Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Psy i my - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
30 czerwca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Psy i my - ebook

Alexandra Horowitz, autorka bestellerowego poradnika Oczami psami, powraca z kolejnym tytułem. Tym razem znana badaczka i popularyzatorka wiedzy o psach przygląda się relacji pies – człowiek. W najnowszej książce Horowitz uświadamia, poucza i przybliża nam świat naszych najwierniejszych towarzyszy.

Jak ludzie zmieniają się przez relacje z psami? Kiedy podjęliśmy decyzję o udomowieniu psów, nieświadomie nadaliśmy nowy kierunek rozwojowi naszego gatunku. Decydując się na adopcję i wychowanie psów, decydujemy się na wyprowadzanie, karmienie i opiekowanie się nimi. Wszystko to sprawia, że po latach wspólnego życia, stajemy się zupełnie kimś innym.

W Psy i my Horowitz przygląda się wszystkim aspektom tej wyjątkowej międzygatunkowej relacji. Sięgając po badania na temat psów oraz interakcji pies-człowiek, stara się zrozumieć złożoność zjawiska, które wpływa na obydwie strony. Analizując ten związek na poziomie indywidualnym i społecznym, autorka po raz kolejny pozwala nam jeszcze lepiej zrozumieć psy.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8143-305-1
Rozmiar pliku: 2,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WIĘŹ

Jeśli pies zdo­był wasze serce, to ozna­cza, że prze­pa­dli­ście – tego się nie da cof­nąć. Naukowcy, któ­rym zawsze daleko do roman­ty­zmu, mówią wtedy o więzi mię­dzy psem a czło­wie­kiem. Przy czym „więź” ozna­cza tu nie tylko bli­ską rela­cję, lecz także wza­jem­ność, nie tylko obo­pól­ność, lecz także głę­bo­kie zaan­ga­żo­wa­nie uczu­ciowe. Kochamy psy i (jak sądzimy) one kochają nas. Trzy­mamy je w domu, ale i one trzy­mają nas.

Mogli­by­śmy oczy­wi­ście mówić o więzi mię­dzy czło­wie­kiem a psem, ale wów­czas błęd­nie usta­wi­li­by­śmy prio­ry­tety. To bowiem raczej pies jawi się jako odwieczny sym­bol wyra­ża­jący jedyną w swoim rodzaju, sym­bio­tyczną rela­cję, w jaką wcho­dzimy z naszymi pupi­lami. Pra­wie wszystko, co pies robi, służy wzmac­nia­niu tego związku, zarówno jego wylewne powi­ta­nia, jak i bez­na­dziejna krnąbr­ność. Twór­czość E.B. White’a, przez któ­rego życie prze­wi­nęło się kil­ka­na­ście psów – nie­które z nich były znane czy­tel­ni­kom jego tek­stów w cza­so­pi­śmie „New Yor­ker” – sta­nowi wymowny przy­kład, że to wła­śnie owa więź każe nam przy­pi­sy­wać psom ludz­kie cechy. Kiedy do Ame­ryki dotarła wia­do­mość, że Rosja­nie zamie­rzają wysłać w kosmos czwo­ro­noga, White stwier­dził, że wie dla­czego: „Księ­ży­cowi cze­goś by bra­ko­wało, gdyby nie było na nim uja­da­ją­cego psa”.

Ale czy to nie oczy­wi­ste, że wybie­ra­jąc się na Księ­życ, chcemy brać ze sobą naszych sta­łych towa­rzy­szy? Psy były przy naszym boku tysiące lat przed tym, zanim zaczę­li­śmy latać w kosmos, zanim stwo­rzy­li­śmy rakiety, zanim poko­na­li­śmy kolejne etapy roz­woju tech­no­lo­gicz­nego pro­wa­dzące do ich powsta­nia – od opa­no­wa­nia obróbki metali do budowy sil­ni­ków odrzu­to­wych. Zanim zaczę­li­śmy żyć w mia­stach, zanim poja­wiły się jakie­kol­wiek atry­buty współ­cze­snej cywi­li­za­cji – żyli­śmy z psami.

Kiedy nasi przod­ko­wie, nie zda­jąc sobie z tego sprawy, posta­no­wili o udo­mo­wie­niu żyją­cych w ich pobliżu wil­ków, zmie­nili kie­ru­nek roz­woju tego gatunku. Zara­zem kiedy decy­du­jemy się kupić, wycho­wać lub ura­to­wać psa, wcho­dzimy z nim w rela­cję, która zmieni także nas. Zmieni rytm naszego dnia: psa trzeba wypro­wa­dzać na spa­cer, kar­mić, oka­zy­wać mu uwagę. Zmieni kurs naszego życia: swoją stałą obec­no­ścią pies uto­ruje sobie drogę w głąb naszej psy­chiki. Dla­tego i psy zmie­niają kie­ru­nek roz­woju gatunku _Homo sapiens_.

Histo­ria więzi mię­dzy psami a ludźmi dopro­wa­dziła nawet do poja­wie­nia się w XXI wieku bada­czy psiej świa­do­mo­ści. I to jest wła­śnie moja działka: moja praca polega na obser­wo­wa­niu psów i pro­wa­dze­niu badań z ich udzia­łem. Nie na piesz­cze­niu ich, nie na zaba­wie z nimi, nie na przy­glą­da­niu im się z przy­jem­no­ścią. Kan­dy­daci do pracy w moim Labo­ra­to­rium Świa­do­mo­ści Psów bywają wielce roz­cza­ro­wani, kiedy się dowia­dują, że nie trzy­mamy tu szcze­niąt ani nawet ich nie doty­kamy w ramach naszej pracy¹. Mało tego, gdy prze­pro­wa­dzamy eks­pe­ry­menty beha­wio­ralne, szu­ka­jąc odpo­wie­dzi na przy­kład na pyta­nie, czy pies potrafi wykryć węchem sub­telną róż­nicę w poży­wie­niu albo czy jeden zapach jest dla niego przy­jem­niej­szy niż drugi, wów­czas wszy­scy obecni przy tym ludzie wprost muszą być dla bada­nych zupeł­nie nie­in­te­re­su­jący. To zna­czy, że nie mogą do nich mówić ani zaga­dy­wać; nie mogą ich wabić ani reago­wać na ich zacho­wa­nie; nie mogą wymie­niać z nimi przy­ja­znych spoj­rzeń ani dra­pać ich pod brodą. Cza­sami nosimy ciemne oku­lary albo gdy pies z jakie­goś powodu na nas spoj­rzy, odwra­camy się do niego ple­cami. Ina­czej mówiąc, prze­by­wa­jąc z psami w pomiesz­cze­niu doświad­czal­nym, swoim zacho­wa­niem oscy­lu­jemy mię­dzy nie­wzru­szo­no­ścią drzew a nie­wy­ba­czalną gru­bo­skór­no­ścią.

To nie jest nie­czu­łość. Po pro­stu bar­dzo trudno obser­wo­wać zda­rze­nie, nie sta­jąc się samemu jego uczest­ni­kiem. Ponie­waż narzę­dzie, któ­rym posłu­gują się bada­cze zacho­wa­nia zwie­rząt – czyli wła­sne oczy – służy im także do innych celów, nie­ła­two nasta­wić się tak, aby widzieć rze­czy­wi­ste zacho­wa­nie zwie­rzę­cia, a nie to, któ­rego ocze­ku­jemy.

Nie zmie­nia to faktu, że ludzie są z natury dobrymi obser­wa­to­rami zwie­rząt. Z taką, a nie inną histo­rią naszego gatunku musie­li­śmy się nimi stać. Aby uni­kać dra­pież­ni­ków i sku­tecz­nie polo­wać, nasi człe­ko­kształtni przod­ko­wie musieli się przy­glą­dać temu, co robią zwie­rzęta, dostrze­gać każdy nowy ruch w tra­wie lub gałę­ziach drzew. Wszystko to miało bowiem zna­cze­nie. Umie­jęt­ność obser­wa­cji roz­strzy­gała o tym, czy zje się obiad, czy zosta­nie się na obiad zje­dzo­nym. W tym kon­tek­ście moja praca sta­wia dzieło ewo­lu­cji na gło­wie: nie obcho­dzą mnie naj­now­sze jej prze­jawy; raczej przy­glą­dam się temu, co zwy­kle igno­ru­jemy – temu, do czego jeste­śmy przy­zwy­cza­jeni – i pró­buję to zoba­czyć w nowym świe­tle.

Pro­wa­dzę bada­nia nad psami, ponie­waż psy mnie inte­re­sują – nie tylko dla­tego, że mogą nam coś powie­dzieć o ludziach. Choć uważna obser­wa­cja zacho­wa­nia psa zawiera zawsze pewien pier­wia­stek ludzki. Patrzymy na nasze psy – a one odpo­wia­dają nam spoj­rze­niem i macha­niem ogona – i przy­cho­dzi nam na myśl spo­tka­nie pier­wot­nego czło­wieka z ówcze­snym „pro­top­sem”. Zada­jemy takie, a nie inne pyta­nia o umysł psi, bo chcie­li­by­śmy zro­zu­mieć dzia­ła­nie wła­snego umy­słu. Obser­wu­jemy, jak psy na nas reagują – jakże odmien­nie niż inne gatunki. Zasta­na­wiamy się, jaki wpływ ma obec­ność psów na nasze spo­łe­czeń­stwo, zba­wienny czy nisz­czący. Wpa­tru­jemy się w psie oczy i chcie­li­by­śmy wie­dzieć, co pies widzi, kiedy odpo­wiada nam spoj­rze­niem. Zarówno nasz styl życia z psami, jak i two­rzona przez nas nauka o psach sta­no­wią odzwier­cie­dle­nie ludz­kich zain­te­re­so­wań.

Odkąd zaj­muję się psami naukowo, staję się coraz bar­dziej wyczu­lona na zwią­zane z nimi aspekty kul­tury. Psy przy­cho­dzą do naszego labo­ra­to­rium ze swo­imi wła­ści­cie­lami i cho­ciaż zwy­kle zwra­camy uwagę jedy­nie na zacho­wa­nie czwo­ro­noż­nego członka takiej pary, rela­cji mię­dzy nimi nie da się pozo­sta­wić za drzwiami. Psy w moim życiu są obecne od zawsze, więc sama pozo­staję zanu­rzona w tej „psiej” kul­tu­rze, ale zaczy­nam ją dostrze­gać wyraź­niej z pozy­cji postron­nego obser­wa­tora w labo­ra­to­ryj­nym far­tu­chu. Moim zda­niem to, jak pozy­sku­jemy psy, jakie nada­jemy im imiona, jak je szko­limy, wycho­wu­jemy, trak­tu­jemy, jak do nich mówimy i co w nich widzimy – wszystko to zasłu­guje na bliż­sze zain­te­re­so­wa­nie. Ich przy­wią­za­nie do nas łatwo się zamie­nia w przy­wią­za­nie przez nas. Nasze zwy­czaje zwią­zane z psami oka­zują się czę­sto dzi­waczne, zaska­ku­jące, nawet nie­po­ko­jące – i sprzeczne.

Tak, pozy­cja psów w naszym spo­łe­czeń­stwie jest pełna sprzecz­no­ści. Wyczu­wamy ich zwie­rzę­cość (dajemy kości do ogry­za­nia, zabie­ramy na dwór, by się wysiu­siały), a z dru­giej strony narzu­camy im pseu­do­czło­wie­czeń­stwo (ubie­ramy w płasz­cze prze­ciw­desz­czowe, obcho­dzimy ich uro­dziny). Aby pod­trzy­my­wać stan­dardy rasy, przy­ci­namy im uszy (żeby były podobne do dzi­kich pso­wa­tych), ale spłasz­czamy pyski (żeby je upodob­nić do naczel­nych). Mówimy o ich płci, ale regu­lu­jemy ich życie sek­su­alne.

W Sta­nach Zjed­no­czo­nych psy posia­dają for­malny sta­tus rucho­mego majątku, cho­ciaż mają swoje pra­gnie­nia, doko­nują wybo­rów, cze­goś się doma­gają, cze­goś żądają. Są przed­mio­tem, a nie pod­mio­tem prawa, ale miesz­kają w naszych domach, a czę­sto nawet dzielą z nami łóżko czy kanapę. Są człon­kami naszej rodziny i zara­zem naszą wła­sno­ścią. Cenimy je, a jed­nak czę­sto porzu­camy. Jed­nemu nada­jemy imię – miliony innych bez­i­mien­nych pod­da­jemy euta­na­zji.

Zachwy­camy się ich indy­wi­du­al­no­ścią, ale usi­łu­jemy hodo­wać iden­tyczne egzem­pla­rze. Nisz­czymy ich gatu­nek, two­rząc dzi­waczne rasy. Wyho­do­wa­li­śmy psy o krót­kim nosie, które nie są w sta­nie pra­wi­dłowo oddy­chać; psy o malut­kich gło­wach, w któ­rych nie ma dość miej­sca dla mózgu; gigan­tyczne psy nie­zdolne do dźwi­ga­nia wła­snego cię­żaru.

Są czymś dobrze nam zna­nym, ale ich obraz jest nie­ja­sny. Prze­sta­li­śmy dostrze­gać w psach to, czym, a wła­ści­wie kim w isto­cie są. Mówimy do nich, ale ich nie słu­chamy, patrzymy na nie, ale ich nie widzimy.

Ten stan rze­czy powi­nien nas zanie­po­koić. Powin­ni­śmy zain­te­re­so­wać się psami jako psami, jako zwie­rzę­tami, jako nie­ludźmi. Jako przy­ja­ciel­skimi, mer­da­ją­cymi ogo­nem amba­sa­do­rami kró­le­stwa zwie­rząt, od któ­rego się coraz bar­dziej odda­lamy. W miarę jak nasz wzrok sku­pia się w coraz więk­szym stop­niu na tech­no­lo­gii, tra­cimy zdol­ność do zwy­kłego bycia w świe­cie – świe­cie zalud­nio­nym przez zwie­rzęta. Prze­by­wają na naszym podwórku, w naszym mie­ście? Utra­pie­nie. Wcho­dzą nie­pro­szone do naszego domu? Szkod­niki. Sami je przy­gar­niamy? Człon­ko­wie rodziny – ale także pry­watna wła­sność. Kochamy w psach w dużej mie­rze to, że zupeł­nie nie przy­po­mi­nają pozo­sta­łych człon­ków naszej rodziny. W ich sze­roko otwar­tych oczach zda­jemy się dostrze­gać jak gdyby Innego, kogoś nie­wy­tłu­ma­czo­nego i nie­wy­tłu­ma­czal­nego, przy­po­mnie­nie o naszym wła­snym zwie­rzę­cym „ja”. A jed­nak zda­jemy się obec­nie robić wszystko, by wyple­nić w psach zwie­rzę­cość w podobny spo­sób, jak wła­sną rasę ludzką wypro­wa­dzamy ze świata natury, przy­kle­ja­jąc się do tele­fo­nów komór­ko­wych, spo­ty­ka­jąc się z przy­ja­ciółmi na ekra­nie (a nie oso­bi­ście), czy­ta­jąc na ekra­nie (a nie w książce), odwie­dza­jąc różne miej­sca na ekra­nie (a nie na wła­snych nogach).

Łapię się czę­sto na reflek­sji o zwie­rzę­tach, z któ­rymi żyjemy – i o tym, jakie one mają reflek­sje na nasz temat. Spa­ce­ru­jąc ulicą ze swoim psem Fin­ne­ga­nem, widzę w wypo­le­ro­wa­nym mar­mu­rze mija­nego budynku nasze znie­kształ­cone odbi­cie. Finn lekko pod­ska­kuje, dokład­nie w takt moich dłu­gich kro­ków. Jeste­śmy oboje czę­ścią tego samego odbi­cia w kamie­niu, zwią­zani w ruchu i prze­strzeni czymś wię­cej niż smy­czą, która rze­komo trzyma nas razem. Jeste­śmy pso-czło­wie­kiem i cała magia tkwi w tym łączą­cym nas dywi­zie.

Zna­leźć wyja­śnie­nie, w jaki spo­sób ten dywiz wci­snął się pomię­dzy nas, ozna­cza tyle, co odna­leźć się wśród miriad rze­czy, które mówią o nas psy – zarówno o jed­nost­kach, jak i o całym spo­łe­czeń­stwie. Jako badaczka zaj­mu­jąca się psami i jako osoba, która kocha psy i żyje z nimi, pra­gnę zgłę­bić wszystko, co dzie­dzina mojej dzia­łal­no­ści może nam powie­dzieć o psach, o zwie­rzę­tach w ogóle i o nas samych. I oprócz tego: w jaki spo­sób ludz­kie sła­bo­ści i prawa naszej kul­tury obna­żają i ogra­ni­czają więź mię­dzy psami a ludźmi.

Jak wygląda życie z psami dziś? Jak powin­ni­śmy żyć z nimi jutro?Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1.

To naprawdę roz­cza­ro­wu­jące. Muszę oka­zy­wać duże samo­za­par­cie, by nie roz­czu­lać się nad wita­ją­cym mnie rado­śnie psem, nawet jeśli mam z nim tylko krótki kon­takt.

2.

Wszyst­kie nazwy łaciń­skie zaczerp­nę­łam ze zna­ko­mi­tej książki Johna Wri­ghta The Naming of the Shrew: A Curio­usHi­story of Latin­Na­mes (Lon­don 2014).

3.

Mal­ga­ska nazwa indrysa brzmi baba­koto.

4.

Wia­do­mo­ści o ety­mo­lo­gii zaczerp­nę­łam z: Oxford English Dic­tio­nary.

5.

P. Mar­tin, H. C. Kra­emer, Indi­vi­du­al­dif­fe­ren­ces in beha­viour and the­ir­sta­ti­sti­cal­con­se­qu­en­ces, „Ani­mal Beha­viour” 1987, nr 35, s. 1366–1375.

6.

Te metody, w więk­szo­ści na­dal sto­so­wane, same w sobie są źró­dłem pro­ble­mów. Obroża, tatuaż, zmie­niona barwa piór, loka­li­za­tory czy nacię­cia czę­sto oka­zują się bowiem przy­czyną zmian w zacho­wa­niu zwie­rzę­cia. Zaob­ser­wo­wano, że takie zna­ko­wa­nie wpływa na spo­sób odży­wia­nia się, zabez­pie­cza­nia tery­to­rium czy spo­sób migra­cji. Nie­które matki odrzu­cają ozna­ko­wane potom­stwo. Bada­cze szu­kają obec­nie spo­so­bów na ogra­ni­cze­nie tych pro­ble­mów, do któ­rych docho­dzą także stres zwie­rzę­cia wywo­łany mani­pu­la­cjami przy zna­ko­wa­niu, krót­ko­trwałe kon­se­kwen­cje usy­pia­nia, a na dłuż­szą metę dodat­kowe zuży­cie ener­gii wyni­ka­jące ze zwięk­szo­nej przez ozna­ko­wa­nie masy ciała (istotne choćby u mło­dego ptaka), co może mieć fatalne skutki.

7.

Cyt. za: E. S. Ben­son, Naming the etho­lo­gi­cal­su­bject, „Science in Con­text”2016, nr 29, s. 107–128.

8.

O pro­ble­mach zwią­za­nych z iden­ty­fi­ka­cją kon­kret­nych osob­ni­ków: R. Ken­ward, A Manual for Wil­dlife Radio Tag­ging, Lon­don 2000.

9.

W prze­ci­wień­stwie do kotów, które oce­niał jako „zwie­rzęta nie­cier­pliwe, hała­śliwe i zło­śliwe”. Te mądre koty!

10.

D. P. Todes, Pavlov’s Phy­sio­logy Fac­tory: Expe­ri­ment, Inter­pre­ta­tion, Labo­ra­tory Enter­prise, Bal­ti­more 2001.

11.

I. Pavlov, Con­di­tio­ned Refle­xes (1927), https://psychc­las­sics.yorku.ca/Pavlov/(dostęp: 1 czerwca 2020).

12.

L. Sharp, The ani­mal com­mons in expe­ri­men­tal labo­ra­tory science, wystą­pie­nie na semi­na­rium w ramach Human-Ani­mal Stu­dies, Colum­bia Uni­ver­sity, 25 kwiet­nia 2017.

13.

H. Bort­feld, J. L. Mor­gan, R. M. Golin­koff, K. Rath­bun, Mommy and me: fami­liar names help launch babies into spe­ech-stream seg­men­ta­tion, „Psy­cho­lo­gi­cal Science” 2005, nr 164, s. 298–304.

14.

Wiemy obec­nie, że zwie­rzęta posia­da­jące imię mogą zyski­wać swego rodzaju prze­wagę nad tymi bez­i­mien­nymi. Na przy­kład w tych obję­tych bada­niem far­mach, gdzie kro­wom nada­wano imiona, uzy­ski­wano w okre­sie lak­ta­cji śred­nio o 258 litrów mleka wię­cej niż na tych, gdzie nie zwra­cano się do zwie­rząt po imie­niu. Przy­pusz­czal­nie był to pozy­tywny efekt trak­to­wa­nia krów z sza­cun­kiem. Zob. C. Ber­ten­shaw, P. Row­lin­son, Explo­ring stock mana­gers’ per­cep­tions of the human-ani­mal rela­tion­ship on dairy farms and an asso­cia­tion with milk pro­duc­tion, „Anthrozoös” 2009, nr 22, s. 59–69; D. Valenze, Milk: A Local and Glo­bal History, New Heaven–Lon­don 2009.

15.

T. Schmi­djell, F. Range, L. Huber, Z. Virányi, Do owner­shave a Cle­ver Hans effect on dogs? Results of a poin­ting study, „Fron­tiers in Psy­cho­logy”2012, nr 3, s. 558.

16.

J. Bräuer, J. Call, M. Toma­sello, Visual per­spec­tive taking in dogs (Canis fami­lia­ris) in the pre­sence of bar­riers, „Applied Ani­mal Beha­viour Science” 2004, nr 88, s. 299–317.

17.

P. Piotti, J. Kamin­ski, Do dogs pro­vide infor­ma­tion help­fully?, „PLOS One 2016”, nr 11, e0159797.

18.

A. Horo­witz, J. Hecht, A. Dedrick, Smel­ling­mo­reor less: Inve­sti­ga­ting the olfac­tory expe­rience of the dome­stic dog, „Lear­ning and Moti­va­tion” 2013, nr 44, s. 207–217.

19.

A ponadto: Allie, Amber, Anouk, Asia, Bailey, Bat­man, Clyde, Dakota, Dip­per, Duffy, Ellis, Fern, Fina, Fran­kie, Gray­son, Har­ris, Hen­n­rey, Henry, Hud­son, Jake, drugi Jake, Joey, Leila, Madi­son, Maebe, Mag­gie, Mar­low, dwie Mie, Mojo, Monty, Mugsy, Por­ter, Rex, River, Sadie Ale­xan­dra, Sco­oter, Sha­key, Shelby, Stitch Cas­bar, Wal­ter, Webster, Wil­bur i Wil­son. Nie, nie zapo­mnia­łam o was.

20.

A. Arluke, C. R. San­ders, Regar­ding Ani­mals, Phi­la­del­phia 1996, s. 12–13.

21.

Dosłow­nie: Fin­ne­gan Zacznij-jesz­cze-raz Trzeci; po angiel­sku dwa pierw­sze słowa się rymują (przyp. tłum.).

22.

W. Schot­t­man, Pro­ver­bial dog names of the Baatombu: A stra­te­gic alter­na­tive to silence, „Lan­gu­age in Society” 1993, nr 22, s. 539.

23.

New York City Depart­ment of Health, Dog names in New York City, http://a816-dohbesp.nyc.gov/Indi­ca­tor­Pu­blic/dogna­mes/ (dostęp: 18 sierp­nia 2018).

24.

Xeno­phon, On Hun­ting, https://archive.org/deta­ils/arrianoncoursing00arri/page/n15/mode/2up (dostęp: 1 czerwca 2020).

25.

Po grecku Sty­rax, Bryas i Hybris, które bywają także tłu­ma­czone jako Kolec, Bystrzak i Łobuz.

26.

J. M. O’Brien, Ale­xan­der the Great: The Invi­si­ble Enemy, Lon­don 1994.

27.

A. Mayor, Names of dogs in ancient Gre­ece, http://www.won­der­sand­ma­rvels.com/2012/07/names-of-dogs-in-ancient-gre­ece-3.html (dostęp: 25 maja 2020).

28.

K. Wal­ker-Meikle, Medie­val Dogs, Lon­don 2013.

29.

The Naming of Dogs, „The Spec­ta­tor”, 6 maja 1871.

30.

„Chi­cago Field”, 19 sierp­nia 1876.

31.

W angiel­skim ame­ry­kań­skim w więk­szo­ści dwu- i trzy­sy­la­bo­wych imion akcent pada na pierw­szą sylabę, więc nie jest to zbyt rygo­ry­styczne wyma­ga­nie; dłuż­sze imiona jed­nak rzadko są w ten spo­sób akcen­to­wane, gdyż reguły fono­lo­giczne nie pozwa­lają, by wyraz koń­czył się trzema kolej­nymi nie­ak­cen­to­wa­nymi syla­bami (Jesse Sche­idlo­wer, kon­takt pry­watny, 29 sierp­nia 2017).

32.

„Notes and Queries”, 6 paź­dzier­nika 1888, http://bit.ly/2wlMNXY (dostęp: 1 czerwca 2020).

33.

AKC namin­gru­les, http://www.akc.org/regi­ster/naming-of-dog/(dostęp: 8 sierp­nia 2017).

34.

„The Ame­ri­can Ken­nel Gazette and Stud­Book”, nr 34, http://bit.ly/2vpp3oD (dostęp: 8 sierp­nia 2017).

35.

„Notes and Queries”, 6 paź­dzier­nika 1888, http://bit.ly/2wlMNXY (dostęp: 25 maja 2020).

36.

K. Grier, Pets in Ame­rica: A History, Orlando 2006, s. 34.

37.

H. C. Trigg, The Ame­ri­can Fox-hound, Glas­gow 1890.

38.

R. Zacks, Cha­sing the LastLaugh: Mark Twain’s Rau­cous and Redemp­tive Round-the-World Comedy Tour, New York 2016.

39.

„Har­per’s Young People”, 1879–1880 (20 tomów).

40.

Fashions in dogs’ names, „Austin Daily Sta­te­sman”, 28 paź­dzier­nika 1896, s. 6.

41.

Natio­nal Ame­ri­can Ken­nel Club Stud­Book, t. 1, St. Louis 1878.

42.

K. Grier, Pets in Ame­rica…, dz. cyt., s. 237.

43.

Zob. https://www.harts­da­le­pet­cre­ma­tory.com/about-us/our-history/ (dostęp: 25 maja 2020).

44.

Cho­ciaż prośba tej kobiety zain­spi­ro­wała wła­ści­ciela terenu do zało­że­nia cmen­ta­rza, z któ­rego mogliby korzy­stać także inni pogrą­żeni w smutku wła­ści­ciele psów, które ode­szły, to jej nazwi­sko oraz imię jej psa i jego nagro­bek bez­pow­rot­nie zagi­nęły.

45.

S. Bran­des, The meaning of Ame­ri­can pet ceme­te­ry­gra­ve­sto­nes, „Eth­no­logy” 2009, nr 48, s. 99–118.

46.

On Lan­gu­age: Name­that dog, „New York Times Maga­zine”, 22 grud­nia 1985.

47.

Ang. sassy – pyskaty, moxie – werwa, ham – szynka, pep­per – pieprz (przyp. tłum.)

48.

W prak­tyce takiego odda­wa­nia czci zmar­łym wyprze­dziło nas indiań­skie ple­mię Tlin­git z Ala­ski. Jak wyja­śnił mi Bob Fagen: „Jeśli ktoś nie ma dziecka, które mógłby obda­rzyć imie­niem danej osoby, wolno mu nadać je psu i jest to czę­ste zja­wi­sko” (Bob Fagen, kon­takt oso­bi­sty, 2 lipca 2017; zob. też: G. T. Emmons, The Tlin­git Indians, Seat­tle 1991).

49.

Tak jest przy­naj­mniej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, lecz by­naj­mniej nie na całym świe­cie. Na przy­kład na Taj­wa­nie nie­wiele psów otrzy­muje ludz­kie imiona. Według wyni­ków pew­nej ankiety naj­częst­szy zwy­czaj sta­nowi dupli­ko­wa­nie potocz­nych słów, na przy­kład maomao (futro), paopao (bąbel) czy quia­nqu­ian (pie­niądz). Podobny jest nato­miast emo­cjo­nalny ładu­nek imion. Zob. L. N. H. Chen, Pet-naming prac­ti­ces in Taiwan, „Names” 2017, nr 65, s. 167–177.

50.

Na forach poświę­co­nych imio­nom dzieci sły­szy się nie­rzadko, że inspi­ra­cją było dla kogoś wcze­śniej­sze nada­nie imie­nia psu przez przy­ja­ciela lub członka rodziny. Mało komu się to podoba. Nada­wa­nie psom imion po ludziach upo­wszech­niło się, nada­wa­nie czło­wie­kowi imie­nia po psie wciąż ucho­dzi za dzi­wac­two. Zob. na przy­kład: pro­fil Lau­ren Col­lins na Twit­te­rze, 2 sierp­nia 2017, po jej arty­kule o imio­nach dzieci w „The New Yor­ke­rze”.

51.

Spar­kle – iskierka, shaggy – kudłacz, sprin­kle – posypka, doodle­butt – dosł. uma­zany tyłek (przyp. tłum.)

52.

„Stell­la­aaa!” – okrzyk pada­jący w gło­śnej sce­nie filmu Tram­waj zwany pożą­da­niem (przyp. tłum.).

53.

Good­ni­ght, Irene – tytuł popu­lar­nej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych pio­senki fol­ko­wej (przyp. tłum.).

54.

Desi­de­rio Arnaz – pio­sen­karz i aktor kubań­skiego pocho­dze­nia; nawią­za­nie do jego roli w serialu Kocham Lucy z lat pięć­dzie­sią­tych XX wieku (przyp. tłum.).

55.

Ang. Dam­nit! – Niech to dia­bli! (przyp. tłum.).

56.

Beefa­roni – potrawa ame­ry­kań­ska inspi­ro­wana kuch­nią wło­ską, maka­ron z woło­winą; beef – woło­wina (przyp. tłum.).

57.

Autorka paro­diuje ary­sto­kra­tyczne nazwi­ska, przy­domki i tytuły w róż­nych języ­kach, mię­dzy innymi nie­miec­kim, walij­skim, wło­skim, nie­kiedy nawią­zu­jąc do zna­nych postaci, na przy­kład w nazwi­sku nie­miec­kiego poli­tyka Ottona von Bismarcka zamie­niła koń­cówkę marck na bark (szcze­kać), a von Sals­burg koja­rzy się z austriac­kim mia­stem Sal­zburg, ale zara­zem z salsą. Roz­szy­fro­wa­nie innych gier słow­nych pozo­sta­wiam czy­tel­ni­kowi (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: