Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kitsune. 13 opowieści o lisach - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
8 listopada 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,90

Kitsune. 13 opowieści o lisach - ebook

Lis jest jednym z najważniejszych zwierząt w japońskim folklorze. Występuje w licznych legendach i baśniach, a przypisywane mu właściwości czynią z niego coś więcej, niż rudego przecherę, jakiego znamy z europejskich podań. Nie tylko potrafi oszukać człowieka, wykorzystując do tego cały arsenał sztuczek, ale jest w stanie manipulować nim niczym żywą marionetką i stopniowo pozbawić go życia. Ma on jednak również drugie oblicze: stworzenia, które spłaca każdy dług wdzięczności, a także posłańca jednego z najważniejszych bóstw w japońskim panteonie animistycznym – Inari, patrona urodzaju.

W niniejszym zbiorze, który tworzy 13 utworów autorstwa ośmiorga japońskich pisarzy, Czytelnik zetknie się z równie różnorodnym przedstawieniem lisów. Podczas gdy w jednych opowieściach są to groźne i złowrogie stworzenia, których lepiej nie napotkać na swojej drodze, w innych ukażą swoją łaskawą, a nawet pocieszną naturę.

Przekład z języka japońskiego: Justyna Polak

Spis treści

Wprowadzenie
Lisica Kuzunoha
Morderczy głaz
Lis, który udawał dziecko
Wywiedzione w pole
Tajemnica starego lisa
Notes lisa
Lisi przewoźnik
Lis, co zjawia się po suszy
Kompani od kielicha
Opowieść liska
Leniwy lis
O ludziach, którzy zanosili modły do lisa
Śnieżny most

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66627-46-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Opowieść liska

Fumiko Hayashi

W głębi gór na wyspie Sikoku żył sobie ciekawski lisek.

Odkąd pamiętał, zawsze lubił samotne wędrówki. Aż pewnego deszczowego dnia, kiedy jak zwykle chodził to tu, to tam, szukając czegoś do jedzenia, natknął się na grupę czterech czy pięciu chłopców, którzy schodzili z góry, głośno rozmawiając.

Lisek czasami widywał ludzi i zawsze zdumiewało go to, że chodzą na dwóch nogach. Jego mama ciągle powtarzała: „Jeśli pójdziesz w miejsce, gdzie są ludzie, spotka cię coś strasznego, dlatego absolutnie nie wolno ci się do nich zbliżać”. Ale lisek nie mógł się nadziwić, jak ci ludzie przedziwnie wyglądają, a przede wszystkim jak dziwacznie się poruszają – stają na dwóch łapach i stawiają chwiejne kroki. Lisek po cichutku podążył w ślad za dziećmi.

– To gdzieś tutaj pojawia się lis Rokubei – powiedział jeden z chłopców.

– W ciągu dnia to się raczej nie pokaże – orzekł następny.

– Dzisiaj pada, więc może wylezie nawet w dzień – odpowiedział kolejny.

Od czasu do czasu w oddali przetaczał się grzmot.

Chłopcy musieli się poczuć nieswojo, bo stanęli jak wryci i nadstawili uszu. Wtedy jeden z nich nagle odwrócił się i zauważył liska.

– Aaa! Lis się pokazał!

Przerażone dzieci pognały w dół zbocza z taką werwą, jakby ziemia paliła im się pod stopami.

Lisek również się przestraszył. „Dlaczego dzieci tak nagle wzięły nogi za pas?” – pomyślał i pobiegł za chłopcami, nie zważając na to, że moknie w deszczu.

Szedł wąską, krętą ścieżką, aż wreszcie dotarł w pobliże drogi, która wyglądała na uczęszczaną przez ludzi. Na skraju pól ryżowych, przypominających schody wyrzeźbione w zboczu góry, stała wielka krowa i muczała: „Muuu, muuu”.

Lisek przez chwilę wpatrywał się w nią, zszokowany widokiem zwierzęcia o wiele większego od siebie.

„Ojej, jaka ogromna…” – zdumiał się.

Krowa była koścista, miała zad kanciasty jak pudełko, nogi oblepione błotem i obwisły brzuch. Co ciekawe, w jej ogromnych nozdrzach tkwił okrągły pierścień, do którego ktoś przyczepił gruby sznur.

Lisek podszedł do niej nieśmiało i skłonił uprzejmie głowę. Krowa spojrzała na niego ze zdziwieniem.

– Kim pani jest? – zapytał lisek.

Krowa była szczerą istotą, dlatego odparła:

– Jestem krową z gospodarstwa pana Sōsuke, nazywam się Akabei.

„Jaka dostojna… Jak królowa!” – zachwycił się lisek.

– Miło mi panią poznać. Ja mam na imię Rokubei, jestem lisem i mieszkam w górach. Czy tą drogą da się dojść jeszcze gdzieś dalej? – zapytał.

– Owszem, da się, droga ciągnie się i ciągnie, daleko, aż do ujścia rwącej rzeki – poinformowała go krowa.

Lisek pożegnał się grzecznie i pomaszerował dalej w deszczu. Po pewnym czasie ujrzał małą wioskę. Na jej obrzeżach stał dom, przy którym bawiły się trzy kury. Lisek był ogromnie zdziwiony. „A cóż to za stworzenia?” – zastanawiał się. Tak jak wcześniej, uprzejmie się ukłonił, ale wtedy owe płochliwe stworzenia podniosły larum i dziko gdacząc, podleciały na dach kurnika.

Na to z wnętrza domu wyskoczył przerażająco wysoki chłop z kijem w ręku.

– Oż ty kito wstrętna! Złodzieju jeden, moich kurczaków ci się zachciewa?!

Lisek był zaskoczony. Nigdy nie zjadł żadnej kury i nie miał pojęcia, o czym ten człowiek mówi, lecz gdy jeszcze starał się dojść sensu jego słów – bam!, mężczyzna z całej siły uderzył go pałką w czoło. Zamroczony ciosem lisek zatoczył się do tyłu, a wówczas człowiek capnął go i cisnął do drewnianej skrzyni.

Tego wieczoru ludzie tak rozmawiali między sobą:

– Ten cały lis Rokubei to paskudny zbój. Wracałem raz z domu państwa Gosaku, niosąc ryż z warzywami, który od nich dostałem. Ale kiedy schodziłem z góry Iya, Rokubei rzucił na mnie urok i ukradł mi go. Najadłem się przez niego wstydu!

– Mnie też ten cały Rokubei zalazł za skórę. Przybrał postać mnicha stróżującego w świątyni Myōshōji i zabrał mi pieniądze, po czym, na domiar złego, jeszcze mnie zepchnął do rzeki...

Zamknięty w skrzyni lis Rokubei słuchał rozmowy ludzi i nie wierzył własnym uszom. „A więc ludzie to okropni kłamcy” – pomyślał. Nigdy przedtem nie zszedł do wioski, a przede wszystkim ani razu nie starał się zmienić w tak inteligentne zwierzę jak człowiek.

Lisek pomyślał sobie, że ludzie wygadują dziwne rzeczy. Tymczasem na głowie, w miejscu, gdzie został uderzony, urósł wielki guz, który bardzo go bolał. Niczego tak nie pragnął, jak wrócić czym prędzej do siebie, w góry. Coraz bardziej obawiał się tego, jaki los może go czekać z rąk takich kłamców, jak ci ludzie.

– A mnie to już dwa razy Rokubei pożarł kury, więc wiecie…

– Nie ma gorszego zwierzęcia niż lis, mówię wam! A to dlatego, że to wcielony demon. Możesz być pewien, że w deszczową noc zapali w górach latarnię i będzie sobie stroił żarty z wędrowców; wiecznie tylko knuje i dokucza. Trza wywiesić go na dwa, trzy dni na słońcu, flaczki mu porządnie wysuszyć, a z kawałka mięsa można by ugotować zupę i zjeść razem, co wy na to?

– Hmm, zupa z jenota brzmi pysznie, ale zupy z lisa to jeszcze nie jadłem…

Liska przeszedł dreszcz. Nagle zatęsknił za mamą; gardło ścisnęło mu się na myśl o niej, a w oczach wezbrały mu łzy.

Kiedy zapadł zmrok, lisek nie ustawał w wysiłkach, by podważyć pokrywę skrzyni. Musiała być obciążona kamieniami, bo za każdym razem, gdy udało mu się nieco unieść wieko, słychać było odgłosy turlania, jakby się po trochu zsuwały. Rokubei wytrwale walczył z pokrywą, aż wreszcie, po długich zmaganiach, udało mu się przesunąć ją na tyle, że powstała szpara w kształcie wachlarza. Ostrożnie wyjrzał na zewnątrz. Pomieszczenie spowijał półmrok. Przez rozdarcie w wyłożonych papierem drzwiach shōji wpadała do środka blada smuga księżycowego światła, więc lisek nareszcie mógł wyczołgać się na klepisko.

„Mama miała rację, kiedy powtarzała, że ludzie to naprawdę przerażające stworzenia!” – pomyślał. „Już rozumiem, dlaczego nasi pobratymcy za dnia zaszywają się w norkach i uważają, żeby nie odkrył ich żaden człowiek”.

Lisek wydostał się ze skrzyni i ukradkiem wymknął się na zewnątrz. Okrąglutki księżyc świecił wysoko na niebie, a od strony gór niosło się znajome, chwytające za serce pohukiwanie sowy.

Porośnięta gęstym lasem góra Iya wyglądała, jakby wołała: „Rokubeiu, twoja mama bardzo się martwi, wracaj prędko do domu!”. Lisek nagle poczuł się bardzo głodny; guz na jego głowie był już wielki jak grzyb shiitake, a do tego zrobił się okropnie gorący.

Maluch wlókł się przed siebie, słaniając się na łapkach, aż w pewnym momencie, kiedy mijał jedno z gospodarstw, usłyszał dochodzące z niego muczenie krowy: „Muuu, muuu, muuu”.

– Ach, czy to nie pani Akabei z zagrody pana Sōsuke? – powiedział lisek, stając przed niewielką oborą. – Dobry wieczór! – przywitał się.

Akabei najwyraźniej nie mogła zasnąć; wciąż coś żuła i żuła.

– Ach, dobry wieczór! Co u ciebie słychać? Doszedłeś pewnie aż do ujścia rzeki? – zapytała łagodnie, nie przerywając przeżuwania.

Lisek opowiedział, jaka okropna przygoda go spotkała, i że aż do tej pory był zamknięty w skrzyni.

– To naprawdę przykre. Ludzie są okropnie egoistyczni; nawet my, krowy, mamy ich dość, bo ciągle biją nas po zadzie. Czasami i mnie zdarzają się momenty, że kiepsko się czuję, ale nawet wtedy ludzie nie pozwalają mi odpocząć, choćby przez jeden dzień… Wiesz, czasami, kiedy jestem zmuszona pracować ponad siły, zdarza mi się płakać. Nieważne, ile razy powiem sobie, że taki już los krowy, że urodziłam się kimś takim, bo taka była wola niebios, to wciąż... Kiedy z trzaskiem uderzają mnie batem: bach, bach!, chociaż nie zrobiłam absolutnie nic złego... Wtedy tak strasznie chce mi się płakać. Nic nie poradzę na to, jakim stworzeniem się urodziłam, ale zazdroszczę takim zwierzętom jak ty, które mogą żyć beztrosko w głębi gór, wolne… – powiedziała krowa.

Liskowi zrobiło się jej okropnie żal.

– Ma pani rację, pani Akabei, tak właśnie jest. Ani my, ani ludzie, nie żyjemy zbyt długo, więc najlepiej by było, gdybyśmy nie opowiadali kłamstw i żyli w pokoju, prawda? Pani Akabei, już od dłuższego czasu coś pani przeżuwa. Co pani je?

– Tak właściwie to nic. Cofam z żołądka słomę, którą zjadłam wieczorem, i jeszcze raz ją sobie porządnie przeżuwam.

– Jaka dzisiaj piękna, księżycowa noc…

– Ach, noce kocham najbardziej. To dlatego, że kiedy ludzie zasypiają, nareszcie zostaję sama i mogę myśleć, o czym tylko chcę. Nikt też nie bije mnie w zad, więc to dla mnie najszczęśliwsze chwile.

Lisek był poruszony. „Chociaż ma tak królewską posturę, jest jej dużo trudniej niż mnie i moim pobratymcom” – współczuł krowie.

– Wracam właśnie w góry i już nigdy więcej nie zejdę do wioski. Proszę się trzymać i uważać na siebie. Od czasu do czasu, w środku nocy, wejdę na szczyt góry i zaśpiewam dla pani piosenkę. Proszę, niech pani pomyśli sobie wtedy, że lis Rokubei, którego kiedyś pani spotkała, ma się dobrze… Proszę posłuchać, czy słyszy pani to cichutkie pohukiwanie sowy? Tuż obok drzewa, skąd dochodzi, mam swoją norkę. Proszę koniecznie nasłuchiwać!

Lisek Rokubei rozstał się z dobroduszną, szczerą krową i czym prędzej rozpoczął samotną wspinaczkę ścieżką prowadzącą w głąb góry Iya.

– Ach, jak dobrze, że udało mi się wyjść z tego wszystkiego cało. Koniec końców nie ma nic lepszego niż własne podwórko! Ciekawe, jak bardzo mama się ucieszy na mój widok.

Rokubei zapomniał nawet o pustym brzuchu i jak na skrzydłach wrócił w góry. Deszcz ustał i chmury się rozpierzchły, a księżyc oświetlał okolicę tak silnym blaskiem, że było jasno jak za dnia.

Odtąd lisek każdej nocy wspinał się na górski szczyt w pobliżu ludzkiej osady, żeby Akabei go usłyszała, i popiskiwał po lisiemu: „Kooon, kon kon, kooon, kon kon”. Podobno w rozgwieżdżone noce jego śpiewny głos niósł się daleko i rozbrzmiewał w całej wiosce.

___

Zupa z jenota jest aluzją do słynnej japońskiej baśni, zatytułowanej Kachikachi-yama („Trzaskająca góra”), w której złośliwy jenot dokuczał człowiekowi i niszczył jego plony. W końcu mężczyzna złapał szkodnika i planował ugotować z niego zupę, ale zwierzęciu udało się namówić jego żonę, by go wypuściła. Zamiast jednak wykorzystać okazję i uciec, jenot wpierw jeszcze zabił kobietę. Ostatecznie tym, który ukarał niewdzięcznego złoczyńcę w imieniu mężczyzny, był zaprzyjaźniony z nim zając.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: