Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny - ebook
Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny - ebook
Czym jest risercz ziemkiewiczowski, bruzda dotykowa, ciamajdan i syndrom ocaleńca?
Gdzie możemy spotkać KODomitę, paski grozy, kuca Korwina, czy szechterowców?
O co chodzi z biegactwem, kredkami na asfalcie, puczem kanapkowym, maskirowką i przekładaniem wajchy?
Dlaczego Bartoszewski ponoć wyszedł na L4, a krul zawsze odpala protokół 1%? I co to w ogóle jest ta słynna prawicowa interpunkcja?
W swoim przystępnym i odrobinę złośliwym słowniku Galopujący Major wyjaśnia podstawowe terminy i zwroty pozwalające zrozumieć meandry prawicowej logiki i sedno polskiego, reakcyjnego myślenia.
Kategoria: | Komiks i Humor |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66232-61-7 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A co z domniemaniem niewinności? – pytanie retoryczne mające na celu obronę osoby oskarżanej o naruszanie prawa lub określonych standardów, mimo winy, w którą wierzą nawet obrońcy stosujący tę retorykę. Wbrew powszechnemu mniemaniu istotą domniemania niewinności jest fikcja prawna, to jest odgórnie przyjęte fikcyjne założenie, że oskarżony jest niewinny, dopóki sąd nie udowodni mu winy. Oznacza to, że nawet jeśli oskarżony na oczach tysięcy świadków dokona przestępstwa (np. zabójstwo na scenie), to nadal jest on niewinny, albowiem w rozumieniu prawa winny jest dopiero wtedy, gdy sąd go prawomocnie uzna za winnego. Wyrażenie „domniemanie niewinności” mogłoby więc zostać przetłumaczone na „fikcyjne uznanie niewinności do czasu wyroku”, aczkolwiek taka zamiana pozbawiałaby „argument z domniemania niewinności” jego podstawowej zalety. Domniemanie niewinności jest bowiem traktowane przez prawicę jako swoisty immunitet o charakterze mrożącym, pozwalający na wstrzymanie dokonania osądu osób o prawicowych poglądach, nawet jeśli są one w najbardziej oczywisty sposób winne popełnienia przestępstwa. Co istotne, domniemanie niewinności znajduje zastosowanie tylko w postępowaniu karnym, tymczasem prawica domniemanie niewinności traktuje jako bezwzględny nakaz dla całej społeczności, co oznacza, że prawo nakazywać by mogło nawet, co dana osoba może myśleć, a czego nie. Ta swoista myślozbrodnia dokonywana jest przez prawicę ze względu na wspomniane wyżej dobrodziejstwo domniemania niewinności, mimo że to lewica ma ponoć narzucać, jak kto ma myśleć, a samo domniemanie jako fikcja jest niezgodne z imperatywem prawdy. Jeszcze bardziej zaskakującym przykładem są tak hołubione przez prawicę prawo do samoobrony oraz prawo do wymierzania sprawiedliwości na miejscu. Przyjmując bowiem interpretację, że sprawca powinien być z automatu uznany za niewinnego w każdych okolicznościach, trudno zrozumieć, w jaki sposób można go zatrzymać, a nawet zastrzelić w samoobronie, skoro w momencie strzału nie jest osądzony, a więc przysługuje mu domniemanie niewinności.
AK karała śmiercią za szmalcownictwo – historyczna mitologizacja decydującej roli Armii Krajowej w walce ze szmalcownictwem, wykluczająca w ten sposób współpracę Polaków z Niemcami w zagładzie Żydów. Z racji faktu, że pojęcie szmalcownictwa jest na tyle zakorzenione w świadomości (również językowej) polskiego społeczeństwa, iż zaprzeczenie mu jest niemożliwe, główną taktykę stanowi z jednej strony marginalizacja tego zjawiska („szmalcownicy to promil Polaków”), a z drugiej budowanie przeciwwagi w postaci rzekomo powszechnego odwetu ze strony Armii Krajowej na szmalcownikach. Umyślne zachwianie równowagi (promil vs przeogromny odwet Armii Krajowej) ma nie tylko wskazywać na niecne zamiary oskarżycieli, próbujących „fałszywie” równoważyć (przygniecioną polską cnotą) wagę, ale jednocześnie utożsamiać Polskę jedynie z lepszą częścią tego równania. Tym samym reprezentantami Polski nie są osoby przynależne do narodu polskiego, a jedynie polskie podziemne organy, urzędy, armie. Następuje więc odwrócenie typowej retoryki, gdy za zbrodnie danego państwa (np. USA, ZSRR) nie odpowiadają wszyscy obywatele tegoż państwa czy też naród zamieszkujący dany obszar. W tym przypadku naród nie odpowiada za winy przynależących do niego zbrodniarzy, bo niewinne są tego narodu na wpół oficjalne urzędy. Ta „budowla” – mit Armii Krajowej ratującej Żydów – stoi jednak na dosyć kruchych faktograficznych fundamentach. AK karała bowiem śmiercią za szmalcownictwo dopiero od 18 marca 1943 r., co oznacza, że przez większość wojny (tj. przez 40 na 66 miesięcy) szmalcownictwo karane nie było. Ponadto do momentu wybuchu powstania warszawskiego, jak wskazuje prof. Dariusz Libionka, w Warszawie AK wykonała wyroki ledwie na kilkunastu szmalcownikach, a jednak w samej tylko okupacyjnej Warszawie, jak szacuje prof. Gunnar Paulsson, szmalcowników było od 3 do 4 tys. Oznacza to, że AK swoimi wyrokami do wybuchu powstania warszawskiego zlikwidowała w Warszawie mniej niż… 0,7 proc. szmalcowników. Szalę na drugą, niezbyt korzystną dla Polski stronę, przechyla również obecność od 16 do 18 tys. polskich tzw. granatowych policjantów, z których „jedynie” do 30 proc. pomagało podziemiu, jak się szacuje według prof. Bogdana Musiała. Mimo to mit ściganego w dzień i w nocy przez wszechwładną AK promila szmalcowników podnoszony jest przy każdej dyskusji o rozmiarach pomocy nazistom w Shoah.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej