Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Szkody - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szkody - ebook

Szkody górnicze dzień po dniu dziurawią śląską ziemię, pożerając domy i ogrody. Ale najgorsze ze szkód są te, które dziurawią pokiereszowane ludzkie życie. Niepowetowane, nieodżałowane, nieodchorowane.

„Szkody” to książka o świecie, którego już nie ma. O świecie, który przepadł w czeluściach śląskiej i wielkopolskiej ziemi. Minął, tak jak nieubłaganie mija czas. Wraz z nim minęli ludzie. Powstaniec śląski Roman w szykownym galowym mundurze. Górnik Eduś, gołębiarz i łamacz niewieścich serc. Milka, która rodzi trzynaścioro dzieci, a na starość zięć wozi ją limuzyną. Staśka o oczach jak błyszczące węgielki, co nie chce być panną z dzieckiem. Osiemnastoletnia Trudka w długim do ziemi ślubnym welonie. Muzykant Alek, który pięknie przygrywa na skrzypkach, ale dla Niemców grać nie chce. Alojz, kelner z szynku, stróż z gruby i aktor z wiejskiego teatru. Waleska, która zamieszka w ceglastym familoku pod hutą. Stefan z gęstą czupryną ułożoną w fale, domorosły dentysta i archeolog. Pasąca kozy mała Maryjka w letniej sukience w kwiatki, ze wstążkami wplecionymi w dwa grube warkocze. Gorol Wojtek, który za Gierka przyjedzie na Śląsk i zakocha się na zabój w hanysce

Tę opowieść o wielopokoleniowej śląsko-wielkopolskiej rodzinie snuje dziewczynka z PRL-u i młoda dziewczyna z końca lat 90. Gdzieś na styku szarej komuny i pstrokatego kapitalizmu. Osią opowieści jest dom rodzinny – przez lata tętniący życiem, pod koniec opustoszały i martwy, pełen rupieci i duchów.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68101-77-5
Rozmiar pliku: 986 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

POWIDOKI

Rodzice, wysyłając mnie na naukę w świat, mieli swój plan. Miałam się wyszkolić i szybko wrócić, znaleźć dobrą pracę, wyjść za mąż, urodzić dzieci, mieszkać na piętrze, oni na dole, w niedzielę rosół, w piątek pomidorowa, normalnie.

A teraz nic się już nie da naprawić. Zupa dawno wystygła, rodzice nie żyją, a nasz dom sypie się od środka, chwiejąc się niepewnie na pokancerowanych przez szkody górnicze fundamentach. Pewnego dnia zostanie zrównany z ziemią, a wraz z nim każdy centymetr mojego dzieciństwa. W spadku zostaną powidoki, echo dawnych dni. Odpryski przeszłości powbijane w pamięć niczym drzazgi.

W mojej głowie przetwórnia przeszłości pracuje całodobowo. Mieli resztki wspomnień, zbiera trociny emocji, litościwie wymiata to, co najtrudniejsze. Dramaty przeplata bzdurami i drobiazgami. Wrażliwe miejsca zakleja plastrem nostalgii i zapomnienia.

Największą trudność sprawia mi chronologia. Nie wiem, jak ułożyć pokaleczone warstwy wspomnień, jak posklejać wypłowiałe fragmenty, uchwycić w locie pył opadający ze zgliszczy, wysupłać z pamięci to, co zapomniane. Nie wiem, ale próbuję.

Pierwsze wspomnienie. Drzwi łączące duży pokój z sypialnią, która później stanie się dziewczęcym pokojem, moim i Ani. Pomalowane na biało, z błyszczącą metalową klamką. Niebawem znikną na zawsze, zasłonięte przez meblościanki ustawione z obu stron ściany. Półmrok, na łóżku rozgrzebana pościel, obok drewniane łóżeczko z jasnymi szczebelkami, koc w biało-niebieską kratkę, jakaś zabawka w tej samej kombinacji barw. Chyba posikałam się w majtki i mama jest zła.

Drugie wspomnienie. Moja kruczowłosa siostra w czerwonym szlafroczku frotté z kapturem. Oburącz trzyma metalową poręcz przy kaflowym piecu kuchennym babci Trudki i dziadka Alojza, rodziców mamy, którzy mieszkają na parterze naszego domu. Śmieje się, przechyla ciemną głowę w kapturze szlafroka. Ma jakieś siedem lat.

Trzecie wspomnienie. Pogrzeb pradziadka Romana, ojca babci Trudki. Z trumny wystają wypastowane na błysk czarne buty. Mam niespełna cztery lata i boję się tych wielkich buciorów.

Dzieciństwo każdego z nas ma pewne stałe punkty, coś zawsze się zgadza. Strach przed duchami i ciemnością, jabłka dojrzewające na babcinym parapecie, ucho dziadka przyklejone do trzeszczącego radia. Pełen grozy moment, kiedy trzeba wejść do pociągu, a szpara między schodkami i krawędzią peronu wydaje się czeluścią nie do pokonania, nawet z maminą dłonią w pogotowiu. Potem nos przyklejony do szyby, łapanie w locie przesuwających się za oknem kadrów, dopóki nie zachce się siku, wtedy znowu strach, bo brudna i ciasna toaleta znajduje się w innym wagonie i trzeba przejść przez rozklekotaną podłogę, a w szczelinie między płytami widać przesuwające się tory. Na szczęście na końcu tej drogi czeka babcia w kolorowym fartuchu i jasnej chustce na głowie, spod której wystają ciemne kosmyki.

Czasem śni mi się, że cały czas stoi na tamtej piaszczystej dróżce, tylko ja zgubiłam drogę i nie mogę dotrzeć do celu. Krążę po dworcach kolejowych, kluczę w podziemnych przejściach, szukam właściwego wyjścia. A może zatrzasnęłam się w toalecie pociągu Wielkopolanin? Wjeżdża na tor pierwszy przy peronie drugim. Proszę odsunąć się od krawędzi peronu.DOM

Dom rodzinny to przewijające się przed oczami lekko sfatygowane przezrocza. Schody, z których skaczę, pokonując po cztery stopnie naraz, czemu z przerażeniem przygląda się babcia Trudka, pokrzykując, że skręcę sobie kark. Ślad po mleczaku na wyblakłej poręczy. Sień wyłożona biało-czarnymi kaflami, po których chodzę, starając się nie nadepnąć na linie. Stara ciężka brama, na której uwielbiam się huśtać. Pranie na sznurze przypięte drewnianymi klamerkami, po których zostaje ślad na jasnych ubraniach. Biały wzorek na żółtej kuchennej ścianie. Zakopcona piwnica z wielkim piecem. Drzwi wejściowe z wąską matową szybką w kwiatowy wzór.

Dziadek Alojz siedzący pod orzechem w skrzypiącym wiklinowym fotelu, który już niebawem rozsypie się w drzazgi. Tato zrywający czereśnie z dawno ściętego drzewa. Mama wracająca z nieczynnego od lat sklepu z wyładowaną po brzegi kraciastą jutową siatką w pomarańczowym kolorze. „Co nam kupiłaś? Jest coś słodkiego?”

Na dole u babci i dziadka sterylny porządek, cisza i spokój, u nas, na piętrze, wieczny rozgardiasz i chaos — w kuchni na stole szklanki po herbacie, w zlewie nieumyte talerze. Wszędzie walają się książki, ręczne robótki, stare gazety. Głosy z radia i telewizji mieszają się z krzykiem taty, narzekaniem mamy i piskiem dwóch niesfornych dziewczynek.

Wieczorne powroty do domu, kiedy bury klocek powoli wynurza się z ciemności, a z okien mruga do mnie światło. W zimie pali się też przed drzwiami wejściowymi. Gaśnie, kiedy wszyscy są już w domu. Z upływem lat pali się coraz rzadziej, aż w końcu nastaje zupełna ciemność.

Wspomnienia dotykają newralgicznych miejsc, łaskoczą pięty achillesowe. Rezonują we mnie, układają się jak zmęczone ciało do snu. Desenie, kształty, zapachy, kolory i smaki upchnięte w czeluściach pamięci. Wszystko jakby wczoraj.PRZEDSZKOLE

Po pierwsze — dziura w gryzących czerwonych rajtuzach z opadającym krokiem, które wciąż próbuję podciągnąć do góry, bez większych sukcesów. Po drugie — obrzydliwa zupa mleczna na drugie śniadanie, swąd przypalonej jarzynowej z dominującym smrodkiem selera, do której pluje jedno z dzieci. Dalej — liście przyklejane do kartki papieru, korale z jarzębiny nanizane na nitkę, lalka bez nogi, pluszowy miś bez oka. Marek, któremu zawsze kapie z nosa. Iwona, która pokazuje mi, jak zrobić „pokrzywę”, ściskając moje przedramię tak mocno, aż łzy kapią mi na niebieską sukienkę w białe pszczoły. Rozczłapane kapcie w burą kratkę, brzydka granatowa kamizelka w białe koguty, gorąc ortalionowej kurtki, kleks dżemu na sukience, zepsute zabawki, bo te lepsze zawsze zgarniają sprytniejsi, a ja jestem zagubioną, wystraszoną fajtłapą.

Poranki są trudne i nerwowe. Często boli mnie od nich brzuch. Czasem tak mocno, że już nie muszę nigdzie iść. Kiedy się budzę, rodzice są już w pracy, a Ania w drodze do szkoły. Obok mojego łóżka leży wielka puchowa poduszka na wypadek, gdybym sturlała się na podłogę. Czasem jest też karteczka, co mam zjeść i włożyć, że na stole w kuchni kanapka, na oparciu krzesła spódniczka i bluzka. I żebym nie płakała. Zaczynam płakać od razu po przeczytaniu, że mam nie płakać. Chyba za szybko nauczyłam się czytać.

Po paru minutach przychodzi babcia Trudka i każe mi się przestać mazgaić. „Nie płacz, bo ni mosz o co!” Pomaga mi się wyszykować i robi to dość obcesowo. Bez marudzenia, wstawać, zrobić siku, umyć się, ubrać, uczesać. Zmywa po śniadaniu, wyciera mokre ręce w ścierkę, a potem każe mi stanąć prosto i się nie ruszać. Zaplata mi warkocz albo robi koński ogon, wilgotnymi dłońmi ściąga włosy do tyłu, szarpiąc niemiłosiernie. „Auu! Boli!” — marudzę. „Nie wierć się, to nie bydzie bolało” — odpowiada zniecierpliwiona.

Kiedy jestem gotowa, babcia wkłada zapinane z boku na zamek kozaki i wełniany płaszcz z lisim kołnierzem łypiącym na mnie szklanymi oczami. Bierze czarną torebkę, zapinaną na zatrzask wykonany z dwóch srebrnych kuleczek, i wychodzimy z domu. Idę zakutana w robione na drutach gryzące szale, czapki, rękawiczki. Pod przedszkolem robi mi się słabo, na przemian gorąco i zimno, ale wciąż mam na tyle siły, by uczepić się babcinej ręki, nogi, drzwi wejściowych i próbować nie wejść do środka. Nigdy się nie udaje. Zawsze w końcu ląduję na dywanie wśród innych dzieci, pociągając czerwonym od płaczu nosem.

W przedszkolu czekają pani Wiesia z burzą ciemnych loków, pani Ala z burzą jasnych i dwie panie Henie. Jedna ma krótkie kręcone włosy, jest szczupła i mruży oczy, kiedy się śmieje. Ale to ta druga kradnie moje serce. Jest najpiękniejszą panią, jaką w życiu spotkałam, ma miły głos, łagodny uśmiech, brązowe włosy do ramion, jest śliczna jak księżniczka. Kiedy to ona po mnie wychodzi, moja dłoń jakimś cudem odkleja się od klamki czy babcinej nogi. Za panią Henią pójdę wszędzie.

Mamy i babcie przychodzą na występy przedszkolaków. Ojcowie rzadko, prawie nigdy. Kiedy któryś przychodzi, przyglądamy mu się zachłannie, dziwny jakiś, dziwoląg. Marzę o tym, żeby przyszła mama, ale zazwyczaj na jej miejscu siedzi babcia. Kiedy przychodzi kolej na mnie, zacinam się i nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Zawstydzona patrzę w podłogę. Wykuty na blachę wierszyk z jakiegoś powodu nie chce popłynąć z mojego gardła. W końcu czyta go z kartki któraś z przedszkolanek.

Na zdjęciach z tamtych czasów widownię występów stanowią panie w robionych na drutach swetrach, wełnianych spódnicach, futrzanych czapkach i kozakach do połowy łydki. To pewnie 6 grudnia. Z uwagi na deficyt mężczyzn zamiast Mikołaja występuje Pani Zima. Rozdaje prezenty w firance na twarzy i w jednej z tych wielkich futrzanych czap. Oczywiście wszystkie dzieci wiedzą, że to pani Wiesia.

Ojcowie w tym czasie są kilka pięter niżej, w kopalni, na przodku², ewentualnie siedzą w barze i piją piwo z wielkich kufli z uchem. Dziecięce występy to babska sprawa. W ogóle dzieci to babska sprawa.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: