Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Najpiękniejsze utwory - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
20 marca 2020
69,90
6990 pkt
punktów Virtualo

Najpiękniejsze utwory - ebook

Juliusz Słowacki (1809–1849) to wybitny polski poeta, dramaturg, filozof-wizjoner. Obok Mickiewicza i Krasińskiego uznawany powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu. Mimo iż żył zaledwie 39 lat, jego twórczość literacka jest obfita i różnorodna. Poeta pozostawił po sobie kilkanaście dramatów, wiele poematów i powieści poetyckich, setki wierszy oraz listów. W multibooku znalazło się 18 największych dzieł autora, takich jak powieść poetycka „Jan Bielecki”, poematy: „Lambro”, „Żmija”, „Anhelli”, „Beniowski. Poema” i „Król-Duch” oraz dramaty: „Balladyna”, „Fantazy”, „Horsztyński”, „Kordian”, „Ksiądz Marek”, „Książę niezłomny”, „Lilla Weneda”, „Maria Stuart”, „Mazepa”, „Mindowe”, „Samuel Zborowski” i „Sen srebrny Salomei”.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8200-803-6
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

Jan Bielecki

I. Wyprawa nocna

II. Wesele

III. Bal maskowy

IV. Zemsta

V. Kościół wiejski

Lambro

Pieśń pierwsza

Pieśń druga

Żmija

Pieśń I. Sumak

Pieśń II. Płaczka

Pieśń III. Pożary

Pieśń IV. Czajki

Pieśń V. Basza

Pieśń VI. Walka

Objaśnienia poety

Anhelli

Rozdział I

Rozdział II

Rozdział III

Rozdział IV

Rozdział V

Rozdział VI

Rozdział VII

Rozdział VIII

Rozdział IX

Rozdział X

Rozdział XI

Rozdział XII

Rozdział XIII

Rozdział XIV

Rozdział XV

Rozdział XVI

Rozdział XVII

Beniowski

Pięć pierwszych pieśni

Dalsze pieśni

Król-Duch

Rapsod pierwszy

Rapsod drugi

Balladyna

Akt pierwszy

Akt drugi

Akt trzeci

Akt czwarty

Akt piąty

Fantazy

Akt pierwszy

Akt drugi

Akt trzeci

Akt czwarty

Akt piąty

Horsztyński

Akt pierwszy

Akt drugi

Akt trzeci

Akt czwarty

Akt piąty

Kordian. Część pierwsza trylogii. Spisek koronacyjny

Akt pierwszy

Akt drugi. Rok 1828. Wędrowiec

Akt trzeci. Spisek koronacyjny

Ksiądz Marek

Akt I

Akt II

Akt III

Książę niezłomny

Dzień I

Dzień II

Dzień III

Lilla Weneda

Akt I

Akt II

Akt III

Akt IV

Akt V

Maria Stuart

Akt I

Akt II

Akt III

Akt IV

Akt V

Mazepa

Akt I

Akt II

Akt III

Akt IV

Akt V

Mindowe

Akt I

Akt II

Akt III

Akt IV

Akt V

Samuel Zborowski

Akt pierwszy

Akt drugi

Akt trzeci

Akt czwarty

Akt piąty

Sen srebrny Salomei

Akt I

Akt II

Akt III

Akt IV

Akt VJan Bielecki

I. Wyprawa nocna

Oto się ciemne księgarnie otwarły,

Tu źródła bogactw w zapylonej ramie.

Czytam... Jak dziko ten język umarły

Pod piórem w kształty nieżywe się łamie.

Język i gorszy przesąd zakonnika

Jak rdzawa klamra myśl księgi zamyka.

Czy tu wygrzebiesz dzieła Giedyminów?

Czy głos Zygmuntów jak echo daleki?

Są to jak Sfinksy te ubiegłe wieki,

Mówią zagadką dziś ciemną dla synów.

Znajduję słowa: „Kraj nasz dosiągł szczytu,

Chylić się musiał”. – Precz z myślą szatana!

Pamięć, w dalekich wiekach obłąkana,

Niech spocznie... Okno klasztoru otworzę...

O! Jak spokojne otchłanie błękitu!

Tam z dala płynie złote kłosów morze,

A tu klasztoru szumią ciemne lipy;

Myśl rozwesela daleki szmer lasów.

Gdy pogrzebałem pamięć dawnych czasów,

Jestem wesoły jak biesiadnik stypy.

Snem jest ów obraz. Umysł się najgrawa

Z nieszczęść obecnych, bezwładny – bez steru.

Gdzież jestem? – Oto mury Westminsteru,

Tam Izba Parów, tu Tamiza mgława

Połyska słońcem. Przebiegałem chmurny

Ów pałac zmarłych z uczuciem przestrachu;

Bo ja sam byłem jak umarły w gmachu,

A oni żyli... Nie zajrzałem w urny,

Wybiegłem – więcej nie wchodzę w te ściany...

Ale samotny wracam dziś i co dzień

W dziedziniec głazem grobów brukowany,

Po których stąpa niemyślny przychodzień...

Ci, co posnęli w tych grobach dokoła,

Walczyli nędzni z niezdolności wrogiem;

Dążyli spiesznie do progów kościoła

I umierając kładli się przed progiem.

Z dziką rozkoszą napis mniej widomy

Niszczę do reszty śladem mojej stopy.

I czuję rozkosz, gdy mój cień znikomy

Grobowi gmachu nie dopuści cienia.

Szaleni! Dążyć pod świątyni stropy

Nie mając w duszy wrącego płomienia?

Posępny – siądę na odłamie głazu.

Smutna się powieść w pamięci rozwija.

Czytałem w księgach – a godło obrazu

Było: „Kraj zdradził, lecz zdrada zabija”.

W kronikach znajdziesz powieści osnowę,

Z kronik czerpane rysy i kolory.

Już Zygmunt August w grobie złożył głowę,

Na tronie zasiadł król Stefan Batory.

Ciężkie dla szlachty były rządy nowe,

Część po wsiach własne zamieszkała dwory.

Co było w kraju, nie skreślę do razu,

Jeden cień tylko maluję obrazu.

Pan Brzezan w cudnej mieszka okolicy.

Zamek objęła rzeka w dwa ramiona,

Nad bramą klasztor, w murach zakonnicy,

Dalej kaplica blachą powleczona.

W komnatach żadnej nie ujrzysz różnicy

Od złotych komnat, gdzie mieszkała Bona.

Pan Brzezan lubi żyć w królewskim dworze,

Co ma król polski, i szlachcic mieć może.

Posadzki wzorem włoskim marmurowe,

Na ścianach srebrem tkane adamaszki;

Gęsto się lampy lśnią alabastrowe,

Z srebrnych sadzawek niby dla igraszki

Wytryska woda tchnąca wonią róży

I nazad deszczem brylantowym spada.

Dwóch karłów wiernie na skinienie służy,

W oczy się patrzy i chęci odgada,

Ani się kiedy śmie odezwać słowy,

Spodlonym tworom Bóg odmówił mowy.

Pan Brzezan huczne wydaje biesiady.

Oto go łatwo rozeznać za stołem,

W złocistej szacie, ale bardzo blady;

Wydaje troski zachmurzonym czołem.

Może biesiada cierpienia ukoi?

Już od tygodnia szlachtę sprasza, poi.

Dzisiaj na czole pozbył zwykłej dumy.

Już raz dziesiąty zagrzmiały wiwaty,

Wesołej szlachty ozwały się tłumy,

Wesołym gwarem zabrzmiały komnaty;

Już wino słabsze zwycięża rozumy,

Dość jednej iskry, wnet ogień wybucha.

Pan Brzezan mówi – szlachta wstaje, słucha.

„Bracia, na chwilę uciszcie te gwary,

Słuchajcie pilnie – a ja w krótkim słowie

Wyjawię powód, wyłożę zamiary,

A potem każdy swe zdanie wypowie.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij