Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Najpiękniejsza - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 grudnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Najpiękniejsza - ebook

Ludwik Halévy urodził się w Paryżu w rodzinie żydowskiej. Jego ojciec przeszedł z judaizmu na chrześcijaństwo przed ślubem z Alexandrine Lebas, córką chrześcijańskiego architekta. Ludwik był w swoich czasach bardzo znanym i cenionym autorem. Jego utwory nie zdezaktualizowały się do dziś. W niniejszym zbiorku prezentujemy jego znakomitą opowieść o kobiecej, czy może szerzej – ludzkiej – próżności i żądzy sławy. Książę Agenor pewną kobietę z niższych sfer postanowił ogłosić podczas spektaklu w Operze najpiękniejszą kobieta Paryża. „W dniu 19 Kwietnia 1889 roku, w Operze, podczas przedstawienia trzeciego aktu „Romea i Julii”, książę Agenor literalnie stracił głowę. Biegał od loży do loży, objawiając wszędzie tenże sam zachwyt.  – Ach! ta blondynka! Ach! jaka to blondynka! Ach! jaka to idealna blondynka! Widzieliście tę blondynkę? Czy znacie tę blondynkę?  Jak na teraz, loża to pani de Marizy, wielka parterowa loża, tuż obok sceny położona, rozlegała się temi i tym podobnemi okrzykami uwielbienia. – Jaką blondynkę? – spytała pani de Marizy.  – Jakto! jaką? Jedna tylko jest taka w całej sali teatralnej! Spojrzyj pani przed siebie... tam w loży pierwszopiętrowej... w loży państwa de Sainte-Mesme. Przypatrz się jej pani baronowo, przypatrz się dobrze... Widzisz ją pani?  – Widzę. Niegodziwie ubrana, ale... niebrzydka.  – Niebrzydka! Cudo! Istne cudo! Niedobrze ubrana? no... tak! na to się zgadzam... Państwo Sainte-Mesme mają rodzinę zamieszkującą okolice Perigordu: musi to być jakaś krewna z prowincyi. Ale jaki ma uśmiech! A jak osadzoną szyję! A jakie ramiona! Ach! szczególniej ramiona…” Ale zarówno sława, jak i zaspokojenie jej próżności były bardzo krótkotrwałe… a co było dalej można się dowiedzieć po przeczytaniu całego utworu. Zachęcamy do lektury!
Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-127-4
Rozmiar pliku: 68 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Najpiękniejsza

W dniu 19 Kwietnia 1889 roku, w Operze, podczas przedstawienia trzeciego aktu „Romea i Julii”, książę Agenor literalnie stracił głowę. Biegał od loży do loży, objawiając wszędzie tenże sam zachwyt.

– Ach! ta blondynka! Ach! jaka to blondynka! Ach! jaka to idealna blondynka! Widzieliście tę blondynkę? Czy znacie tę blondynkę?

Jak na teraz, loża to pani de Marizy, wielka parterowa loża, tuż obok sceny położona, rozlegała się temi i tym podobnemi okrzykami uwielbienia.

– Jaką blondynkę? – spytała pani de Marizy.

– Jakto! jaką? Jedna tylko jest taka w całej sali teatralnej! Spojrzyj pani przed siebie... tam w loży pierwszopiętrowej... w loży państwa de Sainte-Mesme. Przypatrz się jej pani baronowo, przypatrz się dobrze... Widzisz ją pani?

– Widzę. Niegodziwie ubrana, ale... niebrzydka.

– Niebrzydka! Cudo! Istne cudo! Niedobrze ubrana? no... tak! na to się zgadzam... Państwo Sainte-Mesme mają rodzinę zamieszkującą okolice Perigordu: musi to być jakaś krewna z prowincyi. Ale jaki ma uśmiech! A jak osadzoną szyję! A jakie ramiona! Ach! szczególniej ramiona....

– Mój drogi panie, albo pan idź sobie, albo bądź cicho.... Przeszkadzasz mi pan słuchać Reszkego....

Książę poszedł więc sobie. Pokazało się, że nikt, ale to nikt zupełnie nie zna tej nieporównanej blondynki. Nieraz jednak była przedtem w Operze, ale na mieszczańskich miejscach: w loży drugiego piętra. Dla księcia Agenora zaś po-za lożami pierwszopiętrowemi nic już nie istniało: próżnia tylko i nicość ponad niemi. Noga księcia nigdy jeszcze nie postała w loży drugopiętrowej, a zatem – lóż drugopiętrowych nie było wcale na świecie.

Podczas gdy Romeo, klęcząc u nóg brata Laurentego, przysięgał, że wiekuiście kochać będzie Julią, książę błąkał się po kurytarzach Opery. Kim jest ta przecudna blondynka? Książę Agenor chce to wiedzieć i koniecznie dowiedzieć się tego musi. Raptem przypomniał sobie książę, że ta poczciwa pani Picard jest tak zwaną ouvreuse’ą loży państwa de Sainte-Mesme, i że on, książę Agenor de Nerius, ma zaszczyt być oddawna przyjacielem, blizkim przyjacielem tej poczciwej, tej nieoszacowanej pani Picard. Ona-to, w ostatnich latach drugiego cesarstwa, uczyła księcia bezika, oraz wszystkich odmian tej gry o tyle szlachetnej, o ile zajmującej; a mianowicie: bezika chińskiego, bezika japońskiego i t. d. Książę miał wówczas lat dwadzieścia, pani Picard – czterdzieści. Nie miała wówczas jeszcze posady, jaką zajmowała obecnie w narodowej Akademii muzycznej, gdzie powierzonym jej był urząd otwierania kilku lóż pierwszopiętrowych. Pełniła ona wtedy urząd inny – i nie synekurą będący – ciotką była młodziutkiej i nader miłej osóbki, której prześliczna buzia i niemniej prześliczne nogi pokazywały się w teatrze „Varietes,” w sztukach stanowiących przegląd widowisk w ciągu roku przedstawianych. Książę, młodziutki jeszcze wówczas i zaledwie w świat wchodzący, przepędził sobie spokojnie ze trzy lub ze cztery lata życia pomiędzy tą ciocią a siostrzenicą, zupełnie jak w rodzinnem kółeczku. Potem – one sobie poszły w swoję stronę, on w swoję i dopiero w jakie lat dziesięć przynajmniej, gdy poszedłszy pewnego wieczoru na Operę, oddawał książę Agenor swój paltot niemłodej, czcigodnie wyglądającej damie, usłyszał powitalną mówkę:

– Ach! jakże się cieszę, że znowu księcia widzę! Nic się książę nie zmienił:.. Nic a nic! Zawsze jednakowy... Zupełnie jednakowy! Jakby miał lat dwadzieścia!

Witała go tak pani Picard, wyniesiona do godności oficyalistki Opery. Książę pogawędził z nią trochę, o tem i owem, trochę też o przeszłości, i od tej pory, nigdy nie przeszedł obok pani Picard, nie pozdrowiwszy jej uprzejmem kiwnięciem głową, na co ona odpowiadała pełnem uszanowania powitaniem. Należała bowiem do tych osób, coraz to dzisiaj rzadszych, które, posiadając wielki ów przymiot, taktem zwany, potrafią pojąć różnicę stanowiska towarzyskiego i do niej postępowanie swoje zastosować. W głosie jej przecież, gdy wymawiała książę, słychać było niby pozostałość jakąś dawnej poufałości, nieledwie przywiązania, czego wcale nie miał jej za złe książę Agenor. Przeciwnie, zachował on o pani Picard jak najlepsze wspomnienie.

– Ach! proszę księcia, – odezwała się pani Picard, ujrzawszy go, idącego kurytarzem, – niema dziś w moich lożach żadnej z pań znajomych księcia. Pani de Simiane nie przyjechała, a pani de Sainte-Mesme oddała lożę...

– Właśnie też o to mi chodzi. Nie wiesz pani, kto siedzi w loży pani de Sainte-Mesme?

– Nie wiem. Po raz pierwszy widzę tych państwa w loży pani margrabiny.

– Nie masz pani nawet pojęcia, kto to taki....

– Żadnego. Tylko.... zdaje mi się, proszę księcia, że ci państwo nie należą do....

O mało co nie powiedziała: do naszego świata. Taka jejmość, otwierająca wieczorem pierwszopiętrowe loże Opery, miewa tylko zazwyczaj do czynienia z ludźmi dobrze urodzonymi i niezmierną też okazuje wzgardę dla ludzi należących do niższych sfer towarzyskich: niemiła to rzecz dla niej otwierać swoje loże ludziom tego gatunku.

Z tym wrodzonym wszakże taktem, który ją rzadko opuszczał, potrafiła pani Picard powstrzymać się w samę porę i dodała:

– Nie należą do świata, w którym książę bywa.... To jacyś mieszczanie... dobrze się mieć muszą, ale zawsze to mieszczanie. Nie wystarcza księciu ta wiadomość... Książę chciałby się dowiedzieć coś więcej... z racyi tej blondyneczki.... Prawda?

Te ostatnie wyrazy wyrzekła z delikatnością, opisać się nie dającą – wyszeptała je raczej! Odźwierna, mówiąca coś podobnego do księcia? ach! to było-by nie do zniesienia, gdyby odźwierna nie wymówiła słów tych z niezrównanym taktem, objawiającym się tak w samych-że wyrazów doborze, jak i w tonie, którym wymówione zostały. Tak! odźwierna to mówiła, ale – odźwierna, ciocią jeszcze po troszę będąca, ciocią, daleką wprawdzie, ale uznaną za ciocię w krainie, rządzonej prawami miłości. Dalej więc jeszcze prawiła pani Picard:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: