SIBO. Samodzielna diagnostyka i leczenie - ebook
SIBO. Samodzielna diagnostyka i leczenie - ebook
Dieta to podstawa zamieszczonego w książce planu na choroby jelit, takie jak SIBO (zespół przerostu flory bakteryjnej jelita cienkiego) czy IBS (zespół jelita drażliwego). Autorka, która chorowała na SIBO i odzyskała zdrowie, pokaże ci, w jaki sposób uzyskać prawidłową diagnozę. Dowiesz się też, jak skomponować dietę na zdrowy mikrobiom jelitowy. Poznasz terapie i zasady zdrowego odżywiania na oczyszczanie jelit. Wypróbujesz ponad 40 przepisów na pyszne i aromatyczne dania, takie jak: muffinki jagodowo-cytrynowe, miodowe latte z nutą lawendy, zapiekanka pasterska czy pizzerinki z cukinii. Wzdęcia, biegunki, ból i dyskomfort odejdą do przeszłości dzięki odpowiedniej diagnostyce i prawidłowemu leczeniu SIBO. Zdiagnozuj i pokonaj objawy SIBO. Pozbądź się bólu i chorób jelit w 21 dni!
Spis treści
Przedmowa
WSTĘP. Moja historia i zarys planu
ROZDZIAŁ 1. Czym jest SIBO i jak można na nie zachorować?
ROZDZIAŁ 2. Czy SIBO zaburza wagę i wywołuje niepokój?
ROZDZIAŁ 3. Twoja apteczka SIBO: Proste sposoby... na złagodzenie objawów
ROZDZIAŁ 4. Zmień dietę, a odmienisz swoje życie
ROZDZIAŁ 5. 21-dniowy plan posiłków
ROZDZIAŁ 6. Jak zniszczyć bakterie?
ROZDZIAŁ 7. Ponowne badania, nawroty, dalsze leczenie
ROZDZIAŁ 8. Przepisy przyjazne SIBO
Posłowie
Dodatek
Podziękowania
Indeks
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8272-282-6 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po raz pierwszy poznałam Shivan Sarnę, kiedy pewnego dnia jej nazwisko pojawiło się na mojej liście pacjentów umówionych na teleporadę. Początkowo Shivan nie wiedziała prawie nic o SIBO, oprócz tego, że sama cierpiała na to schorzenie i informacji zdobytych od „wujka Google”. Mimo to była całkowicie zaangażowana w proces samokształcenia. Przez jakiś czas spotykałyśmy się wirtualnie (w obu znaczeniach tej misji) – aby dowiedzieć się jak najwięcej o SIBO, rozpowszechniać tę wiedzę i podnosić świadomość na temat tego schorzenia, które było (i nadal jest) właściwie nieznane ogromnej większości ludzi pochodzącym zarówno ze środowiska medycznego, jak i spoza niego.
Aby wypełnić tę misję, podjęłyśmy się współpracy, organizując serię darmowych spotkań na temat SIBO w przestrzeni wirtualnej. Kiedy Shivan po raz pierwszy powiedziała mi, że planuje zorganizować internetowy szczyt na temat SIBO, z radością jej pomogłam. Na początku skontaktowałam ją z ekspertami w tej dziedzinie, przekonując ich do rozmowy, jak i pomogłam jej sformułować pytania, które miała im zadać. Ale po pierwszej serii spotkań nie potrzebowała już mojej pomocy w żadnej z tych kwestii. Do tej pory przeprowadziła wywiady z prawie wszystkimi ludźmi, którzy wiedzą cokolwiek na temat SIBO i sama stała się ekspertem w tej dziedzinie. Mimo że naszą współpracę zaczynałam jako jej lekarz, szybko stałam się jej partnerką w pozyskiwaniu nowej wiedzy i przyjaciółką.
Shivan posiada wyjątkowe kwalifikacje, aby napisać książkę o SIBO i wykazać związek tego schorzenia z IBS. Swoją wiedzę może kierować do szerokiego grona czytelników zwyczajnie dlatego, że nie jest lekarzem. Książka napisana przez profesjonalistę w dziedzinie medycyny nie zawierałaby wszystkich bezcennych, osobistych, niemedycznych informacji i porad, które tak naprawdę muszą wypływać z perspektywy wyedukowanego pacjenta, aby być autentycznymi. Autorka tej książki nie tylko konsoliduje wszystkie najnowocześniejsze kwestie techniczne, których nauczyła się od lekarzy i dietetyków, ale także prowadzi czytelników przez emocjonalne, psychologiczne i bardzo praktyczne kwestie, które muszą rozstrzygać żyjąc z SIBO na co dzień. Będąc wegetarianką, Shivan zarysowuje również wyjątkową perspektywę żywieniową i dzieli się wiedzą, jak leczyć SIBO za pomocą pokarmów roślinnych.
Jest to niezwykle ważne, aby przekazać takie informacje jak największemu gremium osób. Szacuje się, że nawet miliard ludzi na całym świecie cierpi na IBS, a około 78 procent tych przypadków jest spowodowanych przez SIBO. A jednak, pomimo tych oszałamiających danych liczbowych, na terapie SIBO poświęca się zbyt mało środków i badań. SIBO niezmiennie pozostaje palącą kwestią, ponieważ dotyka wielu ludzi i często pozostaje niezdiagnozowane. Dlatego też dziękuję Ci, Shivan, za podzielenie się tym, czego się nauczyłaś, jak również za Twoje ulubione przepisy i praktyczne porady. Szczerze wierzę, że dzięki tej książce wyświadczasz nieocenioną przysługę i dajesz nadzieję milionom ludzi.
- Allison Siebecker, ND, MSOM, LAcWSTĘP
MOJA HISTORIA I ZARYS PLANU
Siedziałam w łazience, okropnie się pocąc. Była już prawie trzecia. Właśnie skończyłam lunch z moim szefem w eleganckiej restauracji, kiedy to musiałam pójść do toalety. Mam nadzieję, że nie wiesz, co mam na myśli, pisząc, że naprawdę „musiałam”. Ale skoro czytasz tę książkę, to pewnie jest inaczej.
W rzeczywistości poznałam znacznie gorsze „opowieści z damskiej toalety”. Jedna z moich przyjaciółek nie może jechać dłużej niż dwadzieścia minut bez konieczności skorzystania z łazienki, co znacznie ogranicza długość tras, które jest w stanie pokonać. Są też rodziny, które od lat nie widziały krewnych, ponieważ boją się latać samolotem bez nieograniczonego dostępu do sanitariatu.
Tego dnia spędziłam w toalecie co najmniej dwadzieścia minut. Były to jeszcze czasy przed erą telefonów komórkowych. Doskonale wiedziałam, że zarówno mój szef, jak i kelner musieli się zastanawiać, co się ze mną stało.
Kiedy w końcu wyszłam na salę, kelner wyglądał na zmartwionego, a mój biedny szef, uprzejmy mężczyzna po czterdziestce, zapytał mnie, czy wszystko jest w porządku. Co mogłam powiedzieć? Wzruszając ramionami, wymamrotałam coś w stylu, przepraszam i że to „kwestie natury fizjologicznej”. Prawdę mówiąc, czułam się całkowicie upokorzona i zwyczajnie pragnęłam zniknąć. Ogromnie mi zależało na tym spotkaniu, gdyż miałam właśnie poprosić o podwyżkę, ale najwyraźniej nie mogło się to już udać. Szef uregulował rachunek i wyszliśmy. Delikatnie mówiąc, była to dla mnie niezręczna sytuacja, która wciąż mnie prześladuje nawet po tych wszystkich latach.
* * * *
Moje doświadczenie jako osoby cierpiącej na SIBO nazywam podróżą życia, ponieważ pamiętam, że objawy tej choroby zaczęły się już w wieku 4 lat, mimo że nie miałam pojęcia, co je powodowało. W tamtych czasach, nasza rodzina regularnie jadała pizzę w każdy piątkowy wieczór. Przez większość tych wieczorów wymiotowałam zaraz po kolacji. Moja mama, cudowna kobieta, w tamtym czasie zajmowała się trzema małymi córkami; często bywała zmęczona i na kolację po prostu chciała przyrządzić coś, co było zarówno smaczne, jak i szybkie w przygotowaniu, szczególnie pod koniec pracowitego tygodnia. Wiedziała, że w zasadzie nie byłam na nic chora – przecież nie dostawałam rozstroju żołądka w każdy piątkowy wieczór. Poza tym, byłaby przerażona, gdyby ktoś pomyślał, że jest złą matką. W rzeczywistości uwielbiałam wieczory spędzone na jedzeniu pizzy. Lubiłam ją na tyle, że byłam skłonna znosić późniejsze wymioty – a nie zdarzało się to za każdym razem. Mimo to, powinnam to potraktować jak znak ostrzegawczy, który wtedy każda z nas ignorowała.
Mój ojciec pochodził z Indii. Z tej racji doskonale orientował się w zasadach medycyny ajurwedyjskiej, czyli starożytnej, indyjskiej nauki leczniczej, która skupia się na budowaniu i podtrzymywaniu zdrowego systemu metabolicznego (przekształcanie żywności w paliwo dla organizmu) poprzez dobre trawienie i wypróżnianie. Według ajurwedy, regularne, zdrowe wypróżnienia są głównym wskaźnikiem dobrego trawienia, a co za tym idzie, ogólnego stanu zdrowia. Kiedy więc zauważył, że nie „wypróżniam się” każdego dnia, wspomniał o tym mamie, która zaczęła mnie wypytywać o ilość i jakość moich kup. Już w tak młodym wieku czułam, że to nie jest jej sprawa. I chociaż teraz rozumiem, że moi rodzice zaniepokoili się moimi chronicznymi zaparciami, jako pięcio- czy sześciolatka niechętnie odpowiadałam na pytania odnośnie moich łazienkowych nasiadówek, które dla mnie oznaczały przesiadywanie na sedesie niezliczoną liczbę godzin, co wydawało mi się nieproporcjonalnie długim czasem. Tak było dzień w dzień. I właściwie jest to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień.
Na domiar złego, nie były to jedyne problemy gastryczne, które pojawiły się bardzo wcześnie w moim życiu. Zanim skończyłam osiem lat, odbyłam cztery podróże do Indii z moimi rodzicami, którzy zajmowali się importowaniem indyjskiej sztuki i rękodzieła. Podczas jednej z kilku tych wycieczek podejrzewałam u siebie jakiś rodzaj zatrucia pokarmowego, które, jak teraz wiem, jest najczęściej pierwotną przyczyną SIBO. Niestety, żadne z moich rodziców już nie żyje, więc naprawdę nie mam nikogo, kto mógłby potwierdzić moje podejrzenia, choć wydają się logiczne. W zasadzie byłam chudym dzieckiem, które zawsze cierpiało na zaparcia, miało duży, wzdęty brzuch i wrażliwy żołądek. Ale wtedy zwyczajnie myślałam, że to normalne.
W gimnazjum i liceum czułam się źle przez większość czasu. Moi przyjaciele czasami czule nazywali mój brzuszek „brzuchem Buddy”, ale przez większość czasu – poza jedną ciężką walką z mononukleozą – byłam zbyt zabieganą nastolatką, by zawracać sobie głowę jakimiś objawami.
Na szczęście, dzięki mojemu ojcu, który posiadał ogromną wiedzę na temat medycyny ajurwedyjskiej, która w dużej mierze polega na stosowaniu diety i ziół oraz fakt, że moja matka bardzo wcześnie stała się zwolenniczką medycyny naturalnej, wychowywałam się w reżimie przestrzegania zasad zdrowej diety. W wieku dwudziestu lat zrezygnowałam z jedzenia mięsa i picia alkoholu. Zaczęłam też medytować. Wszystko to wprowadziło mnie na duchową ścieżkę, którą podążam do dziś. Niejeden lekarz powiedział mi, że gdybym nie prowadziła tak zdrowego stylu życia, prawdopodobnie byłabym jeszcze bardziej chora.
Można by pomyśleć, że chciałabym dotrzeć do źródła tego, co powoduje wszystkie moje nieprzyjemne, często bolesne objawy i spróbować pozbyć się ich raz na zawsze. Tak naprawdę zajęło mi to całe dekady. Przez długie lata mówiłam lekarzom o moich problemach w toalecie, ale ci nigdy nie poddawali moich objawów poważnym rozważaniom. O moich przygodach nawet nie próbowałam rozmawiać z przyjaciółmi. Oczywiście, jest to temat tabu, ale trzeba go poruszać, zwłaszcza, gdy problem jest poważny. Natomiast dzieje się tak, że osoby cierpiące na SIBO nawet nie zdają sobie sprawy, że doświadczają poważnego problemu zdrowotnego. A to dlatego, iż tak bardzo przyzwyczaili się do tych objawów, że żyją z nimi na porządku dziennym. Zwyczajnie myślą, że mają „delikatny” lub „wrażliwy” żołądek.
W tamtym momencie mojego życia byłam wziętą nauczycielką jogi. Shivan’s Yoga Studio było popularnym miejscem uzdrawiania w Sarasocie na Florydzie. Miałam nawet własny program telewizyjny i podróżowałam po całym świecie, mówiąc kobietom o tym, jak doskonalić swoje umiejętności menedżerskie. Uwielbiałam tę pracę i czułam się naprawdę dobrze, pomagając tak wielu ludziom. Ale chociaż są tacy, którzy dobrze czują się w podróży, życie na walizkach przez tak długi czas prowadziło do spustoszenia w moim organizmie – do tego stopnia, iż wiedziałam, że nie mogę już dalej tak żyć. Było to w latach 90. Byłam wegetarianką w czasach, kiedy restauracje totalnie nie wiedziały, co zrobić z osobami odżywiającymi się roślinami. Właśnie wtedy pochłaniałam tyle makaronu primavera, że starczyło mi go do końca życia. Martwiłam się o mój dom i koty, które na mnie czekały całymi tygodniami. Byłam daleka od zrównoważonego stylu życia. Dodatkowo, ze stresu traciłam włosy, a podróżując non stop samolotami i spędzając dużo czasu w hotelach, dostałam fobii na punkcie zarazków i bakterii.
Wtedy właśnie mój najlepszy przyjaciel i nauczyciel duchowy zasugerował mi, abym została gospodarzem programu w telewizji, która wtedy nazywała się Home Shopping Network. Początkowo całą tę ekipę miałam za bandę świrów. Aż do chwili, gdy zupełnie przypadkowo spotkałam na jednym z seminariów kobietę, która pracowała w telewizji HSN. To było jak przeznaczenie, poszłam zatem na rozmowę, która okazała się być przełomowym wydarzeniem na zawsze zmieniającym moje życie. Sześć miesięcy później dostałam pracę. Idealnie pasowała do mojego zakresu umiejętności. Czułam się wspaniale, mogąc spać we własnym łóżku, przebywać z moimi kotami i spotykać się z przyjaciółmi. Przez kolejne sześć lat pracowałam na nocnej zmianie. Wieczorami spędzałam godzinę na dojazdach do pracy, następnie regularnie dostawałam przypływu adrenaliny, będąc na antenie, a potem wracałam do domu i próbowałam spać w ciągu dnia. Nie trzeba mówić, że taki harmonogram, plus presja samej pracy, z czasem porządnie namieszał w moim rytmie okołodobowym, a brak snu siał spustoszenie w zdrowiu. To było jak cisza przed burzą.
Czułam się źle, miałam wzdęty brzuch, mimo że ćwiczyłam i zdrowo się odżywiałam. Nikomu nie życzę takiego zmuszania się, na jakie musiałam się zdobyć, aby nosić obcisłe ubrania podczas codziennych występów w telewizji tylko po to, żeby Ameryka nie musiała się zastanawiać, czy jestem w ciąży. W końcu poszłam do gastroenterologa, który zdiagnozował u mnie zespół jelita drażliwego. IBS jest „zaburzeniem funkcjonalnym”, co oznacza, że objawy są jak najbardziej prawdziwe, ale lekarze nie mogą znaleźć żadnej oczywistej przyczyny ich występowania. To sprawia, że jest naprawdę trudne do leczenia. Jak wyleczyć coś, co nie jest powodowane przez cokolwiek?
Następnie lekarz przepisał mi antydepresant, co było nie tylko przygnębiające, ale także powodowało u mnie konsternację i ogromną frustrację. Całkiem naturalnie zaakceptowałam to, co lekarz mówił na temat tego, że wszystko jest w mojej głowie, choć w środku czułam, że to nieprawda. Teraz rozumiem, że zwyczajnie starał się podnieść u mnie poziom serotoniny, ponieważ większość tego hormonu w organizmie jest w istocie magazynowana w jelitach, a to odgrywa znaczącą rolę w regulacji funkcji przewodu pokarmowego. Natomiast w tamtym momencie o tym nie wiedziałam, a ów lekarz nie wyjaśnił mi swojej logiki. Zasugerował również, że bieganie pięciu kilometrów dziennie mogłoby przynieść korzyści zdrowotne. Uwierz mi – w tamtym momencie nie miałam ani czasu, ani energii na jakąkolwiek aktywność fizyczną. Garściami łykałam Maalox na refluks, brałam Benadryl na sen, a potem spałam 12 godzin tylko po to, żeby mieć wystarczająco dużo energii na nocne nagrania dla HSN.
Już wcześniej podejrzewałam, że mogę mieć IBS. A to za sprawą filmu dokumentalnego, który obejrzałam na Netflixie. Wrażenie potęgowało to, że myślałam, iż wiem, co należy robić. Przecież spożywałam zdrową żywność i uprawiałam jogę od kiedy byłam nastolatką. Byłam na podręcznikowej „zdrowej” diecie – jadłam żywność pochodzenia roślinnego, czytaj: produkty pełnoziarniste, dużo owoców i warzyw, więc nie rozumiałam, dlaczego wciąż tak źle się czuję. Jadłam jabłko, myśląc, że jest dla mnie dobre, a nie wiedziałam, że to, co jest zdrowe dla kogoś innego, wcale mi nie będzie służyć.
Im bardziej starałam się być „zdrowa”, tym gorzej się czułam – zmęczenie i problemy żołądkowo-jelitowe pogarszały się z tygodnia na tydzień. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie były tylko przypadkowe objawy, ale pewien wzór. Zaczęłam się bać – okropnie się bać – zaczęłam myśleć, że mam raka lub jakąś inną wyniszczającą chorobę.ROZDZIAŁ 4
ZMIEŃ DIETĘ, A ODMIENISZ SWOJE ŻYCIE
Zmiana diety jest najszybszym sposobem, aby móc w końcu odczuć ulgę od objawów SIBO. Sama dieta nie jest w stanie wyleczyć SIBO. Powtarzam: stosowanie wyłącznie diety nie wyleczy SIBO. Jest to jeden z najbardziej zawiłych aspektów tego schorzenia. Jedyny wyjątek stanowi dieta elementarna, która jest bardziej metodą leczenia niż sposobem odżywiania (więcej na ten temat w dalszej części książki). Niektórzy ludzie z powodzeniem minimalizują objawy choroby za pomocą diety, w której już na zawsze eliminują obecność fermentujących bakterii. Ty jednak musisz stosować ją w połączeniu z leczeniem, które omówię szerzej w rozdziale 6. Mimo to, właściwa dieta jest niezwykle ważna. Jeśli już dziś zmienisz swój sposób odżywiania, poczujesz się lepiej. Zmiana diety jest nie tylko niezwykle skuteczna, ale także bardzo przyjemna, ponieważ można ją przeprowadzić w domu, co daje poczucie, że ma się pewnego rodzaju kontrolę nad własnym zdrowiem. Co, jak, kiedy i gdzie jesz, jest integralną częścią twojego stylu życia. Jedzenie nie tylko zaopatruje nas w paliwo, ale jest też społecznym i wielce emocjonalnym aspektem naszego życia, dlatego też zdaję sobie sprawę, że wprowadzanie zmian może okazać się trudne. Zatem bądź cierpliwy wobec siebie podczas pracy nad zmianami w wymiarze psychicznym, fizycznym i logistycznym.
WĘGLOWODANY SĄ POKARMEM FERMENTUJĄCYM
Ogólna zasada jest taka, że aby złagodzić objawy, musisz ograniczyć spożycie węglowodanów, które są pokarmem fermentującym. Dzieje się tak dlatego, że bakterie SIBO żywią się węglowodanami i fermentują je do postaci gazu, co nie tylko powoduje wzdęcia, ale także wyzwala wiele innych problemów żołądkowo-jelitowych, z którymi żyjesz od tak dawna.
Większość z nas myśli o węglowodanach jako o tych słodkich i skrobiowych pokarmach – ciastkach, ciastach, lodach, makaronach i ziemniakach. Ale lista na nich się nie kończy. Cukier (laktoza) znajduje się także w produktach mlecznych i owocach (fruktoza). W rzeczywistości wszystkie warzywa, zarówno skrobiowe jak i bezskrobiowe, są węglowodanami, ale i w produktach mięsnych również znajdują się pewne ilości węglowodanów. Oznacza to, że naprawdę trudno jest ich całkowicie uniknąć. Dlatego też plan, który przedstawiam w rozdziale 5, dopuszcza spożywanie dojrzałych owoców, bezskrobiowych warzyw i orzechów. Miód jest również dozwolony, ponieważ zawiera cukry proste, które zdążą się wchłonąć, zanim bakterie zaczną je fermentować (większość ludzi najlepiej toleruje miód koniczynowy).
Węglowodany, same w sobie, nie są „złe”. Polecana przeze mnie dieta wcale nie eliminuje ich do zera. Wręcz przeciwnie – pokazuje, jak ograniczyć spożycie węglowodanów ulegających fermentacji do ilości, którą można tolerować bez nasilania objawów. Jeśli czujesz się gorzej po posiłku – obojętnie jakim – to prawdopodobnie dlatego, że zawierał on więcej fermentujących węglowodanów, niż twój organizm jest w stanie przyjąć.
Nie musisz stosować „idealnej” diety
Dobra wiadomość jest taka, że ponieważ zmiana diety ma na celu złagodzenie objawów choroby, a nie ich wyleczenie, nie musisz się martwić o to, że pogorszysz stan swojego zdrowia, jeśli od czasu do czasu zjesz coś, co nie jest w niej przewidziane. Innymi słowy, nie musisz być doskonały, aby uzyskać dobre wyniki. Jednak im bardziej będziesz przestrzegać zasad, tym lepiej będziesz się czuć. Z tego powodu większość ludzi przekonuje się, że nie warto już oszukiwać, gdyż zaczynają rozumieć, jak dobrze można się czuć, trzymając się dietetycznych zasad.
Ogólnie rzecz biorąc, powinieneś spożywać pokarmy o niskiej zawartości fermentujących węglowodanów i łatwe w trawieniu, aby nie karmić bakterii w jelicie cienkim i nie obciążać dodatkowo i tak już nadwyrężonego układu trawiennego. Oznacza to, że kupowane przez ciebie produkty powinny mieć niską zawartość FODMAP. FODMAP to akronim od angielskich słów Fermentable Oligosaccharides, Disaccharides, Monosaccharides And Polyols, czyli „fermentujące oligo- di- i monosacharydy oraz poliole”, oznaczające formy cukru występującego w węglowodanach, które są pożywieniem dla bakterii w jelicie cienkim i powodują znane oraz znienawidzone przez nas objawy SIBO: gazy, wzdęcia i biegunkę lub zaparcia.
Aby się odnieść do takich produktów, będę tu zamiennie stosować terminy „niska fermentacja” i „niska zawartość FODMAP”.
Zwróć też uwagę na produkty o wysokiej zawartości FODMAP, takich jak jabłka, gruszki, niektóre rośliny strączkowe i produkty pszenne. Mylnie je kategoryzujemy jako te, których należy unikać. Otóż są one zdrowe dla większości ludzi. Spróbuj zapomnieć o wszystkim, co wiesz na temat tego, co jest zdrowe, a co niezdrowe i podejdź do nowego sposobu odżywiania z całkowicie otwartym umysłem. Jednocześnie jednak nie zapominaj, że pokarmy wykluczone z diety nie są „złe”. Są po prostu produktami, które ci nie służą lub nie wpływają korzystnie na ciebie w tej chwili. Na przykład, w tej chwili awokado może podrażniać twój żołądek, ale to nie czyni go nieodpowiednim dla ciebie produktem i, miejmy nadzieję, będziesz w stanie ponownie je wprowadzić do swojej diety w stosownym momencie.
Każdy przypadek SIBO jest inny. Nie istnieje jedna i ta sama dieta dla dwóch różnych osób. Co więcej, możesz w niej znaleźć produkty, które możesz jeść, ale nie będziesz chciał się na nie zdecydować. Weźmy na przykład moje przepisy. Jestem wegetarianką, więc wszystkie dania w tej książce nie zawierają mięsa. Jednak, jeśli masz taką ochotę, możesz uzupełnić je jednym z produktów białkowych wymienionych na stronie 263. Niektórzy ludzie bardzo niekorzystnie reagują na określone pokarmy, które inni dobrze tolerują i vice versa, więc nawet najlepsze wskazówki zawarte w tej książce nie dadzą takiego efektu, jak samodzielne eksperymentowanie z dietą. W miarę poprawy stanu zdrowia, prawdopodobnie będziesz próbował ponownie wprowadzić większą ilość produktów. Im bardziej różnorodne pokarmy będziesz mógł jeść, tym bardziej zróżnicowany będzie twój mikrobiom jelitowy, co jest istotne z punktu widzenia ogólnego stanu zdrowia.ROZDZIAŁ 8
PRZEPISY PRZYJAZNE SIBO
Bezzbożowa granola
Diety bez mleka, bez glutenu, bez jajek: BPD, CSD, LF, SCD, SSFG
Ilość porcji: 8 (1 porcja – ½ szklanki)
Czas przygotowania: 5 minut / czas pieczenia: 20 minut
Moja granola świetnie się sprawdzi jako płatki śniadaniowe. Stanowi też doskonały dodatek do jogurtu. Orzechy i kokos mogą być ciężkostrawne dla niektórych osób, dlatego zacznij od mniejszej ilości, jeśli masz obawy co do swojej tolerancji na te składniki.
• ⅔ szklanki niesłodzonych płatków kokosowych (unikaj rozdrobnionego kokosa)
• 1 szklanka nieprażonych migdałów w słupkach
• 1¼ szklanki nieprażonych, rozdrobionych orzechów pekan
• 1¼ szklanki nieprażonych, rozdrobionych orzechów włoskich
• ½ szklanki nieprażonych, łuskanych nasion dyni
• 3 łyżki stołowe nasion chia (opcjonalnie; niezalecane przy BPD, SCD, SSFG)
• ⅓ szklanki suszonej żurawiny
• 1 łyżeczka przyprawy pięciu smaków
• ½ łyżeczki soli morskiej
• 2 łyżki stołowe oliwy z oliwek lub roztopionego oleju kokosowego
• ¼ szklanki syropu klonowego
• 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wyłóż blachę papierem do pieczenia lub folią aluminiową.
Rozłóż równomiernie płatki kokosowe, migdały, orzechy pekan, orzechy włoskie, pestki dyni, nasiona chia i żurawinę.
W małej misce wymieszaj przyprawę 5 smaków, sól, olej, syrop klonowy i wanilię.
Wylej mieszankę przypraw na suche składniki. Dokładnie wymieszaj. Znów równomiernie rozmieść składniki na blasze i piecz przez około 9 minut.
Wyjmij z piekarnika, zamieszaj i piecz przez kolejne 9 minut. Ostudź całkowicie, ustawiając blachę na kratce do studzenia.
Granolę możesz przechowywać w temperaturze pokojowej w szczelnym pojemniku przez około 2 tygodnie.
Uwaga:
Jeśli nie lubisz smaku przyprawy 5 smaków, możesz ją zastąpić cynamonem lub całkowicie pomiń. Możesz również użyć różnych rodzajów orzechów, w zależności od swoich preferencji.