Korpomisie - ebook
Korpomisie - ebook
Od autora:
"Korpomisie to moja kolejna książka. Może najważniejsza. Na pozór jest to historia z korporacji, ale tylko na pozór, bo moje książki mają zawsze swoje drugie i trzecie dno, a tak naprawdę starają się pokazać, jak to wszystko działało i działa. Dotyczy to zarówno tzw. realnego socjalizmu, jak wielkich korporacji, czyli władzy i pieniędzy. Młody, ambitny miś Bombo bardzo chce osiągnąć sukces, a to, jak wiemy, w misiowym społeczeństwie, proste nie jest. Książka w swojej treści została zainspirowana “Nową klasą” Dzilasa, która niegdyś wstrząsnęła całym socjalistycznym obozem, i ,,Folwarkiem zwierzęcym” Orwella – ikoną opisu przejmowania władzy, a w formie – moim ulubionym filmem “Ted” z Markiem Wahlbergiem w roli głównej, w którym tytułowy bohater, miś Ted, wyczynia zupełnie nieprawdopodobne rzeczy, łącząc zabawny wygląd z niekoniecznie zabawnym zachowaniem.
Uwaga!! Korpomisie NIE są książka dla dzieci!!"
Kategoria: | Komiks i Humor |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66070-39-4 |
Rozmiar pliku: | 806 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– To wszystko dla twojego dobra, kochanie – powtarzała kilka razy dziennie.
Znalezienie pracy w Lesie Zachodzącego Słońca nie było wcale łatwe. Mógł zatrudnić się w różnych małych przedsiębiorstwach, bądź sklepach, ale wszyscy wiedzieli, że marzeniem każdego misia było znalezienie pracy w miodowej korporacji. Uważana była za najlepszego pracodawcę w całym lesie. W przeciwieństwie do większości innych firm, oferowała stałą pracę ze wszystkimi jej przywilejami, w tym punktualnie wypłacaną, niemałą zresztą, pensją. Z drugiej strony dostanie się do korporacji było niezwykle trudne, a te misie, którym się to udało – uważano za prawdziwych szczęściarzy. Problemem było to, że Bombo nie miał w korporacji żadnych znajomości i nikogo, kto mógłby za nim się wstawić, ani go tam polecić. Na przekór temu postanowił, że zrobi wszystko, aby stać się członkiem najbardziej prestiżowej korporacji w całym lesie i związać z nią swoją życiową karierę.
Po podjęciu decyzji Bombo zaniósł samodzielnie przygotowane papiery do siedziby korporacji. Siedząca za stołem recepcjonistka spojrzała na niego przelotnie, uśmiechnęła się i kazała zostawić aplikację razem z CV, i czekać na wiadomość.
– Ile to może potrwać? – spytał zaciekawiony.
– Jeśli będziemy zainteresowani twoimi usługami, zostaniesz powiadomiony szybko. Jeśli nie, po jakimś czasie otrzymasz informację.
– No to czekam – rzucił na pożegnanie.
Po kilku dniach otrzymał kopertę ze znanym nagłówkiem. Z niecierpliwością ją otworzył. Oto, co przeczytał.
Szanowny Miś Bombo,
W nawiązaniu do aplikacji, złożonej w dniu... zapraszamy Misia na rozmowę z działem personalnym w dniu...o godzinie...
Z poważaniem,
Mosa
Kierownik Działu Kadr.
Bombo trzymał w ręku list, a w sercu czuł wielką radość.
Yes, yes, yes – powtarzał. Wiedział, że to jeszcze nic pewnego, ale list nastroił go bardzo optymistycznie, może nawet zbyt euforycznie. Postanowił o wszystkim jeszcze tego samego dnia opowiedzieć rodzicom.
W dniu przewidzianej rozmowy Bombo wstał wcześnie. Mama wprawdzie poprzedniego dnia uprasowała mu koszulę i spodnie, ale nie chciał się spieszyć i denerwować przed tak ważnym dla jego życia spotkaniem. Zjadł śniadanie, a następnie założył przygotowane ubranie. Mama z dumą obserwowała swojego syna.
– Najważniejsze nie denerwuj się i bądź skromny – upominała go, sama wyraźnie zdenerwowana.
– Mamo. Będzie dobrze, a jak nie, będę szukać dalej.
W siedzibie korporacji zjawił się na dziesięć minut przed czasem. Znana mu recepcjonistka wskazała pomieszczenie, w którym znajdował się dział personalny. Po chwili stanął przed drzwiami, na których zobaczył tabliczkę:
Dział Personalny
Mosa
Kierownik działu
Punktualnie zapukał do drzwi.
– Proszę – usłyszał.
Gdy wszedł, ujrzał grubą misię w uniformie, takim samym, w jaki ubrana była recepcjonistka.
– Dzień dobry. Jestem Bombo – przedstawił się.
Misia przyglądała mu się uważnie.
– Usiądź – powiedziała zdecydowanym tonem.
Bombo usiadł i wpatrywał się w misię wzrokiem pełnym oczekiwania i podziwu.
– Złożyłeś podanie o pracę u nas. Co cię do tego skłoniło?
– Słyszałem, że praca w „Miodziku” jest ciekawa, rozwijająca i można się tu wiele nauczyć.
Siedząca przed nim misia wpatrywała się w jego twarz, od czasu do czasu spoglądając na leżące na biurku papiery.
– Co jeszcze słyszałeś?
– Że jeśli się miś stara, może, po jakimś czasie, liczyć na dobre wynagrodzenie.
– A ty będziesz się starać?
– Oczywiście.
– A czy wiesz, co jest w naszej pracy najważniejsze?
– Nie wiem, proszę misi.
– Otóż najważniejsze jest słuchanie się starszych misiów. Rozumiesz?
– Tak proszę misi. Ja zawsze chętnie wykonywałem w szkole to, co było zadawane. Nigdy nie sprawiałem kłopotów nauczycielom. Jestem bardzo zdyscyplinowanym misiem.
– Wiem. Jest tu opinia o tobie twoich nauczycieli, o którą się wcześniej postaraliśmy. Właśnie dlatego damy ci szansę. Wierzę, że potrafisz ją wykorzystać.
Bombo nie potrafił ukryć swojej radości.
– Zrobię wszystko, co tylko będę mógł.
Misia po raz pierwszy się uśmiechnęła.
– Czasami trzeba zrobić więcej, niż się może. W naszej firmie pracują tylko wyjątkowe misie i stać je na więcej, aniżeli wszystkie inne. Właśnie dlatego nasza korporacja jest wyjątkowa. Pamiętaj o tym.
– Tak proszę misi. Będę pamiętać.
– Pamiętaj też, że najważniejsza jest lojalność wobec naszego „Miodzika”, zwierzchników, starszych misiów i kolegów. Jeśli raz okażesz się nielojalnym, będzie to twój ostatni dzień w pracy.
Bombo wpatrywał się w oczy mówiącej z przekonaniem kierowniczki Działu Personalnego i kiwał ze zrozumieniem głową.
– Jeszcze dzisiaj przejdziesz wewnętrzne szkolenie na temat naszej firmy. Żaden miś nie może podjąć pracy bez zdania po nim egzaminu. Wierzę, że zdasz ten egzamin i staniesz się pełnowartościowym członkiem naszej społeczności. Szkolenie odbywa się w pokoju obok. Możesz już tam pójść.
Tego samego dnia Bombo podpisał kilka dokumentów i udał się do pokoju, gdzie na drzwiach wisiała tabliczka: „Szkolenie misiów”.
Gdy wszedł do środka, zobaczył stojącego starszego już misia w eleganckim uniformie. Ukłonił się grzecznie i podał trzymane w ręku papiery.
– Do pracy? – spytał szkoleniowiec, a w zasadzie stwierdził.
– Tak proszę misia.