Prawdziwa powieść - ebook
Prawdziwa powieść - ebook
Tarō Azuma, sierota znikąd, trafia pod pieczę Fumiko, pokojówki w domu bogatej rodziny. Tam poznaje płochliwą Yōko, najmłodszą córkę państwa Utagawów. Dziecinna bliskość przeradza się w trwającą dziesięciolecia fascynację. On emigruje i staje się jednym z najbardziej wpływowych Japończyków w USA, ona zostaje w Japonii, ich losy są jednak wiecznie splątane. Historię tej obsesyjnej miłości relacjonują kolejni bohaterowie, wreszcie trafia na karty powieści autorstwa japońskiej pisarki rezydującej na amerykańskiej uczelni.
Prawdziwa powieść to prozatorskie mistrzostwo jednej z najwybitniejszych postaci japońskiej sceny literackiej. Minae Mizumura jest genialną stylistką, a każde jej dzieło to próba rozpracowania na nowo konkretnego gatunku – tutaj zmaga się z koncepcją powieści, podając w wątpliwość, czy jako twórczyni japońska, wychowana na gruncie powieści o sobie, jest w stanie stworzyć prawdziwą powieść w rozumieniu europejskim. Robi to błyskotliwie, osadzając fabułę jak z Wichrowych Wzgórz Emily Brontë w powojennej Japonii. W tle gwałtownego romansu pojawia się portret Japonii wchodzącej w nowe czasy, zachłyśniętej wszystkim, co zachodnie
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67034-24-1 |
Rozmiar pliku: | 8,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pisarz „z zawodu” oznacza zupełnie co innego niż pisarz „z powołania”.
W codziennym życiu musimy wpisywać swoje dane do wielu dokumentów. Wypełniamy formularze, gdy opuszczamy kraj i przekraczamy kolejne granice, podajemy swoje dane, chcąc zapisać się do wypożyczalni kaset wideo albo dostać kartę kredytową, i tak dalej. Prócz imienia i nazwiska, daty urodzenia oraz adresu musimy też zwykle wpisać coś w rubryce „zawód”. Zawsze się waham przy jej wypełnianiu. Może nie ma potrzeby w tego typu formularzach pisać „powieściopisarka”, ale na widok tej rubryki za każdym razem uświadamiam sobie na nowo, że napisałam dotąd zaledwie dwie powieści i że tantiemy nie wystarczają mi na utrzymanie. Bazgrzę więc tylko swoimi koślawymi literami „wolny zawód”, zastanawiając się, czy kiedyś nadejdzie dzień, gdy będę mogła oficjalnie nazwać się „pisarką”, i jak wielką poczuję satysfakcję, mogąc się utrzymać jedynie z pisania powieści.
Ale to są zmartwienia „zawodowe”. Niewiele się różnią od zmartwień kogoś, kto otwiera pralnię w pobliżu dworca i martwi się, czy zdobędzie klientów. Kwestia zarobków to poważny problem dla każdego, kto musi się jakoś utrzymać, lecz nie jest to największy kłopot dla ludzi pragnących pisać powieści. Dla nich ważniejsze są bowiem zmartwienia związane z „powołaniem”.
Załóżmy na przykład, że w ciągu następnych dziesięciu lat napiszę mnóstwo powieści i dochody z tantiem spokojnie wystarczą mi na życie. Pewnie tak nie będzie, lecz na chwilę załóżmy, że tak się właśnie stanie. Nie wiem, czy w takim wypadku będę się czuła usatysfakcjonowana, ale myślę, że nie uwolnię się od wątpliwości, czy aby na pewno jestem pisarką. A to dlatego, że powieściopisarz jest artystą, a artysta to osoba, która za ważniejsze od tego, czy może się utrzymać ze swojej sztuki, uważa szukanie odpowiedzi na pytanie, czy została stworzona na artystę, czy urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą sprzyjającą artystom. U podłoża tych rozważań leży megalomania każąca człowiekowi wierzyć, że musiał się narodzić jako artysta dzięki działaniu jakiejś siły — niewidzialnej i przekraczającej ludzkie pojmowanie — mistycznej siły rządzącej Wszechświatem. W dodatku pisarze odczuwają to szczególnie mocno. Do tego, by zostać muzykiem, tancerzem czy malarzem, absolutnie konieczne są talent oraz długie, rygorystyczne ćwiczenia. Bardzo łatwo jest natomiast zostać pisarzem. Każdy może pisać i każdy może w jeden dzień przemienić się w pisarza. To zupełny przypadek, że A jest pisarzem, a B nie jest. Właśnie dlatego pisarze bardziej niż inni twórcy pragną, by jakiś głos Niebios cicho wyszeptał im do ucha: „Narodziłeś się, by być pisarzem. Takie są wola i nakaz Nieba”.
•
Dwa lata temu w moim życiu zdarzył się cud. Przebywałam wtedy w Palo Alto w północnej Kalifornii i akurat pracowałam nad swoją trzecią powieścią. No, tak jakby pracowałam. Prawda była taka, że pisanie wlokło się niemiłosiernie, bo brakowało mi wiary w siebie. A wtedy nieoczekiwanie Niebiosa zesłały mi opowieść, która brzmiała jak wzięta prosto z powieści. Zesłały ją właśnie mnie. Była to historia pewnego mężczyzny, którego znałam dawno temu, a właściwie — którego znała moja rodzina, gdy mieszkaliśmy w Nowym Jorku. Był to niezwykły człowiek. Przyjechał z Japonii bez grosza przy duszy, zrobił karierę i stał się bardzo bogaty, realizując swój _American dream_. Wśród zasiedziałych w Nowym Jorku Japończyków był nieomal legendarną postacią. Miał on jednak w Japonii drugie życie, o którym ludzie nie wiedzieli. Był boleśnie naznaczony piętnem powojennej biedy i jego dalsze losy naprawdę przypominały historię jak z powieści. Ta historia zniknęłaby uniesiona prądem rzeki czasu, gdyby nie pewien młody człowiek, który przypadkiem usłyszawszy ją w Japonii, przyjechał do Palo Alto po drugiej stronie Pacyfiku i ofiarował mi ją jak jakiś cenny dar. Oczywiście on sam nie myślał o tym w ten sposób. Miał swoje powody, by przyjechać do Ameryki, miał swoje powody, by się ze mną spotkać. Chciał mi opowiedzieć tę historię, zrobił to i odszedł — to wszystko. To tylko mnie się wydawało, że musiały mi go zesłać Niebiosa.
Opowiedział mi ją późno w nocy, gdy siedzieliśmy uwięzieni w domu z powodu wielkiej ulewy, największej, jaka nawiedziła północną Kalifornię od kilkudziesięciu lat. Nerwy miałam napięte do ostateczności, bo siły natury wystawiały je na próbę przez caluteńką noc. Kiedy opowieść dobiegła końca, uświadomiłam sobie, że jestem w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że w życiu tego znanego mi człowieka kryła się taka powieściowa historia i że w wyniku dziwnego zrządzenia losu akurat mnie przyszło ją usłyszeć… Doprowadziła do tego seria zbiegów okoliczności, ale ja miałam wrażenie, że doznałam objawienia — że Niebiosa zesłały mi tę historię, jakby mówiły: „Narodziłaś się po to, żeby ją opisać”.
Byłam im wdzięczna.
•
Oczywiście od tego rozpoczęły się prawdziwe problemy. Nie miały nic wspólnego z pisarskim powołaniem, a należały do innej kategorii — miały związek z pisaniem samym w sobie. A konkretnie mówiąc — z pisaniem po japońsku powieści współczesnej. Wtedy zaczęłam bowiem pisać książkę na podstawie tej historii, ale nie pracowałam pełna podniecenia z powodu tego objawienia, a raczej z poczuciem winy, że piszę o czymś, o czym nie powinnam pisać. Miałam też przeczucie, że poniosę klęskę, że na pewno mi się nie uda. Po pewnym czasie doszłam jednak do wniosku, że to nieważne. Gdy powieść nabierała kształtu, zaczęłam odczuwać pewien dystans do siebie. Uznałam, że utwór autorstwa kogoś takiego jak ja i tak nie odegra większej roli w wielkim i wiecznym morzu literatury. Choć oczywiście będę niezmiernie uradowana, jeśli książka znajdzie czytelników.
°MINAE MIZUMURA — japońska powieściopisarka i krytyczka literacka. Urodzona w 1951 roku, w wieku dwunastu lat wyjechała z rodziną do Nowego Jorku. Życie w obcym świecie z dala od Japonii obudziło w niej zamiłowanie do modernistycznej literatury japońskiej. Studiowała sztukę w Bostonie, a potem również literaturę francuską w Yale. Jako powieściopisarka pisząca po japońsku zadebiutowała w 1990 roku powieścią _Zoku Meian_ (Światło i mrok, ciąg dalszy), błyskotliwie kontynuując nieskończone dzieło Sōsekiego Natsume _Światło i mrok_. Wykładała literaturę japońską na uniwersytetach Princeton, University of Michigan i Stanforda.
ANNA ZIELIŃSKA-ELLIOTT — japonistka i tłumaczka literatury japońskiej. Przekładała większość utworów Harukiego Murakamiego, a także Bananę Yoshimoto, Yukio Mishimę, Jun’ichirō Tanizakiego oraz Yasunariego Kawabatę. Jest autorką monografii pt. _Haruki Murakami i aktorzy jego teatru wyobraźni_ o roli genderu w utworach pisarza oraz literackiego przewodnika _Haruki Murakami i jego Tokio_.