne nadają się także do omówienia z nastoletnimi dziećmi: w czym nasze pociechy są dobre, a czego jeszcze muszą się nauczyć. Dlaczego? Ponieważ cechy rdzenne w łatwy sposób umożliwiają identyfikację indywidualnych skłonności, które będzie trzeba umieć w sobie zaakceptować, oraz tych cech, których doceniania będzie się trzeba nauczyć.
Niniejsza książka jest poświęcona właśnie temu zagadnieniu. Daniel Ofman objaśnia, czym są cechy rdzenne i jak szybko budować własne kwadranty rdzenne, które pokażą nam między innymi, co jest naszą pułapką i co może się zadziać, gdy nadużywamy naszych mocnych stron. Bo im lepiej rozumiemy samych siebie, w tym większym stopniu będziemy w stanie zrozumieć innych i dobrze wykonywać swoje obowiązki rodzica, przyjaciela, coacha czy menedżera. Metoda Core Quadrant® wykorzystywana jest także w pracy zespołowej. Analiza kwadrantów rdzennych członków danego zespołu pomaga w usprawnieniu współpracy oraz wzmocnieniu rezyliencji całej grupy.
Ta książka stanowi wspaniały wkład w nasze rozumienie powiązań między cechami osobistymi a przywództwem. Model Core Quadrant® pokazuje z wielką jasnością zarówno mocne strony, jak i pułapki każdego stylu przywództwa. Uświadamia też wyzwania, które warto pokonać, a także alergie, które często mogą mieć niekorzystny wpływ na kulturę firmy. Książka dostarcza liderom cenny schemat, który pomoże im zrozumieć siebie oraz wybory, których mogą dokonać, aby poprawić swoją skuteczność.
Gareth Morgan, autor Obrazów organizacji
Daniel Ofman jest holenderskim trenerem i konsultantem w obszarze zarządzania i dyrektorem firmy Core Quality International. Jest autorem modelu Core Quadrant® (Kwadrant Ofmana). Jego książki poświęcone temu tematowi stały się bestsellerami.
Więcej informacji znajduje się na stronie corequality.nl
Spis treści
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści
Przedmowa
Część I. Kim jestem?
Rozdział 1. Cechy rdzenne
Czy to ja?!
Cechy rdzenne
Pułapki
Wyzwania
Alergie
Podwójne kwadranty
Kwadranty grupowe
Rozdział 2. Poznając kwadranty Ofmana
Przykazania czy obietnice?
25 OBIETNIC
Obietnica 1. Będziesz inspirował
Obietnica 2. Będziesz popadał w skrajności
Obietnica 3. Będziesz widział świat we własnych barwach
Obietnica 4. Będą o tobie źle mówili
Obietnica 5. Będziesz siebie doceniał
Obietnica 6. Zaakceptujesz swój cień
Obietnica 7. Będziesz szukał dobra w innych
Obietnica 8. Przestaniesz walczyć, lecz się nie poddasz
Obietnica 9. Zaakceptujesz swoją pełnię
Obietnica 10. Zrozumiesz, co twoje przekonania mówią o tobie
Obietnica 11. To, co cię irytuje, będzie twoim nauczycielem
Obietnica 12. Będziesz się dziwił i zachwycał
Obietnica 13. Uodpornisz się na stres
Obietnica 14. Będziesz wdzięczny za wykorzystanie swojej alergii
Obietnica 15. Będziesz wiedział, co robić
Obietnica 16. Pokochasz swoje wyzwanie
Obietnica 17. Poślubisz swoją alergię
Obietnica 18. Nie będziesz już potrzebował maski
Obietnica 19. Zachowasz czujność
Obietnica 20. Będziesz ponad swoje cechy i pułapki
Obietnica 21. Niczego nie będziesz potrzebował
Obietnica 22. Będziesz świadomy swojej odpowiedzialności
Obietnica 23. Pokochasz siebie
Obietnica 24. Wybierzesz swoje wartości
Obietnica 25. Będziesz zawsze sobą
Część II. Co robię, czego chcę?
Rozdział 3. Czego chcemy?
Czego potrzeba jednej trzeciej ludzkości?
Czego potrzebuje następna jedna trzecia ludzkości?
A co z pozostałą jedną trzecią ludzkości?
Czego ja chcę?
Rozdział 4. Co wybieramy, na co się decydujemy?
Po co dokonywać wyborów i podejmować decyzje?
Bezsilność, rezygnacja i akceptacja
Twórcze napięcie
Dokonywanie wyborów i podejmowanie decyzji
Etap 1. Słuchanie i słyszenie
Etap 2. Koncentracja i nawiązywanie połączeń
Etap 3. Obserwacja i dostrzeganie
Etap 4. Sprawdzanie i upewnianie się
Etap 5. Wybór i doświadczanie
Etap 6. Odpuszczenie sobie i pójście dalej
Część III. Jak to osiągnąć?
Rozdział 5. Masz pracę do wykonania
Magiczna wyprawa do krainy tajemnic
Z małą pomocą ze strony przyjaciół
Powinienem był wiedzieć lepiej
Pomyśl o sobie
Możemy to rozwiązać
Imagine/Wyobraź sobie
Wyobraź sobie
Posłowie
Dodatek I. Lista cech rdzennych, wyzwań, pułapek i alergii, które możemy mieć (ale nie jesteśmy nimi)
Dodatek II. Ćwiczenia
Bibliografia
Kategoria: | Zarządzanie i marketing |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8231-119-8 |
Rozmiar pliku: | 8,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ci z was, którzy znają Hermana Finkersa, niderlandzkiego komika, być może kojarzą scenę, w której opisuje on odwiedziny u swojej sąsiadki. Para jest właśnie w sypialni, gdy mąż sąsiadki wraca do domu. Finkers szybko zdejmuje z siebie ubranie i wskakuje do szafy. Chwilę później do pokoju wchodzi mąż, który, podejrzewając podstęp, otwiera drzwi szafy. „Czy to ja?” (ang. Fancy meeting me here) – pyta sucho Finkers. Udawane zdziwienie na jego twarzy zawsze mnie bawiło, a może i u ciebie wywołałoby uśmiech.
Książka, którą trzymasz w rękach, jest o tym, co sprawia, że czujemy się spełnieni, i co nadaje sens naszemu życiu. Jest także o tym, jak przestać wędrować przez życie niczym lunatyk i nadać naszej egzystencji większą wartość. O tym, jak podchodzić z pasją do wszystkiego, co robimy, jak stać się bardziej aktywnym i cieszyć się sobą oraz tymi, którzy nas otaczają. O tym, jak przejść od życia, którego celem jest przetrwanie, do życia, w którym żyjemy naprawdę. Moją pierwszą książkę pt. Bezieling en kwaliteit in organisaties (przetłumaczona na język angielski jako Core Qualities: a Gateway to Human Resources, 2001) rozpocząłem od słów Howarda Thurmona, które nadal są mi bardzo bliskie:
Nie pytaj o to, co jest potrzebne światu.
Pytaj o to, co tobie daje pełnię życia i zgodnie z tym postępuj.
Bo światu potrzebni są ludzie pełni życia.
Powyższe stwierdzenie jest tak prawdziwe, że stało się nieomal mottem mojego życia. Pełnia życia nie jest naturalną konsekwencją faktu, że żyjemy, a zwłaszcza nie w naszych czasach – czasach, które zachęcają do masowej konsumpcji, oddawania się przyjemnościom i prowadzenia wygodnego życia. Czasami wydaje się, że jedynym sposobem, w jaki możemy jeszcze poczuć, że żyjemy, jest sięganie do skrajności: szukanie zagrożenia, uprawianie sportów podnoszących poziom adrenaliny (np. skoki na bungee), oglądanie horrorów, zażywanie narkotyków lub picie alkoholu. Witryna sieciowego sklepu WE Fashion, obok której niedawno przechodziłem, kusiła mnie obietnicą „bezwstydnego luksusu”. Nie zrozumcie mnie źle: uważam, że wspaniale jest od czasu do czasu usiąść, odpocząć i cieszyć się życiem, nie dokładając sobie dodatkowych trudów. Ja w takich chwilach oglądam komedie z Hermanem Finkersem.
Mamy wiele rzeczy wokół siebie stworzonych po to, aby ułatwiać nam życie. I o ile z pewnością bezsensowne jest czynienie życia jeszcze trudniejszym, niż ono już jest, o tyle bierność jest równie szkodliwa. Bierność i lenistwo mają ze sobą wiele wspólnego. Mylenie przyjemności z pokusą nieprzemęczania się jest przepustką do lenistwa, ospałości i braku apetytu na życie.
Aby żyć pełniej i poczuć więcej energii do życia, musimy czasami stanowczo porozmawiać sami ze sobą, zakłócić swój spokój i zadać sobie pytanie: „Czy to ja?!”. Powiedzieć: „Hej, obudź się!”, „Siadaj i słuchaj!” albo „Rusz się!”. Właśnie w takich chwilach przydatny może okazać się przysłowiowy bat nad głową, niezależnie od tego, czy będzie on pochodził z naszego wnętrza, czy gdzieś z zewnątrz. Jeżeli jednak zbyt często będziemy oczekiwali takiego właśnie motywatora, aby zacząć działać, to w końcu motywator utraci swoją moc. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że po jakimś czasie zamiast motywować nas do działania, zacznie nas popychać w kierunku przeciwnym lub wręcz zacznie służyć jako koło ratunkowe. Albo, co gorsza, zaczną nam dźwięczeć w uszach oceny na nasz temat: „Nigdy nic nie robisz dobrze” lub osądzające pytania: „Czy nigdy się niczego nie nauczysz?”. Wówczas to, co miało nas motywować do działania, nie będzie wcale spełniało swojej roli, lecz stanie się czymś w rodzaju oskarżającego autorytetu wydającego na nasz temat wartościujące oceny lub nawet wyroki. A właśnie wartościujące oceny, które wystawiamy zarówno innym, jak i sobie samym, potrafią skutecznie stłumić chęć do życia. Podobnie działa niezadowolenie z siebie i z innych. Umiejętność dostrzegania odmienności bez jednoczesnego formułowania ocen – spostrzegawczość bez szufladkowania – to skomplikowana sprawa.
Dlatego dobrze jest trochę siebie zaskoczyć: spojrzeć w lustro i odkryć się na nowo, poddać siebie samego refleksji: „Czy to ja?!”, odkrywając o sobie coś fascynującego, czego się do tej pory nie wiedziało. Zaskoczenie eliminuje wartościujące oceny. Właśnie dlatego zdziwienie na twarzy dziecka jest tak poruszające. Zaskoczenie wywołuje w nas ciekawość i uśmiech na twarzy, co sprawia, że chcemy dowiedzieć się jeszcze więcej.
Bodziec i zaskoczenie, gotowość do działania i otwartość idą ze sobą w parze. Wspólnie dbają o to, by nasza uwaga była skierowana zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz, dostarczając tym samym energii potrzebnej do rozwoju, rozkwitu i stawania się kimś więcej. O tym właśnie jest ta książka.
Kiedy w 1992 roku opublikowałem po niderlandzku książkę Core Qualities: a Gateway to Human Resources, interesowały mnie głównie zagadnienia biznesowe i zarządzanie. Jak przystało na konsultanta w tej dziedzinie, była to (i nadal jest) moja główna domena zawodowa. W tej właśnie książce wprowadziłem pojęcie tzw. kwadrantów rdzennych, czyli modelu, który jest prostym sposobem na poznanie własnych, charakterystycznych cech osobowych. Ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu książka ta stała się bestsellerem. Prostota modelu przemówiła wówczas do wielu osób i dzieje się tak do dnia dzisiejszego do tego stopnia, że sformułowania z niego zaczerpnięte zadomowiły się prawie na stałe w języku niderlandzkim. Często spotyka się w czyjejś wypowiedzi określenia takie jak cecha rdzenna, pułapka, wyzwanie lub alergia, ja zaś spotykam często ludzi, którzy twierdzą, że kiedyś się o tym uczyli, lub mówią, że brzmi to dla nich znajomo. Zwykle w takich sytuacjach pytam, ile czasu poświęcili na naukę. Nierzadko pada odpowiedź w rodzaju: „to były pewnie dobre dwie godziny”. Następnie pytam, co jeszcze zapamiętali. Wówczas słyszę, że „chodziło o coś takiego, żeby nie spędzać zbyt wiele czasu nad tym, co jest czyjąś pułapką”. To wszystko, co pamiętają. Jaka szkoda!
Praktycznie każdy program nauczania (zarówno formalny, jak i inny) w Niderlandach zawiera w swojej treści nawiązania do kwadrantów rdzennych. Mówi się o nich na uniwersytetach, w szkołach wyższych, a nawet w szkołach średnich, na kursach dla fryzjerów i sekretarek, na kursach dla prawników i pośredników nieruchomości, na studiach prawniczych i ekonomicznych, kursach pielęgniarstwa, szkoleniach dla nauczycieli, na kursach dla terapeutów rodzinnych i specjalistów zajmujących się relacjami międzyludzkimi: długo można by wymieniać. Dlaczego tak się dzieje? Powodem jest niesłychana prostota tego modelu – wręcz podejrzana prostota. Wystarczy przeczytać zaledwie sześć stron, aby zrozumieć istotę tej teorii (zajrzyj na strony 22–27 w tej książce). Można ją wyjaśnić w ciągu dziesięciu minut. A następnie poświęcić jej dwie godziny lub… resztę swojego życia.
Im dłużej zajmuję się cechami rdzennymi, tym bardziej oczywiste staje się dla mnie, że w koncepcji kwadrantów rdzennych kryje się ogromne bogactwo. Może ona dostarczyć tak wielu informacji, że szkoda byłoby poświęcić jedynie dwie godziny na poznanie stojącej za nią teorii, wypełnić treścią swój kwadrant, a następnie powrócić do codziennych zajęć.
Wszystkie spostrzeżenia, jakich dostarczyła praca z cechami rdzennymi, uświadomiły mi, jak wiele jest jeszcze wciąż do odkrycia. Dlatego też zdecydowałem się przekazać w formie pisemnej to, co odkryłem. Wynik tej pracy leży przed tobą. Duński profesor zarządzania, Steen Hildebrandt, nazwał koncepcję kwadrantów rdzennych perłą w dziedzinie literatury z zakresu zarządzania. W pełni się z nim zgadzam. Jednak ta książka nie została napisana z myślą o menedżerach, lecz o wszystkich, ponieważ z koncepcji kwadrantów może skorzystać każdy. Już z dwunastoletnimi dziećmi można spokojnie porozmawiać o posiadanych przez nich cechach: w czym są dobre, a czego jeszcze muszą się nauczyć. Rozwój osobisty nie zaczyna się od pierwszego planu rozwoju osobistego (PRO), który pisze się zwykle w wieku 40 lat, ale w momencie, w którym kierujemy naszą uwagę do wewnątrz, zaczynamy patrzeć na siebie i pytać: „Czy to ja?!”.
Moim pragnieniem jest, aby ta koncepcja towarzyszyła ci przez całe życie. Ja sam jeszcze nie skończyłem z niej korzystać i wątpię, czy kiedykolwiek osiągnę ten punkt, zanim moje życie dobiegnie końca.
W tej książce zmagałem się nieco ze sposobem przedstawienia moich odkryć: czy pokazać je jako oczywiste prawdy („tak właśnie jest”), czy też w formie pytań, na które należy samemu znaleźć odpowiedź. Ostatecznie zdecydowałem się na stosunkowo jednoznaczne podejście w niektórych miejscach, nie dlatego, że twierdzę, iż przedstawiam jedynie słuszną prawdę, ale dlatego, że to, co napisałem, przedstawia właśnie moją prawdę. Jest mi trudno porozumiewać się z ludźmi, którym brakuje klarowności w komunikacji, choć z drugiej strony arogancja wywołuje we mnie reakcję alergiczną. Wiem, że czasami piszę „jak być powinno” i że nie zawsze jestem w stanie sprostać temu, co głoszę. W rzeczywistości sam nie wiem, co w ogóle daje mi prawo do mówienia o tych sprawach, ale też wiem, że niektóre rzeczy są po prostu prawdziwe. Mam nadzieję, że wybrałem właściwy ton dla treści w tej książce: jasny i prosty, zachowując jednocześnie pewną względność oraz humor, ponieważ sądzę, że jeśli nie umiemy się już z siebie śmiać, to znaczy, że sprawy zmierzają w niebezpiecznym kierunku.
Mam też nadzieję, że ta książka pomoże tobie i innym osobom we wzajemnym spotkaniu się. Nie chcę, aby została zaliczona do kategorii „książek motywacyjnych”. Jeśli chodzi o mnie, to tę kategorię najchętniej w ogóle skasowałbym. Trudno jest mi się pogodzić z faktem, że jestem czasami przedstawiany na spotkaniach jako „inspirujący i motywujący” mówca; zawsze wywołuje to we mnie dreszcze. Zagadnienie „motywacji” prawie zawsze dotyczy tego, jak motywować innych. Jest to dziwne, delikatnie mówiąc, ponieważ nie wierzę, że motywacja przychodzi z zewnątrz. W książkach poświęconych motywowaniu innych prawie nigdy nie wspomina się o potrzebie kontaktu człowieka z samym sobą, o potrzebie odkrycia, jakim się jest, i o tym, jak inspirować samego siebie oraz jak dać się zainspirować. Im bardziej rozumie się samego siebie, tym bardziej można zrozumieć innych oraz lepiej radzić sobie jako rodzic, przyjaciel lub coach, po prostu dlatego, że z własnego doświadczenia wiemy, co jest potrzebne do dalszego rozwoju i wzrostu. Wszyscy powinniśmy skupić się przede wszystkim na własnym rozwoju, ponieważ naszym zadaniem jest wzięcie na siebie odpowiedzialności za własną motywację i inspirację. Motywacja nigdy nie powinna być celem samym w sobie. Motywacja jest konsekwencją, a dokładniej konsekwencją samopoznania. Samopoznanie polega między innymi na tym, że wiemy, w czym jesteśmy dobrzy i jakie są nasze cechy rdzenne. Musimy nie tylko poznać nasze mocne strony, ale również miejsca, w których one się kończą, ponieważ składamy się nie tylko z mocnych stron. Cechy, które nas charakteryzują, a które są ukryte, są tak samo realne i prawdziwe jak te, które są jawne.
Mam również nadzieję, że książka ta nie zostanie zakwalifikowana do kategorii książek o „pozytywnym myśleniu”. To kolejny stereotyp. Poznałem ruch New Age na tyle dobrze, by wiedzieć, że koncentrowanie się jedynie na pozytywnych rzeczach oznacza, że w pewnym momencie te negatywne na pewno wyjdą na jaw. Ponieważ rzeczy po prostu nigdy nie są tylko pozytywne. Jesteśmy światłem i cieniem, jesteśmy piękni i brzydcy, jesteśmy aniołami i diabłami, znamy radość i smutek, a nasze szczęście zależy od stopnia, w jakim doświadczyliśmy bólu.
Więc do jakiej kategorii chcę przypisać tę książkę? Umieśćmy ją w kategorii samopoznania, ponieważ właśnie samopoznania i zaufania – zarówno do siebie, jak i do innych – życzę czytelnikowi. Moim zdaniem, aby je osiągnąć, trzeba znaleźć odpowiedzi na trzy pytania:
1. Kim jestem?
2. Czego pragnę?
3. Jak mam to osiągnąć?
Celem tej książki jest pomoc w znalezieniu odpowiedzi na te właśnie pytania. Jak już je znajdziesz, koniecznie daj mi znać, bo ja nadal ich poszukuję.
Daniel Ofman
Les Piglais, styczeń 2007Rozdział 1 Cechy rdzenne
Czy to ja?!
Wstajesz, myjesz zęby, sprawdzasz w lustrze, czy twoje włosy wyglądają dobrze, robisz śniadanie, zabierasz dzieci (jeśli je masz) do szkoły i idziesz do pracy lub rozpoczynasz pracę, tak jak każdego innego dnia. Spotykasz ludzi w drodze do pracy, podczas zakupów, w biurze. Albo z nimi rozmawiasz, albo do nich mówisz, w zależności od tego, czy ich lubisz, czy nie. Czasami czujesz, że dostajesz w kość, a czasami po prostu akceptujesz, że sprawy nie idą tak, jak byś tego chciała. Robisz to, co masz do zrobienia, bez narzekania, od czasu do czasu ucinasz sobie przerwę, pijesz kawę, idziesz do toalety, przeglądasz się w lustrze i sprawdzasz, czy twoje włosy nadal są dobrze ułożone. Zdajesz sobie sprawę, że nie wyglądasz najlepiej, ale to nie ma większego znaczenia. Odwracasz się, żeby wyjść, spoglądasz jeszcze raz i zauważasz, że twoja twarz wygląda na trochę zmęczoną. I co wtedy?
Możesz się odwrócić i po prostu odejść. Masz do tego pełne prawo. Wrócić do zajęć, które pochłaniały cię wcześniej, wrócić wieczorem do domu, paść wykończona na fotel, zjeść kolację, obejrzeć film, wypić kieliszek wina i jak zwykle prędzej czy później położyć się do łóżka i zasnąć. Patrzyłaś w lustro, ale postanowiłaś niczego nie widzieć, a przynajmniej niczego poza swoimi włosami.
Możesz zrobić coś innego – dalej patrzeć w lustro i powiedzieć sobie: „Hej, ty tam, rozchmurz się trochę! Nie ma sensu brać tego wszystkiego do siebie. Nie pozwól, aby te wszystkie rzeczy, które musisz jeszcze zrobić, zrujnowały ci dzień! Sprawy same się rozwiążą. Jutro będzie nowy dzień. Teraz dalej do przodu, ale bez takiego spięcia”. I odwracasz się, wracając do pracy. Robisz, co miałaś do zrobienia, wracasz wieczorem do domu, padasz wykończona na fotel, zjadasz kolację, oglądasz telewizję, wypijasz kieliszek wina i jak zwykle prędzej czy później kładziesz się do łóżka i zasypiasz. Spojrzałaś w lustro, zobaczyłaś coś, czego nie chciałaś widzieć – coś, co chciałaś zmienić – lecz zmotywowałaś się wewnętrznie, mówiąc do siebie zamiast przeprowadzić ze sobą rozmowę.
Możesz też dalej spoglądać na siebie, pytając: „Czy to ja? Jak się czuję? Nie wyglądam na zbyt szczęśliwą. Co się stało? Czego mi brakuje?”. Możesz postać przez chwilę nieruchomo, w łączności z samą sobą, zatroskana o siebie, a następnie ruszyć z miejsca, po więcej życia. Jesteś wówczas świadoma swoich uczuć, tego, co się dzieje w twoim wnętrzu, traktując się poważnie i zastanawiając się, co jest ci potrzebne, abyś mogła poczuć więcej życia i miała to, co jest ci do życia niezbędne. Następnie możesz powrócić do swoich zadań w pracy, jednak bardziej świadoma siebie. Wykonać to, co masz do zrobienia, choć bez potrzeby angażowania aż tak dużej dawki energii. Wieczorem wracasz do domu zmęczona, ale zadowolona. Zdecydujesz, jak chcesz spędzić ten wieczór, i prędzej czy później położysz się spać i będziesz spać snem kogoś, kto żyje. Spoglądając w lustro, dostrzegłaś coś, co przywołało u ciebie tęsknotę; udało ci się skomunikować z samą sobą, porozmawiać ze sobą i coś na swój temat odkryć.
Cóż za ogromna różnica: to samo lustro, ta sama twarz, ale inny obserwator. Kim jest ten obserwator, ten „ja”, który patrzy na mnie w lustrze? Kim ja naprawdę jestem?
W tej książce pytanie „kim jestem?” jest kluczowe. Jest to pytanie, od zadania którego powinno się zacząć, jeśli jest się zainteresowanym swoim własnym rozwojem. Wydaje się ono tak niewinne i oczywiste. Jednak niewiele osób regularnie – z różnych powodów – zadaje sobie to pytanie.
Pierwsza grupa obejmuje ludzi, którzy rozwiązują tę sprawę, mówiąc po prostu: „jestem sobą”. Choć bez wątpienia jest to prawdziwa odpowiedź, to jednak jest ona nieco płytka. Niewiele z niej wynika, lecz niektórych ludzi zadowala i nie można jej negować. Kwestią do rozważenia jest jednak, czy taka odpowiedź jest w stanie zapewnić im prawdziwe i trwałe poczucie wewnętrznego spokoju, czy też raczej działa jak środek znieczulający i obniżający czujność. Zazwyczaj dzieje się to drugie.
Druga grupa to ludzie, którzy uważają, że takie pytanie zbytnio koncentruje uwagę na nich samych i że lepiej byłoby się jednak skupić na innych, a w szczególności na tym, czego inni ludzie od nich oczekują i czego potrzebują. Tacy ludzie mówią na przykład: „W tym stuleciu egocentryków lepiej byłoby, gdyby ludzie zadawali sobie pytanie, w jaki sposób mogą przyczynić się do rozwoju świata, zamiast widzieć tylko czubek własnego nosa. Takie pytania nie są nikomu potrzebne. Matka Teresa ich sobie nie zadawała: widziała cierpienie na świecie i coś z nim robiła!”. I chociaż nie ma absolutnie żadnych wątpliwości co do słuszności tej ostatniej uwagi, ludzie, którzy są w stanie wybrać właśnie takie życie, najprawdopodobniej spojrzeli już wcześniej na siebie i to właśnie ta ich samoświadomość i zaufanie do siebie oraz do innych dały im siłę, aby oddać się służbie innym. Chodzi o to, że pragnienie pomagania innym bez własnego doświadczenia samopoznania lub poczucia pewności siebie zaowocuje może poświęcaniem się dla innych, jednak przy równoczesnym deprecjonowaniu samych siebie, co i tak w końcu nikomu nie będzie służyło. I z pewnością nie wniesie to do życia witalności!
Dla jeszcze innej grupy ludzi pytanie „kim jestem?” jest zbyt trudne, ponieważ ich ambicje związane są z podążaniem za celami zewnętrznymi. Ich kariery, pragnienia i potrzeby materialne wymagają od nich tak wiele energii, że na pytania typu „kim jestem?” nie ma w ich życiu miejsca. Pytania tego typu są niewygodne. „Nie mam teraz na to czasu. To by mnie tylko rozpraszało. Może później się nad tym zastanowię” jest samo w sobie zrozumiałą reakcją. Problem polega na tym, że jeśli skierujesz swoją uwagę tylko na zewnątrz, na pewno prędzej czy później zderzysz się z samym sobą. To jest jak oddychanie: nie można żyć tylko na wydechu. Żeby utrzymać się przy życiu, trzeba też wciąż wpuszczać powietrze do płuc, czy nam się to podoba, czy nie. Aby przetrwać w świecie pracy, trzeba co jakiś czas spojrzeć do swojego wnętrza i zastanowić się, kim się jest i czego się chce. Jeśli będzie się odkładało takie pytania lub będzie się ich unikać, jest duże ryzyko, że w końcu dopadnie nas kryzys wieku średniego, wypalenie, depresja lub zawał. Życie znajdzie sposób, by nam zakomunikować, że nadszedł czas, aby się zatrzymać i zajrzeć do swego wnętrza. Szkoda jednak, aby to dopiero kryzys był właśnie tym czynnikiem, który motywuje nas do działania.
Jest wreszcie grupa ludzi, u których głównym powodem niezadawania sobie pytania, kim są, jest strach. Dla takich ludzi świat wewnętrzny jest tak nieznanym obszarem, miejscem pełnym potencjalnych problemów i bolesnych emocji, że sam pomysł zanurzenia się w nim wywołuje przytłaczające poczucie zagrożenia i strach przed utratą poczucia tożsamości. Dlaczego więc mieliby się tym zajmować, jeśli nie jest to konieczne? Od lat dziecięcych prawie nigdy nie jesteśmy zachęcani do rozwijania naszego świata wewnętrznego, do sprawdzenia, jaki on jest, co się w nim kryje i co możemy w nim napotkać. Smutne jest, że tworzy to bardzo słaby fundament do praktykowania autorefleksji dla ludzi w ich dorosłym życiu. I jest to jeden z powodów, dla których napisałem tę książkę: jest wiele fascynujących rzeczy do odkrycia o nas samych i w nas samych.
Nasz wewnętrzny świat nie jest aż tak tajemniczy, jak nam się wydaje. Ma on pewną logikę, która może pomóc nam zrozumieć, dlaczego postępujemy tak, jak postępujemy. Mamy nasze mocne i słabe strony: jedne i drugie. Co więcej, są one częścią tego samego mechanizmu i są nieodłącznymi częściami siebie nawzajem, są ze sobą nierozerwalnie związane. Chcesz przyjrzeć się swojej dobrej stronie? Nie ma problemu. Wszak życie obdarzyło cię przy narodzinach szeregiem pozytywnych cech. Chcesz zobaczyć swoją mniej miłą stronę? Też nie ma problemu: obok tych pozytywnych cech życie obdarzyło cię przy narodzinach szeregiem słabości – twoich pułapek. Nie musiałeś się wysilać i otrzymałeś je wszystkie za darmo. Chcesz wiedzieć, gdzie leży twój potencjał rozwojowy? Ponownie, nie ma problemu. Ty i twój potencjał byliście kumplami już w kołysce. Chcesz się dowiedzieć, jak możesz udaremnić to, co spowoduje, że będziesz się rozwijał? Pewnie, bo największą przeszkodą w osiągnięciu szczęścia będą twoje własne przekonania, zwane własnymi „tak, ale…”.
Krótko mówiąc, odpowiedzi znajdziesz, patrząc w lustro. Czekają tam na ciebie. Jeśli cię interesują, zacznij od odkrywania swojej lepszej strony: twoich cech rdzennych.
Cechy rdzenne
Cechy rdzenne to cechy, które są nieodłącznymi elementami nas samych, tego kim i jacy jesteśmy. Cechy rdzenne są rysami, które nadają danej osobie koloryt: są tym, co natychmiast kojarzy nam się z tym kimś. Ktoś może być osobą troskliwą, roztropną, dobrze zorganizowaną, stanowczą, otwartą, zdolną do empatii w stosunku do innych i tak dalej; można by wymienić setki takich cech. Niektóre z nich są tak bardzo przynależne do danej osoby, że można je nazwać cechami rdzennymi. Cechy rdzenne wyrażają to, kim jesteśmy. Są nie tyle sposobami, w jaki się zachowujemy, co raczej metodami, jakimi potrafimy się dostosować czy znaleźć w danych okolicznościach. Podobnie jak jakość odbioru sygnału radiowego będzie częściowo zależna od tego, jak precyzyjnie wyregulujemy odbiornik radiowy na daną częstotliwość fali, jakość życia człowieka będzie częściowo zależała od tego, jak będziemy w stanie regulować swoje zachowanie wynikające z cech rdzennych. Tak jak dźwięk nie może wpłynąć na zmianę mocy wzmacniacza, przez który płynie, choć jego jakość, słyszana przez odbiorców, zależy od mocy tego wzmacniacza, tak i od potencjału człowieka może, w części, zależeć to, jaki wywrze on wpływ na otaczające go środowisko.
Jeśli ktoś jest w stanie powiedzieć o czymś, że „na pewno każdy może to zrobić”, to mamy właśnie do czynienia z jego cechą rdzenną. Nie jest tak, że każdą rzecz „każdy może zrobić”, a co więcej, jeśli już nawet ktoś nabędzie daną kompetencję, to nie będzie ona już tak rozpoznawalna u tej osoby. Będzie tak dlatego, że wszystkie inne, mniej jawne cechy będą zawsze w jakiś sposób przesiąknięte lub ożywione tą szczególną cechą rdzenną.
Cecha rdzenna jest zawsze w nas obecna. Cecha rdzenna nie może być włączana lub wyłączana wedle uznania. Ale można ją ukryć lub trzymać poza zasięgiem wzroku. Różnica między cechami a kompetencjami polega głównie na tym, że cechy pochodzą z wewnątrz, a kompetencje są nabywane ze źródeł zewnętrznych. Innymi słowy, jest to różnica pomiędzy czymś, co jest naturalne, co po prostu jest w nas, a czymś, co jest wynikiem naszych zabiegów, aby daną kompetencję wypracować. Kompetencje są rozwijane – nabywane lub wyuczane – zaś cechy rdzenne pochodzą z naszej natury – wrodzonego potencjału. Im jaśniejszy mamy obraz naszych własnych cech rdzennych, tym bardziej świadomie możemy dać im wyraz w naszym codziennym życiu. Przykładowo człowiek, którego cechą rdzenną jest wytrwałość, wie, że to właśnie w sytuacjach, które wymagają od niego tej umiejętności, będzie dobrze funkcjonował. Osoba ta będzie wiedziała, że jest w stanie wytrwale dążyć do celu zarówno w pracy, jak i w domu. To, czy rzeczywiście będzie korzystała z tej cechy, np. w sytuacjach domowych, to już inna sprawa. Każdy człowiek rodzi się z wieloma cechami rdzennymi, ale nie w tym tkwi sedno sprawy. Logiczną konsekwencją posiadania cechy rdzennej jest to, że automatycznie otrzymujemy też trzy inne związane z nią cechy. Pierwsza z nich to pułapka – nasz słaby punkt, druga to wyzwanie – dokładne przeciwieństwo pułapki, a trzecia to alergia – to, do czego mamy prawdziwą niechęć.