- W empik go
Sen nocy letniej - ebook
Sen nocy letniej - ebook
W sztuce „Sen nocy letniej” mieszają się światy realny i wyobrażony, współistniejące na niemal równych prawach. Na ich tle w mistrzowskiej komedii splatają się historie trzech par kochanków. Źle ulokowana miłość, rozmaite perypetie i udział leśnych duszków podsycają emocje towarzyszące lekturze, zapewniając zarówno mnóstwo radości, jak i odrobinę refleksji nad istotą uczuć.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65776-41-9 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TEZEUSZ – książę ateński
EGEUSZ – ojciec Hermii
LIZANDER – zakochany w Hermii
DEMETRIUSZ – zakochany w Hermii
FILOSTRAT – mistrz ceremonii na dworze Tezeusza
PIGWA – cieśla
CICHY – stolarz
DENKO – tkacz
FUJARKA – miechownik
RYJAK – kotlarz
GŁODZIK – krawiec
HIPPOLITA – królowa Amazonek, narzeczona Tezeusza
HERMIA – córka Egeusza, zakochana w Lizandrze
HELENA – zakochana w Demetriuszu
OBERON – król wróżek
TYTANIA – królowa wróżek
PUK albo ROBIN-POCZCIWIEC, CHOCHLIK
GROSZKOWY KWIAT, PAJĘCZYNKA, ĆMA, GORCZYCZKA – chochliki
PIRAM, TYZBE, MUR, ŚWIATŁO KSIĘŻYCA, LEW – osoby komedii, przedstawionej przez czeladników ateńskich
INNE WRÓŻKI z orszaku Króla i Królowej
SŁUŻBA Tezeusza i Hippolity.
Scena w Atenach i w sąsiednim lesie.Akt pierwszy
Scena I
Ateny. Sala w pałacu Tezeusza.
Wchodzą: Tezeusz, Hippolita, Filostrat i Orszak.
TEZEUSZ
Godzina ślubów naszych, Hippolito,
Szybko się zbliża; cztery dni szczęśliwe
Nowy sprowadzą księżyc, ale dla mnie
Jak stary miesiąc powoli cienieje!
Odwleka moje szczęście jak macocha,
Lub jak młodzieńca dochód marnująca
Na dożywociu wdowa długie lata.
HIPPOLITA
Prędko dni cztery znikną w cieniach nocy,
I cztery noce prędko czas przedrzemią,
A potem księżyc, jak nowy łuk srebrny,
Na niebios sklepie zwieszony, przyświeci
Uroczystościom naszych ślubnych godów.
TEZEUSZ
Idź, Filostracie, wśród ateńskiej młodzi
Skocznego ducha radości zbudź ze snu,
Na pogrzeb wygoń czarną melancholię,
Nie świąt to naszych blada towarzyszka.
Wychodzi Filostrat.
Mym dziewosłębem był miecz, Hippolito,
Krzywdząc cię, twoją otrzymałem miłość,
Lecz ślubom naszym będą towarzyszyć
Pompa, zabawy, tańce i tryumfy.
Wchodzą: Egeusz, Hermia, Lizander i Demetriusz.
EGEUSZ
Niech błogo żyje książę nasz, Tezeusz!
TEZEUSZ
Dziękuję. Jakie przynosisz mi wieści?
EGEUSZ
Z żalem przychodzę, aby skargę zanieść
Przeciw mojemu dziecku, mojej Hermii.
Dostojny panie, oto jest Demetriusz,
Któremu rękę córki mej przyrzekłem;
Oto Lizander, człowiek, co czarami
Potrafił córki mej uwikłać serce.
Ty, ty, Lizandrze, słałeś jej wierszyki,
Tyś z nią miłości zadatki wymieniał,
Pod jej śpiewałeś oknem przy księżycu
Fałszywym głosem miłość twą fałszywą;
Tyś ją odurzył włosów twych plecionką,
Pierścieniem, cackiem, fraszkami, dewizą,
Bawidełkami, bukietem, łakocią,
Bo to posłańcy potężnego wpływu
Na dusze młode i bez doświadczenia.
Chytrością córki mej wykradłeś serce,
Należne ojcu dziecka posłuszeństwo
W upór zmieniłeś. Więc, dostojny książę,
Jeśli nie zechce, w twojej obecności,
Za swego męża przyjąć Demetriusza,
To ja, powagą starych praw ateńskich,
Córką mą, jak mą własnością, rozrządzę:
Lub żoną jego będzie, albo umrze,
Jak to wyraźna zastrzega ustawa.
TEZEUSZ
Co odpowiadasz na to, piękna Hermio?
Rozważ; twój ojciec bogiem ci być winien.
On ukształtował piękność twą, dla niego
Jesteś figurą z wosku ulepioną,
Którą ma prawo zachować lub zniszczyć.
Demetriusz godnym szacunku jest panem.
HERMIA
Jak i Lizander.
TEZEUSZ
Prawda, lecz w tym razie,
Gdy nie ma ojca twego zezwolenia,
Musi pierwszemu godnością ustąpić.
HERMIA
Bodaj mój ojciec moim patrzał okiem!
TEZEUSZ
Tyś winna raczej sądem jego patrzeć.
HERMIA
Przebacz mi, książę; nie wiem, jaka siła
Daje mi śmiałość, nie wiem, co ma skromność
Może ucierpieć, jeśli w takim kole
Ważę się sama myśli moich bronić,
Lecz niech mi wolno będzie się zapytać,
Jaka mi kara zagraża najcięższa,
Jeśli odepchnę rękę Demetriusza?
TEZEUSZ
Lub śmierć cię czeka, lub musisz na zawsze
Zrzec się słodkiego ludzi towarzystwa.
Więc, piękna Hermio, zajrzej w głąb twej duszy,
Poradź się twojej młodości, krwi twojej,
Czy zdołasz, ojca odrzucając wybór,
Dni resztę nosić osłony zakonnic,
W cieniach klasztoru na zawsze się zamknąć,
Żyć całe życie jak niepłodna siostra,
Do niepłodnego śląc hymny księżyca.
Trzykroć szczęśliwa, co – krwi swojej pani –
Może tak odbyć pielgrzymkę dziewiczą,
Ziemsko jednakże szczęśliwsza jest róża
Uszczkniona ręką, niż ta, co na cierni
Więdnie dziewiczej, i rośnie, i żyje,
W błogosławionej kona samotności.
HERMIA
I ja tak, książę, wolę żyć, umierać,
Niż praw mojego odstąpić dziewictwa
Panu, którego obrzydłe mi jarzmo,
Którego rządów dusza nie chce przyjąć.
TEZEUSZ
Namyśl się jeszcze, a z nowym księżycem,
W dniu błogim, który z moją narzeczoną
Przyłoży pieczęć wiecznych moich ślubów,
W tym dniu, lub umrzeć bądź przygotowaną
Za krnąbrny opór ojca twego woli,
Lub Demetriusza pojąć w posłuszeństwie,
Lub na Diany poprzysiąc ołtarzu
Życie surowe, na zawsze samotne.
DEMETRIUSZ
Zmień myśli, Hermio, a i ty, Lizandrze,
Przy moich prawach uznaj twoich błahość.
LIZANDER
Masz ojca miłość, pojmij go za żonę,
Mnie, Demetriuszu, zostaw miłość Hermii.
EGEUSZ
Prawda, Lizandrze, on ma moją miłość,
I miłość moja da mu, co jest moje;
Moją jest córka, moje do niej prawa
Na Demetriusza w całości przenoszę.
LIZANDER
Mój ród tak dobry, jak jego jest, książę,
Równy majątek, miłość moja większa,
Pod każdym względem jednaka fortuna,
Jeśli nie wyższa od Demetriuszowej,
A co prześciga te wszystkie próżności:
Ja miłość pięknej pozyskałem Hermii.
Czemużbym moich miał się praw wyrzekać?
Demetriusz, w oczy ten mu robię zarzut,
Córce Nedara, Helenie, dworując,
Duszę jej zyskał, i dziś, biedna dziewka,
Szalenie kocha aż do bałwochwalstwa
Tego zmiennika bez czci i bez wiary.
TEZEUSZ
Wyznaję, że mnie doszły o tym wieści,
Że chciałem mówić o tym z Demetriuszem,
I tylko nawał spraw wielkich rzecz całą
Z myśli mi wybił. Lecz chodź, Demetriuszu,
Chodź, Egeuszu, mówić pragnę z wami,
Mam dla was obu prywatne zlecenia.
Ty, piękna Hermio, uzbrój się w cierpliwość,
Przed wolą ojca ugnij twe kaprysy,
Albo cię czeka, wedle praw ateńskich,
Które złagodzić nie w mojej jest mocy,
Śmierć albo życie samotne w klasztorze.
Lecz idźmy, droga moja Hippolito;
Wy dwaj pośpieszcie za mną bez spóźnienia;
W sprawie zaślubin naszych pragnę użyć
Waszej pomocy, naradzić się z wami
W rzeczach was obu blisko dotyczących.
EGEUSZ
Idziemy, książę, z chętnym posłuszeństwem.
Wychodzą: Tezeusz, Hippolita, Egeusz, Demetriusz i Orszak.
LIZANDER
Czemu, o droga, lice twe tak blade?
Czemu ich róże tak prędko zwiędniały?
HERMIA
Może im deszczu brakło; jak go łatwo
Wylać by mogła burza moich oczu!
LIZANDER
Niestety! według tego, com mógł czytać
Lub słyszeć kiedy, nigdy jeszcze strumień
Wiernej miłości nie płynął spokojnie;
Ale czasami, albo krwi różnica –
HERMIA
Biada, niższego niewolnicą zostać!
LIZANDER
Źle zaszczepiona czasem w lat niezgodzie –
HERMIA
Zgroza, gdy starość łączy się z młodością!
LIZANDER
Czasem sklejona wyborem rodziców...
HERMIA
Piekło, wybierać miłość cudzem okiem!
LIZANDER
Lub jeśli była w wyborze sympatia,
Choroba, wojna, śmierć nań uderzyły,
I tak chwilowe jak dźwięk było szczęście,
Jak cień przelotne, krótkie jak marzenie,
Lub jak wśród czarnej nocy błyskawica,
Co nagle olśni niebiosa i ziemię,
A ledwo „spojrzyj!” człowiek zdoła krzyknąć,
Znowu ciemności pochłonie ją paszcza.
Tak szybko mija wszystko, co jest piękne.
HERMIA
Jeśli przeznaczeń wolą kochankowie
Skazani znosić zawody i krzyże,
Niech nas nauczy los nasz cierpliwości,
Bo to krzyż zwykły należny kochankom,
Jak sny, marzenia, westchnienia, łzy, żądze,
Zwyczajny biednej namiętności orszak.
LIZANDER
Dobra to rada, więc słuchaj mnie, Hermio!
Mam ciotkę wdowę, która nie ma dzieci,
A jest rozległych panią majętności,
Dom jej o siedem mil od Aten leży;
Kocha mnie, jakby matką moją była,
Tam cię zaślubić mogę, droga Hermio;
Pod jej nas dachem srogość praw ateńskich
Dosiąc nie zdoła. Jeśli mnie więc kochasz,
Jutrzejszej nocy opuść dom ojcowski,
A w głębi lasu, o milę od miasta,
Tam, gdzie cię niegdyś spotkałem z Heleną,
Pierwszego maja obchodzącą święto,
Czekam na ciebie.
HERMIA
Dobry mój Lizandrze,
Na łuk Kupida silny ci przysięgam,
Na złote ostrze jego strzał potężnych,
Na wozu Pafii gołębi cug rączy,
Na święty węzeł, co dwie dusze łączy,
Na ogień, w którym spłonęła Dydona,
Przez trojańskiego zdrajcę opuszczona,
Na śluby mężczyzn złamane tak mnogo,
Że wszystkie nasze zrównać im nie mogą,
W ateńskim gaju, w wskazanej gęstwinie,
Przyjdę do ciebie, zanim północ minie.
LIZANDER
Dotrzymaj słowa. Patrz, oto Helena. Wchodzi Helena.
HERMIA
Piękna Heleno, gdzie śpieszysz? Szczęść Boże!
HELENA
Piękną mnie zowiesz? Odwołaj nazwanie.
Ty jesteś piękną, gwiazdą biegunową
Dla Demetriusza oczu, ust twych słowo
Milsze dla niego od skowronka treli
Śród niw zielonych, gdy głogi kwiat bieli.
Ach, gdyby piękność jak choroba była,
Jakbym się chętnie twoją zaraziła!
Głos twój me usta, wzrok skradłyby oczy,
Język języka twego wdzięk uroczy.
Gdybym świat miała, byle jego zostać,
Świat chętnie oddam, by twoją mieć postać.
Naucz mnie, Hermio, sztuki, której siłą
Serce by jego dla mnie tylko biło.
HERMIA
Ja się nań marszczę, on kocha bez miary.
HELENA
Gdyby mój uśmiech marszczeń twych miał czary!
HERMIA
Ja mu złorzeczę, on mi błogosławi.
HELENA
Niech cud podobny miłość moja sprawi!
HERMIA
Im silniej gardzę, tym kocha mnie więcej.
HELENA
Silniej mną gardzi, im kocham goręcej.
HERMIA
Szaleństwa jego nie we mnie przyczyna.
HELENA
W twych wdziękach; czemuż nie moja to wina!
HERMIA
Wkrótce, Heleno, przestaniesz się smucić,
Śpieszę z Lizandrem Ateny porzucić.
Nim oko moje Lizandra ujrzało,
To miasto pięknym rajem mi się zdało;
Jakże potężna miłości jest siła,
Gdy dziś na piekło niebo me zmieniła!
LIZANDER
Wyznam ci całą naszą tajemnicę:
Jutro, gdy Febe ujrzy srebrne lice
W zwierciadle wody, siejąc perły rosy
Na trawę smugów i na złote kłosy,
Opuścim miasto skryci nocy cieniem,
Która kochanków zawsze jest zbawieniem.
HERMIA
Gdzie z tobą nieraz dzień marzyłam cały,
Na łożu, które pierwiosnki usłały,
Myśli z pełnego wylewając łona,
Z moim Lizandrem będę połączona.
A stamtąd społem pobiegniem weseli
Szukać wśród obcych nowych przyjacieli.
Bywaj mi zdrowa, towarzyszko droga,
Módl się za nami, jak ja proszę Boga,
By ogień, którym płonie twoja dusza,
Zapalił serce twego Demetriusza!
Do Lizandra. Dotrzymaj słowa; dziś zrzec się nam trzeba
Oczom kochanków najmilszego chleba wychodzi.
LIZANDER
Dotrzymam. – Żegnaj! Niech Bóg w swej dobroci
Twego kochanka serce ci powróci wychodzi.
HELENA
Jak dziwna ludzkich przeznaczeń różnica!
Mówią, że moje, jak jej, piękne lica;
Lecz cóż mi z tego, gdy on, skamieniały
Nie widzi tego, co świat widzi cały!
On błądzi, Hermii ubóstwiając oko,
Ja, cnoty jego ceniąc zbyt wysoko.
Ach, jakże często najlichszemu ciału
Miłość pożycza blasków ideału!
Bo miłość widzi duszą, nie oczyma,
Dlatego ślepy Kupido ócz nie ma;
Nie rozum jego kieruje wyborem,
Pędzony żądzą ślepym leci piórem.
Miłość jest dzieckiem, w swoim też wyborze,
Jak dziecko, nieraz omylić się może;
Jak wśród igraszki dziecię słowo łamie,
Tak dziecię, miłość przysięgając, kłamie.
Nim oczu Hermii zaraził się jadem,
Demetriusz przysiąg sypał na mnie gradem,
Lecz w ogniu Hermii jednego spojrzenia
Wszystek grad przysiąg na deszcz się przemienia.
Teraz mu Hermii zamiary odsłonię,
Do gaju za nią puści się w pogonie,
Jeśli łaskawie spojrzy na mnie za to,
Bogatą dla mnie będzie to zapłatą,
I choć tym moje boleści osłodzę,
Że towarzyszką będę mu w tej drodze wychodzi.