- W empik go
Morderstwo na Rue Morgue - ebook
Morderstwo na Rue Morgue - ebook
Odkryj korzenie literatury detektywistycznej z ebookiem "Morderstwo na Rue Morgue" autorstwa Edgara Allana Poe, uznawanym za pierwsze opowiadanie kryminalne w historii. Ta fascynująca historia, pełna zagadek i napięcia, wprowadza nas w świat genialnego detektywa C. Auguste'a Dupina, który musi rozwikłać tajemniczą i brutalną zbrodnię popełnioną w sercu Paryża. Dzięki niebywałej umiejętności dedukcji i logicznego myślenia, Dupin stawia czoła zagadkom, które zdają się nie mieć rozwiązania. Poe, mistrz narracji, wciąga czytelnika od pierwszej strony, tworząc atmosferę pełną mroku i tajemnicy. "Morderstwo na Rue Morgue" to obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika kryminałów, który chce poznać początki tego gatunku i przeżyć niezapomnianą literacką przygodę.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8349-051-9 |
Rozmiar pliku: | 948 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Cechy umysłowe, zwane analitycznemi, są same w sobie nie bardzo analizie podatne. Oceniamy je tylko według ich skutków. Wiemy o nich pomiędzy innemi, że są zawsze dla swego właściciela, gdy je posiada w wysokim stopniu, źródłem najżywszej przyjemności. Jak silny człowiek rozkoszuje się w swej fizycznej sprawności, znajdując urok w ćwiczeniach, wprawiających w czynność jego mięśnie, tak analityk rozkoszuje się w tej moralnej czynności, którą rozplątuje. Czerpie zadowolenie z najbłahszych nawet zajęć, wciągających w grę jego talent. Lubi on zagadki, łamigłówki i hieroglify, rozwiązywanie ich dowodzi takiego stopnia przenikliwości, która zwyczajnemu umysłowi wydaje się nadnaturalną. Wyniki jego, osiągnięte za pomocą metody, mają zaiste cechy intuicyi.
Zdolność analizy rozwija się znacznie pod wpływem studyów matematycznych, a zwłaszcza tej ich najwyższej gałęzi, która niesłusznie i tylko wskutek jej wstecznych operacyi, otrzymała nazwę analizy _par excellence_. Jednak obliczanie jeszcze nie jest analizowaniem. Szachista, naprzykład, czyni pierwsze, nie usiłując wcale drugiego; wynika z tego, że gra w szachy, w swych skutkach na umysłowe czynności, jest źle pojmowana. Nie piszę obecnie rozprawy, lecz bezładną przedmowę do nieco osobliwej opowieści; skorzystam więc ze sposobności, aby postawić twierdzenie, że najwyższe władze refleksyjnego umysłu są bardziej wystawione na próbę w niepokaźnej grze w warcaby, niżeli w szachach. W tych bowiem, gdy figury mają różne i fantastyczne ruchy o różnych i zmiennych wartościach, to co jest zawiłe, bierze się często za głębokie. Uwaga odgrywa tu potężną rolę. Jeżeli osłabnie na chwilę, popełnia się przegapienie, pociągające za sobą szkodę lub porażkę. Ponieważ możliwe ruchy są nietylko wielorakie ale i zawiłe, przeto łatwość takiego przegapienia się jest wielka, w dziewięciu wypadkach na dziesięć zwycięża gracz nie lepszy, a ten, który umie się skupić. W warcabach, przeciwnie, gdzie ruchy są jedne i nie wiele posiadają odmian, prawdopodobieństwo nieuwagi jest zmniejszone, a ponieważ nadzwyczajna uwaga nie jest wcale zajęta, przewagę zyskuje się właśnie sprytem i przenikliwością. Aby być mniej oderwanym — przypuśćmy grę w warcaby, zredukowaną do czterech królów, a gdzie przegapienia się nie spodziewa, jest rzeczą jasną, że w tym razie o zwycięstwie rozstrzyga (przy równości graczy) jakiś ruch _recherché_, wynik znacznego wysiłku umysłowego. Pozbawiony zwyczajnych sztuczek analityk wciela się w ducha swego przeciwnika, utożsamia się z nim i nie rzadko widzi w ten sposób od jednego spojrzenia jedyną metodę (czasem zaprawdę nieskończenie prostą), zapomocą której może skłonić go do spełnienia błędu lub do błędnej kalkulacyi.
_Whist_ dawna jest znany ze swego wpływu na władzę obliczania, wiadomo, że ludzie najwyższych zdolności intelektualnych znajdują niewytłomaczoną pozornie przyjemność w wiście, unikając przytem szachów. Niewątpliwie nic innego nie wymaga tak wielkich zdolności analitycznych. Najlepszy szachista w świecie _może_ być nie wiele więcej niż dobrym szachistą; ale powodzenie w wiście zawiera w sobie zdolność do sukcesu w tych wszystkich ważniejszych przedsięwzięciach, w których umysł walczy z umysłem. Gdy mówię powodzenie, to mam na myśli tę doskonałość gry, która obejmuje zrozumienie wszystkich źródeł, z których można ciągnąć uprawnione zyski. Te zaś są nietylko wielorakie ale i różnolite, a znajdują się częstokroć w skrytkach myśli, całkiem niedostępnych zwykłemu objęciu. Obserwować uważnie to znaczy pamiętać wyraźnie; to też skupiający się szachista może mieć powodzenie w wiście, prawa Hoyle’go (oparte na prostym mechanizmie gry) są dostatecznie i powszechnie rozumiane. Tak więc mieć dobrą pamięć i postępować według przepisów uważa się powszechnie za alfę i omegę dobrej gry. Ale zdolność analityka objawia się właśnie w sprawach, leżących po za granicami zwykłego prawidła. Analityk robi w milczeniu mnóstwo spostrzeżeń i wniosków. Tak, być może, postępują i jego towarzysze; różnica w zakresie informacyi osiągniętej leży nie tyle w słuszności wniosku, ile w jakości spostrzeżenia. Konieczną jest wiadomość tego, co obserwować. Gracz nasz wcale się nie ogranicza; ani też, gdy gra jest celem, nie gardzi on dedukcyami z rzeczy do gry nie należących. Bada on oblicze swego partnera i porównywa starannie z każdym ze swych przeciwników. Rozważa sposób ułożenia kart w każdej ręce; liczy często atuty na podstawie spojrzeń ciskanych przez ich posiadaczy. Notuje każdą zmianę na twarzy, wywołaną podstępem gry, zgromadzając zapas myśli z różnic wyrazów: pewności, zdumienia, tryumfu lub niezadowolenia. Ze sposobu zbierania lewy sądzi, czy zbierający zrobi następnie drugą. Poznaje, co się zagrywa dla zmydlenia oczu, ze sposobu, w jaki karta pada na stół. Przypadkowe lub nieuważne słowo, przypadkowe opuszczenie lub odwrócenie karty, któremu towarzyszy niezadowolenie lub obojętność, zakłopotanie, wahanie się lub drżenie — wszystko dostarcza jego pozornie intuicyjnej percepcyi wskazówek odnośnie do prawdziwego stanu rzeczy. Gdy gra obeszła już dwa lub trzy razy wkoło, posiada on już dokładną znajomość kart w każdej ręce i odtąd wykłada karty z absolutną precyzyą, jakgdyby reszta odkryła swoje.
Władzy analitycznej nie należy mieszać ze zwykłą pomysłowością; bo kiedy analityk jest z konieczności pomysłowy, pomysłowy człowiek jest częstokroć niezdolny do analizy. Władza konstrukcyjna czyli kombinacyjna, przez którą zwykle pomysłowość się objawia, i której frenelogowie (błędnie mojem zdaniem) przypisali osobny organ, spotyka się tak często u tych, których umysłowość graniczy z idyotyzmem, że zwróciła na siebie powszechną uwagę moralistów. Pomiędzy pomysłowością a zdolnością analityczną istnieje zaiste o wiele znaczniejsza różnica, niżeli pomiędzy fantazyą a wyobraźnią, ale charakteru wybitnie analogicznego.
Następujące opowiadanie stanie przed czytelnikiem w świetle komentarza do powyższych twierdzeń.
RESZTA TEKSTU DOSTĘPNA W PEŁNEJ WERSJI.