Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sekret sprzed lat - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2016
Ebook
25,53 zł
Audiobook
23,86 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
25,53

Sekret sprzed lat - ebook

Każda rodzina ma swoje sekrety – jednak wyznanie nestora rodu Krzenieckich wywołuje wielkie zamieszanie... Historia sprzed lat okaże się brzemienna w skutkach.

 

Rodzinny sekret, wyznany przez nestora rodu Krzenieckich wywołuje zamieszanie w rodzinie. Starszy Pan u schyłku życia postanawia rozliczyć się z trudną przeszłością – zaślepiony gniewem dawno temu zerwał wszelkie kontakty z jedyną siostrą. W ostatniej woli wyznaje ukochanemu wnukowi Adamowi swoją tajemnicę, prosząc, by w jego imieniu ponownie scalił rodzinę. Nakazuje mu odnalezienie Zuzanny, wnuczki i jedynej żyjącej krewnej jego siostry.

Przybycie Zuzanny do rodzinnego domu babki sprawi, że wyjdą na jaw skrzętnie skrywane sekrety, a prawda będzie trudna do zaakceptowania. Niespodziewanie otrzymany spadek oraz emocje związane z poznaniem nieznanej do tej pory rodziny, nie uśpią czujności i intuicji młodej kobiety. Wiedziona przeczuciem postanowi odkryć trudną prawdę. Cała sytuacja stanie się poważnym sprawdzianem dla rodzącego się wbrew zdrowemu rozsądkowi uczuciu.

Co wspólnego ze znaną i majętną rodziną o tradycjach szlacheckich ma okryty złą sławą esesman? Czy z miłości można zniszczyć komuś życie? Czy ukrywanie prawdy, nawet tej najgorszej może być usprawiedliwione? Czy prawdziwe uczucie jest w stanie zmazać piętno bolesnej przeszłości?

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-64980-32-9
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Stary dwór tajemniczo malował się w poświacie zapadającego zmroku. Powoli nadchodziła ciepła czerwcowa noc. Przez otwarte okno gabinetu dobiegały przyciszone głosy.

– Doprawdy, co za niestosowna sytuacja – starsza kobieta spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciw niej. Mężczyzna, około lat czterdziestu, niespokojnie uderzał palcami o blat biurka.

Znajdowali się w stylowym gabinecie, wypełnionym dębowymi meblami. Ściany pyszniły się półkami z bogatym księgozbiorem. W rogu stał okazały kominek z piaskowca; zdobiły go roślinne ornamenty. Pomieszczenie urządzone było ze smakiem. Znajdowało się tutaj jeszcze między innymi okazałe biurko, dwa ciemnobrązowe, skórzane klubowe fotele oraz takaż kanapa, stolik ludwikowski z drewna orzechowego oraz barek.

Mężczyzna nagle wstał i nerwowo zaczął przemierzać pokój. Zawsze tak robił, gdy był zdenerwowany. Po chwili odezwał się:

– Ja ją, droga ciociu, nazwałbym raczej krępującą – w tonie jego głosu zabrzmiało lekkie poirytowanie.

– Krępującą? – nie kryła zdziwienia.

– Zapominasz o tej dziewczynie. Myślałaś o tym, jak my zostaniemy przez nią odebrani? Przecież nagle dowiedziała się, że jej babka została tak potraktowana przez własnego brata.

– Chyba raczysz żartować, mój drogi – żachnęła się. – Co my mamy z tym wspólnego? Było co było i koniec.

– Koniec?! – powtórzył, wyraźnie już rozdrażniony. – Dla mnie to dopiero początek. Wydawało mi się, że znałem dziadka. A tu proszę, taki sekret rodzinny trzymał, a raczej trzymaliście w tajemnicy – spojrzał wymownie na ciotkę.

– Mnie w to nie mieszaj, Adamie – zaoponowała podenerwowana kobieta. – Ja tylko wypełniałam wolę twojego dziadka, którego życzeniem było o tym wszystkim zapomnieć. Być może masz rację, że należało powiedzieć prawdę, ale stało się jak się stało. Teraz, jak już mówiłam wcześniej, nie ma co gdybać.

– Jaka ona była, ta siostra dziadka? – spytał po chwili, siadając obok niej.

– Cóż mogę powiedzieć – zamyśliła się. – To było tak dawno. Zuzanna była bardzo ładna. Miała w sobie to przysłowiowe „coś”. Bez wątpienia nie brakowało jej temperamentu. Po śmierci rodziców Ignacy jako starszy brat stał się jej prawnym opiekunem. Nie chciał pomocy ze strony mojego ojca. Uważał, że jest na tyle dorosły, by podołać roli opiekuna. Dochodzę do wniosku, że gdyby mój ojciec tak łatwo nie ustąpił i przejął opiekę nad Zuzanną, nie doszłoby do tego wszystkiego. A tak, stało się jak się stało – zamilkła na chwilę. – Zuzanna spotkała tego mężczyznę i… Mniejsza z tym. Ignacy nie chciał się zgodzić na ten związek, a że była niepełnoletnia, miał prawo wkroczyć. No i wkroczył, a Zuzanna zrobiła co zrobiła. Potem wybuchła wojna, a resztę już znasz.

Nie umknęło uwadze Adama, że ciotka jest wyraźnie rozdrażniona. Nigdy przedtem nie widział jej w takim stanie.

– Czy złości cię to, że o tym mówimy? – spytał.

– Nie, tylko obudziły się wspomnienia i teraz, gdy ma przyjechać wnuczka Zuzanny, powracają – wyjęła z papierośnicy kolejnego papierosa. Zauważył, że jej dłonie drżą. Zdał sobie sprawę, ile kosztuje ją ta rozmowa.

– Palisz jak lokomotywa – odezwał się żartobliwie. Dało się jednak wyczuć w jego głosie lekką naganę i troskę.

– Adasiu, mnie już nic nie zaszkodzi. Na coś przecież muszę umrzeć. A zresztą, papierosy to jedyna przyjemność, jaka mi w życiu pozostała. Dlaczego więc mam z niej zrezygnować?

Nie skomentował tych słów.

– Ciociu, pozwolisz na jeszcze kilka pytań?

– Pytaj.

– Czy znałaś tego mężczyznę, w którym zakochała się twoja kuzynka?

– Nie. Nie byłyśmy ze sobą aż tak zżyte, by dzielić się swoimi sercowymi rozterkami. Dowiedziałam się o nim dopiero od Ignacego.

– Dlaczego dziadek postanowił zachować w tajemnicy swój konflikt z siostrą? Dlaczego postanowił zataić przed nami fakt jej istnienia?

– Nie wiem, naprawdę nie wiem. Może myślał, że tak będzie najlepiej. Sam wiesz, jaki był. Masz charakter podobny do niego. Wolisz dusić w sobie emocje, niż się nimi podzielić. Podobnie zresztą jak i ja.

Uśmiechnął się na te słowa.

– Znasz mnie, Zofio, tak dobrze.

Wyciągnęła do niego dłoń. Wziął ją w swoje i pocałował.

– A jak mam nie znać? Przecież dorastałeś na moich oczach. Wiesz, że kocham cię jak syna – spojrzała na niego z miłością.

– Wiem.

– Wracając do tematu – chrząknęła i poprawiła się w fotelu – widzisz, przeszłość rodziny tego człowieka, z którym związała się Zuzanna, to dla nas hańba. Ignacy nie mógł się z tym pogodzić. Myślę, że do końca targały nim sprzeczne uczucia.

– Tak, ten etap historii naszej rodziny nie napawa dumą. Ale prośba dziadka zawarta w jego ostatniej woli wskazuje, że chciał, byśmy zapomnieli o przeszłości.

– Tego właśnie nie rozumiem. Skąd ta nagła zmiana?

– Miał zapewne swoje powody. Niestety, nie dowiemy się już jakie. Powiedz mi jeszcze jedno, ciociu, czy po ucieczce Zuzanny dziadek starał się ją odszukać?

– Na początku tak. Po wojnie, gdy dowiedział się wszystkiego o ojcu wybranka Zuzanny, skreślił ją definitywnie. Jak widać jednak, im był starszy, tym bardziej czuł, że źle zrobił, nie szukając jej. Stąd, jak mniemam, ta prośba skierowana do ciebie u schyłku jego życia.

– Czy wy obydwoje rozmawialiście kiedykolwiek na temat Zuzanny? Czy definitywne dziadek odciął się od tego rozdziału swojego życia?

– Tylko raz poruszył ten temat. Ignacy wspomniał mi kiedyś, że widział Długołęckiego w telewizji. Wypowiadał się w jakimś programie informacyjnym. Był zaskoczony, że Długołęcki jest profesorem prawa. Wracając do Zuzanny – westchnęła – najbardziej bolało Ignacego to, że nie otrzeźwiły jej nawet te okropne informacje o rodzinie wybranka. Nie zerwała z nim i nie wróciła do domu, mimo iż Ignacy by jej wybaczył.

– Tego nie jesteśmy pewni – wtrącił Adam.

– Fakty mówią same za siebie. Proszę cię, zakończmy już tę rozmowę, nie pytaj mnie o nic więcej. To dla mnie naprawdę trudny temat, z którym łączą się bolesne wspomnienia.

– Wiem, ciociu. Zrozum jednak, że to dla mnie nowa sytuacja, a nie wszystko jest w niej jasne. Zobowiązałem się, że wypełnię ostatnią wolę dziadka. Chciałbym jednak zrozumieć, dlaczego ich losy potoczyły się tak a nie inaczej.

– Zdaję sobie z tego sprawę. A zmieniając temat, czy sprawdziłeś chociaż tę dziewczynę?

– Ciociu?!

– Wybacz, ale w obecnych czasach… Skąd pewność, kto to jest? Zwłaszcza że ma otrzymać taki majątek!

– Spokojnie. Mogę cię zapewnić, że to nie żadna przestępczyni – zaśmiał się. – Co do majątku – ton jego głosu stał się poważny – wiesz, że jako jedyna spadkobierczyni swojej babki ma do niego prawo. Wydaje mi się, że omówiliśmy już tę kwestię i nie musimy do niej wracać.

– Ależ mój drogi, chyba nie myślisz, że przemawia przeze mnie chciwość. Oczywiście, że ma do niego prawo. Po prostu tak spytałam. Chociaż – zawahała się – proszę tylko byś mnie dobrze zrozumiał, ale obecny majątek zawdzięczamy tylko i wyłącznie tobie. To ty odzyskałeś nasze dobra i ty je doprowadziłeś do obecnego rozkwitu. Nie uważasz, że w takim razie…

– Nie! – przerwał jej ostro. – Nie uważam. Ona otrzyma tylko to, co prawnie należało się jej babce.

Zofia patrzyła na niego, paląc powoli papierosa.

– Co mi się tak przyglądasz?

– Jak już mówiłam, znam cię dobrze – nie spuszczała z niego wzroku. – Nie jesteś zadowolony z tego, że musisz spotkać się z tą dziewczyną, prawda?

Roześmiał się.

– Oj, ciociu – pokręcił głową – ciebie nie da się oszukać, co?

– W każdym razie tobie się to nie udaje – uśmiechnęła się.

– No dobrze – spoważniał. – Masz rację. Mówiąc szczerze, nie podoba mi się jedno: że przypadła mi w udziale rola osoby, która musi naprawiać błędy innych.

– Czyżbym słyszała wyrzut w twoim głosie?

– Dziwisz się? – spojrzał jej w oczy.

– Nie mam sobie nic do zarzucenia.

– Tak, wiem. Ty tylko wypełniałaś wolę dziadka. Mam nadzieję, że moja kuzynka nie okaże się głupią gąską, lubującą się w wyszukiwaniu na siłę sensacji.

– Rozmawiałeś z nią przez telefon. Wydała ci się sympatyczna?

– Trudno wyczuć. Rozmowa była zbyt krótka, by cokolwiek stwierdzić.

– Wiesz jak wygląda?

– Nie. Ale jutro się dowiem. Zostaniesz na kolacji?

– Nie tym razem. Jestem dzisiaj zmęczona – podniosła się z fotela. – Jadę do domu.

– Pamiętasz, co masz mówić, gdyby spytała cię o przeszłość?

– Oczywiście, aż takiej sklerozy nie mam.

– Wiem, nie chcę tylko zbędnych kłopotów. Odprowadzę cię do samochodu.

– Nie ma takiej potrzeby. Chcę jeszcze zamienić kilka słów z twoją matką. Zobaczymy się, gdy tamta przyjedzie – nastawiła policzek do pocałowania, po czym wyszła z gabinetu.

Adam spojrzał na obraz wiszący nad kominkiem. Widniała na nim młoda piękna kobieta o szlachetnych rysach, blond lokach spiętych w koszyczek i niesamowicie dużych, zielonych oczach. Dziadek nigdy nie pozwolił zdjąć tego obrazu, a na pytanie, kto na nim widnieje, zawsze odpowiadał to samo: „młodość, moja młodość”. O tym, że to siostra dziadka, dowiedział się dopiero tuż przed jego śmiercią. Z rozmyślań wyrwał go głos matki:

– Kolacja już gotowa, idziesz? – spytała, stając w drzwiach.

– Tak.

Klara weszła do środka.

– Nie wiesz, dlaczego Zofia nie chciała zostać na kolacji?

– Nie wiem.

– Ostatnio w ogóle dziwnie się zachowuje. Rzadko do nas zagląda. Zamknęła się w swoim świecie. Jedyne co ją interesuje to jej różany ogród.

– Nie zapominaj, że ma swoje lata. Po prostu zdziwaczała.

– Tak, to logiczne wytłumaczenie. Zofia obawia się tej dziewczyny. Przed wyjściem poinstruowała mnie, że mam być ostrożna.

– Mnie też pytała, czy ją sprawdziłem – roześmiał się. – Nie ma co się tym przejmować. To takie nieszkodliwe starcze natręctwo. Domyślam się, że rzekome zmęczenie było tylko wymówką z jej strony, by nie zostać na kolacji. Myślę, że podobnie jak my denerwuje się wizytą Zuzanny.

– Tu cię mam – wyciągnęła w jego kierunku palec wskazujący. – Zdemaskowałeś się wreszcie. Zapewniasz mnie ciągle, że jesteś spokojny. A tu, proszę!

– Mamo, nie ironizuj. Doprawdy, tylko nie ty – uśmiechnął się.

– Przyznam szczerze, że ja również mam spore obawy przed spotkaniem z Zuzanną.

– Tak? Przecież tak bardzo uradowała cię wiadomość o istnieniu nieznanej krewnej.

– To, że się cieszę, to jedno, a że się denerwuję to już inna sprawa. Ciągle nie mogę odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Ostatnia wola Ignacego, w której informuje nas o tej rodzinnej historii, jest naprawdę szokująca.

– Owszem, muszę przyznać, że dziadek mnie zaskoczył. Zawsze wydawało mi się, że nie mógłby nic przed nami ukryć. Zastanawiam się również, czy rzeczywiście ta Zuzanna nic nie wie o rodzinnej tajemnicy.

– Myślisz, że coś ukrywa?

– Nie wiem. Z rozmowy telefonicznej wynikało, że naprawdę była zaskoczona.

– Gdyby jednak okazało się, że nie znała tej tajemnicy i nie ma pojęcia o przeszłości swojego dziadka i pradziadka, nie uważasz, że w takim wypadku należy jej wszystko powiedzieć?

– Mamo, przecież wiesz, że przyrzekłem dziadkowi, że nie wyjawię tego sekretu Zuzannie – przejechał bezradnie dłonią po włosach. – Nie chcę złamać tej obietnicy. Niemniej, coś mi w tej całej historii nie pasuje.

– Co masz na myśli?

– Gdyby rzeczywiście Długołęcki był takim człowiekiem jak myślimy, to czy mógłby swobodnie żyć i pracować po wojnie? Był przecież profesorem prawa, osobą publiczną. Zastanawiające jest to, że jego przeszłość nigdy nie została ujawniona.

– Też o tym myślałam. Jakże tu dużo niewiadomych. Ale wracając do tej dziewczyny. Uważam, że powinieneś być z nią szczery. Ukrywanie prawdy to nie jest dobry pomysł.

– Mamo! Tyle razy już o tym rozmawialiśmy. Moje zdanie w tym temacie pozostaje niezmienne. Obiecałem dziadkowi i muszę dotrzymać obietnicy. Jeżeli cię to pocieszy, to podzielam twoje zdanie. Również uważam, że należałoby tej dziewczynie wyjawić prawdę, bez względu na to, jak bardzo jest ona bolesna.

Milczeli przez chwilę.

– Dziadek był mądrym człowiekiem – odezwał się wreszcie Adam. – Jeżeli zdecydował, że ma to pozostać tajemnicą, dobrze wiedział, co robi. Musimy mu zaufać – westchnął.

– Powiedz mi, synku – podeszła i przytuliła go – powiedz mi, dlaczego mi się nie zwierzasz. Od śmierci Ignacego w ogóle go nie wspominasz. Przecież wiem, jak kochałeś dziadka.

– Nie chcę poruszać tego tematu – odsunął ją delikatnie, lecz stanowczo od siebie i podszedł do okna. Patrzyła na niego, dumnie wyprostowanego z dłońmi założonymi do tyłu. Dobrze znała tę postawę. Ignacy zawsze tak stawał, gdy był czymś poruszony lub zdenerwowany.

– Dziadek był dla mnie kimś wyjątkowym. Odszedł, skończyło się coś i… na razie nie czuję się na siłach, by o nim mówić. Wybacz mi, mamo, i nie doszukuj się w tym niczego złego.

– Myślałam tylko, że może gdybyś wyrzucił z serca to, co czujesz, byłoby ci lżej. Jednak szanuję, że nie chcesz poruszać tego tematu. To co, idziesz na kolację?

– Za chwilę.

– Nie każ mi na siebie zbyt długo czekać – wyszła z gabinetu.

Gdy został sam, ciężko westchnął. Boże, jak bardzo brakowało mu dziadka i rozmów z nim. Minęło już ponad pół roku od jego śmierci, a Adam nadal boleśnie odczuwał jego stratę.

Późnym wieczorem zszedł ponownie do gabinetu, usiadł przy biurku i wyjął list adresowany do niego. Była to ostatnia wola dziadka. Po raz kolejny go przeczytał:

Drogi Adamie,

Wiem, że to, co przeczytasz, zaskoczy cię i być może zmienisz o mnie zdanie. Jednak muszę tę sprawę załatwić do końca i zmazać z siebie hańbę, jakiej się dopuściłem (…). Miałem siostrę Zuzannę, jednakże po śmierci rodziców, zaślepiony chęcią ułożenia jej jak najlepiej życia, zniszczyłem je. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że zrobiłem to, kierując się jej dobrem. Niemniej w głębi serca nigdy nie pogodziłem się z jej utratą i do końca życia wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Wiem, że uczynisz to, o co cię poproszę. Odnalazłem wnuczkę Zuzanny. (…). Gdy uświadomiłem sobie, że moja siostra żyła, że (…) Adamie, nie roztrząsaj tej sprawy, tylko przyjmij wnuczkę mojej siostry w moim imieniu do rodziny i oddaj jej, proszę, klejnoty rodzinne, które otrzymać powinna jej babka (…). Zapisuję również Zuzannie, jako prawnej i jedynej spadkobierczyni, poniższe udziały oraz (…). Wiem, że wypełnisz moją ostatnią wolę (…).

Odłożył list do szuflady. Myślał, że zna dziadka. Był dla niego jak ojciec, którego tak wcześnie stracił. A tu proszę, przez całe życie skrywał taki sekret. Przed śmiercią tak bardzo go prosił, by wypełnił jego ostatnią wolę.

– Adasiu – mówił – proszę cię, napraw moje błędy. Jak mogłem być tak ślepy i nie zauważyć pewnych rzeczy.

Adam przypomniał sobie wieczór, w którym Ignacy wyjawił mu tę tajemnicę. Był już wtedy bardzo chory. Widział, ile dziadka kosztuje wyjawienie tego sekretu. Jednakże pełny obraz tej rodzinnej tajemnicy uzyskał dopiero z ostatniej woli Ignacego.

***

Zuzanna była już prawie spakowana. Teraz razem z matką siedziały w kuchni i pijąc herbatę, ustalały jeszcze ostatnie sprawy przed podróżą.

– O niczym nie zapomniałaś, dziecko?

– Nie. Tak mi się przynajmniej wydaje.

– Zuziu? – spytała z niepokojem matka. – Nie uważasz, że ta informacja o spadku to jakaś piramidalna pomyłka?

– Ależ, mamo – zaśmiała się dziewczyna. – Ty zawsze oczekujesz najgorszego. Z tego, co mi przekazał Krzeniecki wynika jasno, że nie może być mowy o żadnej pomyłce.

– Popatrz, kochanie, jak to się w życiu układa – pokiwała głową. – Kto by pomyślał, że moja teściowa to szlachcianka, która wychowała się we dworze i pochodzi z tak zacnej rodziny. Ta cała historia jest niezwykle tajemnicza.

– W istocie. Wydawało mi się, że znam babcię dobrze. Zawsze była taka opanowana. Kto by przypuszczał, że jest zdolna do małżeństwa wbrew woli rodziny i do poniesienia takich konsekwencji – westchnęła. – Przyznasz, mamo, że to wymagało nie lada odwagi. Podczas całego swojego życia dziadkowie nie zdradzili się z tym sekretem. Teraz zaczynam rozumieć, dlaczego babcia nie wspominała swojej rodziny i lat dzieciństwa. Ciekawi mnie jednak, dlaczego i dziadek nie mówił nic o swojej przeszłości. Czyżby i on coś ukrywał? Może jego rodzina również nie była szczęśliwa z powodu tego małżeństwa?

– Daj spokój – pogroziła jej palcem.

– Masz rację – uśmiechnęła się. – Emocje, jakich dostarczyła nam nagle odkryta przeszłość babci, wystarczą w zupełności.

– Wiesz, jak teraz tak o tym rozmawiamy, to przypominam sobie pewne zdarzenie sprzed lat.

– Tak? Jakie? – spojrzała na matkę z zaciekawieniem.

– Ty byłaś wtedy jeszcze w szkole średniej. Pewnego dnia przyszedł list. Odebrała go twoja babcia. Bardzo się zdenerwowała. Poszła z tym listem do gabinetu Jana. Nie domknęła drzwi i usłyszałam, co mu powiedziała. Brzmiało to mniej więcej tak: „przecież obiecaliśmy sobie, że nie będzie pisać listów na ten adres”. Wtedy nie zaprzątałam sobie tym głowy. Jan prowadził kancelarię, więc pomyślałam, że chodzi o służbową korespondencję. Teraz jednak myślę, że może ten list był jakoś związany z ich przeszłością?

– Może. Ale od kogo by go dostali?

– Nie mam pojęcia.

– Ależ się narobiło. Szczerze mówiąc, trochę się boję tej wizyty.

– Obiecaj mi, kochanie, że będziesz na siebie uważać. Dobrze? Tylko ty mi zostałaś, słoneczko.

– Mamo, przestań. Jestem już dużą dziewczynką i potrafię o siebie zadbać.

– Wiem, ale jesteś moim dzieckiem i mam prawo się o ciebie martwić – wyciągnęła dłoń poprzez stół.

– No, prawo masz – rzekła z rozbawieniem i ujęła w obie dłonie wyciągniętą rękę matki. – Obiecuję ci, że będę na siebie uważać.

Wieczorem, w swoim pokoju, poczuła podenerwowanie zmieszane z podekscytowaniem, którego doświadcza się w obliczu nowego. Musiała przyznać przed samą sobą, że bardzo obawia się jutrzejszego spotkania. Jakie to dziwne – pomyślała. – Gdzieś tam żyje rodzina brata jej babci, o której nie miała pojęcia. Słyszała tylko o swoim kuzynie Adamie Krzenieckim. To jeden z najbogatszych ludzi w kraju. Postać na wskroś oryginalna, stroniąca od wszelkich publicznych wystąpień. Prawdziwy ekscentryk. Widziała nawet jakieś jego zdjęcie w jednym z pism o finansach. Nie zrobił na niej dobrego wrażenia. Mina jakby urażona i to spojrzenie mówiące osobie, na którą spogląda, że robi jej łaskę, poświęcając kilka chwil swojego cennego czasu. Przypomniała sobie, jak miesiąc temu do niej zadzwonił. Na wspomnienie tej rozmowy mimowolnie się uśmiechnęła.

– Czy rozmawiam z Zuzanną Długołecką? – odezwał się męski głos w słuchawce.

– Tak.

– Nazywam się Adam Krzeniecki i… może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale jestem pani kuzynem.

Zapanowała chwila ciszy. W pierwszym momencie Zuzanna myślała, że to pomyłka.

– Słucham? – starała się zrozumieć, co ten mężczyzna przed chwilą do niej powiedział.

– Mówię, że jestem pani kuzynem – głos w słuchawce był wyraźnie podenerwowany.

– Moim kuzynem?

– Tak. Jestem wnukiem brata pani babci – wyjaśnił.

– Wnukiem brata mojej babci?

– Na miłość boską! Długo będzie to pani po mnie powtarzać? Czy ja się naprawdę nie wyrażam jasno?

– Moja babcia nie miała brata. To chyba jakaś pomyłka.

– Zapewniam panią, że nie. Nie mam w zwyczaju kłamać – odparł chłodno. – Mam zresztą na to dowody.

– Dowody na co? – czuła coraz większy mętlik w głowie.

– Na to, że pani babcia była siostrą mojego dziadka! – rzucił zirytowany. – Widzę, że w ten sposób nie dojdziemy do porozumienia. Prześlę pani stosowne pismo od mojego notariusza, może wtedy raczy pani inaczej ze mną rozmawiać – rozłączył się.

Jeszcze długo stała z telefonem w ręku, zastanawiając się nad tym, co właśnie usłyszała.

Zadzwonił jeszcze raz, kilka dni później. Chyba przemyślał swoje wcześniejsze zachowanie. Tym razem był uprzejmy i nieco oficjalnym tonem przedstawił jej w skrócie historię rodzinnej tajemnicy jego dziadka i jej babci.

– Mój kuzyn Adam Krzeniecki – odezwała się na głos. – Jaki naprawdę jesteś? Z rozmów telefonicznych jasno wynikało, że to nieprzyjemny typ. Teraz miała go odwiedzić. Czuła podświadomie, że drogi kuzyn pokaże jej, na co go stać.

Przed zaśnięciem spojrzała na zdjęcie babki stojące na komodzie. Uśmiechała się na nim młoda śliczna kobieta. – Babciu, co ty ukrywałaś? – szepnęła cicho Zuzanna. Tej nocy źle spała.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: