Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Oni są super! 40 historii o ludziach, którzy znaleźli pomysł na siebie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 września 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Oni są super! 40 historii o ludziach, którzy znaleźli pomysł na siebie - ebook

Zawodniczka MMA, lekarz, śpiewaczka operowa, twórca dialogów filmowych, piosenkarka, youtuber, pisarz, aktorka i wielu innych. Poznajcie 40 niezwykłych postaci – zarówno tych z pierwszych stron gazet, jak i działających w swojej branżowej niszy. Czy każda z tych osób od razu wiedziała, kim chce być? Na czym polega ich codzienna praca? I wreszcie: czy sukces i szczęście na pewno zależą od pieniędzy i sławy?

Choć ścieżki kariery bohaterek i bohaterów "Oni są super!" są różne, łączy ich pasja, wiara w siebie i determinacja w dążeniu do celu. Te inspirujące historie pokazują, że drogi zawodowe bywają nieoczywiste, a świat jest pełen możliwości. Dlatego zamiast martwić się o przyszłość, lepiej rozwijać swoje pasje i talenty.

Artur B. Chmielewski, Agnieszka Chylińska, Cyber Marian, Magdalena Dziewguć, Marta Frej, Wiktoria „Viki” Gabor, Ryszard Grenda, Joanna Jędrzejczyk, Dorota Kośmicka-Gacke, Małgorzata Kożuchowska, Aleksandra Kurzak, Anna i Robert Lewandowscy, Olga Malinkiewicz, Marcin Matczak, Małgorzata Mikuła, Zygmunt Miłoszewski, Anna Nowak-Ibisz, Jakub Józef Orliński, Jurek Owsiak, Ewa Pajor, Papcio Chmiel, Natalia Partyka, Cezary Pazura, Karolina Pisarek, Dawid Podsiadło, Marcin Prokop, Szymon Radzimierski, Red Lipstick Monster, Sanah, Andrzej Sapkowski, Nuria Selva Fernandez i Adam Wajrak, Anna Skórzyńska, Przemek Staroń, Jakub Steinhauf, Kamil Stoch, Monika Walecka, Dorota Wellman, Bartosz Wierzbięta, Marta Wojtal, Yvette Żółtowska-Darska.

Yvette Żółtowska-Darskato autorka bestsellerowych książek dla młodzieży o gwiazdach futbolu. Zanim została pisarką, pracowała w agencji reklamowej McCann Erickson, koncernie L’Oréal oraz polskiej edycji „Elle”. Przez wiele lat była też redaktorką naczelną stacji TVN Style.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-268-4022-7
Rozmiar pliku: 8,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Milowi

oraz wszystkim z Was,

którzy wchodzicie w dorosłe życie

i dopiero szukacie w nim swojego miejsca

WSTĘP

To był początek 2019 roku. Poniedziałek. Szkoły otwierały się po bożonarodzeniowej przerwie. W poniedziałki mój syn zaczynał lekcje o 9:00 rano, ale tamtego dnia szedł akurat na 8:00. Pierwszą godziną był przedmiot dodatkowy – doradztwo zawodowe.

A ja? Szłam do szkoły razem z nim.

Milo był wtedy w ósmej klasie. Za 4 miesiące czekał go pierwszy po reformie egzamin ósmoklasisty, potem – wybór szkoły średniej. Doradztwo zawodowe teoretycznie miało mu w tym wyborze pomóc. Dziesięć godzin lekcyjnych w semestrze, w co drugi poniedziałek o 8:00 rano. Zachęcająca pora, prawda? Wprawdzie nauczycielka pozwoliła klasie na dwie nieusprawiedliwione nieobecności, ale i tak mieliśmy problem. Milo opuścił nie dwa, nie trzy, ale cztery poniedziałki. Pani od doradztwa napisała mi o tym w Librusie, ja przeprosiłam i obiecałam poprawę. Wyglądało na to, że jest po sprawie.

Otóż nie.

Nauczycielka miała do mnie prośbę. Słyszała, że jestem znaną pisarką, a ona potrzebowała zaprosić na lekcję kogoś z – jak to ujęła – ciekawym zawodem. Pytała, czy mogłabym przyjść do klasy Mila i opowiedzieć o zawodzie pisarza.

„W poniedziałek po feriach na 8:00 rano?”

„Tak”.

Po prostu rewelacja. Już pal licho tę pierwszą w nowym roku lekcję. Wstawanie rano to był pikuś. Miałam inny problem – o czym z klasą Mila rozmawiać. Odkąd w 2014 roku ukazała się moja pierwsza książka, Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem, odwiedziłam ich... pięć razy. Przychodziłam po premierze większości książek, czytałam fragmenty, dawałam każdemu egzemplarz z imienną dedykacją. O tym, co robi pisarz, wiedzieli doskonale.

No więc jest 6:00 rano. Ciemno, ponuro, wstawać się nie chce. Leżę i myślę, ilu uczniów w ogóle przyjdzie. A jeśli przyjdą, to o czym mówić, żeby mieli z tej lekcji jakiś pożytek. Nigdy nie słyszałam, by ktoś z nich pragnął zostać pisarzem.

I wtedy mnie olśniło.

Czy muszę opowiadać o zawodzie pisarza?! A może całkowicie odwrócę sytuację i powiem, co robiłam, zanim pisarką zostałam?

Zerwałam się z łóżka. Znalazłam zdjęcia z okresu, kiedy byłam szefową TVN Style. W kiosku kupiłam najnowszy numer „Elle” – pisma, w którym przez 9 lat pracowałam jako dyrektorka reklamy. Tak przygotowana punktualnie o 8:00 wkroczyłam do klasy VIII B. Ku mojemu zdumieniu większość ławek była zajęta. Blisko 30 par oczu patrzyło na mnie życzliwie, wśród nich mój 14-letni syn.

„Będzie dobrze” – pomyślałam.

I wiecie co?

To było moje NAJLEPSZE SPOTKANIE ever.

Prawdziwa rozmowa.

Koleżanki i koledzy Mila zadawali mi tyle pytań, że kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, to nie oni wyszli pierwsi, ale nauczycielka. Większość z nich otoczyła mnie wianuszkiem i dopiero kolejna lekcja zakończyła naszą rozmowę.

Na drugi dzień pani od doradztwa napisała do mnie z podziękowaniem i pytaniem, czy nie przyszłabym na takie samo spotkanie jeszcze do VIII A.

Przyszłam.

I wyszłam z decyzją, że napiszę tę książkę. Pomysł na nią już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie, ale tamtego dnia zyskałam pewność, że jest ogromnie potrzebna.

Że będzie to takie moje małe, prywatne „DORADZTWO ZAWODOWE”.

Oto 40 historii ludzi, którzy mieli pasję, za którą poszli i dzięki której robią dziś to, co lubią. Którzy tak długo szukali swojego miejsca na ziemi, aż je znaleźli, i to pomimo faktu, że otoczenie często miewało na nich zupełnie inny pomysł.

Za namową mojego wydawcy jestem wśród nich.

Życzę, byście tak jak my odkryli w sobie pasje i zdolności. Bo co do tego, że każdy z Was je posiada, nie mam żadnych wątpliwości.

ARTUR B. CHMIELEWSKI

NAUKOWIEC, INŻYNIER

SZEF PROJEKTÓW W NASA

KIEROWAŁ 9 MISJAMI KOSMICZNYMI, W TYM PROJEKTEM ROSETTA

TATA LUCASA I MARCUSA

URODZIŁ SIĘ 22 MARCA 1957 ROKU W WARSZAWIE

MIESZKA W PASADENIE (KALIFORNIA, USA)

Tata chciał zrobić z niego artystę, ale syn zawsze fascynował się kosmosem. I nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie to, że ów tata to znany wszystkim Papcio Chmiel, twórca kultowych komiksów o Tytusie, Romku i A’Tomku (patrz: PAPCIO CHMIEL). A syn? To Artur Bartosz Chmielewski. Od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych i należy do ścisłego grona najważniejszych menadżerów NASA, Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. To właśnie Artur nadzorował z ramienia NASA jeden z najistotniejszych projektów badających wszechświat – misję Rosetta, pionierskie lądowanie statku kosmicznego na komecie w 2014 roku.

Kosmosem Artur interesował się od dziecka, a ostatecznie utwierdził się w swej fascynacji 20 lipca 1969 roku. Tego dnia człowiek po raz pierwszy w dziejach postawił nogę na Księżycu (zainspirowany tym wydarzeniem Papcio Chmiel narysował potem pierwszy odcinek słynnego Tytusa – komiksu, którego akcja rozgrywa się w kosmosie). Artur miał wtedy 12 lat. Razem z rodzicami i młodszą siostrą Moniką spędzał wakacje nad jeziorem we wsi Lipczynek. Nikt z mieszkańców Lipczynka nie miał telewizora, więc by obejrzeć relację z Księżyca, rodzina ruszyła na piechotę do najbliższego miasteczka. Po pamiętnym lądowaniu Artur zaczął budować własny statek kosmiczny, czym systematycznie przyprawiał mamę i tatę o palpitacje. Wyobraźcie sobie, że wymykał się nocami na dach czteropiętrowego bloku, w którym mieszkali (błagam, nawet tego nie próbujcie!). „Rozpracowałem kłódkę włazu na strych i z dachu spuszczałem malutkie skonstruowane przez siebie lądowniki. Obserwowałem, jak znoszą lądowanie, i starałem się je ulepszać” – wspomina. Pewnego letniego dnia przerażona mama przyłapała syna na tych eksperymentach i za karę nie pozwoliła oglądać finału Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Meksyku (1970). Bolesna kara, prawda? Zwłaszcza że drugą pasją Artura był – i do dziś jest – futbol.

Chłopak chodził do warszawskiego liceum imienia Królowej Jadwigi. Pasjonowały go matematyka i fizyka. Na innych lekcjach rysował statki kosmiczne, a w wypracowaniach zawsze schodził na temat kosmosu. Straszliwie denerwowało to jego nauczycieli. Kiedyś anglista oddał mu sprawdzian z takim oto komentarzem na czerwono: „Artur, w żadnej ze swoich prac nie trzymasz się tematu. Zawsze kończysz na rozważaniach, czy istnieje życie na Marsie. Od tej pory zero Marsa. W książce nie było NIC o Marsie!”. Nasz bohater uwielbiał przedmioty ścisłe z kilku powodów. Zaczęło się od klasycznego nastoletniego buntu przeciwko zapędom rodziców. Artur miał całą rodzinę artystów, a tata regularnie zapisywał go na lekcje malarstwa czy rzeźby albo kupował farby olejne. Wtedy Artur wymyślił, że najlepszym sposobem, by zniechęcić ojca do zrobienia z siebie artysty, będzie oznajmienie mu, że jego miłością jest fizyka. Z czasem jednak naprawdę polubił nauki ścisłe. Zdał sobie sprawę, że świetnie tłumaczą świat dookoła niego – to, jak lata ptak, czemu poci się nasza skóra i dlaczego w zimie jest chłodniej niż w lecie.

Po maturze szykował się do egzaminów na Politechnikę Warszawską, gdy otrzymał niespodziewaną wiadomość: miał szansę na studia w USA na Uniwersytecie Michigan. Decyzja nie była prosta. W Polsce byli kumple, rodzina i patriotyzm. W Ameryce za to była NASA! Wyjechał. Na pierwszym roku wybrał kursy tylko z matematyki, chemii i fizyki, ale i tak bał się, czy poradzi sobie z angielskim. Profesor matematyki zaproponował mu indywidualny tok studiów, a na zaliczenie dał do samodzielnego przeczytania materiał z książki. Artur ślęczał nad nim 3 tygodnie. Gdy przyszedł dzień zaliczenia, okazało się, że chłopak coś źle zrozumiał i zamiast dwóch przerobił... wszystkie rozdziały w książce. Materiał nie wydawał mu się trudny, bo w Polsce wymagało się w szkole dużo więcej niż w USA. Miał też mniej zajęć, ponieważ w Ameryce wolne były i soboty, i niedziele, podczas gdy u nas soboty były wtedy pracujące. Profesor nie mógł wyjść z podziwu, że jego student przerobił tyle w tak krótkim czasie. Poradził, by Artur zdał egzamin z całej książki, a on zaliczy mu wszystkie trzy semestry matematyki naraz. Tak też się stało.

Artur ukończył inżynierię mechaniczną na Uniwersytecie Michigan oraz informatykę na Uniwersytecie Południowej Kalifornii (USC). Cały czas marzył o pracy w NASA, a konkretnie w Jet Propulsion Laboratory (JPL, czytaj: dżet propalszyn laboratory), Laboratorium Napędu Odrzutowego, słynącym między innymi z lądowań na Marsie. Problem tkwił jednak w tym, że JPL przyjmowało wyłącznie ludzi z doktoratem. Artur go nie miał, więc jego kandydatura była regularnie odrzucana. Nie zrażał się i konsekwentnie aplikował dalej. Wreszcie, podczas kolejnej rozmowy rekrutacyjnej, okazało się, że NASA poszukuje akurat kogoś, kto potrafi projektować nie tylko sondy i statki kosmiczne, ale także samochody elektryczne. Spytano Artura, co wie o takich samochodach. „Wszystko. Każdą wakacyjną praktykę odbywałem w fabryce Forda w królestwie samochodów, jakim jest Michigan” – odparł zgodnie z prawdą. „Od jutra masz u nas pracę” – usłyszał w odpowiedzi.

Rezultat? Artur od lat jest wysokiej rangi menadżerem misji kosmicznych w NASA. Koordynował aż 9 z nich. Obecnie kieruje misją Oasis, która z orbity ziemskiej będzie szukała wody pod powierzchnią pustyni Sahara. Każda misja kosmiczna to nie lada przedsięwzięcie. Przygotowania do niej trwają po kilkanaście lat, wymagają współpracy setek osób, a koszt dochodzi nawet do 10 miliardów dolarów (ponad 40 miliardów złotych). Bułka z masłem? Dla Artura B. Chmielewskiego akurat tak.

SŁOWNICZEK

NASA (National Aeronautics and Space Administration, Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej) – ustanowiona w 1958 roku agencja rządu amerykańskiego odpowiedzialna za narodowy program lotów kosmicznych. Podlega bezpośrednio prezydentowi USA. Swoją pracę zaczęła od wystrzelenia (właśnie w JPL, gdzie pracuje Artur) statku Explorer 1, a potem pierwszych załogowych lotów kosmicznych. Później wysłała misję na Księżyc. Jako pierwsi w historii i jak dotąd jedyni 20 lipca 1969 roku na Księżycu wylądowali astronauci Neil Armstrong, Michael Collins i Buzz Aldrin w statku kosmicznym Apollo 11. Oprócz wysyłania w kosmos astronautów NASA przeprowadza też szereg misji bezzałogowych (sondy i roboty). Ich celem jest szukanie życia poza Ziemią, a także zrozumienie, jak powstał Układ Słoneczny i cały wszechświat. Obecnie najważniejsze plany NASA to lot na Księżyc (tym razem wyląduje tam najpierw kobieta), a także eksploracja Marsa, a następnie zbudowanie na nim stałej bazy i lądowanie człowieka na tej planecie.

ROSETTA – sonda kosmiczna, której zadaniem było wejść na orbitę wokół jądra komety 67P/ Czuriumow-Gierasimienko i za pomocą lądownika Philae zbadać strukturę komety (bezcenne informacje o początkach Układu Słonecznego). Przygotowania do misji trwały 10 lat. Rosetta wystartowała w 2004 roku. W pobliże komety doleciała po kolejnych 10 latach. W 2014 roku z pokładu sondy został uwolniony lądownik, który po raz pierwszy w dziejach ludzkości wylądował na powierzchni komety. Niecałe 2 lata później Rosetta dokonała kontrolowanego upadku na powierzchnię komety (jej powrotu na Ziemię nie planowano, zajęłoby to zbyt dużo czasu). Misję przeprowadziła Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) we współpracy z NASA.

JET PROPULSION LABORATORY (JPL, Laboratorium Napędu Odrzutowego) – centrum badawcze NASA, które odpowiada za prowadzenie lotów bezzałogowych. To tam pracuje Artur. Ośrodek znajduje się w Pasadenie w stanie Kalifornia, 50 kilometrów od Los Angeles (za loty załogowych statków kosmicznych odpowiada centrum zlokalizowane w Houston w stanie Teksas). Projekty prowadzone przez JPL to – prócz zakończonego już projektu Rosetta – misje Galileo i Juno (badanie Jowisza, jego księżyców i pierścieni) czy Cassini (misja na Saturn). A także misje łazików i helikoptera na Marsie oraz misja Oasis (poszukiwanie wody pod powierzchnią Sahary), której kierownikiem jest Artur.

Najważniejsze pytania ludzkości są zawarte we wszechświecie.
Dlaczego tu jesteśmy? Dokąd idziemy? Czy tak jak dinozaury wyginiemy?
One przecież biegały po Ziemi przez kilkaset milionów lat, my zaledwie przez 60 tysięcy lat.

Artur B. Chmielewski

AGNIESZKA CHYLIŃSKA

PIOSENKARKA, AUTORKA TEKSTÓW

JURORKA MAM TALENT!

AUTORKA 8 KSIĄŻEK DLA DZIECI, W TYM SERII O ZEZI, GILERZE I OCZAKU

MAMA RYSZARDA, ESTERY I KRYSTYNY

URODZIŁA SIĘ 23 MAJA 1976 ROKU W GDAŃSKU

Była sobie raz czarnooka i czarnowłosa dziewczynka o imieniu Agnieszka. Razem z rodzicami i starszym bratem mieszkała w Sopocie. Jej mama była nauczycielką, tata – dziennikarzem muzycznym. Agnieszka miała masę kompleksów i w ogóle nie wierzyła w siebie. Szkoda, bo była mądrą dziewczyną i cudowną koleżanką. Pisała świetne wypracowania, znała dobrze francuski i... fantastycznie śpiewała. Muzyka była jej największą pasją. Kiedy zaczynała śpiewać, stawała się inną Agnieszką. Zapominała o tęsknocie za tatą, który ciągle podróżował służbowo, czy o docinkach rówieśników śmiejących się ze szpary pomiędzy jej przednimi zębami. W drugiej klasie liceum wychowawczyni, a zarazem nauczycielka francuskiego (Agnieszka chodziła do klasy z rozszerzonym francuskim), zaproponowała jej udział w Festiwalu Piosenki Francuskiej. Aby mogła się przygotowywać, zwalniano ją z niektórych lekcji. W dniu występu od rana bolał ją brzuch, ale przemogła się. Wyszła na scenę, zaśpiewała i zajęła 3. miejsce. Była szczęśliwa, jednak jej radość nie trwała długo. „I po co było zwalniać cię z lekcji, skoro zajęłaś tylko 3. miejsce” – stwierdziła kwaśno jedna z nauczycielek. Agnieszce łzy napłynęły do oczu.

Talent nastolatki dostrzegli za to zawodowi muzycy. Zaproponowali, żeby została wokalistką rockowego zespołu, który miał się nazywać O.N.A. Dziewczyna zaczęła koncertować i ‒ choć wcześniej była wzorową uczennicą ‒ opuściła się w nauce. Na 2 miesiące przed końcem trzeciej klasy miała dwóje z biologii, chemii i matematyki. By zdać do klasy maturalnej, musiała się poprawić. Nie udało się. „Wkuwałam przez długie tygodnie, poprawiałam stopnie. Po czym okazało się, że decyzja o tym, że nie zdam, zapadła dużo wcześniej” – powie potem rozgoryczona. Zmieniła liceum, ale w nowym nie było lepiej. Ostatecznie rzuciła szkołę, nie ukończywszy trzeciej klasy liceum. Rodzice byli źli na córkę. Zapowiedzieli, że od tej pory musi radzić sobie sama.

Tymczasem publiczność Agnieszkę uwielbiała. Kochała jej mocny, charyzmatyczny głos oraz to, że nikogo nie udawała. Na scenie była sobą: zbuntowaną nastolatką, która śpiewa o problemach każdego z nas. Niestety, show-biznes to bezlitosna branża i każdy sukces ma tu swoją cenę. Koncertów przybywało i Agnieszka tygodniami była w trasie. Spała w autokarze, jadła w autokarze, żyła w autokarze. Prosiła kolegów, by mniej koncertowali. „Oj, nie gadaj, Aga. Chyba nie chcesz, żebyśmy nie mieli na życie” – odpowiadali. Dla dużo starszych, 30-, 40-letnich muzyków koncerty oznaczały pieniądze. Więcej koncertów to więcej pieniędzy. Nikt nie przejmował się, że młodziutka wokalistka jest zmęczona i tęskni za domem. Bez skrępowania częstowano ją alkoholem i narkotykami. Agnieszka wiedziała, że to niefajne, ale nie odmawiała. Alkohol i narkotyki znieczulały ją i przez chwilę zapominała o smutkach.

Nie była szczęśliwa. Jej sceniczna twardość była tylko pozą przybraną, by nikt nie zobaczył, jak bardzo jest krucha. W środku pozostała przecież tą samą wrażliwą dziewczyną, desperacko pragnącą miłości i akceptacji, jaką była od dziecka. Zespół odniósł niebywały sukces. Wydał 5 albumów, z których każdy zyskał status złotej lub platynowej płyty. Zdobył szereg nagród, w tym 5 Fryderyków. Agnieszka śpiewała, była frontmanką grupy i tworzyła teksty piosenek (pamiętacie, że w szkole pisała fajne wypracowania?). Ale cóż z tego, kiedy mimo tysięcy fanów i sprzedanych płyt stawała się coraz bardziej samotna i zagubiona. Zaczęła rozumieć, jak bardzo destrukcyjne życie prowadzi. I wtedy powiedziała „dość”.

Po 9 latach spędzonych z O.N.A. w 2003 roku odeszła z grupy i założyła własny zespół o nazwie Chylińska. Trzy lata później urodziła pierwsze dziecko – syna Rysia. Od 2009 roku występuje jako solowa piosenkarka. Została jurorką w telewizyjnym show Mam talent! i dziś nie sposób wyobrazić sobie tego programu bez niej. Wymyśliła i napisała bestsellerową, a zarazem bardzo mądrą serię książek dla dzieci o Zezi i Gilerze, do których dołączyli ostatnio Oczak i Anka Skakanka. Przede wszystkim jednak jest superfajną, rockandrollową mamą oraz niezwykle mądrym człowiekiem. A także piękną, świadomą siebie kobietą o niebywałym głosie, która już nie boi się okazywać słabości. Za to właśnie kochają ją fani i oby to nigdy się nie zmieniło.

SŁOWNICZEK

ROCK – rock po angielsku znaczy „kołysać się”, ale również „kamień” lub „skała”. Muzyka rockowa opiera się na różnego rodzaju gitarach i łączy w sobie oba te znaczenia. Jest twarda i mocna jak kamień, a przy tym szybka jak toczące się, spadające z gór kawałki skał. Ma wiele odmian, na przykład hard rock czy heavy metal, które są jeszcze cięższą i mocniejszą muzyką. Zespół O.N.A. grał właśnie hard rocka, a fanów zyskiwał przede wszystkim dzięki agresywnemu i surowo brzmiącemu wokalowi Agnieszki.

SHOW-BIZNES (z angielskiego: show – przedstawienie, business – interes) – branża rozrywkowa, czyli wszystkie aktywności związane z rozrywką, takie jak telewizja, kino czy muzyka.

FRONTMAN, FRONTMANKA (z angielskiego: front – czoło, man – człowiek) – najważniejszy muzyk w zespole, który w czasie koncertu utrzymuje kontakt z publicznością, a podczas oficjalnych wystąpień (na przykład konferencji prasowej) zabiera głos w imieniu zespołu.

ZŁOTA (PLATYNOWA, DIAMENTOWA) PŁYTA – płyta zyskuje status złotej (platynowej, diamentowej), kiedy osiągnie określoną, bardzo dużą liczbę sprzedanych egzemplarzy. Każdy kraj ma inne wymagania co do sprzedaży, a i one zmieniają się z czasem. O złotej płycie dla polskiego artysty mówimy dziś, kiedy sprzeda się ona w liczbie co najmniej 15 tysięcy egzemplarzy (platynowa – 30 tysięcy, diamentowa – 150 tysięcy).

CZY WIECIE, ŻE... Fryderyki to najbardziej znane nagrody muzyczne w Polsce? Istnieją od 1995 roku, a swoją nazwę wzięły od imienia najsłynniejszego polskiego kompozytora, Fryderyka Chopina. Przyznaje je Akademia Fonograficzna, w której zrzeszonych jest ponad 1300 artystów, dziennikarzy muzycznych i innych osób związanych z polską branżą muzyczną (inaczej fonograficzną). Fryderyki są przyznawane w rozmaitych kategoriach, takich jak: fonograficzny debiut roku, artysta/artystka roku, kompozytor roku, piosenka roku, album roku pop, rock, hip-hop i tak dalej.

Jest jedna rzecz, której nie zrozumie ani słuchacz, ani dziennikarz, ani nikt, kto nie jest w miarę popularnym artystą. Chodzi mi o presję oczekiwań.

Agnieszka Chylińska

CYBER MARIAN

YOUTUBER, PRODUCENT FILMOWY

TWÓRCA KANAŁU CYBER MARIAN UZNANEGO ZA NAJLEPSZY POLSKI KANAŁ KOMEDIOWY 2020

OSOBOWOŚĆ ROKU 2017 W PLEBISCYCIE GRAND VIDEO AWARDS

AUTOR KSIĄŻKI DZIŚ TAK BARDZIEJ

URODZIŁ SIĘ 9 LUTEGO 1984 ROKU W WARSZAWIE

Czarna postrzępiona peruka, charakterystyczny wąsik, no i nieodłączne cyber-gały – przyznacie sami, że na widok Cyber Mariana nie sposób się nie uśmiechnąć. Jego filmy mają na YouTubie po kilka milionów wyświetleń, a on sam skrzętnie ukrywa swój prawdziwy wygląd i nazwisko. Kim jest? Urodził się w Warszawie, ma dwóch braci, ukochaną żonę (Mariannę Cyberską oczywiście!), a wychował się praktycznie na... scenie. Jego rodzice są pedagogami i w malowniczej baszcie nad Wisłą na tyłach Starego Miasta w Warszawie prowadzili przez lata teatr. Zorganizowali tam również autorski cykl zajęć Wychowanie przez sztukę dla dzieci z pobliskiej podstawówki. W tej samej baszcie mieszkali. „Mieliśmy cały teatr dla siebie. Scena, dekoracje, rekwizyty i stroje to był raj dla tak twórczo narwanych dzieciaków jak my. Robiliśmy z braćmi labirynty z podestów, odgrywaliśmy różne role i nagrywaliśmy teledyski” – wspomina Cyber Marian.

Ano właśnie. Trzeba zaznaczyć, że Marianek od dziecka nagrywał dosłownie wszystko. A to młodszego brata tańczącego do piosenek Michaela Jacksona, a to imieniny u cioci, wreszcie ulubioną sałatkę jarzynową na stole, którą mama robiła na Boże Narodzenie. Szybko zaczął zarabiać pieniądze. Miał 8 lat, kiedy siedział sobie grzecznie w szatni teatru, odbierał kurtki, wydawał numerki, a goście wrzucali mu do wiklinowego koszyczka drobniaki. Potem ustawiał scenografię, obsługiwał światła i sprzątał po spektaklach. Za to, co uzbierał, kupował ukochane klocki Lego. I to z nimi właśnie zrobił pierwszego w życiu time lapse’a, czyli filmik poklatkowy (patrz: SŁOWNICZEK). Tylko nie myślcie sobie, że to był taki zwykły, prosty filmik. O nie. Miał muzykę i efekty specjalne, które dziesięciolatek wymyślił zupełnie sam. Odgłosy deszczu osiągnął dzięki nalewaniu wody do szklanki, błyski piorunów uzyskał za pomocą kilku latarek. Podkładem muzycznym był motyw z jego ulubionego serialu telewizyjnego Robin z Sherwood. Jedynie w montażu całości na dwóch magnetowidach pomógł mu starszy brat maturzysta.

Lata spędzone w teatrze oraz zabawy z tatą, który był również artystą, zrobiły swoje. Marian na scenie czuł się jak ryba w wodzie. Nie dość, że przez całą podstawówkę grał i tańczył w zespole folklorystycznym, to jeszcze w piątej klasie odkrył w sobie kabarecistę. Z okazji Dnia Matki wraz z czterema kolegami przygotował skecz – scenkę z życia rodzinnego. Sami wymyślili scenariusz, napisali teksty, stworzyli oprawę muzyczną i zadbali o gadżety. Widzowie pokładali się ze śmiechu, oklaskom nie było końca. Po wszystkim starszy brat, wówczas już student, wypowiedział wiekopomne słowa: „Chłopaki, jesteście zbyt dobrzy, by skończyć na jednym występie. Zostanę waszym menadżerem”. Słowa dotrzymał. W podstawówce występowali głównie w osiedlowych świetlicach i domach kultury. W liceum (czy uwierzycie, że Marian chodził do męskiego ogólniaka?!) zespół tak się wyrobił, że niemal co weekend jeździł po Polsce na zamknięte występy dla prywatnych firm. Korzystał z profesjonalnego oświetlenia i nagłośnienia, a występy miał obmyślone w każdym calu. Zlecenia, za niemałe pieniądze, sypały się jedno po drugim. Jeszcze przed maturą, w 2003 roku, Marian miał gotowy fach w ręku. I dokładnie wtedy...

Tuż przed studniówką, na którą przyszykował film o swoim liceum, dostał kataru i gorączki. Na ostatnich nogach poszedł na imprezę. Jego film zrobił furorę, ale on sam czuł się fatalnie. Dzień po studniówce wybrał się do lekarza. Myślał, że idzie ze zwykłym przeziębieniem, a wyszedł ze skierowaniem... do przychodni onkologicznej. Okazało się, że ma raka – nowotwór węzłów chłonnych, zwany chłoniakiem Hodgkina. W jeden dzień w jego życiu zmieniło się wszystko.

Pokonanie choroby zajęło Marianowi bolesne 7 lat. Nowotwór cofał się i nawracał. Chemioterapie, radioterapie, trepanobiopsje, dwa przeszczepy szpiku... – to niewiarygodne, ile chłopak przeszedł przez ten czas. Mimo to nie zawiesił występów. W terminie zdał maturę, rozpoczął studia (i je porzucił) najpierw pedagogiczne, potem filmowe, ożenił się, założył z braćmi firmę producencką. Kiedy wyzdrowiał, był jednym z najbardziej znanych artystów w polskiej branży eventowej. Występował na zamkniętych pokazach, produkował dla klientów filmy reklamowe. Co ciekawe, nie miał żadnego bajeranckiego studia, wszystko montował we własnym mieszkaniu (robi to zresztą do dziś). Uważnie śledził polskiego YouTube’a. W styczniu 2011 roku trochę z nudów, trochę z ciekawości umieścił na nim teledysk z wymyśloną przez siebie postacią Cyber Mariana. Filmik nosił tytuł Bobiczek i okazał się wielką... klapą. Podobnie było z Achtung! Arctic!, drugim teledyskiem. W trzecim, Ukrytym Polskim MEGAMIKSIE, nie wystąpił. Zrobił składankę zagranicznych hitów z ukrytymi w nich „polskimi” słowami. Film pojawił się w listopadzie, przed jednym z weekendów. W poniedziałek miał już milion odsłon. Po tygodniu – półtora miliona! A po 2 miesiącach zajął 3. miejsce w rankingu najczęściej oglądanych filmików na polskim YouTubie w 2011 roku.

Po MEGAMIKSACH Marian w hollywoodzkim stylu zmontował zwiastuny polskich filmów (koniecznie obejrzyjcie jego trailery Potopu czy Janosika), nagrał hitowych Brzydkich i wściekłych oraz sporo teledysków, w których wystąpił. Wymyślił słynne Suchary i Cyber Info. Efekt? Jego kanał ma dziś ponad 1,3 miliona subskrypcji, a on zgarnia nagrodę za nagrodą. Pomimo sukcesu udaje mu się zachować anonimowość i bardzo mu z tym dobrze. Swoją historię opisał za to w książce Dziś tak bardziej, którą – podobnie jak Marianowy dystans do siebie i świata – gorąco Wam polecam.

SŁOWNICZEK

TIME LAPSE (FILM POKLATKOWY) – polega na nagrywaniu materiału w stosunkowo dużych odstępach czasu, a następnie na odtworzeniu go w przyśpieszonym tempie. Dzięki temu procesy trwające całymi godzinami czy dniami można obejrzeć w kilkanaście sekund.

CHŁONIAK HODGKINA (ZIARNICA ZŁOŚLIWA) – choroba nowotworowa układu chłonnego. Chorują na niego przede wszystkim ludzie młodzi pomiędzy 15. a 35. rokiem życia oraz osoby powyżej 50 lat. Objawy do złudzenia przypominają przeziębienie, dlatego łatwo je zlekceważyć. Choroba jest uleczalna pod warunkiem, że zostanie wykryta odpowiednio wcześnie.

BRZYDCY I WŚCIEKLI – pod takim tytułem wiosną 2015 roku Marian umieścił na YouTubie parodię trailera hollywoodzkiego hitu Szybcy i wściekli 7. Filmik błyskawicznie zdobył popularność na całym świecie. Po tygodniu od premiery miał 3,5 miliona odsłon, a wiadomość o szalonej polskiej parodii trafiła na główne strony najbardziej znanych światowych serwisów internetowych.

BRANŻA EVENTOWA (z angielskiego: event – wydarzenie) – tak zwany przemysł spotkań masowych i biznesowych, czyli wszelkie duże imprezy (koncerty, konferencje prasowe, kongresy czy wyjazdy integracyjne) oraz związane z nimi zlecenia.

CZY WIECIE, JAK... powstała charakterystyczna stylówka Cyber Mariana? Na potrzeby YouTube’a wtedy-jeszcze-nie-Marian postanowił wymyślić dla siebie zupełnie nową postać. Planował kogoś w stylu Elektronika Supersonika, ale kusił go też Marian Koniuszko, bohater polskiego serialu z lat 80. pod tytułem Zmiennicy. Ostatecznie uznał, że połączy obie te postaci. Zaczął szukać przebrania. Na okulary ze szkłami jak denka od butelek natrafił w szufladzie swojego taty pełnej śmiesznych gadżetów. Obciachowy szary sweterek kupił w ulubionym lumpeksie. Dodał do tego gruby złoty łańcuch i tak odstrojony pokazał się żonie. Powiedziała, że wciąż jest podobny do siebie. „Wąsik by się przydał” – stwierdził, ale i to było mało. „Wtedy przypomniałem sobie o peruce kupionej na ślub, w której występowałem też za każdym razem po chemioterapii. Nałożyłem ją na głowę tył na przód. To było to! Mocne 2/10”.

Wielu myśli, że bez wypasionego sprzętu, a najlepiej całego studia filmowego, nie warto zaczynać na YouTubie. Bzdura.
Najważniejszy jest dobry pomysł.

Cyber Marian

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: