Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sztuka świadomego życia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Sztuka świadomego życia - ebook

"Nie zawsze jest łatwo żyć świadomie. Ale – patrząc z perspektywy całego życia – rozwiązanie alternatywne jest o wiele bardziej koszmarne".

Nathaniel Branden, autor bestsellera "6 filarów poczucia własnej wartości", wybitny autorytet w zakresie psychologii poczucia własnej wartości, ukazuje nam świat, w którym umysł człowieka funkcjonuje w taki sposób, jakiego wymaga od nas prowadzenie wartościowego, celowego życia. Niewiele książek wyjaśnia równie klarownie, w czym przejawia się wysoki stopień świadomości w takich sferach życia jak:

- praca - co to znaczy pracować świadomie?

- romantyczna miłość - co to oznacza kochać świadomie?

- wychowanie dzieci - jak postępują świadomi rodzice?

- dążenie do osobistego rozwoju - w jaki sposób możemy świadomie uczestniczyć w procesie własnej ewolucji?

 

Im bardziej świadomi jesteśmy w dowolnej sytuacji, tym więcej zauważamy w niej możliwości, tym więcej otwiera się przed nami opcji, a tym samym stajemy się silniejsi i czerpiemy więcej satysfakcji z życia. Życie świadome oznacza staranie, by dostrzegać jak najwięcej czynników i okoliczności, które wpływają na nasze działania, cele, wartości i zamierzenia - a następnie by postępować w zgodzie z tym, co sobie uświadomimy

 

"Świadome życie nie jest obowiązkiem, jaki mamy w stosunku do innych ludzi, mimo że faktycznie będą oni często korzystać z tego, iż działamy na wyższym poziomie świadomości i wrażliwości. Świadome życie jest odpowiedzialnością, jaką mamy w stosunku do siebie samych. Jest aktem miłości do własnego pozytywnego potencjału. Jest aktem zaangażowania się w przekonanie o wartości człowieka, którego nosimy w sobie, i o wartości własnego życia".

 

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67327-27-5
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Wstęp

W kilka mie­sięcy po napi­sa­niu poprzed­niej książki, _Odpo­wie­dzial­ność_, pod­czas przy­ję­cia ktoś zapy­tał mnie, co aktu­al­nie piszę. Odpo­wie­dzia­łem, że wła­śnie zabie­ram się do tek­stu, który ma prze­ana­li­zo­wać, co to zna­czy żyć świa­do­mie.

Pewna star­sza pani, któ­rej twarz pokry­wały bruzdy gory­czy, skrzy­wiła się i z dez­apro­batą pokrę­ciła głową. „Żyć świa­do­mie? – powie­działa. – Nie naj­lep­szy pomysł. Kto by chciał żyć świa­do­mie? Życie byłoby zbyt bole­sne”.

Zapy­ta­łem: „Czy mniej bole­sne jest, jeśli żyjemy nie­świa­do­mie i mecha­nicz­nie, nie wie­dząc, co robimy, ślepi na moż­li­wo­ści, co da się zro­bić lepiej?”. Ale nie odpo­wie­działa.

Ktoś inny przy stole zauwa­żył nato­miast: „Nawet jeśli świa­dome życie może mieć jakieś zalety – czy to nie za dużo _wysiłku_?”.

Jak lampa, któ­rej świa­tło można roz­ja­śniać i przy­ciem­niać, świa­do­mość funk­cjo­nuje na skali, którą można regu­lo­wać.

To prawda, że świa­dome życie zmu­sza nas cza­sem do sta­wie­nia czoła trud­nym sytu­acjom. Rów­nież prawdą jest, że wymaga wysiłku.

Jako spo­sób postę­po­wa­nia świa­dome życie ma swoją cenę, któ­rej się także przyj­rzymy. Głów­nym moty­wem tej książki jest jed­nak fakt, że zyski wie­lo­krot­nie prze­wyż­szają ponie­sione koszty. Świa­dome życie jest źró­dłem siły i wyzwo­le­nia. Nie przy­tła­cza nas, ale dodaje skrzy­deł.

Jak świa­tło, które można roz­ja­śniać i przy­ciem­niać, świa­do­mość funk­cjo­nuje na skali, którą można regu­lo­wać. Możemy być bar­dziej świa­domi lub mniej świa­domi, lepiej zda­wać sobie z cze­goś sprawę lub gorzej. Wybór nie doty­czy więc tylko dwóch krań­co­wych sta­nów: abso­lut­nie opty­mal­nej świa­do­mo­ści z jed­nej strony i zupeł­nej nieświa­do­mo­ści (jak w śpiączce) – z dru­giej. Można decy­do­wać się na mniej lub bar­dziej świa­dome życie. Innymi słowy, wybie­rać mię­dzy życiem świa­do­mym a auto­ma­tycz­nym. Mię­dzy tymi skraj­no­ściami zawsze wystę­puje cała gama odcieni.

Tra­ge­dią wielu ludzi jest wła­śnie to, że w dużym stop­niu żyją auto­ma­tycz­nie: myślą zawsze tak jak przed­tem, nie ana­li­zują swo­ich moty­wów dzia­ła­nia, reagują na wyda­rze­nia w spo­sób odru­chowy. Rzadko spo­glą­dają na cokol­wiek świe­żym okiem i rzadko mie­wają nowe pomy­sły. Egzy­stują na niskim pozio­mie świa­do­mo­ści. Jedną z kon­se­kwen­cji tego jest bez­barwne, pozba­wione eks­cy­ta­cji i pasji życie. Nie­trudno zauwa­żyć, że świa­do­mość dodaje ener­gii, a jej brak powo­duje nudę i odrę­twie­nie.

Świa­dome życie polega na posta­wie zaan­ga­żo­wa­nia się w uważ­ność jako spo­sób ist­nie­nia na tym świe­cie oraz na uru­cha­mia­niu stop­nia świa­do­mo­ści odpo­wied­nio dosto­so­wa­nego do danego dzia­ła­nia. Ale co to wła­ści­wie zna­czy, nie jest takie oczy­wi­ste. „Świa­dome życie” to czy­sta abs­trak­cja. Przyj­rzymy mu się dokład­niej na łamach tej książki.

Uży­wam tu ter­minu „świa­do­mość” w jego pod­sta­wo­wym zna­cze­niu: jako stan bycia świa­do­mym lub zda­wa­nie sobie sprawy z jakie­goś aspektu rze­czy­wi­sto­ści. Dla­czego świa­do­mość jest ważna? Mówiąc krótko, dla wszyst­kich gatun­ków, które ją posia­dają, świa­do­mość jest pod­sta­wo­wym narzę­dziem prze­trwa­nia i przy­sto­so­wa­nia do rze­czy­wi­sto­ści – jest zdol­no­ścią postrze­ga­nia oto­cze­nia w okre­ślony spo­sób i na okre­ślonym pozio­mie oraz odpo­wied­niego kie­ro­wa­nia swoim postę­po­wa­niem. Można by rów­nie dobrze zapy­tać: dla­czego wzrok jest ważny?

Świa­dome życie jest sta­nem umy­sło­wej aktyw­no­ści, a nie bier­no­ści. Jest zdol­no­ścią odbie­ra­nia świata świe­żym spoj­rze­niem. Jest inte­li­gen­cją, która cie­szy się swoim wła­snym funk­cjo­no­wa­niem. Świa­dome życie jest chę­cią peł­nego zda­wa­nia sobie sprawy ze wszyst­kiego, co jest zwią­zane z naszymi zain­te­re­so­wa­niami, war­to­ściami, zamia­rami i celami. Jest goto­wo­ścią sta­wie­nia czoła fak­tom, nie­za­leż­nie od tego, czy są one przy­jemne, czy nie. Jest chę­cią odkry­wa­nia swo­ich błę­dów i kory­go­wa­nia ich. Jest dąże­niem w ramach wła­snych dzia­łań i zain­te­re­so­wań – do lep­szego postrze­ga­nia i rozu­mie­nia świata, w któ­rym żyjemy (zarówno ota­cza­ją­cej nas rze­czy­wi­sto­ści, jak i wła­snego wnę­trza). Jest sza­cun­kiem dla rze­czy­wi­sto­ści i sza­cun­kiem dla róż­nicy mię­dzy tym, co realne, i tym, co nie­re­alne. Jest zaan­ga­żo­wa­niem w widze­nie tego, co widzimy, i zda­wa­niem sobie sprawy z tego, co wiemy. Jest prze­ko­na­niem, że igno­ro­wa­nie rze­czy­wi­sto­ści jest źró­dłem wszel­kiego zła.

Róż­nica mię­dzy życiem świa­do­mym a nieświa­do­mym przyj­muje różne formy. Oto dwa przy­kłady z mojej prak­tyki psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej, które poka­zują, na czym może pole­gać życie nie­świa­dome. Przy­kłady te są tylko ilu­stra­cją pro­blemu i jesz­cze nie suge­rują roz­wią­zań.

Arnold K., czter­dzie­sto­sied­mio­letni pro­fe­sor histo­rii, myślał, że jest głę­boko zako­chany w swo­jej żonie, ale był dla niej nie­do­bry na setki spo­so­bów, z któ­rych nie zda­wał sobie sprawy. Kiedy chciała z nim roz­ma­wiać o czymś dla niej waż­nym, zwy­kle był zajęty, słu­chał piąte przez dzie­siąte, rzadko odpo­wia­dał ze zro­zu­mie­niem. Kiedy cze­goś chciała, uśmie­chał się, nic nie mówiąc, i ucie­kał myślami gdzie indziej. Kiedy nie zga­dzała się z nim, wygła­szał mono­log na inny temat, igno­ru­jąc to, co powie­działa. Kiedy pró­bo­wała mu mówić, jak ją rani, albo nie sły­szał, co mówi, albo natych­miast ją prze­pra­szał, a za godzinę nie pamię­tał, co powie­działa. Wie­dział, że czuje do niej odda­nie, więc wie­rzył, że jest kocha­ją­cym mężem. Cza­sem, gdy był w dobrym nastroju, potra­fił być naprawdę szczo­dry, deli­katny i tro­skliwy. Głów­nie jed­nak prze­by­wał we wła­snym koko­nie, w któ­rym znaj­do­wały się on sam, jego miłość do żony oraz jej obraz, ale nie ona; ona – praw­dziwa – była na wygna­niu w obcej kra­inie zwa­nej rze­czy­wi­sto­ścią. W kate­go­riach real­nego świata nie była więc czę­ścią jego mał­żeń­stwa. Kobietą, z którą miesz­kał, nie była jego żona; miesz­kał z fan­ta­zją, która ist­niała tylko w jego gło­wie. W pew­nym subiek­tyw­nym sen­sie moż­liwe, że ją kochał, ale nie kochał jej _świa­do­mie_ ani nie poświę­cał na co dzień temu związ­kowi takiej świa­do­mo­ści, jaka była konieczna i na jaką ten zwią­zek zasłu­gi­wał. W końcu kobieta roz­cho­ro­wała się i nagle ode­szła z jego życia. Sto­jąc w roz­pa­czy nad gro­bem, męż­czy­zna zdał sobie sprawę, że przez dwa­na­ście lat mał­żeń­stwa fak­tycz­nie nie brał w nim udziału – cały czas tkwił tylko we wnę­trzu wła­snego umy­słu. Zro­zu­miał, że opu­ścił swoją żonę o wiele wcze­śniej, niż ona, umie­ra­jąc, opu­ściła jego. Czego nie mogła osią­gnąć miłość, doko­nała śmierć: wstrzą­snęła nim tak, że obu­dził się przy­naj­mniej teraz.

Dla wielu z nas cier­pie­nie jest jedy­nym nauczy­cie­lem, któ­rego słu­chamy. W przy­padku Arnolda, jak i w tym opi­sa­nym poni­żej, cier­pie­nie przy­śpie­szyło decy­zję o szu­ka­niu psy­cho­te­ra­pii.

Rebeka L. była trzy­dzie­sto­dzie­wię­cio­let­nią instruk­torką warsz­ta­tów roz­woju oso­bo­wo­ści. Uwa­żała się za osobę na ścieżce ducho­wej, która osią­gnęła wysoki sto­pień świa­do­mo­ści. Nie zwra­cała przy tym zupeł­nie uwagi na spu­sto­sze­nia, jakie two­rzyła w życiu rodzin­nym. Wygó­ro­wane mnie­ma­nia o sobie opie­rały się na fak­cie, że stu­diuje _I Ching_, skoń­czyła kursy jogi tan­trycz­nej, zagłę­bia się w lite­ra­tu­rze tra­dy­cji kon­tem­pla­cyj­nych oraz przez trzy­na­ście lat zaj­muje się Jun­gow­ską psy­cho­lo­gią głębi. Postę­po­wa­nie swo­ich dwu nasto­let­nich córek pod­da­wała nie­koń­czą­cej się inter­pre­ta­cji psy­cho­lo­gicz­nej. Pod­czas obiadu pro­siła męża o opo­wia­da­nie snów, by mogła je ana­li­zo­wać. Jeśli jej inter­pre­ta­cje były pod­wa­żane, odpo­wia­dała pobłaż­li­wym współ­czu­ciem; jeśli roz­bież­ność zdań utrzy­my­wała się na­dal, naj­pierw się dener­wo­wała, a potem stop­niowo wpa­dała w złość – aż wszy­scy wyco­fy­wali się w posęp­nym zmę­cze­niu. Mogła bez końca cyto­wać mistrzów ducho­wych, a nie miała poję­cia, że córki w zaci­szu sypialni dys­ku­tują, jakie piękne byłoby życie, gdyby mama umarła. Mąż też nie wyglą­dał na zachwy­co­nego marze­niami na jawie; bary­ka­do­wał się w pracy, aby z żoną spę­dzać jak naj­mniej czasu. Prze­cho­dziła przez życie jak w tran­sie, z dumą szczy­cąc się, że jest bar­dziej „prze­bu­dzona” i „świa­doma” niż inni dookoła. Nie mogła zro­zu­mieć, dla­czego tak czę­sto czuła nie­okre­ślony, wszech­ogar­nia­jący lęk.

Żadna z tych osób nie była uśpiona w peł­nym tego słowa zna­cze­niu, ale nie była też wystar­cza­jąco przy­tomna, w sen­sie, jakiego wymaga udane życie. Ich histo­rie dają nam wstępny obraz tery­to­rium, które chcemy poznać – albo, ści­ślej mówiąc, pew­nych aspek­tów tego tery­to­rium; zoba­czymy bowiem, że jest ich wię­cej.

Cza­sem, gdy zasta­na­wiamy się nad swoim życiem i nad błę­dami, które popeł­ni­li­śmy, żału­jemy ich; wydaje się nam, że dzia­ła­li­śmy we śnie, cho­ciaż wtedy sądzi­li­śmy, że postę­pu­jemy przy­tom­nie. Zasta­na­wiamy się, jak to moż­liwe, że nie widzie­li­śmy cze­goś, co teraz wydaje się takie oczy­wi­ste. Rzecz jasna, może to być złu­dze­nie, bo zawsze łatwiej dostrze­gać wszystko po fak­cie. Być może rze­czy­wi­ście byli­śmy świa­domi w naj­wyż­szym stop­niu, na jaki nas wtedy było stać.

Jed­nak cza­sem poczu­cie, że dzia­ła­li­śmy jak w luna­tycz­nym śnie, dobrze oddaje to, co się naprawdę zda­rzyło. Wiemy, że nie byli­śmy wystar­cza­jąco uważni. Nasze postrze­ga­nie rze­czy­wi­sto­ści było roz­pro­szone czy znie­kształ­cone zamiast skon­cen­tro­wane i zdy­scy­pli­no­wane. Nie­wąt­pli­wie były jakieś tego przy­czyny, ale przy­czyny nie zmie­niają fak­tów. Z per­spek­tywy czasu myślimy: szkoda, że w tym momen­cie nie byli­śmy bar­dziej świa­domi.

Gdzie byłem, dzi­wimy się, kiedy toczyło się moje życie?

Myślimy na przy­kład o wszyst­kich sygna­łach nie­bez­pie­czeń­stwa, igno­ro­wa­nych na początku zna­jo­mo­ści, która oka­zała się fatalną przy­godą miło­sną – na przy­kład nie­kon­se­kwentne zacho­wa­nie, sprzeczne stwier­dze­nia, zadzi­wia­jące prze­mil­cze­nia, nagłe i nie­uza­sad­nione wybu­chy emo­cjo­nalne naszego part­nera lub part­nerki. Pytamy samych sie­bie: Gdzie mia­łem wtedy rozum? Albo przy­po­mi­namy sobie wszyst­kie ostrze­że­nia, które dosta­wa­li­śmy od prze­ło­żo­nego na długo przed wyrzu­ce­niem z pracy, i zasta­na­wiamy się, dla­czego to do nas wtedy nie docie­rało. Albo myślimy o oka­zjach, któ­rych nie wyko­rzy­sta­li­śmy, gdyż żyjąc jak w tran­sie, nie zda­wa­li­śmy sobie sprawy z ich war­to­ści – a teraz zasta­na­wiamy się, jak można było do tego dopu­ścić. Gdzie byłem, dzi­wimy się, kiedy toczyło się moje życie?

Oma­wia­jąc prak­tykę świa­do­mego życia w poprzed­nich książ­kach, przed­sta­wia­łem ją wyłącz­nie z per­spek­tywy zna­cze­nia, jakie ma ono dla poczu­cia wła­snej war­to­ści (samo­uzna­nia). Tutaj przyj­rzymy się temu sze­rzej. Co to zna­czy dzia­łać świa­do­mie? Kochać świa­do­mie? Wycho­wy­wać dzieci świa­do­mie? Czuć świa­do­mie? Pra­co­wać świa­do­mie? Wal­czyć świa­do­mie? Gło­so­wać świa­do­mie? Two­rzyć prawa świa­do­mie? Zaj­mo­wać się wiel­kimi spra­wami w życiu świa­do­mie?

Oto przy­kład ze świata poli­tyki. Kiedy pra­wo­dawcy dzia­łają pod pre­sją chwili, na przy­kład narzu­ca­jąc hamulce cen i płac, bez zasta­na­wia­nia się nad dłu­go­fa­lo­wymi, prze­wi­dy­wal­nymi skut­kami tych posta­no­wień (co, nie­stety, jest regułą w więk­szo­ści decy­zji legi­sla­cyj­nych) i rezul­taty oka­zują się jesz­cze gor­sze niż stan przed wpro­wa­dze­niem zarzą­dzeń, które miały popra­wić sytu­ację (co też bar­dzo czę­sto ma miej­sce) – cały naród płaci cenę za brak odpo­wied­niej świa­do­mo­ści (i sumien­no­ści)¹.

Nie­mal wszy­scy mamy ten­den­cję do bar­dziej świa­do­mego dzia­ła­nia w pew­nych obsza­rach niż w innych. Możemy postę­po­wać bar­dzo świa­do­mie w pracy, a bar­dzo mało w życiu oso­bi­stym – lub _vice versa_. Możemy myśleć o wiele bar­dziej kla­row­nie o swo­jej karie­rze niż o swo­ich prze­ko­na­niach poli­tycz­nych – lub _vice versa_. Możemy dzia­łać na wyso­kim pozio­mie kon­cen­tra­cji umy­sło­wej w sto­sunku do wła­snego zdro­wia, a na niskim w spra­wach doty­czą­cych etyki albo reli­gii – lub _vice versa_.

W książce tej badamy, na czym polega świa­dome dzia­ła­nie w sze­ro­kim zakre­sie spraw doty­czą­cych czło­wieka – od reago­wa­nia na naj­bar­dziej intymne emo­cje przez robie­nie kariery zawo­do­wej, zako­chi­wa­nie się, pracę nad utrzy­ma­niem mał­żeń­stwa, wycho­wy­wa­nie dzieci, radze­nie sobie z wyzwa­niami sta­wia­nymi w pracy, decy­do­wa­nie, jakie war­to­ści mają być naszymi prze­wod­ni­kami w życiu, rozu­mie­nie, od czego zależy poczu­cie wła­snej war­to­ści – aż po ocenę twier­dzeń ofe­ro­wa­nych przez reli­gię i misty­cyzm.

W związku z tym ostat­nim przez wiele lat czy­tel­nicy moich ksią­żek pytali mnie, jak moja kon­cep­cja świa­do­mego życia ma się do spraw ducho­wo­ści, reli­gii, misty­cy­zmu i nauk etycz­nych z misty­cy­zmem zwią­za­nych, cie­szę się więc, że mam oka­zję odpo­wie­dzieć im na piśmie. Osoby, które przede wszyst­kim tym są zain­te­re­so­wane, mogą czy­tać roz­działy 1 i 7 jako nie­za­leżną całość.

Potrzeba świa­do­mego życia, w sen­sie, w jakim ją trak­tuję w tej książce, jest nie­od­łączną czę­ścią życia czło­wieka. Ale w dzi­siej­szym nowo­cze­snym świe­cie nabrała szcze­gól­nej wagi. Im bar­dziej gwał­towne są zmiany, z któ­rymi mamy do czy­nie­nia, tym nie­bez­piecz­niej­sze staje się mecha­niczne dzia­ła­nie, oparte na prze­ko­na­niach i sche­ma­tach postę­po­wa­nia, które mogą być nie­od­po­wied­nie w danej sytu­acji lub prze­sta­rzałe.

Co wię­cej, stare struk­tury i tra­dy­cje upa­dają. Głosy ofi­cjal­nych auto­ry­te­tów brzmią coraz sła­biej i przyj­mo­wane są z coraz mniej­szym sza­cun­kiem. Kul­tura nasza roz­pływa się lub też eks­plo­duje na dzie­siątki tysięcy wza­jem­nie prze­czą­cych sobie sub­kul­tur. Świat podzie­lił się i roz­padł tak bar­dzo, że nawet zatwar­dzia­łym kon­for­mi­stom coraz trud­niej zorien­to­wać się, przy czym należy obsta­wać. Sta­jemy w obli­czu koniecz­no­ści doko­ny­wa­nia wyboru, według jakich war­to­ści mamy żyć. Sta­jemy w obli­czu koniecz­no­ści doko­ny­wa­nia wyboru w coraz więk­szej ilo­ści sytu­acji doty­czą­cych naszej egzy­sten­cji – od tego, gdzie miesz­kamy, przez rodzaj kariery zawo­do­wej, na jaką się decy­du­jemy, styl życia, jaki wybie­ramy, aż po reli­gię lub filo­zo­fię, według któ­rej żyjemy. W minio­nych epo­kach histo­rycz­nych rodzi­li­śmy się w spo­łe­czeń­stwach, w któ­rych wszyst­kie te decy­zje były w wyraźny spo­sób podej­mo­wane za nas – przez zwy­czaje i tra­dy­cje, czyli przez ludzi, któ­rzy żyli przed nami. Ale te czasy minęły i nie wrócą. Dziś jeste­śmy wysta­wieni na nie­spo­ty­kaną do tej pory w histo­rii ilość infor­ma­cji i nie­sły­chaną ilość moż­li­wo­ści. Jeste­śmy zdani na wła­sne siły, jak ni­gdy przed­tem. I nie mamy do dys­po­zy­cji żad­nej innej broni oprócz kla­row­no­ści wła­snego myśle­nia.

Fakt, że nasze spo­łe­czeń­stwo roz­wi­nęło się od gospo­darki opar­tej na rol­nic­twie, przez gospo­darkę prze­my­słową, do gospo­darki opar­tej na infor­ma­tyce, ma swoje spe­cy­ficzne i bar­dzo wyraźne kon­se­kwen­cje w sto­sunku do zna­cze­nia świa­do­mego życia. Era robot­nika pra­cu­ją­cego siłą mię­śni minęła. Nasza era należy do tych, któ­rzy pra­cują umy­słem. To, że nasz umysł jest pod­sta­wo­wym narzę­dziem prze­trwa­nia, nie jest nowiną. Ale nowiną jest to, że fakt ten stał się tak bez­li­to­śnie oczy­wi­sty. Rynek pracy gwał­tow­nie kur­czy się dla ludzi, któ­rzy nie mają nic do zaofe­ro­wa­nia oprócz pracy fizycz­nej. W sys­te­mie eko­no­micz­nym, w któ­rym wie­dza, infor­ma­cja, kre­atyw­ność – a co za tym idzie, inno­wa­cje – są głów­nym źró­dłem dobro­bytu, nic nie jest bar­dziej potrzebne niż _umy­sły_. Potrzeba ludzi, któ­rzy chcą i potra­fią _myśleć_.

Jeśli chcemy zacho­wać zdol­ność przy­sto­so­wy­wa­nia się do zmian, musimy z zaan­ga­żo­wa­niem przy­jąć per­ma­nentne ucze­nie się jako spo­sób na życie.

Ponie­waż wie­dza roz­wija się w tem­pie bez­pre­ce­den­so­wym w histo­rii ludz­ko­ści, a to, czego nauczy­li­śmy się wczo­raj, nie wystar­cza na potrzeby dnia jutrzej­szego, jeśli chcemy zacho­wać zdol­ność przy­sto­so­wy­wa­nia się do zmian, musimy z zaan­ga­żo­wa­niem przy­jąć per­ma­nentne ucze­nie się jako spo­sób na życie. Jest to dziś jedna z inter­pre­ta­cji tego, co ozna­cza świa­dome życie.

Nie­za­leż­nie od tego, czy kon­cen­tru­jemy się na chro­nie­niu i wzmac­nia­niu wię­zów rodzin­nych (w świe­cie coraz to mniej trwa­łych związ­ków mię­dzy­ludz­kich), na moż­li­wo­ści dosta­nia dobrej pracy, na doj­rze­wa­niu i roz­wi­ja­niu się jako istoty ludz­kiej, czy na wła­ści­wym pro­wa­dze­niu firmy przez burz­liwe morza zawzię­tej kon­ku­ren­cji ryn­ków świa­to­wych – nie­za­leż­nie od tego, czy nasze cele są mate­rialne, emo­cjo­nalne, czy duchowe – cena suk­cesu jest ta sama: świa­do­mość, myśle­nie, ucze­nie się. Spa­nie za kie­row­nicą – pole­ga­nie wyłącz­nie na tym, co popu­larne, zna­jome i odru­chowe – jest przy­wo­ły­wa­niem pro­ble­mów i tra­ge­dii.

Wkro­czy­li­śmy w mile­nium umy­słu. To książka dla tych, któ­rzy zama­wiali budze­nie.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Regu­lo­wa­nie cen i wyna­gro­dzeń poda­wane jest jako kla­syczny przy­kład. Olbrzy­mia więk­szość eko­no­mi­stów zga­dza się co do tego, że kon­tro­lo­wa­nie takie jest nie­zwy­kle szko­dliwe; zwy­kle pogar­sza sytu­ację, którą wła­śnie miało popra­wić.

2. Jak sfor­mu­ło­wała to Ayn Rand w Atlas Shrug­ged: „Prawo przy­czy­no­wo­ści jest pra­wem toż­sa­mo­ści wcie­lo­nym w życie. Każde dzia­ła­nie powo­do­wane jest przez coś. Obiekt, który działa, powo­duje i okre­śla rodzaj tego dzia­ła­nia; nic nie może dzia­łać ina­czej, niż okre­śla to jego natura”. New York: Ran­dom House, 1957, 1037. Dosko­nałą roz­prawę (napi­saną przez wybit­nego znawcę Ary­sto­te­lesa) na temat, jak i dla­czego prawo toż­sa­mo­ści pociąga za sobą prawo przy­czy­no­wo­ści, można zna­leźć w: H. W B. Joseph, An Intro­duc­tion to Logic (Wpro­wa­dze­nie do logiki), dru­gie wyda­nie, roz­dział XIX, Lon­don: Oxford Uniy­er­sity Press, 1957.

3. Zna­ko­mita dys­ku­sja na ten i zwią­zane z nim tematy doty­czące roz­woju umy­słu zamiesz­czona jest w książce Ayn Rand Intro­duc­tion to Objec­ti­vist Epi­ste­mo­logy (Wpro­wa­dze­nie do epi­ste­mo­lo­gii obiek­ty­wi­zmu), dru­gie wyda­nie, popra­wione przez Harry’ego Bin­swan­gera i Leonarda Peikoffa. New York: Meri­dian, 1990.

4. Dru­gim następ­stwem prawa toż­sa­mo­ści jest prawo wyłą­czo­nego środka, które mówi, że coś albo jest, albo nie jest A: obiekt ma albo nie ma danej cechy; twier­dze­nie albo jest, albo nie jest praw­dziwe (w danym momen­cie i w danym zakre­sie).

5. Peł­niej­sze omó­wie­nie tych zagad­nień można zna­leźć w _The Psy­cho­logy of Self-Esteem_ (Psy­cho­lo­gia poczu­cia wła­snej war­to­ści), New York: Ban­tam Books 1969; a także w The Six Pil­lars of Self-Esteem, New York: Ban­tam Books, 1994 (wyd. pol. Sześć fila­rów poczu­cia wła­snej war­to­ści, Łódź: wyd. 3, Wyd. JK, 2008).

6. Usi­łuję uni­kać w tych roz­wa­ża­niach ter­mi­nów spe­cja­li­stycz­nych, ale czy­tel­nicy bie­gli w filo­zo­fii zauważą, że epi­ste­mo­lo­gicz­nie i meta­fi­zycz­nie uży­wam per­spek­tywy ary­sto­te­le­sow­sko-obiek­ty­wi­stycz­nej. Dys­ku­sję na temat wie­dzy i świa­do­mo­ści można zna­leźć w The Psy­cho­logy of Self-Esteem, rozdz. 3. Jeśli cho­dzi o bunt prze­ciwko racjo­na­li­zmowi i obiek­ty­wi­zmowi wśród filo­zo­fów dwu­dzie­stego wieku, do któ­rego krótko tu nawią­zuję, kry­tyka ich argu­men­tów wykra­cza poza ramy tej książki. Ale patrz na przy­kład Brand Blan­shard, Reason and Ana­ly­sis, La Salle, Illi­nois: Open Court, 1991; oraz James F. Har­ris, Aga­inst Rela­ti­vism, La Salle, Illi­nois: Open Court, 1993.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: