- W empik go
Melancholia - ebook
Melancholia - ebook
Melancholia to wspaniały poemat wybitnego polskiego twórcy okresu Młodej Polski. A oto fragment utworu: „Stało się konającemu bardzo ciemno w oczach i czuł, że śmierć się zbliża – więc począł patrzeć wstecz, poza siebie, chcąc raz jeszcze zobaczyć życie. I przechodziły mu przed oczyma różne twarze, cichym i długim szeregiem, a każda twarz niosła wspomnienie boleści lub rozkoszy. Że zaś wspomnienia boleści przeważały o wiele, umierający myślał, że nie warto żałować, iż więcej twarzy tych już nie zobaczy. Ale nagle, z tłumu, błysnęło ku niemu dwoje oczu, pełnych łez – poznał je, i odpędziwszy resztę mar, patrzeć w nie począł...”
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-373-5 |
Rozmiar pliku: | 79 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WSPOMNIENIE.
Stało się konającemu bardzo ciemno w oczach i czuł, że śmierć się zbliża – więc począł patrzeć wstecz, poza siebie, chcąc raz jeszcze zobaczyć życie.
I przechodziły mu przed oczyma różne twarze, cichym i długim szeregiem, a każda twarz niosła wspomnienie boleści lub rozkoszy. Że zaś wspomnienia boleści przeważały o wiele, umierający myślał, że nie warto żałować, iż więcej twarzy tych już nie zobaczy.
Ale nagle, z tłumu, błysnęło ku niemu dwoje oczu, pełnych łez – poznał je, i odpędziwszy resztę mar, patrzeć w nie począł.
Były to oczy starca, żebraka, któremu w mroźną noc oddał płaszcz, zdjąwszy go ze swych ramion.
I żal go zdjął, że już po raz ostatni ma wspomnienie tych oczu i że ich nie będzie mógł wspominać po śmierci...SĄD.
Dusza wyszła z ciała i wziął ją anioł za rękę i wiódł w jakieś pustkowie szare i smutne i posadził ją na kamieniu. A z góry, z ponad ołowianej szarości mgieł rozpostartych, ozwał się głos: Sądź się sama!...
I zaraz przed oczyma duszy poczęła się toczyć rzeka, której woda, poznała dusza, iż była z samych łez, lecz mętna.
A anioł rzekł: Patrz, oto łzy, które wycisnęłaś ludziom, będąc tam, na ziemi.
A dusza odrzekła: Tak, ale tu i moje łzy płyną zmieszane.
I po trzykroć ozwał się anioł do duszy i po trzykroć ona mu odpowiedziała.
Ale nagle mętna woda rzeki stała się czysta, jak kryształ i głęboka bardzo. I anioł rzekł: Łzy matki twojej.
A dusza, zasłaniając twarz, odpowiedziała: Otom jest winną, bo tu niema moich łez zmieszanych.CIEŃ.
Wszędzie idzie za człowiekiem cień i nieopuszcza go nigdy, w dzień, ani w noc. Często człowiek patrzy nań, a nie widzi go, podobnie, jak się nie widzi czasem drzew, które przed domem rosną, kędy dawno mieszkamy, albo przechodniów na ulicy, kiedy inna myśl dominuje.
Ale ten cień jest przy człowieku zawsze, i wtedy, kiedy jako niemowlę pierś matki chwyta, i kiedy omdlewającej w miłosnym uścisku kobiecie w przymknięte oczy patrzy, szukając w nich wstydu i silniejszego nadeń pragnienia, i wtedy, kiedy na wiosenną trawę patrząc myśli, że przyszła wiosna może już na jego grobie trawę zazieleni.
Dzień i noc, zawsze i wszędzie, idzie ten cień za człowiekiem, wierniejszy niż żądza szczęścia, wierny, jak samotność – tym cieniem jest śmierć.MIŁOŚĆ.
Zdawało mi się, że widziałem wszystkie godziny, jakie jeszcze mam przeżyć, lecące powoli przed memi oczyma, jak stado mew o zachodzie słońca, kiedy dzień jest upalny.
Wszystkich godzin mego życia białe pierwotnie skrzydła, poplamione były krwią, moją krwią własną, jedna tylko, ostatnia, miała skrzydła białe i czyste.
Więc pomyślałem, że przynajmniej śmierć będę miał słodką i spokojną...
Wtem przyszła ona, ta kobieta, którą kocham, i zobaczywszy godziny, które mam jeszcze przeżyć, iż były wszystkie skrwawione, a tylko ostatnia białą była i czystą – rzekła:
– Chcę, aby i ta była, jak inne.
Nie zapytałem jej: czemu?
A potem rzekła:
– Ale zkąd wziąć krwi?
Wówczas wskazałem jej na moje serce i podając jej sztylet, rzekłem:
– Uderz.
Kiedy podniosła rękę by uderzyć, myślałem tylko, czy potrafię stłumić jęk, aby jej nie przerazić, a gdy uderzyła, choć ból był szalony, nie jęknąłem.
Krew, która wytrysła z mego serca, splamiła skrzydła ostatniej godziny mego życia, białe i czyste. Więc pomyślałem, że będę miał i śmierć nawet gorzką i straszną, alem nie pytał, dlaczego mi ta kobieta tak uczyniła?
Chciała tak – a ja ją kocham.