- promocja
Przebaczenie - ebook
Przebaczenie - ebook
W przebaczeniu tkwi ogromna moc, z której wielu z nas nie zdaje sobie sprawy
Przebaczenie ma wielką moc. Dzięki niemu możemy poczuć ulgę. Dzięki niemu możemy też stać się szczęśliwymi ludźmi.
W wykładach Osho kwestia wybaczania stanowiła zazwyczaj dodatek do zagadnień poświęconych stawaniu się uważnym oraz świadomości, że pielęgnowanie zranionych uczuć lub marzeń o zemście rani wyłącznie ciebie.
„Przebaczenie” nie jest słowem, którego Osho używał często. Na najbardziej podstawowym poziomie, kiedy niepotrzebne są słowa, wybaczanie następuje z chwilą, gdy odpuszczamy lub przepracowujemy wszystko, co jest nieważne, pozbawione znaczenia w naszym życiu tu i teraz.
W książce Przebaczenie zawarte są przemyślenia Osho na temat podejścia Wschodu i Zachodu do koncepcji przebaczania. Osho zastanawia się także nad jego znaczeniem w obliczu grzechu, winy, wstydu, skruchy, jak również przeszłych, obecnych i przyszłych konsekwencji.
„Przebaczenie oznacza po prostu, że akceptujesz daną osobę taką, jaka jest,
że nadal kochasz ją taką, jaka jest”.
Osho
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8252-623-3 |
Rozmiar pliku: | 791 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy w wykładach Osho pojawia się słowo „wybaczać” albo temat wybaczania, stanowi to zwykle dodatek do zagadnień poświęconych stawaniu się uważnym i ugruntowanym, zdawaniu sobie sprawy z tego, że pielęgnowanie zranionych uczuć lub marzeń o zemście rani wyłącznie ciebie. „Przebaczenie”, w odróżnieniu od pozostałych tytułów z serii _Nowa jakość życia_, nie jest słowem, którego Osho używał często. Na najbardziej podstawowym poziomie, kiedy niepotrzebne są słowa, wybaczanie następuje z chwilą, gdy odpuszczamy (lub czasami – przepracowujemy) wszystko to, co jest nieważne, pozbawione znaczenia w naszym życiu tu i teraz.
W tym miejscu pojawia się słowo pokrewne: „skrucha”. Załóżmy, że coś nas rozdrażniło i zareagowaliśmy gniewem. Uderzyliśmy w kogoś, pragnąc go zranić, powiedzieliśmy słowa, których wolelibyśmy nie powiedzieć. Daje to okazję do zapamiętania, że naszym zadaniem, naszym pierwszym zadaniem jest zauważenie tego, zanotowanie, zwrócenie na to uwagi i wzięcie za to odpowiedzialności. A jeśli okaże się, że rzeczywiście zachowaliśmy się nieświadomie i niewłaściwie – wykażmy skruchę, w pełnym tego słowa znaczeniu, z całą świadomością, tak by to się już nie powtórzyło.
Jak dowiadujemy się na stronach tej książki, na innym poziomie słowo „przebaczenie” jest wyjątkowym, religijnym podejściem do wspólnych problemów związanych z naszym człowieczeństwem; zwierzęta nie cierpią z tego powodu, więc to my mamy skłonność do robienia rzeczy, których później żałujemy. Robimy takie rzeczy, jakie chcemy robić, chociaż wiemy, że nasi rodzice, nauczyciele, nasze Kościoły uważają je za grzeszne albo złe. Potrzebujemy wybaczania, bo i tak te rzeczy czynimy. W kontekście judeochrześcijańskim wiele czasu spędzamy, modląc się, żeby powstrzymać się od złego, nie ulegać pokusie i mieć wybaczone swoje błędy. Przebaczenie jest czymś koniecznym, aby stać się szczęśliwym albo odczuć ulgę.
Z kolei na Wschodzie za te sprawy odpowiada karma. Piekło, w którym żyjemy, jest naturalną konsekwencją naszych złych uczynków w przeszłości. Szczęście, którego doświadczamy teraz, bogactwo czy dobra opinia to nasza nagroda za dobre zachowanie w przeszłości. Na dodatek tam, gdzie chrześcijaństwo daje nam tylko jedno życie, aby poradzić sobie z tym wszystkim, religie Wschodu oferują nam liczne wcielenia. Wybaczanie jest niewielkim, pojedynczym elementem w karmicznym dramacie, w którym gramy. Mamy dużo czasu. Nie czeka nas sąd ostateczny, na którym będziemy musieli uratować się w ostatniej chwili albo przepaść na wieki.
W tej książce Osho rozwija wszystkie niuanse, sprawdza wszystkie korzenie i rzuca światło na wschodnie i zachodnie podejścia do koncepcji przebaczania i związanych z nią koncepcji grzechu, winy, wstydu, skruchy, a także ich przeszłych, obecnych i przyszłych konsekwencji.
Sarito Carol Neiman, kompilator i redaktor
Międzynarodowa Fundacja OshoNOTATKA DOTYCZĄCA JĘZYKA
S_łowo mówione:_ Książki Osho nie zostały napisane, lecz są transkrypcją z nagrań jego wykładów. Te wykłady były spontaniczne, nie zawierały odnośników innych niż kopie pytań, historii lub pism, o których skomentowanie został poproszony, albo dowcipów, które przytaczał, by lepiej zilustrować to, o co mu w danym momencie chodziło. Jego życzeniem było, żeby redaktorzy zachowali płynną narrację języka mówionego w publikowanych książkach.
_Zaimki:_ Kiedy słyszymy, jak Osho mówi, oczywiste staje się, że słowo _man_ – z jęz. ang. „mężczyzna”, „człowiek” – odnosi się do wszystkich ludzi. Zwracanie się do słuchaczy zaimkiem właściwym dla rodzaju męskiego – „on” – pozwala zachować płynność wypowiedzi, ale w żadnym razie nie oznacza, że „ona” lub „one” są odrzucone lub nieważne.
Warto pamiętać ten unikatowy punkt widzenia Osho:
_Osoba medytująca nie jest ani mężczyzną, ani kobietą,_
_ponieważ medytacja nie ma nic wspólnego z płcią_
_ani z twoim umysłem._
_W medytacji jesteś po prostu i jedynie świadomością._
_A świadomość nie jest ani męska, ani żeńska._PRZEBACZENIE: IDEAŁ KONTRA RZECZYWISTOŚĆ
Od tysięcy lat mówimy o miłości, ale gdzie w naszym życiu znajduje się ta miłość? Mówimy o wybaczaniu i o służbie ludzkości, ale gdzie jest to wybaczanie i ta służba ludzkości? Nasza służba ludzkości i nasze przebaczenie stały się sługami naszych interesów. Ktoś chce osiągnąć wyzwolenie lub trafić do nieba, dlatego przebacza i składa datki na cele charytatywne. Czy to naprawdę przebaczenie i działalność charytatywna, czy tylko zwykła transakcja? Ktoś pragnie odnaleźć swoją duszę, więc pomaga ubogim. Czy to prawdziwa pomoc ubogim, czy może instrumentalne traktowanie ludzi w imię własnego interesu?
Za tymi wszystkimi działaniami, organizacjami charytatywnymi, wybaczaniem, nonsensami mówiącymi o braku przemocy ukrywa się prawdziwy człowiek, który jest w nas. Tylko ten prawdziwy człowiek istnieje. Jeżeli cokolwiek ma się wydarzyć, musi to nastąpić poprzez tę osobę. Dowolna rewolucja czy zmiana w życiu – wszystko, co musi się wydarzyć – musi dokonać się poprzez tę prawdziwą osobę. Wszystko zawsze dzieje się poprzez osobę, którą jestem naprawdę; poprzez osobę, którą ty jesteś. Ideały w niczym tu nie pomogą.
Wszystko zawsze dzieje się poprzez osobę, którą jestem naprawdę; poprzez osobę, którą ty jesteś. Ideały w niczym tu nie pomogą.
Chowamy się za ideałami. Zły człowiek, próbując stać się dobrym, może zapomnieć o tym, że jest zły; on chce o tym zapomnieć. Dlatego tacy ludzie uczepiają się wzniosłych ideałów.
Kiedy ktoś mówi o wzniosłych ideałach, wiedz, że w tej osobie kryje się coś złego. Gdyby nie przemawiał przez niego zły człowiek, to nie mówiłby o wzniosłych ideałach, bo byłby z gruntu dobry. O czym tu mówić? Skąd ten temat wzniosłych ideałów?
„Wzniosły ideał” to sztuczka, jaką stosuje zła wersja nas. To niezwykle subtelna sztuczka służąca nam do obrony. W staraniach, by stać się dobrym, zapominamy o złym. Czy ktokolwiek może stać się dobry, dopóki ma wewnątrz zło? Można próbować na tysiące sposobów, ale niezależnie od starań zła wersja zawsze w jakimś momencie się ujawni.
Tak wygląda nasza rzeczywistość, chociaż możliwe, że straciłeś możliwość dostrzegania jej. Zła osoba jest w tobie – pełna przemocy i nienawiści. Cokolwiek robisz, nieważne, jak chwalebnych czynów się podejmujesz, to dopóki zła osoba stoi za każdą taką czynnością, twoje działanie będzie oszustwem. Rzeczywistość kryjąca się za twoim działaniem jest zupełnie inna. Na zewnątrz może być to niewidoczne; inni mogą tego nie dostrzegać, ale ty umiesz to zobaczyć.
Jeśli to zauważysz, możesz wyruszyć w podróż uzdrawiającą umysł; możesz wyruszyć ścieżką w stronę zdrowego istnienia. Przede wszystkim należy postawić pierwszy krok. Krok w kierunku pozyskania zdrowego umysłu, zdrowej świadomości.
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba dostrzec, jest prawda o sobie, przedstawiona jako fakt, a nie jako ideał. Jak wygląda twoja rzeczywistość? Nie chodzi o twoją ideologię ani to, w co wierzysz, ale o to, kim jesteś. Jaka jest twoja rzeczywistość.
Jeszcze nikomu nie udało się przeobrazić za pomocą ideałów. Na zewnątrz może to tak wyglądać, ale w środku to dokładnie ta sama osoba.
Wtedy i tylko wtedy, gdy będziesz gotowy się tego dowiedzieć, będziesz mógł wyrzucić z głowy tę bezwartościową ideę, że możesz się zmienić, jeśli masz ideały i o nie walczysz. Jeszcze nikomu nie udało się przeobrazić za pomocą ideałów. Na zewnątrz może to tak wyglądać, ale w środku to dokładnie ta sama osoba.
Siła wybaczania leży w gniewie
Cała ludzkość stała się schizofreniczna. Umysł człowieka rozbity jest na części, podzielony na fragmenty, i istnieje ku temu powód: życie, które jest przecież czymś kompletnym, traktujemy, jakby składało się z części, i dodatkowo zderzamy te części ze sobą.
Człowiek jest jeden, ale stworzyliśmy w nim podziały i zakładamy, że te części stoją do siebie w opozycji. Zrobiliśmy to we wszystkich sferach życia. Mówimy komuś: „Nie gniewaj się, przebacz”, nie zdając sobie sprawy, że gniew i przebaczenie różnią się tylko ilościowo.
Tak jak w przypadku różnicy między zimnem i ciepłem, między dzieciństwem i starością, można powiedzieć, że minimalny poziom gniewu to właśnie przebaczenie – tu nie ma żadnej dwoistości. Wszystkie pradawne przykazania ludzkości nauczają nas: „Pozbądź się gniewu i zacznij wybaczać”. Tak jakby gniew i przebaczenie były przeciwieństwami i dało się odrzucić gniew, zachowując przebaczenie. Takie podejście może doprowadzić jedynie do rozbicia osoby na fragmenty i do wpędzenia jej w kłopoty.
W życiu wszystko jest ze sobą zintegrowane niczym nuty wspaniałej symfonii. Jeżeli cokolwiek wytniesz, to pojawi się problem. Ktoś może orzec, że kolor czarny wiąże się ze złem. Dlatego podczas ślubów nie wolno wkładać nic czarnego; czarny dopuszczany jest na pogrzebach. Istnieją ludzie, którzy są przekonani, że czarny kolor to znak szatana, oraz tacy, którzy sądzą, że biel to oznaka czystości. W znaczeniu symbolicznym można stosować takie podziały, ale gdyby ktoś powiedział: „Pozbądźmy się koloru czarnego, zlikwidujmy kolor czarny”, to pamiętaj: usunięcie czarnego sprawi, że z białego też prawie nic nie zostanie, ponieważ biel białego widać dopiero w kontraście z czernią czarnego.
Nauczyciel pisze na czarnej tablicy białą kredą. Czy on oszalał? Dlaczego nie pisze na białej ścianie? Oczywiście można pisać kredą po białej ścianie, ale litery nie będą widoczne. Biały kolor staje się widoczny na tle czarnego; to czarny sprawia, że można zobaczyć biel. Zapamiętaj, że każdy, kto nastawi się wrogo do jednej strony tej dwoistości, sprawi, że druga strona wyblaknie i osłabnie.
Tylko osoba, która potrafi poczuć gniew, może przebaczyć. Im większy gniew, tym silniejsze staje się przebaczenie.
Ktoś, kto jest przeciwny okazywaniu gniewu, nie będzie potrafił prawdziwie wybaczać. Siła przebaczenia znajduje się w gniewie. Tylko osoba, która potrafi poczuć gniew, może przebaczyć. Im większy gniew, tym silniejsze staje się przebaczenie. Moc złości nada blasku aktowi przebaczenia. Jeżeli brakuje gniewu, przebaczenie będzie nijakie, pozbawione energii, martwe.
Przeprosiny są potrzebne, ponieważ nie ma relacji
_Jeżeli ktoś nadepnie na stopę obcej osobie na bazarku, grzecznie przeprosi i wytłumaczy się, mówiąc: „Tak tu tłoczno”._
_Jeżeli starszy brat nadepnie na nogę młodszemu, powie tylko: „Sorki” – i nic więcej._
_Jeżeli rodzic nadepnie na nogę swojemu dziecku, nie musi nic mówić._
_Największa uprzejmość jest wolna od wszelkich formalności. Doskonałe postępowanie wolne jest od zmartwień._
_Doskonała mądrość jest nieplanowana. Doskonała miłość nie potrzebuje działania na pokaz. Doskonała szczerość nie daje żadnej gwarancji._
– Chuang Tzu
Przeprosiny są potrzebne, ponieważ nie istnieje relacja. Druga osoba jest nieznajoma – wyjaśnienie jest potrzebne, ponieważ brakuje miłości.
Jeżeli jest miłość, wyjaśnienia nie są potrzebne – druga osoba zrozumie. Miłość zawsze rozumie, bo nie istnieje wyższa forma moralności niż miłość – nie może istnieć.
Miłość to najwyższe prawo – jeżeli jej nie ma, potrzeba zamienników. Po nastąpieniu na nogę nieznajomej osoby na bazarku potrzeba przeprosin – oraz wyjaśnienia: „Tak tu tłoczno”.
Trzeba zrozumieć jedną odnoszącą się do tego rzecz: na Zachodzie nawet mąż musi przepraszać; żona musi się tłumaczyć. To oznacza, że miłość zniknęła; to oznacza, że ludzie stali się sobie obcy, że nie tworzą domu – świat stał się bazarem.
Na Wschodzie takie zachowanie jest niewyobrażalne – mimo to mieszkańcy Zachodu sądzą, że mieszkańcy Wschodu są niewychowani. Mąż nie musi się tłumaczyć – nie ma takiej potrzeby, ponieważ nie jesteśmy sobie obcy, druga strona rozumie. Kiedy druga strona nie jest w stanie czegoś zrozumieć, wtedy potrzebne są przeprosiny. Jeżeli miłość nie potrafi czegoś zrozumieć, to na co zdadzą się przeprosiny?
Jeżeli cały świat stanie się domem, przeprosiny znikną, zniknie tłumaczenie się. Udzielasz wyjaśnień, ponieważ nie masz pewności co do drugiej osoby. Wyjaśnienia to sztuczka mająca pozwolić ci uniknąć konfliktu; przeprosiny to narzędzie umożliwiające uniknięcie konfliktu.
Konflikt istnieje i bardzo się go obawiasz – a to sposób na cywilizowane wychodzenie z konfliktów. Nadepnąłeś nieznajomemu na stopę. Patrzysz i w jego oczach widzisz narastającą przemoc; pojawia się agresja, zaraz cię uderzy. Przeprosiny są potrzebne, aby jego złość się rozmyła. To taka sztuczka – nie musisz szczerze przepraszać; to tylko mechanizm społeczny. Działa jak lubrykant. Wystarczy dorzucić wyjaśnienie: „To nie moja wina, tu jest bardzo tłoczno. Jesteśmy na targu, nic nie dało się zrobić, tak musiało być”. Wyjaśnienie zdejmuje z ciebie odpowiedzialność.
Miłość zawsze bierze odpowiedzialność, nieważne, czy miejsce jest zatłoczone, czy nie, ponieważ miłość jest zawsze świadoma i uważna. Nie możesz zrzucać odpowiedzialności na sytuację – to ty jesteś odpowiedzialny. Spójrz na to zjawisko: przeprosiny to narzędzie, to lubrykant mający na celu unikanie konfliktów. Dawanie wyjaśnień to spychanie odpowiedzialności. Nie mówisz: „Byłem nieprzytomny, nieświadomy i dlatego nadepnąłem na twoją nogę”. Mówisz: „Tu jest bardzo tłoczno!”. Świadoma osoba tak nie robi – jeśli będziesz się trzymać tej metody, nigdy nie staniesz się prawdziwie religijny. Prawdziwa religijność to branie odpowiedzialności, nie zaś jej unikanie, nie uciekanie. Im bardziej jesteś odpowiedzialny, tym więcej świadomości się w tobie rodzi; im mniej odpowiedzialności bierzesz, tym bardziej nieświadomy się stajesz. Zawsze gdy czujesz, że nie ponosisz odpowiedzialności, zasypiasz.
Miłość zawsze bierze odpowiedzialność, nieważne, czy miejsce jest zatłoczone, czy nie, ponieważ miłość jest zawsze świadoma i uważna. Nie możesz zrzucać odpowiedzialności na sytuację – to ty jesteś odpowiedzialny.
Tak się dzieje nie tylko w relacjach dwojga osób, lecz także w relacjach społecznych na każdym poziomie. Marksizm uważa, że społeczeństwo jest odpowiedzialne za wszystko. Ktoś jest biedny, winne jest społeczeństwo; ktoś jest złodziejem, winne jest społeczeństwo. Ty nie ponosisz odpowiedzialności, żadna jednostka nie ponosi odpowiedzialności. Marksizm spycha odpowiedzialność na społeczeństwo; ty nie odpowiadasz za nic.
Spójrz na podejście religijne – ono jest zupełnie inne. Osoba religijna uważa, że jest odpowiedzialna za wszystko: ktoś prosi o jałmużnę, jest żebrakiem, a ta osoba czuje się za to odpowiedzialna. Żebrak może znajdować się na drugim krańcu Ziemi; mogę go nie znać, mogę nigdy go nie spotkać, ale skoro istnieje żebrak, to ja ponoszę odpowiedzialność. Toczy się wojna – w Izraelu, Wietnamie, gdziekolwiek – nie biorę w niej czynnego udziału, ale i tak czuję, że jestem za nią odpowiedzialny.
Jestem tu. Nie mogę spychać odpowiedzialności na społeczeństwo.
Co masz na myśli, mówiąc o społeczeństwie? Gdzie jest to społeczeństwo? To jedna z wymyślniejszych form unikania. Tylko jednostki istnieją; nigdy nie spotkasz społeczeństwa. Nigdy nie będziesz w stanie wskazać: „To jest społeczeństwo”. Istnieją tylko jednostki, a „społeczeństwo” jest jedynie słowem.
Nigdy nie będziesz w stanie wskazać: „To jest społeczeństwo”. Istnieją tylko jednostki, a „społeczeństwo” jest jedynie słowem.
Gdzie jest to społeczeństwo? Starożytne cywilizacje miały swoją odpowiedź. Mówiły: Bóg jest odpowiedzialny, przeznaczenie jest odpowiedzialne. Komunizm gra w tę samą grę, mówiąc, że społeczeństwo ponosi odpowiedzialność. Gdzie jest to społeczeństwo? Bóg może i gdzieś jest; społeczeństwa nie ma, są tylko jednostki. Religijność mówi: jestem odpowiedzialny. Nie potrzeba tłumaczeń.
Pamiętaj o jeszcze jednej rzeczy: zawsze gdy czujesz, że to ty odpowiadasz za wszystkie paskudne rzeczy – za bałagan, anarchię, wojnę, przemoc, agresję – nagle stajesz się uważny. Odpowiedzialność przenika twoje serce i czyni cię uważnym.
Kiedy mówisz: „Tu jest bardzo tłoczno”, dajesz sobie prawo do chodzenia w stanie uśpienia. Tak naprawdę nadepnąłeś na stopę nieznajomego, ponieważ byłeś nieświadomy. Lunatykujesz, chodzisz we śnie. Kiedy na kogoś nadepniesz, nagle się budzisz, bo pojawia się zagrożenie. Stosujesz wymówkę: „To miejsce jest zatłoczone!”, po czym znowu zasypiasz.
Co tak naprawdę się dzieje, kiedy mówisz: „Przepraszam”? Twój sen zostaje zakłócony, spacerowałeś we śnie – marzyłeś o czymś, wyobrażałeś sobie coś, o czymś rozmyślałeś – i nagle nadepnąłeś na kogoś. Nie dlatego, że miejsce było zatłoczone – potknąłbyś się, nawet gdyby nikogo tam nie było. Nawet gdyby znajdowało się tam tylko kilka osób, to i tak byś nadepnął tego człowieka. Problem leży w tobie, w twoim braku świadomości, w nieświadomym zachowaniu. Budda nie potknie się o nikogo, nawet będąc na targu, ponieważ porusza się świadomie. Wszystko, co robi, robi w sposób uważny.
Jeżeli nadepnie ci na stopę, zrobi to świadomie; zrobi to w jakimś celu. Nadepnie ci na stopę, aby pomóc ci się obudzić, żebyś stał się uważny. Nie powie nigdy: „To miejsce jest takie zatłoczone”; nie będzie się tłumaczył.
Usprawiedliwienia zawsze są zwodnicze. Wydają się logiczne, ale są fałszywe. Wymyślasz wyjaśnienia tylko wtedy, gdy musisz coś ukryć.
Zaobserwuj to w swoim życiu. To nie jest tylko teoria, to fakt doświadczany przez każdego – usprawiedliwiasz się tylko wtedy, gdy chcesz coś ukryć. Prawda nie potrzebuje wyjaśnień.
Usprawiedliwiasz się tylko wtedy, gdy chcesz coś ukryć.
Im bardziej kłamiesz, tym więcej usprawiedliwień potrzebujesz. Dlatego stworzono tyle świętych pism – ludzie ciągle kłamią; wytłumaczenia są potrzebne, aby ukryć te kłamstwa. Najpierw musisz wyjaśnić to, a potem tamto – i tak bez końca. To niekończąca się regresja. Ostatnie wytłumaczenie i tak niczego nie tłumaczy. Pierwotne kłamstwo pozostaje kłamstwem. Tłumacząc się, nie sprawisz, że kłamstwo zmieni się w prawdę. Może ci się tak wydawać, ale wytłumaczenia niczego nie tłumaczą.
Wydarzyło się kiedyś…
Mułła Nasruddin udał się w swoją pierwszą podróż lotniczą. Bardzo się bał, ale nie chciał, żeby ktokolwiek o tym wiedział. To przydarza się każdemu, kto odbywa taką podróż po raz pierwszy. Nie chcesz, żeby wszyscy wiedzieli, że robisz coś pierwszy raz. Mułła próbował zachowywać się nonszalancko, więc szedł bardzo odważnie. Odwaga była jego wytłumaczeniem: „Zawsze podróżuję samolotem”. Zajął swoje miejsce i aby poczuć się lepiej, chciał coś powiedzieć. Rozmowa pobudza odwagę, sprawia, że odczuwasz mniejszy strach. Nasruddin spojrzał przez okno i odezwał się do pasażera siedzącego obok:
– Niech pan spojrzy, cóż za wysokość! Ludzie zdają się mali jak mrówki.
Pasażer odpowiedział:
– Proszę pana, jeszcze nie wystartowaliśmy. To są mrówki.
Tłumaczenia niczego nie ukryją. Wręcz przeciwnie, raczej dużo ujawnią. Jeżeli potrafisz patrzeć, jeżeli masz oczy, to każde tłumaczenie stanie się widoczne. Dla Nasruddina lepiej by było, gdyby milczał. Nie próbuj jednak stosować milczenia zamiast wyjaśnień – ono nie ma zastosowania w takiej sytuacji. Twoje milczenie wszystko ujawni, a twoje słowa odkryją prawdę.
Lepiej nie być kłamcą; wtedy nie trzeba się z niczego tłumaczyć. Lepiej mówić prawdę – najprościej jest być osobą prawdziwą i autentyczną. Kiedy się czegoś boisz, lepiej powiedzieć: „Boję się”. Zaakceptowanie prawdy zmniejsza strach.
Akceptacja to prawdziwy cud. Kiedy pogodzisz się z własnym strachem i powiesz: „To moja pierwsza podróż”, to nagle poczujesz w sobie zmianę.
Podstawowy strach nie jest strachem. Podstawowy strach polega na tym, że boisz się strachu. Myślisz: „Nikt nie może wiedzieć, że się boję. Nikt nie może wiedzieć, że jestem tchórzem”.
Podstawowy strach nie jest strachem. Podstawowy strach polega na tym, że boisz się strachu. Myślisz: „Nikt nie może wiedzieć, że się boję. Nikt nie może wiedzieć, że jestem tchórzem”. W nowej sytuacji każdy jest tchórzem, w nowej sytuacji bycie odważnym byłoby głupotą! Bycie tchórzem oznacza jedynie, że sytuacja jest nowa i twój rozum nie jest w stanie dać ci odpowiedzi; twoja przeszłość nie może dać ci odpowiedzi, więc drżysz ze strachu. To dobrze! Po co szukać odpowiedzi w rozumie? Drżyj i pozwól odpowiedziom wypłynąć z teraźniejszych doświadczeń. Po prostu jesteś wrażliwą osobą – nie zabijaj tej wrażliwości wyjaśnieniami.
Następnym razem, kiedy zaczniesz się tłumaczyć, włącz uważność. Co ty robisz? Czy próbujesz coś ukryć? Czy próbujesz się z czegoś wytłumaczyć? Takie zachowanie w niczym ci nie pomoże.
Wszędzie otaczają cię lustra
Mężczyzna, który niedawno się wzbogacił, udał się na najdroższą, najbardziej kosztowną, najbardziej ekskluzywną plażę, gdzie szastał pieniędzmi, by zaimponować otaczającym go ludziom. Następnego dnia podczas pływania jego żona się podtopiła. Wyniesiono ją na brzeg; dookoła zebrał się tłum ludzi, więc mężczyzna zapytał:
– Co robicie?
Ktoś mu odpowiedział:
– Zamierzamy zrobić pańskiej żonie sztuczne oddychanie.
Mężczyzna odrzekł:
– Nic z tego, zróbcie jej prawdziwe oddychanie. Stać mnie, żeby za to zapłacić.
Cokolwiek robisz albo czegokolwiek nie robisz, cokolwiek mówisz albo czegokolwiek nie mówisz – wszystko to ujawnia, kim jesteś. Wszędzie dookoła ciebie znajdują się lustra. Każdy człowiek jest lustrem, każda sytuacja jest lustrem – kogo próbujesz oszukać? Jeżeli oszukiwanie wejdzie ci w nawyk, to przecież ostatecznie oszukujesz tylko samego siebie i nikogo innego. Tracisz swoje życie na oszustwa.
Chuang Tzu mówi: „Tłumacząc się, pokazujesz, że nie jesteś prawdziwy, nie jesteś autentyczny”.
„Jeżeli starszy brat nadepnie na nogę młodszemu, powie tylko: «Sorki» – i nic więcej”.
Dwóch braci – bardziej osobista relacja, w której ludzie nie są dla siebie nieznajomi; wtedy nie potrzeba wyjaśnień. Brat mówi jedynie: „Sorki”; bierze na siebie winę. Mówi: „Byłem nieuważny”. Nie spycha odpowiedzialności na kogoś innego, lecz przyjmuje ją taką, jaka jest. Taka relacja jest bliższa.
„Jeżeli rodzic nadepnie na nogę swojemu dziecku, nie trzeba nic mówić”.
Nie ma takiej potrzeby; to jeszcze bliższa relacja, bardziej intymna. Jest w niej miłość i ta miłość wystarczy. Nie potrzeba zamienników, wyjaśnień, tłumaczenia.
„Najwyższa forma uprzejmości pozbawiona jest formalizmu. Doskonałe postępowanie wolne jest od zmartwień”.
„Doskonała mądrość jest nieplanowana. Doskonała miłość nie potrzebuje działania na pokaz. Doskonała szczerość nie daje żadnej gwarancji”.
Wszystkie te doskonałości potrzebują jednego: spontanicznej świadomości. Bez niej zawsze będziesz używał podrobionych pieniędzy i zawsze będziesz nakładał nieprawdziwe twarze. Możesz być szczery, jeżeli jednak wkładasz w to jakikolwiek wysiłek, to szczerość jest tylko formalna. Możesz być pełen miłości, ale jeżeli miłość wymaga wysiłku, jeżeli przypomina to, o czym pisze Dale Carnegie w książce _Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi_ – jeżeli to taki rodzaj miłości, to ona nie może być prawdziwa. Manipulujesz nią. W takiej sytuacji nawet przyjaźń zmienia się w interes.
Strzeż się ludzi takich jak Dale Carnegie – to niebezpieczne osoby; niszczą wszystko, co prawdziwe i autentyczne.
Strzeż się ludzi takich jak Dale Carnegie – to niebezpieczne osoby; niszczą wszystko, co prawdziwe i autentyczne. Pokazują ci, jak „zdobyć przyjaciół”; uczą cię sztuczek, technik. Poprawiają twoją skuteczność, dają ci wiedzę. Miłość nie ma podręcznika; nie może go mieć. Miłość nie potrzebuje być przedmiotem szkolenia. Przyjaźni nie trzeba się uczyć – wyuczona przyjaźń wcale nie jest przyjaźnią, jest wyzyskiem. Wykorzystujesz i zwodzisz drugą osobę, nie jesteś prawdziwy. Łączy was tylko relacja biznesowa.
W Stanach Zjednoczonych wszystko zamieniło się w relacje biznesowe: przyjaźń i miłość. Książka Dale’a Carnegiego sprzedała się w milionach egzemplarzy, zrobiono setki wydań, tylko Biblia mogła konkurować z tym wynikiem. Nikt nie wie, jak być przyjacielem; tego trzeba się nauczyć. Prędzej czy później powstanie szkoła miłości, powstaną kursy i lekcje.
Problem polega na tym, że jeżeli odniesiesz w nich sukces, to przepadniesz na zawsze, ponieważ nic prawdziwego już ci się nie przydarzy; te drzwi się zamkną. Kiedy staniesz się w czymś efektywny, umysł nie będzie chciał wprowadzać zmian. Umysł nauczy się tego skrótu, a skoro znasz go już tak dobrze, to po co masz iść inną drogą? Umysł zawsze idzie po linii najmniejszego oporu.
Dlatego sprytni ludzie nie są w stanie kochać. Są tak sprytni, że zaczynają stosować manipulację. Nie mówią o potrzebach swojego serca, lecz o tym, co może przypodobać się innym. Patrzą na drugą osobę i wiedzą, co ona chce usłyszeć. Nie mówią, co czują; tworzą iluzoryczną sytuację. Mężowie zwodzą swoje żony, żony zwodzą mężów, przyjaciele zwodzą przyjaciół…
Cały świat stał się sobie wrogi. Istnieją dwa typy wrogów: tacy, których nie udało ci się oszukać, i tacy, których się udało. To jedyne rozróżnienie. Jak więc w twoim życiu może zapanować zachwyt?
To nie jest temat do nauki. Autentyczności nie można się wyuczyć. Autentyczność pojawia się dzięki świadomości, kiedy jesteś uważny, kiedy żyjesz w sposób świadomy. Przyjrzyj się różnicom: żyć świadomie to znaczy żyć otwarcie – nie ukrywać, nie rozgrywać gier. Być uważnym to być bezbronnym, rozumieć, że cokolwiek się dzieje, to po prostu się dzieje. Akceptujesz to, ale nie idziesz na kompromis; nie zdobywasz niczego, przehandlowując swoją świadomość. Nawet kiedy zostajesz sam, akceptujesz to i chcesz być świadomie uważny. Tylko dzięki tej uważności może dojść do przemiany.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki