- promocja
Kobieca ejakulacja i punkt G - ebook
Kobieca ejakulacja i punkt G - ebook
Zjawisko kobiecej ejakulacji zostało opisane już przez Arystotelesa, rozsławił je jednak niemiecki lekarz Ernst Gräfenberg. To od pierwszej litery jego nazwiska wziął nazwę mityczny punkt G, czyli kobiecy gruczoł prostaty. Jego umiejętna stymulacja może prowadzić do kobiecego wytrysku i doświadczenia ekstazy.
Deborah Sundahl w swojej książce omawia psychiczne i fizyczne czynniki wiodące do satysfakcji ze współżycia. W oparciu o badania naukowe, ilustracje anatomiczne i relacje historyczne pokazuje nie tylko, jak osiągnąć kobiecą ejakulację, ale także w pełni doświadczyć własnej seksualności.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8382-090-3 |
Rozmiar pliku: | 6,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
2.1. Nowe spojrzenie: wewnętrzna część łechtaczki w stanie pobudzenia, widok z boku
2.2. Wewnętrzna część łechtaczki: udoskonalony komputerowo obraz USG
2.3. Żeńska prostata umiejscowiona przy ujściu cewki moczowej: prostata otacza moczowód. Jego ujście znajduje się po prawej stronie, moczowód prowadzi do pęcherza moczowego po lewej stronie
2.4. Mięśnie dna miednicy – zauważ cztery grupy mięśni
3.1. Rzeźba ze starożytnej świątyni tantrycznej w Karnatace (Indie), przedstawiająca świętą kobiecą „wydzielinę”
3.2. Pojemnik na kobiecy ejakulat. Japoński drzeworyt przedstawiający specjalny flakon na kobiecy płyn ejakulacyjny
3.3. Uniwersum waginy: Das Weltall (Wszechświat), w _Scivias_ (_Poznaj drogi Pana_¹). Obraz namalowany przez Świętą Hildegardę z Bingen, Niemcy, Disibodenberg, 1151
4.1. Pochwa: żołądź łechtaczki, wargi sromowe, ujście cewki moczowej i przedsionek pochwy
4.2. Główka i trzon punktu G. Zauważ ujście cewki moczowej i fałdki punktu G
4.3. Zobacz swój punkt G: widok punktu G z przodu (odbicie w lusterku)
4.4. Poczuj punkt G: widok punktu G z boku (z palcem wzdłuż trzonu i końcówki)
5.1. Skala orgazmów łechtaczkowego, macicznego i orgazmu na skutek pobudzania strefy punktu GPRZEDMOWA
dr Alice Ladas
Wiedza o tym, że niektóre kobiety mają ejakulację w chwili orgazmu, została – podobnie jak inne ważne aspekty seksualności – spalona na stosie przez purytanizm i patriarchat. W 1978 roku, kiedy po raz pierwszy przeczytałam artykuł _O kobiecej ejakulacji i prostacie_ autorstwa J. Lowndes Sevely i J.W. Bennett w „The Journal of Sex Research”, odrzuciłam to zjawisko jako kuriozalne i marginalne. Ale zaledwie dwa lata później, kiedy dowiedziałam się o badaniach prowadzonych nad tymi samymi zagadnieniami przez Johna Perry’ego i Beverly Whipple, zrozumiałam, że po raz kolejny stałam się ofiarą dyskryminacji seksualnej charakterystycznej dla kultury, w której zostałam wychowana. Kobieca ejakulacja, której daleko do zjawiska kuriozalnego i marginalnego, stanowi ważny element seksualności niektórych kobiet. Kobiety, które mają ejakulację, powinny o tym wiedzieć, podobnie jak ich partnerzy.
Nie wszystkie kobiety mają wytryski i nie wszystkie ich potrzebują, by doświadczać w życiu przyjemności z seksu. Niektóre mają wrodzoną zdolność do ejakulacji. Inne same się tego nauczyły. Uczynienie z tej umiejętności standardu albo celu, który mają osiągnąć wszystkie kobiety, byłoby głupie, a nawet szkodliwe. Kluczowe znaczenie ma to, żeby kobiety, które mają ejakulację, wiedziały, że to normalne, że wytrysk to nie mocz oraz że nie ma potrzeby, żeby ten fakt ukrywać albo podejmować jakiekolwiek kroki – tak jak to robią niektóre z nas z pomocą chirurgów – by całkowicie wyeliminować ejakulację. Kobiety czują się tuż przed wytryskiem troszeczkę tak, jakby odczuwały potrzebę oddania moczu. Wiele spośród nas obawia się pozwolić sobie na to, by doświadczyć orgazmu, a co dopiero, żeby mieć wytrysk.
Do tej pory nie wiemy, dlaczego niektóre kobiety mają ejakulację, a inne nie. Podobnie jak nie znamy dokładnie źródła w ciele, z którego pochodzi kobiecy wytrysk. Nie wiemy, po co w ogóle istnieje ani jaką funkcję ewolucyjną – jeśli w ogóle – spełnia. Natomiast z pewnością możemy stwierdzić, że coś takiego jest i daje dużo przyjemności zarówno kobietom, które mają wytrysk, jak i ich partnerom, jeżeli jedni i drudzy wiedzą, że ejakulacja to normalne zjawisko fizjologiczne i bynajmniej nie jest to mocz.
Deborah Sundahl wyświadczyła nam ogromną przysługę, zbierając w jednej książce wszystko, co wiemy na temat tego zjawiska. Nie jest to jej pierwsze – i podejrzewam, że nie ostatnie – osiągnięcie na polu badania kobiecej seksualności.
– dr Alice Ladas, naukowczyni i współautorka książki _The G Spot and Other Recent Discoveries About Human Sexuality_ (Punkt G oraz inne najnowsze odkrycia na temat seksualności człowieka)
Santa Fe, Nowy Meksyk, kwiecień 2002PRZEDMOWA
dr Annie Sprinkle
Kiedy piętnaście lat temu zaczęłam prowadzić warsztaty na temat kobiecej seksualności, nigdy nie słyszałam o „kobiecej ejakulacji”. Taki termin po prostu nie istniał w świadomości społecznej. Kilka razy miałam wytrysk, w tym raz w 1981 roku podczas seansu filmu porno zatytułowanego _Deep Inside Annie Sprinkle_ (Głęboko wewnątrz Annie Sprinkle). Jednak nie wiedziałam wtedy, jak to zjawisko się nazywa. Nie miałam pojęcia, co się działo z moim ciałem, podobnie jak moi kochankowie i fani przemysłu usług seksualnych, a nawet inne kobiety. Zdarzało się to rzadko i zbytnio się nad tym nie zastanawiałam. Wiedziałam tylko, że to było niezwykle przyjemne doznanie!
Rok później zaczęły mnie dochodzić słuchy o przypadkach „kobiecej ejakulacji”. Zapytałam grupę około czterdziestu kobiet na warsztatach, które prowadziłam, czy coś na ten temat słyszały. Dwie kobiety nieśmiało podniosły rękę. Podzieliłyśmy się naszą ograniczoną wiedzą i doświadczeniami z całą grupą.
Potem powstał cudowny film wideo _How to Female Ejaculate: Find Your G-Spot_ (Jak osiągnąć kobiecy wytrysk. Znajdź swój punkt G). Film wywołał sensację! Tysiące kobiet go kupiło, gorliwie analizowało i dzieliło się swoimi wrażeniami z tysiącami przyjaciółek, które z kolei dzieliły się tą wiedzą z milionami kochanków. Świat już nie był taki sam!
Obecnie, kiedy prowadzę warsztaty o seksualności kobiet, zawsze pojawia się wątek kobiecej ejakulacji i większość uczestniczek ma wiedzę na ten temat oraz doświadczyła wytrysku w taki czy inny sposób. Teraz śmiało i z przekonaniem dzielimy sie naszymi doświadczeniami. Jakie to ekscytujące, być świadkiem tak ogromnego postępu w świecie kobiecej seksualności w relatywnie krótkim czasie. Nie jestem aż taka stara, a przypominam sobie, jak ludzie ledwo kojarzyli, co to jest łechtaczka, gdzie ją znaleźć i co z nią zrobić. Pamiętam, jak mnóstwo ludzi wątpiło, że kobiety w ogóle mogą mieć orgazm, a jeszcze mniej kobiet naprawdę go doświadczało. Pamiętam, jak określenie „biseksualność” należało do rzadkości, a wyrazy „gej”, „lesbijka” były traktowane jako sprośne. Pamiętam, jak kobietom nie wolno było czerpać przyjemności z seksu, ale nieustannie cierpiały na „bóle głowy”. Przeszłyśmy długą drogę!
Wiedza na temat seksu, niestety, często bywa potajemna. Ale kiedy zaczynamy się nią dzielić, rozprzestrzenia się z prędkością światła. W dzisiejszych czasach kobiety (oraz przedstawiciele innych płci) swobodnie cieszą się z mokrych miejsc, które są skutkiem kobiecych wytrysków w łóżkach na całym świecie. Kobiety potrafią prosić o to, czego chcą i potrzebują w życiu seksualnym, i wygląda na to, że czują się bardziej zaspokojone niż kiedyś. Jednak wciąż istnieje potrzeba prowadzenia dalszych badań w tej dziedzinie. Musimy się jeszcze sporo nauczyć i mamy ogromne pole do rozwoju. Perspektywy naprawdę są warte tego wysiłku.
Dzięki seksualności nie tylko możemy poprawić jakość naszego intymnego związku, czerpać fizyczną przyjemność czy też dążyć do prokreacji. Seksualność może nam pomóc w procesie osobistej przemiany, uzdrowienia fizycznego i emocjonalnego, samorealizacji, rozwoju duchowego oraz stać się naszą drogą do poznania istoty życia i śmierci. Kobieta albo grupa kobiet, które stają w swojej własnej prawdzie i są świadome swojej seksualności, mają w sobie boską i niezwykle potężną siłę, dzięki której nie tylko mogą zainspirować inne kobiety, ale również wpłynąć na dobrostan wszystkich istot żyjących na Ziemi.
Wobec tego ruszaj w drogę!
– dr Annie Sprinkle, artystka seksualnych performance’ów, prostytutka, gwiazda filmów porno, która została edukatorką seksualną, seksuolożka
San Francisco, Kalifornia, maj 2002PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA
Gdy przyglądam się z perspektywy czasu, jak wyglądał otaczający mnie krajobraz edukacji seksualnej na temat punktu G, kiedy po raz pierwszy pracowałam nad tą książką, porównałabym go do wysuszonej pustyni czekającej na deszcz. Byłam niepewną podróżniczką, która miała do dyspozycji jedynie własną intuicję i doświadczenia oraz dostępne wówczas szczątkowe badania naukowe. Na szlaku spotkałam inne podróżniczki, które również miały poczucie, że zostały wezwane, by tą drogą kroczyć, rozpowszechniać tę świętą wiedzę, jaką trzymałyśmy w sobie, i nie zważać na tak zwanych ekspertów, którzy mogliby potwierdzić naszą teorię albo i nie. Jednak w dużym stopniu była to samotna wędrówka pod osłoną nocy, w której za jedynych przewodników miałam swoje wewnętrzne światło i silne poczucie misji.
Dzisiaj ta pustynia przypomina Las Vegas, z drapaczami chmur, bujnym życiem nocnym i gwarnymi ulicami. Produkcja gadżetów erotycznych zaprojektowanych specjalnie do pobudzania punktu G rozrosła się w cały przemysł przynoszący miliony dolarów zysku. Kobiety mają do dyspozycji bogactwo warsztatów, stron internetowych, książek, filmów DVD i wykładów stworzonych specjalnie dla nich oraz reklamowanych wszędzie, począwszy od Facebooka, a na _The Oprah Winfrey Show_ skończywszy_._ Punkt G i do pewnego stopnia kobieca ejakulacja przestały być mitami i legendami, a stały się chwytliwymi hasłami i tak jak kiedyś kobiety musiały radzić sobie z całkowitym brakiem informacji na ten temat, teraz muszą nauczyć się pływać po niezmierzonym morzu możliwości.
Cóż to za zdumiewający wachlarz sprzecznych ze sobą informacji i opinii! To, co lubię nazywać „kobiecą fontanną”, w przemyśle pornograficznym zostało określone mianem „kobiecego wytrysku”. Chirurdzy plastyczni w Beverly Hills oferują teraz „zabieg odmłodzenia pochwy” nazywany „zastrzykiem orgazmu”, który polega na wstrzyknięciu kwasu hialuronowego (substancji wypełniającej na bazie kolagenu) do pochwy, żeby „powiększyć” punkt G. Kobiety odkryły swoje punkty G, dowiedziały się, że mają działającą kobiecą prostatę, i z radością wykorzystują je w swoim życiu erotycznym. Podobnie jak w przypadku wszystkich nowych odkryć, które mogą zostać skomercjalizowane albo dotknięte patologią, rynek i przemysł farmaceutyczny już je zauważyły. Jednocześnie naukowcy muszą się jeszcze zdecydować, co właściwie na ten temat myślą. Chociaż kobiety nabierają coraz większej pewności siebie, jeśli chodzi o świadomość własnego ciała, to w naszych czasach nauka jest niczym Bóg, który nie przyjmie żadnej prawdy, jeśli sam jej nie stworzył albo nie zaakceptował. Fakt, że istnienie kobiecej prostaty i ejakulacji zostało potwierdzone przez kobiety i mężczyzn, wydaje się dla wielu naukowców nieistotny i dopóki nie zostanie sprowadzony do jednoznacznej obserwacji w laboratorium, niektórzy z nich pozostaną wciąż nieprzekonani.
Podstawową tezą, którą postawiłam w pierwszym wydaniu tej książki, w 2003 roku, był bardzo poważny i drażliwy problem – kompletny brak świadomości faktu anatomicznego, tego, że wszystkie kobiety mają prostatę. Ta luka w podstawowej wiedzy spowodowała, że kobiety miały zmniejszony potencjał odczuwania przyjemności seksualnej – klasyczny temat dla feminizmu, zakładając, że kiedykolwiek taki istniał! Feministki nie cierpią luk w wiedzy, ponieważ umniejszają one potencjał życiowy kobiety. Umniejszanie polega na tym, że indywidualne doświadczenia i osobista prawda zostają wymazane albo ocenzurowane. Nasz konkretny przypadek dotyczył przekonania o nieistnieniu kobiecej prostaty. Brakujące części kobiecego ciała wpisują się w slogan bojowy feministek przeciwko „kłamstwom, tajemnicom i zmowie milczenia” – zwrot, który został ukuty przez ulubioną poetkę feministek Adrienne Rich w zbiorze esejów pod tym samym tytułem. Skutki tego wymazywania i cenzurowania były i nadal są poważne. Mają bezpośredni wpływ na fizyczne, psychiczne, emocjonalne i duchowe zdrowie kobiet oraz na ich przyjemność seksualną, a także intymną relację z samą sobą i partnerami.
Podczas moich licznych wykładów i prowadzonych przeze mnie warsztatów zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i poza granicami kraju², w ciągu ostatnich dziesięciu lat, byłam świadkiem, jak kobiety bladły, kiedy dowiadywały się po raz pierwszy o tym, że przez całe życie nosiły w swoim ciele w pełni działającą kobiecą prostatę. Wiele spośród nich wyrażało swoje niedowierzanie, szok pomieszany z gniewem, a czasem nawet ze łzami. Te emocje doskonale oddają słowa pewnej matki dwojga dzieci, która pochodziła z Taos w Nowym Meksyku i brała udział w moich warsztatach:
_Byłam zszokowana przedstawionymi informacjami. Jak mogłam, do cholery, przeżyć jako kobieta trzydzieści siedem lat, mając tak niepełną wiedzę na temat anatomii własnych narządów płciowych? Byłam wkurzona, kiedy się o tym dowiedziałam. Poczułam się upokorzona i oszukana! Złość szybko ustąpiła miejsca ogromnej wdzięczności za ._
* * *
Informacje, które zostały zamieszczone w pierwszym wydaniu tej książki (i nadal się w niej znajdują), stanowiły ukoronowanie mojej pracy zawodowej i osobistych odkryć, które rozpoczęły się w 1984 roku, kiedy po raz pierwszy doświadczyłam ejakulacji. Byłam kompletnie zaskoczona. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że stymulacja punktu G, która nastąpiła na skutek posuwistych, wolnych pociągnięć palców mojego partnera, spowodowała obrzmienie punktu G aż do momentu, kiedy nastąpiła ejakulacja. W pewnym momencie płyn wytrysnął z mojego ciała prosto na podłogę.
Natychmiast go powąchałam, ponieważ miałam jakieś niejasne przeczucie, że to nie był mocz. Rzeczywiście wydzielina nie miała żadnego zapachu – a jeśli nawet, to był to raczej świeży i delikatny aromat. Czułam, że jakieś miejsce wewnątrz mojej macicy było niemalże sparaliżowane tym relaksem i satysfakcją seksualną. Pozostała część mojego ciała również nie za bardzo miała ochotę się ruszyć. Wytarłam podłogę i niedługo potem zaczęłam poszukiwać informacji o tym, co też takiego mi się przytrafiło.
To zaskakujące doświadczenie z kobiecą ejakulacją było jednym z wielu moich osobistych odkryć związanych z seksem, których dokonałam w tamtym okresie swojego życia. Zaledwie rok wcześniej rozpoczęłam karierę na polu kobiecej seksualności, kiedy zostałam współwydawczynią przełomowego czasopisma erotycznego dla kobiet zatytułowanego „On Our Backs” (Na plecach). Środki na wydawanie tego czasopisma zdobywałam, pracując wieczorami jako tancerka erotyczna. Charakter tego wydawnictwa wymagał ode mnie pozyskiwania i zgłębiania nowinek na temat kobiecej seksualności, a taniec erotyczny umożliwił mi dostęp do kobiet, które czuły się bardzo komfortowo ze swoimi ciałami. Mając tyle informacji na temat seksualności kobiet na wyciągnięcie ręki, wkrótce odkryłam, że moje zaskakujące zmoczenie podłogi miało swoją nazwę i wytłumaczenie.
Moim najlepszym źródłem informacji stał się światowy bestseller autorstwa naukowców i seksuologów: Ladas, Whipple i Perry’ego pod tytułem _The G Spot and Other Recent Discoveries About Human Sexuality_ (Punkt G oraz inne najnowsze odkrycia na temat seksualności człowieka_,_ 1982). Dzięki tej książce termin „punkt G” wszedł do codziennego użytku. Dowiedziałam się, że moja niespodziewana kałuża rzeczywiście była efektem kobiecej ejakulacji, a jej źródło, tak zwany punkt G, miało swój własny, szczególny orgazm. Książka spowodowała, że ten cudowny punkt G szybko stał się dla wielu kobiet oraz ich partnerów poszukiwaną nagrodą, a polowanie, które się rozpętało, żeby odkryć to cudowne miejsce, utonęło gdzieś w oceanie erotycznych zakamarków kobiecego ciała. Opinia publiczna uznała punkt G za tajemnicze źródło natychmiastowej i nieziemskiej przyjemności. Zrobiłam przegląd dostępnej literatury naukowej w połączeniu z praktyczną wiedzą na temat własnego ciała i rozpoczęłam zbieranie materiału do tej książki. Tantra i taoizm pozwoliły mi spojrzeć na kobiecą ejakulację z ciekawej perspektywy i wkrótce potem odkryłam starożytne obrazy z Japonii i Indii, które przedstawiają ten święty przepływ.
Równie ważne jest to, że rozmawiając z innymi osobami o moim pierwszym i dość zaskakującym doświadczeniu z kobiecą ejakulacją, odkryłam, że inne kobiety robią to samo w zaciszu swoich sypialni. Wspólnym wątkiem w tych historiach było podekscytowanie, z jakim kobiety opisywały swoją pierwszą ejakulację. Stało się dla mnie jasne, że były to miłe, niezapomniane wspomnienia wyjątkowego i znaczącego wydarzenia w życiu.
Jednak przez pierwsze dwadzieścia lat mojej pracy na polu seksualności uwaga opinii publicznej skupiała się niemalże wyłącznie na punkcie G, a nie na fakcie, że kobiety mają wytrysk. Koncepcja kobiecej ejakulacji była niezbadana i stała się tematem tabu. Miałam czasami wrażenie, że zostanę oblana benzyną i podpalona oraz wyrzucona ze społeczności feministek, ponieważ niektóre spośród nich nie mogły pokonać swojego oporu przed kojarzeniem ejakulacji z ciałem mężczyzny albo (jak to w 1987 roku ujęła feministka i pionierka badań kobiecej ejakulacji oraz profesorka politologii, Kanadyjka, doktor Shannon Bell z Toronto) z „przejęciem przestrzeni mężczyzny” – za pomocą ejakulacji, nie inaczej! Teraz, trzydzieści lat później, kobieca ejakulacja w końcu wychodzi z ukrycia w świecie Zachodu właśnie dzięki tym pierwszym wysiłkom kilku odważnych feministek-badaczek, które nie bały się położyć na szali swojego seksualnego ciała i erotycznego pożądania. Zdołałyśmy przełamać niektóre głęboko zakorzenione mechanizmy obronne w seksualnej części psyche całej populacji, po raz kolejny udowadniając, że doświadczenia osobiste mają charakter polityczny³. Kiedy dzielimy się historiami naszego życia, tworzymy głęboką i ponadczasową prawdę, ważną raczej z powodu uszanowania naszego zbiorowego doświadczenia niż polegania na koncepcjach narzuconych nam przez teorię, marketing albo partykularne interesy.
Z radością donoszę, że w ciągu tych krótkich, ale owocnych dziesięciu lat, odkąd napisałam tę książkę, czarna dziura w świadomości, o której wspominałam wcześniej, zamieniła się w swobodną przestrzeń, w której wiele kobiet może na nowo budować swoje życie seksualne. Trwające przez dwa stulecia ukrywanie ważnego faktu anatomicznego, tego, że istnieje kobieca prostata, poniosło spektakularną klęskę. Podczas gdy kiedyś praktycznie nikt – poza garstką naukowców – nie wiedział, że kobiety mają prostatę, nie mówiąc już o świadomości, że to jest organ, teraz wiele zaangażowanych kobiet i par zgłębia tajniki kobiecej prostaty i kobiecej ejakulacji.
Najnowsze i najważniejsze odkrycie naukowe, jakiego dokonano od momentu pierwszego wydania tej książki, dotyczy przewlekłego napięcia mięśni dna miednicy (CPMT). Uważam to odkrycie za jeden z najbardziej kluczowych kierunków rozwoju ostatniego dziesięciolecia w obszarze naszej wiedzy na temat seksualności i anatomii. Jak wspominam w rozdziale ósmym, przewlekłe napięcie mięśni dna miednicy u kobiet (i u mężczyzn) dotyka trzydziestu procent populacji. Pod wieloma względami ma to również związek z punktem G i kobiecą ejakulacją. Powiedzmy, że jeśli kobiety świadomie (albo nieświadomie) obawiają się, że mogą zrobić siku podczas stosunku, będą stale zaciskać mięśnie dna miednicy, tym samym blokując wytrysk. Sam ten odruch może spowodować przewlekłe napięcie mięśni dna miednicy, które z kolei może prowadzić do poważnych dolegliwości fizycznych, mających wpływ na zdrowie i jakość życia kobiety, a nie tylko na jej seksualność. CPMT może być również skutkiem wykorzystania seksualnego i/albo nadużycia (na przykład stosunku, którego kobieta nie chciała emocjonalnie, ale fizycznie się na niego zgodziła), urodzenia dziecka i różnego rodzaju wypadków.
Ważne, żeby docenić, że w kwestiach takich jak pogłębianie więzi z partnerem albo pozytywny wpływ na poczucie własnej wartości świadomość istnienia kobiecej ejakulacji i kobiecej prostaty (punktu G) ma duże znaczenie dla dobrego samopoczucia kobiety. Ten „przypadek zaginionej kobiecej prostaty” i zaprzeczania istnieniu kobiecego wytrysku może stanowić dla nas ważną lekcję. Niechęć do zaangażowania się w szczerą dyskusję na temat seksualności i ograniczanie łatwego dostępu do wiedzy i edukacji na temat rozrodczości powoduje powstanie próżni, w której mogą rozkwitać choroba i rozpacz. Ta podróż pokazuje, jak ogromne znaczenie ma zastąpienie ignorancji wiedzą. Edukacja seksualna sprzyja umacnianiu poczucia pewności siebie dzięki osiąganiu optymalnych efektów, które wypływają z natury aktu miłości wobec samej siebie i innych ludzi. Obserwuję nieustanny rozwój na tym polu i dlatego musimy pamiętać, żeby przyglądać się dobrze temu, co oferuje nam „Las Vegas” i czego od nas żąda w zamian. Zachęcam moje czytelniczki i czytelników, żeby nie ustawali w „poznawaniu samych siebie”. Korzystajcie ze świętej wiedzy na temat swojego ciała, słuchając go jak najbardziej zaufanego przewodnika. Kiedy trzydzieści lat temu jako młoda kobieta tuż po trzydziestce dopiero wyruszałam w tę drogę, miałam poczucie rozpaczliwej nieobecności głosu kobiet w sferze seksualności. Te spostrzeżenia rozpaliły moją pasję do tego, co postrzegam jako swoją życiową misję. Teraz, kiedy spoglądam wstecz z perspektywy kobiety tuż po sześćdziesiątce, moją misję umacnia ten „kobiecy, erotyczny głos”, który wciąż przemawia, zaskakuje, ewoluuje i przynosi mi spełnienie na jeszcze głębszym poziomie. Właśnie to poczucie misji daje mi energię, żeby rokrocznie, od momentu pierwszego wydania tej książki w 2003 roku, podróżować po Europie i po Stanach Zjednoczonych. Moim celem jest dzielenie się wiedzą, poprzez warsztaty i wykłady, z wszystkimi, którzy chcą mnie słuchać, tak żeby ta cudowna kobieca fontanna znowu zaczęła tryskać. Efekty, które obserwuję, znacznie przewyższają to, co byłam sobie w stanie wyobrazić, kiedy pisałam tę książkę – akceptacja własnej seksualności widoczna na twarzy kobiet i głęboka erotyczna radość, które wlewają ciepły blask w ich ciała i są widoczne przez wiele kolejnych dni. Świadectwa, które wielokrotnie słyszę, potwierdzają, że doświadczenie ejakulacji wnosi pewność siebie i radość do przeżywania orgazmów, zabawy erotycznej oraz erotycznej duchowej bliskości z samą sobą i swoim partnerem. Może i naukowcy wciąż toczą debaty na ten temat, próbując udowodnić albo obalić „teorię” o kobiecej ejakulacji i punkcie G, ale ja, będąc świadkiem, jak setki kobiet, mężczyzn oraz par doświadczają transformującej siły „kobiecej fontanny”, pozbywam się wszelkich wątpliwości, które mogłam mieć, kiedy ponad dziesięć lat temu po raz pierwszy wkroczyłam na tę pozornie jałową pustynię. Teraz bardziej niż kiedykolwiek przedtem jestem pewna prawdziwości informacji zawartych w tej książce.
Kiedy wówczas przyglądałam się w osłupieniu kałuży na podłodze, nigdy bym nie zgadła, że w tej kaskadzie kobiecej wody płynącej spomiędzy moich stóp kryje się pełne mocy i działające na głębokim poziomie narzędzie, które sprawi, że bardziej pokocham samą siebie i innych ludzi. Kobiece źródło, kiedyś czczone i uświęcone w starożytnych świątyniach, we współczesnych nam czasach usycha w zapomnieniu. Mam nadzieję, że ta książka nadal będzie przywracać życie cudowi kobiecej ejakulacji we wszystkich jego tajemniczych aspektach. Liczę również na to, że będzie się ona przyczyniała do rozpowszechniania wiedzy i wzbudzała zainteresowanie piękną kobiecą prostatą i jej wodami.
Dzisiaj jestem połączona z wieloma innymi latarniami na pustkowiu oświetlającymi drogę tym ludziom, dla których to wciąż nowość, albo tym, którzy potrzebują informacji na ten temat. Wam wszystkim dedykuję niniejsze, drugie wydanie mojej książki.PODZIĘKOWANIA
Specjalne podziękowania kieruję do doktor Beverly Whipple i doktora Johna Perry’ego za ich nowatorskie odkrycia naukowe w dziedzinie seksualności kobiet, a szczególnie te dotyczące mięśni i nerwów odpowiedzialnych za orgazm związany z punktem G, które zostały opisane w ich przełomowej książce, opublikowanej w 1982 roku pod tytułem _The G Spot and Other Recent Discoveries About Human Sexuality_ (Punkt G oraz inne najnowsze odkrycia na temat seksualności człowieka)_,_ napisanej wspólnie z doktor Alice Ladas. Praca tych naukowców zainspirowała mnie, żeby zgłębić temat kobiecej ejakulacji i przekazać tę wiedzę innym osobom. Chciałabym również podziękować doktorowi Milanowi Zaviacicowi za jego trwające ponad trzynaście lat (1986–1999) badania nad komórkami kobiecej prostaty. Rysunki i pełne wyniki badań można znaleźć w jego monografii z 1999 roku _The Human Female Prostate: From Vestigial Skene’s Paraurethral Glands and Ducts to Woman’s Functional Prostate_ (Prostata u kobiet. Od gruczołów Skene’a do w pełni ukształtowanej kobiecej prostaty)_._ Odkrycia Whipple, Perry’ego i Zaviacica stanowią większą część podstaw naukowych, na których opiera się ta książka.
Dziękuję wszystkim kobietom, które podzieliły się swoimi historiami na temat ejakulacji. Wasze odważne i szczere opowieści zainspirowały mnie na samym początku mojej drogi do tego, by dalej nią kroczyć, pomimo że doświadczałam zewsząd gwałtownych i zaciekłych ataków zaprzeczających istnieniu kobiecego wytrysku.
Hunter House było pierwszym wydawnictwem w zachodnim świecie, które wykazało się odwagą i dalekowzrocznością i w 2003 roku wydało książkę na temat ejakulacji u kobiet. Jestem za to ogromnie wdzięczna całemu wydawnictwu oraz zespołowi, który był zaangażowany w prace nad pierwszym wydaniem książki, w tym moim redaktorkom: Jeanne Brondino, za miłe słowa i zrozumienie tematu, oraz Alex Mummery, za możliwość przetestowania nowego programu do edycji tekstu, którego z przyjemnością używałam; Kiranowi Ranie, wydawcy, za jego troskę i życzliwość w dopilnowaniu projektu okładki; Rachel Bernstein, za jej skrupulatną adiustację tekstu, oraz Caroline Knapp, za to, że z przyjemnością pracowała nad ostatnimi etapami redakcji książki; Laura Harger swoim fachowym redakcyjnym okiem wspaniale wspierała mnie w układaniu materiału i pomogła mi stworzyć użyteczną i praktyczną książkę, służyła mi pomocą w całym przedsięwzięciu. Chciałabym również podziękować redaktorce drugiego wydania Kelley Blewster, która dołożyła wszelkich starań i wykazała się ogromnym doświadczeniem, profesjonalizmem i głębokim wglądem w publikację, oraz mojej genialnej asystentce Libby O’Flaherty, szybkiej, nieustraszonej i wesołej, która kazała mi „po prostu zasłaniać oczy dłońmi”, kiedy krzywiłam się na widok wyciętych fragmentów mojego tekstu.
Christi Cassidy dawała mi nieustające wsparcie i profesjonalne rady w trakcie pisania tej książki. Matczyna opieka Christi sprawiła, że praca nad moją pierwszą książką była dla mnie mniej wykańczająca nerwowo, niż byłaby w innych okolicznościach. Dziękuję Alice Ladas i Annie Sprinkle za ich życzliwe słowa wsparcia w przedmowach do pierwszego wydania; Suzann Gage, RN oraz Federation of Feminist Women’s Healthcare Centers za to, że hojnie dzieliły się ze mną swoimi pionierskimi ilustracjami medycznymi, które pojawiają się w tej książce; Nikowi Douglasowi za nieustanne użyczanie oryginalnych zdjęć z jego kolekcji artystycznych fotografii erotycznych.
Dziękuję mojej rodzinie za to, że od wielu lat na swój własny, uroczy sposób wspiera mnie w mojej pracy.
Jednak przede wszystkim chciałabym wyrazić moją wdzięczność koleżankom, szczególnie tym, które dzielą się swoim doświadczeniem i angażują energię w moje projekty i/lub wystąpiły w ciągu tych wszystkich lat w moich filmach. Wiele spośród nich to pionierki na polu seksualności kobiet, innowatorki, artystki i nauczycielki, z którymi współpracuję zawodowo od ponad trzydziestu pięciu lat. Wysoko sobie cenię ich wsparcie i ducha otwartości. Wszystkie walczyły niestrudzenie, żeby wyrazić kobiecy erotyzm poprzez swoje pomysły, wysiłki i gotowość do tego, by położyć na szali własne ciała, aby dać wyraz wolności seksualnej i zaangażować się w edukację seksualną. Jest ich wiele, bardzo się od siebie różnią i podziwiam je wszystkie.
Chciałabym podziękować właścicielom sklepów erotycznych, które pojawiły się jak grzyby po deszczu w dużych miastach w całym zachodnim świecie. Bardzo ciężko pracują na pierwszej linii frontu edukacji seksualnej, zapewniają wsparcie i stanowią centrum informacyjne dla swoich (i waszych) społeczności. Osoby te podniosły poprzeczkę inteligencji seksualnej i zasługują na ogromny szacunek za wysokiej jakości pracę, którą wykonują.
Życzę wam wszystkim wielu błogosławieństw.Rozdział 1
Rzut oka na warsztaty dla kobiet na temat kobiecej ejakulacji
W tym rozdziale zabiorę was na mój weekendowy warsztat dla kobiet o kobiecej ejakulacji, żeby dać wam ogólne wyobrażenie, czego wymaga nauczenie się, jak mieć wytrysk. W części drugiej tej książki szczegółowo wyjaśniam wszystkie wskazówki, praktyczne porady i terminy, których używam w poniższych opisach. Możecie również korzystać ze słowniczka na końcu książki, żeby coś szybko sprawdzić. Ten rzut oka na warsztaty pokaże wam, jak dostępna dla nas wszystkich jest kobieca ejakulacja, jeśli mamy do niej właściwe podejście i podstawową wiedzę, oraz jakie to wspaniałe uczucie rozbudzić doznania w punkcie G, przygotowując się do tego, by przeżyć orgazm na skutek jego stymulacji. Wobec tego wyciągnijcie swoje pianki do nurkowania, dziewczyny! Poczujmy się komfortowo i bawmy się dobrze!
Tego mglistego wiosennego poranka wita nas przy wejściu atrakcyjna uprzejma gospodyni tych warsztatów o imieniu Marylin, która prowadzi nas do przestronnej sali zaprojektowanej specjalnie z myślą o imprezach i warsztatach. Ogromne poduszki, maty do jogi i niskie krzesła z oparciami stoją w kręgu na ślicznej drewnianej podłodze. Rząd okien, przez które widać skraj lasu, wpuszcza ciepłe i przyjemne światło, a na stole w jadalni stoją przekąski. Dzieła sztuki zawieszone na ścianach przedstawiają kochanków splecionych w uściskach w różnych pozycjach, doświadczających erotycznej rozkoszy. Rzeźbiony wodospad w kącie sali zapewnia kojące dźwięki w tle. Mięsiste, aksamitne zasłony zostaną później szczelnie zasunięte, co stworzy atmosferę bezpieczeństwa i prywatności.
Zbiera się tutaj dwanaście kobiet, które znajdują sobie wygodne miejsca na podłodze, żeby usiąść, i kładą obok siebie swoje torby z materiałami na warsztaty. Poprosiłam, żeby przyniosły ze sobą dwa puchate ręczniki i przytulny koc, ulubiony krem, duże lusterko, latarkę, ulubiony gadżet erotyczny i jakiś niewielki przedmiot, który ma dla nich szczególne znaczenie i symbolizuje erotyczną miłość do samej siebie. Nerwowe śmiechy i przyjacielskie rozmowy cichną, kiedy nasza gospodyni przedstawia mnie i wita wszystkie uczestniczki na warsztatach.
Dziękuję wszystkim kobietom za odwagę i za ducha przygody, który natchnął je, żeby wziąć udział w naszym spotkaniu. Opowiadam im parę słów o mojej drodze pionierki w tej dziedzinie oraz o swoich doświadczeniach prowadzenia tego typu warsztatów. Potem nadchodzi czas na zorientowanie się, kto bierze udział w spotkaniu, czy moje uczestniczki doświadczają orgazmów, które są efektem stymulacji punktu G, czy mają ejakulację, a także na jakim są etapie procesu uczenia się tej umiejętności. I jeśli nie mają wytrysku, to dlaczego chcą się nauczyć, jak go wywołać.
Skład grupy można uznać za dość reprezentatywny dla kobiet, które zwykle biorą udział w takich warsztatach. Mamy dwie singielki, wyglądające na zdrowe młode kobiety tuż przed trzydziestką, oraz jedną pulchną matkę po czterdziestce, która już ma ejakulację. Dwie zamężne przyjaciółki w wieku około trzydziestu pięciu lat, młodą kobietę, rozpoczynającą swoją karierę w edukacji seksualnej oraz biseksualną studentkę, które są ciekawe, średnio zorientowane w temacie i chętne do nauki. Niedawno rozwiedzioną kobietę po pięćdziesiątce, szczupłą i atrakcyjną, rozkwitającą w swojej seksualności po długim małżeństwie, które nie było satysfakcjonujące pod względem seksualnym. Nie jest pewna, gdzie znajduje się jej punkt G ani czy w ogóle chce mieć ejakulację, ale ciekawi ją wszystko, co ma związek z seksem. Jakaś kobieta tuż po trzydziestce przyszła na warsztaty, ponieważ jej chłopak chce, żeby miała wytrysk. Grupę dopełniają profesjonalna konsultantka po czterdziestce, odnosząca sukcesy pisarka po sześćdziesiątce i zamężna, mająca dzieci kobieta po czterdziestce. Nigdy nie miały ejakulacji, ale naprawdę chciałyby jej doświadczyć.
Rozpoczynam od skróconej wersji mojego dwugodzinnego wykładu na temat kobiecej ejakulacji i orgazmu na skutek stymulacji punktu G – podaję podstawowe informacje anatomiczne dotyczące punktu G i wyjaśniam, dlaczego jedne kobiety mają wytrysk, a inne go nie mają. Po wykładzie kobiety dzielą się swoimi spostrzeżeniami i odczuciami na temat tego, że wszystkie mają fizyczną zdolność do ejakulacji, ponieważ każda z nas ma kobiecą prostatę. Kobiety po kolei przedstawiają się i opisują, na jakim etapie są teraz w procesie nauki, jak osiągnąć ejakulację i mieć orgazm na skutek stymulacji punktu G.
Po porannej przerwie przedstawiam plan dnia:
– Nie tylko odnajdziecie swój punkt G, ale też go zobaczycie, używając do tego celu lusterka i latarki. Potem, korzystając z odpowiednich technik, odkryjecie, jaki ma rozmiar, strukturę i gdzie jest umiejscowiony w waszym ciele, oraz będziecie mogły określić wrażliwość erotyczną tego miejsca, stosując metody uświadamiania sobie istnienia punktu G, które również pobudzają produkcję płynu ejakulacyjnego. Dotarcie do momentu, w którym każda z nas może podjąć próbę doprowadzenia do ejakulacji, jest dość proste. Nie musimy przeżywać orgazmu, ponieważ można mieć wytrysk bez orgazmu! Jednak jeśli nie możecie się powstrzymać, żeby nie doświadczyć jednocześnie orgazmu ze strefy G, nikt nie będzie miał wam tego za złe ani żałował wam tej przyjemności!
Niektóre kobiety siedzą zamyślone, inne chichoczą i są podekscytowane, ale wszystkie są gotowe przyswajać tę nową wiedzę, w miarę jak się pojawia.
Najwyższy czas odnaleźć punkt G.
– Dobrze, znajdźcie sobie wygodne miejsce na podłodze i stwórzcie swoją przestrzeń. Rozłóżcie matę i połóżcie na niej koc i ręczniki.
Pokazuję, jak ułożyć ręczniki, żeby ładnie wyglądały i jednocześnie zapewniały maksymalną ochronę. Podczas tych warsztatów to nasza gospodyni zgłosiła się na ochotnika, żeby pokazać, jak odnaleźć swój punkt G. Kiedy zdejmuje spod spódnicy majtki i siada skromnie na ręczniku, opowiadam o uświęconej tradycji feministycznej zapoczątkowanej przez obecnie osiemdziesięciotrzyletnią Betty Dodson, która zaczęła tworzyć kobiece grupy wsparcia – dzięki nim wiele kobiet po raz pierwszy przyjrzało się swojemu sromowi i nauczyło się, jak osiągnąć orgazm łechtaczkowy.
– Będziemy patrzeć na punkt G u Marylin – wyjaśniam – a potem każda z nas zabierze się do szukania swojego punktu G i go zobaczy.
Czuję, jak grupa kobiet wstrzymuje oddech. W pokoju zapada cisza jak makiem zasiał, w której słychać jedynie szemranie wodospadu w tle. Napięcie, zwątpienie, lęk i tłumiona ciekawość wiszą w powietrzu. Gospodyni podnosi spódnicę. Trzymam latarkę i lustro, żeby mogła używać koniuszków palców obu dłoni do delikatnego rozchylenia warg sromowych. Wypycha do przodu mięśnie dna miednicy i słynne fałdki punktu G odsłaniają się w całej swojej okazałości.
– Voilá! Oto punkt G! – ogłaszam. – Podejdźcie tutaj, żeby mu się przyjrzeć.
Obie wyglądające na okazy zdrowia kobiety przysuwają się natychmiast, żeby mieć widok z pierwszego rzędu. Pozostałe zbierają się wokół nich i przyglądają się uważnie. Potem rozlegają się ochy i achy. Marylin wskazuje na ujście swojej cewki moczowej i naciska palcem na gąbczastą tkankę, która je otacza.
– To jest główka punktu G – wyjaśniam. – Cewka moczowa stanowi część tego organu. Część moczowodu jest otoczona ciałami jamistymi, które właściwie należą do wewnętrznej, ukrytej części łechtaczki.
Przypominam im podstawowe wiadomości dotyczące anatomii łechtaczki, o których właśnie dowiedziały się z wykładu, wymieniając wszystkie części tworzące prawie dziesięciocentymetrową sieć ciał jamistych, czyli wewnętrzną część łechtaczki.
– W głębi tej części ciał jamistych, które otaczają moczowód, znajduje się żeńska prostata. Trzon punktu G można znaleźć, wyczuwając jego fałdki wewnątrz pochwy.
Niektóre kobiety mają poważne problemy z przełamaniem kulturowego tabu związanego z patrzeniem na narządy płciowe, odczuwają lęk i nie mogą w pełni zrozumieć tego, co widzą. Inne kobiety są coraz bardziej radosne i ożywione, słysząc te nowe informacje, które najwyraźniej z nimi rezonują. Gospodyni naszych warsztatów wkłada palec, żeby pokazać, gdzie znajdują się granice strefy G. Obserwujemy, jak pracuje mięśniami dna miednicy i organ jej punktu G przesuwa się do przodu, w kierunku zewnętrznej części wejścia do pochwy. Fałdki są dość dobrze widoczne. Kilka kobiet wzdycha:
– To takie łatwe do znalezienia, tak widoczne!
– Tak – odpowiadam. – Wszystkie kobiety potrafią dojrzeć fałdki punktu G – pod warunkiem że ich mięśnie dna miednicy nie są zbyt słabe, żeby go wypchnąć do przodu. (Ćwiczenia na wzmocnienie mięśni dna miednicy i kwestie z tym związane opisałam w czwartym i ósmym rozdziale).
W tym momencie emocje opadają, a kobiety nie mogą się już doczekać, żeby zobaczyć swoje własne punkty G. Wracają na swoje miejsca, siadają i umieszczają przed sobą lusterka. Podnosząc spódnice, sarongi i szlafroki kąpielowe, biorą do ręki latarki i środki nawilżające i rozpoczynają proces wypychania do przodu swoich punktów G mięśniami dna miednicy. Wiele z nich po raz pierwszy ujrzy ten wspaniały widok. W powietrzu czuć już atmosferę ekscytacji.
Niektóre kobiety podnoszą rękę. Podchodzę do nich, żeby odpowiedzieć na pytania. Część kobiet ma trudności z wypchnięciem punktu G. Radzę im, żeby stopniowo ćwiczyły. Jedna z kobiet jest zmartwiona kształtem swojego punktu G. Mówię na głos:
– Większość kobiet, kiedy po raz pierwszy widzi swój punkt G, jest przekonana, że coś z nim jest nie tak. Jestem tutaj po to, żeby wam powiedzieć, że z waszymi punktami G wszystko jest w porządku!
Kobiety patrzą na mnie w osłupieniu przez kilka sekund, potem widać, że się odprężają i wracają do energicznych prób zapoznania się ze swoimi punktami G.
Lody zostały całkowicie przełamane. Każda z uczestniczek ma teraz wyczucie swoich mięśni dna miednicy i wie, gdzie znajduje się jej punkt G.
– Jeśli któraś z was chce pokazać swój punkt G innym kobietom, podnieście rękę, a te, które będą chciały go zobaczyć, mogą podejść i zerknąć.
Grupa podchodzi do wszystkich kobiet po kolei. Widzimy ogromne i malutkie cipki, co oznacza, że widzimy również ogromne i malutkie punkty G. Niektóre punkty G łatwo dostrzec przy wejściu do pochwy. U innych kobiet przedsionek pochwy jest ukryty nieco głębiej w fałdach warg sromowych, co oznacza, że ich punkty G też są głęboko schowane. Niemniej wszystkie kobiety mają jedną wspólną cechę. Wyraźnie dostrzegają zarys swoich punktów G.
Po porannym wykładzie i odkryciu własnych punktów G uczestniczki udają się na lunch.
Kiedy wracamy z posiłku, wiele kobiet po raz pierwszy rozmawia na temat swojego punktu G. Profesjonalistka mówi z mieszaniną zawstydzenia i zadziwienia:
_– Był tam, tak widoczny, umiejscowiony wewnątrz, kiedy rozchyliłam swoje wargi sromowe, i pełen fałd. Nie musiałam nawet specjalnie wypychać do przodu swojego punktu G, żeby go zobaczyć. Byłam zdumiona, jaki jest ogromny._
Inna uczestniczka mówi:
_– Zawsze czułam to wybrzuszenie. W pewnym momencie nawet sądziłam, że cierpię na wypadanie macicy! Ale po jakimś czasie po prostu o tym zapomniałam. I pomyśleć, że tak łatwo wyczuć mój punkt G…_
Potrząsnęła głową i zamilkła.
Istnieje więcej technik odnajdywania punktu G, który moje uczestniczki właśnie u siebie znalazły. Proszę kobiety, żeby jeszcze raz położyły się na plecach. Robi się małe zamieszanie, kiedy układają na nowo swoje ręczniki i grzebią w poszukiwaniu środka nawilżającego, i wtedy zasłaniam kotary. Przeprowadzam je przez ćwiczenie, żeby wyczuły w swoim ciele punkt G, który właśnie zobaczyły.
– Oddychajcie, odprężcie się. Postępujcie zgodnie z moimi wskazówkami. Nie jesteśmy tutaj wyłącznie po to, żeby koncentrować się na ejakulacji, ale również po to, żeby rozbudzić wrażliwość punktu G. Aby czerpać o wiele więcej przyjemności z penetracji pochwy, niż wiele spośród nas obecnie doświadcza. Zacznijmy od tego, żeby poznać nasze punkty G w bardzo intymny sposób. Poprowadzę was przez doświadczanie tego w praktyce.
Jestem ich przewodniczką po tym cudownym nowym terytorium i pomagam im odkrywać ogromną różnorodność doznań fizycznych i emocji umiejscowionych w tym niezwykle czułym organie. Kiedy wkładają palce do swojej pochwy, wyjaśniam:
– Kiedy będziecie gotowe, powoli, powolutku przesuńcie palec w kierunku ogonka punktu G, zakończenia albo niewidocznej części tego organu, która zwisa w głąb pochwy z jej sklepienia. Powolutku – powtarzam.
Resztę popołudnia spędzamy na badaniu wrażliwości punktu G. Wraz z każdym powtórzeniem ćwiczenia kobiety, wprowadzając kolejne ważne zmiany, stają się coraz bardziej świadome stopnia wrażliwości swoich punktów G. Niesłychane jest to, że kiedy pojawiają się jakieś blokady wynikające z lęku albo inne uczucia, uczestniczki transformują je poprzez oddychanie w przyjemne doznania fizyczne i emocje. Wiele kobiet doświadcza głębokiego poczucia wewnętrznego spokoju i czuje ciepło, które rozpływa się po ciele, kiedy jesteśmy nakarmione przestrzenią, w której przebywamy, i tym, co robimy. Na twarzach kobiet w miejsce niepokoju i zmartwienia zaczynają pojawiać się spokojne, piękne uśmiechy.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki