Malwina i Krzysiek - w dialogu - ebook
Malwina i Krzysiek - w dialogu - ebook
Co siedzi w głowie współczesnych polskich licealistów?
Jak się żyje w tym dziwnym okresie między dzieciństwem a dorosłością?
W codziennych rozmowach kuzynów Malwiny i Krzyśka przewijają się tematy od polityki po uzależnienie od gumy do żucia. Żart często okazuje się najlepszą reakcją na problemy, a nikogo się tak dobrze nie ripostuje jak własnych bliskich.
Czytając „Malwina i Krzysiek – w dialogu”, przypomnicie sobie nagłówki gazet, lektury maturalne a także odwiedzicie kilka miejsc w Warszawie i nie tylko.
„Malwina i Krzysiek – w dialogu” to lekka, przyjemna i bardzo optymistyczna opowieść, skłaniająca do wielu refleksji. Z niezwykłą wnikliwością opowiada o codzienności nastolatków, pokazując ich wszelkie boleści i troski. Bez dwóch zdań jest to jedna z tych książek, które przywracają dobry nastrój i wywołują uśmiech na twarzy. Polecam z całego serca!
Adriana Rak – blog „Tajemnicze książki”
Kategoria: | Komiks i Humor |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66070-44-8 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Zostanę Honorowym Krwiodawcą – wypaliła nagle Malwina, podnosząc wzrok znad kubka z kawą.
Siedzieli w Starbucksie przy rondzie ONZ od dobrych dwóch godzin, a wzmocniona latte, w przeciwieństwie do entuzjazmu dziewczyny, zdążyła już dawno ostygnąć.
– Do tego chyba trzeba mieć osiemnastkę? – bardziej stwierdził niż zapytał Krzysiek. Nie chciał od razu zniechęcać dziewczyny, ale znał swoją kuzynkę na tyle długo, że przywyknął do jej chaotycznych pomysłów.
– No trzeba, trzeba, ale przeżyję jakoś te półtora roku. Będę gromadzić czerwone krwinki – Malwina wypięła dumnie biust okryty farbowaną chustą. – Zresztą nie wiesz jeszcze najlepszego, więc nie przerywaj. Najlepsze jest to, że można za darmo...
– ... jeździć komunikacją miejską? – Krzysiek nie wytrzymał. Przygody związane z Zarządem Transportu Miejskiego były stałym elementem ich rozmów i łatwo można było zgadnąć, że w którymś momencie temat zejdzie na ceny biletów.
– Nienawidzę cię, wiesz? Zawsze musisz zniszczyć mi puentę. Ale czy to nie cudowne? Jak nie będę miała kasy albo nie będę chciała robić prawa jazdy, to takim prostym sposobem wszystkie przejazdy mam za darmo. Na dodatek przed oddaniem krwi robią ci większość badań, za które u lekarza poszłoby trochę kasy. Jakby co wykryją HIV-a, żółtaczkę...
– Nie masz jeszcze chłopaka, a już się martwisz HIV-em? Ładnie, na kogo cię wychowałem? – Kuzyn udawał zgorszonego, jednak widząc, że Malwina robi się czerwona, szybko się zreflektował. – To ile tej krwi można oddać?
– Około pół litra naraz. Później trzeba zrobić minimum trzy miesiące przerwy, chyba że oddajesz płytki krwi, to wystarczą dwa tygodnie. Żeby zostać Honorowym Krwiodawcą, musisz oddać w sumie siedemnaście litrów.
– Siedemnaście litrów? Boże święty! Przecież człowiek ma chyba w sobie pięć...? Skąd tyle krwi?
– Nasz organizm szybko się regeneruje. Ta krew się jakoś odtwarza... – Kuzynka gestykulowała zajadle, starając się przywołać wszystkie informacje z dziedziny biologii, jakie pamiętała jako ambitna uczennica klasy humanistycznej. Efekt chyba nie przekonał Krzyśka. Chłopak nienawidził lekarzy. Nienawidził igieł. Szczerze powiedziawszy, wizja wylewania z siebie wiader krwi w celu jeżdżenia za darmo jakimś zatęchłym autobusem wydawała mu się mało kusząca.
– No i dostajesz osiem czekolad – Malwina triumfalnie klasnęła w ręce.
To już brzmiało lepiej. Czekoladę można uznać za dobrą motywację.
– Wystarczy pojechać do dziadków na święta, żeby napchać się słodyczami – wzruszył ramionami. – Czyli na osiemnastkę planujesz wielki tatuaż na plecach i konsumpcję ośmiu czekolad?
– Nie do końca. Osób z tatuażami nie biorą. Za łatwo o zakażenie, nie chcą ryzykować. Także dziary póki co odpuszczam.
– Zawsze możesz zrobić je na starość. Skóra trochę ci obwiśnie, ale będziesz niezłą punkową babcią – doradził niezbyt taktownie Krzysztof. Malwina zmarszczyła nos.
– Pomyślmy, ile by to zajęło... Czekaj – dziewczyna włączyła funkcję kalkulatora w komórce i zamyśliła się. – Siedemnaście litrów podzielić na pół, podzielić na trzy miesiące... Dziesięć? To lata czy miesiące? Jakoś dużo – zmartwiła się.
– Chyba razy trzy miesiące, a nie podzielić. A podziel to przez dwanaście miesięcy – przewrócił oczami Krzysiek. Gdy w swoim liceum miał do czynienia z dziewczynami tak opornymi na przedmioty ścisłe jak Malwina, strasznie się irytował. Jednak dyskusje z kuzynką bardziej bawiły go i rozczulały.
– Wychodzi osiem lat. To będę już stara, masakra. Za stara na tatuaż. I załatwię to do dwudziestego szóstego roku życia, jeśli będę cały czas zdrowa. Sama nie wiem. Chyba potrzebuję następnej kawy.
Krzysiek uznał temat Honorowego Krwiodawstwa za chwilowo zamknięty.