Nosem psa - ebook
Nosem psa - ebook
Alexandra Horowitz, autorka głośnego bestsellera „Oczami psa”, w swojej nowej książce objaśnia nam, w jaki sposób psy postrzegają świat za pomocą swojego najlepiej rozwiniętego organu zmysłów, czyli nosa, i w jaki sposób również my, ludzie, możemy wykorzystać nasz niedoceniany węch.
Dla psa nie istnieje coś takiego jak „świeże powietrze”. Każdy jego haust jest pełen informacji. W istocie to, czego każdy pies – oczywiście pies węszący, ale także pies drzemiący obok was na kanapie – dowiaduje się o świecie, pochodzi przede wszystkim z nosa.
W książce „Nosem psa” uczona badająca zdolności poznawcze psów w pasjonujący sposób odkrywa przed nami zagadkę psiego obrazu rzeczywistości.
Wyjaśniając, jak złożony świat otaczających nas woni jawi się dla psiego nosa, Horowitz zmienia w całości nasz pogląd na psy. Po przeczytaniu tej książki mamy wrażenie, że „dowąchaliśmy się” czwartego wymiaru – uwalniając się od biologicznych ludzkich ograniczeń i rozumiejąc zapachy jak nigdy wcześniej. Czujemy się, jakbyśmy sami, choćby na chwilę, byli psami.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8252-394-2 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Finnegan ma hebanowoczarny, wilgotny i nakrapiany, z dwoma przepastnymi otworami z przodu. U Uptona jest przedzielony wyraźnym wyżłobieniem, okalają go krótkie, czujnie nastroszone włoski czuciowe.
To moje psy i ich nosy.
Zanim zajęłam się naukowymi badaniami nad zmysłami psów, nie zastanawiałam się zbytnio nad psim nosem. Owszem, marszczył się, nietaktownie naruszając prywatność moich gości, zbliżał się nieśmiało do porcji masła orzechowego mającej ułatwić przełknięcie pigułki. Nawet wtedy jednak nie zwracałam uwagi na nos jako taki – na jego kształt, jego ruchy, na to, jak niewiarygodnie złożony i wyrafinowany mechanizm się za nim kryje.
Te uwagi nie dotyczą tylko psich nosów. Rzadko przyglądamy się także nosom ludzi, tak przecież wyeksponowanym, sterczącym, poprzedzającym całą resztę ciała. Spróbuj z pamięci opisać nos swojego partnera lub swojej matki. Jeśli akurat nie ma orlego kształtu, nie jest kartoflowaty, to jest… zwykłym nosem. Dwa otwory u nasady spłaszczonego, mięsistego czworościanu.
Wpatruję się w nos mojego syna, ale głównie w jego powierzchnię – zauważam, że na gładkiej skórze zaczynają pojawiać się piegi. Natomiast psi pysk skupia całą moją uwagę. Obecnie patrzę przede wszystkim na nos. Mam bzika na punkcie psów: żeby naprawdę je poznać, trzeba zrozumieć, jak to jest być psem. A w ich wypadku wszystko zaczyna się od nosa.
Wszystko, co pies widzi, wszystko, co wie, zawdzięcza swojemu nosowi. Bogactwo informacji o świecie, które każdy pies – oczywiście ten tropiący, ale także ten drzemiący obok ciebie na kanapie – uzyskuje za pomocą powonienia, jest niewyobrażalne. My, ludzie, wiedzieliśmy o mocy węchu i wykorzystywaliśmy to w praktyce, ale z czasem zaczęliśmy go lekceważyć.
Dzięki węchowi, dzięki wykorzystywaniu możliwości zmysłów, które my w większości ignorujemy, pies staje się dla nas źródłem informacji. Psy robocze, specjalnie szkolone, by dawały nam znać o tym, co same wiedzą, pomagają w wykrywaniu zakazanych substancji lub niepożądanych szkodników. Ale pies wie również, jak zmieni się pogoda, wie, jak pachnie wieczór, poznaje, że jesteś chory lub przygnębiony. Z każdym haustem powietrza zdobywa pełno informacji. Wyłapuje w nim zapachy ludzi, którzy niedawno tędy przechodzili, pozostawiając po sobie wonny trop. Wyczuwa pyłki kwiatów i drobiny roślin niesione przez wiatr. Psi nos wychwytuje zapachy zwierząt, które przebiegały, ukrywały się, jadły lub umierały w pobliżu. Wyczuwa ładunki elektryczne i wilgoć odległej burzy.
Ta książka opowiada o zgłębianiu tajemnic psiego nosa w sposób, jakiego nigdy dotąd nie praktykowano. Co pies wyczuwa, wąchając ciebie czy ziemię lub wtykając nos głęboko w futro innego psa? Co wie o tobie takiego, czego być może nie wiesz o sobie ty sam? Jak się odbiera zapachy świata za pomocą tak wspaniałego instrumentu, jakim jest psi nos, główny przewodnik zwierzęcia przez wszystkie jego dni?
Aby się tego dowiedzieć, tropiłam tropiące psy. Przez kilka ostatnich lat obserwowałam, jak dorastają, jak są szkolone i jak odnajdują swoją zdobycz – czy są nią narkotyki, żywność czy ludzie. W moim Laboratorium Zdolności Poznawczych Psów w Barnard College badałam, w jaki sposób domowe psy postrzegają same siebie, innych przedstawicieli swojego gatunku i zapachy ludzkiego świata, w którym żyją. Rozmawiałam z naukowcami analizującymi budowę psiego nosa i tworzącymi jego modele, a także z trenerami i przewodnikami psów, którzy kierują się ich wskazaniami. Analizowałam wszystkie aspekty świata zapachów, który otwiera się przed psem dzięki jego wspaniałemu organowi powonienia.
Ale zajmowałam się również nosami, które tkwią w naszych twarzach. My, ludzie, w ciągu tysiącleci odwykliśmy od posługiwania się węchem i oduczyliśmy się tego. Nie mamy zwyczaju wąchać. Pewnie nawet nie powąchałeś tej książki, choć znajduje się zaledwie centymetry od twojej twarzy. Ale odnalazłam ludzi, którzy zawodowo zajmują się węszeniem, i uczyłam się ich metod.
Ponieważ w dotychczasowym życiu sama również nie posługiwałam się powonieniem, postanowiłam naśladować zachowanie moich psów i w jakimś stopniu upodobniłam się do nich. W książce _Oczami psa_ próbowałam wniknąć w to, co znaczy być psem, a tutaj zanurzam się w psi świat aż po palce stóp. Próbuję dotrzeć ze swoim nosem wszędzie tam, gdzie docierają psie nosy. I węszę.
Zaczynam od lepszego poznania własnego zmysłu powonienia. A następnie trenuję nos, by lepiej wyobrazić sobie, jak by to było, gdybym miała umysł i nos psa.
Inspiracją są dla mnie nasze domowe psy, Finnegan i Upton. Oba są czarującymi kundelkami. Mój mąż i ja zetknęliśmy się po raz pierwszy z nosem Finnegana przez kraty klatki w schronisku, do którego trafiają bezpańskie psy z Południa. Miał cztery miesiące, cierpiał na grzybicę i parwowirozę. Choć już zdrowiał, wciąż był wychudzony i zabiedzony. Muszę powiedzieć, że unikam zaglądania do schronisk, bo ile razy to zrobię, nieuchronnie wychodzę z nowym zwierzęciem. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy przez tę kratę, merdał ogonem ze wszystkich sił, lizał palce przesunięte pomiędzy prętami, wysuwał nos, a kiedy weszliśmy do boksu, spokojnie usiadł. Często wspominam tę chwilę: siedział i… czekał. Zabraliśmy go na zewnątrz, by bliżej go poznać. Biegł pomiędzy mną i mężem, wpatrując się w nasze twarze. W końcu, zmęczony, oparł się o mnie. To było to. Zabraliśmy go do domu.
Finn jest teraz osiem lat starszy. Wciąż przypomina tamto tulące się do mnie szczenię. Jego czarna sierść lśni, jakbyśmy go codziennie szczotkowali, zresztą cały wygląda ujmująco. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zawsze wie, co się dzieje. Jego oczy obserwują nas wnikliwie. Podąża za nami, trzyma się blisko w obecności innego, agresywnego psa, patrzy na nas żałośnie, kiedy kierujemy się do drzwi. Uszy położone po sobie, oczy szeroko otwarte – trudno go tak zostawić. Nie tylko zresztą na nas patrzy, również badawczo węszy. Kiedy wracamy do domu, obwąchuje nas tak starannie, jak tylko może, sprawdzając, dokąd poszliśmy, co jedliśmy, z kim się zetknęliśmy. Jeśli spotkam na ulicy innego psa, mogę być pewna, że po powrocie do domu nie uniknę kontroli Finna.
Widzę w Finnie coś w rodzaju „psiego profesjonalisty”. Jest znakomicie ułożony: chociaż nigdy go tego specjalnie nie uczyliśmy, zachowuje się tak, jak można by tego oczekiwać od domowego psa. Przyswoił sobie naszą wewnętrzną, rodzinną kulturę. W porównaniu z nim Upton, którego wzięliśmy na wychowanie w wieku trzech lat, jest zupełnie dziki. Ludzie, którzy zaopiekowali się nim jako szczenięciem, po trzech latach oddali go z powrotem do schroniska. Widzieliśmy jego najwcześniejsze fotografie: drobny psiak ze zbyt dużymi uszami na niewielkiej główce. Nos jak niewyraźna plamka. Oczywiście od tego czasu podrósł, jest dużym moręgowatym mieszańcem ras myśliwskich z wielkimi oczami i ogonem zakręconym jak korkociąg. Włosy czuciowe sterczą mu na pysku, policzki zwisają. Jest bardzo „psim” psem, nieuleczalnie przyjacielskim wobec innych przedstawicieli swojego gatunku, i porusza się w śmieszny, sztywny sposób. Na zdjęciu nigdy nie wygląda zgrabnie ani energicznie. Gdy biegnie, jego policzki podskakują, a uszy powiewają po bokach. Jest rozkosznie głupiutki. Co prawda nie był miejskim psem, zanim wzięliśmy go do siebie, i łatwo płoszył go jakikolwiek dźwięk – trzaśnięcie drzwi samochodu, śmieciarka, skrzypiące drzwi garażowe, znak drogowy dygocący na wietrze, młot pneumatyczny, foliowa torebka trzepocąca na drzewie, człowiek znienacka wyłaniający się zza rogu… i tak dalej. Chociaż więc starałam się podążać za nosami obu moich psów nawet w najciaśniejsze i najpaskudniejsze zakątki, to tylko Finn dawał mi bodźce do nowych eksperymentów. Dobra połowa tej książki to jego zasługa.
Wciągnij powietrze (ale nosem). Wyruszamy w podróż przez wonie i zapachy, poznamy niewiarygodną prawdę o węchowych zdolnościach psów, czekają nas też odkrycia dotyczące możliwości naszych własnych nosów. Od psa możemy nauczyć się tego, co nam umyka – czasem będzie to wykraczało poza nasze zdolności poznawcze, ale niekiedy potrzebujemy po prostu odpowiednich wskazówek. Świat jest pełen aromatów, które nie docierają do nas z braku odpowiednich narzędzi. Takim narzędziem może być dla nas nasz pies.
W ten sposób możemy również dotrzeć do bardziej pierwotnego, tak zwanego zwierzęcego stanu samoświadomości i postrzegania świata, który zatraciliśmy, otoczeni przez technikę i testy laboratoryjne. Obserwując zwierzęta, lepiej dostrajamy się do realiów świata, w którym żyjemy. Podążając za psami, zaczynamy doceniać doświadczenie cichych, lojalnych towarzyszy naszego życia.3. WĄCHAJĄC WIATR
Upton najchętniej łowi zapachy z powietrza. Stoi i węszy na wietrze przez wiele minut, z głową dumnie podniesioną, oczami wpatrzonymi w dal, policzkami nadymającymi się nieznacznie przy każdym wdechu. Niemal widzę, jak jego nos, lekko nawilżony śluzem, chwyta wonne frazy docierające od dalekich rozmówców.
Aby zrozumieć, jak pies potrafi robić to wszystko, co robi, musimy podążać za jego nosem. Na doświadczenie psa składają się głównie wrażenia węchowe. W naszym umyśle rzeczywistość składa się z obrazów, w umyśle psa – z zapachów. My odbieramy słowa, on – opary.
Czy zajrzałeś kiedyś do wnętrza psiego nosa? Czy wpłynąłeś w spirali powietrza w głąb ciemnego otworu, błądziłeś krętymi korytarzami, dotarłeś do komory, w której molekuły zapachów grzęzną w bagnie i zaczynają drażnić nerwy prowadzące do mózgu?
Mnie się to udało – przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Zwiedziłam wnętrze nosa dzięki symulacji ukazującej je z punktu widzenia wciąganej molekuły zapachu. Ten niewiarygodny film powstał dzięki zastosowaniu modelu przepływu powietrza stworzonego przez doktora Brenta Cravena, specjalistę od dynamiki płynów. Craven nie zajmuje się psim węchem jako takim. Jego badania nad ruchem cieczy i gazów należą do obszaru nauk fizycznych, ale przekładają się na lepsze rozumienie systemów biologicznych. Znajdują też zastosowanie (i pieniądze z grantów) przy próbach konstruowania dla celów wojskowych sztucznych nosów naśladujących najsprawniejsze organy zwierzęce.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki