Moi mężczyźni - ebook
Moi mężczyźni - ebook
Moi mężczyźni to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowieść o Brynhild, norweskiej służącej, która w drugiej połowie XIX wieku wyemigrowała do Ameryki, gdzie wyszła za mąż, stając się Bellą Sørensen, a następnie – po śmierci pierwszego męża – Belle Gunness.
Belle z La Porte w stanie Indiana zapisała się w historii jako pierwsza seryjna morderczyni. Pozbawiła życia co najmniej czternaście osób, głównie mężczyzn, choć niektóre źródła podają, że dokonała nawet czterdziestu zabójstw. Kielland jednak nie szuka w tej postaci sensacji, ale opowiada o złamanej kobiecie, której całe życie towarzyszy tęsknota. To powieść o podróży na kraniec ziemi, o tych, którzy nie chcą zatracić siebie, wreszcie o tych, którzy żyją, i tych, którzy muszą odejść. Nikt, kto kocha całym sobą, nie może bowiem przetrwać.
Prawa do przekładu Moich mężczyzn zostały sprzedane do kilkunastu krajów, w tym Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch, Szwecji, Holandii, Brazylii i Chin. Książkę uhonorowano Nagrodą im. Stiga Sæterbakkena.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788396340276 |
Rozmiar pliku: | 825 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(ur. 1985 r.)
W opinii krytyków jedna z najbardziej utalentowanych norweskich pisarek współczesnych. Jej pierwszy zbiór opowiadań, _I lyngen_ (2013), nominowano do Nagrody im. Tarjeia Vesaasa dla debiutantów. W 2016 roku ukazała się jej pierwsza powieść pt. _Dammyr_, którą nominowano do Nagrody Młodych Krytyków, a także wyróżniono stypendium Norweskich Księgarzy. Druga powieść Kielland, _Moi mężczyźni_ (2021), została znakomicie przyjęta w Norwegii i znalazła się w wąskim gronie tytułów promowanych przez NORLA (Norwegian Literature Abroad).Karolina Drozdowska
Tłumaczka literacka i literaturoznawczyni. Przekładem z języka norweskiego zajmuje się od 2008 roku. Ma na koncie ponad dziewięćdziesiąt opublikowanych przekładów, tłumaczyła m.in. Larsa Myttinga (_Płyń z tonącymi_, Smak Słowa, 2016), Ninę Lykke (_Nie, po prostu nie_, Muza, 2018; _Ostatnie stadium_, Pauza, 2020), Helgę Flatland (_Współczesna rodzina_, Wydawnictwo Poznańskie, 2019), Johana Harstada (_Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?_, Smak Słowa, 2019), Marie Aubert (_Dorośli_, Pauza, 2020) czy Klarę Hveberg (Marpress, 2021). Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury (od września 2020 jest sekretarzynią zarządu centralnego Stowarzyszenia) oraz Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy. Laureatka norweskiej nagrody dla tłumaczy literackich Oversetterprisen za rok 2021. W 2014 roku obroniła rozprawę doktorską o teatrze epickim Jensa Bjørneboe, rok później została zatrudniona w Instytucie Skandynawistyki i Fennistyki UG. Jej zainteresowania naukowe obejmują m.in. najnowszą prozę norweską oraz teorię i praktykę przekładu. Uwielbia dydaktykę i swoich studentów. Mieszka w Gdyni.Gazeta „Skandinaven”, Chicago, 1904 – 1908
Oferta małżeństwa – Farmer, lat 26, zamieszkały w Dakocie Pn., udręczony brakiem znajomych, pragnie nawiązać korespondencję z panną lub wdową pochodzenia skandynawskiego. Majątek nie ma znaczenia. Tylko poważne oferty. Uprasza się o załączenie fotografii.
Oferta małżeństwa – Kawaler, lat 30, o miłej powierzchowności, zamożny i osiadły w mieście, pragnie korespondować z panną młodszą niż lat 30, potrafiącą stworzyć i docenić dobry dom. Fotografię uprasza się przesłać w pierwszym liście.
Oferta małżeństwa – Wdowiec, lat 45, pragnie zapoznać pannę lub bezdzietną wdowę lat od 25 do 40, pochodzenia norweskiego. Uprasza się o referencje oraz gotowym się jest jej przedstawić. Odpowiedniej osobie jest się w stanie zapewnić godne i beztroskie życie, ma się bowiem dobre warunki finansowe. Uprasza się pisać do gazety w celu otrzymania adresu.Miasto Aniołów, Kalifornia, 1915
Jęzory ognia w kominku drgały leniwie i bezszelestnie. Belle potrzebowała szyby, o którą mogłaby oprzeć policzek. Płomieniście czerwona skóra, wilgotna, już schłodzona i ukojona, ale jeszcze ciepła. I te delikatne włoski na górnej wardze – Belle musnęła usta palcami i usłyszała własny świszczący oddech. Zapaliła papierosa i wyjrzała na miasto. Wielki dąb stał przed nią w wieczornym słońcu, jego długie, powykręcane korzenie ciągnęły się tuż przy podmurówce, sięgały daleko w głąb ziemi, oplatały dolne partie ogrodzenia, wybrzuszając się pod trawą. Sznury do suszenia prania wisiały rozpięte między gałęziami drzewa, bielizna i prześcieradła łopotały lekko na wietrze.
– Są takie rzeczy, których nie mogę wyznać – szepnęła. – Rzeczy zbyt wielkie. – Z trudem łapała oddech. – Rzeczy, które mogą mnie zniszczyć. – Słowa uwięzły jej w gardle, Belle nie wiedziała, kiedy nastąpi wybuch, ale była go pewna. Granat, przebite płuco, epilog tysiąca wojen, łzy płynęły jej po policzkach. – Jest was zbyt wielu. – Czuła, jak mięśnie jej brzucha napinają się w ciemnościach, jeden za drugim.
Wieczorne słońce wisiało nisko nad ziemią, górna warga pękła jej na samym środku, Belle zaciągnęła się głęboko dymem, jej usta wypełniły ciche słowa, niczym zduszony krzyk między dymem a zębami, łaskotały jej dziąsła, przeciskały się przez lekko rozchylone wargi:
– Ci, co kochają całymi sobą, nie przetrwają takiej miłości.
Fale Pacyfiku uderzały niespokojnie o ląd, Belle była oświetlona srebrzystym blaskiem gasnącego dnia, jej głos wypełniał cały pokój, prawda tak wielka, że stawała na drodze wszystkiemu innemu. Słowa wyciągały się ku oknu, a drobne zmarszczki wokół jej oczu, maleńkie ślady wyżłobione w skórze, zdawały się akcentować wszystko, co się działo, skurczoną twarz czasu, furczące w płucach trudności, Belle czuła to bardzo wyraźnie, srebrzysty półmrok i słoną wodę, które niemal ją oślepiały.
– Jest was zbyt wielu.