- W empik go
Koty z Grochowa, czyli o mruczeniu wewnątrz - ebook
Koty z Grochowa, czyli o mruczeniu wewnątrz - ebook
Gotowy zamruczeć wewnątrz czytelnik znajdzie w książce opowieści małe i duże, zabawne i całkiem poważne, te trochę smutne i te optymistyczne, ale zawsze pożyteczne. Futrzakowe mądrości przekazują tu byli i obecni podopieczni Fundacji Koty z Grochowa dającej dom i opiekę tym, którzy często niezauważenie żyją obok nas i potrzebują pomocy, a nieraz również swojego człowieka. To właśnie oni mają tu swój mruczący głos i korzystają z niego, by opowiedzieć o tym, co w byciu kotem jest najważniejsze.
My już mruczymy wewnątrz, dlatego 10% z dochodu ze sprzedaży tej książki przekazujemy na działalność statutową Fundacji Koty z Grochowa.
A może i ty zamruczysz?
Lektura odpowiednia dla miłośników kotów w wieku od 3 do 199 lat
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Spis treści
O POWSTANIU KOCIEGO ŚWIATA
O TYM, JAKIE KOTY TRAFIAJĄ DO AZYLOWA
O TYM, ŻE MAŁE KOTKI MUSZĄ MIEĆ KOCICH NAUCZYCIELI
O KOCIEJ WRÓŻCE, CO ROZDAJE FUTERKA
O RZECZACH, CO ROBIĄ KOTKA
O NAUCE, JAK TO JEST BYĆ KOTKIEM I CZEGO KOTKU NIE WYPADA ROBIĆ
O TYM, CZEGO MOŻNA SIĘ NAUCZYĆ OD KOTU REZYDENTU
O KOTACH PRZEDOKNEM I ZAOKNEM
O KOTKU, CO ZGUBIŁ MAMĘ
O MIĘSKU NA PATYKU I BEZPIECZEŃSTWIE
O MRUCZENIU WEWNĄTRZ
O GŁUPOTACH, KTÓRE CZASEM WYGADUJĄ ŁYSI KOCI
O TYM, CO TO JEST ŚWIAT NAKOŁDRZE
O KAJTUSIU I JEGO CZŁOWIEKU
O PROBLEMIE BRAKU WŁASNEGO DOMU
O FATUMIE
O KOCIE, KTÓRY CHCIAŁ MIEĆ SWOJĄ PAŃCIUCHĘ
O PEWNEJ MIŁOŚCI
O MAGICZNYM OKU
O ZAMIESZKANIU JEDNEGO KOTKA Z INNYM KOTKIEM, CO TO TRZĘSIE CAŁYM DOMEM
O TYM, KTÓRY KOT PACA, CO JEST WAŻNE
O WEWNĘTRZNYCH KONFLIKTACH PEWNEGO KOTKA
O SMYRANIU PO NADOGONIU
JESZCZE O MRUCZENIU WEWNĄTRZ
O DZIKICH ŻBIKACH I PANTERACH, CZYLI O OSWAJANIU MAŁEGO KOTKA
O TYM, ŻE SUCHE CHRUPY WCALE NIE CZYSZCZĄ ZĘBÓW
O KULKOSIERCIUCHACH W WEWNĄTRZKOTKU
O WRZASKUNIE, CO ODZYSKIWAŁ SIŁY
O KŁUJACH Z NANOKOTKAMI
O TYM, CO POTRZEBNE JEST DO WALKI NANOKOTKÓW Z NANOSZCZURAMI
O OSOSIU
O ROBAKACH W WEWNĄTRZKOTKU
O TYM, CO SIĘ DZIEJE, GDY KOT JE DUŻO CHRUP
O TYM, CO MOŻNA ROBIĆ Z TRAWĄ
O TYM, JAK DBAĆ O ZDROWIE KOCIEJ BABCI
O TYM, CZEGO POTRZEBA, ŻEBY OBUDZIĆ CIOTKĘ
O RZĄDZENIU ŁYSI KOCI
O KOCICH TALENTACH
COŚ MENTORYCZNEGO O DRAPAKACH
NA TEMAT SAWUARWIMRRU
O KUWECIE
O ŻARTACH PONYPERSU
O WIELKIM ŁUP Z HAPPY ENDEM
O PANDYBLASKU
O JEDZENIU, SPANIU I TYM TRZECIM
O WYGŁUPACH BABCI HELI
O WPŁYWIE POTWORA Z DŁUGIM NOSEM NA PODOGONIE
HISTORIA O PUDEŁKU I KOCIE
O WONCHANIU
O KOTKU, CO MIAŁ DUŻO WATOWEJ MOCY
O KOCIE OBRONNYM
O KOTKACH MIESZANYCH
O ŚWIĘTACH I ZACHCIANKOWYCH POMYSŁACH
O DŹWIEDZIU, CO SIĘ NIE BOI
O DYNDANIU NA PRANIU
O TYM, CO KAŻDY PORZĄDNY KOT POTRAFI
O KOTKU MISIOGŁOWYM, CO TO MU BOBKI SAME UCIEKAJĄ
O TYM, JAK PIPPINOWI ZEPSUŁA SIĘ GŁOWA
O MUMII, CO MIAŁA POCZUCIE HUMORU
O TYM, ŻE WEWNĘTRZE KOTKU JEST WAŻNIEJSZE NIŻ WYGLĄD KOTKU
O KOCIEJ WRÓŻCE, KTÓRA ROZDAJE FUTERKA, I ŻABIE
O FUNDACJI
KOCI SŁOWNICZEK WEDLE WAŻNOŚCI USTAWIONY
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8151-302-9 |
Rozmiar pliku: | 3,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie wiem, czy wy wiecie, ale jak nie wiecie, to wam powiem. Wezmę i uchylę wam rąbka Wielkiej Kociej Tajemnicy. Bo to jest tak, że nie każdy kot może zostać widzącym kotem. Rodzi się ślepy i najpierw musi wziąć i przejść próbę. Próbę czasem mocno bolesną, a czasem zupełnie nie. Czasem się nie udaje, a czasem udaje. Niestety próby te (zwłaszcza te bolesne) są często wynikiem obojętności i ignorancji człowieka. Koty o tym wiedzą, ale i tak wam wybaczają.
Niektóre koty mają za to specjalne oko, ono powstaje po prostu w wyniku różnych nieszczęść po drodze, ale potem taki kot jest bardziej kotem niż inne koty nawet. Kota Lila z domu tymczasowego u ciotki Pauliny ma takie magiczne oko, ale i ja będę mieć, tylko bardziej, bo ono będzie bardziej wewnątrz niż na zewnątrz magiczne, moje oko będzie widzieć więcej… Będę więc specjalnym kotem bardziej dla człowieka. Tyle tytułem wstępu do Wielkiej Kociej Tajemnicy, teraz przejdę do opowieści właściwej, którą to każdy kot zna, którą każdy kot rozumie.
Bo to było tak, że na początku wszystkiego był Kot Wszystkowidzący. On, Pierwszy Kot, był nawet bardziej pierwszy niż Kocia Wróżka. I kiedy Kot Wszystkowidzący znalazł najpierwsze kartonowe pudełko, powiedział, że koty muszą dawać ludziom szansę i pomagać im znosić trudy codzienności i troski, dbać o nich i opiekować się nimi, ale właśnie tak, żeby łysi koci o tym nie wiedzieli, bo ludzie czasem za dumni tacy są. I najważniejsze: koty muszą uczyć ludzi EMPATII i zrozumienia dla zwierząt i świata, bo jak taki człowiek zrozumie, że kotek to coś więcej niż napełnienie miski i opróżnienie kuwety, jak kot nauczy człowieka, że kot czuje i mówi do niego w swoim języku, to i człowiek WRAŻLIWSZY na świat się staje i się otwiera. I wtedy zaczyna mruczeć wewnątrz, a jak mruczy wewnątrz, to DOBRO się rozprzestrzenia. Ja też znajdę kiedyś swojego łysi koci, którego nauczę, jak mruczeć wewnątrz.
ZuziaO TYM, JAKIE KOTY TRAFIAJĄ DO AZYLOWA
– Chodź no, Pasztet, jesteś pokiereszowany życiem dziadulo, masz szansę, nie spapraj tego! – powiedziała ciotka Natalia i zabrała mnie do Azylowa...
Jak zobaczyłem, jakie tu koty są, to pomyślałem: „Skoro tu takie harpagany bez łap latają, to i ja mój chudy zad też tu ulokuję!”. I tak oto mieszkam w Azylowie! Dostałem na początek prywatny apartament, ale i tak odwiedza mnie szarańcza i ciągle gada coś o dziadku. Smrody małe takie, zwłaszcza taki śmieszny Dziubek! To ten, co to go ciotka Nina ciągle bierze, na twarz jak maskę kładzie i całuje w brzuchala! A ten bez pazurów obejmuje ją i mruczy! No wiecie co, żeby tak bez pardonu kota w brzuch! Jak się ostatnio przytulali, to potem ciotka spojrzała na mnie i mówi do ciotki Natalki, że trzeba chyba innych maści do tych Pasztetowych oczu. I jak powiedziała, tak zrobiła! Nie przyznam się, że te mazidła działają i moje oczy lepiej widzą. Co to, to nie, prędzej mnie szczur kopnie! Z dobrych wieści (bo nowe oczne mazidła to nie są dobre wieści) to poznałem trzy koty, co w sumie dziewięć łap mają! Dacie wiarę? Jest tu Szyszka, co to bardziej jak królik wygląda, bo w jakie wnyki wpadła i ogon, i łapę straciła! Jest Rolka, co to bez łapy po jakimś wypadku jest i gluta wielkiego leczy, i jest mała Kaśka, taka smarkata, ledwo dwa miesiące ma i już na trzech łapach skacze. No, jak zobaczyłem jeszcze do tego małego Afro, powykrzywianego jak jakie szczurze podrzutki, to pomyślałem: „To dobre miejsce, aby kościste me zadzisko w nim ulokować na resztę dni!”. I już wczoraj machłem łapą na ciotkę Ninę i pomyślałem, że pogodzę się z jej zapędami „kocham-kotka” oraz „nowymi mazidłami”, ale jak wpadła wzięła wieczorem i od wejścia pyta: „Gdzie ten stary, marudny dziadu, co chudy jak nieszczęście?”. No to już sobie ostatecznie wyrobiłem zdanie o tej ciotce, żeby tak o mję, że dziadu… A czy my razem na polowaniu byli, hę?! Nie sądzę… A potem, jak wzięła się do tych papek, co to „sprawią, że nabierzesz, dziadu, ciałka i szaleć będziesz jak zły”, to już wam powiem, że wolę ciotkę Natalię... Ale może się z ciotką Niną przeprosimy, to znaczy ona mnie. Bo coś słyszałem, że mi dziś rosół przyniesie. A na koniec dowiedziałem się, że rządzi tu taka hetera zwana dla niepoznaki Babką Hesią. Nie wiem jeszcze, co to za jedna, ale wiem, że nakładanie misek zaczyna się od niej, ma też swój tron i jak Babka Hesia powie, tak jest... No zobaczymy, jak to z nią będzie…
Dziadu, wróć, PasztetO TYM, ŻE MAŁE KOTKI MUSZĄ MIEĆ KOCICH NAUCZYCIELI
Dziś do was mówię ja, Kotu Behemotu, ten, co to niejednego kociaka nauczył być kotem. Mówię do was, bo to ważne. Co roku na wiosnę pojawiają się setki ogłoszeń o kociakach do adopcji. Takich małych, słodkich kulkach, takich, co to mają z pięć tygodni i jeszcze mlekiem pachną. Jako główna niańka i opiekun takich szczurów małych, mówię: NIE BIERZCIE TAKICH MALUCHÓW. One powinny być jeszcze z matką! Ja wiem, że one słodkie, puchate i rozkoszne, ale nic nie umieją i się już nie naumieją, nawet jak dwa weźmiecie, bo nie mają od kogo! Potem takie niewychowane po świecie chodzą i złą opinię nam kotom wystawiają, bo zachować się nie umieją. Takie małe srajty, jak ta szarańcza, co to obok mję stoi, podgryza, nie zna hamulcy i inne ma kocie nieprawidłowe zachowania, a im starsze toto, to może być tego więcej. Dlatego ja muszę je wszystkiego uczyć, razem z resztą dorosłej ferajny, żeby szarańcza wiedziała, jak się zachować. Takie bąble, jak nie mają matki, to w towarzystwie dorosłych kotów innych być powinny, najlepiej tak do trzeciego miesiąca życia albo i dłużej nawet! No ale taki trzymiesięczny to już tylu chętnych na adopcje nie ma... Wiecie, że ona nawet mięsa jeść nie umie? Normalnie taki srajt w jej wieku to chrupie myszole, a tu ledwo kęsa złapie grubo pokrojonego wołowego i puszcza, bo nie wie, jak to jeść! Długa to będzie moja praca, żeby wychować tego szatana, oj długa, a to dopiero pierwszy maluch w tym sezonie osierocony za wcześnie... Ja wiem, że są różne sytuacje, ale jeśli kociak ma matkę, to niech przy niej będzie, aż nauczy się być kotem.
Miau, to rzekłem ja, Behemot.O KOCIEJ WRÓŻCE, CO ROZDAJE FUTERKA
I wtedy przyszła Kocia Wróżka i mówi do mnie:
– Malutki Ciasteczku, tak się skryłeś tutaj, w kąciku, i już nic mi z kolorowych futerek w moim magicznym worku nie zostało. Białe futerka rozdane, rude futerka rozdane, niebieskie też rozdane. Przykro mi! – Zafrasowała się Kocia Wróżka na chwilę. – Nie zostawię cię jednak z niczym, w końcu jestem Kocią Wróżką! Dostaniesz ode mnie coś o wiele cenniejszego. Wiesz co?
Powiedziałem, że nie wiem, jak mógłbym wiedzieć, co Kociej Wróżce po głowie może chodzić. Smutno mi się zrobiło, ponieważ tak bardzo chciałem mieć niebieskie futerko, a jakby do tego długie się trafiło, to już w ogóle! A tak, co ja mogę dostać, kiedy w worku Kociej Wróżki nie było już więcej futerek?
– Ciasteczku, dostaniesz ode mnie więcej mruczenia i zdolność do odnajdywania mruczących wewnątrz łysi koci, dostaniesz charakter, który zjedna ci wszystkich, i już niebieskie futerko nie będzie ci potrzebne, wszyscy bowiem będą cię kochać – rzekła Kocia Wróżka.
– Ale jestem kotkiem! Ja mruczę przecież i tak! Gdybym miał niebieskie futerko, to nikt by nie przeszedł obok mnie obojętnie i byłoby dużo rąk do głaskania, Kocia Wróżko! – powiedziałem wzburzony bardzo.
– Ciasteczku, każdy kotek mruczy, lecz ty mruczysz bardziej. Oczywiście, gdybyś miał niebieskie futerko, to byłoby wiele chętnych rąk do głaskania, ale może wtedy nie spotkałbyś tych swoich wymarzonych. Mając więcej mruczenia, na pewno spotkasz łysi koci, którzy mruczą wewnątrz, i oni na pewno pomogą ci znaleźć twoje własne ręce. Pomyśl, malutki, ile warte będą te ręce tak długo wyczekane?
To powiedziawszy, Kocia Wróżka zastrzygła wibrysem i rozpłynęła się w nocy. Zostałem ja – Ciastek i ciotki, co mruczą wewnątrz i pomagają mi znaleźć wyjątkowe ręce, co będą mnie głaskać.
CiastekO FUNDACJI
Jesteśmy grupą wolontariuszy, których połączyła miłość do zwierząt – zwłaszcza do kotów. Wspieramy koty wolno żyjące, bezdomne i potrzebujące pomocy. Wspólnie działamy od czerwca 2013 roku. W naszej grupie są osoby w różnym wieku, wykonujące różne zawody. Jest biolog, księgowa, fotograf, choreograf czy pielęgniarka. Działamy głównie w Warszawie, ale aktywny jest też nasz oddział zamiejscowy, w powiecie sępoleńskim, gdzie problemy opieki nad zwierzętami są często inne niż w stolicy, a zakres potrzeb – ogromny.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu na warszawskim Grochowie. Natalia Marciniak spotkała burego kota, który zaprowadził ją na swoje miejsce bytowania. Potem okazało się, że kotków jest więcej, że potrzebne są budki, regularne dokarmianie i opieka weterynaryjna. W sieci pojawił się profil Koty z Grochowa, który początkowo śledziło dziesięć osób. Potem Natalia poznała Ninę, która okazała się sąsiadką z bloku obok. Całe lato 2014 roku spędziły, biegając z klatkami-łapkami po Grochowie i odławiając koty wolno żyjące na sterylizacje. We własnych domach tymczasowały koty czekające na dom stały. Potem poznały Sylwię, Aleksandrę, Paulinę, Gabrysię i kolejne osoby. Wiosną 2015 roku zdecydowały, że utworzą Fundację. I tak na prima aprilis 2015 roku powstała Fundacja Koty z Grochowa – Na Rzecz Kotów w Potrzebie.
Działalność Fundacji to zdecydowanie praca zespołowa. Dziś mamy ponad pięćdziesięciu wolontariuszy angażujących się w różne aktywności. Dokarmiamy koty wolno żyjące w kilkunastu lokalizacjach, wspomagamy społecznych karmicieli, łapiemy koty do kastracji, podejmujemy interwencje, gdy koty są chore, prowadzimy domy tymczasowe, w których koty dochodzą do zdrowia i są przygotowywane do adopcji. Prowadzimy Azyl, czyli specjalnie przystosowane pomieszczenie, w którym mieszkają koty gotowe do adopcji. Angażujemy się w lokalne inicjatywy, takie jak Dni Grochowa, pikniki zwierzęce, prowadzimy działalność edukacyjną (wizyty w szkołach, wizyty dzieci w Azylu). Rocznie przez Azyl i domy tymczasowe przewija się około 150 kotów, stale pod opieką mamy około 40 zwierząt.
Naszą działalność można śledzić „od kuchni” na profilach na Facebooku (www.facebook.com/kotyzgrochowa) i Instagramie (https://instagram.com/kotyzgrochowa). Około 10% kosztów działalności pokrywamy z dotacji z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, resztę pozyskujemy od darczyńców prywatnych, a także ze sprzedaży darowizn rzeczowych w czasie bazarków i wyprzedaży. Każda złotówka przeznaczona jest na kocie potrzeby – Fundacja działa na zasadzie wolontariatu.
Gabriela Grotkowska, prezeska zarządu Fundacji