Narcyzm - ebook
Narcyzm - ebook
Czy jesteś narcyzem? A może znasz kogoś, kto nim jest? Wbrew obiegowemu przekonaniu narcyz nie kocha ani siebie, ani nikogo innego. To człowiek, który nie potrafi zaakceptować swojego prawdziwego Ja i w jego miejsce tworzy trwałą maskę, mającą skrywać niezdolność do doznawania uczuć.
W tej przełomowej pracy Alexander Lowen, psychoanalityk światowej sławy, wykorzystuje swoje ogromne doświadczenie kliniczne, by pokazać, jak można przywrócić takiemu pacjentowi uczucia i pomóc w odzyskaniu integralności jaźni. Podstawowy przekaz Narcyzmu jest tyleż doniosły, co niemożliwy do zakwestionowania: uczucia i ich wyrażanie to bez żadnych wątpliwości sprawa najwyższej wagi. „Jesteśmy tym, co czujemy, a nie tym, co robimy”.
Alexander Lowen (1910-2008) to amerykański psychoterapeuta, ojciec bioenergoterapii. Początkowo uczeń Wilhelma Reicha, po powrocie ze studiów medycznych na Uniwersytecie w Genewie zaczął rozwijać wraz z Johnem Pierrakosem swoje własne podejście terapeutyczne, zwane bioenergetyką lub analizą bioenergetyczną, której poświęcił ponad 60 lat życia. Lowen napisał kilkanaście książek czytanych przez specjalistów i pasjonatów na całym świecie. Był twórcą Międzynarodowego Instytutu Analizy Bioenergetycznej.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8143-745-5 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Narcyzm to termin odnoszący się zarówno do sytuacji psychologicznej, jak i kulturowej. W odniesieniu do jednostki oznacza zaburzenie osobowości charakteryzujące się przesadnym zaabsorbowaniem swoim obrazem kosztem własnego Ja. Narcyza bardziej obchodzi to, jak się prezentuje na zewnątrz, niż to, co czuje. W istocie zaprzecza on uczuciom, jeśli są sprzeczne z budowanym przez niego obrazem. Działa na zimno, uwodzi innych i manipuluje nimi, dążąc do władzy i kontrolowania otoczenia. Jest egoistą skupionym na własnym interesie, któremu obce są prawdziwe wartości Ja jednostki – autoekspresja, panowanie nad sobą, godność i prawość. Narcyzowi brakuje poczucia własnego Ja, które wywodzi się z doznań cielesnych. Bez niego zaś jego życie jest puste i pozbawione znaczenia. To żałosny stan.
Gdy mowa o kulturze, narcyzm można widzieć jako utratę ludzkich wartości – brak troski o środowisko, o jakość życia, o bliźnich. Społeczność, która poświęca te wartości w imię zysku i władzy, ujawnia swoją niewrażliwość na ludzkie potrzeby. Miarą postępu staje się mnożenie dóbr materialnych. Mężczyznę przeciwstawia się kobiecie, pracownika – pracodawcy, jednostkę – społeczeństwu. Jeśli bogactwu przypisuje się wyższą rangę niż mądrości, jeśli rozgłos jest ważniejszy od zachowania godności, jeśli sukces liczy się bardziej niż szacunek dla siebie, to znaczy, że w tej kulturze „obraz” ma zawyżoną rangę. Jest to kultura narcystyczna.
Narcyzm jednostki występuje równolegle z narcyzmem kulturowym. Kształtujemy naszą kulturę odpowiednio do naszego własnego obrazu, a zarazem sami jesteśmy kształtowani przez kulturę. Czy można zrozumieć jedno z tych zjawisk, nie rozumiejąc drugiego? Czy psychologia może ignorować socjologię i _vice versa_?
W ciągu czterdziestu lat, które przepracowałem jako terapeuta, zaobserwowałem znamienną przemianę problemów osobowościowych, z jakimi zwracali się do mnie pacjenci. Wcześniejsze neurozy, takie jak obezwładniające poczucie winy, fobie czy obsesje, nie występują dziś tak powszechnie. W ich miejsce spotykam więcej osób skarżących się na depresję; mówią o braku uczuć, wewnętrznej pustce, głębokim poczuciu frustracji i niespełnienia. Wiele z nich odnosi sukcesy w pracy zawodowej, co wskazuje na rozdarcie pomiędzy tym, jak funkcjonują w świecie, a tym, co dzieje się w ich wnętrzu. Nader dziwny wydaje się względny brak niepokoju i poczucia winy, i to nawet przy poważnych zaburzeniach. W parze z brakiem uczuć sprawia to, że ludzie ci robią wrażenie oderwanych od rzeczywistości. Ich działania – w życiu społecznym, seksie i pracy – wydają się zbyt sprawne, zbyt mechaniczne, zbyt perfekcyjne, wręcz nieludzkie. Funkcjonują raczej jak maszyny niż ludzie.
Narcyza można poznać po braku człowieczeństwa. Nie obchodzi go wisząca nad Ziemią groźba nuklearnego holocaustu, nie dostrzega dramatu ludzi przez całe życie bezskutecznie próbujących wykazać swoją wartość w obojętnym świecie. Kiedy załamuje się jego narcystyczna fasada poczucia wyższości i wyjątkowości, pozwalając, by do świadomości dotarł smutek i poczucie utraty, często jest już dla niego za późno. Pewien mężczyzna, szef dużego przedsiębiorstwa, dowiedział się, że ma raka w fazie terminalnej. Dopiero w obliczu końca życia odkrył, czym to życie jest. „Nigdy wcześniej nie dostrzegałem kwiatów – zwierzał się – ani blasku słońca, ani wiosennych pól. Całe życie starałem się udowodnić mojemu ojcu, że jestem człowiekiem sukcesu. Na miłość nie było miejsca”. Po raz pierwszy w dorosłym życiu był zdolny do płaczu i szukania pomocy u żony i dzieci.
Stawiam tezę, iż narcyzm wskazuje na oderwanie się od rzeczywistego życia jednostki i społeczeństwa. To oderwanie jest czymś więcej niż nerwicą, graniczy z psychozą. Jest jakieś szaleństwo w postawie człowieka, który dążenie do sukcesu stawia wyżej niż potrzebę, by kochać i być kochanym. Jest jakieś szaleństwo w osobie, która nie ma kontaktu z rzeczywistością swojego jestestwa – z ciałem i jego odczuciami. I jest jakieś szaleństwo w kulturze, która zatruwa powietrze, wodę i ziemię w imię „wyższego” standardu życiowego. Ale czy kultura może być chora? Ta koncepcja nie może się przebić w psychiatrii. Na ogół chorobę postrzega się jako znamię jednostki oderwanej od rzeczywistości, w której żyje. Zgodnie z tym kryterium (któremu nie można odmówić pewnej słuszności) sprawnie funkcjonujący narcyz jest odległy od choroby psychicznej. Chyba… chyba że sama kultura nie jest do końca zdrowa. Uważam, że w opętańczej aktywności ludzi w naszych wielkich miastach – dążących do większych pieniędzy, większej władzy, ciągłego ruchu do przodu – jest coś obłędnego. Czy takie opętanie to nie oznaka szaleństwa?
Aby zrozumieć schorzenie stanowiące podłoże narcyzmu, potrzebujemy szerszego i mniej technicznego spojrzenia na problemy osobowościowe. Kiedy na przykład powiadamy, że uliczny hałas w centrum Nowego Jorku może człowieka „doprowadzić do szaleństwa”, jest to mowa, która coś znaczy, jest ludzka i odpowiadająca rzeczywistości. Kiedy mówimy o kimś, że jest „trochę szalony”, wyrażamy prawdę, jakiej nie znajdziecie w literaturze psychiatrycznej. Sądzę, że psychiatria wiele by zyskała, gdyby rozszerzyła swoje pojęcia tak, by objęły doświadczenia zwykłych ludzi wyrażane w codziennym języku.
Chciałbym podzielić się z czytelnikiem moim rozumieniem zagadnienia narcyzmu. Musimy określić, jakie siły w naszej kulturze stwarzają ten problem i jakie czynniki osobowościowe predysponują do niego jednostkę. Jeśli nie chcemy osunąć się w narcyzm, musimy też wiedzieć, czym jest człowieczeństwo.
Prowadzona przeze mnie terapia pacjentów narcystycznych ma pomóc im w nawiązaniu kontaktu z własnym ciałem i odzyskaniu utraconego człowieczeństwa. Podejście to wymaga pracy nad zredukowaniem napięć mięśniowych i sztywności, które blokują doznawanie uczuć. Nigdy jednak nie traktowałem stosowanych przeze mnie konkretnych technik jako najważniejszego elementu zagadnienia. Kluczem do terapii jest zrozumienie. Bez niego żadne podejście i żadne terapeutyczne narzędzie nie ma sensu i nie może skutecznie działać na głębokim poziomie osobowości. Tylko dzięki zrozumieniu można naprawdę pomóc pacjentowi. Wszyscy pacjenci rozpaczliwie tęsknią za kimś, kto ich zrozumie. Gdy byli dziećmi, nie rozumieli ich rodzice; nie widzieli w nich odrębnych jednostek mających swoje uczucia i nie traktowali ich z szacunkiem dla ich człowieczeństwa. Nie udzieli skutecznej pomocy pacjentowi z zaburzeniem narcystycznym taki terapeuta, który nie potrafi wyczuć jego bólu i lęku, dostrzec wysiłku, jaki wkłada w walkę o zachowanie zdrowia psychicznego w sytuacji domowej, która naprawdę może doprowadzić do szaleństwa.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Ten rodzaj oddzielenia stanowi podstawowy mechanizm stojący za procesem schizofrenicznym. Pełniejsze i bardziej szczegółowe omówienie tej koncepcji – patrz Alexander Lowen, Zdrada ciała, Koszalin 2012.
2.
Theodore I. Rubin, „Goodbye to Death and Celebration of Life”, Event 1981, t. 2, nr 1, s. 64.
3.
Otto Kernberg, Borderline Conditions and Pathological Narcissism, New York, Jason Aronson 1975, s. 164.
4.
Ibidem, s. 231.
5.
Sigmund Freud, „On Narcissism: An Introduction” (1914) The Collected Papers of Sigmund Freud, t. 4, red. Ernest Jones, London, The Hogarth Press 1953, s. 30.
6.
Ibidem, s. 45
7.
Michael Balint, The Basic Fault, New York, Brunner/Mazel 1979 (wyd. oryg. 1969), s. 20.
8.
Wilhelm Reich, Character Analysis, New York, Orgone Institute Press 1959 (wyd. oryg. 1933), s. 201.
9.
Ibidem, s. 202.
10.
James F. Masterson, The Narcissistic and Borderline Disorders, New York, Brunner/Mazel 1981, s. 30.
11.
Ibidem, s. 12.