- promocja
Metropolis - ebook
Metropolis - ebook
W ciągu tysiącleci istnienia ludzkości nic nie ukształtowało nas głębiej niż miasta. Od początku swego istnienia były katalizatorem ludzkiego rozwoju, prowadząc do powstania nowych zawodów, form sztuki, kultu oraz handlu, a w konsekwencji cywilizacji.
Autor wiedzie czytelnika przez wieki, pokazując stworzone dzięki miastom innowacje, postępujące przemiany społeczne i niezmierzone przejawy ludzkiej energii. Odkrywa między innymi tajniki narodzin miast, jak Uruk czy Babilon, zabiera w podróż po ateńskiej agorze, kreśli barwny obraz handlu w XIX-wiecznym Bagdadzie, wielkich finansów omawianych w londyńskich kawiarniach czy domowych wygód w sercu Amsterdamu. Prowadzi przez kolorową paryską belle époque i pochyla się nad zniszczoną i odbudowaną Warszawą, a także zastanawia się, jak nowojorskie drapacze chmur zainspirowały utopijne wizje społeczeństwa. Porusza również problemy XXI wieku; dzielnic nędzy czy zrównoważonego rozwoju tkanki miasta w obliczu kryzysu klimatycznego.
Wciągające i przepełnione pasjonującymi szczegółami Metropolis to znakomity dowód, że historia ludzkiej cywilizacji jest historią miast.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8143-049-4 |
Rozmiar pliku: | 8,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
STULECIE METROPOLII
Liczba mieszkańców miast na świecie zwiększyła się dziś o blisko 200 tysięcy osób. To samo nastąpi jutro, pojutrze i za dwa dni. W 2050 roku miasta staną się domem dwóch trzecich ludzkości. Jesteśmy świadkami największej migracji w dziejach świata, apogeum trwającego od sześciu tysięcy lat procesu, który pod koniec obecnego stulecia doprowadzi do tego, że staniemy się gatunkiem miejskimq1.
Miejsce i tryb życia to jedne z najważniejszych aspektów egzystencji. Ich analiza pomaga zrozumieć historię i współczesność. Cztery tysiące lat p.n.e. w Mezopotamii powstały pierwsze osiedla miejskie, które stały się ważnymi punktami wymiany informacji: dynamiczne interakcje ludzi w zatłoczonej, ciasnej metropolii sprzyjały nowym ideom i technologiom oraz odkryciom – rewolucyjnym zmianom posuwającym historię do przodu. Do 1800 roku zaledwie 3–5% ludności naszej planety mieszkało na obszarach zurbanizowanych, ale ta niewielka mniejszość miała nieproporcjonalny wpływ na rozwój świata. Miasta były zawsze źródłami innowacji i przemian. Ja również – podobnie jak miliony ludzi migrujących do nowych metropolii – uległem magnetycznej sile przyciągania miast. Przystąpiłem do pisania _Metropolis_ i rozpocząłem studia przygotowawcze, opierając się na założeniu, że nasza przeszłość i nasza przyszłość są nierozerwalnie związane z miastami, na dobre i na złe.
Zacząłem badać to skomplikowane, wieloaspektowe, niepokojące zagadnienie w okresie, gdy miasta przeżywają spektakularny renesans, a zarazem stają wobec bezprecedensowych wyzwań. Na początku XX wieku tradycyjne miasto budziło pesymizm, nie nadzieję; rozrastające się metropolie przemysłowe wydawały się więzieniami, zatruwały ludzkie ciała i umysły, niszczyły strukturę społeczną. W drugiej połowie XX wieku doszło do gwałtownej reakcji na koszmar industrializacji: ludzie zaczęli się rozpraszać, a nie skupiać w miastach. Wielkie światowe metropolie, takie jak Nowy Jork i Londyn, odnotowały spadek liczby mieszkańców. Samochody, telefony, tanie linie lotnicze, szybki przepływ kapitału i internet pozwalają ludziom mieszkać w większych odległościach od gęsto zaludnionych, dynamicznych obszarów śródmiejskich, które tracą dawne znaczenie. Kto potrzebuje kontaktów społecznych na terenie miasta, skoro może korzystać z pozbawionych ograniczeń wirtualnych sieci społecznościowych? Rolę centrum miasta – odczuwającego negatywne skutki wzrostu przestępczości i dekapitalizacji – przejęły podmiejskie kompleksy biurowo-przemysłowe, kampusy, galerie handlowe, a zarazem coraz większą rolę odgrywa praca zdalna. Jednak w ostatnich latach XX wieku i na początku nowego tysiąclecia tendencje te się odwróciły.
W Chinach doszło do rewitalizacji wielu starożytnych miast – i powstały zupełnie nowe. Doprowadziła do tego trwająca trzy dekady migracja do miast 440 milionów mieszkańców wsi; jej ukoronowaniem jest orgia budowy wieżowców. Miasta odzyskały przodującą rolę ekonomiczną. Postęp technologiczny w gospodarce opartej na wiedzy i ultraszybka komunikacja zachęcają duże korporacje, niewielkie firmy, start-upy i kreatywnych przedstawicieli wolnych zawodów do gromadzenia się w miastach, które znów przypominają pszczele ule. Technologia, sztuka i finanse stają się innowacyjne, gdy specjaliści mogą ze sobą współpracować – ludzie odnoszą sukcesy, kiedy dzielą się wiedzą, współpracują i współzawodniczą, nawiązując bezpośrednie kontakty, zwłaszcza w miejscach sprzyjających przepływowi informacji. Niegdyś miasta próbowały przyciągać duże zakłady przemysłowe albo zdobywać jak największy udział w światowym handlu, obecnie zaś współzawodniczą w przyciąganiu fachowców.
Zależność od kapitału ludzkiego i korzyści ekonomiczne wynikające z dużej gęstości zaludnienia nadają współczesnym metropoliom nowe oblicze. Miasta odnoszące sukcesy zmieniają kształt całej gospodarki społeczeństw postindustrialnych – dowodzi tego budzący zazdrość wzrost gospodarczy Chin, którego motorem są ośrodki miejskie. Jeśli liczba ludności na jakimś obszarze wzrasta dwukrotnie, staje się on od 2 do 5% bardziej produktywny – dynamizm ośrodków miejskich sprawia, że stajemy się bardziej konkurencyjni i przedsiębiorczy. Sprzyja temu nie tylko gęstość zaludnienia, lecz również wielkość miastq2.
Jedna z głównych zmian, jakie zaszły na świecie w ciągu ostatnich 30 lat, to zdumiewający wzrost roli wielkich metropolii w gospodarce. Światowe życie ekonomiczne koncentruje się w kilkunastu aglomeracjach i rejonach zurbanizowanych: w 2025 roku 440 miast mających łącznie 600 milionów mieszkańców (7% populacji globu) będzie wytwarzać połowę produktu światowego brutto.
Niektóre szybko rozwijające się metropolie, takie jak São Paulo, Lagos, Moskwa i Johannesburg, wytwarzają od jednej trzeciej do połowy bogactwa swoich krajów. Lagos, zamieszkane przez 10% ludności Nigerii, skupia 60% aktywności przemysłowej i handlowej kraju – gdyby ogłosiło niepodległość i stało się miastem-państwem, byłoby piątym pod względem zamożności krajem Afryki. W Chinach 40% całej produkcji przemysłowej jest generowane przez trzy ogromne aglomeracje. Nie jest to nowe zjawisko. W istocie rzeczy jesteśmy świadkami powrotu sytuacji powszechnej w całej historii ludzkości – ogromne miasta odgrywają kluczową rolę w życiu gospodarczym i społecznym świata. W starożytnej Mezopotamii, prekolumbijskiej Mezoameryce, w okresie rozkwitu miast-państw greckich czy średniowiecznych miast-państw europejskich wybrana grupa ośrodków monopolizowała handel i była bardziej konkurencyjna niż państwa narodowe. Odmienne funkcje miast i państw nie odnoszą się jedynie do ekonomii. Oszałamiający sukces miast świadczy o tym, że wysysają talent i bogactwa z mniej uprzywilejowanych regionów; dominują w sferze kultury i odznaczają się różnorodnością, która nie występuje nigdzie indziej. Liczba cudzoziemskich mieszkańców największych współczesnych aglomeracji waha się obecnie od 35 do 50%. Światowe metropolie, młode, lepiej wykształcone, bogatsze i bardziej wielokulturowe, mają ze sobą dużo wspólnego. W wielu współczesnych społeczeństwach najostrzejszą linię podziału wyznaczają nie wiek, rasa, przynależność klasowa czy pochodzenie z miasta albo ze wsi; linia podziału biegnie raczej pomiędzy wielkimi metropoliami a obszarami wiejskimi, przedmieściami, miejscowościami i mniejszymi miastami, które nie stały się częścią zglobalizowanej gospodarki opartej na wiedzy. Słowo „metropolia” sugeruje wielkość i szansę na sukces, a także coś elitarnego – pod względem politycznym, kulturowym i społecznym – co budzi coraz większą niechęć. Nienawiść do wielkich miast nie jest czymś nowym; na przestrzeni dziejów wielokrotnie martwiono się zgubnym wpływem życia w mieście na moralność i zdrowie psychiczne.
Zdumiewająco szybkie rozprzestrzenianie się epidemii COVID-19 w latach 2020–2021 to mroczne świadectwo natury miast, które ujawniło się w XXI wieku; wirus rozprzestrzenia się dzięki skomplikowanym interakcjom społecznym – zarówno w miastach, jak i poza nimi. Miasta odnoszą sukces, a jednocześnie są niebezpieczne. Kiedy mieszkańcy Paryża albo Nowego Jorku uciekają w nadziei znalezienia bezpieczeństwa na wsi, często spotykają się z niechęcią – są krytykowani za przynoszenie ze sobą chorób, a także porzucenie miejskich sąsiadów. Takie gwałtowne reakcje to echa odwiecznego antagonizmu między miastem a wsią – metropolie są źródłem dobrobytu oraz upadku obyczajów. Dają nadzieję na sukces finansowy, ale porzuca się je przy pierwszej oznace niebezpieczeństwa.
Zarazy, pandemie i choroby zawsze rozprzestrzeniały się wzdłuż szlaków handlowych i bezlitośnie pustoszyły gęsto zaludnione obszary miejskie. W 1854 roku 6% mieszkańców Chicago zmarło na cholerę, jednak nie powstrzymało to mieszkańców Ameryki od masowej migracji do obiecującej cuda metropolii XIX wieku: ludność Chicago zwiększyła się z 30 tysięcy na początku stulecia do 112 tysięcy u jego schyłku. Obecnie rozwój miast również nie staje się wolniejszy nawet w obliczu pandemii; ludzkość zawsze płaciła ogromną cenę za zalety miast, a ich otwartość, różnorodność i gęstość przynosiły niekiedy zgubne skutki.
Skala obecnych procesów urbanizacyjnych jest dostrzegalna nawet z kosmosu: niektóre obszary planety widziane nocą z orbity są oświetlone. Renesans miast widać też na poziomie ulic. W połowie XX wieku i u jego schyłku miasta wydawały się niebezpieczne i obskurne, obecnie jednak są mniej groźne, stały się pożądane, modne i droższe, a ożywiają je ekskluzywne restauracje, uliczne fast foody, kawiarnie, galerie i sale koncertowe. Jednocześnie rewolucja cyfrowa tworzy nowe technologie, które likwidują wiele wad życia w mieście. Pojawiają się futurystyczne, oparte na przetwarzaniu danych „inteligentne miasta” z milionami sensorów pozwalających sztucznej inteligencji sterować ruchem ulicznym, koordynować transport publiczny, walczyć z przestępczością i zmniejszać poziom zanieczyszczeń. Miasta znowu stały się miejscami pożądanymi, a nie znienawidzonymi. Współczesny renesans miast widać na każdym kroku – świadczą o nim gentryfikacja zaniedbanych dzielnic, wzrost czynszów, adaptacje starych budynków i armia wystrzelających prawie wszędzie drapaczy chmur.
Na początku lat 90. XX wieku Szanghaj był spowitym smogiem „prowincjonalnym miastem Trzeciego Świata” (według miejscowej gazety), po czym przekształcił się w ikonę postindustrialnej rewolucji XXI wieku. Za przykładem Szanghaju i innych chińskich aglomeracji poszły inne miasta: od początku XXI wieku liczba wieżowców budowanych na świecie zwiększyła się o 402%. W ciągu osiemnastu lat liczba budynków przekraczających 150 metrów i mających przeszło 40 pięter wzrosła od przeszło 600 do 3251; w połowie stulecia pojawi się 41 000 takich budowli. Gwałtowna przemiana krajobrazu miejskiego w pionowy las drapaczy chmur rzuca się w oczy na całej planecie, od miast o tradycyjnie niskiej zabudowie, takich jak Londyn i Moskwa, do metropolii okresu boomu, na przykład Addis Abeby czy Lagos; wszystkie pragną manifestować swój dynamizm na tle niebaq3.
Miasta rosną, a także podbijają nowe obszary. Dawny podział na centrum i przedmieścia zaczął się zacierać. Przedmieścia przestały być monotonnymi osiedlami o banalnej zabudowie, jak w latach 80. XX wieku, stopniowo nabierają coraz bardziej miejskiego charakteru. Pojawia się coraz większa różnorodność etniczna, rosną przestępczość i narkomania. Ulice żyją własnym życiem – są to typowe wady i zalety centrów miast. Tradycyjne niewielkie śródmieście otoczone wianuszkiem dzielnic podmiejskich domów ustąpiło miejsca niskiej zabudowie ciągnącej się na ogromnej przestrzeni. Rezultatem są aglomeracje obejmujące całe regiony. Trudno dostrzec różnice, w kategoriach ekonomicznych, między Londynem a większością południowo-wschodniej Anglii. Atlanta w amerykańskim stanie Georgia zajmuje prawie pięć tysięcy kilometrów kwadratowych (Paryż zaledwie 100 kilometrów kwadratowych). Największa aglomeracja świata, Tokio, ma 40 milionów mieszkańców i obejmuje 1350 kilometrów kwadratowych. Nawet ten gigantyczny obszar przyćmiewają odgórnie zaplanowane aglomeracje chińskie, na przykład Jing-Jin-Ji, obejmująca 220 tysięcy kilometrów kwadratowych i zamieszkana przez 130 milionów ludzi. Kiedy mówimy o metropoliach XXI wieku, nie mamy na myśli śródmiejskich dzielnic biznesowych Manhattanu lub Tokio – klasycznych przykładów koncentracji władzy i bogactwa – lecz ogromne aglomeracje, gdzie miasta płynnie łączą się z innymi miastami.
Wspaniałą wizją nowych, asertywnych miast łatwo się zachłysnąć. Moda na mieszkanie w wieżowcach stała się domeną bogaczy; świadczy ona o pragnieniu ucieczki przed zatłoczonymi, chaotycznymi ulicami i znalezienia azylu wśród chmur. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych „dominującymi osiedlami naszej epoki” stają się slumsy i prowizoryczne osiedla. Przyszły styl życia większej części naszego gatunku widać raczej w zagęszczonych, samodzielnie zbudowanych przez mieszkańców i samoorganizujących się osiedlach Bombaju albo Nairobi, a nie w efektownych śródmieściach Szanghaju, Seulu czy w rozległej zabudowie Houston bądź Atlanty. Obecnie w slumsach żyje miliard ludzi – jedna czwarta mieszkańców miast. Takie bezplanowo zabudowane obszary noszą różne nazwy w różnych częściach świata: slumsy, favela, _barrio_, _shanty town_, _township_, _kampung_, _campamento_, _gecekondu_, _villa miseria_. Około 61% światowej siły roboczej – dwa miliardy zatrudnionych – pracuje w szarej strefie gospodarki; wielu z nich karmi rozrastającą się ludność miast, dostarcza jej odzieży i miejsca do spania. Nieformalna przedsiębiorczość tego rodzaju wypełnia lukę, z którą nie potrafią sobie poradzić władze wielu aglomeracji, zmagające się z potokami imigrantów. Poświęcamy wiele uwagi innowatorom działającym w sferze zaawansowanych technologii, jednak w światowych metropoliach istnieją również inni innowatorzy – ludzie działający na najniższym szczeblu drabiny społecznej, którzy wspomagają rozwój miast dzięki ciężkiej pracy i własnej przedsiębiorczościq4.
Szybki wzrost liczby wieżowców i slumsów zwiastuje nadejście „stulecia miast”. Mieszkańcy aglomeracji borykających się z coraz poważniejszymi problemami więcej zarabiają, ich sytuacja materialna jest znacznie lepsza niż ludności wiejskiej, ich dzieci mogą liczyć na lepszą edukację. 74% mieszkańców faveli Rio de Janeiro, którzy przybyli do miasta ze wsi, było analfabetami; obecnie 94% ich wnuków potrafi pisać i czytać. W ponadmilionowych miastach regionu subsaharyjskiego śmiertelność niemowląt jest o jedną trzecią niższa niż w mniejszych miejscowościach. W wiejskich regionach Indii uczęszcza do szkoły zaledwie 16% dziewcząt w wieku od 13 do 18 lat, przy czym ich rodziny zarabiają mniej niż dwa dolary dziennie; w Hajdarabadzie natomiast wskaźnik ten wynosi 48%. Błyskawiczna urbanizacja Chin doprowadziła do tego, że średnia długość życia wzrosła tam o osiem lat. Mieszkaniec Szanghaju może dożyć 80. roku życia, czyli o 10 lat więcej niż mieszkańcy wiejskich prowincji Chinq5.
Wśród 200 tysięcy ludzi, którzy przenieśli się w dniu dzisiejszym do miast, wielu uciekło przed nędzą. Miasto, zajmujące dawne tereny rolnicze, staje się jedynym miejscem, gdzie można zarobić na życie. Ale wielkie metropolie, jak zawsze w historii świata, stwarzają możliwości, które nie są dostępne nigdzie indziej. Wymagają przedsiębiorczości i odporności psychicznej. Brudne, pozbawione wygód sanitarnych slumsy w aglomeracjach krajów rozwijających się są największymi ośrodkami przedsiębiorczości globu. Powstają w nich skomplikowane mechanizmy wzajemnego wsparcia, łagodzące wstrząsy i napięcia związane z życiem w gigantycznym mieście. W bombajskim Dharavi, jednym z największych slumsów Azji, na powierzchni dwóch kilometrów kwadratowych mieszka prawie milion ludzi. Około 15 tysięcy jednopokojowych warsztatów i tysiące mikroskopijnych firm generują roczne obroty w wysokości miliarda dolarów. Duża liczba ludzi zajmuje się recyklingiem gór śmieci wyrzucanych przez 20 milionów pozostałych mieszkańców Bombaju. Mimo ogromnego zagęszczenia i braku policji (i innych podstawowych usług publicznych) Dharavi, podobnie jak inne gigantyczne slumsy Indii, jest miejscem, gdzie można bezpiecznie spacerować. Na początku lat 90. XX wieku grupka miłośników komputerów, samouków, przekształciła jedną z ulic Lagos w największy ośrodek informatyczny i technologiczny w Afryce: wioskę komputerową Otigba, gdzie działają tysiące drobnych przedsiębiorców – jej dzienne obroty przekraczają pięć milionów dolarów. Zagęszczenie nie przynosi korzyści jedynie bankierom z Wall Street albo z Pudong New Area w Szanghaju, kreatywnym twórcom reklam z Soho w Londynie czy informatykom z Doliny Krzemowej lub Bangalore; w miarę postępów urbanizacji zmienia się styl życia milionów ludzi na całym świecie. Miejska szara strefa – rozkwitająca na ulicach szybko rozrastającego się Lagos albo w bogatszych aglomeracjach w rodzaju Los Angeles – świadczy o ludzkiej umiejętności budowania miast od podstaw i tworzenia zorganizowanych społeczności nawet w pozornym chaosie. To kwintesencja miejskiej tradycji mającej sześć tysięcy lat.
Miasta, mimo swoich ogromnych sukcesów, są brutalnym, bezlitosnym środowiskiem. Oferują perspektywy edukacji i wyższych zarobków, ale mogą skazić duszę i umysł, zatruć płuca. Trzeba nauczyć się w nich żyć, znosić hałas, smog i denerwującą ciasnotę. Dharavi – sieć krętych zaułków, niesłychanie skomplikowane interakcje między ludźmi, nieustanna walka o byt, przytłaczające tłumy mieszkańców, pozorny chaos i spontaniczny porządek – to powtórka życia z dawnych epok: w labiryntach miast Mezopotamii, w pełnych chaosu starożytnych Atenach, w zatłoczonych miastach średniowiecznej Europy czy w XIX-wiecznych slumsach przemysłowego Chicago. Miasto ma w sobie coś przytłaczającego; jego dynamizm, nieustanna zmienność, miliony drobnych lub większych niedogodności stają się stopniowo trudne do zniesienia. W całej historii ludzkości miasta były uważane za sprzeczne z naturą i zdrowymi instynktami – widziano w nich siedlisko grzechu, chorób i patologii społecznych. Mit Babilonu trwa przez wieki: w miastach można odnieść oszałamiający sukces, ale mogą one również zmiażdżyć człowieka. Metropolie mają w sobie nieodparty urok, lecz jest w nich coś potwornego.
Nasz sposób kształtowania tego wrogiego środowiska jest fascynujący. W niniejszej książce traktuję miasta nie tylko jako miejsca, gdzie rodzą się władza i zyski, ale również jako środowisko mające głęboki wpływ na mieszkańców. Nie jest to książka o wspaniałych gmachach i planowaniu przestrzennym; opowiada o ludziach osiedlających się w miastach i sposobach, które pozwoliły im przetrwać w tym trudnym środowisku. Nie oznacza to, że architektura jest nieważna: kwintesencją zarówno życia w mieście, jak i tej książki jest interakcja między zabudową miasta a jego mieszkańcami. Jestem bardziej zainteresowany tkanką spajającą miejski organizm niż jego zewnętrznym wyglądem lub poszczególnymi organami.
Miasta są fascynujące, a zarazem niezgłębione – wyrastają na fundamencie historii, nieustannie splatają się w nich ludzkie doświadczenia. Łączą w sobie piękno i brzydotę, radość i cierpienie, są zjawiskiem wyjątkowo skomplikowanym, czasem pełnym sprzeczności. Stanowią alegorię ludzkiej egzystencji, można je w równej mierze kochać i nienawidzić. Są zmienne, stale się przekształcają i adaptują. Ukrywają swoją niestabilność, tworząc wielkie gmachy i efektowne budowle, ale wokół tych symboli stałości zachodzą ciągłe zmiany. Na przestrzeni dziejów są nieustannie niszczone i odbudowywane, co czyni je fascynującymi, ale bardzo trudnymi do zrozumienia. W niniejszej książce staram się przedstawić miasta w ruchu, nie w stanie statycznym.
W trakcie studiów poprzedzających napisanie _Metropolis_ odwiedziłem wiele miast w Europie, Ameryce Północnej i Południowej, Afryce i Azji – tak różnych jak Bombaj i Singapur, Szanghaj i miasto Meksyk, Lagos i Los Angeles. _Metropolis_ to chronologiczna analiza grupy miast, dostarczająca informacji nie tylko o poszczególnych epokach, lecz także o ogólnych problemach związanych z urbanizacją. Wybór niektórych z przedstawionych miast – Aten, Londynu i Nowego Jorku – wydaje się oczywisty; inne ośrodki, jak Uruk, Harappa, Lubeka czy Malakka, są mniej znane. Badając dzieje miast, odwiedzałem targi, suki i bazary, baseny, stadiony i parki, spacerowałem wśród ulicznych straganów z jedzeniem, zaglądałem do kawiarni, sklepów, centrów handlowych i supermarketów. Studiowałem malowidła, powieści, filmy i piosenki, a także oficjalne dokumenty, poszukując doświadczeń codziennego życia w mieście i chcąc zrozumieć jego intensywność. Miast trzeba doświadczać zmysłami – patrzeć, wąchać, dotykać, spacerować, czytać i korzystać z wyobraźni – pozwala to pojąć ich totalny charakter. W całych dziejach ludzkości życie w mieście zawsze koncentrowało się wokół doznań zmysłowych – jedzenia, picia, seksu, zakupów, plotek i zabawy. Te formy aktywności, tworzące teatr życia w mieście, stanowią główny temat _Metropolis_.
Miasta odnoszą sukcesy głównie dlatego, że obiecują przyjemności, dreszczyk emocji, splendor i fascynację, a także władzę, bogactwo i poczucie bezpieczeństwa. Jak się przekonamy, ludzkość od sześciu tysięcy lat nieustannie prowadzi eksperymenty dotyczące sposobów życia w miastach. Doskonale potrafimy się przystosować do życia w tych odpornych organizmach, potrafiących stawić czoła wojnom i katastrofom. Z drugiej strony nasze próby odgórnego projektowania miast zwykle okazywały się wyjątkowo nieudane; w imię postępu tworzono miejsca, które były raczej więzieniem niż źródłem wolności, źródłem nieszczęść, a nie zadowolenia. Urbaniści pragnący zrealizować marzenie o idealnej, naukowo zaprojektowanej metropolii doprowadzili do wielu niepotrzebnych tragedii. W mniej drastycznych wypadkach centralne planowanie często tworzyło sterylne środowisko pozbawione dynamizmu sprawiającego, że warto mieszkać w mieście.
Kwestia, jak żyć w miastach, jest coraz większym wyzwaniem w epoce, gdy nie tylko powstaje coraz więcej wielkich aglomeracji, lecz również duże obszary świata są zurbanizowane. Tylko zrozumienie oszałamiającej różnorodności doświadczeń związanych z życiem w miastach w różnych epokach i kulturach pozwala nam się zmierzyć z największym problemem trzeciego tysiąclecia. Miasta nigdy nie były doskonałe i nigdy nie będą. Duża część ich dynamiki i atrakcyjności jest związana z ich bałaganem przestrzennym. Mam na myśli różnorodność budynków, ludzi i form aktywności stłoczonych w jednym miejscu i zmuszonych do interakcji. Porządek z zasady jest antymiejski. Miasto budzi fascynację dzięki stopniowemu rozwojowi – procesowi budowy i przebudowy na przestrzeni pokoleń, co tworzy gęstą tkankę miejską. Istotę miasta stanowi bałagan. Pomyślmy o Hongkongu albo Tokio, gdzie nad ulicami wznoszą się drapacze chmur, a wszędzie roją się ludzie, wokół widać markety, sklepiki, ulicznych sprzedawców jedzenia, restauracje, kawiarnie, bary i warsztaty. Albo Dharavi w hałaśliwej aglomeracji indyjskiej, gdzie na ulicach nieustannie trwa gorączkowa aktywność mająca szybko zaspokoić podstawowe potrzeby mieszkańców metropolii. Amerykańsko-kanadyjska autorka Jane Jacobs pisała w latach 60. XX wieku, że miejskość (ang. _urbanity_) to przede wszystkim tłok i życie toczące się na ulicach. Jednym z kluczowych elementów życia w mieście jest dostępność obszarów, po których można spacerować. Pomyślmy jednak o nowoczesnych metropoliach na całym świecie, gdzie handel detaliczny, przemysł lekki, dzielnice mieszkaniowe i biurowe są rygorystycznie oddzielone. W wielu przypadkach ten podział miast na różne strefy ma wpływ wyjaławiający, nadaje miastom schludny, uporządkowany wygląd, ale pozbawia je dynamizmu. Taki efekt może przynieść nie tylko centralne planowanie, lecz także rozwój motoryzacji. Masowe posiadanie samochodów – najpierw w Stanach Zjednoczonych, później w Europie, a w końcu w Ameryce Łacińskiej – całkowicie zmieniło oblicze miast. Budowa dróg szybkiego ruchu doprowadziła do przeniesienia centrów handlowych na przedmieścia; w śródmieściach powstały szerokie, ruchliwe arterie i ogromne parkingi, co zniszczyło resztki spontanicznego życia toczącego się na ulicach.
Możemy popełnić błąd, mówiąc, że 50% ludności świata wiedzie miejskie życie. Duża część mieszkańców współczesnych miast nie praktykuje bowiem miejskiego stylu życia – jeśli rozumiemy przez to spacery po okolicy, łatwy dostęp do kultury, rozrywki, rekreacji, zatrudnienia, sklepów i miejsc interakcji społecznych. Wielu ludzi powyżej pięćdziesiątki prowadzi podmiejski styl życia: mieszka w eleganckich willach otoczonych trawnikami albo w tymczasowych, nielegalnych obozowiskach na obrzeżach szybko rozwijających się metropolii.
Problemem XXI wieku nie jest to, że zbyt szybko się rozwijamy, ale że nie stajemy się dostatecznie miejscy. Dlaczego to takie ważne? Nie miałoby to znaczenia, gdybyśmy mogli bez ograniczeń korzystać z zasobów planety. To, że do miast przybywa codziennie 200 tysięcy osób albo że około 2010 roku staliśmy się w większości gatunkiem miejskim, bardzo rzuca się w oczy, ale nie wyczerpuje wszystkich problemów. Znacznie bardziej niepokojąca jest wiedza, że między rokiem 2000 a 2030 populacja miejska się podwoi, a obszar zajęty przez betonową dżunglę potroi. W czasie tych trzech dekad obszar zajęty przez miasta powiększy się o powierzchnię równą Afryce Południowejq6.
Ekspansja miast sprawia, że wyrastają one na mokradłach, pustkowiach, w dżunglach tropikalnych, deltach rzecznych, lasach mangrowców, na równinach zalewowych i terenach rolniczych – ma to katastrofalne skutki dla bioróżnorodności i klimatu. Ludzie przenoszą góry, by urbanizować planetę – w sensie dosłownym. W 2012 roku w północno-zachodniej części Chin bezlitośnie wyrównano przeszło 700 szczytów wzgórz, po czym zasypano doliny i stworzono sztuczną równinę, na której ma powstać nowoczesna, pełna drapaczy chmur aglomeracja o nazwie Lanzhou New Area, jeden z punktów etapowych na Nowym Jedwabnym Szlaku.
Chińskie metropolie – podobnie jak wcześniej amerykańskie – mają coraz mniej zatłoczone śródmieścia, ponieważ rozwój sieci autostrad i rozbudowa dzielnic biurowych zmusza ludność do opuszczania gęsto zaludnionych centrów aglomeracji i przenoszenia się na ich obrzeża. Jest to część ogólnoświatowego trendu urbanizacyjnego opartego na zmniejszeniu gęstości zaludnienia i tworzeniu przedmieść łatwo dostępnych dzięki motoryzacji. Kiedy ludzie stają się bogatsi, domagają się większej przestrzeni życiowej. Jeśli mieszkańcy miast chińskich i indyjskich postanowią żyć w podobny sposób jak Amerykanie, korzystanie przez nich z samochodów zwiększy światową emisję dwutlenku węgla o 139%q7. Pandemia w 2020 roku i zagrożenie przyszłymi epidemiami mogą znowu zagrozić miastom, skłonić ludzi do ucieczki z metropolii, gdzie długotrwały lockdown i kwarantanna są trudne do zniesienia i gdzie ryzyko zakażenia jest większe. Jeśli tak się stanie, szkody ekologiczne okażą się poważne.
W gorącym, wilgotnym klimacie miasta mogą stanowić rozwiązanie problemu. Jak udowadniam w _Metropolis_, sięgając po przykłady z długiej historii ludzkości, miasta są niezwykle odporne, potrafią się adaptować i znosić różnego rodzaju katastrofy naturalne; od dawna dobrze sobie radzą z naciskami i zagrożeniami. Powinniśmy być innowacyjni. W obecnym stuleciu dwie trzecie największych metropolii o liczbie ludności przekraczającej pięć milionów, w tym Hongkong, Szanghaj, Nowy Jork, Dżakarta i Lagos, jest zagrożonych wzrostem poziomu mórz; wiele z nich cierpi wskutek ocieplenia i niszczycielskich huraganów. Nasze miasta znajdują się na pierwszej linii frontu nadciągającej katastrofy ekologicznej; z tego samego powodu mogą odegrać ważną rolę w ograniczeniu skutków zmian klimatycznych. Jedną z najbardziej niezwykłych cech miast jest ich zdolność metamorfozy. Na przestrzeni dziejów miasta zawsze przystosowywały się do zmian klimatu, przebiegu szlaków handlowych, rewolucji technologicznych, wojen, chorób i wstrząsów politycznych. Wielkie pandemie XIX wieku ukształtowały podwaliny współczesnych miast, ponieważ wymusiły rozwój inżynierii lądowej, inżynierii sanitarnej i planowania przestrzennego. Pandemie XXI wieku zmienią miasta w sposób, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Miasta z konieczności zaadaptują się również do zmian klimatycznych.
Jak będzie wyglądać ta ewolucja? W całej historii ludzkości wielkość miasta zawsze zależała od głównych środków transportu, zagrożeń zewnętrznych, dostępności zasobów naturalnych i ceny sąsiadujących terenów rolniczych. Najczęściej czynniki te ograniczały rozwój miast; tylko bogate i spokojne społeczeństwa mogą się rozrastać. W obecnym wieku zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa pojawi się nie ze strony armii najeźdźców, ale niestabilnego klimatu. Gęsto zaludnione miasta dysponują transportem publicznym, miejscami spacerowymi, sklepami i punktami usługowymi; wytwarzają znacznie mniej dwutlenku węgla i zużywają mniej zasobów środowiskowych niż olbrzymie przedmieścia. Niewielki obszar miast w pewnym stopniu łagodzi konflikt ze środowiskiem naturalnym, ponieważ pozwala uniknąć grzechu gigantomanii. Nie sugeruję, że powinniśmy się gromadzić w śródmieściach: to oczywiste, że są za małe. Mam na myśli urbanizację przedmieść i obrzeży wielkich aglomeracji, aby przejęły formy i funkcje centrów miast, stały się równie gęsto zaludnione, różnorodne i chaotyczne pod względem architektonicznym.
W 2020 roku, w okresie ograniczeń związanych z pandemią, gęstość zaludnienia w miastach zmieniła się z zalety w zagrożenie. Kontakty towarzyskie – jeden z najprzyjemniejszych elementów miejskiego życia – stały się czymś, czego należało za wszelką cenę unikać, jakby współobywatele byli śmiertelnymi wrogami. Miliardom ludzi nakazano trzymać się od siebie z daleka; życie w mieście stanęło na głowie. Jednak podatność mieszkańców miast na choroby i skutki izolacji nie powinna przesłaniać faktu, że zagęszczenie to kluczowy sposób osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Ekonomiści i urbaniści słusznie chwalą „efekt skupienia” (ang. _clustering effect_), który sprawił, że metropolie odnoszą sukcesy gospodarcze w epoce gospodarki opartej na wiedzy. Jednak efekt skupienia sprzyja nie tylko sukcesom start-upów. Gęsto zaludnione obszary miejskie wyzwalają innowacyjność i zdolności twórcze również na poziomie sąsiedzkim – nie w finansach czy nowoczesnej technologii, lecz w życiu codziennym. Dowodzi tego historia. Innymi słowy, zorganizowane, przedsiębiorcze społeczności mogą wzmocnić miasta w okresie, gdy potrzebujemy odpornych, potrafiących się adaptować miast, gotowych stawić czoła wyzwaniom związanym ze zmianami klimatycznymi i pandemiami. Dynamizm Dharavi, wioski komputerowej Otigba w Lagos i tysięcy nieformalnych społeczności dowodzi, że ludzka pomysłowość nie zna granic.
Tego rodzaju idea wymaga urbanizacji na gigantyczną skalę, a przede wszystkim nowej interpretacji różnorodnych funkcji, jakie mogą pełnić miasta; wymaga to wyobraźni. Najlepszym sposobem, aby otworzyć nam oczy na pełny zakres doświadczeń związanych z życiem w mieście, jest sięgnięcie do historii.2
OGRÓD EDEN I MIASTO GRZECHU
Harappa i Babilon, 2000–539 p.n.e.
„Biada miastu krwawemu!” – krzyczy prorok Nahum w Starym Testamencie. „Całe kłamliwe i grabieży pełne, a nie ustaje rabunek. Trzask biczów i głos turkotu kół, i konie galopujące, i szybko jadące rydwany”¹. W Biblii raj jest ogrodem. Według Starego Testamentu miasto zrodziło się z grzechu i buntu. Kiedy Kain zamordował brata, został wygnany na pustkowie, po czym wzniósł pierwsze miasto i nazwał je Enoch (od imienia swojego syna), by znaleźć schronienie przed klątwą Boga. W Starym Testamencie miasta są zawsze symbolem buntu. Nimrod, tyran epoki brązu, odciągnął ludzi od Boga i dał im miasta. Miał zbudować w Mezopotamii wiele bezbożnych osad, w tym Erech (Uruk), Akad i Babilon (Babel).
W Księdze Rodzaju miasto to ostateczny symbol pychy ludzkości (_hybris_). Bóg rozkazał ludziom zasiedlać ziemię, jednak wbrew poleceniu zaczęli masowo budować miasta i ozdabiać je pomnikami własnej pychy. „Chodźcie, zbudujmy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi”– mówią babilończycy². Buntowniczy budowniczowie Babel zaczęli mówić różnymi językami i rozproszyli się. Miasto symbolizuje zatem upadek moralności, chaos i rozpad.
Stary Testament przedstawia mocne argumenty: miasta drugiego i pierwszego tysiąclecia p.n.e. były siedliskami przemocy i żądzy, przeciwieństwem zdrowego, idyllicznego życia na łonie natury. Te idee do dziś wpływają na nasz sposób postrzegania miast. W kulturze zachodniej istnieją silne wątki antyurbanistyczne. Jean-Jacques Rousseau posługiwał się prawie takim samym językiem jak starotestamentowy prorok: napisał, że w wielkim mieście „roi się od intrygantów, których wyobraźnia znieprawiona nieróbstwem, lenistwem, pogonią za przyjemnością i wielkimi wymaganiami rodzi tylko potwory i zachęca do zbrodni”q293.
Kiedy złożona, różnorodna aktywność ludzka sprawiła, że miasta stały się ogromne i zagęszczone, uznano je za przesadnie wielkie, przestarzałe i bezsensowne. W latach 30. XIX wieku pisarz oglądający Paryż widział „gigantyczny szatański taniec, mężczyzn i kobiety rojących się jak mrówki, taplających się w błocie, oddychających trującym powietrzem, wypełniających zatłoczone ulice i place”. Brud miasta tworzył kalekich ludzi, zdeformowanych pod względem fizycznym i psychicznymq30.
W latach 50. XX wieku amerykański etnolog i badacz zachowań społecznych John B. Calhoun budował skomplikowane „szczurze miasta”, w których gryzonie żyły stłoczone w warunkach podobnych do miejskich. Z czasem utopijne „miasto gryzoni” zmieniło się w piekło. Samice dręczyły i zaniedbywały młode. Dorastające zwierzęta stawały się „młodocianymi przestępcami” albo nieudacznikami nieprzystosowanymi do życia w społeczności. Dominujące osobniki wykorzystywały panujący chaos i uzyskiwały status lokalnych przywódców. Zagęszczenie sprawiało, że zwierzęta stawały się nadmiernie aktywne pod względem seksualnym, pojawiały się też skłonności panseksualne lub homoseksualne.
1.
Księga Nahuma 3,1–2 Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, wyd. III poprawione, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań–Warszawa 1980, s. 1092.
2.
Księga Rodzaju 11,4 Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, dz. cyt., s. 32.
3.
Jean-Jacques Rousseau, List do d’Alemberta o widowiskach, przeł. Wiera Bieńkowska tegoż, Umowa społeczna. Uwagi o rządzie polskim. List o widowiskach, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1966, s. 400.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
UN Habitat, State of the World’s Cities 2008/9: harmonious cities, Londyn 2008, s. 11; UN Habitat, State of the World’s Cities 2012/2013: prosperity of cities, Nowy Jork 2013, s. 29.
2.
Jaison R. Abel, Ishita Dey, Todd M. Gabe, Productivity and the Density of Human Capital, Federal Reserve Bank of New York Staff Reports, nr 440 (marzec 2010); OECD, The Metropolitan Century: understanding urbanisation and its consequences, Paryż 2015, s. 35 i nast.; Maria P. Roche, Taking Innovation to the Streets: microgeography, physical structure and innovation, „Review of Economics and Statistics”, 21.08.2019, https://www.mitpressjournals.org/doi/abs/10.1162/rest_a_00866.
3.
Jonathan Auerbach, Phyllis Wan, Forecasting the Urban Skyline with Extreme Value Theory, 29.10.2018, https://arxiv.org/abs/1808.01514.
4.
A.T. Kearney, Digital Payments and the Global Informal Economy, 2018, s. 6, 7.
5.
Janice E. Perlman, The Metamorphosis of Marginality: four generations in the favelas of Rio de Janeiro, „Annals of the American Academy of Political and Social Science”, nr 606 (lipiec 2006), s. 167; Sanni Yaya i in., Decomposing the Rural–Urban Gap in the Factors of Under-Five Mortality Rate in Sub-Saharan Africa? Evidence from 35 countries, „BMC Public Health”, nr 19 (maj 2019); Abhijit V. Banerjee, Esther Duflo, The Economic Lives of the Poor, „Journal of Economic Perspectives”, nr 21:1 (zima 2007), tablica 9; Maigeng Zhou, Cause-Specific Mortality for 240 Causes in China during 1990–2013: a systematic subnational analysis for the Global Burden of Disease Study 2013, „Lancet”, nr 387 (styczeń 2016), s. 251–272.
6.
Karen C. Seto, Burak Güneralp, Lucy R. Hutyra, Global Forecasts of Urban Expansion to 2030 and Direct Impacts on Biodiversity and Carbon Pools, „PNAS”, nr 109:40 (październik 2012).
7.
Edward Glaeser, The Triumph of the City: how urban space makes us human, Londyn 2012, s. 15.
8.
Andrew George (red. i tłum.), The Epic of Gilgamesh, Londyn 2013, s. tablica I, 101 i nast.; wyd. pol.: Epos o Gilgameszu, przeł. Antoni Tronina tegoż, Epos o Gilgameszu. Wersja standardowa z Niniwy (ša naqba imuru). Wprowadzenie, przekład i komentarz, The Enigma Press, Kraków–Mogilany 2017, s. 13.
9.
Paul Kriwaczek, Babylon: Mesopotamia and the birth of civilisation, s. 80; Mary Shepperson, Planning for the Sun: urban forms as a Mesopotamian response to the sun, „World Archaeology”, nr 41:3 (wrzesień 2009), s. 363–78.
10.
Jeremy A. Black i in., The Literature of Ancient Sumer, Oksford 2006, s. 118 i nast.
11.
P. Sanlaville, Considerations sur l’évolution de la basse Mésoptamie au cours des derniers millénaires, „Paléorient”, nr 15:5 (1989), s. 5–27; N. Petit-Maire, P. Sanlaville, Z.W. Yan, Oscillations de la limite nord du domaine des moussons africaine, indienne, et asiatique, au cours du dernier cycle climatique, „Bulletin de la Societé Géologique de France”, nr 166 (1995), s. 213–220; Harriet Crawford, Ur: the city of the Moon God, Londyn 2015, s. 4 i nast.; Guillermo Algaze, Ancient Mesopotamia at the Dawn of Civilization: the evolution of the urban landscape, Chicago 2008, s. 41 i nast.; Hans J. Nissen, The Early History of the Ancient Near East, 9000–2000 bc, Chicago 1988.
12.
Gwendolyn Leick, Mesopotamia: the invention of the city, Londyn 2001, s. 2–3, 8–9, 19 i nast.
13.
Tamże, s. 35 i nast., 50, 54.
14.
Thomas W. Killion, Nonagricultural Cultivation and Social Complexity: the Olmec, their ancestors, and Mexico’s Southern Gulf Coast lowlands, „Current Anthropology”, nr 54:5 (październik 2013), s. 569–606; Andrew Lawler, Beyond the Family Feud, „Archaeology”, nr 60:2 (marzec–kwiecień 2007), s. 20–25; Charles Higham, East Asian Agriculture and Its Impact Christopher Scarre (red.), The Human Past: world prehistory and the development of human societies, Londyn 2005, s. 234–263; Roderick J. McIntosh, Urban Clusters in China and Africa: the arbitration of social ambiguity, „Journal of Field Archaeology”, nr 18:2 (lato 1991), s. 199–212.
15.
Jennifer Pournelle, Guillermo Algaze, Travels in Edin: deltaic resilience and early urbanism in Greater Mesopotamia H. Crawford (red.), Preludes to Urbanism: studies in the late Chalcolithic of Mesopotamia in honour of Joan Oates, Oksford 2010, s. 7–34.
16.
H. Weiss, The Origins of Tell Leilan and the Conquest of Space in Third Millennium North Mesopotamia H. Weiss (red.), The Origins of Cities in Dry-Farming Syria and Mesopotamia in the Third Millennium bc, Guilford, CT, 1986.
17.
Guillermo Algaze, The Uruk Expansion: cross-cultural exchange in early Mesopotamian civilisation, „Current Anthropology”, nr 30:5 (grudzień 1989), s. 581.
18.
William Blake Tyrrell, A Note on Enkidu’s Enchanted Gate, „Classical Outlook”, nr 54:8 (kwiecień 1977), s. 88.
19.
Guillermo Algaze, Entropic Cities: the paradox of urbanism in ancient Mesopotamia, „Current Anthropology”, nr 59:1 (luty 2018), s. 23–54; Florian Lederbogen i in., City-Living and Urban Upbringing Affect Neural Social Stress Processing in Humans, „Nature”, nr 474 (2011), s. 498–501; Leila Haddad i in., Brain Structure Correlates of Urban Upbringing, an Environmental Risk Factor for Schizophrenia, „Schizophrenia Bulletin”, nr 41:1 (styczeń 2015), s. 115–122.
20.
Andrew George (red. i tłum.), The Epic of Gilgamesh, dz. cyt., tablica XI, 323–326.
21.
Gwendolyn Leick, Mesopotamia: the invention of the city, dz. cyt., s. 1 i nast., 29.
22.
Geoff Emberling, Leah Minc, Ceramics and Long-Distance Trade in Early Mesopotamian States, „Journal of Archaeological Science”, Reports: 7 (marzec 2016); Giacomo Benati, The Construction of Large-Scale Networks in Late Chalcolithic Mesopotamia: emergent political institutions and their strategies Davide Domenici, Nicolò Marchetti, Urbanized Landscapes in Early Syro-Mesopotamia and Prehispanic Mesoamerica, Wiesbaden 2018.
23.
Hans J. Nissen, Peter Damerow, Robert K. Englund, Archaic Bookkeeping: early writing and techniques of economic administration in the ancient Near East, Chicago 1993, s. 36.
24.
Gwendolyn Leick, Mesopotamia: the invention of the city, dz. cyt., s. 89 i nast.
25.
Tamże, s. 106.
26.
Paul Kriwaczek, Babylon: Mesopotamia and the birth of civilisation, dz. cyt., s. 162.
27.
Tamże, s. 161–162.
28.
Gwendolyn Leick, Mesopotamia: the invention of the city, dz. cyt., s. 139, 146, 268.
29.
Jean-Jacques Rousseau, Politics and the Arts: letter to M. d’Alembert on the theatre, przeł. A. Bloom, Ithaca 1968, s. 58–59; wyd. pol.: Jean-Jacques Rousseau, List do d’Alemberta o widowiskach, przeł. Wiera Bieńkowska tegoż, Umowa społeczna. Uwagi o rządzie polskim. List o widowiskach, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1966, s. 400.
30.
Victoria E. Thompson, Telling »Spatial Stories«: urban space and bourgeois identity in nineteenth-century Paris, „Journal of Modern History”, nr 75:3 (wrzesień 2003), s. 542.