Listy. Marina Cwietajewa, Rainer Maria Rilke, Boris Pasternak - ebook
Listy. Marina Cwietajewa, Rainer Maria Rilke, Boris Pasternak - ebook
Niezwykła korespondencja trójki wielkich europejskich poetów jest zapisem ich pasji życia i poezji, ale też opowieścią o samotności, smutku, wreszcie śmierci. To również obraz „ciekawych czasów”, w których przyszło żyć bohaterom książki i które zdeterminowały ich losy – Europa w pół kroku między jedną a drugą wojną, terror stalinowski. Odkupieniem mogła być jedynie poezja. „Rilke nie jest ani zamówieniem naszych czasów, ani ich reprezentantem, – jest ich przeciwwagą. Wojny, rzezie, porozrzucane mięso niezgody – i Rilke. Dzięki Rilkemu nasze czasy zostaną ziemi – odpuszczone.” pisała młoda Cwietajewa.
Książka, obok listów, zawiera komentarze pokazujące biograficzne i historyczne okoliczności ich powstania, wprowadzające czytelnika w epokę oraz wiersze w oryginale i tłumaczeniach.
***
„W ogóle Cię nie rozumiem: rzucić wiersze. A potem co? Z mostu do rzeki Moskwy? Z wierszami, mój miły przyjacielu, jest jak z miłością: dopóki ona cię nie rzuci...”
Cwietajewa do Pasternaka
„Zawdzięczam Panu podstawowe cechy mojego charakteru, całokształt mojego duchowego życia. Stworzone zostały przez Pana.”
Pasternak do Rilkego
„Mieszkam samotnie, równie samotnie, jak samotne było moje życie, a nawet bardziej: w częstym osobliwym wzmożeniu tego, co nosi nazwę samotności, w odosobnieniu osiągającym najdalszy i najwyższy stopień...”
Rilke do Cwietajewej
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-944747-4-4 |
Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(...)
A teraz czuję, jakbym narodził się na nowo. Z dwóch powodów. O pierwszym już mówiłem. Czyni mnie on oniemiałym z wdzięczności, i niezależnie od tego, jak wiele bym o tym napisał, i tak nie da się tego porównać z moimi uczuciami.
Niech mi Pan pozwoli powiedzieć także o drugim, tym bardziej że wydarzeń tych doświadczyłem jako powiązanych ze sobą i że rzecz dotyczy poetki, która kocha Pana nie mniej i n i e i n a c z e j aniżeli ja, i która (jakkolwiek by tego nie rozumieć, wąsko czy szeroko) może być w tym samym stopniu co ja traktowana jako część Pańskiej poetyckiej historii, jej zasięgu i oddziaływania.
Tego samego dnia co wiadomość o Panu dotarł do mnie, tutejszymi, okrężnymi drogami, poemat, napisany tak szczerze i prawdziwie jak tutaj, w ZSRR, nikt z nas już pisać nie może. To był tego dnia drugi wstrząs. Autorką poematu jest Marina Cwietajewa, urodzona poetka, ogromny talent na miarę Desbordes-Valmore. Mieszka w Paryżu jako emigrantka. Chciałbym – och, proszę, proszę, niech mi Pan wybaczy moją zuchwałość i pozorną natarczywość – chciałbym, ośmieliłbym się życzyć sobie, ażeby jej udziałem stało się doświadczenie przypominające radość, którą ja sam odczuwać mogłem dzięki Panu. Wyobrażam sobie, czym byłaby dla niej Pańska książka, może Elegie duinejskie, znane mi tylko ze słyszenia, z Pańską dedykacją. Proszę, niech mi Pan wybaczy! Ale czy nie mogę, w złamanym świetle owej głębokiej i rozległej przypadkowości, w stanie owego radosnego oślepienia, wyobrazić sobie, że owo złamanie jest prawdziwe, że moja prośba może zostać spełniona i może być użyteczna? Dla kogo, po co? Tego nie mogę powiedzieć. Być może dla poety, który zamknięty jest w dziele i pod różnymi imionami wędruje przez wieki.
Nazywa się Marina Iwanowna Cwietajewa i mieszka w Paryżu: 19 dzielnica, 8 rue Rouvet^().
Niech mi będzie wolno uważać spełnienie mojej prośby wobec Cwietajewej za Pańską odpowiedź, za sygnał, że także w przyszłości wolno mi będzie do Pana pisać. O bezpośredniej odpowiedzi nie śmiem nawet marzyć. Już i bez tego zabrałem Panu tyle czasu swoim przydługim listem, w którym roi się, jak mniemam, od błędów i absurdów. Kiedy go rozpoczynałem, myślałem wyłącznie o złożeniu Panu należnego hommage^(). Objawienie, jakim Pan jest dla mnie i jakim na zawsze pozostanie, stanęło nagle przede mną, jak tylekroć w przeszłości. Zapomniałem, że uczucia tego rodzaju, które rozciągają się na lata, wieki, różne miejsca i sytuacje, nie mogą ulec nagłej próbie zebrania ich w jednym liście. I chwała Bogu, że zapomniałem. Inaczej nie napisałbym tych niedołężnych linijek. Chociaż leżą przede mną zapisane arkusze, których nigdy nie ośmielę się Panu wysłać z powodu ich wielosłowia i nieskromności. Leżą też dwa tomy wierszy^(), które, powodowany porywem chwili, zamierzałem wysłać Panu, by zapieczętować nimi namacalnie, niczym lakiem, ów list, nie wysyłam ich jednak z obawy, że mogłoby Panu kiedykolwiek przyjść do głowy przeczytać ową lakową pieczęć. Wszystko to jednak staje się zbędne, kiedy powie się to, co najważniejsze. Kocham Pana tak, jak pragnie – i powinna – być kochana poezja, jak rozwijająca się kultura sławi swoje najwyższe osiągnięcia, podziwia je i przeżywa. Kocham Pana i mogę być dumny z faktu, że nie pomniejsza Pana ani moja miłość, ani miłość mojego największego i najprawdopodobniej jedynego przyjaciela, Mariny, o której już wspominałem.
Gdyby także i mnie zechciał Pan uszczęśliwić swoim autografem, to proszę o posłużenie się tym samym adresem, adresem Cwietajewej. Nie można tu być pewnym przesyłek ze Szwajcarii.
Pański Boris Pasternak
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------