Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

TU jest moja granica. Jak reagować na sygnały, które wysyła twoje ciało - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

TU jest moja granica. Jak reagować na sygnały, które wysyła twoje ciało - ebook

Czy często masz poczucie, że pozwalasz ludziom przekraczać swoje granice?

Czy potrafisz rozpoznać ten moment?

Jak sobie z tym radzisz?

TU jest moja granica to książka, z której dowiesz się wszystkiego, co musisz wiedzieć o swoich (i nie tylko) wewnętrznych granicach:

• Co robić, gdy czujesz, że twoje ciało spina się w reakcji na zachowanie innych?

• Jak odważanie mówić „nie” i wyrażać swoje zdanie?

• Kiedy i jak w bezpieczny sposób pozwolić otoczeniu na więcej?

• W jaki sposób poszerzać swoje granice, by zapewnić sobie zdrowy rozwój?

• Jaką rolę w wytyczaniu granic odgrywa dzieciństwo i jak wspierać dzieci w tym procesie?

Test samooceny, przystępnie wyłożona teoria i praktyczne porady, które znajdziesz w tej książce, pomogą ci stworzyć własną mapę wewnętrznych granic. Dzięki temu nie tylko zwiększysz swoją asertywność, ale i zaczniesz bardziej świadomie budować relacje rodzinne i zawodowe, przyjaźnie oraz związki.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67604-56-7
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

TEŻ TAK CZASEM MASZ?

- Czy czę­sto trudno ci odmó­wić czy­jejś proś­bie?
- Czy zda­rza się, że pra­cu­jesz bar­dzo długo bez żad­nych przerw, by następ­nego dnia stwier­dzić, że na nic nie masz siły?
- Czy czę­sto dajesz z sie­bie wię­cej, niż byłoby to wska­zane, patrząc z per­spek­tywy czasu?
- Czy w pew­nych sytu­acjach był­byś zdolny wpaść w furię? A może rze­czy­wi­ście w nią wpa­dasz?
- Czy zda­rzyło ci się zerwać kon­takty, które wcze­śniej były bar­dzo bli­skie?
- Czy masz cza­sem poczu­cie, że zbyt długo wysłu­chu­jesz innych, pod­czas gdy nikt nie chce wysłu­chać cie­bie, gdy tego potrze­bu­jesz?
- Czy spę­dza­nie czasu z innymi ludźmi czę­sto uwa­żasz za wyczer­pu­jące?
- Czy w kon­tak­tach z innymi zda­rza ci się tra­cić z oczu wła­sny punkt widze­nia?
- Czy czu­jesz przy­mus zga­dza­nia się z innymi i przyj­mo­wa­nia ich punktu widze­nia?
- Czy zda­rza ci się długo wykrę­cać od odpo­wie­dzi, gdy nie chcesz przy­jąć zapro­sze­nia?
- Czy zda­rza się, że łamiesz sobie głowę nad pro­ble­mami innych ludzi, po czym spo­ty­kasz się z odrzu­ce­niem, gdy przed­sta­wiasz pro­po­zy­cję roz­wią­za­nia?
- Czy czę­sto jesz ponad miarę?
- Czy czę­sto uzna­jesz sprawy innych ludzi za waż­niej­sze od two­ich wła­snych?
- Czy zda­rza się, że pod­czas wizyty lub przy­ję­cia sie­dzisz jak na roz­ża­rzo­nych węglach? Wła­ści­wie chciał­byś już wró­cić do domu, ale nie masz śmia­ło­ści, żeby poże­gnać się i wyjść.
- Czy nie­kiedy trudno ci jest ode­rwać się od tele­wi­zora czy kom­pu­tera i następ­nego dnia jesteś przez to nie­do­spany?
- Czy zda­rza się, że zga­dzasz się na coś lub obie­cu­jesz coś bez namy­słu? I czy potem trudno ci jest dotrzy­mać słowa?

- Jeżeli ty rów­nież wolał­byś odpo­wied­nio wcze­śnie robić sobie prze­rwę, żeby osta­tecz­nie móc zdzia­łać wię­cej,
- jeśli ty rów­nież chcesz lepiej o sie­bie zadbać,
- jeśli chciał­byś umieć w odpo­wied­nim momen­cie powie­dzieć „nie”,
- jeśli chciał­byś mieć wię­cej swo­body w kon­tak­tach z innymi,
- jeżeli nie chciał­byś docho­dzić do punktu, w któ­rym zerwa­nie kon­tak­tów wydaje się jedy­nym moż­li­wym wyj­ściem,
- jeśli postawa „wszystko albo nic” nie wydaje ci się naj­lep­szym roz­wią­za­niem,
- jeśli masz już dosyć sytu­acji, w któ­rych ni­gdy nie wycho­dzisz na swoje,
- jeżeli ty rów­nież chciał­byś wie­dzieć, na czym sto­isz w życiu,

to w niniej­szej książce znaj­dziesz wiele waż­nych infor­ma­cji i kon­kret­nych rad, które pozwolą ci w porę sta­wiać gra­nice w codzien­nym życiu. Test samo­oceny oraz pyta­nia do zasta­no­wie­nia zamiesz­czone pod koniec pierw­szego roz­działu pozwolą ci lepiej ziden­ty­fi­ko­wać sfery życia, w któ­rych warto byłoby roz­bu­do­wać umie­jęt­no­ści sta­wia­nia gra­nic.PRZEDMOWA

„Wyznacz wresz­cie gra­nice!” – ale jak?

„Postaw wresz­cie gra­nice!” Ba, łatwo powie­dzieć. Ile razy zda­rzyło nam się już sły­szeć coś takiego. I to aku­rat wtedy, kiedy była to ostat­nia rzecz, jaką potrze­bo­wa­li­śmy usły­szeć! Daw­niej, gdy sam nie umia­łem jesz­cze sta­wiać gra­nic, nie raz i nie dwa musia­łem pokor­nie wysłu­chi­wać takich „mądro­ści”. Nie mogę powie­dzieć, by były szcze­gól­nie pomocne. Wprost prze­ciw­nie, spra­wiały, że moja sytu­acja robiła się jesz­cze trud­niej­sza do znie­sie­nia. Bo nie dość, że wal­czy­łem z tym, czemu wła­śnie nie potra­fi­łem posta­wić gra­nic, to jesz­cze czu­łem się roz­cza­ro­wany, że ktoś, komu zwie­rzy­łem się ze swo­ich kło­po­tów, nie tylko mnie nie zro­zu­miał ani mi nie pomógł, ale, co gor­sza, baga­te­li­zo­wał moją sytu­ację, wyko­rzy­stu­jąc taki wła­śnie okle­pany fra­zes. Zda­rzało się, że był to ktoś, kogo przy innej oka­zji wysłu­cha­łem z cier­pli­wo­ścią i ze zro­zu­mie­niem i komu pomo­głem sta­nąć na nogi. I oto nagle zde­rza­łem się z fak­tem, że ten sam czło­wiek po pro­stu odgro­dził się od moich pro­ble­mów i nie mogę do niego dotrzeć. Nie­stety jed­nak nie zdra­dził mi, co kon­kret­nie powi­nie­nem robić, żeby w danej sytu­acji osią­gnąć stan zwany „odgra­niczeniem się”. Krótko mówiąc, musia­łem teraz wyzna­czyć gra­nice nie tylko wzglę­dem tego, co było począt­ko­wym źró­dłem moich pro­ble­mów, ale na doda­tek wobec czło­wieka, który tak nie­fra­so­bli­wie się na ten temat mądrzył! W dal­szym ciągu nie mia­łem jed­nak poję­cia, jak to zro­bić. Tyle że pre­sja wzro­sła.

Wszy­scy wie­dzą, że umie­jęt­ność sta­wia­nia gra­nic jest konieczna. Na każ­dym kroku ktoś nas do tego nama­wia i zachęca. Naj­czę­ściej jed­nak pora­dom tym nie towa­rzy­szą żadne spraw­dzone metody, które mogli­by­śmy zre­ali­zo­wać w prak­tyce.

Nie­ja­sne też jest, gdzie dokład­nie należy wyzna­czyć owe gra­nice. A nawet jeśli opa­nu­jemy taką czy inną metodę odgra­ni­cza­nia się, czę­sto i tak nie udaje się jej wcie­lić w życie, bo poja­wiają się nie­ocze­ki­wane prze­szkody i nasze wysiłki speł­zają na niczym. I wła­śnie tej tema­tyce poświę­cona jest niniej­sza książka: czym są gra­nice i gdzie tak naprawdę prze­bie­gają, a także co kon­kret­nie można zro­bić, by się odgra­ni­czyć men­tal­nie, fizycz­nie (z wyko­rzy­sta­niem okre­ślo­nych sygna­łów komu­ni­ka­cyj­nych), a także ener­ge­tycz­nie. Oma­wiam w niej też wspo­mniane wyżej prze­szkody oraz ewen­tu­alny opór, na który możemy natra­fić, a także przed­sta­wiam metodę, która wykra­cza poza samo sta­wia­nie gra­nic. Pomaga ona w sytu­acjach, w któ­rych _nie mamy_ żad­nej moż­li­wo­ści, żeby się odgra­ni­czyć.

Na czym NIE polega stawianie granic

Cały czas sty­kam się w tej kwe­stii z roz­ma­itymi nie­po­ro­zu­mie­niami, dla­tego to od niej chciał­bym zacząć. Pod poję­ciem odgra­ni­cze­nia nie­któ­rzy rozu­mieją wzno­sze­nie wokół sie­bie murów nie do sfor­so­wa­nia, cał­ko­wite wyco­fa­nie się ze świata albo zerwa­nie kon­tak­tów. W opi­nii takich osób moż­liwe są tylko dwa roz­wią­za­nia: albo jeste­śmy cał­ko­wi­cie otwarci na wszyst­kich i wszystko, albo cał­ko­wi­cie się zamy­kamy. Albo – albo i nic pośrodku. Kie­dyś też się tak zacho­wy­wa­łem. Albo byłem otwarty na innych w spo­sób gra­ni­czący z naiw­no­ścią, a tym samym podatny na ewen­tu­alne zra­nie­nia, albo też zra­niony wyco­fy­wa­łem się nie­uf­nie i odgra­dza­łem od innych, tylko dla­tego, że wcze­śniej byłem zde­cy­do­wa­nie _zbyt_ otwarty. W skraj­nym przy­padku zda­rzyło mi się nawet cał­ko­wi­cie zerwać kon­takty. Wszyst­kie te błędy prze­ćwi­czy­łem na wła­snej skó­rze! Nie­kiedy zresztą pomy­łek po pro­stu nie da się unik­nąć. Z per­spek­tywy czasu jestem wręcz za nie wdzięczny, bo błędy, poczu­cie winy i ból pozwa­lają na uświa­do­mie­nie sobie pew­nych rze­czy i roz­wój. Dopiero stop­niowo zaczy­na­łem rozu­mieć, że pomię­dzy tymi dwiema skraj­nymi posta­wami ist­nieje jesz­cze nie­skoń­cze­nie wiele bar­dziej zniu­an­so­wa­nych moż­li­wo­ści utrzy­my­wa­nia bli­sko­ści lub zacho­wy­wa­nia dystansu. Wła­śnie pre­cy­zyjne wyre­gu­lo­wa­nie mecha­ni­zmu otwie­ra­nia się i zamy­ka­nia pozwala nam na praw­dziwe spo­tka­nie z innymi i bli­skość. Nie pozwala za to nam samym zagu­bić się i stra­cić z oczu wła­snych potrzeb, chroni też przed ewen­tu­al­nym zra­nie­niem bądź wyko­rzy­sta­niem.

Dopiero wów­czas można mówić o umie­jęt­nym odgra­ni­cza­niu się: cho­dzi o to, by w okre­ślo­nych sytu­acjach każ­do­ra­zowo usta­na­wiać odpo­wied­nie pro­por­cje pomię­dzy bli­sko­ścią a dystan­sem. To wła­śnie wtedy, wycho­dząc innym naprze­ciw, wciąż jeste­śmy świa­domi sie­bie samych – jeste­śmy w kon­tak­cie z innymi, nie zatra­ca­jąc wła­snej odręb­no­ści. Sta­wia­jąc gra­nice, wcale nie wyklu­czamy dru­giej osoby. Odgra­ni­cza­nie się nie ma nic wspól­nego ze wzno­sze­niem murów i zry­wa­niem kon­tak­tów. To wła­śnie dzięki jasno wyty­czo­nym gra­ni­com moż­liwa jest komu­ni­ka­cja i przy­jaźń. Gra­nice umoż­li­wiają sta­bilne sto­sunki spo­łeczne, a nawet pokój i har­mo­nię. Jak mówi nie­miec­kie przy­sło­wie: gdzie dobre płoty, tam dobrzy sąsie­dzi!

Granice nie tylko wobec innych

Ludzie czę­sto przy­my­kają oczy na to, jak sami przy­czy­niają się do prze­kra­cza­nia swo­ich wła­snych gra­nic – na przy­kład wysy­ła­jąc nie­ja­sne sygnały komu­ni­ka­cyjne. Być może wręcz for­mu­łują ukryte zapro­sze­nia, by jed­nak pró­bo­wać podejść nieco bli­żej. W skraj­nych przy­pad­kach cał­kiem zapo­mi­namy, że wcze­śniej roz­da­li­śmy liczne „kupony raba­towe” i wysta­wi­li­śmy „czeki in blanco”. Nie­któ­rzy z nas nie dostrze­gają też wła­snej ten­den­cji do prze­kra­cza­nia gra­nic innych, po pro­stu dla­tego, że w ogóle nie zdo­łali wykształ­cić w sobie zro­zu­mie­nia, czym są gra­nice.

Jed­nak bodaj naj­czę­ściej naru­szamy je w kon­tak­cie z samymi sobą. Tym­cza­sem ważne są nie tylko gra­nice wobec innych ludzi, ale także wła­sne, na przy­kład w odnie­sie­niu do naszej wydaj­no­ści, wyma­gań wobec życia i wobec samych sie­bie. Jeżeli w nie­skoń­czo­ność zwięk­szamy pre­sję, jaką na sie­bie wywie­ramy, w rze­czy­wi­sto­ści osią­gamy coraz mniej. Cier­pimy wów­czas nie tylko wsku­tek wewnętrz­nego nie­za­do­wo­le­nia – poja­wiają się też dole­gli­wo­ści, które w grun­cie rze­czy sta­no­wią opóź­nione mel­dunki naszej „straży gra­nicz­nej”.

Nawet ta książka powstała dzięki umie­jęt­no­ści odgra­ni­cza­nia. Bez roz­gra­ni­cze­nia tema­tów, bez ogra­ni­cze­nia się do okre­ślo­nej obję­to­ści, bez odgro­dze­nia się od innych kwe­stii i sku­pie­nia tylko na tym, co można prze­ka­zać za pomocą słów, raczej nic by z tego nie wyszło. Hipo­te­tyczna książka „bez gra­nic” byłaby o wiele za długa, znacz­nie droż­sza, a w ogóle naj­pew­niej do dziś by nie powstała… Wresz­cie prze­cież i ty możesz poświę­cić tylko ogra­niczony czas tema­tyce sta­wia­nia gra­nic, bo życie składa się z wielu innych pro­ble­mów, a także wielu innych zajęć niż czy­ta­nie.

Nie tylko dla osób o zbyt cienkiej skórze

Moją pierw­szą książkę _Wenn die Haut zu dünn ist: Hochsensibilitãt_ – _vom Manko zum Plus_ (Gdy skóra jest zbyt cienka: Wysoka wraż­li­wość – jak z wady zro­bić zaletę) poświę­ci­łem wysoko wraż­li­wym oso­bom (WWO, ang. _highly sen­si­tive per­sons_), do któ­rych sam się zali­czam. Osoby wysoko wraż­liwe to ludzie odbie­ra­jący wię­cej bodź­ców niż pozo­stali. Spo­glą­dają poza gra­nicę wła­snego płotu i widzą wię­cej: w swoim wła­snym ogródku, a czę­sto także w ogród­kach innych. W rezul­ta­cie muszą także prze­twa­rzać odpo­wied­nio wię­cej bodź­ców. Osoby wysoko wraż­liwe, które spró­bo­wały się dopa­so­wać i wło­żyły sporo wysiłku, by zmniej­szyć wła­sną przy­ro­dzoną wraż­li­wość, mają gene­ral­nie pro­blem ze sta­wia­niem gra­nic. W efek­cie zwy­kle nie są zin­te­gro­wane i nie zacho­wują rów­no­wagi ener­ge­tycz­nej. Na przy­kład pod­czas roz­mowy dosłow­nie zamie­niają się w słuch i czę­sto zatra­cają w swoim roz­mówcy. Tym­cza­sem ktoś, kto w sen­sie ener­ge­tycz­nym nie jest „u sie­bie”, nie będzie także potra­fił sta­wiać gra­nic.

Ci wraż­liwcy, któ­rzy znają już _Wenn die Haut zu dünn ist_, mogą potrak­to­wać książkę _Tu jest moja gra­nica_ jako jej kon­ty­nu­ację, znajdą tu bowiem jesz­cze wię­cej prak­tycz­nych wska­zó­wek, przy­dat­nych w codzien­nym życiu. Jed­nak niniej­sza książka z całą pew­no­ścią jest prze­zna­czona nie tylko dla osób wysoko wraż­li­wych, ale dla wszyst­kich czy­tel­ni­ków mają­cych pro­blemy ze sta­wia­niem gra­nic, a więc dla mnó­stwa osób, któ­rych wraż­li­wość cał­ko­wi­cie mie­ści się w nor­mie. Jeżeli jed­nak w trak­cie lek­tury zła­piesz się kilka razy na myśli, że być może i ty nale­żysz do grupy WWO (bo prze­cież sza­cuje się, że jest to od 15 do 20 pro­cent ludzi), pole­cam ci zapo­zna­nie się z moją pierw­szą książką. Poza wszyst­kim innym zawiera ona także dwa testy, z któ­rych dowiesz się, czy ty sam (lub twoje dziecko) zali­czasz się do osób wysoko wraż­li­wych¹.

Przekartkować czy przestudiować – wybór należy do ciebie

Już moja pierw­sza książka stała się dla wielu osób wierną towa­rzyszką codzien­nego życia, nie­mal czymś w rodzaju ksią­żeczki do nabo­żeń­stwa, która na długi czas zna­la­zła stałe miej­sce na sto­liku noc­nym czy biurku. Po nie­któ­rych egzem­pla­rzach od razu było widać, jak inten­syw­nie były czy­tane, na przy­kład co kilka stron ktoś zazna­czał kar­tecz­kami ważne frag­menty. Nie­mal na każ­dej stro­nie pod­kre­ślano coś ołów­kiem lub kolo­ro­wym mar­ke­rem. Nie było wąt­pli­wo­ści, że lek­tura towa­rzy­szy czy­tel­ni­kowi na co dzień i że on na­dal z nią pra­cuje. Rów­nież i ta książka pomy­ślana została jako kom­pen­dium. Choćby dzięki wielu przed­sta­wio­nym tutaj meto­dom można korzy­stać z niej aktyw­nie przez dłuż­szy czas.

_Tu jest moja gra­nica_ to wię­cej niż tylko zbiór infor­ma­cji na temat sta­wia­nia gra­nic. To także wiele kon­kret­nych instruk­cji, jak dokład­nie to robić, i zachęt do samo­dziel­nego wypró­bo­wa­nia poszcze­gól­nych metod. Dla­tego może towa­rzy­szyć ci przez długi czas. Być może na początku prze­czy­tasz ją dość pobież­nie, by zorien­to­wać się w tre­ści i zro­zu­mieć, jak brak umie­jęt­no­ści sta­wia­nia gra­nic wpływa na twoje życie, a dopiero póź­niej wypró­bu­jesz kon­kretne tech­niki, które sta­no­wią o wła­ści­wej war­to­ści tej książki. Lek­tura taka jak ta ma dużo do zaofe­ro­wa­nia czy­tel­ni­kowi, ale też odpo­wied­nio dużo od niego wymaga. Czy­ta­jąc tę książkę, będziesz musiał roz­strzy­gnąć, na ile chcesz dopu­ścić do sie­bie tę wie­dzę, a w któ­rym miej­scu posta­wisz gra­nicę.

Naukę sta­wia­nia gra­nic też trzeba ogra­niczać

Kwe­stię ogra­ni­cza­nia się i sta­wia­nia gra­nic innym omó­wię tutaj nie tylko teo­re­tycz­nie, ale też jak naj­bar­dziej prak­tycz­nie, z pre­zen­ta­cją kon­kret­nych metod. Co wię­cej: nawet przy nauce wyko­rzy­sta­nia tech­nik sta­wia­nia gra­nic możesz uczyć się je sta­wiać samemu sobie. Mówiąc pro­ściej: nie prze­sadź z wypró­bo­wy­wa­niem wszyst­kiego za jed­nym zama­chem.

Lepiej wyko­rzy­stać kilka metod niż wszyst­kie naraz. Jeżeli spró­bu­jesz robić zbyt wiele jed­no­cze­śnie, w osta­tecz­nym roz­ra­chunku osią­gniesz znacz­nie mniej. Dla­tego ogra­ni­czaj się sam, nawet jeśli wiesz, że już na kolej­nych stro­nach znaj­dziesz wię­cej, a potem jesz­cze wię­cej. Daj sobie czas, choćby kwe­stia sta­wia­nia gra­nic była w twoim przy­padku paląca. Krok po kroku – tylko w ten spo­sób zdo­łasz się cze­goś nauczyć i posze­rzyć swoje moż­li­wo­ści dzia­ła­nia.„WSZYSTKO DA SIĘ ZROBIĆ!”

Czy w ogóle chcemy się ogra­ni­czać?

Więk­szość ludzi nie lubi słu­chać o takich czy innych gra­ni­cach. Świat bez gra­nic – któż by go nie pra­gnął? Rów­nież i moje naj­wcze­śniej­sze wspo­mnie­nia zwią­zane z gra­nicami nie są naj­lep­sze. Zaraz za wsią, w któ­rej spę­dzi­łem pierw­sze lata życia, zaczy­nała się pil­nie strze­żona strefa gra­niczna. Doro­śli wciąż jesz­cze opo­wia­dali sobie histo­rie o tych, któ­rzy pró­bo­wali ją prze­kro­czyć, ale im się to nie udało. A jesz­cze póź­niej prak­tycz­nie nie było szans, by bez szwanku prze­śli­znąć się przez meta­lowe płoty wypo­sa­żone w urzą­dze­nia samo­strze­la­jące. Na tym nie koniec: kon­troli gra­nicznych w pocią­gach mię­dzy­stre­fo­wych² też zawsze wycze­ki­wano z drżą­cym ser­cem.

Rów­nież z gra­ni­cami w sen­sie meta­fo­rycz­nym – a o takich jest prze­cież mowa w tej książce – nie mia­łem wcale począt­kowo dobrych doświad­czeń. Gdy jako chło­piec posu­wa­łem się za daleko, zda­rzało się, że mój tak zwy­kle dobro­duszny i tole­ran­cyjny ojciec nagle poka­zy­wał zupeł­nie inną twarz, zaczy­nał wrzesz­czeć i tra­cił pano­wa­nie nad sobą. Radził sobie z gra­ni­cami tak samo kiep­sko, jak moja matka. Ona jed­nak nie wybu­chała zło­ścią, tylko mil­kła i bla­dła jak ściana. Na­dal robiła to, co trzeba było zro­bić przy dzie­ciach, jed­nak sta­wała się dla nas cał­ko­wi­cie nie­do­stępna. Te gra­nice dawało się odczuć dopiero wów­czas, gdy wią­zało się to z eks­plo­zją bądź implo­zją, a więc wtedy, gdy było już za późno. Przy tej oka­zji ktoś zawsze czuł się winny. A nie­kiedy doty­czyło to wszyst­kich zain­te­re­so­wa­nych.

Mógł­bym też co prawda dostrzec odwrotną stronę medalu, czyli korzy­ści z jasno wyty­czo­nych w dzie­ciń­stwie gra­nic. Te jed­nak rzu­cały się w oczy znacz­nie sła­biej, ponie­waż były czymś zupeł­nie codzien­nym i zwy­czaj­nym. Przy­cho­dzi mi na myśl nasze ogro­dze­nie z buko­wym żywo­pło­tem – dzięki tej gra­nicy mogli­śmy się jako dzieci bawić w ogro­dzie bez niczy­jego nad­zoru, bez­piecz­nie odgro­dzeni od ulicy. A pomię­dzy żywo­pło­tem a rabat­kami nasze koty mogły spo­koj­nie drze­mać i prze­cią­gać się do woli, nawet wtedy, gdy po dru­giej stro­nie płotu psy sąsia­dów uja­dały jak sza­lone. Kiedy chcia­łem mieć święty spo­kój, mogłem zamknąć za sobą drzwi do swo­jego pokoju, rów­nie dobrze jed­nak mogłem zosta­wić je otwarte, gdy nie chcia­łem czuć się samotny pod­czas odra­bia­nia prac domo­wych. Ale nawet przy otwar­tych drzwiach jasne było, że tu wła­śnie jest moje kró­le­stwo. Stał tam stary sekre­ta­rzyk, w któ­rym odkry­łem szu­fladkę otwie­raną za pomocą spe­cjal­nego mecha­ni­zmu. Z początku prze­cho­wy­wa­łem w niej różne dzie­cięce skarby, potem pamięt­nik, któ­remu zwie­rza­łem się z moich sekre­tów. Szczypta mąki w cha­rak­te­rze proszku do zdej­mo­wa­nia odci­sków pal­ców zdra­dzi­łaby mi ewen­tu­alne naj­ście. Wszyst­kie te gra­nice zapew­niały ochronę i pozwa­lały uzy­skać spo­kój, har­mo­nię i wol­ność.

Ideologia bezgraniczności

Jed­nak w dzi­siej­szych cza­sach domi­nuje raczej podej­ście odwrotne. Należy mie­rzyć wysoko i spo­glą­dać daleko poza wła­sne gra­nice. Dzie­siątki reklam prze­ko­nują nas, by kupić dziś, a zapła­cić… dużo, dużo póź­niej. Pokus, by wykra­czać daleko poza wła­sne gra­nice, nie bra­kuje. Choćby w sen­sie finan­so­wym – za wszystko można prze­cież zapła­cić kartą. Łatwo w takiej sytu­acji stra­cić roze­zna­nie, gdzie znaj­dują się gra­nice naszego budżetu. Cios przy­cho­dzi z opóź­nie­niem, ale jego siła może oka­zać się nisz­cząca i spra­wić, że znaj­dziemy się w sytu­acji jesz­cze gor­szej niż wyj­ściowa. Na koniec bowiem drogo się płaci za pozor­nie nie­ogra­ni­czoną swo­bodę finan­sową. Rezul­ta­tem myśle­nia w kate­go­riach nie­ogra­ni­czo­nego wzro­stu był nie tylko glo­balny kry­zys ban­kowy z 2008 roku, ale także wiele pomniej­szych indy­wi­du­al­nych kry­zysów – nie tylko na płasz­czyź­nie finan­so­wej.

Reklamy i media nie­ustan­nie kuszą nas, by prze­kra­czać wła­sne gra­nice. Ilu­zja nie­ogra­ni­czo­no­ści mami nas i utwier­dza w prze­ko­na­niu, że wszystko i zawsze jest dostępne dla każ­dego. Doty­czy to zresztą roz­ma­itych sfer życia, choćby wyma­gań pod adre­sem wydaj­no­ści wła­snej i innych. A jeśli wciąż jesz­cze nie udało nam się speł­nić tych wyma­gań, ide­olo­gia bez­gra­nicz­no­ści natych­miast pod­suwa nam zgrabne wyja­śnie­nie: tak naprawdę wcale tego nie pra­gnę­li­śmy! Ten spo­sób myśle­nia zna­lazł bodaj naj­do­bit­niej­szy wyraz w pio­sence _You can get it, if you really want_. Swo­bodny, koły­szący rytm reg­gae two­rzy dla niego dosko­nały kamu­flaż.

Ide­olo­gia bez­gra­nicz­no­ści zakłada, że nie ist­nieją gra­nice tego, co można osią­gnąć, zwo­dzi też wizją pozor­nej rów­no­ści. Zgod­nie z nią wszy­scy mamy rze­komo równe warunki star­towe, takie jak zdol­no­ści, talenty, uwa­run­ko­wa­nia fizyczne, zdro­wotne i spo­łeczne, a na dro­dze życio­wej każ­dego z nas w rów­nym stop­niu poja­wiają się nie­ocze­ki­wane szczę­śliwe zrzą­dze­nia losu i korzystne oka­zje, a także prze­szkody. Taką wizję pozor­nej rów­no­ści wyko­rzy­stuje się następ­nie spryt­nie do ukry­cia fak­tycz­nych nierów­no­ści spo­łecz­nych i ostra­cy­zmu wobec tych, któ­rym się gorzej powio­dło: „Skoro cze­goś nie osią­gnął, to zna­czy, że po pro­stu wcale nie chciał nic zmie­niać!”.

Wiecznie niezadowoleni, wiecznie na minusie

Sie­dem­na­sto­let­nią Nicole chyba każdy uznałby za piękną młodą kobietę. Chło­pa­kom w jej wieku też się bar­dzo podoba. Jed­nak matka Nicole wie, jak bar­dzo dziew­czyna cierpi z powodu swego wyglądu: sama sie­bie by­naj­mniej nie uważa za atrak­cyjną. Czę­sto długo stoi przed lustrem i w efek­cie wpada w taką roz­pacz, że matce bar­dzo trudno wycią­gnąć ją z dołka. Potem nastę­pują cią­gnące się w nie­skoń­czo­ność kry­tyczne roz­wa­ża­nia Nicole na temat szcze­gó­łów jej wyglądu, od kształtu i roz­miaru biu­stu przez talię i bio­dra, aż po nos, który kie­dyś, gdy już będzie miała wła­sne pie­nią­dze, może sobie poprawi chi­rur­gicz­nie. Kon­cen­tra­cja na domnie­ma­nych wadach i cią­głe porów­ny­wa­nie się z innymi zatru­wają życie dziew­czyny, które prze­cież mogłoby być rado­sne i bez­tro­skie…

Powszech­nie wia­domo, że takie pro­blemy drę­czą wiele mło­dych dziew­cząt. Ale i ich rówie­śnicy płci męskiej nie są wolni od tego cię­żaru. Z podob­nymi kło­po­tami zmaga się też wielu szcze­gól­nie podat­nych na wpływ mediów nasto­let­nich chłop­ców, poszu­ku­ją­cych wzor­ców i auto­ry­te­tów. Doty­czy to także Kar­stena, brata Nicole. Uważa on, że nie jest dosta­tecz­nie męski i wylu­zo­wany, nawet jeśli tak wła­śnie stara się pre­zen­to­wać na zewnątrz. Nie­kiedy zda­rza mu się z tym prze­sa­dzać, czym z kolei rani rodzi­ców. W dodatku ich matka wciąż zadaje sobie pyta­nie, jakie błędy wycho­waw­cze popeł­niła. Prze­cież zawsze robiła dla swo­ich dzieci wszystko! W trak­cie roz­mowy dociera do niej, jak wielką pre­sję wywiera na samą sie­bie, sta­wia­jąc sobie tak wyso­kie wyma­ga­nia: jako kobie­cie, jako part­nerce, jako matce, a na doda­tek jako pra­cow­nicy… We wszyst­kich tych sfe­rach uważa sie­bie za nie dość dobrą, a nie­kiedy cał­kiem nie­udolną, mimo że obiek­tyw­nie nie ma ku temu żad­nych pod­staw. Naprawdę zro­biła wszystko, co mogła, i osią­gnęła bar­dzo wiele.

Wszyst­kie te sytu­acje mają jeden punkt wspólny: otóż stan fak­tyczny z jego nie­od­łącz­nymi ogra­ni­cze­niami porów­nuje się tu z pozba­wio­nym jakich­kol­wiek ogra­ni­czeń sta­nem wyobra­żo­nym, tym, co naszym zda­niem powinno zaist­nieć. W ten spo­sób ludzie sami two­rzą sobie pro­blem, który nie ist­niałby na taką skalę, gdyby nie owo wyobra­że­nie, że można mieć zawsze wszystko, bez żad­nych ogra­ni­czeń. To, co jest, uzna­jemy za mierne lub nie­do­sta­teczne, bo uka­zuje nam naszą ogra­ni­czo­ność. Nie dostrze­gamy już zalet stanu fak­tycz­nego, pomi­jamy to, co udało nam się osią­gnąć. Gdy pozba­wiony wszel­kich ogra­ni­czeń stan wyobra­żony uznaje się za punkt wyj­ścia, zaczy­namy żyć w wiecz­nym defi­cy­cie. Ide­olo­gia bez­gra­nicz­no­ści to spraw­dzony spo­sób na to, by uniesz­czę­śli­wić samego sie­bie i żyć w cią­głym poczu­ciu nie­za­do­wo­le­nia. Tym­cza­sem spoj­rze­nie na to, co już zostało osią­gnięte, daje nam poczu­cie speł­nie­nia i spra­wia, że raczej sku­piamy się na rubryce „zysków” niż „strat”. Zaś dąże­nie do tego, co jest moż­liwe do osią­gnię­cia, spra­wia, że w ogra­ni­czo­nym zakre­sie rze­czy­wi­ście nam się to udaje i możemy doświad­czać kolej­nych suk­ce­sów, jed­nego po dru­gim.

Żeby unik­nąć nie­po­ro­zu­mień: nie cho­dzi o to, by zastę­po­wać sze­roko roz­po­wszech­niony pesy­mizm jed­no­stron­nym opty­mi­zmem albo by pół­prawdy nega­tyw­nego myśle­nia zamie­niać na świa­do­mie wybraną igno­ran­cję myśle­nia pozy­tyw­nego. Cho­dzi o to, by zasta­no­wić się, jak wpływa na nas wizja braku wszel­kich gra­nic, jak może nas ona osła­biać i uniesz­czę­śli­wiać. Gdy pomi­jamy i lek­ce­wa­żymy swoje aktu­alne gra­nice, zwy­kle wpa­damy w absur­dalne błędne koło: sta­ramy się ze wszyst­kich sił, a jed­no­cze­śnie czu­jemy się bez­silni i nie osią­gamy zbyt wiele. W rezul­ta­cie cały czas pozo­sta­jemy na minu­sie. Wów­czas albo pod­da­jemy się i popa­damy w rezy­gna­cję, albo ponow­nie zwięk­szamy pre­sję na sie­bie samych i spi­namy się jesz­cze bar­dziej. Tyle że na dłuż­szą metę jesz­cze bar­dziej nas to osła­bia.

Ktoś, kto nie potrafi sta­wiać gra­nic, jest też ide­al­nym pra­cow­ni­kiem, bo nie­ustan­nie sam wywiera na sie­bie pre­sję, aż cał­kiem się wypali. Kiedy sami uwa­żamy, że cze­goś nam brak, skłonni jeste­śmy dosto­so­wy­wać się za wszelką cenę i łatwo wtedy nami ste­ro­wać. Jako kon­su­menci nie zauwa­żamy tego wszyst­kiego, co już mamy, dostrze­ga­jąc tylko to, czego wła­śnie nie mamy, i gorącz­kowo za tym goniąc. Kupione pro­dukty tracą urok już przy roz­pa­ko­wy­wa­niu. Bo oto już kusi nas naj­now­szy model, który jesz­cze prze­wyż­sza dotych­cza­sowy. A ponie­waż nie umiemy się ogra­niczać, musimy go zdo­być, nawet jeśli nie wypró­bo­wa­li­śmy jesz­cze moż­li­wo­ści dopiero co naby­tej rze­czy. Poza tym wszy­scy prze­cież tak robią, my zaś nie potra­fimy sta­wiać gra­nic rów­nież w kon­tak­tach z innymi. Zawo­dzimy rów­nież jako oby­wa­tele, bo nasza otwar­tość na wszyst­kie pro­blemy całego świata spra­wia, że nie dostrze­gamy zadań wokół nas, za które rze­czywiście mogli­by­śmy się zabrać. W rezul­ta­cie brak nam sił do pod­ję­cia kon­kret­nych oby­wa­tel­skich dzia­łań. Gdy nie potra­fimy się samoogra­niczać, wciąż uzna­jemy, że cze­goś nam bra­kuje, a przez to sta­jemy się nie­by­wale podatni na mani­pu­la­cję.

W swo­jej książce _Vom Haben zum Sein: Wege Und Irr­wege der Selb­ser­fah­rung_ (Od mieć do być: Drogi i bez­droża samo­po­zna­nia) Erich Fromm ana­li­zuje kwe­stię przej­ścia od „mieć” do „być”. Sądzę, że w obec­nym kli­ma­cie spo­łecz­nym nale­ża­łoby naj­pierw przejść od „chcieć mieć” do „mieć”, zanim w ogóle będzie można otwo­rzyć się na zmianę ku „być”.

Ogra­nicz swój „plac budowy”

Nikt nie jest w sta­nie jed­no­cze­śnie sku­tecz­nie dzia­łać na wszyst­kich fron­tach. Zasta­nów się: w jakiej sfe­rze masz naj­więk­sze braki? Na co chciał­byś poło­żyć nacisk w kwe­stii sta­wia­nia gra­nic, na czym się skon­cen­tro­wać? W jakim obsza­rze pra­gniesz naj­pierw osią­gnąć kon­kretne rezul­taty?

Nie umiem się ogra­ni­czać…

- przy rozu­mo­wym ana­li­zo­wa­niu i roz­trzą­sa­niu wszyst­kiego,
- w moich uczu­ciach i emo­cjach,
- odno­śnie do moich reak­cji fizycz­nych,
- w pracy,
- w wyma­ga­niach pod wła­snym adre­sem,
- w wyma­ga­niach wobec innych,
- w odnie­sie­niu do wyma­gań, jakie inni mają wobec mnie,
- w odnie­sie­niu do zewnętrz­nych bodź­ców.

Z wiel­kim tru­dem udaje mi się wyty­czyć gra­nice wobec…

- moich dzieci,
- mojego part­nera,
- moich przy­ja­ciół,
- moich zna­jo­mych,
- obcych ludzi,
- moich współ­pra­cow­ni­ków,
- moich prze­ło­żo­nych,
- moich klien­tów/inte­re­san­tów/pacjen­tów.

Mam pro­blem z dostrze­ga­niem i respek­to­wa­niem gra­nic u…

- moich dzieci,
- mojego part­nera,
- moich przy­ja­ciół,
- moich zna­jo­mych,
- obcych ludzi,
- moich współ­pra­cow­ni­ków,
- moich prze­ło­żo­nych,
- moich klien­tów/inte­re­san­tów/pacjen­tów.

Z faktu, że ogra­ni­czysz swój „plac budowy”, by­naj­mniej nie wynika, że nie zechcesz czy nie zdo­łasz roz­wi­jać się także w innych sfe­rach. Tak, zro­bisz to, ale po kolei. Naj­lep­sze rezul­taty osią­gniesz, jeśli na począ­tek sku­pisz się na naj­słab­szym miej­scu two­ich gra­nicz­nych „umoc­nień” i ogra­ni­czysz swoje wysiłki wyłącz­nie do tego miej­sca.

Przyj­rzyj się także tym sfe­rom, w któ­rych potra­fisz cał­kiem nie­źle sta­wiać gra­nice. Raz jesz­cze prze­ana­li­zuj powyż­szą listę, tym razem zada­jąc sobie odwrotne pyta­nie: w jakich dzie­dzi­nach życia udaje ci się jasno wyzna­czać gra­nice? Być może odkry­łeś różne dobre spo­soby, dzięki czemu na tych fron­tach masz spo­kój i możesz sku­pić się na naj­słab­szych punk­tach.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Ponie­waż pierw­szej, wspo­mnia­nej tutaj książki Rolfa Sel­lina nie ma na razie na pol­skim rynku, pole­camy inną lek­turę na temat wyso­kiej wraż­li­wo­ści, mia­no­wi­cie Wysoko wraż­liwi. Jak funk­cjo­no­wać w świe­cie, który nas przy­tła­cza Ela­ine N. Aron, Feeria, Łódź 2021 (przyp. red.).

2. Tzw. Interzonenzüge, pociągi kur­su­jące pomię­dzy NRD a RFN, zwłasz­cza po roku 1961 (budowa muru ber­liń­skiego) pod­da­wane bar­dzo ści­słym i dłu­go­trwa­łym kon­tro­lom (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: